Skocz do zawartości
Forum

drewienko

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez drewienko

  1. Jak sięgam pamięcią, to miałam w ręce dobrą książkę dla dzieci, a z tyłu było logo parenting.pl - zajrzałam do internetu i zostałam - cudne to miejsce: spokój i dobra aura! Polecam wszystkim! :)
  2. Polecam w ikei materiały... piękne wzory oraz jednolite. Lubię nimi przyozdabiać mieszkanie: obrusy, pokrowce na krzesła, zasłonki albo poszewki na poduchy... fajna z nimi zabawa co cieszy oko.
  3. Jestem pod wrażeniem książki "Amberville" Tima Davys - opowieść tak rzeczywista i nierzeczywista w jednym, że dech zapiera. Pięnkie pokazane ludzkie słabości i dobre uczynki... książka trzyma w napięciu do ostatniej strony.
  4. Córeczka pokochała grę 'Nos w Nos' z firmy Granna. Fajna zabawa przy użyciu noska i główki :) Polecamy gorąco! Plansza też jest w całym zestawie. :-)
  5. Ogromniaście dziękujemy!!!!!!! :-) :-) :-)
  6. Hania lat 2, 5 :) bardzo chciała stworzyć myszkę... z najważniejszą jej cześcią - ogonkiem :), ale on nie chciał za Chiny Ludowe znaleźć się tam gdzie miał. :) W końcu się udało! A na deser była prawdziwa improwizacja miskowowo-naleśnikowa. Potwierdzam, że smaczna. :)
  7. Relaksuje mnie piosenka. Wyszukuję taką wśród innych mi nieznanych, zasłuchuję się w jej melodię współgrającą mi z emocjami. I choć czasem może z trzy słowa jedynie z niej rozumiem, coś tam sklecić próbuję, to jednak wystarcza, by poczuć się lepiej, silniej i z jakimś motorem w środku. I od razu ta sterta butów w przedpokoju jest do ogarnięcia..., i kolacja sama się robi - ręce tańczą z dżemem układając jakoś te kanapki. :) Relaksują mnie także zdjęcia. Lubię uśmiechać się do dobrych wspomnień i do dobrych chwil. Prawdziwie dziecinna radość łapie mnie za serce, gdy przeglądałam albumy ze zdjęciami, na których ktoś miał śmieszną minę, a ktoś inny trzymał w dłoni np. polne kwiaty... Takie momenty spokojnej zadumy nad tym co w życiu miłe radośnie mnie relaksują.
  8. U nas podobnie (Piekary Śląskie) - chociaż bez masła, a chrzan ze słoiczka..., cóż :), ale z zasadą: wszystkiego troszkę, żeby wszystko było przez cały rok. :) Spokojnych Świąt!!!
  9. Serialowy obraz Anny German mnie też przykuł do siebie... i uważam, że nie był to stracony czas. Ta kobieta była cała pasją...- to jest ujmujące!
  10. drewienko

    Mowa dwulatka

    joanna 19 nie martw się - na pewno zacznie..., tylko w swoim czasie! Serdeczności!!!!
  11. Cudowna nagroda zapukała do drzwi! Dziękujemy!!! :)
  12. Przesłanie na wieczór: miłość jest jak superklej - łączy ze sobą ludzi - nawet obcych (myśl dziecka mojej siostry) :)
  13. A ja wciąż uśmiecham się, gdy czytam nikawę - więc głos dla Ciebie!!!! Pozdrawiam i życzę powodzenia!
  14. A ja przeczytałam kiedyś fragment pewnego bloga...i przepadłam, bo świat przedstawiony przez tę blogerkę całkowicie mnie ujął. Czytam go do dziś. Poznałam tę świetną dziewczynę również osobiście i czuję się jakby to był dla mnie ktoś bliski. Pozdrawiam serdecznie blogerki!
  15. Szukamy ukochanej wiosny... i łapiemy słońce spojrzeniem. U nas pierwsze oznaki wiosny przeplatają się z nowymi słowami i pierwszymi zdaniami wypowiedzianymi przez córcię. Bo ciepłe promienie tak przyjemnie łączą się z jej słowami tworzonymi na poczekaniu oraz z tymi rozumianymi tylko przez nas. :) Wiosny szukamy w babkach piaskowych..., bo ponoć w ziarenkach piasku ma ona swój dom... :) Niedawno spotkaliśmy ją po drodze, prawie się o nią potknęliśmy...miała kolory przeróżnych emocji i była to chyba Hani pierwsza w życiu, zauważona i świadoma tęcza... :) - prawdziwie uśmiechnięta wiosna. Hania powtarza ostatnio, że chciałaby wiosenne rano uchwycić za ręce..., staramy się to zrobić zaczynając od wiosennego śniadania i bierzemy do ręki brzoskwinię w kolorze Jowisza, rozcinamy ją na pół, oprószamy gwiezdnym pyłem cynamonu i wiosennym spokojem - gdy tylko to jest możliwe - i cieszymy się z tej wiosny bardzo! Bardzo! :)
  16. Ulubieńcem Hani jest kurczę blade - które właśnie wyskoczyło z jajka... kurczę blade, to nie bajka! :) Kurka powstała na dworze i w swoim pierwszym dniu życia poznała stokrotki i zieleń trawy :) Hania kurkę "kulkowała" sama, a tata dorbił grzebień i powstał kogucik, a nie kurka..., ale tak to już jest z facetami... czasami z trudnością odróżniają np. spódniczkę od sukienki (hmm, a może i nie???). :):):) Pozdrawiamy: ko, ko, ko...kukuryku!!! Hania - lat 2,5 . :)
  17. Malunki Hanulki z małą pomocą mamulki- (2, 5 lat). :)
  18. Nie zaczyna się od "No" - ale: No, to jeszcze ja... :) Od zawsze w łazienkach ciekawi mnie lustro... ( nie żebym potrzebowała do niego zaglądać, wręcz przeciwnie) :), ale myślę, że ten przedmiot niesie ze sobą wiele tajemnic i dlatego "wierszowana" opowieść o Łazienkowym Lustrze babci Marysi: W łazience naszej Rzecz cenna ma miejsce, Lustro babusi uśmiecha się wdzięcznie. Ma jakąś rysę, Ramy "złocone", Szkło szare, płaskie Nieco zamglone. Spójrz w nie! Zobaczysz w nim oczy młodej dziewczyny, i wspomnień czar, co kolor mają zielony, tęczowy... W tym naszym odbiciu sny powracają, By spocząć na dnie Cicho ukryte W starawym zwierciadle. Dziś, gdy zaglądam do czyjegoś lustra, a zwłaszcza do tego w naszej łazience, to myślę o przeróżnych emocjach, które lustra pamiętają ..., oraz o tym, że dobrym uśmiechem i serdecznością można przemienić czyjś smutek w radość. Banał może? A jednak zapomniana, często w biegu wartość, która nic nie kosztuje..., więc patrzę na siebie w lustrze ( i choć czasem trudno to przychodzi) - uśmiecham się do siebie..., do swoich bliskich, do Pani co sprzedaje koperek na dworcu..., a gdy ktoś uśmiechnie się do mnie, to jescze bardziej pamiętam o tym, by PODAĆ DALEJ ten dar... - i z tym zawsze będzie kojarzyć mi się zaglądanie do lustra łazienkowego. P.S. Troszkę zmieniając wątek... przychodzi mi jeszcze na myśl najlepsza zabawa mojego dziecka w starej łazience cioteczki naszej, w której światło zapala się za pociągnięciem sznureczka - pociagnąć go tak ze dwieście lub trzysta razy...:) To jest dopiero zabawa!
  19. Zatkany nos to nic przyjemnego nawet dla dorosłego, a co dopiero dla dziecka. Niby katar to nie choroba, ale kłopotów przy nim jest sporo. Dlatego ciągle w mojej głowie słyszę głosik: nawilżaj, nawilżaj, nawilżaj!... i tak sobie to zakodowałam. :) Nawilżam na różne sposoby: najzwyklej w świecie - podaję córeczce wodę, bo przekładam nawilżenie noska również na cały organizm:), nawilżam powietrze: mokre ręczniki, lub czasem mam pożyczony nawilżacz:), i najważniejsze: wkrapiam do noska sól fizjologiczną - zwykle przed karmieniem i spaniem. Gdy córcia była całkiem malutka, a miała zakatarzony nosek, to często kładałm ją na brzuszku, bądź nosiłam ją w pionowej pozycji, żeby wydzielina sama wypłynęła z noska. A jeśli to nie skutkowało, to po zakropieniu solą fizjologiczną oczyszczałam nosek za pomocą aspiratora. Zresztą dziś również go używam, bo świetnie się sprawdza. Jako wsparcie w oddychaniu, lubię stosować maść majerankową, którą smaruję skrzydełka nosa, albo ciut pod noskiem - nawet sama sobie. :) Z katarem walczymy również wychodząc na spacer, bo świeże powietrze troszkę obkurcza śluzówkę w nosie i łatwiej się oddycha, a gdy nie możemy wyjść, to wietrzę dokładnie całe mieszkanie, żeby wywiać wszystkie zarazki. :) Gdy tak pomyślę o "zakatarzonych dniach"+ nocach, to przychodzą mi do główki jeszcze inhalacje z gorącego roztworu soli fizjologicznej i zabawy w łazience, w której wanna napełniona jest gorącą wodą! I oby "nieżywość katarowa" (określenie używane przez moją pociechę) dopadała nas jak najrzadziej, i żeby nie wiało wówczas nudą, od których robią się przeciągi!
  20. Redakcja Witam drewienko, Dziękujemy za udział w konkursie, minka dotarła :) :) :) :) To ja też przesyłam buźkę ":)"
  21. Witam! Chciałam zapytać czy dotarła moja minka, tzn. mojej córeczki :) - wysyłałam ją 14 marca :):):):) Pozdrawiam!!!
  22. Nasze chwile z dzieckiem w podróży bywały różne; skrajne, prawdziwe do bólu :) Ale radosne przede wszystkim! :)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...