
okinawa
Użytkownik-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez okinawa
-
Jijana nie dało się nie wstać, bo chłopcy wstali nie tylko wyspani, ale i głodni, a że obiecałam im na dzisiaj pancakes, to nie dali się zbyć serkiem ;) No a potem już ruszyła lawina "poczytaj", "pokaż", "gdzie jest"... Może jutro odeśpię. Jak tam spędzacie sobotę? Jijana jak zakupy, przetrwałaś? Mnie dziś pierwszy raz w ciąży rozbolał kręgosłup, od ciągłego stania w kuchni. Teraz robię przerwę na ogarnięcie sypialni, a w planach mam jeszcze masę do miodownika i przełożenie piernika. A potem to już tylko czas dla moich chłopaków.
-
Kasia1807 ja wprawdzie nie mam doświadczenia z "zimowymi" dziećmi, ale śpiworek wydaje mi się zbędny, tzn. to fajna rzecz, ale można się bez niej obejść. Jeśli zrobi się mroźno i temp. spadnie do -10 to i tak nie wyjdziesz z maluchem, bo nie powinno się tego robić. Przy temp. poniżej zera w grę wchodzą krótkie spacerki, więc kombinezon, kocyk i osłonka od wiatru wystarczą. Jeśli będzie cieplej, to tym bardziej. Pierwszy dzień przerwy świątecznej, a moi chłopcy wstali o 5.40. Zrobiłam już tyle rzeczy, że czuję się jakbym pół dnia miała za sobą ;) Miłego dnia Dziewczyny i pamiętajcie też o odpoczynku!
-
I ucięło mi resztę :/ Zakupów nie zazdroszczę, na pewno wszędzie będzie armagedon. Ja jutro wysyłam męża po ostatnie sprawunki, bo sama nie mam siły łazić po hipermarkecie. O 16 praniach nie słyszałam, ale ja ogólnie nie przywiązuję uwagi do takich teorii.
-
Jijana super wieści po wizycie! A aplikacja jak widać działa
-
U mnie z zachcianek nadal króluje kapusta, w każdej postaci i każdy rodzaj:) I ostatnio jogurty. O praniu ubranek jeszcze nie myślałam, ale pewnie pierwszy raz w wyższej temperaturze, a potem już normalnie. Magda23lena też ciągle myślę, co z Patrycją i czemu się nie odzywa.
-
O jaaaa... Asiosio trzymaj się dzielnie w dwupaku, leż i odpoczywaj. Dobrze, że to już w miarę bezpieczny tydzień, ale wiadomo - ważny każdy dzień dłużej. Moja ostatni była ledwo, ledwo, więc po przygotowaniach świątecznych (ograniczonych do minimum, ale mimo wszystko) i samych świętach nie liczę na dobre wieści.
-
Chyba nasze maluchy weszły w fazę gromadzenia tłuszczyku, bo ja też chodzę głodna ;) Z wagą u mnie katastrofa: już przytyłam tyle, ile ostatnio przez całą ciążę... Dziewczyny współczuję problemów z kręgosłupem. Jerba ja nie mam jeszcze konkretnej listy ubranek, ale też nie planuję ich brać dużo, mąż przecież będzie kursował do mnie codziennie, to coś podrzuci. W ogóle po zrobieniu wstępnych zakupów w aptece, znowu zawiesiłam przygotowania. Wrócę do nich po świętach: popiorę ciuszki, zamówię wszystko, czego potrzebuję i spakuję torbę. 28.12 mam wizytę, to się dowiem, czy moja szyjka jeszcze istnieje.
-
Kurczę, Dziewczyny, współczuję Wam takich "atrakcji" okołomedycznych. Nie dość, że się człowiek przejmuje dzieckiem i sobą, to jeszcze musi mieć siłę na system opieki zdrowotnej :( MagdaJ dla mnie szpital specjalistyczny bez sprzętu to jakaś kpina. Dobrze, że w tym drugim szpitalu trafiłaś na lekarza, który choć trochę Cię uspokoił, że Mała ma się dobrze. Jijana niefajny ten Twój lekarz, jak jest ciekawy wyników, to niech Cię zawiezie na badania i zapłaci za nie ;) U mnie ciąg dalszy kiepskiego czasu. Młodszy syn wstał dziś z kaszlem, mnie chyba też coś łamie, a tu sezon "opłatkowo-jasełkowy" w szkole, przedszkolu i pracach. Wszędzie coś przygotuj, przyjdź i siedź bezsensu. Do tego dom ogarnąć choć z wierzchu, jakieś zakupy świąteczne i ogólnie czas przygotowań. A mi się nic totalnie nie chce robić, mam dołka, bo w pracy nie zdążę ze wszystkim, z czym chciałam zdążyć, w domu też nie wyrabiam, a mąż ma nerwowy czas i tylko krzyczy na chłopaków, co też nie poprawia ogólnej atmosfery :(
-
Hej, u mnie dziś też samopoczucie okropne. Wczoraj miałam intensywny dzień i dziś ledwo chodzę: spojenie boli mnie przy każdym ruchu. Do tego boli mnie głowa i w ogóle jakaś taka "rozlazła" się czuję :( Nie mam na nic siły ani ochoty.
-
Marta1987 ja też mam problem z szyjką, gdzieś od 20tc. Ostatnio jak byłam na wizycie, to znowu mi się mocno skróciła i miała 25mm (to jest granica normy). Dostałam leki i przykaz, by odpoczywać i nie przesadzać z pracą i wysiłkiem, ale z drugiej strony mam też nie panikować. W obu poprzednich ciążach też miałam skróconą szyjkę, obie ciąże donosiłam, choć młodszy syn urodził się w 39tc. Ogólnie to każdy przypadek jest trochę inny, więc trudno coś wyrokować: oprócz długości szyjki ważne jest to, czy jest twarda czy miękka i czy się rozwiera, czy też jest zamknięta. Słuchaj lekarza, odpoczywaj, nie rób nic ponad to, co musisz. Dobrze by było, żebyś dotrwała chociaż do 34tc. Na pewno po usg lekarz więcej będzie mógł Ci powiedzieć na temat Twojego stanu. Dziewczyny współczuję kłopotów z ekipami remontowymi, mi się marzy remont, ale odpuściłam na razie, bo za dużo tego wszystkiego do ogarnięcia. Jijana znam takie wigilijne spotkania i też ich serdecznie nie cierpię. Pomijając, że nie rozumiem jak można doprowadzić się do takiego stanu, to jeszcze wnerwia mnie, że cały następny dzień jest do bani, bo mąż "umiera" i (delikatnie mówiąc) jest nie w humorze, a ja muszę zajmować się chłopakami.
-
MagdaJ przykro, że znowu masz kłopot z przeciwciałami :( Na pewno będziesz to konsultowała z lekarzem - trzymam kciuki za jakieś sensowne wnioski z jego strony i realną pomoc. Ważne, że na bieżąco monitorujesz sytuację. Jerba, dziewczyny słusznie Cię podburzają - jest jeszcze na tyle dużo czasu, że możesz rodzinie uświadomić konieczność zmiany planów. Nawet jeśli już Wigilia musi być u Was w domu, to przynajmniej niech Cię zwolnią z przygotowań - i tak się nabiegasz wkoło gości. Każdy powinien to zrozumieć.
-
Jerba szczerze współczuję, wiem, jak to wygląda. U mnie z racji różnych zwykle święta robię ja, dla prawie 20 osób. Nawet jak miałam w domu pół roczne niemowlę, 2,5 latka i męża po operacji, to nie mogłam liczyć na większą pomoc (mojej Mamy też już nie ma). W tym roku we wrześniu zapowiedziałam, że ja świąt nie robię, bo nie dam rady. Może porozmawiaj z mężem, żeby on jakoś delikatnie nakłonił swoją mamę do pomocy. Bo Ty naprawdę się zajdziesz. Bąbowa ja sprzątam już teraz, bardziej pod kątem porodu i tego, że potem długo nie będę miała do tego głowy. Wywalam co się da, bo już teraz mieszkanie pęka w szwach. Ale z porządkami świątecznymi mam podobnie: ogarnę z wierzchu, mąż pomyje podłogi i tyle. Okien nie tykam.
-
Liath dla mnie maść na brodawki i herbatka to produkty "must have", bo maści zawsze zaczynam używać przed porodem, a potem do pielęgnacji piersi. Z laktacją u mnie jest tak, że nigdy nie miałam nawału pokarmu, nigdy nie odciągnęłam mleka "bo zostało w piersi", laktacja stymulowana herbatkami i "domowymi sposobami" starczała na tyle, by wykarmić chłopaków. Nie spodziewam się tym razem zmiany sytuacji ;) MagdaJ mam podobną sytuację z porodem: jesteśmy tu sami, niania chłopców pracuje i nie możemy na nią liczyć, Babcia ma do nas 350km. Trochę liczę, że poród zacznie się nad ranem (oba wcześniejsze tak się zaczynały), więc zdążymy chłopaków odstawić do szkoły/przedszkola i zawiadomić Babcię, że ma wsiadać w busa. Oprócz tego mamy awaryjnie sąsiadkę, ale ona ma czworo małych dzieci na głowie i pracę, więc nie wiem, jak to wyjdzie. Inna opcja to ściągnięcie Babci wcześniej, tylko kiedy? Termin z OM na 16.02, z USG 30.01, a ze stanu szyjki: "Do stycznia powinna Pani wytrzymać". Więc trudno trafić. Do tego jeszcze nie ukrywam, że wolałabym do porodu i chwilę po być tylko z moimi najbliższymi, no ale to już marzenie ściętej głowy. Wszystkim chorym i przeziębionym zdrówka życzę: kurujcie się, wygrzewajcie i odpoczywajcie jak najwięcej!
-
MagdaJ Leko to gaziki nasączone już preparatem odkażającym, pakowane w pojedyncze saszetki. Kosztują grosze, a łatwiej nimi przetrzeć kikut, zwłaszcza na początku. Mi było po prostu wygodniej ich używać, choć octenisept też mam stale pod ręką. No momentami było ciężko w domu, ale już zapowiedziałam mężowi, że jutro nie wychodzę z łóżka, a pojutrze (w ramach odnowy psychicznej) idę do fryzjera ;) Może przy okazji choć przez chwilę poczuję się jak normalna kobieta, a nie chodząca góra lodowa ;)
-
MagdaJ współczuję ciężkiego dnia. Ja dziś też padam na twarz, od niedzieli rana jestem w domu sama z moją dwójką. Na szczęście mąż już prawie pod domem. Roxi007 witaj, ja też jeszcze nie mam za dużo przygotowane. Po ostatniej wizycie i informacji, że prawie nie mam już szyjki, trochę zaczęłam panikować i przyspieszyłam zakupy. Na razie kupiłam najpotrzebniejsze rzeczy z apteki. Przed świętami zamówię jeszcze koszule nocne i upiorę część ubranek dla małego - tak, żeby w razie czego mieć co do torby włożyć. Liath dowojej listy dodałabym dwie rzeczy: dla mamy - maść na brodawki, jeśli zamierza karmić piersią i jakąś herbatkę laktacyjną dla dziecko - jednorazowe gaziki nasączone preparatem odkażającym typu Leko - są bardzo poręczne przy pielęgnacji kikuta pępowinowego.
-
Kasia1807 najważniejsze, że z malutką wszystko ok. Mój ważył 1,5 kg w28tc, więc nie jest taka duża ;) MagdaJ daj znać po wizycie.
-
Magda23lena wychodzi 4, z czego dwa zrobię z połowy porcji, nie tak źle :) Jak robię więcej, to mamy kilkanaście osób przy stole i każdy zabiera coś do domu. Ja też nie słyszałam, że nie można maku.
-
Jijana ja zwykle robię na święta 5-6 ciast, bo zwykle jest na nich kilkanaście osób, których goszczę kilka dni. W tym roku zapowiedziałam, że nie robię świąt, bo nie dam rady i zostaliśmy sami. Z ciast na liście jest sernik (ja uwielbiam nowojorski, na parze właśnie, ale mąż woli ciężki, tradycyjny), makowiec na kruchym spodzie, piernik staropolski, pani Walewska, miodownik (tradycja u męża), blok czekoladowy i Chatka Puchatka (inaczej domek Baby Jagi) bo dzieciaki ją uwielbiają. Był jeszcze keks i sezamowiec, które uwielbiam ja, ale z tych zrezygnowałam od razu. Po selekcji zrobię seromak (połączę 2 ciasta :) ), piernik, miodownik (pół porcji) i blok czekoladowy. Chatkę zrobimy na Sylwestra. Pierniczków nie liczę, bo to przecież nie ciasto i poleżą długo. Tyle że zrobię tylko jedne (szwedzkie albo korzenno-cytrusowe, które uwielbiam).
-
Z tymi witaminami to chyba od zawsze jest tak, że co szpital/położna/lekarz to inna koncepcja. Za czasów moich siostrzeńców nic nie trzeba było podawać, moi dwaj synowie załapali się na pakiet K+D podawany w domu, synek mojej drugiej siostry (młodszy o rok) miał tylko wit. D... Trudno się w tym połapać. Mamuśka_F mi też brzuch twardnieje, niezależnie od tego, czy leżę, czy chodzę. Zauważyłam też, że jak maluch się czasami ułoży na zewnętrznej stronie brzucha, to ja czuję "napięcie i ciągnięcie" podobne do mocnego skurczu. Lekko go wtedy popycham ręką, albo kładę się na boku, żeby się przesunął, i to na ogół działa ;) Jijana ja też uwielbiam piec (niestety...). Na święta jesteśmy sami (4 osoby, w tym dwoje dzieci), a mój mąż przygotował listę ciast, bez których święta się nie liczą... Ja drugi tydzień nie jem słodyczy (co nie hamuje tycia oczywiście), więc na święta pozwolę sobie na jakieś ciacho, ale muszę mu jakoś ukrócić kulinarne marzenia, bo pękniemy ;)
-
Angelka28 wszystko zależy od indywidualnej sytuacji: przyczyny wcześniejszego porodu, wagi dziecka, itp. Ogólnie to od 32 do 38tc mówi się o wcześniactwie (wcześniej niż 32tc to skrajne wcześniactwo). Jeśli powodem porodu nie jest ciężkie zatrucie ciążowe, jakaś ostra infekcja, zakażenie itp., a dziecko jest "normalnej" wagi i rodzi się bez komplikacji, to zdecydowana większość dzieci urodzonych od 32tc dobrze sobie radzi i po jakimś czasie "dogania" rozwojowo rówieśników. Wiadomo, ryzyko jest zawsze, bo takie maluchy są chociażby bardziej narażone na zakażenia bakteriami (których w szpitalu jest mnóstwo) i różne inne komplikacje. Im dłużej wytrzymacie w dwupaku, tym lepiej, wiadomo. Ja już też bym torbę spakowała, ale nie mam co w nią włożyć: planowałam zakupy na początku grudnia, ale dopiero dziś zamówiłam część rzeczy. Mam dzisiaj głupiego doła z powodu swojej wagi: wiem, to zupełnie nieistotne w kontekście grożącego mi wcześniej porodu i zdrowia maluszka i sama na siebie jestem zła, że mnie tak dołuje mój wygląd. Lepiej jak już pójdę spać.
-
Patrycja_s trzymam kciuki za dobre wyniki poniedziałkowych badań. Liath no ja się nie nastawiam na piknik czy pizzę na trakcie porodowym ;) Niemniej coś energetycznego na pewno będę miała ze sobą, bo zwyczajnie boję się hipoglikemii i tego, że stracę przytomność. Z doświadczenia wiem, że szpital, w którym chcę rodzić, nie robi z tym żadnego problemu. MagdaJ właśnie też myślałam o jakichś batonach proteinowych, muszę popatrzeć. Ja w końcu zrobiłam pierwsze okołoporodowe zakupy w aptece. Po wizycie stwierdziłam, że wolę przed świętami coś w domu mieć, na wypadek przedwczesnej akcji. Dziś pierwszy dzień sama z chłopakami jestem. Planuję robienie ozdób choinkowych, może pół dnia nam zejdzie ;)
-
Asiosio dzięki za artykuł, chociaż jeśli chodzi o jedzenie, to 6,5 roku temu położna kazała nam spakować do torby wysokoenergetyczne batoniki albo coś podobnego. I wtedy i przy drugim porodzie (4,5 roku temu) miałam mini snickersy i sprawdziły się super, nikt mi nie zabraniam ich jeść, przeciwnie. Teraz jednak obawiam się zabrać "czyste" słodycze, bo to duży zastrzyk cukru, po którym (tak po godzinie) łapię duży zjazd energi. Skonsultuję z położną i coś wymyślimy. Magda23lena to prawda, ogólnie za wysokie ciśnienie jest gorsze, ale skrajnie niskie też niedobre, bo niby nic się nie dzieje, ale masz zanik energii życiowej. Jak w liceum łapałam dolne ciśnienie poniżej 50, to moja Mama poiła mnie łyżką koniaku, bo - jak mówiła - u niej na oddziale (była lekarzem) takie wartości są traktowane jako "zejściowe". My koniaku nie możemy, ale pij dużo i może jakieś lekkie ćwiczenia na poprawę krążenia by Ci pomogły?
-
Magda23lena ja miewam ciśnienie 50 na około 100 i ledwo wtedy żyję, więc Ty przy 50/90 na pewno możesz bardzo słabo się czuć. Lekarz nic Ci nie zaproponował na podniesienie ciśnienia? Ja miewam mocne spadki cukru i też się zastanawiam, jak ja urodzę, jak mnie złapie taki "dołek" energetyczny. Liczę na skok adrenaliny, który doda mi sił i zmobilizuje organizm. Byle dotrwać do tej połowy stycznia.
-
Patrycja_s trzymaj się tam i oby jak najdłużej bez kolejnych komplikacji. Najważniejsze, że teraz już jesteś pod dobrą opieką. Asiosio ja po dzisiejszej wizycie stwierdziłam, że chyba powinnam już spakować torbę. Boję się, że jak tak dalej pójdzie, to załapię się z porodem na 2018 :( Mam odpoczywać, ale najbliższy "wolniejszy" dzień to czwartek, bo zostaję sama z dzieciakami. Miała przyjechać Teściowa, ale chwilę temu napisała, że Ona jednak nie przyjedzie - ręce mi opadły, bo raczej jutro nie znajdę dodatkowej opiekunki.
-
Zubiczek, ale super niespodzianka! Musiałaś być mega grzeczna ;) MagdaJ mam nadzieję, że już się lepiej czujesz. Ja chyba też z tych niegrzecznych, bo mnie Mikołaj pominął ;( Za to moi chłopcy zadowoleni z prezentów, więc przynajmniej tyle. Jestem już po dzisiejszej wizycie i Synek w końcu się obrócił, co w zasadzie traktuję jako prezent mikołajkowy. Niestety moja szyjka jest na granicy normy, więc dostałam leki rozkurczowe i nakaz odpoczynku :( Musimy jeszcze 5 tygodni wytrzymać w dwupaku, potem już niech się dzieje, co chce.