-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez cora
-
To mój też nadzwyczajny ;) Jak wspomniałam pieluszki, podkłady i ciuszki dla małego zapewnione. Papier toaletowy też był. Jedyne co ponad to wszystko co piszecie dodatki do chleba muszę mieć. Bo śniadanie i kolacja to tylko chleb z masłem. Obiady pozostawie bez komentarza. Ostatnio jak byłam to teście mi wozili. Może nie codziennie ale z 9 dni co tam spędziłam to może 4-5 razy przywieźli. Nieraz obiad szpitalny lądował w koszu bo nie mogłam. Teraz na teściów raczej nie mam co liczyć. Pozostaną mi kanapki w razie czego :)
-
Karolcia, Ty mnie tu pocieszasz ze nie jestem sama z takim małym klockiem w sobie :) U nas w szpitalu w różne ciuszki ubierają - i kaftaniki i body i pajacyki. Jak im sie z szafy wyciągnie. Swoich ciuchow nie warto przynosić bo jak biorą dziecko do kąpieli to nie patrzą na to i wszystkie ciuszki lądują w jednej stercie do prania więc już raczej do właściciela nie wrócą
-
Ja będę pakować z początkiem czerwca. Ja przy pierwszym porodzie miałam cienki bawelniany szlafrok ale na tyle ciepło było w szpitalu ze bo nie uzywalam
-
Jak czytam że Wasze dzieci ważą 1400-1700 To mnie strach ogarnia co mnie czeka.... Kejti współczuję, najważniejsze że masz to za sobą i że to jednak pomyłka była :* Ja odpadlam z sił. Nie mam weny do prania ciuszkow a w końcu muszę się zabrać do przeglądania worków. Jutro znajomi przychodzą. Upiekłam ciasto i muffinki i mam dość. Jutro sałatkę zrobię i tortille, ale przeraża mnie to jak mi sił to wszystkiego brakuje. Chyba nie mam ochoty by nas ktokolwiek na dłuższą posiadowe odwiedzał aż urodze i się zregeneruje. Wolę jechać do kogoś. Ale na luźną wizytę. Bo na komunię za tydzień nie mam ochoty iść i siedzieć jak kolek. Już czuje swój kręgosłup po tej imprezie.... Dobrze że nie zgodziłam się na pieczenie ciast na te impreze
-
Ja miałam 2 torby. Z tym ze u mnie na stronie szpitala jest wypisane co trzeba zabrać a co zapewniają. Jak się planowałam to jeszcze zadzwoniłam sobie do szpitala się upewnić. Nie musiałam np zabierać pieluch, podkładów poporodowych, ciuszkow dla małego, rozka (sa szpitale w których trzeba mieć swoje)
-
Natalia mój 3 tygodnie temu też się nagle glowka w górę odwrócił i też miałam obawy że tak zostanie. Ale wczoraj znów był glowka w dół. Ale przy położeniu posladkowym to chyba zdecydowalabym się mimo wszystko na cesarke. Na poród sn w ten sposób się nie zdecyduje. Znajoma tak urodziła bo zaczęła rodzić w domu. Jedyne co to zdążyła po sąsiadkę wyjść. Ta zadzwoniła po męża i pogotowie ale jak przyjechali to córka była już na świecie. Niby trochę popekala, Ale gdyby nie to że to jej 4 poród to byłaby nieźle porozrywana. A obrót zewnętrzny- nawet nie wiem jak to wygląda. To jakaś mechaniczna ingerencja?
-
Ja też nie chce cesarki. W swoim czasie będę próbować naturalnych metod przyspieszenia porodu :p choć nie wiem ile to warte bo w pierwszej ciąży nie zadzialalo
-
Powodów do zmartwień nie masz i mniejszy też raczej nie będzie. Teraz to już w wagę nasze dzieci bardziej idą niż we wzrost i do porodu mniej więcej podwoja swoją obecną wagę więc wagę w normie będzie miał Twój maluch. Ja się bardziej obawiam że mój dobieje ponad 4 kg i będą problemy przy porodzie :(
-
Monii, ale termin masz pewnie późniejszy. Teraz to mniej więcej 200 gram na tydzień dzieciaczki przybierają więc przy 3 tyg różnicy w terminie masz już 600 gram różnicy w wadze. Na kiedy termin masz?
-
Natalia, u mnie z terminem porodu to skomplikowane. Zawsze miałam okres jak w zegarku co 30 dni i prawdopodobnie w pierwszym cyklu starań doszło do zapłodnienia a potem wczesnego obumarcia. Nie byłam wtedy tego sprawdzić u lekarza, ale wiele na to wskazywało. Po tym krwawieniu które prawdopodobnie było obumarciem, owulacje miałam dopiero w 22 dniu cyklu. Uogolniajac to termin z OM (czyli tego krwawienia) wychodzi mi 28.06. Ale biorąc pod uwagę powyższą sytuację lekarz na pierwszej wizycie powiedział że będziemy się sugerować terminem z pierwszych badań prenatalnych. A wyszło mi wtedy na 05.07. I to w tym momencie pokrywa się z terminem owulacji. Tyle że serio nie miałabym nic przeciw gdyby przyszedł na świat w okolicach nawet 20.06 :) Ale usg swoje a dziecko swoje. W pierwszej ciąży ostatnie usg prenatalne pokazało termin 02.08 a urodziłam 19.08, więc nie nakrecam się na wcześniejszy poród bo wtedy najgorsze jest czekanie. Wtedy termin z OM miałam 13.08. I wszyscy mi gadali że jeszcze w lipcu urodze bo brzuch już miałam nisko a widzisz - do 19-to nosiłam i jeszcze oksytocyna miałam wywolywany
-
Natalia, cudne zdjęcia :) My tez dziś po genetycznych ale młody za nic w świecie buzi nie chciał pokazać :( No nic, przyjdzie mi poczekać aż to zobaczę po drugiej stronie brzucha. Waga 2200 i termin na dzisiejszym usg pokazało 25.06. I szczerze nie miałabym nic przeciw
-
Pegi, będzie dobrze, nie ma innego wyjścia :) nie spędziłas w szpitalu dużo czasu wiec wydaje mi się że nie ma źle :)
-
Karolcia ja idę na komunię za 2 tyg. Będzie do 34 tydzień. Do kościoła nie idę bo wiem że nie dam rady. A reszta imprezy jest na działce :/ tak sobie wymyślił mój szwagier i tak będzie ale generalnie gościom się ten pomysł nie podoba. Tym bardziej ze maj zapowiadają zimny i deszczowy. Jeśli autentycznie w tym dniu będzie zimno i deszczowo to pojadę tylko zyczenia złożyć o do domu. A jeśli jakimś cudem trafi się pogoda to i tak wątpię że posiedze do końca imprezy. Będę egoistka i będę patrzyła przede wszystkim na siebie i swoje samopoczucie. Najlepsze w tym wszystkim jest to, ze teściowa w tym całym swoim stosunku do mnie wymyśliła sobie ze skoro piekę pyszne ciasta to mogłabym popiec na te komunię... Ok- uwielbiam piec, relaksuje mnie to ale nie tyle żeby w 34 tygodniu spędzać cały dzień w kuchni przy rozgrzanym piekarniku
-
Pegi przede wszystkim się nie stresuj i spróbuj wyciszyć. Mojej znajomej też się szybko szyjka skrocila w krotkim czasie. W szpitalu dostała kroplowki, założyli pessar i w efekcie ciążę przenosila o 2 dni. Głowa do góry, trzymam za Was kciuki
-
A widzicie - moi mieli wcześniej 2 wnuków a mimo to chcieli mi narzucić jak mam z dzieckiem postępować. Tyle że mojej szwagierce jest na rękę to że teście jej się dziećmi zajmują i podrzuca je im kiedy tylko się da. I wisi jej jak teście z jej dziećmi postępują. Więc tak naprawdę nikt im wczesniej nie zwrócił uwagi i nie przeciwstawił sie. Myślę że gdyby nie to ich wpierdzielanie się to nie byłoby tak jak jest. Dla moich rodziców z kolei mój Adaś jest pierwszym wnukiem i nigdy do tej pory nie wtracili się ani razu. Zazdroszczę tym Wam które mają dobre relacje z tesciami. Przed porodem też myślałam że moja teściowa to anioł. Relacje idealne. Nawet jak w szpitalu wtedy leżałam to mi obiady przynosili. Najgorsze jest to że jeśli będziemy dawać teściom pod opiekę kolejnego malucha jak wrócę do pracy to jeszcze przez 3 lata będę musiała żeby zaciskac. Ja teraz w końcówce też już dyrektora nie będę kupować. Jak mam jeden dzień z mniejszą ilością ruchów to nie panikuje ale jak się zdarzy kolejny to już zaczynam myśleć czy wszystko ok. Zresztą powiem Wam ze w końcówce pierwszej ciąży tętno u młodego było ok a na ktg wykazało małą ilość ruchów i mimo dobrego tętna dostałam skierowanie do szpitala. Więc wydaje mi się że jedno z drugim nie zawsze ma powiązanie.
-
Madziuuss, sztucznie mile to my jesteśmy dla siebie jak się widzimy. Bo z reguly to wygląda tak że jedna na drugą nadaje mojemu R. Wiem - moze chore, ale nie jestem taka żeby wydrzeć się na nią i wdawać się w kłótnie. Jak mi się nie podoba jej postępowanie wobec mojego dziecka (bo z reguly w tej kwestii mnie denerwuje), to jej mówię grzecznie ale stanowczo. A mój R jest taki że wali prosto z mostu i najczęściej kończy się obrazobraza z jej strony. Tyle że to jego matka więc mu łatwiej. Z moja mama miałam masę spiec jak mieszkałam z rodzicami. Teraz mamy do siebie może nie jakos daleko bo ok 25 km i widujeny się co 3-4 tyg. I to jest zdrowe. Nie ma czasu na kłótnie i spiecia i normalnie ze sobą rozmawiamy. Madziuuss ja tez tak czasem mam parę dni pod rząd, staram się wtedy nie nakręcac, ale nie da się. Trochę brakuje mi tego że nie korzystam teraz z położnej środowiskowej. W pierwszej ciąży od 21 tyg widywalam się z nią co tydzień a bodajże od 30 przysługiwało 2 razy w tygodniu. I na każdej takiej wizycie badała tętno małego. A zawsze w razie czego moglam zadzwonic i podejsc np przy takim braku ruchow. Przydałoby się teraz dla własnego spokoju. Ale nie mam z kim syna zostawic, do teściów nie chce to dawać.
-
200 km...zazdroszcze - moja aż 6 Choć nie powiem bo przez 1.5 roku zajmowała się moim dzieckiem jak w pracy byłam. Więc pomocna była. Nie wiem co będzie z drugim dzieckiem. I do momentu az synek na świecie się pojawił to złego słowa bym na nią nie powiedziała. W ciąży pierwszej też na mnie chuchala i dmuchala. Potem się zmieniło. Mam wrażenie że przez to ze wcześniej nie słyszała z mojej strony sprzeciwu bo właściwie nie miała powodu. A jak się mlody na świecie pojawił to pojawiły się też rady z jej strony które niekoniecznie akceptowalam - wiadomo że 30 lat temu w pewnych sprawach inaczej się do dziecka podchodzilo. A teraz jest jak jest. O właśnie- windi :) Jak mnie do muru przycisnie to tez ich użyje. Ale mam mnóstwo niemilych wspomnień z dzieciństwa typu wciskanie czopkow na siłę. Dużo jako dziecko chorowalam, częste zapalenia oskrzeli przez silna alergię której wtedy tak właściwie nikt nie umiał mi zdiagnozować i nie wiedzieli czemu tak często mi na oskrzela idzie i non stop zastrzyki albo czopki. Ale gdyby co to i tak w pierwszej kolejności krople wypróbuję. Windi to ostatecznośc :)
-
Margarettkaa moja teściowa to temat rzeka, moznaby książkę napisać. Ale pewnie nie jestem sama w takiej sytuacji i niejedną synowa to powie. I tu we wspomnianej sytuacji mogę zrozumieć to że mogła się źle poczuć słysząc że u niej śmierdzi ale nikt w złej wierzę tego nie powiedział. Cała ta rozmowa mogła skończyć się tym ze ma dwóch synów więc mogą się zgadać, odświeżyć im mieszkanie itd a nie tym ze przestaje z nami gadać. Ale już z nią trafiłam na lepsze powody do obrażania się bo np w wieku 9 miesięcy dałam dziecku pierwszy kubek niekapek - wtedy w taka histerię wpadła jakby to było jej dziecko a ja tym kubkiem mu krzywdę robiła. Albo jak smoczek młodemu odstawiłam bo ich zdaniem to zabieranie dziecinstwa i dziecko powinno odstawić smoczek wtedy kiedy samo do tego dojrzeje nawet jak ma to nastąpić w wieku 5 lat. Wrrrrr.... Nie mówię że u Was się ta butelka nie sprawdzi, może akurat :) Może być tak że mój był z tych megaleniwych i zadna butla mu nie spasowała. A powiem Ci że tchnelas jakąś nadzieje we mnie ze w takim razie jest szansa na bezkolkowe dziecko :) dobre są też podobno kraterki (Chyba tak to się nazywa). Wkłada sie je dziecku w pupę przy ataku i gazy wychodzą. Ale na sama myśl że miałabym mu coś w tyłek włożyć ciarki mnie przechodza
-
Ja smoczek kupiłam jeden z Nuk'a. W razie czego. I pierwszego syna nie chciałam używać ale po urodzeniu non stop na cycu wisiał i nie wynikało to z potrzeby jedzenia a ssania bo non stop co zjadł to potem ulał. Non stop był przebierańcy w szpitalu. W końcu rozmawiałam z pielęgniarka z neonatologii i uznalysmy żeby sprobowac ze smocxkiem bo najwyraźniej ma tak duża potrzebę ssania. Smoczek zaczęłam odstawać przed ukończeniem roczku. Inna sprawa że teście zaczęli mi kłody pod nogi rzucać w tym temacie bo musiałam im syna pod opiekę oddać jak wróciłam do pracy i w tajemnicy przede mną dawali mu smoczek a ja głupia przez jakiś czas zastanawiałam się czemu moje dziecko przy każdym zasypianiu historycznie płacze wkładając ręce do buzi. Wpierw myślałam że to ząbki Ale potem pomyślałam o tym ze może mu smoka dają. I przyparci do muru się przyznali. Ale ostatecznie po malej nieprzyjemnej wymianie zdan postawiłam na swoim. W końcu moje dziecko. Jeśli nie będzie potrzeby to nie będę używać przy drugim ale jeśli też będzie z tych bardziej ssacych to nie będę robić problemu żeby mu go da i tez w okolicy rocxku potem odstawić, chyba ze wcześniej sam zrezygnuje. Butelkę Madela miałam - nie sprawdziła się. Wydaje mi się że każda butelka działa tak samo - łatwiej pokarm leci. Pierwszego synka początkowo na noc karmiłam butla i w sytuacjach kiedy musiałam gdzieś wyjść na już np do lekarza na konkretną godzinę to przed wyjściem podawalam butle bo szybciej z niej pil, przy cycku znacznie dłużej to trwało. Efekt był taki że niewiele przed ukończeniem drugiego miesiąca moje dziecko odstawilo pierś. Mógł być głodny ale jak złapał pierś to od razu ja puszczal i w płacz i mógł tak leżeć 15 min płacząc Ale piersi nie złapał. Butle bez problemu wypijal. Co do dr Browna - kumpela używała ale nie zdały egzaminu. Moje zdanie jest takie że jak dziecko ma mieć kolki to będzie je mieć i ani butelka ani mega idealna dieta mamy tu nie pomogą bo to wynika z niedojrzalosci układu pokarmowego. Ja się z dieta bardzo pilnowalam i mimo tego mial kolki. Teściowa wina mnie obarczala i kazała analizować to co jem. Położna mnie z błędu wyprowadziła i powiedziala ze trzeba przeczekać. Poleciła espuniton (czy jakoś tak) na złagodzenie ale nie pomógł. Potem kuzyn mi przeslal niemiecki sab simplex i po tym była poprawa. Ale generalnie kolki nas męczył do końca 3 miesiąca. I ponoć jak pierwsze dziecko miało kolki to drugie też będzie mieć bo to genetycznie uwarunkowane jest. Także wiem co mnie czeka :( najbardziej dziecka przy tych atakach szkoda. Teraz mam 2 butelki Nuk'a bo jakoś przekonałam się do tej firmy. A co do białych szumów to na pierworodnego żadne nie działały. Tyle że bardziej próbowałam je stosowacprzy uspokajaniu przy kolkach. Bo z zasypianiem nie było problemu, wystarczyło pokolysac i pospiewac i mlody odplywal. Wybaczcie ze tak ciągle wracam porownaniami do pierwszej ciazy/porodu/dziecka ale tak porównując jest mi łatwiej :) Od wczoraj mam tytuł najwredniejszej synowej na świecie. A to dzięki mojemu R. Przedwczoraj chciał byśmy jego rodziców pojechali odwiedzić. A ja po raz kolejny chciałam tego uniknąć i w sumie to zaczęło wychodzić że się ciągle wykręcam od wizyt u nich no i powiedziałam mu dlaczego. A dlatego że u nich śmierdzi. Kiedyś oboje palili, 3 lata temu teść rzucił z uwagi na zdrowie a teściowa dalej kopci jak lokomotywa. Ok - nie pali przy ludziach ale tyle lat oboje w mieszkaniu kopcili ze jest taka stechlizna przesiskniete ze szok. I wierzcie mi ze zapach swiezo palonej fajki to nic przy tej stechliznie. Zawsze mi to przeszkadzało a teraz w ciąży to już w ogóle. Mój synek jak u nich przebywał jak w pracy byłam to tez do domu wracał przesiskniety tym smrodem. Raz jak R po mnie po pracy przyjechał z młodym (a wcześniej było i tesciow), to jak weszłam do auta to myślałam że zwymiotuje - tak smierdzialo. Byłam już wtedy w ciąży i mam wrażenie że właśnie ciaza potęguje u mnie czucie tego zapachu. Myślałam że R stanie po stronie swoich rodziców ze ich obrażam itp., ale przyznał mi rację ze tam śmierdzi. A najlepsze jest to że wczoraj jechał do rodziców po coś i się zaczął temat czemu tak rzadko przyjeżdżamy i powiedział wprost to co ja powiedziałam... Powiedział im że w końcu ktoś nazwał rzeczy po imieniu bo do tej pory nikt im tego nie powiedział mimo że wszyscy wiedzieli (albo raczej czyli jak jest). Teściowa najpierw przyjęła normalnie ale potem wściekła wyszła na balkon zapalić. Generalnie R wychodził stamtąd w beznadziejnej atmosferze a dziś gadał z ojcem, który mu powiedział że matkę serce boli i że nie tak bo wychowała... Nie wiem czy dobrze czy źle ze wprost to powiedział w każdym razie ja raczej nie będę miała odwagi spojrzeć jej w oczy dluuuuugo :/ Jeszcze ten szantaż emocjonalny ze serce ja boli - uwielbiam takie teksty.... Ale...zawsze byłam zła, teraz jestem jeszcze gorsza.
-
Pieluchomajtki zamiast wkładów poporodowych - tak to rozumiem. Tilana nie widziałam takich na oczy nawet więc nie wiem jak się sprawdzają. Ale na logikę to wydaje mi się że z chłonnościa powinni powinno być ok skoro to pieluchy. Bardziej nie mam przekonania to ich przewiewnosci. Ja bym się raczej na nie nie zdecydowała. Wolę siateczkowe majtki i wkładki. Ale to moje zdanie :)
-
U nas w szpitalu znieczulenie daje anestezjolog i nie spotkałam się z tym by położne je aplikowaly. A anestezjolog raczej wie co robi
-
pegi ja wiem że nawet te najnowsze urządzenia do usg mają granice błędu i nie podają idealnie wagi dziecka. W pierwszej ciąży tydzień przed terminem usg pokazywalo 3400. Dzień po terminie poszłam do szpitala i tam na ust wyszło 3650. Mały urodził się 5 dni później z wagą 3400
-
Kejti ja puchowe kurtki piore w 40 stopniach tyle że bez płynu do płukania bo nie powinno się go używać do puchowych rzeczy. Niektórzy zalecają też do pralki z puchowym praniem wrzucać piłeczki tenisowe bo rozbijają ten puch. Ja tego nigdy nie robiłam, jedyne co to właśnie bez płynu piore, w samym proszku. Nie wiem czy te piłeczki nie rozbilyby Ci tego puchu gdybyś jeszcze raz z nimi wyprala. Może by się udało, spróbować możesz, a nuż uratujesz kurtkę :)
-
Ja piore wszystko co kupuje nowe. I dla nas i tym bardziej dla dziecka. Ochraniacza nie będę używać bo się boję. Jeszcze zanim zaczęli gadać o tym w tv a moje pierwsze dziecko zaczęło się przewracac na boki to zaczął we mnie wzbudzać obawy śmierci lozeczkowej i go zdjelam. Kejti tylko ze my już mamy jednego synka i on też potrzebuje uwagi. W pierwszej ciąży mnie to nie ruszalo, nawet mu gadałam niech się wygra za wszystkie czasy bo jak urodze to się to zmieni. I faktycznie po porodzie bardzo rzadko grał, ale nie mogę powiedzieć żeby mi jakoś bardzo przy dziecku pomagał. A jakiś czas temu znów powrócił do tego że potrafi całe popołudnie siedzieć przed komputerem. W święta byłam wściekła. Ok - nie musiałam za wiele robić bo byliśmy w rozjazdach, jedynie śniadanie wielkanocne w domu jedliśmy. Ale źle się wtedy czułam, upiekłam 2 ciasta i miałam dość. Jeszcze w międzyczasie młodym się zajmowałam. A ten 7h przed komputerem spędził. Palcem nie kiwnal. Ja sie tak beznadziejnie czułam że nie byłam w stanie posprzatac. Dobrze że nie było nas w święta w domu i nie musiałam na ten bajzel patrzeć. Teraz mnie te gry bardziej wkurzaja bo jest mlody. I nieraz dopomina się o uwagę ojca na co słyszy "nie teraz Adasiu". Nawet czasem ma problem jak młody poprosi to by do wc z nim poszedł bo akurat ma ważną bitwe. Strasznie szkoda mi co wtedy. I generalnie kończy się na tym ze obojętnie jak się czuje to jeszcze mam synka na głowie.
-
Karolcia, doceniaj jego pomoc jak jest w domu. Mój ma swoją działalność i jak się zaczyna sezon wiosna-lato-jesień, to mam przewalone. Teraz najczęściej wraca 18-19 do domu (wychodzi na 8), ale jak ich robota przycisnie to zdarza się że w sezonie wraca ok 22. A jak jest w domu... ok czasem mi pomaga, ale w zyciu nie zdarzyło mi się posprzątać mieszkania od a do z. Raczej to się sprowadza to pozamiatania czy odkurzania, wlozenia/wyciągnięcia naczyń do zmywarki, sporadycznie wytarcia kurzy czy podłóg. W pierwszej ciąży 2 tygodnie przed porodem na kolanach podłogi mogłam - w ogóle to nie ruszalo. Potem poszłam na 10 dni do szpitala. I o tyle o ile mieszkanie odkurzyl to łazienka prawie przez miesiąc nie była ruszona. Bo umycie kibla byłoby dla niego chyba ponizajace :/ Jedyne co to na szczęście nie jest taki żeby jego skarpetki czy cokolwiek walalo się po mieszkaniu czy żeby jakoś je syfil. Ale w codziennych obowiązkach mógłby bardziej pomagać tym bardziej w teraz jak w ciąży jestem. A on przychodzi z pracy i z reguly zje, położy się przed tv i zasypia. A jak ma wolne to najczęściej siada przed grami komputerowymi co najbardziej mnie wkurza. Bo sorry ale chyba minęły czasy beztroskich gier. Ma rodzinę i trochę poważniejsze obowiązki na głowie niż gry. On uważa że mi się należy jakiś relaks. Tyle że ten relaks moglby przeznaczyć na nas i z nami czas spedzic