
inga
Użytkownik-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez inga
-
Beacia, w ogóle miałam Ci napisać, żebyś się mamą nie przejmowała. To bardzo smutne kiedy mama wytyka Ci Twoje kilogramy, powinna być dumna z Ciebie. Jesteś prześliczną osobą, urodziłaś jej piękną wnuczkę. Jak zrzucasz kg to niech motywacją będzie Twoje chcenie, a nie trochę toksyczne wymagania mamy. MelB przećwiczę jutro, kiedyś z nią ćwiczyłam i uwielbiałam. Co do książeczki - nie widziałam zdjęcia Pulpeta ale my z Olą często oglądamy książeczki, wczoraj skubana sama sobie stronę przełożyła dwa razy, a my pękaliśmy z dumy i ze śmiechu:) oczywiście było to jeszcze trochę przypadkowe no ale i tak nas rozbawiło:)
-
Obudziłam się i poszłam się zważyć. Waga ok ale...popatrzyłam w lustro i zobaczyłam mój paskudny brzuch. Bez sensu brzuchol sterczy...a zawsze miała taki płaski:( więc wkurzona włączyłam Chodakowską ćwiczę, ćwiczę siódme poty się ze mnie leją ale na szczęście Oleńka się obudziła więc mogłam sobie wytłumaczyć, że musiałam przerwać bo córa nie śpi, a nie dlatego, że nie daję rady :) Ale dzień po dniu i będę ćwiczyć coraz dłużej. Pozdrawiam wszystkie towarzyszki mej Chodakowskiej niedoli:) Oczywiście pozostałe też pozdrawiam:)
-
Pati, co do Twojego faceta. To dziewczyny słusznie mówią. Podpisuję się pod tym co powiedziały, zwłaszcza Werka. Napisałaś jeszcze, że razem podjęliście decyzje o dziecko i wiedzieliście co Was czeka. Ja myślę, że jednak może jest tak, że Twojego faceta ta nowa sytuacja przerosła, że jednak nie zdawał sobie sprawę jak to jest. Mnie i mojego mężowi wydawało się, że wiemy co nas czeka...a rzeczywistość okazała się inna. U nas pojawiły się problemy zdrowotne Oli, które spotęgowały nasze zdziwienie, że jest inaczej niż sobie wyobrażaliśmy. Ale nawet bez szpitali myślę, że mielibyśmy lekkie zdziwko:) Choć nie chcę usprawiedliwiać Twojego faceta to daj mu czas, nie zarzucaj, tak jak Werka mówiła pretensjami, mów do niego dużymi literami. I najważniejsze: stań przed lustrem i powiedź sobie: on też da radę, przecież to jego syn, on też da radę. W pewnych rzeczach jestem niezastąpiona ale...mogę synka zostawić ze swoim tatusiem, bo DA RADĘ! Twój facet czuje, że uważasz, że nie da rady. Pewnego dnia po prostu ubierz się, nakarm Młodego, przebierz (tak żebyś wiedziała, że jest nakarmiony i czysty) i wyjdź na godzinkę. Zostawiony z dzieckiem da radę, przecież to jego syn. Trzymam za Was kciuki, bo szkoda przekreślać tego co było. Widocznie potrzebujecie więcej czasu by dostosować się do nowej sytuacji. Niefajnie, że ucieka do mamy odpocząć, bo Ty uciec nie możesz... W ogóle skoro jesteśmy w takim temacie relacji damsko-męskich to powiem Wam dziewczyny, że jak kiedyś usłyszę od kogoś, że planuje dziecko żeby ratować związek to chyba mu się głośno zaśmieję w twarz, moim zdaniem dziecko to ostatnia deska do trumny dla mało udanego związku. Dziecko to niesamowita próba, która z czasem rzeczywiście cementuje związek ale związek udany.
-
Chciałam dodać do naszego albumu zdjęcia Oli i nie umiem. Trochę techniki...
-
Bia, Cieszę się, ze taki wspaniały dzień oby były teraz same takie:) co do smoczka to fajnie, że Pulpet zaskoczył. Ze smoczkiem to wiadomo trzeba uważać, żeby się dziecko nie uzależniło, bo później ciężko oduczyć. Moja koleżanka ma mega problem, bo jej dziecko pakuje sobie smoczka non stop do buzi, nawet jak się bawi i jak wyciągasz jej z buzi smoczka to płacze od razu. Po prostu smoczek stał się najlepszym przyjacielem. Jak pisze nasz ulubiony Karp, odruch ssania powoli zanika u dziecka po około 4 m.ż. i problem pojawia się wtedy kiedy dziecko budzi się z płaczem, bo wypadł smoczek. A jeszcze coś sobie pomyślałam, czy nie jest tak, że to niejedzenie pokryło się w czasie z podawaniem smoczka? Bo wiesz do tej pory Piotruś kojarzył, że jak coś ssie to leci mleko i może jak dostał smoczka i ssał to mu się wydawało, że je. Przecież przez ostatnie 3 mc tak było. Dopiero po chwili, kiedy brzuszek się mocno zaczął domagać zaskoczył, że smoczek to jedno a jedzonko to drugi:) Jeśli chodzi o zdrowie to dziękuję:* Oleńka ma się coraz lepiej. Ostatnio musieliśmy zamienić jeden lek, bo ją podrażnił (bo był tam jakiś tłuszcz drobiowi a Oleńka nie toleruje). Spanie...,niekończąca się historia ale powoli już nie histeria:) Po chrzcinach sprowadzam znów Olkę na właściwe tory. Teraz właśnie ją usypiałam...10 minut:) Kupiłam jej otulacz i teraz w nim śpi. Mam nadzieję, że powoli załapuje o co w tym spaniu chodzi. Monika, historia ze zdjęciem przezabawna:) Fajnie, że znalazłaś firmę od okien. Powodzenia! Beacia, marchewkowy debiut Nagrałaś? Superowo, że Izula zaskoczyła marchewkę, a jaką podałaś? Ceny rehabilitacji z kosmosu...ale człowiek by chyba ostatnią sukienkę sprzedał byleby na dziecko było:) Fajnie, że masz pewną szczepionkę. Ania, kupka w ambasadzie jakoś mnie rozbawiła, dobrze, że już macie to za sobą! Tusia, ciesz się, że Hanka nie płacze:) Moja Ola jak się budzi po nocce to budzi mnie jej gadanie do lampy:) Leży sobie i gada, czasami słyszę, że się przebudza bo stęka. W ciągu dnia natomiast zdarza jej się płakać jak jest zmęczona i nie chce spać, więc super, że Twoja Mała taka spokojna:) A o czerwcu pamiętam:) Mnie dziś taki uśmiech obudził właśnie. Hihi jakoś najbardziej zapamiętałam moment kiedy Ty jechałaś rodzić:) No i porody Beaci - przez termin, i Marcosię, która w końcu urodziła wtedy co ja. No a jak Dziubala poszła rodzić to jakoś tak się pusto zrobiło:) choć jeszcze ze szpitala pisała, hehe rodzinka ją rozpieszczała jedzeniem i było wtedy dużo cc w szpitalu. Kurcze...jakby to wczoraj było. Dziubala, nocki współczuję, pewnie Jaśko odreagował wizytę, Tobie się nie podobało to i jemu tym bardziej, a że ona na fo się nie wygada to w nocy musiał to sobie w głowie poukładać. u mnie w domu też rozlega się czasami odgłos mlaskania ale moja Maleńka pakuje sobie wszystkie paluchy do buzi, czasami tylko wskazującego i mlaszcze przy tym niemiłosiernie. Ponieważ wkłada wszystkie paluchy to się tym nie przejmuję, bo to podobno etap poznawczy, a od kilku dni zaczęłam jej dawać gryzaka i też jej się bardzo podoba jak sobie do buzi trafi:) Tylko nie gryzie go tylko liże i memla. Ale i na gryzienie przyjdzie czas...oby jak najpóźniej.
-
Cisza taka na fo od kilku godzin to coś napiszę:) Dzięki za wsparcie i zrozumienie tematu chrztu. Rodzinka była najbliższa ale jak się zbierze ponad 20 osób to jednak jest "wesoło". Niektórzy po raz pierwszy Olę widzieli, same rozumiecie, pierwsze dwa miesiące były dla nas ciężkie, więc gości u nas nie było. Dziś druga dawka 5w1 i jestem dumna z mojej córuni, bo była taka grzeczniutka. Zapłakała tylko w trakcie wkłucia, a później myk na rączki do mamusi i już dobrze:) Załapaliśmy się na ostatnią szczepionkę, w aptekach już nie było. Oczywiście nie ma to jak moja Córa. W domu gdy kładę ją na brzuch to jest bunt, a następnie rozpoczyna się proces lizania materaca. No to ja przejęta mówię to lekarce dziś, ta kładzie Olkę na brzuchu, a Oleńka skubana hop głowa do góry, ale to nic jeszcze się na rękach oparła i tak się cała dźwignęła. Lekarka na nas popatrzyła, ja chyba lekko się zaczerwieniłam i mówimy, że Ola nigdy tak jeszcze nie zrobiła i strasznie to ją rozbawiło, że nasze dzidzia taka agentka:) Dziubala, co za lekarka...Ale jak piszesz, że to szpital dziecięcy to jakoś mnie nie dziwi. Nas traktowali tak jakbyśmy w ogóle nie wiedzieli co się z dzieckiem powinno, a czego nie. Ale w tym co mieli pomóc, nie pomogli. Ja bym się na Twoim miejscu cieszyła z teksu, że to Twoje pierwsze dziecko, odmłodziła Cię:) Gratuluję pierwszej Jaśkowej wyprawy mpk:) Twój Jaś je co 4h, a moja Ola co 2h (ale to sukces, bo jadła co godzinę;P) Aaaa i spóźnione gratulacje dla Starszaka, forumowa ciocia pęka z dumy. Tusiaa, hehe ja chyba zacznę stosować WŻ - więcej żreć, bo znów mi waga za bardzo leci w dół. Blania, kiedyś ćwiczyłam z Mel B, bardzo mi się podobało:) Ale teraz mi się nie chce, choć powinnam poćwiczyć, żeby to ciałko ujędrnić. A w ogóle jak czytam co Ty już Bolowi dajesz do jedzenia to szok:) Ja na razie jeszcze tylko mleczko. W przyszłym miesiącu będziemy coś wprowadzać, kiedy Ty już będziesz miała specjalizację w słoiczkach:) Bia, nasze dzieciaczki rzeczywiście mają podobne etapy rozwoju:) A jak z jedzonkiem dziś? Jutro trzymam kciuki. Beacia, wyobraziłam sobie jak ćwiczysz i wyzywasz biedną Ewkę;) Veronica, super, że przepędziłyście tę paskudną dysplazję, a sio, a sio:) Werka, totalnie obca mi jest tematyka zeza ale czy nie lepiej się wstrzymać na razie? Skoro jest szansa, że ten zez się sam skoryguje to po co męczyć Młodego? Życzę Wam miłego wieczoru, zero wstawania w nocy, a z samego rana pięknego czerwcowego uśmiechu.
-
Bia, Ola miała teraz taką fazę, że nie jadła, a ja umierałam ze strachu. Jednak jak emocje związane z chrztem opadły wszystko wróciło do normy. A też jak nie jadła to się szczerzyła i była zadowolona. Dziś miałam o tym rozmawiać z lekarką ale na szczęście już nie muszę. Dobrze, że jutro idziesz do lekarza. Nie wiem jakiej butki używasz ale próbuj co się da. Moja koleżanka niedawno też miała problem, dziecko traciło na wadze, nie jadło, a okazało się, że po prostu leniuszkowi się ciągnąć porządnie nie chciało, wystarczyła zmiana smoczka na najprostszy bez żadnych odpowietrzników i już. A może Pulpet ząbkuje? W każdym razie nie ma co gdybać, idź do lekarza i pamiętaj: nie stresuj się na zapas:)
-
Chrzest - powinno się dzieci chrzcić gdy mają 18 lat!! Tak, tak, tak. W ten weekend miałam ochotę uciec na bezludną wyspę, w trakcie ucieczki porwać ze sobą męża i córę, bo...mieliśmy chrzciny. Zjechała się cała rodzinka, już od czwartku zaczęli przybywać z różnych stron. Pierwszy raz w życiu cieszyłam się, że nie mam za dużego mieszkania i tylko jedna para u nas nocowała, ale powinnam chyba powiedzieć aż jedna para. Bezdzietni młodzi ludzie nie zdający sobie sprawy, że jak dziecko zaraz idzie spać, to się go nie rozbawia, obrażający się kiedy prosiłam, żeby jej nie dawali pluszowego włochatego misia, bo będzie go wkładała do buzi i zje (taaa...włosy w kupie były!). Dodatkowo przychodzili do nas wszyscy jak na pielgrzymkę. A moja cierpliwa córa grzecznie to znosiła...ale każdemu cierpliwość się kiedyś kończy. W trakcie mszy było super. Oleńka zauroczyła księdza, bo wpatrywała się w niego jak w obrazek i w końcu obdarzyła go uśmiechem. No i imprezka, wszystko fajnie ale ja chcę ululać Olkę więc myk ją do wózka i zasłoniłam wózek pieluszką i głupia postanowiłam coś zjeść, bo mi kiszki marsza grały, wózek stał obok i nagle jak się nie zbiegnie pół rodziny jak nie zaczną ją odsłaniać, bo po co ja dziecko zasłaniam, no i uśmiechają się, guguają do niej, gigają, hihają i wiele innych odgłosów, które Ola dzielnie znosiła przez te kilka dni (ja miałam mniejszą cierpliwość)...i nagle z wózka wydobył się anielski RYK!!!!! No to oczywiście: na pewno ją brzuszek boli, na pewno jej za gorąco, na pewno jej za zimno, na pewno nie chce spać, na pewno, na pewno, na pewno...a ja wstałam wzięłam Oleńkę na ręce i od razu cisza, mąż wózek na zewnątrz i... poszła spać. Kiedy wzięłam Olcię na ręce miałam ochotę całej rodzince powiedzieć jedno: na pewno to Ola ma Was już wszystkich dosyć. Dzisiaj rodzinka wyjechała, a moja Ola z wielką radością leżała SAMA w swoim leżaczku, SAMA bawiła się swoją zabawką ukochaną, nikt nie machał jej nad głową, nikt nie wydawał odgłosów które bokiem już wychodzą...Ale przede mną ciężka praca, bo Cudowni goście zaburzyli totalnie plan dnia, który tak ciężko było mi wprowadzić. Olkę ciężko teraz ululać do snu. No i dowiedziałam się, że jestem przewrażliwioną matką, która ubzdurała sobie, że dziecka nie można zabawiać i przekładać sobie z rąk do rąk i usypiać bujając przez godzinę. Cieszę się, że w końcu mogłam wejść na fo i się wygadać.
-
Bia, piszę tylko do Ciebie, bo ogólnie totalnie nie mam czasu, bo zajmuje się sama córą teraz 24h. Widzę jednak, że borykasz się z podobnymi problemami co ja więc piszę:) Nasze dzieciaczki chyba są podobne do siebie i należą do tych wrażliwców, które potrzebują dużo mamusinego ciepła. One takie się urodziły, a my musimy im pomóc oswoić się z tym światem po drugiej stronie brzuszka. Dlatego tak nasze maluszki lubią być otulane(bo to im się kojarzy z ciasnym brzuszkiem). Co do cyca to mam te same obawy co Ty, żeby dla Oli to nie był jedyny uspokajacz (smoczka nienawidzi, raz lekarka jej na siłę wcisnęła smoczka mimo moich protestów, że dziecko smoczka nie toleruje, to Ola się aż sina zrobiła, bo ta ją tak przytkała smoczkiem, aż lekarce się głupio zrobiło, bo chciała pokazać młodym rodzicom jacy to nieznający potrzeb dziecka). Ale cyca dawaj, pamiętaj, że nasze dzieci potrzebują tego kontaktu. Powoli jednak musimy nauczyć je, że zasypiamy sami. Nawet jeśli teraz Mały zasypia przy cycy obudź go delikatnie odkładając do łóżeczka, będzie wtedy świadomy gdzie zasypiał. Ja od jakiegoś czasu stosuję metodę podnieś/odłóż, ta metoda wymaga na początku duuuużo cierpliwości i mocnych pleców ale jest idealna dla dzieci wrażliwych, które trzeba nauczyć spać (Twój Piotruś tak jak moja Ola chyba nie umie spać w dzień). Bo są takie dzieci, które spać nie potrafią, bo za bardzo są wszystkim zainteresowane, w pewnym momencie osiągają granice wytrzymałości i płacząc proszą nas o pomoc "mamusiu jestem taki zmęczony ale sam nie umiem, pomóż mi zasnąć". Osobiście nie wierzę, że tak małe dzieci nie potrzebują snu w dzień, nawet jak nie śpią to odbija się to na popołudniowej kondycji( marudzenie, płacze). Ola teraz śpi i w dzień (drzemki max 40 min) a noce przesypia całe 20.30-6.30. Czytałam, że mniej więcej już rozgryzłaś pory spania, ja już mniej więcej też. Kiedy zbliża się ta godzina, pakuję Olę do łóżka, obok główki kładę jej przytulankę (odpowiednik pieluszki), puszczam muzykę i zaczynamy "zabawę". Siadam na krzesełku obok łóżka tak, żeby Ola mnie widziała. Kiedy tylko widzę, że moja córa zaraz zacznie płakać albo marudzi podnoszę ją, musisz tylko nie doprowadzić małego do rozpaczy więc trzeba szybko reagować, na rękach trzymaj dziecko do momentu uspokojenia, pogłaskaj, poklep, powiedź coś miłego ale nie za dużo. No i tak się podnosimy i odkładami do mementu kiedy Mała zaczyna się uspokajać i idzie spać. Na marginesie: dzisiaj kiedy miałam zamiar ją kolejny raz podnieść wtuliła głowę w przytulankę i zasnęła, hihi "mamusiu wiem, że się dobrze bawisz ale koniec tego podnoszenia, zmęczyłam się". Nie zdziw się jak na początku Klusek zacznie bardziej marudzić, tak jak pisałam metoda dla cierpliwych ale skuteczna, choć my dopiero się jej uczymy, przynosi rezultaty:)
-
Pada, pada, pada... Jak wiecie nigdy na męża nie narzekałam i...całe szczęście!!!! Zostałam teraz z Olą sama, bo mąż się rozchorował i pojechał do teściów się wychorować, żeby nas nie zarazić (zawsze tak jest on ma katar, a ja zapalenie płuc później). Na wstępie powiem, że podziwiam wszystkie mamy, które są same 24h ze swoimi dzieciaczkami. Będąc samą trzeba się mega zorganizować wiedząc, że nie ma się na kogo liczyć (żywcem nie ma mi kto pomóc, bo rodzice którzy by jeszcze przyjechali na pewno też chorzy). Wszystko trzeba mieć zrobione o te 5 min wcześniej, nawet wstaje wcześniej żeby na spokojnie się przygotować do pobudki Córeczki, dziś mnie zaskoczyła więc weszłam na fo. Powiem tak: da się naprawdę wszystko ogarnąć, da się być dla dziecka na 100%, da się ugotować i posprzątać i nawet na fo wejść...ale we dwoje jakoś tak raźniej. Powiem Wam, że jak kąpałam Olkę to mąż był z nami na telefonie i tak mi dobrze było słyszeć jego głos chociaż. W ogóle u mnie też bunt zasypiania się rozpoczął...Masakra wieczorna. Wczoraj nawet meczu nie obejrzałam, bo Malusia nie chciała spać. A właśnie pytanie: czy Wasze dzieciaczki też tak się rzucają na początku snu? Moja kręci się od kilku dni z boku na bok. Ale tak szybko przerzuca głowę raz w jedną, raz w drugą stronę. Beacia, oj kusi mnie ten skalpel ale to jak mąż wróci do formy i będę miała pół godziny dla siebie to wtedy się zabiorę:) Kaszki Holle to widzę super sprawa, dzięki forum wiem o ich istnieniu. Też nie mam @. W ogóle to znajomi wpadli;P Tzn. mają 8 mc synka, a mamusia jest już w ciąży w 3 mc. Dziubala, fajnie mieć taką stację meteo w domu:) Co do żłobka to mam obawy co do chorowania ale tak jak mówisz nie należy trzymać dziecka pod kloszem, ja nawet nie mogę, taka sytuacja. Mam nadzieję, że odporność Ola ma po mnie, jak byłam mała to nie straszne mi były obce bakterie:) Mało co chorowałam. Mąż chorował często w żłobku i przedszkolu, ja nie. Ania92, szarlotka....mniam!!! Zjadłam wszystkie kawałki oczami, a co:) Przy okazji przypomniało mi się jak byłyśmy w ciąży i tu na forum mówiłyśmy sobie co jemy robiąc sobie nawzajem smaka:) Kubę Twojego uwielbiam choć nie znam i myślę sobie, że mają z moim mężem podobne podejście do dzieciaczków:) MagW, Olka też liczy zawzięcie! To chyba była pierwsza umiejętność, której się nauczyła liczyć:) Oj zdolne te nasze dzieci:) A życie skupione wokół kupek bywa przezabawne. Kiedyś rozmawiałam z moim mężem przez telefon jak wracał z pracy o kupce i musiało to być dla ludzi stojących obok męża przezabawne " a jaki kolor? aaaa ok...a duża kupka? Nie no spoko, to dobrze, że zrobiła" itd;) Bitwa o czapkę i u nas się odbywa. Ale jęk jest tylko jak zakładamy. Czasami jak jesteśmy we dwoje to jedna osoba trzyma już Oleńkę na rękach, a druga zakłada i wtedy jakoś bezboleśnie to przechodzi. No ale w ciągu dnia jestem z Olą sama więc jest gorzej:) Pati, cieszę się bardzo, że wizyta u tato-dziadka udana:) Fajnie, że wnusio już dziadzia widział, życzę żeby takie spotkania się Wam zdarzały częściej, niż raz na 5 lat! Moja jak się nad nią zaczynam użalać to raczej się uspokaja, puki co ale zobaczymy jak to będzie.
-
Mąż z Olką na spacerze, to ja herbatka+forum:) Dzisiejszy dzień z moją Córą był mega, mega super. Tak mnie dziś Ola rozbawiła. Przebieram Ją po kupce i wtedy zawsze ściągam skarpetki, bo jak nie ściągałam to czasami trafiały tam gdzie nie potrzeba i od razu do prania. No i ściągnęłam te skarpetki i mówię "Olka trzymaj, pilnuj swoich skarpet" no i Jej podałam te skarpetki do rączek, a ta złapała i całe przebieranie je trzymała, wymachując nimi jak szalona:) A jeszcze jak byłyśmy na spacerze to Ola się obudziła, wyciągnęłam Ją z wózka i tak sobie siedzimy na ławeczce i podziwiamy widoki, idą dwie panie i patrzą na Olkę i mówią jaka to słodziutka różowa księżniczka, a Olka jak zaczęła nawijać guuuu, gaaa, yyyyy, eeeee, uuuu itd, wszystkie odgłosy z siebie wydała które zna. No myślałam, że padnę. W sumie to nie gadała do tych pań, tylko do drzew i ptaków, no ale wyszło zabawnie. Dziubala, wszystkiego naj:* Prezent super, weź mnie też:) a co do noszenia, ja czasami też noszę Olkę w pionie (jak odbijam) i to jest ok. Nawet guru fizjoterapeuta Zawitkowski przyzwala na noszenie w pionie, tylko trzeba odpowiednio chwytać. Eh...żyjemy w czasach kiedy jest za dużo informacji, zaraz się okaże, że nic nie możemy z tymi naszymi dziećmi robić. Tobie zazdroszczę, że to już Twój trzecie dzieciątko i podchodzisz do wszystkiego z doświadczeniem i zdroworozsądkowo, ja niestety czasami wpadam w panikę, że coś źle robię. Co do żłobka, my to z tych co zaraz po porodzie zapisaliśmy:) Ale my musimy się dostać do żłobka, nie ma innej opcji, choć nie wiem czy mamy szanse dostać się jak wrócę do pracy. Wolę nie myśleć o tym...Najchętniej bym z Olunią została w domu ale nie stać nas na taki komfort niestety:( Bardzo żałuję, bo tak bym chciała z nią jeszcze pobyć:( Więc hehe rzeczywiście Jaśko to stary chłop jak na zapisywanie do żłobka:) Blania, kciuki trzymam za szkolę! Ale super, że coś zaczynasz. Mamusia aktywna, a co:) Beacia, dzięki za info o szczepionce. Ja mam taką małą przychodnię i tam jak chcę receptę to tylko dzwonię i nie koniecznie nasza lekarka wypisze więc wole się upewnić, a poza tym nie ufam lekarzom... Dianeczka, daj dziecku pospać!:) Nie budź jak śpi:)
-
Beacia, super ten montaż fotek. Aż mężowi pokazałam z wyrzutem że jeszcze sesji nie mamy, bo tak fotka z sesji Twoja była:) Co prawda z ciąży mam dużo zdjęć bo mąż cykał żebym pamiątkę miała (ja się śmieję, że chyba pamiątkę tego jak tyłam). Co do kupek. Tak, kupka może być brzydsza po szczepieniu na rota.
-
Dziewczyny bo się pogubiłam w szczepionkowych sprawach. Czy jak szczepię drugą dawkę 5w1 to ona zawiera co innego niż ta pierwsza? Bo za 2-3 tyg mam szczepić Olkę i nie wiem o jaką receptę mam poprosić. Wczoraj zaszczepiliśmy ją na rotawirusa. Jak to się mówi rzutem na taśmę, bo dziś 12 tydzień pannica zaczyna. Monika, udanej podróży i wypoczynku! wybacz czepiania:) Zazwyczaj się nie czepiam ale poczułam, że gdybym przeszła obojętnie obok tego stwierdzenia to bym się pod nim podpisała, dlatego musiałam przedstawić moją wersję:) Ale podpisuję się pod tym co napisałaś o tym śmieciu. Werka, neurolog wytłumaczyła nam zło karuzeli tym, że rozleniwia dzieci, bo gdziekolwiek mają głowę to i tak karuzelę zobaczą więc leżą sobie tak jak im wygodnie, a chodzi o to by ciałko było symetryczne. My naszą ściągnęliśmy na miesiąc puki nie osiągniemy symetrii. Za trzymanie też na wstępie dostaliśmy "ochrzan". Musimy się Werka aż tak nie spinać tym wszystkim, bo zwariujemy. Haha mówię Ci to ja, ta która po Twoim wpisie spanikowała, wzięła dziecko do neurologa i...wyszła na nadopiekuńczą matkę;P (choć lekarka powiedziała, że lepiej być nadopiekuńczą niż olewać wszystko). A jak kładziesz dziecko na brzuszek to kładź się naprzeciwko. Tak żeby dziecko podnosząc główkę widziało Cię, wtedy trzyma symetrię:) Teraz tak robimy i Olcia przejawia większą ochotę do podnoszenia głowy, chociaż jak się zainteresuje ślinieniem materaca, to już koniec:) MartaTM5, podpisuję się pod tym co powiedziałaś, też nie chcę więcej dzieci, choć mąż ma nadzieję, że mi to przejdzie jak już z Olą będzie na 100% wszystko ok i że nie będziemy mieli jedynaczki. Ale ja się tak panicznie boję. Niby tyle badań w ciąży i w ogóle a jednak nigdy nie ma się pewności czy z Dzidziusiem będzie ok. Ja też pierwszą noc nie wiedziałam co będzie z moją Córcią i takiego strachu nigdy w życiu nie przeżyłam. Bia, chyba mamy ten sam problem. Od kilku dni też moja Córa za bardzo chce cyca. Ale ja nie pozwalam Jej zasnąć, jak widzę, że zasypia to myk do łóżeczka tak żeby kojarzyła, że zasypia się w łóżeczku...Więc łączę się z Tobą:) Jak Ci się udało te 3h uzyskać, bo u mnie przerwy są krótsze a jeść chce na pewno. A w ogóle takie coś przeczytałam: http://dziecisawazne.pl/zasypianie-dziecka-przy-piersi-jest-ok/ Polinka, dzięki:) Zamówiłam taką szatkę. O to mi chodziło! Nie chciałam takich święcących aksamitów, tylko płutno:) Dzięki!!!
-
Ale się wkurzyłam Dziewczyny! Normalnie muszę się z Wami tym podzielić. Wklejam Wam linka do artykuły, który mnie po prostu zmiażdżył! Jak można takie głupoty wypisywać. Aż nóż się w kieszeni otwiera. Mam wrażenie, że z tego artykułu wynika, że właściwie jak będziesz rodzić cc albo jeśli twoje dziecko zostanie ci zabrane na pierwszą noc to cale życie dziecku marnujesz. Ja pierniczę takiej głupoty w życiu nie czytałam http://kobieta.onet.pl/dziecko/ciaza-i-porod/rosnie-liczba-cesarskich-ciec-co-to-oznacza-dla-dziecka/lp0l3
-
W jednej książce znalazłam coś co przyda się zwłaszcza mamusią w kryzysie: "Jeśli twój maluszek jest piękny i idealny, nigdy nie płacze ani nie grymasi, śpi jak w zegarku, a po obiedzie odpowietrza się jak na zawołanie, i generalnie jest po prostu aniołem, to znaczy, że jesteś jego babcią" Theresa Bloomingdale Pati, leżenie na brzuszku u Oli zawsze tak wygląda. Zamiast skupić się na podnoszeniu główki, Ona z uporem maniaka liże prześcieradło i później jak się Ją podnosi to jest wielka plama. Wczoraj to już przeszła samą siebie. Wylizała materac śmiejąc się przy tym w głos. Polinka, rozmowa z obcym super. Ale najbardziej jednak wymiata Marinka i Jej życiowo-walcowy plan. A gdzie kupowałaś szatkę i święcę? Gdzieś przez internet? Bo szukam właśnie ale widzę samą, mówiąc wprost, tandetę. Co do seksu, współczuję obniżonego libido ale to może przez anty? Co do suchości też miałam ten problem ale gin kazał mi stosować mucovagin (karmię tak jak Ty piersią). Tak mi się smutno zrobiło jak napisałaś o tej ławce w parku i braku pomocy:( Z dwójką samej na pewno Ci ciężko. My też staramy się ogarniać wszystko sami i nie prosimy nikogo o pomoc no ale jesteśmy we dwoje i mamy jedno dziecko, co prawda wymagało na początku opieki i troski jak stado dzieci ale we dwoje to inaczej niż tak samej:( Chętnie bym Ci te Twoje dwa szkraby na tę godzinę zabrała. Z Marinką mój mąż poszedłby drogi łatać (mieliby co robić), a Bruno i Ola dostaliby po zabawce do ślinienia:) Monika, muszę nie zgodzić się z Twoim jednym zdaniem : "hm... niestety nasze życie się zmieniło jesteśmy teraz odpowiedzialne za nasze dzieci nic już nie będzie jak wcześniej ,niestety trzeba się poświęcić". Mówisz tu w liczbie mnogiej tak jakby dotyczyło to nas wszystkich, a że się nie zgadzam to napiszę, że w moim wykonaniu to zdanie brzmi "NA SZCZĘŚCIE moje życie się zmieniło, jestem teraz odpowiedzialna za moje Dziecko, niektóre rzeczy będą wyglądały trochę inaczej niż wcześniej ale dla tych śmiejących się najpiękniejszych oczu świata, dla tych pisków radości, wspólnego "rozmawiania", dla wtulającej się w moje ramię Córeczki gdy kogoś się wstydzi warto to życie trochę zmodyfikować" Pipi, zacznij szyć szatki na chrzest. Ja teraz szukam i cena za taki mały kawałek materiału jest kosmiczna. Więc dobry biznes:) A ubranko kościotrupa przezabawne. Tusia, dziękuję za buziaczki dla Olci i za pamięć. W sercu wiem, że wszystko będzie dobrze ale tak na 100% będę spokojna jak zakończymy leczenie. Cudnie że Twój J tak się dziewczynkami zajął, a Ty miałaś swój czas. A te 3 mc...no właśnie kiedy one tak zleciały...W ogóle to pożyczyłam od Ciebie leżaczek:) Tzn. kiedyś pokazałaś jaki Hanusia dostała leżaczek na chrzest, jak go zobaczyłam to powiedziałam mężowi, że taki musimy mieć bo to jedyny który spełnia nasze wymagania (rozkłada się na płasko:)). I ostatnio jak byliśmy u lekarki to kazała nie używać leżaczka, bo to może u dzieci, tak jak używanie karuzeli, zamiast korygować asymetrię ją pogłębić. Jak lekarka dowiedziała się, że mamy leżaczek tiny love to powiedziała, że to jedyny w którym dziecko może bezpiecznie leżeć:) Jak Hania wkłada kciuka do buzia to wyciągaj ale nie dawaj jej już smoczka:) Czytałam, że nie powinno się jednego drugim próbować zastąpić, bo tak to się już dziecko i od kciuka i od smoczka może uzależnić. Wielbłądzie juczny dobrze, że znów jesteś na forum:) Dziubala, "Kosiary" gratuluję! Ksywa mówi sama za siebie. Gratuluję odkrycia rączki przez Jasia:) Fajowo. Ja na razie Oli daje takie mięciutkie materiałowe zabawki, one są płaskie więc jest w stanie chwycić w swoje małe rączki, a jeśli zbyt gwałtowanie nimi wymachuje to nawet jak trafi w swoją buzię nic jej nie jest, bo takich plastików bałabym się dawać. Ale i tak Olka najbardziej lubi misia który jest większy od niej:) Blania, wspaniale, że jest rozejm, a najważniejsze, że żadna ze stron nie wygrała:) a teraz porozpieszczaj trochę to męskie ego:) Super, że po mydełku nic się nie dzieje:) 50 zł do przodu:) Ania, rozmowy tatusiów z dziećmi są cudne;) Fajnie, że tak Twój się Fifi zajmuje i wie co i jak. Mój uczy Olkę różnych rzeczy a ona skubana go tak naśladuje. Wystawiają sobie języki, cmokają, powtarzają dźwięki tzn. Ola z siebie wydaje dźwięk, mąż powtarza i Mała się ciszy i tak w kółko.
-
Czy Wasze Dzieciątka też już starają się wszystko pakować do buzi? Ola ledwo te zabawki trzyma, a już stara się do buzi pchać. Śmiesznie to wygląda jak tak się skupia, lekko ślini, łapie zabawkę i przyciąga do buzi. tusia, witaj, witaj. Jak tam Ci w tej odległej krainie? Hihi tak sobie do Ciebie piszę i przypomniało mi się jak odliczałyśmy do naszych porodów i objadałyśmy się pysznościami:) Jak napisałaś kiedy zmajstrowaliście Hanie to mi się też przypomniało kiedy Ola powstała. Hihi może będziemy obchodzili rocznicę;P Blania, Bia widzę, że nie dość, że dzieci Wasze podobne to i kryzysy Was łapią w tym samym momencie:) Wysyłam Wam mnóstwo pozytywnej energii:) Blania, szkoła to będzie dobra odskocznia:) A jak nie masz ochoty na seks to tego nie rób, nic na siłę, na pewno to nie może być obowiązkiem!! A może ustal ze swoim P, że ma w weekendy w ustalonej godzinie iść na spacer, tak żebyś Ty Małego nie widziała przez tę godzinę i miała czas dla siebie. My tak robimy. Mąż idzie na spacer z Olą, a ja siedzę sobie i piję herbatkę, jem ciasteczka i ogarniam mieszkanie (taki aktywny wypoczynek) i ja wtedy ładuję baterię. Polecam. Tylko wiesz powiedź to wprost. Bo do facetów trzeba czasami dużymi literami:) Bia, ja jak Blania w szoku jak napisałaś Piotruś (swoją drogą śliczne imię). To chwilowy kryzys na pewno i lada moment minie, niestety trzeba przeczekać. Może Piotruś ma skok rozwojowy i Cię bardzo potrzebuje i dlatego tylko rączki pomagały, a może czegoś się wystraszył albo za dużo emocji się w nim zebrało, bo czasem i nowy odgłos to wielkie emocje i nie potrafił tego poukładać sam w główce, a na rączkach u mamusi jakoś raźniej:) Polinka, pomysł na prezent? Kolacja, a później super ekstra wieczorny strój tak żeby się mąż cieszył:) Dziubala, żółtych kupek gratuluję. Kto by pomyślał, że kupka przyniesie tyle radości. Co do lekarzy to już chodzimy tylko do jednego i już na spokojnie. Codziennie stosujemy leki i myślę, ze w pierwsze urodziny Oli będziemy o tym zapominać:) MagW, mleko kozie można kupić w zwykłych hipermarketach typu carrefour, auchan. Ja tam kupowałam. Ania92, owocnych zakupów! a prezent z Ibizy fajny:)
-
Dianeczka, jak się cieszę, że już w domu jesteście i że teraz z górki. Ucałuj Maleństwo w stópki:) Ja jak wróciłam ze szpitala to miałam ochotę każdy centymetr mieszkania całować:) Więc cieszę się razem z Tobą. Monika, super, że szczepienie Twój mały mężczyzna tak dzielnie zniósł. My byliśmy jak na razie na jednym szczepieniu i nie mogłam znieść, że Olkę coś boli. Na szczęście mąż zachował zimną krew i trzymał Olę w trakcie szczepieni, a ja odwróciłam się żeby tego nie widzieć. Dziubala, w ogóle to śmiesznie z tą puszką mleka, a właściwie z jej brakiem. Zabawne jest, że byliście tak mega pewni, że jest. Co do spania Oli. To dziś odniosłam kolejny sukces:) Znów mi sama w łóżeczku zasnęła. Teraz właśnie robię tak jak napisałaś, że spisuję kiedy śpi i już powoli wyłania się jakiś obraz. Na początku ciężko mi było wprowadzić taki porządek, bo ciągle w szpitalu, tu badania, tam spotkanie z lekarzem i zwyczajnie nie miało jak to moje dziecko nauczyć się samodzielnie spać. A jak już na dobre zostaliśmy w domku to jak tak płakała to mi się serce krajało. Ale teraz myślę, że Ola czuje się coraz pewniej w domku więc chcę wprowadzić Jej pewien elastyczny plan dnia. Super, że Siostra niedługo będzie mieszkać obok:) Aż Ci zazdroszczę tak pozytywnie. Polinka, śliczna z Was rodzinka. A Marinka dziewczyneczka śliczna ale uśmiech ma taki dziarski:) Bruno kawał chłopa, będzie jak tatuś:) Beacia, pisałaś ostatnio, że zamierzasz ćwiczyć z Chodakowską. Mnie też strasznie kupi, bo za szybko niestety schudłam i trochę taki flaczek jestem i chciałam jakoś wrócić do formy, myślisz, że już możemy ćwiczyć?
-
Cześć Dziewczyny, My właśnie uczymy się zasypiać samodzielnie w ciągu dnia i na razie ciężko nam to idzie, bo cały świat jest zbyt ciekawy i szkoda czasu na sen mimo ziewania, pocierania oczu i przysypiania przy jedzeniu. Ale mamusia uparta nie daje za wygrana i właśnie Olka śpi u siebie. W nocy nie ma z nią problemu, po kąpieli idzie ładnie spać ale dzień jest taki fascynujący. Pisałyście o albumach i pudełkach na pamiątki. Album mam:) Strasznie sentymentalna jestem i chce żeby Olusia miała taką pamiątkę. Pudełka jeszcze nie mam ale mam już trochę rzeczy do pudełka więc muszę się wybrać i kupić jakieś ładne. Też wszystko zapisuję co kiedy Ola po raz pierwszy zrobiła, nie zapisałam tylko pierwszej łzy, bo to był potok łez i wolę tego nie pamiętać. Jak sobie radzicie z kózkami w nosie Waszych Maleństw? Pogoda dzisiaj taka dołująca.
-
Beacia, Monika, wtrącę się do Waszego tematu chrztów. Ja jestem osobą wierzącą ale..sama byłam chrzczona jako już świadome dziecko. Moi rodzice mnie nie ochrzcili z różnych powodów, m.in. przez nie tyle nie wiarę w Boga, co w sam Kościół jednego z moich rodzicieli. Byłam chrzczona mając już dobrych kilka lat i mając może jeszcze nie pełną ale jednak świadomość tego co się ze mną dzieje:) Więc pozostawienie dziecku wyboru jest moim zdaniem ok w sytuacji gdy rodzice nie wierzą:) Ja wierzę, dlatego chcę aby moja Córeczka była ochrzczona, a co dalej to już Ona będzie podejmować decyzje.
-
Beacia, haha mówisz kurs? Nie powiem tego mojemu mężowi, bo by w piórka mi zaraz obrósł. Udał mi się rzeczywiście mąż. Ale i on chyba nie ma co narzekać na żonę:) Chyba nam się udaje uzupełniać. Oczywiście ma swoje wady, mógłby mi częściej kwiaty kupować, a tak to kupuje na rocznice i urodziny. Choć gdyby mi kupował częściej to może bym tak tego nie doceniała:) Ale ja się czuję przy nim jak taka mała zaopiekowana dziewczynka, a on spełnia się w roli faceta, głowy rodziny, człowieka bardzo decyzyjnego (bo ja mam problem z tą decyzyjnością), a mąż jest strasznie konkretny. Wczoraj się zamieniliśmy, mąż skoczył z Olką na spacer, a ja zrobiłam obiad. I muszę powiedzieć, że...w tym czasie zdążyłam stęsknić się za Córą. A Ty w takim razie narzekaj na I ile wlezie tutaj, skoro działa to korzystnie na jego postępowanie, choć przecież nie wie, że narzekasz. Ciekawe jakie będzie pierwsze słowo Iśki mama czy tata MagW, witam. Miło było poczytać sobie Twoją historię. Jakoś tak z sentymentem wspomniałam czasy ciąży:) i te chwile tuż przed porodem. Super, że Bąbelek urodził się 2. Pamiętam właśnie jak tu dziewczyną na forum pisałam, że nie chce rodzić 1, bo wtedy dziecko będzie jeden prezent dostawało. Od 2 dałam Córce pozwolenie na ewakuację...ale się nie śpieszyła:) Ania92, po Twoim wpisie zajrzałam na sierpnióweczki i po prostu łzy mi ciekły strumieniami. Nawet boje się myśleć, co ta dziewczyna przeżywa. Marcosia, cześć dziewczynko:) Pięknie Gocha śpi (widać dzieci z 27 tak mają, hihi). Pięknie też Gocha waży! A zdjęcia cudeńka. Obie dziewczynki śliczne. A Gosieńkę ucałuj w te śliczne pusia:) Blania, ja też jak tu wchodzę to mi jak to powiedziałaś styki mózgowe się przegrzewają. Ale sama też dorzucam swoje grosze:) Wiesz ten sposób z podpieraniem rączkami naprawdę działa! Wczoraj próbowałam i trzymała pięknie główkę. Co do mówienia do dzieci, Ty masz chłopaka to też inaczej się wychowuje, ja mam dziewczynkę więc z nią chyba bardziej delikatnie będę postępować:) Ale należy pamiętać o tej różnicy w płci bo facet to ma być facet:), a nie delikatna klucha, nie potrafiąca nawet dobrze do wc trafić, bo ktoś posprząta i jeżdżąca co chwila do mamusi na obiadki;P (choć czasem trzeba:)) A przy okazji serdecznie pozdrawiam Twojego męża, no bo skoro nas tu czasem poczytuje łobuz jeden:) Justynuśka, ząbkuje ?? O rany, szybko!!! Bia, ubawiłaś mnie historią w sklepie. Co prawda Tobie pewnie do śmiechu nie było jak Mały pokazywał jaką ma krzepę i siłę w płucach ale komicznie to opisałaś:) I o to chodzi, wszystko można przestawić w różnych barwach i albo podejść do tego z humorem albo użalać się nad swoją dolą. No a AJ pięknie urządziłaś z Bolkowym zdjęciem:) Mela, my też przechodzimy przez kolki. U nas działa ciasne owiniecie Olki w becik, odkurzacz, kąpiel, Delicol i...święty spokój w dzień. Jak Ola ma spokojny dzień to jakoś Jej łatwiej przejść przez wieczornego kolkowego nieprzyjaciela. Wiesz, może dla Twojej Dziecinki przejście z jednego sposobu karmienia na drugi to też była wielka życiowa zmiana. Ja to sobie zawsze tak tłumaczę, że dla naszych dzieci wszystko jest nowe. Dla nas wszystko co nas otacza jest takie normalne. Dla nich każdy nowy zapach, widok, głos to wielki szok. Żeby zrozumieć moją Córcię, wyobrażam sobie, że ona się czuje jeszcze na tym świecie jak my wysłani na planetę ufoludków. Po całym dniu tam spędzonym bylibyśmy bardzo zmęczeni i też chciałby nam się płakać od tylu nowych wrażeń, a że jeszcze układ pokarmowy naszych maleństw nie działa idealnie to płacz gotowy. Więc spróbuj wyeliminować trochę bodźców z otoczenia, może pomoże. Dziubala, no robi nam się zimno:( A ja tak kocham te spacery. Muszę wprowadzić w moje życie Twoje motto. Zrób sobie taki prezent na imieniny i idź do fryzjera na prostowanie, super pomysł:) Wśród tzw. matek polek istnieje zamiłowanie do podkreślania jakie to ważne rodzić sn i najlepiej bez znieczulenia i jakie ważne kp. Wiadomo, że natura tak nas stworzyła żebyśmy rodziły sn i kp ale...czasami się nie da ale na szczęście jesteśmy rozwiniętym gatunkiem, który czasami potrafi pomóc niedoskonałej naturze i dzięki temu świat jest piękniejszy:) Mnie ten konflikt sn+kp kontra mm+cc irytuje tak jak i Ciebie. Mnie jeszcze przed porodem bawiły te historie opowiadane przez pseudo koleżanki o ciężkich porodach. Nawet raz o tym powiedziałam lekarzowi i nie zdziwił się, mówiąc, że kobiety które miały jakąś traumę związaną z porodem uwielbiają tak straszyć ciężarne. Czasami mam wrażenie, że kobiety uwielbiają opowiadać jaki to był straszny poród, przedstawiają go gorzej niż było.
-
Mała25, ja jestem z czerwca ale kiedy przeczytałam jaka tragedia Cię spotkała nie mogłam do Ciebie nie napisać. Nie potrafię wyobrazić sobie co teraz czujesz ale bardzo Ci współczuję. Wszystkie te banały, że czas leczy rany, choć prawdziwe, nic nie pomogą. Czerp siłę do życia z uśmiechu Twojego synka i z miłości męża, a pamiętaj, że tam u Góry jest Twoja Maleńka Córeczka, która choć tak krótko, była na tym świeci i zawsze będzie Twoją Córeczką, małym promyczkiem święcącym tam na niebie dla Was. Bądź dzielna. Tak mi smutno...i nie rozumiem:(
-
Znów tyle stron do nadrobienia, że odpiszę ogólnie. Jest 4, ja nie śpię, bo się obudziłam i jakoś zasnąć ciężko, a moja Olka śpi w najlepsze. Część z Was narzeka na mężów/partnerów – u mnie grzechem byłoby narzekać. Gotuje mi obiadki, w lodówce zostawia śniadanie, robi zakupy, w weekend „wyrzuca” nas na spacer, a sam robi wielkie porządki. Wieczorami układa listę co by ugotować na kolejne dni, żebym jadła różne rzeczy. Jak był szpital to nawet nie musiałam prosić żeby czasem wziął wolne, po prostu brał. Kiedy tylko wraca do domu, tylko ręce umyje i leci do naszej Olci brać Ją w objęcia, bawi się z nią, a Olka to tatusia uwielbia, normalnie jak go widzi to popiskuje z radości. A wieczorna kąpiel to ich wspólny czas, ja tylko asystuję tzn. wycieram i balsamuję. Wyjazdy z dziećmi – jak tylko się da trzeba jeździć W pociągach są czasami przedziały dla rodzin. Podnoszenie główki – na razie idzie opornie ale spróbuję ten patent żeby układać na łokciach. Po prostu mam Ole podeprzeć jej łokciami? Zabawki – zabawek z karuzeli jeszcze nie łapie, choć bacznie się im przygląda i do nich „gada”. Powoli zaczyna łapać zabawki, które podajemy ale to na sekundę i puszcza. Co do skarpetek z grzechotkami to dostała takie dwie pary. W ogóle o nich zapomniałam i kilka dni temu jak Werka o nich napisała założyłam Olci. Śmiechu było co niemiara, bo co Mała ruszyła nogami, a rusza nimi wiecznie to się najpierw dziwiła, a później śmiała, że coś grzechocze. Karmienie – jestem przykładem na to, że dziecko karmione piersią potrafi przespać całą noc więc to chyba kwestia indywidualna i nie ma tu znaczenia czy mm czy kp. Za to w ciągu dnia Młoda je co ok 1,5h. W ogóle ostatnio zaczęła sygnalizować, ze trzeba ją odbić w trakcie jedzenia. Martwiłam się, że je za krótko, bo przestawała jeść po kilku minutach, domyśliłam się jednak w jakiś cudowny sposób (ach ten instynkt macierzyński) i zaczęłam Ją odbijać jak zaczynała tak śmiesznie pomrukiwać i to jest to. Wystarczy Ją odbić i jemy dalej. Tak samo nie ma znaczenia, moim zdaniem, czy dziecko jest karmione mm czy kp przy tej magicznej więzi. Więź się rodzi niezależnie od sposobu karmienia, rodzi się z czułości którą wzajemnie sobie okazujemy w trakcie karmienia, z poczucia bezpieczeństwa które zapewniamy dziecku dając pewność, że jesteśmy kiedy nas potrzebuje, a potrzebuje nas najbardziej gdy jest głodne. Ja bardzo lubię ten czas, tylko dla nas kiedy się karmimy i gdybym karmiła butelką to też zadbałabym o wygodę, nastrój itd.:) Też lubię rodzinkę.pl ale oglądam ją z przymrużeniem oka, bo wydaje mi się, że ten serial jest z przymrużeniem oka. Schematów które tam są powielać w mojej rodzinie bym nie chciała, nie chciałabym krzyczeć jak Natalia, nazywać moje dziecko m.in. gówniarzem i nie chciałabym, żeby moje dzieci tak się do mnie odzywały jak mali Boscy do rodziców. W tv to jest śmieszne bo oni śmiesznie grają ale na co dzień chyba nie. Choć chętni miałabym tyle pieniędzy co oni, bo jednak się powodzi.
-
Monika, nie wiem czy mnie dobrze zrozumiałaś, może coś niezbyt jasno napisałam. Moja położna, która jest jednocześnie doradcą laktacyjnym, kiedy ja się zamartwiałam czy Ola się najada, poradziła mi, tak jak napisałam aby raz odciągnąć. I ja tak dokładnie zrobiłam. Raz odciągnęłam pokarm i to nawet nie do butelki tylko do takiego pojemniczka na pokarm, który mam w zestawie do laktatora. Wyszło tyle, że wiedziałam, że Młodej wystarcza więc odetchnęłam z ulgą. Sama tak jak pisałam karmię piersią (nie odciągam do butli, tylko bezpośrednio przystawiam Olę do piersi) i jestem tego wielką orędowniczką (oczywiście jeśli tylko się da).
-
Dziewczyny, Dziękuję za tyle miłych słów pod naszym adresem:) Cudownie wiedzieć, że mam w Was wsparcie. Co do zakupów zawsze byłam mistrzynią szybkich zakupów, wchodziłam do sklepu patrzyłam czy coś mi się podoba jak nie widziałam to wychodziłam, hihi grzebać mi się nie chciało:) No i w ostatnią sobotę wzięliśmy wpakowaliśmy Oleńkę w wózek i poszliśmy do galerii. Tzn. ja do galerii, mąż na spacer z Olą, bo wiecie nie chcemy wchodzić z nią do środka, żeby nic nie złapała (dobra powiem to: jesteśmy mega przewrażliwieni na Jej punkcie ale to przez to co nas spotkało). Więc czasu miałam niewiele bo karmię tylko piersią więc wpadłam pędem do sklepów szukać spodni, no i znalazłam, jeszcze buty - nie znalazłam ale mam coś na oku no i nie mogłam nie kupić nic mojej Malutkiej, więc pędem do sklepu i kupiłam jej śliczny mięciutki kapelusik, taki trochę cieplejszy:) Co do spania nocnego Olka bije rekordy, dziś 20-7. a ja się już o 5 obudziłam i moje piersi biły na alarm:) I tak czekałam jak moja Gwiazda się obudzi. Co do wagi. Uwaga: przytyłam 24 kilogramów i schudłam 26. Teraz staram się już nie chudnąć, choć ciężko mi to idzie, bo nie chcę wyglądać jak anorektyczka. W ciąży się tą wagą nie przejmowałam, wiedziałam, że schudnę i tak się stało:) Pipi, super wyglądanie na fotce! Ale ekstra to nosidełko, gdzie takie kupiłaś? Ja właśnie bym chciała kupić nosidełko i nie wiem jakie, nie wiem gdzie:) Beacia, u mnie też mąż gotuje (zresztą już w ciąży mnie rozpuszczał i gotował). Zakupy śliczne, zwłaszcza ten komplecik w panterkę, mam nadzieję, że się nie obrazisz jak go od Ciebie odgapię. Co do opasek mam ich mnóstwo ale nie używamy. Moja siostra kupiła Olci jeszcze przed urodzeniem, ale że moja Mała ma burzę włosów na głowie (włosy mają ok 7 cm i stoją jak jakiemuś punkowi) to jak Jej założę opaskę to taka jest ulizana pod opaską;P Ale opaski uwielbiam, gdyby Olka miała miej włosów to też bym zakładała. Historia z kaskiem na gałązki przezabawna:) Monika, mój też teraz jest bardziej nakręcony na dzieci, zawsze je lubił ale odkąd ma córcie to w ogóle. Najbardziej lubię jak ją stroi w jakieś ładne ubranka:) A tabletki anty na pewno negatywnie wpływają na spadek wagi ale już niedużo Ci zostało:) Więc głowa do góry. Werka, gratuluję przestawienia na samą pierś! Pewnie Cię to trochę wysiłku kosztowało ale super!!! Mnie strasznie zleżało żeby karmić piersią no i bardzo lubię karmić moją Małą ale to dla tego, że o początku nie miałam żadnych problemów. Współczuję tym, które te problemy miały. Ja też chętnie bym się dowiedziała gdzie można kupić ubranko na chrzciny:) Cyranka, ja karmię tylko kp i też miałam takie obawy jak Ty, bałam się, że Ola się nie najada, a że jeszcze karmiłam ją czasami w mega ekstremalnych warunkach to już w ogóle. I Blania dobrze Ci podpowiada z tą butelką tylko ja bym ten pomysł trochę zmodyfikowała, bo mnie tak położna poradziła. Odciągnij raz pokarm do butelki jak będziesz miała pełną pierś, sprawdź czy jest tyle ile nasze dzieciaczki powinny na raz zjeść i jeśli tak to nic się nie przejmuj - Mały się najada! Skoro mówisz, że nie spada z wagi to nie ma się co martwić. Co do długości karmienia, moja Olka je po 10-15 min ale co godzinę-dwie. Je bardzo ładnie, po prostu w te 10 min zjada tyle co dzieci czasami w ciągu 40, bo się ociągają, ciumkają zamiast jeść. A Olka je szybko i sprawnie Więc czas karmienia o niczym nie przesądza:) Zawsze jak się boisz, że się nie najada to możesz odciągnąć trochę mleka pierwszej fazy, tak żeby Mały zjadł na pewno mleko ostatniej fazy, czyli tę śmietankę. A co do ulewania, nie jest to kwestia sposobu karmienia, a może Twój Mały ma refluks? A komentarze teściowej miej głęboko gdzieś, szkoda tylko, że przy mężu tak szczebiocze, a jak zostajecie same to jest inaczej. W końcu pojawiło się słońce, więc zaraz wpakuje moje Słońce do wózka i w drogę!
-
Dziubala, a Ty się wczasujesz z Jaśkiem? Ale super. Bardzo miło było mi przeczytać, że myślałaś o mnie i o Oli. Ja też często myślałam jak się mają forumowe mamusie. Mam nadzieję, że teraz będę częściej na forum. Pisałam, że idzie w dobrą stronę i tego się trzymamy razem z lekarzem, który w końcu zapalił światełko w tunelu, niestety lekarze w szpitalu mało co robili, bo nie spotkali się z czymś takim więc nie wiedzieli jak leczyć, mieli niestety gdzieś opinie lekarzy z zewnątrz. Trafiliśmy na oddział na o....wymawiać tego słowa nawet nie chce, dzieci chodzą tam w maseczkach, a ich rodzice patrzą na każdego z przerażeniem jak ktoś nawet kichnie. Pamiętam jak przyjechałam tam po raz pierwszy, pomyślałam "Boże co ja tutaj robię, co robi tu moja Maleńka". Pojechaliśmy tam jak Ola miała 10 dni. Mąż czekał w kolejce by załatwić wszystkie formalności, a ja siedziałam z Olą na rękach, była taka spokojna, płakać mi się chciało, że nie ma tak jak inne dzidziusie, że nie może przyzwyczajać się do swojego domku, tylko tułamy się po szpitalach, że nie może jeść u siebie, tylko na niewygodnych krzesłach (śmieję się, że chyba przez to je szybko i bardzo efektywnie). Ale Ola nigdy nie narzekała, jest mega pogodnym, uśmiechającym się dzieckiem. Nadal nie wiemy co to naprawdę jest, jedna lekarka, z którą nadal mamy kontakt, postawiła diagnozę właściwie na początku i powiedziała, że u niemowlaków to się zdarza raz na milion, nie jest to niebezpieczne i ta diagnoza przez innych może być odczytywana jako szalona no ale. Uspokoiła nas i teraz widzę, że spełnia się jej scenariusz więc jestem szczęśliwa. Blania, z zasypianiem przy mnie Ola nie ma żadnego problemu. Najbardziej lubię jak tak sobie leżymy, a Ona mnie dotyka rączkami i radośnie piszczy. Tylko chciałam nauczyć Olę spać w ciągu dnia w łóżeczku i póki co nie wiem jak tego dokonać. Beacia, forumową moc czułam, dzięki! A Ty widzę działki się dorobiłaś:) Super!!! A historia o Izowych wystrzałach przezabawna i taka z serii "skąd my to znamy, popatrz na moją ścianę:)" Co do włosów to ja chodzę non stop w spiętych, czego nie lubię, ale jak widzę, że moja Córa łapie mnie za włosy i w rączce jej garść zostaje to wolę spinać. Może nie wyłysiejemy do końca?:) Mnie się jeszcze siwe włosy pojawiły ale to chyba ze zgryzoty! Werka, moja Mała też się w wózku budzi wtedy szybko obieram kierunek na dom! Tylko, że Olka jak się obudzi to w sumie nie płacze, chyba, że się zatrzymam, a tak to jedziemy i rozgląda się. Co do spania na boku. Lekarze odradzają taką pozycję ze względów bezpieczeństwa. Po pierwsze maleństwo może się przekręcić niechcący na brzuszek i może sobie nie poradzić z przekręceniem główki i się zwyczajnie udusić. Po drugie na plecach łatwiej się dzieciaczkom oddycha, mogą wziąć głębszy oddech i podobno to leżenie na plecach minimalizuje ryzyko śmierci łóżeczkowej. Monika, moja Ola ma już prawie dwa miesiące. Dobrze, że piszecie, że to spanie w ciągu dnia jest ok, bo ja się martwiłam, że śpi mi za mało. A ze te przespane noce to Ją w stópki codziennie rano całuję:) A jak jej się chce spać to wszędzie potrafi zasnąć. Wczoraj skubana bawiła się ze mną na macie, raz ziewnęła i ja się patrzę, a ona odpływa:) Ale mnie rozbawiła. Marcosia, tworzysz piękne rzeczy!!