Skocz do zawartości
Forum

Ala1986

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Ala1986

  1. Aby brzuszek mojego dziecka był szczęśliwy, staram się jak najczęściej wspomagać jego pracę. Nie tylko poprzez odpowiednie odżywianie, bo to oczywista sprawa, nie tylko poprzez masaż, który wykonuję zawsze po kąpieli i zawsze, kiedy mam chwilę, np. przy zmianie pieluszki. Brzuszek mojego dziecka jest szczęśliwy również wtedy, gdy stymuluję jego pracę poprzez częste układanie bobasa na brzuchu. Wtedy ćwiczy swoje mięśnie karku i szyi, uczy się utrzymywać główkę w górze, ale też właśnie samodzielnie masuje swój brzuszek! To dla nas świetna zabawa, która na początku jednak często wiązała się ze zdenerwowaniem dziecka. Nie chciało mu się wysilać, wolało poleżeć i nie chciało podnosić główki. Dopiero z czasem zaczęło mu się to podobać i coraz dłużej tak lubi poleżeć. Dziecko jest szczęśliwe i brzuszek też :-)
  2. No i czas na moje wrażenia po testowaniu żelu. 8 września 2015 roku w domu czekała na mnie miła niespodzianka. Uwielbiam dostawać prezenty, więc paczuszka od Streetcom była dla mnie właśnie takim prezentem :-) Zupełnie nie spodziewałam, się, że ją dostanę! Wewnątrz zgrabnego pudełeczka znalazłam 12 ulotek oraz pełnowartościowy produkt Żel DAPIS, który łagodzi swędzące podrażnienia skóry o niewielkim nasileniu. Jedną z ulotek najpierw dokładnie przeczytałam i obejrzałam, a potem część włożyłam do torebki z myślą o koleżankach z pracy, a część zostawiłam w domu, aby pokazać siostrze, bratowej, swojej mamie oraz przyjaciółkom jeszcze z czasów studenckich. Oczywiście w zapoznawaniu się z zawartością paczki towarzyszyła mi moja 4-letnia córka, które na nieszczęście kilka dni wcześniej została straszliwie pogryziona przez komara/y w nocy, gdy spała – perfidne bestie zostawiły na jej ciele chyba z 10 swędzących czerwonych bąbli! A przecież jest już wrzesień! Hello? Niestety córka odziedziczyła po mnie wrażliwość na ukąszenia, więc wiedziałam, że Dapis będzie dla nas idealny. Od razu w oczy rzuciła mi się informacja z opakowania i ulotki, że Dapis jest polecany przez Instytut Matki i Dziecka i że można go spokojnie stosować już od 1. roku życia – pomyślałam więc też o mojej siostrze, której córeczka właśnie skończyła roczek. A teraz przejdźmy do mojej opinii o produkcie! 1. Opakowanie – zawsze zaczynam recenzowanie czegokolwiek od oceny opakowania lub okładki. Żel jest zamknięty w tubce o pojemności 40 g, która doskonale zmieści się w nawet najbardziej wypchanej torebce każdej mamy. Estetyczne zamknięcie + nienachalne nadruki + delikatny żółty kolor połączony z niebieskimi napisami i białym tłem = skromny, ale bardzo ładny wizerunek :-) A więc opakowanie na plus. Z powodzeniem można od razu wyrzucić tekturowe pudełeczko na żel, gdyż na tubce są zawarte te same informacje, co na pudełeczku – to bardzo wygodne, bo nie trzeba przechowywać pustych opakować „w razie czego”. 2. Kolor – żel ma półprzezroczysty kolor lekko pomarańczowy, gdy jest w tubce, ale po rozsmarowaniu na ciele nie pozostawia żadnych śladów, co również pozwala na postawienie dużego plusa. 3. Zapach – Dapis ma delikatny, ale wyczuwalny zapach. Córka porównała go do jabłuszka :-) Ja początkowo bez smarowania – do ziemniaka, ale po rozsmarowaniu wyczułam nutkę pomarańczy i takiego trochę mentolu. Na pewno nie zaszkodzi nawet malutkiemu dziecku. Ogólnie rzecz ujmując – przyjemny, niewzbudzający negatywnych odczuć zapach, czyli kolejny plus. 4. Konsystencja – żelowa :-) początkowo lekko lepiąca, ale po wsmarowaniu idealnie się wchłania i nie zostawia śladów. Żel nie spada z palca, nie jest więc zbyt rzadki, ale też dobrze się rozsmarowuje i nie jest zbyt gęsty. Czyli co? Czyli kolejny plus :-) 5. Wydajność – odpowiednia konsystencja żelu sprawia, że jest ona bardzo wydajny. Już niewielka ilość wystarczy spokojnie do (zgodnie z zaleceniami) miejscowego stosowania, a jeśli przypadkiem wyciśnie się więcej, łatwo można żel na powrót „włożyć” do tubki, odpowiednio naciskając na nią i „wsysając” nadmiar żelu do środka. Nie ma sensu zbyt dużej ilości żelu rozsmarowywać na ciele – bo po co :-) 6. Skuteczność – żel można stosować na różnego rodzaju swędzące podrażnienia skóry, nie tylko na ukąszenia komarów lub innych owadów, ale również na świąd np. po depilacji! To dla mnie zupełna nowość, gdyż do tej pory byłam przekonana, że żele łagodzące swędzenie skóry są tylko do stosowania po ukąszeniach. Co ważne, Dapis jest rzeczywiście skuteczny. Wypróbowałam go zarówno na mojej córce, jak i na mnie :-) Córka została dotkliwie pogryziona przez komary, a mnie zawsze swędzi skóra po depilacji, więc jesteśmy świetnymi testerkami w tym przypadku. Żel przyjemnie łagodzi świąd i chłodzi skórę, więc podrażnienia stają się mniej widoczne i mniej odczuwalne. Podsumowanie: Bardzo się cieszę, że miałam możliwość (mam jeszcze) przetestowania żelu i wyrażenia swojej opinii o nim. Jestem zadowolona i myślę, że stanie się on stałym elementem naszej domowej apteczki.
  3. aagnieszkaa1 - nie wierzyłam za bardzo w te testowania, ale w końcu i ja się skusiłam. Zarejestrowałam się na streetcom. Dłuuugo nie było nic i zaczynałam podejrzewać, że tylko ściągają dane od ludzi czy coś. A ty pewnego dnia moja siostra mówi, że dostała do testowania ze strony everydayme.pl do testowania podpaski Always. Ponarzekałam jej, że ja ze streetcom nic nie dostaję, a tu dzień później dostałam żel Dapis :-) Niedługo podzielę się z Wami swoimi wrażeniami :-)
  4. domi81 - ja robię wersję odsmażanego chleba wzbogaconą troszkę, mianowicie obtoczone kromki w jajku roztrzepanym i na patelnię. Chlebek robi się niesamowicie miękki i puszysty - mąż uwielbia :-)
  5. Ala1986

    Ciasta bez pieczenia

    No ale bure ciasto to już z pieczeniem :-) nie pasuje do wątku :-) Ale co tam! Też przepis jeszcze mojej mamy. To na dużą blachę ciasta lub dużą tortownicę: 2 kostki margaryny 6 łyżek kakao 2 szklanki mleka 3 szklanki cukru 2 cukry waniliowe 4 jajka 2 łyżki proszku do pieczenia 3 szklanki mąki pszennej Margarynę roztapiamy, dodajemy kakao, cukier, cukier waniliowy i mleko. Wszystko gotujemy. Z powstałej masy odlewamy pół szklanki (ja zawsze odlewam trochę więcej) na polewę, a resztę odstawiamy do ostygnięcia. Na wierzchu zrobi się taka skorupka, ale wystarczy potem rozmieszać :-) Po ostygnięciu, dodajemy jajka w całości i miksujemy, a potem po łyżce mąki wymieszanej z proszkiem do pieczenia. Ciasto jest dosyć rzadkie, ale takie powinno być, więc spokojnie :-) Pieczemy około 45 minut do 1 godziny w około 180 stopniach. Zawsze wkładam długą wykałaczkę lub nóż, by sprawdzić, czy jest upieczone. Po upieczeniu ciasto polewamy odstawioną wcześniej polewą. Ja jeszcze zawsze nakłuwam ciasto nożem przed polaniem i po polaniu, by ta polewa dobrze wsiąkła w ciasto. A pyszne jest dlatego, że jest mocno kakaowe (córka twierdzi, że czekoladowe), pulchne i takie wilgotne, jak lubię :-). Jeśli zdecydujecie się upiec, dajcie znać, czy smakowało :-)
  6. A więc już wiosna? Zimy u mnie w tym roku to nie było...
  7. Ala1986

    Ciasta bez pieczenia

    Wiesz domi81, czasami przy takich ciastach bez pieczenia jest więcej roboty niż przy pieczonych :-) Mam taki fajny przepis na bure ciasto, które piecze się w piekarniku, a wystarczy zmiksować wszystkie składniki, wylać na blachę i upiec - 15 minut pracy + pieczenie, ale to już rola piekarnika - my nic nie musimy przecież robić :-) A jakie pyszne! :-)
  8. Pochmurno... nieprzyjemnie... :-(
  9. Może rzeczywiście macie rację. Zobaczymy, może kiedyś trafi się coś, co nas zainteresuje i będzie fajnie nagrane :-)
  10. Wydaje mi się, że dziecko samo w pewnym momencie zaczyna się wstydzić i jest to znak, że czas, by kąpało się samo :-)
  11. Sprzątanie zabawek to obowiązek, który nie zawsze jest wykonywany chętnie, ale bardzo często sama z siebie córeczka przed spaniem biega po pokoju i wszystko układa. Również sama z siebie bardzo chce towarzyszyć mi przy prasowaniu i podaje mi ubrania do prasowania, a potem przenosi je złożone do pokoju, gdzie biorę je od niej i wkładam do szafek. W czasie pieczenia ciast również koniecznie musi być ze mną i swoim małym wałeczkiem do ciastoliny wałkuje kawałki ciasta albo trzymamy razem robot kuchenny i miksujemy składniki. :-) Ale wszystkie te obowiązki to tak zabawowo traktujemy, w końcu ma dopiero 3 latka :-)
  12. Moja córka ostatnio kazała mi rozpuścić włosy i zapytała: "A czemu Ty jesteś taka ładna?" :-) Jak miło, że przynajmniej dziecko tak uważa :-) Choć z drugiej strony czasem pyta - dlaczego brzydka, więc już sama nie wiem, co o tym myśleć :-)
  13. Ja sama bardzo nie lubię audiobooków i mimo że mam kilka w domu takich dla dzieci, to moja córa chyba po mnie odziedziczyła to "nielubienie". Woli filmy lub zwykłe książki.
  14. Cieszy mnie dzisiaj to, że po prawie miesiącu niechodzenia do przedszkola (dwa tygodnie antybiotyk i tydzień uodparniania) moja córka wreszcie poszła do przedszkola i tak bardzo się cieszyła z tego powodu, że została bez żadnego problemu, nie "przyklejając się" do mnie i radośnie machając na pożegnanie :-)
  15. W Lublinie i okolicach piękne słońce :-) Aż nie chce siedzieć się w pracy...
  16. Ala1986

    Ciasta bez pieczenia

    O! Uwielbiam robić ciasta, a jeszcze bardziej lubię jeść do przedpołudniowej kawki :-) Jednym z ciast bez pieczenia, które robiła jeszcze moja mama zawsze na swoje imieniny jest sernik na zimno - wiele jest rodzajów takiego sernika, ale ten, który podam jest jak dla mnie pycha :-) Przepis banalny, choć trochę czasochłonny, bo trzeba czekać aż zetnie się galaretka z serkami: - kolorowe galaretki (3, 4 lub nawet 5 - ilość warstw dowolna) - dwa razy więcej niż galaretek serków homogenizowanych - najlepiej sprawdzają się takie zwykłe serki homogenizowane, np. Siedleckie czy Garwolińskie. Galaretkę rozpuszczamy w szklance wrzątku i odstawiamy do ostygnięcia. Gdy jest już zimna, mieszamy galaretkę z dwoma serkami homogenizowanymi aż masa stanie się jednolita. Wylewamy na tortownicę wyłożoną najlepiej folią spożywczą, by nic nie wyciekło i odstawiamy do lodówki aż do stężenia. To samo robimy z drugim kolorem galaretki i kolejnymi dwoma serkami. To samo z kolejnymi - robicie tyle warstw, ile chcecie i w dowolnej kolorystyce. Na ostatniej warstwie można ułożyć dowolne owoce (tylko pewnie wiecie, że na kiwi nie zsiądzie się galaretka :-), więc polecam np. banany, truskawki, maliny, mandarynki) i zalewamy galaretką. Najlepiej smakuje po kilku godzinach stania w lodówce, gdyż wtedy odpowiednio stężeje i się nie rozpada :-) Rozpływa się w ustach! Polecam!
  17. :-) ja ostatnio przeczytałam powieść "Samotność ma Twoje imię" od Zysk i S-ka - bardzo dobrze się czyta i jest o bohaterce mieszkającej w Lublinie, a ja jestem z tym miastem związana :-) Polecam na spokojny wieczór :-)
  18. Ale fajne są niektóre przepisy :-) Myślę, że kilka z nich wypróbuję w domu!
  19. Gratuluję wszystkim wybranym! I sama dziękuję za przyznanie nagrody :-)
  20. Na wstępie bardzo dziękuję za możliwość testowania ORSALIT® DRINK o smaku truskawkowym. Myślę, że wszelkiego rodzaju leki i suplementy diety przeznaczone dla dzieci powinny zachęcać do stosowania, więc zapach, kolor i oczywiście smak są bardzo ważne. Według mnie nowy smak ORSALIT® DRINK wpasowuje się w to bardzo dobrze, dlatego mogę polecić go wszystkim rodzicom. Oczywiście sama również będę stosować u swojej córki :-) Uważam, że ma bardzo ładny zapach, który to przede wszystkim początkowo przekonał moje dziecko w ogóle do spróbowania - a uwierzcie, nie łatwo ją zmobilizować do próbowania nowości! Bardzo ważne jest również to, że buteleczka z płynem jest poręczna i plastikowa, więc na pewno nie stłucze się, gdy upadnie na podłogę i można ją spokojnie przewozić, biorąc w podróż, by w razie czego mieć ją pod ręką. Nie ukrywam, że poza testowaniem przez dziecko, też wzięłam łyczek, by sprawdzić, czy na pewno nie daję mu jakiegoś paskudnego preparatu :-) Byłam miło zaskoczona, bo smakował dużo lepiej niż się spodziewałam - trochę podobnie do wody truskawkowej, co chyba już niejeden użytkownik pisał :-) Nie mogłam sprawdzić go od razu w trakcie kłopotów zdrowotnych córci (bo na szczęście akurat teraz ich nie ma), więc tak naprawdę nie wiem, czy produkt działa, czy nie, ale na pewno w razie czego kupię go, by zastosować, szczególnie, że córce posmakował, nie został wypluty, czy zwrócony, więc SUPER :-)
  21. Gratulacje dla wszystkich wygranych :-)
  22. :-) Wczoraj z mężem po pracy byliśmy na zakupach i przy okazji skoczyliśmy na szybkiego kebaba - wiadomo, że zapach sosu czosnkowo-pikantnego trochę się utrzymuje w ustach... :-( Po powrocie do domu zawsze najpierw biegnę do córki, żeby się przywitać i zapytać, co tam było w przedszkolu. Mówię więc coś do niej, a ona krzywi nosek i mówi: "Chuchnij!" (normalnie jak rodzic przepytujący, czy dziecko nie piło lub nie paliło :-). No to chucham, a ona od razu "Co jadłaś?". Ja, udając niewiniątko: "Nic", a ona ona to: "Fuj, śmierdzi!" - ech :-) dzieci lubią mieć wszystko pod kontrolą
×
×
  • Dodaj nową pozycję...