Skocz do zawartości
Forum

Ala1986

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Ala1986

  1. No no - trawa też fajna :-) dzieci to mają skojarzenia :-)
  2. Dziękuję za Wasze odpowiedzi :-) Od tygodnia córcia już się nie zsikała w przedszkolu, więc chyba rzeczywiście takie trochę zamknięte tematu pomogło. Skończyło się naleganie, by pamiętała, a i też więcej czasu minęło od choroby. No ale zobaczymy, jak będzie dalej, bo wczoraj znowu gorączka... Dzisiaj więc siedzi w domu z babcią...
  3. aagnieszkaa1 To niezły chaos jest w tym przedszkolu. Może to są nowe panie w przedszkolu i dopiero wszystko zaczynają ogarniać. No właśnie nie. Gdyby były młode, nowe, to może bym zrozumiała. W ogóle za mało jest tam jak dla mnie właśnie młodych opiekunek, a za dużo starszych pań :-)
  4. Ala1986

    Konkurs "Smart love"

    Słowo POSŁUSZEŃSTWO nie musi mieć negatywnych konotacji :-) Przecież po wydaniu każdej prośby, oczekujemy jej spełnienia, a gdy mówimy, że w listopadzie nie wychodzi się na dwór bez kurtki i w klapkach, to właśnie oczekujemy tego POSŁUSZEŃSTWA. Bez niego nie moglibyśmy wyegzekwować niektórych czynności, takich jak sprzątanie po sobie. I ja np. do sprzątania zachęcam dziecko, najpierw prosiłam i proponowałam, że pomogę, gdy nie za bardzo moja córcia miała ochotę. Z czasem zaczynałam ograniczać się np. do "Ty wrzucasz dwa klocki, ja jeden". Potem wystarczyło, że trzymałam tylko pudełko lub siatkę na zabawki, a teraz coraz częściej wystarczy, że powiem: "Amelko, posprzątaj proszę zabawki przed pójściem spać", by wszystkie zabawki znalazły na powrót swoje miejsce, a pokój pozwalał się przejść bez potykania się o wszystko po drodze :-) A więc - ja do posłuszeństwa przekonuję dziecko małymi kroczkami :-) Nie zawsze jest tak prosto, jak przy sprzątaniu zabawek, ale liczę, że to dobra metoda :-)
  5. Wczorajsza sytuacja :-) Moja córcia w domu zawołała, że chce do toalety. Zawsze, gdy już siedzi na sedesie koniecznie chce rozmawiać, więc coś tam jej opowiadałam, ale trochę się przedłużało wszystko, więc jako dobra mamusia chciałam jej pomóc i mówię: "No stękamy" i tak demonstracyjnie stęknęłam. A ona na to: "Ale mamusiu, Ty tak nie stękaj, bo jeszcze kopę zrobisz" - rozwaliła mnie :-)
  6. Jestem... zaskoczona :-) dziękuję nauzyka, że pokazałaś mi trochę inną stronę całej sytuacji. Nie patrzyłam na to jako chęć zwrócenia uwagi, a może rzeczywiście coś w tym jest!
  7. No właśnie też mam wrażenie chaosu. Ja mam jeszcze taki problem, że nie ja odbieram dziecko. Nie mam takiej fizycznej możliwości niestety, w związku z czym widzę się z jedną panią tylko rano, która nie jest z dzieckiem przez cały dzień... Może powinnam z dyrektorką jakoś to omówić?
  8. Mój, jak chce, to potrafi :-) bardzo dobrze mu wychodzi spaghetti i zupa a'la chili :-) częściej gotował i robił to razem ze mną, gdy jeszcze studiowaliśmy i mieszkaliśmy w akademiku. Wtedy tez zmywał i w ogóle. A w domu (mieszkamy też z jego mamą), to jakby czasami mu Bozia rączki zabrała! owszem, ma niewiele czasu w tygodniu, ale myślę, że jakby chciał, to mógłby się przyłączyć np. do robienia śniadania. No ale, jak go natchnie, to w niedzielę przygotowuje posiłki razem ze mną, obiera ziemniaki na frytki, a czasem nie pozwala mi dotknąć się do gotowania. niestety zmywanie zostaje już na mojej głowie.... :-(
  9. Proszę Was jeszcze o radę odnośnie do tego, że moja córeczka po powrocie z choroby do przedszkola prawie codziennie sika w majteczki... Nie pomagają prośby ani groźby. A ona wręcz jest dumna z siebie, jak mówi, że się zsikała. Tłumaczymy, krzyczymy, przytulamy, prosimy i nic... W ciągu dwóch tygodniu przedszkola, sucha wróciła tylko 2 razy... A przed chorobą już było tak pięknie... W domu jej się nie zdarza - ani razu! Może troszkę czasem popuści, ale to tak, że nawet jej nie przebieram. Macie może jakieś rady? Jak dotrzeć do mojej małej? Wczoraj to już jej powiedziałam, że żadnych słodyczy, ulubionych mentosików i tik taków nie będzie dostawać, jeśli nie przestanie sikać. Zobaczę, czy to poskutkuje... Cioci, która ja odbiera z przedszkola też przekazałam ten zakaz (liczę, że ciocia też się zastosuje!).
  10. Nie wiem, czy tylko u mnie są przedszkolanki, z którymi ciężko się dogadać. Na pierwszy rzut oka wszystko w porządku, miłe i rozumne, ale ostatnio byłam na zebraniu. Dyrektorka przedszkola mówiła bardzo nieskładnie, skakała z tematu na temat, z grupy młodszej do starszej, że w końcu nie wiedziałam, czy u mojej córki ta rytmika jest raz w tygodniu, czy raz na dwa tygodnie. Rano próbowałam się czegoś dowiedzieć od opiekunki w przedszkolu, jak to jest, a pani co? Musiała zajrzeć na tablicę ogłoszeń, bo sama nie była pewna. Poza tym, dziwna polityka jest w naszym przedszkolu. Wychowawczyni grupy prowadzi zajęcia dydaktyczne 2 razy w tygodniu od godz. 9.00 do 12.00 lub 13.00. W pozostałe dni prowadzi inna pani. Z kolei od rana do 9.00 i od 13.00-14.00 do końca jest jeszcze inna pani. Mam wrażenie, że one w ogóle między sobą się nie komunikują. Ostatnio moja córka po powrocie z choroby, codziennie praktycznie sika w majteczki. Nie wiem, co się dzieje. W domu jej się nie zdarza wcale, a w przedszkolu przez ostatnie dwa tygodnie jest to nagminne. Próbowałam się czegoś dowiedzieć od przedszkolanki, no bo od kogo innego? Jedna Pani nic nie wie, bo z nią to wszystko jest w porządku, druga też twierdzi, że nie wie. Już nie wiem, z kim mogę rozmawiać. Co byscie zrobiły na moim miejscu? Do kogo zgłosić niemożność porozumienia się? Gubię się w tym wszystkim...
  11. Ostatnio nawet obie z córką chorowałyśmy i przez 2 tygodnie siedziałyśmy w domu z antybiotykiem (córka brała krócej), ale jak ja byłam i tak w domu, to i ona sie jeszcze kurowała. Jednak potem od razu wróciłyśmy - ona do przedszkola, a ja do pracy. 3 tygodnie to bardzo długi czas. Niby w przedszkolu może zaległości dużych by nie miała, ale straciłyśmy przez to wiele atrakcji, np. robienie zdjęć dzieciom, dzień otwarty...
  12. Moja 3-latka bawi się Barbie i bardzo je lubi. Szczególnie rozbierać i czesać :-) Ubierać jeszcze nie potrafi, ale pokazuje, co chce, by lalce założyć i robię to ja, babcia, mąż lub inne osoby z rodziny. Szczególnie lubi bawić się w wesele i mówi, że każda lalka w sukience to panna młoda :-) muszę jej chyba na Święta kupić suknię ślubną dla lalki barbie... ciekawe tylko gdzie i ile takie coś kosztuje... :-)
  13. Kurcze, mi w szachy już kilka razy pokazywali, jak się gra, ale jakoś nie mam chyba czasu, żeby nad nimi posiedzieć i załapać lepiej. Za to warcaby pamiętam od małego. No i w najprostszą grę karcianą, czyli w wojnę - chyba każdy potrafi grać, prawda? I ta gra potrafi zająć nawet na dłuuugi czas :-)
  14. U mnie weekend był dosyć aktywny w związku z powiększaniem domu i jego swoistą dezynfekcją. Więc w sobotę było sprzątanie, a wieczorem wyjechaliśmy do moich rodziców :-) Jupi! W niedzielę wieczorem powrót, w poniedziałek znowu sprzątanie no i przyjechali panowie robić wylewkę betonową mixokretem. Dzisiaj znowu trochę sprzątania... Także mało ciekawie :-)
  15. Margeritka Ala to całe szczęście, że macie Babcię i super, że oboje macie wolne weekendy i święta, uważam, że nie jest źle:) No dokładnie :-) zawsze mogło być gorzej i nie jeden ma gorzej...
  16. :-) I chyba nie powiem nic nowego. Często zasypiam razem z córką po całym dniu lub czytam książki, lub siedzę przed komputerem, lub oglądam telewizję. Czasami zdarzało się, że graliśmy z mężem w karty lub gry planszowe. Jeśli zbliżają się święta lub jest weekend to jeszcze sprzątam, piekę ciasta (tutaj teraz trochę mi córka chce pomagać, więc czasem robię to razem z nią), robię sałatki, prasuję (CHOĆ OSTATNIO CÓRKA CHCE ZE MNĄ I PODAJE MI UBRANIA DO PRASOWANIA - UWIERZYCIE? :-)
  17. No właśnie. My z mężem pracujemy poza naszym miejscem zamieszkania i musimy godzinę czasu przeznaczyć na dojazd, więc rano wyjeżdżamy tuż przed 7.00, by córkę zostawić w przedszkolu 4 km od naszego domu, potem jedziemy godzinę do pracy, z tym że mąż ma w jednym tygodniu na 8.00, a w innym na 9.00. 8 godzin w pracy i o 16.00 lub 17.00 dopiero wyjeżdżamy do domu, no i kolejna godzina na dojazd. W domu jesteśmy więc dopiero wieczorem :-( Wiadomo, że w przedszkolu nie zostawimy dziecka od 7.00 do 18.00 - choćbyśmy nawet chcieli, bo przedszkole jest otwarte do 16.00. A jak jeszcze są jakieś zakupy, załatwienia... I też trzeba sobie radzić... Na szczęście możemy tu liczyć na ciocię jedną, ciocię drugą i babcię, z którą mieszkamy. I tak z córką widzimy się zaledwie rano i wieczorem. To bardzo przykre... Dobrze, że weekendy mamy wolne i wszystkie święta!
  18. Dokładnie! Czasami wydaje się, że takie malutkie dziecko jest łatwe w kontrolowaniu, bo przecież dorosła osoba jest szybsza i większa, ale wystarczy chwila, a taki maluszek od razu zauważy, że ma swoją szansę i nie omieszka jej nie wykorzystać!
  19. Pędzące żółwie, pędzące jeże, szalony nosorożec :-) Ale fajne te nazwy :-) I znowu ciśnie się na usta: "Czego to ludzie nie wymyślą" :-)
  20. u nas jeszcze aktualnie robimy nadbudowę domu, więc brat cioteczny wraz ze swoim synem Krystianem pracowali przy dachu. Mój mąż ma na imię Artur i córce coś się skojarzył Krystian z Arturem i pewnego razu zapytała, "A gdzie jest mój Artuś?" Oczywiście myślałam, że chodzi jej o tatę, pokazuję go jej, a ona w krzyk, że nie i zaczęła pokazywać palcem na Krystiana :-) Ale mi się śmiać wtedy chciało :-) A innym razem huśtała się na huśtawce, przechodził sobie jeden z robotników, a ona do niego ni stąd ni zowąd: "A może sobie porozmawiamy?" :-)
  21. Ulla agnieszka i ten czas często jest realizowany w innych placówkach ale trzeba przyznać że bywają początki gdzie dziecko jest zabierane od razu po obiedzie by tylko nie leżakowało głównie przez babcie - nie widzę sensu bo pobyt dziecka w przedszkolu do 14-15 dla mnie to normalny czas uczenia się U nas podstawa programowa jest od 9.00 do 14.00 - oczywiście nie ma obowiązku w wieku 3-4 lat kazać dziecku siedzieć dokładnie tyle, ile przewiduje podstawa (moja np. siedzi od 7.00 do 14.00 - niestety akurat teraz choruje, ja też, więc obie siedzimy w domu, ale czuję taki żal i bezsilność, gdy ona kaszle i ją tak męczy.. ale nie o tym ten wątek), ale według mnie, najlepiej dla wszystkich dzieci jest wtedy, gdy wychodzą z przedszkola o podobnej godzinie. Wiadomo, że nie każdy może odebrać dziecko w jednej godzinie... niestety. Wiem jednak, że przykro jest jednym dzieciom patrzeć, gdy inne wychodzą wcześniej i potem tylko dopytują przedszkolanki "A kiedy przyjdzie moja mama?"...
  22. Moja córcia też ma na imię Amelia. W jej grupie przedszkolnej jest aż 5 Amelek, więc popularność imienia jest większa niż myślałam w momencie nadawania imienia swojemu dziecku :-) Osobowość kształtuje się praktycznie przez całe życie według mnie. U nas Amelia jest nerwusem i łatwo ją wyprowadzić z równowagi. A już teraz mówimy do niej np. Mela lub Melka i myślę, że jak będzie starsza, to tak zostanie :-)
  23. nikawa Anaaa, każde dziecko jest inne. Dlatego na rynku jest tak wiele propozycji :) Ala1986, ja zapraszam dzieci do zabawy w postrzegawczość, czy też memo skarpetkowe, gdy już po praniu trzeba je sparować. I wtedy, jakoś mniej chętnie podchodzą do takiej "zabawy" :p A widzisz nikawa, moja córcia to nie pozwala rozpocząć składania ubrań, póki nie pozwoli jej się pomagać :-) właśnie koniecznie szuka par skarpetek i każde ubranie mówi, co to jest i do kogo należy :-) Inny typ widać!
  24. Ech, ja zawsze jak się zbieram do rozmowy w sprawie kasy, to okazuje się, że nie ma osoby, która mogłaby o tym zadecydować... Dziwne, prawda? A jednak...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...