-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Anitaa
-
Kasik, to rzeczywiście cud i szczęście:)))) Ja się bałam też menopauzy, że wtedy nie będzie odwrotu i się na szczęście udało jeszcze:) ale lekarz nic nie mowił. Tylko tak w związku z wiekiem mi przyszło na myśl, że w każdej chwili może się pojawić.
-
Gosia tak patrzę teraz na wymiary tego kpl do spania. To są standardowe? Dokupi się na to jakąś pościel, oprócz tej z Lidla? Masz na to już pościel czy dopiero dokupisz? Ja nie wiem co zrobić, kusi mnie ta kołdra z poduszką ale razem z dwoma kpl poscieli wyjdzie 120 zł. A na razie Łucja nie będzie tego używała więc Jagoda może spać pod tym co jest a później mogę kupić nowe jak już faktycznie będzie trzeba. No i nie wiem, mam dylemat.
-
Madzia a mnie ostatnio brzuch nie rośnie. Nie wiem czemu ale już tak chyba ze trzy tygodnie ma 103 w obwodzie. Grazka powodzenia w szpitalu. Ja w marketach to byłam spokojna bo są pokoje do karmienia i to czasem zamykane od środka także żadnego skrępowania i spokój:) Gosia fajnie, że zakupy udane. Też się zastanawiam nad tą kołdrą bo chyba muszę kupić większą Jagodzie a do łóżeczka dla Łucji zostanie ta co jest. Tylko nie wiem jakie tam rozmiary są tej w Lidlu. A, sprawdzałam i u mnie w szpitalu nie ma tak żeby ojciec mógł nocować. Jedynie co pocieszające to, że wszystkie pokoje są takie jak lezałam. Czyli dwuosobowe z łazienką i miejscem dla dziecka. To mi ulżyło bo z wiecej jak jedną babką bym nie wytrzymała. Kasik ale Ty masz już duże dzieci, szok:) Wiola, no będę miała cc ale nie wiem jak on to planuje i po co do tego szpitala bo mi nie powiedział. Ale raczej bez powodu nie wyciągają dziecka przed terminem. A ja nawet bym nie chciała. Tzn fajnie by było wcześniej ale z drugiej strony boję się o niską wagę dziecka więc wolę żeby było w brzuchu jak najdłużej. Zalotka mogę Cię pocieszyć, że ja chyba już się nie dowiem ile moje dziecko waży, chyba że mi w marcu zrobi usg i poda ale jakoś wątpię. Ostatnia waga 1200 to chyba miesiąc temu była. Aisla ale miałaś z tymi wodami. Nie do wiary ile sytuacji krepujacych:/ i nie wiedomo co robić ja ciągle leci i wszystko przemaka. No wyjatkowo Ci odchodziły. To już lepiej jak wszystko na raz wyleci. Kasik a co to u Ciebie za wiek, że tak piszesz? Madzia ja go spytam po co to skierowanie tak wcześnie jak mi będzie dawał.
-
Madzia, może masz rację, może o to mu chodziło. W ogóle to bardzo ciężko mi się z nim rozmawia. Już wole się do niego nic nie odzywać:/ tylko tak byle przetrwać. Ja na razie nie kupuję ubrań bo ciotka dzwoniła, że znalazła te moje po Jagodzie co wydałam i wysłała pierwszą część. Jutro powinny dotrzeć to zobaczę co tam właściwie jest. Stanikow też nie kupuję bo mam dwa i mi wystarczą. Tym bardziej, że ich nie lubię. Wolę takie normalne. Kasik, dobrze, że wizyta udana:) Zalotka mnie kiedyś lekarz uprzedzał, że po badaniu może tak być ale mi się nie przytrafiło nigdy. Także u Ciebie to pewnie od tego.
-
Kwietniowka, nie zrozumiałam. Jak nie będziesz widziała niuni jak to już będzie 40 tc? Czy coś pomyliłam. Grazka tak mi mowił lekarz, że tydzień wczesniej da mi skierowanie do szpitala. Nie wiem po co w sumie:/ Zalotka ale wyczerpujące informacje otrzymałaś. Cieszę się, że wizyta udana:)
-
A patoligii to nie trawię bo różnie się trafi na sali. Zaraz dostaję depresji. Te dziewczyny często opowiadają jakieś koszmarne historie a ja się zapadam w dół bo to wszystko mnie rozstraja i działa bardzo negatywnie. Sama wiem co źle na mnie działa i tego unikam. A tam się nie da bo jak się rozkrecą to koniec. Karmią się dosłownie tymi negatywnymi informacjami. Już się nieraz nasłuchałam bo dwa razy leżałam niepotrzebnie w tamtej ciąży i trzeci przed porodem.
-
Madzia, fajnie, że już w domku. Camillla nic mi nie wiadomo o takich salach to pewnie nie ma. Wiola, to ja już bym wolała zostać w szpitalu niż zostawić dziecko. Ja na krok jej nie opuszczałam także bym nie mogła sobie wyjść sama. No ja się tak darłam przy tych bólach krzyżowych i jeszcze gryzłam co się dało nawet mojego M:/
-
Zalotka, to uczucie, że mozna jeszcze wrócić do łózka jest bezcenne:) Biskents a u mnie wczoraj nasypało. I to takie wielki płaty spadały:) a ja też już wypatruje wiosny. Na włosy to właśnie olej kokosowy. A ja ostatnio ten olejek rycynowy co na rzęsy polecałyscie zaczęłam wcierac we włosy, znaczy w koncówki. Mnie się końce kręcą ale jak są suche to się puszą więc muszę nawilżać. Camillla to masz zaprawę z tymi szpitalami:/ Zazdroszczę Wam tych szpitali z noclegiem dla męża. Też bym tak chciała. Pewnie lepiej bym zniosła cały pobyt. Gosia, ja miałam tego dnia wychodzić i teraz już nie pamiętam dokładnie ale na coś czekałam, jakiś dokument czy coś, wiem, że aż do 20 czekałam na potwierdzenie, że mozemy wyjść, choć wiarę już straciłam wcześniej. A jak się dowiedziałam, że dziś nie, to poszłam porozmawiać, przedstawiłam sprawę, że nie wytrzymuje już psychicznie i chcę nocować w domu. To mi powiedziały to co wcześniej napisałam a jeśli chcę to mogę wyjść na żądanie. A ja jak słyszę na żądanie to się obawiam i wolę zostać:/ więc się przemogłam. Nie miałam wyjścia, dla dziecka to zrobiłam i zostaliśmy tę ostatnią noc. Ale my jakoś 5 dnia wyszliśmy bo Jagoda była mała a po porodzie jeszcze waga spada. Więc trzeba było czekać aż przybierze etc. Mam nadzieję, że teraz dziecku urodzi się większe i nie będę musiała tyle siedzieć w tym szpitalu. Choć i tak najgorsza dla mnie patologia. Nie daj Boże na patologii leżeć. No ale jak mnie wyśle tydzień wczesniej do szpitala, tak jak mowił...to co zrobię, będę się musiała męczyć.
-
Ja dziś miałam też wizytę i tyle się dowiedziałam, że szyjka trzyma. Koniec wizyty. Nastepna za miesiąc, czyli w marcu:/hmm. Jakoś mnie to nie ucieszyło. Ostatnio miałam co dwa tygodnie. Mój M mnie pocieszył, że to znaczy, że wszystko jest w porządku. I, że bardzo dobry lekarz bo nie robi często usg. Jak zwykle wykazał się "empatią". Zalotka, co do tej mojej traumy porodowej i po porodzie, to rzeczywiście wiele przeszłam. Ale nawet tego nie opowiadam w całości i szczegółowo nikomu bo mało kto rozumie takie sprawy. Wiem tylko, że gdybym miała większą świadomość mój poród potoczyłby się inaczej a na żadne oksytocyny i wywoływanie bym się nie zgodziła. Tam wszystko toczyło się jakby poza mną, niestety. A wiecie, że dopóki nie poczytałam co piszecie o tym nagłym odejsciu wód to nawet przez myśl mi nie przeszło. Nie mam żadnych podkładów ani nic z tej przyczyny. Pewnie dlatego, że w pierwszej ciąży tak czekałam aż odejdą, szczególnie w nocy, a tu nic:/ Ale w miejscu publicznym jakby tak odeszły to faktycznie kłopot. A dziś byłam w Biedronce i kupiłam pieluszki 1 w promocji 28 szt. Za 8.50. No super cena:)
-
Madzia rozumiem Cię i cieszę się, że idziesz do domu. Ja po traumatycznym porodzie miałam depresję już w szpitalu i czułam, że się w nim duszę. Nie mogłam sobie poradzić bez M i tylko jak był ze mną czułam w miarę spokój. A jak musiał wyjść na noc to ogarniał mnie strach. Mieli mnie wypuścić, zwodzili aż do godz 20 a później stwierdzili, że jutro. Poszłam pogadać to jeszcze dwie baby na mnie naskoczyły, że dla matki dziecko powinno być najważniejsze. Czyli zamiast mnie wesprzeć psychicznie to jeszcze mnie dobiły. A ja płakałam i meczyłam się całą noc w tej depresji sama ze sobą:/ Aż się boję, że znów tak będzie bo mam uczulenie na szpital tak jak Ty i nie mogę sobie z tym poradzić. Dlatego uważam, że w takich sytuacjach na oddziale powinien być psycholog i matka powinna być ważna na równi z dzieckiem. Dobrze, że Ty masz taką opiekę. W domku szybko dojdziesz do siebie:)
-
http://www.naturalne-piekno.pl/bazy-mydlane/978-czarne-mydlo-afrykanskie.html?search_query=czarne+mydlo&results=3
-
http://allegro.pl/mydlo-marsylskie-300g-oliwa-z-oliwek-oliwkowe-i5190362497.html Gosia, to mydło chyba Ndorka polecała.
-
Gosia, ja na sen parze sobie melise ale zalewam tylko tak żeby zakryło torebkę. Powiedzmy jedną czwartą szklanki. Przed pójściem do łóżka wypijam jak lekarswo taki mocny napar. Mnie to pomaga, może spróbuj. Mydełka zaraz poszukam. Ja też mam łóżeczko sosnowe ale takie meble mam w sypialni więc pasuje a do pokoiku Jagody zamówiłam białe. Tylko mam czekać aż do 20 lutego, niestety:( nie wiem czy zdążę Jagode do niego przystosowac przed porodem. A pokoiki naprawdę śliczne macie:) Też bym chciała już się moim zająć ale znów trzeba czekać miesiąc. Tak więc prawdopodobnie dopiero na początku marca będą:( muszę być cierpliwa:/ Ndorka ale masz miłe córeczki:)) Wiola też Ci współczuję takiej sytuacji. No teść mało domyślny. Ja też się krępuje z tym karmieniem ale jak trzeba to się przełamie i okrywam szczelnie. Za to przy ojcu M też mi było niezręcznie i siadałam tyłem do niego jak już nie było wyjścia. Ale nieraz przełykałam łzy bo nie lubię takiego przymuszania. A to tak jest, że siedzimy wszyscy, całą rodziną a tu dziecko płacze i każdy zaczyna gadać, że głodna, nakarm ją a ja panika:/ bo najgorzej to wyjąć tą pierś dyskretnie. No niestety ale mnie to krępuje.
-
Ja też nie ogarniam:) za dużo i za szybko:) Madzia ciesze się, że największy strach minął. Tylko czemu tak słabo przybrał, a może to też błąd pomiaru?:/ bo z tymi wodami to chyba się dr pomyliła. Tak jak w pierwszej ciąży lezałam bez sensu w szpitalu bo mi lekarz wyliczył wielowodzie:/ na izbie już mi lekarz inny powiedział, że to błąd pomiaru i żadnego wielowodzia nie widzi ale lepiej zostać na obserwacji. Pewnie u Ciebie też pomyłka. Tylko czemu tak czujesz kręgosłup Filipka?:/ Kwietniowka, fajnie, że nic poważnego a raczej optymistycznego, bo będziesz co tydzień miała wgląd do brzuszka. Ja mam jutro wizytę ale pewnie mi usg nie zrobi. Ja miałam bardzo bolesne miesiączki, razem z bólem krzyża i zwijałam się nieraz z bólu. Cierpiałam jak to opisujecie. Po porodzie też już złagodniały te bóle. A gdyby nie te bóle krzyżowe to pewnie poród nie byłby taki bolesny. A tak pamiętam tylko ten krzyż. Nie do opisania co przeszłam.
-
Ojej, czerwoną niteczke do kazdego ciuszka:/ to musisz je oddac, tak?
-
Ndorka a wiesz może od czego to zależy czy ktoś ma bóle krzyżowe czy nie? Bo ja to kojarze z chorym kręgosłupem jedynie. I myślę, że od tego je miałam. Ja mam dziecko głową w dół i nogami kopie pod żebra a główką w pęcherz. Także raczej mamy tak samo bo widzę, że podobnie odczuwamy. Miałam kłucia w pochwie jakby szyjka, wybrałam globulki a kłucia nadal się zdarzają. Także to też pewnie zasługa dziecka. A co do czkawki to nie mam pewności. Raz wydaje mi się, że czułam.
-
No i znów mam zaległości:/ Dziękuję dziewczyny za troskę. Gosia no to niezła miałaś dawkę. Ja miałam jedno znieczulenie, może dlatego tak bolało. Miałam błagać o drugie ale jakoś nie mogłam wydusić z siebie słowa. Madzia, ja się właśnie dziwiłam jak pisałaś, że czujesz kręgosłup dziecka. Tylko jakoś tak pomyslałam zaraz, że może kazdy inaczej czuje czy jak:/ Ja tylko czuję nózke jak wystawi albo górkę od pupy czy łokcia. Za mną nic nie chodzi bo ja takich trunków nie pijam i mogą nie istnieć. A alkohol grzany albo na słodko piwo to już w ogóle ohyda. Jeśli już to gorzkie. Jedynie co, to tatar bym zjadła, ymmm. A to nawet po ciąży lepiej nie, ze względu na to, że to surowe mięso i może być zakażone:(
-
Grazka, dziękuję już dobrze. Jestem mile zaskoczona bo bez przeciwbólowych się obyło. Ból był dość łagodny, do zniesienia a od rana już wcale nie boli więc chyba już nie będzie. Madzia w znieczuleniu ale niestety przy rwaniu ból i tak jest okropny a ja mam do tego niski próg wytrzymałości. Jedna trzymała mi głowę a druga rwała.
-
Oj Madzia, dopiero przeczytałam. Nie spodziewałam się, że tak się u Ciebie skomplikuje. Ale, że dr nie zauważyła tego spadku wód. Ja pamiętam, że w poprzedniej ciąży miałam Afi 18 i to było w normie, a tu u Ciebie 3. Mam nadzieję, że tam się dobrze Wami zaopiekuja i że to dobry szpital a lekarze wiedzą co robią. Pocieszające, że Twoja dr bedzie u Ciebie codziennie i się Tobą zaopiekuje. Trzymam mocno kciuki za Was. Myśl pozytywnie i odganiaj wszystkie złe myśli.
-
Gosia, masz rację. Powinnam dostać antybiotyk bo jednak to jest wielka rana. Madzia, ja weszłam pewna, że już są wieści od Ciebie:/
-
Gosia, no nie wiem, nie spytałam nawet. Byłam w szoku po tym rwaniu. Nic się nie odzywałam, w buzi opatrunek, tylko słuchałam zaleceń. Usłyszałam, że mi w ciąży nie może dac antybiotyku. Jakby się coś działko to mogę przyjechać i coś doraźnie na miejscu zastosuje. Ale nie przyjadę bo M jedzie do pracy i będę sama.
-
Mnie też już zaczyna mocno boleć po rwaniu. A widzisz, Karinka mnie powiedziała, że w ciąży nie może dac antybiotyku i mam radzić sobie sama. Dostałam tylko opatrunki rano i na wieczór na pół godziny mam zakładać. W poniedziałek na zdjęcie szwów jadę. Jagoda też zawsze samodzielna. Do przedszkola już się nadaje. Bardzo wcześnie zaczeła sama jeść, ubierać się, rozbierać,wszystko chce sama robić.
-
A co do smarowideł mam te dwa z rossmana i powiem Wam, że ten dla kobiet w ciąży bardzo kiepsko się wchłania, tzn taka biała mazia jest na skórze i trzeba długo wcierac a mnie brak cierpliwosci. Za to ten drugi, z zieloną nakrętką rewelacja. Nie pozostawia białej powłoki, natychmiast się wchłania a skóra jest po nim miła w dotyku.
-
Zalotka, wiesz, jak mam takie bezbolesne skurcze albo z bólem jak na miesiączkę to się nie przejmuję i jestem spokojna. Tylko jak pojawia się silny ból to ogarnia mnie strach i zaraz pełno obrazów w głowie. Przede wszystkim, że jeszcze za wcześnie. Ale też, że Jagoda śpi i co z nią, kto mnie zawiezie do szpitala, czego jeszcze nie ma w torbie itp. Stresuje się bo tak jak Madzia jak nie mam planu, ktory ma zostać zrealizowany to się zaraz gubię. Nie lubię zmian i zaskakujących sytuacji:)
-
Dziewczyny ale się dziś wycierpiałam. Ale na szczęście już mam to za sobą i udało się pozytywnie załatwić. Pojechałam z tym pękniętym w pionie zębem do pierwszego lepszego stomatologa. Pani od razu mnie wzięła na fotel sprawdziła i stwierdziła, że trzeba usunąć i to chirurgicznie bo będzie się łamał. Dała namiary na chirurga. Tam jedynie musiałam zaczekać aż wszystkie zapisane osoby przyjmie. Tak ok. 45 minut. A później mi wyrywała, zab się cały połamał, musiała ciąć a na końcu szyć. Ból był potworny. No nie sądziłam, że w ciąży takie rzeczy będę przechodzić. Dla mnie to był silny stres. Antybiotyku mi nie podała bo nie wolno, także może boleć i mam sobie radzić sama. Zimne okłady i jeść lody dzisiaj. Mało tego dopiero od rana o 17 coś zjadłam. Myslałam, że padnę tak mi już słabo było. Ale cieszę się, że ani tu ani tu nie było problemów z przyjęciem i że wszystko udało się załatwić. Gdybym nie była w ciąży to by mnie mogli nie przyjąć.