
okinawa
Użytkownik-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez okinawa
-
MamuśkaF ja z kolei nigdy nie używałam takiej poduszki i nie odczuwałam jej braku. Niemniej wiele moich koleżanek chwaliło sobie ich używanie, więc myślę, że nie będziesz żałowała, jeśli taką kupisz. Ora mi testy długo wychodziły negatywne, pierwszy raz bladą drugą kreskę zobaczyłam ponad tydzień po terminie miesiączki.
-
Jijana też jestem zdania, że picie naparu z liści malin przez 2m-ce w życiu niewiele zmieni w moim stanie zdrowia, tak więc postanowione: od jutra piję:) Tylko nie cierpię tego smaku... Bąbowa dobrze, że u Ciebie i Dziewczyn wszystko ok, dawaj Nam znać, jeśli będziesz mogła, jak tam u Was przebiega "rozpakowywanie".
-
Jijana dałaś mi do myślenia z tymi malinami, bo nigdy wcześniej nie słyszałam, żeby przeciwwskazaniem był nowotwór w rodzinie (moja Mama chorowała). W dwóch poprzednich ciążach piłam liście malin, teraz też już sobie kupiłam, a tu taka informacja. Oczywiście zaczęłam szukać w necie wyjaśnień, ale poza chaotycznym "nie wolno" nie ma nic na temat powodów, dla których nie wolno :/ I wszystkie strony podają tę informację na zasadzie "kopiuj - wklej". No i nie wiem, co tu robić :(
-
Miało być masuję, a nie maluję :)
-
Liath mnie przed poprzednimi porodami lekarz tylko badał "ręcznie", a potem jeszcze położna sprawdzała ułożenie w ten sam sposób. Myślę, że jak mają jakieś wątpliwości, to robią usg. Na pewno to zależy też od szpitala i tempa porodu. MagdaJ super, że jednak w domku! Jeszcze chwila i cały ten stres będzie za Wami. Karolcia fajnie, że się odezwałaś! Ja torby jeszcze nie spakowałam, ale od wczoraj ćwiczę oddechy, rozciągam się i maluję na piłce. A od poniedziałku zaczynam pić liście malin.
-
Hej, ale tu dzisiaj cisza! Kasia ja też mam kłopoty z szyjką, gdzieś od 20tc. Wcześniej było to stresujące, teraz już w zasadzie na to nie zwracam uwagi - jutro zaczynam 36tc. Biorę tylko magnez i no-spę. Trusiaczek współczuję leżenia, dobrze, że to już końcówka - za chwilę każda z Nas będzie marzyła o rozwierającej się szyjce ;) Ja właśnie wróciłam ze spotkania z położną i jeśli któraś ma pozytywny GBS i myśli o zoo, to mogę Wam powiedzieć, że nie jest to przeciwskazanie i można mieć znieczulenie. U mnie niestety w szpitalu brak anestezjologów, więc już wiem, że zoo jest wykluczone :(
-
A co do koszul - ja mam chyba z 5, po poprzednich ciążach, bo jednak najwygodniej było mi karmić w koszuli ( nie znoszę w nich spać). Do porodu mam inną, tak jak Goga - tę samą, co w 2 wcześniejszych ciążach.
-
Jijana myślałam już wcześniej o Twoim karmieniu, jak pisałyśmy o wygaszaniu laktacji i tym, że będziesz musiała prosić na oddziale o specjalne tabletki. Wtedy przyszło mi do głowy, że może powinnaś pogadać ze swoim lekarzem prowadzącym ciążę - nie wiem, jakie macie relacje, ale wydaje mi się, że on szybciej zrozumie Twoją decyzję i nie będzie utrudniał tylko wypisze receptę. Ja bym chyba zabrała swoje mleko, nie że względu na "przesadzanie", tylko żeby od początku przyzwyczaiać malucha do jednego typu mleka. Tylko że logistycznie to faktycznie nie będzie łatwe.
-
Jijana tak przypuszczałam, że raczej nikt nie będzie tam na mnie czekał z gotowym znieczuleniem ;) W tym tygodniu umawiam się z położną, to ją wypytam o procedury, ale chciałam wiedzieć, czy w ogóle mam sobie robić nadzieję. Wiem, że i tak kiepsko jest z podawaniem zoo, bo brakuje anestezjologów, pamiętam, że jak rodziłam młodszego syna, to w tym dniu wykonano 11 cc, więc nawet jakby szpital dysponował zoo, to i tak nie byłoby komu go podać. A swoją drogą moja siostra rodziła 3,5 roku temu w Warszawie (w publicznym szpitalu) i jej właśnie sami zaproponowali zoo, w trakcie porodu, ale to pewnie jakiś wyjątek. Ja mam jakieś dni przedporodowej paniki - przedwczoraj oglądałam film, w którym bohaterka rodziła i były sceny ze skurczami (żaden horror, ot sala i ona mające skurcze, jeszcze nie parte) i tak sobie popatrzyłam i pomyślałam "o nie, ja pierdzielę znowu przez to przechodzić!". Trochę zazdroszczę tym, co będą rodziły pierwszy raz, chociaż wiem, że jak przyjdzie co do czego to adrenalina zrobi swoje i wszystkie damy radę. Ale może stąd to moje marzenie o zoo ;)
-
MagdaJ przykro mi, że musisz zaliczyć szpital :( Dobrą stroną jest to, że lekarze mają Was pod kontrolą. Dawaj znać, jakie decyzje zapadną - może po prostu szybciej będziesz miała Malutką po tej stronie brzucha ;) Czy któraś z Was wie może, jak wygląda kwestia znieczulenia zzo w przypadku pozytywnego GBS? Dwa poprzednie razy rodziłam bez znieczulenia (nie było takiej opcji w szpitalu) i tak po cichu marzyłam sobie, że jak mi zaproponują, to nie odmówię ;) Teraz jednak muszę mieć podany antybiotyk (i to prawdopodobnie penicylinę) i podejrzewam, że to wyklucza podanie znieczulenia. Któraś z Was może wie, jak to jest?
-
Marzen_a białko w moczu w ciąży faktycznie się zdarza i to dość często. Najpierw każą powtórzyć badanie, a potem zależy od lekarza. U mnie to był objaw dużej infekcji, dostałam leki na 2 tygodnie i od tamtej pory mam spokój. Po żelazie możesz się źle czuć, ja musiałam zmienić preparat na inny, bo pierwszy wywoływał nudności. Najlepiej skonsultuję to że swoim lekarzem.
-
Jijana daj spokój z tymi wyrzutami sumienia - głodnego nakarmić to dobry uczynek, a sama piszesz, że KFC blisko, więc Mąż tylko trochę się zmęczył ;) U mnie za każdym razem poród zaczynał się w nocy (o 1.12 i o 2.10) właśnie odejściem wód. Za pierwszym razem wszystkie chlusnęły na raz, byłam w szpitalu (bo dzień wcześniej na ktg wyszła lekka tachykardia) więc nie musiałam nigdzie jechać. Od razu zaczęły się skurcze krzyżowe, na trakt przenieśli mnie o 6 rano. Za drugim razem byłam w domu, wody odchodziły stopniowo (obudził mnie taki dziwny dźwięk jak łamanej linijki), takimi "chlustami", przez jakieś 20 min. Tym razem skurczy nie było od razu, pojawiły się po jakichś 2h. Do szpitala pojechałam przed 6, przyjęli mnie od razu na trakt. Tam przy okazji pytania o zgodę na oksytocynę położna powiedziała mi, że w przypadku odejścia wód poród powinien zakończyć się po 8h, bo tak jest najbezpieczniej dla mamy i dziecka. Nie wiem, na ile to reguła, ale w moim szpitalu faktycznie tego pilnują. Podobno u danej kobiety każdy poród zaczyna się tak samo, albo skurczami albo odejściem wód, u mnie się to na razie sprawdziło. I z tego co wiem częściej zaczyna się jednak skurczami. Na szkole rodzenia mówiono nam też, że jeśli pierwsze odchodzą wody, to trzeba zapamiętać godzinę i sprawdzić, czy nie są zielone i czy nie ma w nich krwi. Jeśli są czyste, to można chwilę poczekać z jazdą do szpitala, ale nie za długo. Jeśli są mętne, zielone albo z krwią, to jechać od razu. Ja byłam w stanie określić tylko godzinę i to, że nie było krwi, bo koloru i przejrzystości na pościeli nie było widać.
-
Jijana miało być "ratujących" przed gośćmi, nie "trujących", słownik w telefonie zaszalał:)
-
Jijana, czyli to był atak korzonków trujących przed gośćmi;) a tak serio: dobrze, że Ci przeszło! Z tym pozytywnym gbs i antybiotykiem jest tak, że nie dostaję leku teraz - leczenie "nosicielstwa" nie ma sensu, bo bakteria szybko wraca po skończeniu antybiotyku i w dodatku może się uodpornić na podany lek. Antybiotyk trzeba podać już po rozpoczęciu akcji porodowej, ale żeby w pełni zadziałał trzeba to zrobić minimum 4h przed urodzeniem się dziecka. Wtedy są największe szanse, że nie dojdzie do zakażenia go bakterią. Przeraża mnie to, bo najlepiej jechać przy pierwszych skurczach i od razu domagać się antybiotyku, a wiadomo: szpitale różnie reagują na takie hasła. Do tego najczęściej podaje się penicylinę, a to też ryzyko. U mnie dwa pierwsze porody (od odejścia wód do finału) trwały niecałe 7h, więc nie ma za dużo zapasu na zorganizowanie opieki chłopcom, dojazd do szpitala i załatwienie formalności. A najgorsze, że to i tak może nie uchronić Małego - złapie tę baterię albo nie, zwalczy ją, albo nie. A ja nie mam na to wpływu.
-
Paulina91 witaj, ja niestety nie pomogę, bo zupełnie się na tym nie znam. Na zdrowy rozum jeśli w 1 kieszonce jest 3,6, to na pozostałe coś z tych 10 zostaje. Może skontaktuj się ze swoim lekarzem prowadzącym, on powinien Ci wszystko wyjaśnić i będziesz spokojniejsza. Myślę też, że gdyby ten wynik z usg był zły, to ktoś by Ci powiedział, że musisz się pilnie tym zająć.
-
Jijana jak korzonki? Odpuściły trochę? Podobno teraz szaleją jakieś jelitówki, może problemy z żołądkami to jakieś wirusowe świństwa? Trzymajcie się i zdrowiejcie! Kasia 1807 każdy szpital ma własne wytyczne, jeśli chodzi o wyposażenie rodzącej i noworodka, czasem faktycznie jest tak, że szpital daje ubranka, a Ty swoje tylko na wyjście. Jeśli mogę coś Ci poradzić, to mimo wszystko spakuj jeden komplet dla maleństwa - choćby na wypadek, gdyby Cię odesłali do innego szpitala. Ja mam wizytę dopiero 18.01 i też czekam z niecierpliwością. Zwłaszcza, że wczoraj odebrałam wynik posiewu GBS i niestety pozytywny - niby nieliczne i wrażliwe na każdy antybiotyk, ale to kolejny powód do stresu :/ Podłamałam się tym, ale wiem, że nic nie poradzę, bo to fizjologia. I muszę teraz marzyć o dotrwaniu do 38tc i o dłuższym porodzie, żeby zdążyć z antybiotykiem. I zmienić plany, że czekam w domu i jadę na porodówkę jak już akcja się porządnie rozwinie, w związku z czym nie wiem, co zrobię ze starszymi chłopakami. Skończy się na tym, że pojadę rodzić taksówką i sama :/
-
Hej, u nas też Sylwester minął spokojnie. A jutro dzieciaki do przedszkola i szkoły - to dopiero święto :) Ja od dzisiaj zaczynam przygotowania do porodu - dziś zrobiłam jakiś trening na rozruch, taki bez szału, ale coś tam ręką i nogą pomachałam ;) a od piątku - będę piła maliny (nie cierpię ich smaku) i pilnuję ćwiczeń mięśni Kegla. Z masażem jeszcze chwilę poczekam, a balonika nie planuję. Po niedzieli dzwonię do położnej i ruszam z praniem ubranek. Z zakupami już się w zasadzie uwinęłam, zostały jakieś drobiazgi.
-
MagdaJ tort wygląda smacznie i kusząco! I jeszcze masz pretekst do kupienia nowego robota ;) Przy okazji: wszystkiego najlepszego z okazji urodzin - zdrowia i bezproblemowego rozwiązania i niech ten kolejny rok życia będzie dla Ciebie dobrym, szczęśliwym rokiem! Ja do sylwestrowego looku dorzucam mega katar, a więc czerwony nos i łzawiące oczy, no po prostu Królowa Nocy ;) Wszystkiego najlepszego Wam wszystkim!
-
Musiałam poszukać, co to ten kalendarz chiński :) u mnie się zgadza. MagdaJ ale masz dzielnego męża! Trzymam kciuki za tort! Mi końcówka roku mija słabo, ostatnie 2 noce prawie nie spałam, wczoraj prawie cały dzień miałam twardy brzuch i duszności. A dziś chyba mnie coś zaczęło rozkładać, bo głowa mnie boli i katar jakiś się pojawił. Psychicznie też słabo, bo starszy syn ma ciężkie dni ostatnio, ciągle wpada w histerie albo robi awantury :( Wymarudziłam się Wam przynajmniej. Mam nadzieję, że przynajmniej u Was nastroje lepsze i humory sylwestrowe!
-
Jeśli chodzi o przyjmowanie do szpitala, to ja tylko mogę dorzucić, że w przypadku, gdy poród zaczyna się odejściem wód, przyjmują od razu, niezależnie od częstotliwości skurczy i rozwarcia. I przy okazji poradzę wam, że jeśli najpierw odejdą wam wody, to zapiszcie godzinę, o której to nastąpiło - to ważne i w szpitalu będą o to pytać (a także o kolor wód i o to, czy była w nich widoczna krew), bo teoretycznie w takim przypadku poród powinien odbyć się w ciągu 8h od odejścia wód (takie przynajmniej były standardy). Ja od wczoraj cierpię z powodu okropnych duszności, nie wiem, co jest grane, ale nie mogę oddychać. W nocy była masakra, teraz ciągle otwieram okna i sapię jak mors. Widocznie mały znowu mi przesuwa przeponę :/
-
Jijana to faktycznie masz w domu wróżbitę, może w totka spróbujcie grać ;) U mnie teraz wizyta była szybciej ze względu na szyjkę i konieczność kontroli, a kolejna to już 9 miesiąc, więc za 3 tyg. Magda23lena mi też wskoczył dziś 34tc, umknęło mi, że mamy ten sam termin. Ja nie jestem wrażliwa na ból, oba poprzednie porody były krótkie i dobrze je wspominam, ale i tak blednę na samą myśl o kolejnym. I marzę, by urodzić ciut wcześniej. Dobrze, że mój lekarz nie czeka po terminie tylko niemal od razu kieruje do szpitala, przynajmniej wiem, że nie będę się męczyła do marca.
-
U mnie dzisiaj wizyta pierwszy raz po 3 (a nie 4) tygodniach. Kolejna też za 3, a jeszcze kolejna-już po 2. Dziś też miałam pobrany posiew i pierwsze ktg. Z małym wszystko ok, szyjka ledwo, ledwo, ale nadal trzyma, więc jestem zadowolona :)
-
Hej, u mnie święta w porządku, chociaż jedzenia było zdecydowanie za dużo. Jutro mam wizytę i chyba odmówię stawania na wadze ;) Magda23lena ja posiew będę miała jutro - kolejny punkt przygotowań do porodu będzie zaliczony.
-
Jijana po to jesteśmy: żeby się wspierać i mówić o rzeczach, o których trudno mówić innym. Ja też życzę Wam wszystkim spokojnych, radosnych i zdrowych Świąt. A w Nowym Roku terminowych i bezproblemowych porodów!
-
Dziewczyny, jak byłam w drugiej ciąży, miałam podobne obawy do waszych. W dodatku u mnie był drugi chłopak, więc tym bardziej bałam się, że będzie wszystko "znane" i gorsze. Po porodzie jednak okazało się, że wszystko jest niby znane, ale jednak inne i każda zmiana w młodszym synku cieszy tak samo, jak przy starszym. Tak naprawdę mogłam się bardziej tymi zwykłymi sprawami cieszyć, bo byłam spokojniejsza, niż za pierwszym razem, kiedy nie wiedziałam, co i jak i o wszystko się martwiłam. Na pewno wszystko sobie poukładacie, nawet jeśli na początku będzie trudno: dajcie sobie czas na odnalezienie się w nowej sytuacji. Prawda jest też taka, że relacje z każdym dzieckiem są inne: ani "lepsze" ani "gorsze" tylko po prostu inne.