Skocz do zawartości
Forum

JSmolarek

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez JSmolarek

  1. Domki, wybierzcie się, bo warto...dobrze, jak byś trafiła też na fajną panią, co ciekawie opowiada...wtedy wrażenia z wyjścia ciekawsze... My dziś na luzie...dwa tygodnie bez porannego pośpiechu. Lidzia czyta książkę, Darunia rysuje, a mama pospała trochę dłużej..:)
  2. Widzę, że mam podobne zdanie, jak Ula...najpierw rozmowa, współpraca, od tego trzeba by zacząć, moim zdaniem to początek do tego, by ratować Waszą rodzinkę...a wspólne wyjście to kolejny etap...co to za wypad, gdy towarzyszą mu negatywne emocje? Dla mnie żadna atrakcja...udawanie przed znajomymi, że jest w porządku, a w domu to samo? Moim zdaniem bez sensu, to takie zamiatanie problemu pod dywan. Uważam, że każdy związek można uratować, tylko trzeba rozmawiać przede wszystkim, wyjaśniać, mówić o potrzebach, dochodzić do kompromisu.... Łatwo jest mówić komuś, byś stawiała swoje warunki, jak jest z daleka... Znam wielu mężczyzn i wiem, że im trudniej przychodzi opiekowanie się dzieckiem, i nie traktują tego jako zabawę, a właśnie często jednak obowiązki...dla nich opieka nad dzieckiem jest czasami męcząca... Mam jednak nadzieję, że jak porozmawiacie, sytuacja choć trochę się poprawi...nie wierzę, że od razu...na to trzeba trochę czasu. Ale życzę Ci tego z całego serca, by małymi kroczkami poprawiła się....powodzenia i trzymaj się cieplutko. Znam przypadek, że kilka szczerych rozmów pomogło, oboje chcieli i teraz to świetne małżeństwo. W Was też wierzę...
  3. Były też karteczki bez buziek w środku, z napisami, ale tych zdjęcia nie mam...
  4. Domi, masz rację, w nich jest magia miłości dla tej osoby, której się je podaruje...moja siostra, ich ciocia i babcia zbierają je...zawsze cieszą się, jak dostają od dziewczynek laurki, rysunki, czy kartki. Jako ciekawostkę napiszę, że Lidzia 2 lata temu narysowała portret cioci i podarowała na urodziny z kwiatuszkami i bombonierką. A ciocia...oprawiła w ramkę i stoi u niej do tej pory...:) Podobnie u babci, też jest portret w rameczce...:)
  5. Choć w sumie potem pisała już sama, tylko literki bez lini były raz większe, raz mniejsze...ale to bez znaczenia, wszystkim i tak było miło, że zrobiły, a trochę to trwało...aż rączki bolały na koniec. Do szkoły Lidzia zrobiła trzy, a Darunia zaniesie dopiero po feriach, bo w przedszkolu pustki, ospa zwyciężyła i ferie przyśpieszyła.
  6. Ja pokażę, jakie, ale nie dlatego, żeby się chwalić...po prostu miały taki pomysł w tym roku... Jedna zrobiła walentynki na patyczku od szaszłyka, druga, troszkę z pomocą mamy, napisałam jej tekst i pisała po śladzie na kartce.
  7. Pewnie u Ciebie podobnie...:) Ale to nic...dzieci szybko rosną, więc takie wyjścia zdarzą się częściej, tym się pocieszam. Poza tym u mnie Darunia już troszkę zostaje sama, np. dziś, jak mąż zawoził mnie i Lidzię do kościoła na 17.00, to była sama gdzieś z 15 minut...przyjdzie czas, że zostaną troszkę dłużej...lub będą już tak duże, że pójdą z nami...:)
  8. O, Domi....świetne lizaczki... Wróciłam do tego wątku, by zapytać, czy ktoś coś robił z dziećmi, czy tylko my...ale widzę, że Ty też...ha, ha, znowu podobnie.. U mnie przed Walentynkami dzieci robiły karteczki do szkoły, w piątek była poczta walentynkowa i dzieciaczki dostawały serduszka. Może dla dorosłych to nic takiego, ale dla dzieci fajna sprawa. Widziałam, że cieszyły się z tych zrobionych z myślą o nich karteczkach i serduszkach. Radość, że ktoś je lubi. Robiły jedne dla drugich z sympatii. Od jakichś trzech lat moje córcie też robią karteczki walentynkowe lub coś innego dla najbliższych: mamy, taty, jedna dla drugiej, babci, dziadka, mojego brata, cioci i wujka. Oni o nich pamiętają i tego dnia dostają upominki. W tym roku też wycinały. Wyszły całkiem fajne.
  9. Pewnie, że tak....:) byśmy razem wykombinowały coś ciekawego dla naszych mężczyzn...co dwie głowy, to nie jedna...:) szkoda, że tyle km nas dzieli... My byliśmy 2 lata temu i teraz....przypomniały mi się czasy narzeczeństwa... Z dziećmi jeździmy częściej na bajki, a sami...raczej nie, a teraz się udało...
  10. JSmolarek

    Soczi 2014

    Wczoraj kibicowaliśmy znowu naszym sportowcom i..jest kolejny medal....super!!! To sytuacja wyjątkowa i niecodzienna, wspaniałe wrażenia i niezwykłe napięcie...chwile niepokoju i oczekiwania...i złoto, najlepsze dla Najlepszych! Są wspaniali i świetnie się zaprezentowali. Serdecznie dziękujemy! To niepowtarzalne chwile wzruszeń...
  11. Jeszcze jedno mi przyszło do głowy...Wasze oddzielne wychodzenie jest pewnie formą odpoczynku od tego wszystkiego... Pomyślałam, że może porozmawiajcie szczerze, wyjaśnijcie pewne sprawy i...jak to się ładnie mówi, spróbujcie zacząć od początku, z pozytywnym nastawieniem..oboje musicie tego chcieć. Wspólne bycie razem tylko wtedy ma sens, tak samo jak wyjście razem. Jeśli nie będzie porozumienia i zrozumienia, wyjście razem nic nie da, okaże się klapą albo jeszcze dojdzie do jakiejś wymiany zdań...zupełnie niepotrzebnie. Może zacznijcie od rozmowy....może pomoże.
  12. Domi, ja napisałam w wątku o Walentynkach...znowu zbieg okoliczności...my byliśmy wczoraj z mężem w kinie, ale na Hobbicie....uwielbiam Tolkiena, on też....to była moja niespodzianka walentynkowa, mąż o niczym nie wiedział, wszystko było załatwione po cichutku i po kryjomu....był bardzo zaskoczony i zadowolony, dostałam buziaki i komplementy...fajnie zrobić komuś niespodziankę, taką trafioną. Było naprawdę miło, ja wcześniej dostałam czekoladki i...ale to już tajemnica..:)
  13. Oj, Nikawa....ślicznie dziękuję za niespodziankę....dla mnie to była fajna zabawa. Miałam ogromną frajdę z tego odgadywania ( choć jestem dorosła, to chyba jest we mnie jeszcze trochę małej dziewczynki, która lubi zagadki..:) ) Sama zabawa dla zabawy była świetna, a tu jeszcze niespodzianka...dziękuję i buziaczek dla Ciebie. Teraz poczekam z zaciekawieniem, co to może być?...ha, intrygująca kolejna zagadka...:)
  14. My dziś byliśmy w kinie...to była moja niespodzianka trochę też walentynkowa dla Męża....udała się i bardzo się ucieszył...fajnie było. Niezbyt podoba mi się wyolbrzymianie ważności tego dnia, ceny i nakręcanie innych...zarabianie na tym. Dobrze jest, jeśli nie tylko tego dnia jedno drugiemu potrafi powiedzieć coś miłego, zrobić niespodziankę. Tak po prostu, bez okazji, bo jest się razem i jest fajnie..:)
  15. Oj, nie zazdroszczę....mam wrażenie, przepraszam, że to napiszę, ale Twój mąż chyba jeszcze nie dojrzał do roli bycia tatą....mnie też by to denerwowało, rozumiem Cię doskonale i nie zazdroszczę, a bardzo współczuję takiej sytuacji....to źle, że dziadkowie na wszystko pozwalają, a jeszcze te komentarze....ja nie wiem, czy to niektórym tak trudno zrozumieć pewne oczywiste sprawy? Wygląda na to, że tak.....biedna jesteś, naprawdę....i mąż, i bliscy powinni być dla Ciebie wsparciem, a nie tylko, przepraszam, że tak napiszę, 'wymądrzać się'. Jesteś w trudnej sytuacji...dla mnie, wybacz, ale to nie tata...dla dziecka, ani kochający mąż dla żony....może się mylę, ale tak wywnioskowałam z tego, co napisałaś...naprawdę mi przykro i szkoda, że tak to wygląda... Ciekawe, co można zrobić, by się zmieniło.
  16. Ja miałam i to bardzo duuuużeeee... Ale i tak się zdecydowałam...:) bałam się bardzooo porodu, bo pierwszy trwał 14 godzin, ...a potem szybciutko cesarka. Druga ciąża była zupełnie inna, ze względu na położenie Dzieciątka...byłam trzy razy w szpitalu na podtrzymaniu..ciąży. Ostatni miesiąc musiałam leżeć, główka Daruni uciskała na nogę, kiepsko chodziłam...ale to wszystko da się znieść, w oczekiwaniu na malutkiego Skarba... Było kilka chwil stresujących, ale ze wszystkim jakoś można dać radę, naprawdę... Wiem, że praca jest bardzo ważna, ale ...to już chyba jeden z ostatnich momentów na dzidzię. Wiesz, jak tak sobie ostatnio pomyślałam...chciałabym jeszcze być fajną babcią, bawić wnusie, chodzić z nimi na spacerki... Dlatego swojej córeczce, jednej i drugiej doradzę, by troszkę wcześniej, niż mama miały swoje córcie. Wtedy jeszcze im pomogę...ile tylko będę mogła, bo im się jest starszym, tym czasami gorzej ze zdrowiem. Jak Darunia się urodziła, to Lidzia była bardzo szczęśliwa....mamusiu, spełniłaś moje marzenie, mam malutką dzidzię. Nie chciała odjechać ze szpitala do domu bez dzidzi. Była zachwycona. U mnie różnica wieku miała być maksymalnie 3 latka, wyszło ciut więcej. Obie były zaplanowane...i udało się od razu..:) Nie bój się, naprawdę....każdy napisze Ci coś innego, każda ciąża jest inna, bo każdy, kto pisze może mieć inne zdanie na ten temat. Ja myślę, widzę po dziewczynkach, że zrobiłam dobrze, choć też ogromnie się bałam.
  17. Kasiu, nie martw się tym tak bardzo, naprawdę...ja powtórzę to, co już wcześniej napisałam...może pomyśl tak na spokojnie, co takiego robią dziadkowie, że córcia tak jest za nimi...może coś zauważysz. Ja czasami, to chciałabym, by moje dwa dzwoneczki tak podyndały np. za tatą, jak ciągle za mną...:) szczególnie, gdy rozmawiam przez telefon, to wtedy muszę odpowiadać na dwa fronty: do słuchawki i do dzieci, bo mają pytania...nie zdążę wejść do łazienki, bo tam ma zasięg, już słyszę: mamusiu, a ...wtedy jakoś te pytania, jak na zaklęcie się mnożą. Chyba, że rozmawiam poza zasięgiem dzieci...:) Pozostawienie dziecka pod opieką męża choć na krótko, jeśli się oczywiście da, na pewno by pomogło mu zrozumieć, że zajmowanie się malutką dziecinką też jest wyczerpujące....to nie wakacje, a czujne, męczące nawet może troszkę czasami zajęcie. Trzeba być zawsze w pogotowiu i jak to się ładnie mówi' mieć oczy dookoła głowy'.
  18. Jeszcze jedno... Gdy Darunia przyszła na świat, miałam 32 lata i troszkę... Czasami myślę, że szkoda, że nie zdecydowałam się troszkę wcześniej...tak chociaż ze 2 latka.
  19. Witaj, Ninka... Ja nie wypowiem się z pewnością obiektywnie, ale...jeśli przyszło Ci na myśl, żeby mieć drugie dziecko, to już samo to jest, moim zdaniem, wskazówką by je mieć... Nie rozważaj takimi kategoriami, bo, jak napisała już Dzina, każdy czas może okazać się niezbyt właściwy. A dzieciątko to dar, ogromny. Ja osobiście mogę opowiedzieć trochę o mojej sytuacji, by Cię zachęcić. Mam dwie dziewczynki, od początku chciałam mieć dwoje, może troje dzieci. Nawet się nie zastanawiałam nad innymi aspektami, pragnęłam, by były. Różnica wieku między nimi jest troszkę większa, niż planowałam, ze względu na moją chorobę. Miało być trzy latka, jest 3,3. Nigdy nie żałowałam tej decyzji... Teraz są już trochę większe, ale bardzo się kochają, są za sobą, razem się bawią, rozmawiają, tańczą, śpiewają, czasami nawet uczą....:) Jedna ma 8,5 roku, druga 5,2. Gdy coś kupuję dla Lidzi np. to ona, żebym kupiła też Daruni i odwrotnie. To takie papużki - nierozłączki, choć czasami mają odmienne zdanie i dochodzą do kompromisu. Ale jest wspaniale je mieć, patrzeć, jak rosną, przybiegną znienacka i dadzą buzi, przytulą, gdy mamie poleci łza... Naprawdę, szczerze, z całego serca doradzam, zdecyduj się...myślę, że to będzie dobra decyzja. Jak wychowują się razem, dbają o siebie i są wrażliwe na potrzeby drugiej, innej osoby... A o jedynakach słyszałam różnie. Ja bardzo chciałam, by miały siebie dla siebie, kogoś do zabawy i 'małych szaleństw' w zbliżonym do siebie wieku. Wiem, że dobrze zrobiłam...i gdyby nie to, że już ciut gorzej ze zdrowiem, byłoby jeszcze jedno....ale teraz już troszkę się boję. Zobaczysz, dasz sobie świetnie radę, a jeszcze synek będzie chciał Ci pomagać przy dzidziuni...poda pieluszkę, krem itp...tak było u mnie. Lidzia dała by się pokroić za Darunię, bo to jej dzidziunia.. Zastanów się i przemyśl wszystko, ale zdecyduj sama. Ja chciałam od początku drugie dzieciątko, więc moje zdanie jest subiektywne i stronnicze, ale mimo to i tak bym Cię zachęcała. Drugie dziecko wychowuje się łatwiej, choć początkowo, ze względu na to, że to aż dwoje, może być troszkę ciężej....:) pomimo tego wierzę, że swietnie sobie poradzisz, a powolutku wszystko się ułoży, uwierz mi. Jeśli chodzi o czas, to przerwa dwa lata jest chyba jedną z najlepszych, wręcz idealnych. Pierwsze dzieciątko już trochę starsze, to właśnie odpowiedni czas na drugie... Pozdrawiam cieplutko i serdecznie i życzę, by wszystko dobrze się ułożyło, a serce podpowiedziało Ci właściwą decyzję, najlepszą dla Ciebie, dla Was. Wszystkiego dobrego.....
  20. Domi, dziękuję.. Dla Ciebie również najlepsze życzenia walentynkowe..:)
  21. Ja też nie byłam, szkoda mi....bardzo, szczególnie tej okazji z koleżanką....fajnie, że możesz się tam wybrać. My pewnie na razie nie. Napisałaś tak, jak mówi moja Darunia, jak coś bardzo chce: koniec i kropka...:)
  22. Drewienko....ogromnie Ci dziękuję za te wspaniałe słowa...:) jest mi niezwykle miło...cieszę się niezmiernie, że tak czujesz się przy mnie,...dziękuję i pozdrawiam cieplutko.
  23. Dzięki, Domi..:) Masz rację, to są Emocje, przez duże E.... Ja tak troszkę zazdroszczę koleżance..., jak byłam w ciąży Lidzią, pojechała z wycieczką jako opiekun na specjalną audiencję z Papieżem....jak się za jakiś czas widziałyśmy, niedługo po jej powrocie, była tak wzruszona, jak o tym spotkaniu opowiadała, a w oczach lśniły łzy....gdybym wiedziała wcześniej, próbowałabym z nią tam pojechać....to było niezwykłe, nie jestem w stanie o tym opowiedzieć, usłyszałam...
  24. Polskie morze jest piękne, miejsowości nad nim położone też fajne i atrakcyjne... Ja uwielbiam też góry, po dłuższej przerwie byliśmy w ubiegłym roku... Poska jest bardzo ciekawa, malownicza i urozmaicona, jest wiele naprawdę ślicznych zakątków i uroczych miejsc...w niektórych już byłam i mogę polecić. Też przepadam za zwiedzaniem, leżenie na plaży to nie dla nas. Tyle jest niesamowitych atrakcji, więc jak tu leżeć i nie zobaczyć...:) Morze Śródziemne też fajne, ale słone. Kolorystyka bardzo ładna. My byliśmy na trochę kamyczkowej plaży....ale nie za długo, każdego dnia trochę. Fajniejsze były wycieczki fakultatywne..:) Bettyy, wybierz się, naprawdę warto. Byłam na spotkaniu z Papieżem w Krakowie...wspaniałe chwile, na zawsze zachowane w sercu.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...