
agataluk
Użytkownik-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez agataluk
-
Izzi dziecko się nie zagłodzi, taki już mamy instynkt, więc się nie martw. Najważniejsze jeśli rośnie i przybiera na wadze. Nie dawaj jej na siłę więcej bo ona wie ile ma zjeść :) Cichadoro zajmowała się wklejaniem listy, a teraz jak jej nie ma to mamy zaległości. Ja to nawet nie wiem gdzie ta lista jest. Może ktoś ma ostatnią wersję i ją wklei, a te co urodziły to skorygują same bo tyle was się nagle posypało, że już nie pamiętam kto kiedy i jak
-
Hej, kurcze napisałam post i mi go nie dodało;/ ja od rana nerwówka bo moja damessa wstała o 6 rano i histeria o sukienkę. Judytka miło wiedzieć, że nie jestem sama, jedyna taka oporna i jakoś razem wytrwamy. Ty w środę, a ja zaraz za Tobą w czwartek lub piątek rano będę miała indukcję. Jak będzie dla mnie miejsce to w czwartek, a jak nie to piątek. Także już wytrwamy i za kilka dni nasze maleństwa będą już z nami. Nooo za tydzień w niedzielę to już będziemy leżeć i karmić Mnie tylko denerwuje fakt, że ja mam te skurcze i to bolesne, które po kilki h przechodzą. Wczoraj po zabawach z mężem znowu po godzinie się zaczęło, ale nic to, bujałam się na piłce przy x-faktorze i udawałam, że ich nie czuję... jak się program skończyłam to poszłam z mężem na spacer, żeby może jakoś się wspomóc, a tutaj jest co robić bo idziesz albo pod górę, a z górki. skurcze utrzymywały się do 2 w nocy (a przypomnę Zocha zbudziła mnie o 6:) )i nagle cisza, jak ręką odjął. To jest strasznie męczące... Całe szczęście u nas nadal lato i dzisiaj zabieram się za kwiaty. Nakupowałam sobie i muszę je wsadzić do większych doniczek. Później pewnie gdzieś się wybierzemy do parku, a może jakieś mini zoo :) Miłej niedzieli!
-
No trochę już mi przeszło. Najadłam się lodów, potem do parku bo od 3 dni mamy lato i się super chodzi, a teraz dojadłam arbuzem. Mąż kładzie Zochę i zaraz zapuścimy jakiś film. Chyba jeszcze się zabawimy dzisiaj i zobaczymy czy przyjdą skurcze bo po tym pseudo masażyku to miałam może raptem kilka skurczy. Już jakoś do mnie dociera, że urodzę w czwartek lub piątek. Tak czy siak jutro "ta ostatnia niedziela"
-
wiem, wiem, 6 dni to nie 9 miesięcy i jeśli będę musiała to dam radę, ale Ci ludzie wszyscy na około... sama dobrze wiesz :) po prostu chyba niepotrzebnie się nastawiam i potem i tak nic z tego nie wychodzi. Ja już miałam skurcze bardzo silne od środy i nic... więc to czekanie już naprawdę wykańcza.
-
A i jeszcze te właśnie wszystko wiedzące ciocie dobre rady - Jak to, jeszcze nie urodziłaś? Każdy pyta i zdziwiony jakby to oni się męczyli, że ja jeszcze nie urodziłam!!!! A babcia to już mnie ostatnio aż zdenerwowała bo mówi, że to na pewno będzie chłopiec i mamy wybrać imię dla chłopca, a nie dziewczynki. A tak poza tym to usłyszałam już kilka razy "A na pewno Lenka chcecie dać na imię?" Kurka nie, Kunegunda!! Przepraszam was, ale musiałam gdzieś wylać swoją złość. Przyjechałam do domu, weszłam do swojego pokoju i się położyłam na swoim łóżku, a wchodzi mi mama i rozkłada ręce i na mnie krzyczy, że co ja się denerwuje i płaczę skoro to i tak nie pomoże. Akurat krytyki mi było trzeba. Wiem, że to nie pomoże, ale nic nie poradzę na to, że mi jest źle!! No, już mi ulżyło.
-
Dziewczyny no rozbeczałam się jak wyszłam z tego zakichanego szpitala. Mam już serdecznie dość tej niedorobionej angielskiej służby zdrowia... okazało się, że w szpitalu położna po prostu zrobiła mi , w sumie sama nie wiem jak to nazwać, bo masaż szyjki to chyba nie był. Wsadziła dwa palce, pojeździła po szyjce i wokół główki dziecka i to wszystko. Mam się zgłosić na wywołanie w piątek!! Jeśli będzie miejsce to w czwartek. Mam 2cm rozwarcia, więc to nic nie oznacza. Mówi do mnie, że to co zobaczyła to na pewno do czwartku nie doczekam, a poza tym ona ma dobre ręce i po jej masażu (no ja masażem bym tego nie nazwała bo trwało to 10 sekund i wcale nie bolało) powinnam szybko urodzić. Jasne!! Juz przestałam wierzyć, że wogóle urodzę. siedzę i ryczeć mi się chce, że mam chodzić jak ten hipopotam kolejny tydzień i się martwić czy aby na pewno z dzieckiem jest ok. Takie coś tylko mi się mogło zdarzyć.
-
Ja jeszcze tak na prędce piszę bo zbieramy się do szpitala. Kolejne dziewczyny, gratuluję! Kasia111 synek jest przecudowny. Fasolinka - cieszę się, że na coś się przydałam :) Dziewczyny trzymajcie kciuki, żebym już po tym żeliku do domu nie wróciła. Nie wiem czego się spodziewać, nawet nie wiem czy ja jadę rodzić, może się okazać, że za godzinę wracam, ale trzymajcie kciuki, żeby nie. Dam znać!!
-
Ups sorki, to nie Kasia pytała o to spanie tylko Fasolinka :)
-
Kasia_maj co do przestawiania maluszka jak ma spać to ja przede wszystkim bym nie pozwoliła za dużo spać w dzień, a wieczorem to już na pewno postarać się dzidzię "wymęczyć". Wiadomo, że taki maluszek musi spać dużo, ale w dzień może mieć dłuższe przerwy. No i w dzień może spać w hałasie :)
-
Hej laski, 7.20 i za oknem upał chciałabym, żeby Lenka urodziła się w taki piękny, słoneczny dzień, a jeszcze bardziej cieszę się z tego, że praktycznie od razu będzie można z dzidzią wychodzić na dwór (choć wiadomo, w UK pogoda jak w kalejdoskopie się zmienia). Ja po wczorajszym parku jestem cała czerwona. Do głowy by mi nie przyszło, że tak się spalę. Nakupiłam już kremy i balsamy bo Zośka też rączki ma czerwoniutkie. Na 13 dzisiaj jadę do tego szpitala. 7 dzień po terminie i ani skurczyku nie mam teraz... najgorsze jest to, że jeśli ten żel dzisiaj nie poruszy lawiny to czeka mnie kolejne 5 dni w domu... bez ktg...bez usg...bez jakiegokolwiek monitoringu... kasia111 się nie odzywa, mam nadzieję, że u nich wszystko ok i nie było problemów, tylko po prost czasu nie ma pisać. Cichadoro pewnie już po :)
-
No kurcze laski no, chyba przestane czytać was;p;p hahaha, nie no żartuję, ale kurcze płakać mi się chcę, że u was tak fajnie to idzie, a ja pomimo skurczów od 3 dni (wczoraj wieczorem 2h mnie trzymały i już naprawdę bolały), a nic się nie dzieje... jutro na 13 jadę do szpitala po ten żelik i pewnie dalej d...a będzie. Ciekawe czy chociaż mnie zbadają przy tej okazji, czy to już będzie wychodziło poza ich kompetencje... Za to coś za coś i u nas chociaż pogoda przecudowna, że aż biegłam do sklepu Zosi kupować sandałki. Pojechaliśmy do parku, mała latała z koleżanką, my się zagadaliśmy i nawet nie wiem kiedy minęło 5h. A teraz balsam nakładam po opalaniu bo mam spalone ręce hahahaha poszła ciężarna, 6 dni po terminie i się przed porodem jeszcze na słońcu upaliła kurcze ja już naprawdę nie wiem czy śmiać się czy płakać i po cichu liczę na to, że ten cudowny żelik zacznie działać, że nie zdążę z tego szpitala już wyjść tylko tam zostanę. Cichadoro trzymam kciuki i daj znaka po :)
-
Hej dziewczyny, Misi gratulacje!! Ale wam zazdroszczę! ja się melduje nadal w dwupaku. Chyba będę, albo jestem, najbardziej przeterminowaną ciężarówką na majówkach już teraz :) Dzisiaj 6 dzień po terminie. Okazuje się, że położna z żelikiem przyjdzie dopiero jutro. Wczoraj po zabawach z mężem znowu skurcze, bardzo bolesne i po 3h cisza, więc ja obalam mit, że sperma działa! To znaczy działa, błyskawicznie, od razu dostaję skurcze, ale one mijają, więc odstawiam ten lek ;p;p Nakłamałam mojej położnej, że mała się bardzo mało rusza, więc wysłała mnie wczoraj na ktg. Lence jest bardzo dobrze w moim zacisznym brzuszku chyba. Może chce mi zrobić urodzinowy prezent na poniedziałek :) Marciołka też mamy ten problem. Mała chce, żebym tylko ja koło niej chodziła, ja mam wszystko robić, chce się cały czas przytulać i całuje mnie i mówi, że mnie kocha, itd. To chyba normalne. Musimy pilnować, żeby ich teraz nie odganiać i angażować już do wszystkiego. Boję się tego etapu trochę. U nas od kilku dni piękna pogoda, zieleń przepiękna. Dzisiaj do parku wyruszymy i może nie będę się skupiać na tym, że chcę urodzić to może niepostrzeżenie wyjdzie. Mam nadzieję, że te moje epizody skurczowe jednak jakoś na szyjkę i rozwarcie działają i gdy przyjdzie co do czego, to będzie szybko, łatwo, gładko. Miłego dnia Majóweczki!!
-
Jej jakie tu fajne wieści. Gratuluje dziewczyny serdecznie!! Natalka dużo zdrówka dla Waszej kruszynki! Oczywiście innym dzieciom też zdrówka życzę, ale Natalkowe dzieciątko potrzebuje go teraz wyjątkowo :) A ja nadal się męczę... chyba będę tą, która obali mit, że po oksytocynie dłużej i boleśniej. Przy Zosi miałam wywoływany poród, a rodziłam 5h. A teraz najpierw skurcze od 22-3 rano. Potem cisza. Skurcze wróciły ok 8.30 rano trwały do ok 12. Od tej pory boli mnie brzuch, a w zasadzie pobolewa i co jakiś czas mam większy skurcz. Dzwoniąc najpierw do szpitala, a potem do położnej dwa razy usłyszałam to samo - jeśli czuję ruchy dziecka i nie chodzę po ścianach (może nie tymi słowami, bo oni tutaj są nader mili) to mam nie przyjezdzac. W sumie może i dobrze dla mnie bo po co mam tam być, skoro to jeszcze pewnie u mnie potrwa, ale ja się martwię o dziecko. Jeśli bóle wrócą znowu regularne to już powiem, że nie daje rady i chcę przyjechać. Wtedy muszą mnie przynajmniej zbadać. Najwyżej odeślą do domu, ale będę wiedziała czy to to. Jestem wykończona...
-
Hej, jak mam dziwną noc za sobą i już sama nie wiem co mam robić... wczoraj jak pisałam, zaciągnęłam męża do sypialni na szybką dawkę oksytocyny. Bardzo szybką bo mąż jechał na nockę. Niedługo po jego wyjściu, ok godziny 22 zaczęłam mieć skurcze, ale bardziej od skurczów dokuczał mi potworny ból brzucha i krzyża. Nie przechodziło. Jak leżałam to było najgorzej... ok 1 w nocy weszłam do ciepłej wanny. Ból krzyża jakby złagodniał, ale nadal miałam skurcz. Niestety długo nie poleżałam bo Zośka się obudziła i musiałam do niej wyskoczyć, ledwo stałam. Po wyjściu z wanny skurcze miałam już co 5 minut, ale najgorszy był ból kręgosłupa, który powrócił. Niestety Zośka rozbudziła się na dobre i za nic w świecie nie chciała, żeby moja mama się koło niej położyła. Już stwierdziłam, że pojadę taksówką to szpitala, bo mąż oczywiście miał zaglądać na komórkę w pracy, ale oczywiście tego nie zrobił. Zadzwoniłam najpierw do szpitala ok 3 w nocy i powiedziałam co i jak, ale oczywiście dostałam komunikat, że jeśli radzę sobie z bólem to mam nie przyjeżdżać bo mogą mnie wrócić do domu. Uznałam, że rzeczywiście nie będę się po nocy tarabanić taksówką w te i z powrotem tylko spróbuje jeszcze poczekać. Zagoniłam mamę i Zochę do łóżek bo jakoś z tych nerwów zauważyłam, że chyba wszystko przechodzi. Położyłam się i zasnęłam na ok 2.5h. Strasznie mi było zimno, więc zrobiłam sobie herbatę i siedzę teraz na piłce. Skurczów już nie mam. Nie wiem co mam robić. Zośka w nocy obudzona, więc nie wiem czy ją do przedszkola dawać czy nie. Ja spałam jedynie te 2h, więc jestem wykończona, ale łydki nie dają mi leżeć. Za godzinę mąż wróci z pracy i pewnie po tym jak już go ochrzanię, zdecyduję co dalej. Czy to możliwe, żeby przepowiadające mnie tak męczyły? Do tego dodam, że i do kibelka latałam przy tych skurczach, więc cała się wypróżniłam. Teraz jak się kiwam na piłce to spina mi się trochę brzuch i trochę pobolewa, może akcja wróci... może poproszę męża o kolejną dawkę oksytocyny bo kurcze nie chcę, żeby ta noc się zmarnowała.
-
Marciołka hahahah, ale się uśmiałam - pikensa no ja mam to samo wrażenie, że to coś ta dziwnego w dole się jakby... rozpulchniło. No nic tak mówicie o zbawczych mocach naszych mężów więc uciekam do alkowy może w połączeniu z dzisiejszą niby pełnią, jutro na porodówce wyląduję
-
Natalka gratulacje!! Córeczka malutka, ale mam nadzieję, że wszystko ok z nią? Co się stało, że tak szybko urodziłaś? Kademal trzymaj się tam. Jeśli Cię to pocieszy to w domu wcale nie lepiej bo też nie mam co robić. Ile można sprzątać? Do tego Zosia caaaały czas chce się bawić, a ja już nie mam siły. Wypoczywaj sobie tam, choć rzeczywiście dziwne jest to, że nie chcą Ci po prostu wywołać porodu.
-
No zaliczyłam spacerek, ale generalnie humor to mam dzisiaj do bani. Nic mi się nie chce, dni się dłużą od tego czekania. Jak w piątek przyjdzie położna to jej nie odpuszczę! Mam nadzieję, że jutro będzie ostatni mój dzień, a w piątek po wysmarowaniu żelem coś się zacznie. Chociaż tak naprawdę u jednych się zaczyna, a u innych nie. Zośka też chodzi o tylko marudzi, ale jej się nie dziwie, bo matka maruda ostatnio to jaka ona ma być. Ale ja już nie mam siły do bawienia się lalkami. Fasolinka logować musisz się ze startowej strony i wtedy na pewno wyjdzie, a nie dopiero jak klikniesz odpowiedz. Ja zdjęć nigdy nie dodawałam, więc niestety tutaj nie pomogę... Marciołka - wystraszyłaś mnie z tą małą ilością wód. Kurcze dlaczego tak dobrze rozwinięty kraj i dobrze prosperujący ma tak niski poziom wiedzy? Ja już nawet może i bym wytrzymała t a końcówkę, gdybym była badana i wiedziała w 100%, że wszystko ok, a tak zamartwiam się już czy z małą ok, czy wód mam wystarczająco dużo, itd.
-
Anelwi u mnie jest dokładnie to samo, ale nie wiedziałam, że niska głowa hamuje skurcze... natomiast wiem, że nie grozi nam odejście wód bo głowa zatyka ujście. Czyli jak ten poród ma się zacząć? Skoro ani odejście wód, ani skurcze nie przyjdą? No ja się chyba zaraz załamię!!
-
Judytka oby spadło, oby! Anelwi mam dokładnie te same odczucia. Już mam dość tego czekania. Idę na spacer, najwyżej będę szła bardzo powolutku. Ja jak idę to natychmiast zcina mi się brzuchol, robi się ciężki jak kamień i naciska jak pęcherz. Ale pogoda jest cudowna, a ja mam dość leżenia, tym bardziej, że w sumie to nie fajne jest to leżenie bo wtedy macica mi na nerwy naciska i zaraz trzepię nogami. Aj dziewczyny teraz to ja już chyba tylko żale będę tu wylewać, przepraszam :( jest mi niedobrze, mdli mnie, ale tak jak Marciołka też pisała, ja też bardzo rzadko wymiotuję, więc i tym razem mi nie ulży. Myślę, że jest mi niedobrze bo brzuch jak się napina to ściska też żołądek.
-
Kasia_maj - gratulacje serdeczne! A jednak te wszystkie bóle i biegania do toalety to były początki porodu. No ja to się chyba zaraz rozpłacze bo u mnie z usg 4 dzień po, suwaczek pokazuje, że dzisiaj dzień porodu, a u mnie nic!! Do tego tutaj ani ktg, ani badań, no nic... Ale za to noc i u mnie dzisiaj wyjątkowo fajna, Zosię ani razu nie wybudził zły sen, a ja jedynie na siusiu wstawałam. Do tego od rana pięknie świeci słoneczko i dzisiaj piękna data, więc tak bardzo chciałabym urodzić, chcę już mieć Lenkę przy sobie :(
-
Marciołka ja Ciebie bardzo dobrze rozumiem bo sama już czekam od jakiegoś czasu i mam już tego serdecznie dość. Codziennie kilka razy podchodzę do wózka i tak chciałabym już móc iść z nim na spacerek. Teraz to właściwie już tylko na leżenie się nadaję bo bęben mam taki, że jak stoję to plecy nawalają. Jak mała przywali głową w pipkę to sama wiesz jaki ból... do tego brzuch mam tak nisko, że jak siedzę to mam go między kolanami czasem mam wrażenie, że ona już chce wyjść, ale coś ją tam blokuje. Tak się czasem wierci (choć ogólnie teraz bardzo mało się rusza), uderza mnie tą głową, że aż usiedzieć nie mogę, lecę do kibelka, brzuch mi się napina. Lena wyłaź już!! Nie wiedziałam, że to kiedyś powiem, ale ja pragnę porodu, teraz, zaraz najlepiej !! (ciekawe jak szybko to odszczekam ;p )
-
Kasia, ale ty się biedna namęczysz. Chętnie bym podesłała trochę pierogów i zupki, gdyby to było możliwe. Najwyżej zapuść synkowi bajkę jakąś dłuższą na zalukaj.pl i się koło niego połóż. A tak poza tym laski to ja tu dzisiaj rozkaz daję, spinać poślady i jutro pełnia, więc rodzimy, a co!! Kasia już ledwo zipie, Marciołkę coś bierze, mnie bierze i wziąć nie może, więc po prostu nie ma innego wyjścia, skupiać się i rodzimy!! Jak kupa to kupa, bo w kupie zawsze raźniej
-
Marciołka ja też biegam teraz częściej do kibelka i to trwa już jakieś dwa tygodnie także to nie musi być chyba wyznacznik. Wydaje mi się jednak, że tak przed samym porodem to może być takie konkretne czyszczonko
-
No pierogi ulepione, nawet z owocami będzie kilka, pomidorówka stoi, a ja chyba się położę. Judytka ja zawsze miałam dobre ciśnienie, nigdy mi się nie zdarzyły skoki i nawet jak się czasem źle czułam i mierzyłam sobie, to ciśnienie zawsze było ok. Ja teraz czekam do piątku na położną, która ma mi podać prostaglandynę. Czytałam sobie i ma ten żel niby przyspieszyć akcję porodową. Mam nadzieję, że zadziała. Jeśli nie, to czekam jeszcze kolejne 5 dni, ale oni liczą tutaj od terminu z usg czyli 10 maja. W sumie max mogę przenosić 12 dni czyli 22 na wywołanie. Ale wolę nie oswajać się z tą datą i liczę jednak na ten piątek, jeśli jutrzejsza pełnia nie wspomoże
-
Kasia_maj chyba jednak ten spacer odłożę i się położę ;p;p na spacerek fajnie jest, ciepło, ale niestety deszczowo... póki co idę lepić ruskie