-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Agnieszka1979
-
Dzięki, Minu :) Takie wypowiedzi trochę mnie uspokajają ;) Dzięki temu upewniam się w tym, że to chyba norma z tym przechodzeniem dolegliwości ciążowych wraz z pierwszym trymestrem ;) Chociaż mi chwilami wydaje się, że prawdziwie uporczywe mdłości (i nie daj Boże - wymioty), to mnie dopiero dopadną... Teraz mdli mnie właściwie raz na dzień, ale za to tak paskudnie... No i miło, że mój mąż nie jest jedynym poszkodowanym przez ciążę ;) Z braku przytulania chyba jeszcze nikomu nic się nie stało, więc panom pozostaje jedynie pogodzić się z tym faktem. Kiedyś się nadrobi ;) Życzę pożegnania się z niemiłymi objawami :36_3_9: Chociaż sama wolę je mieć...
-
Ja wciąż niczego nie zaznaczam ;) Wczoraj jednak przez przypadek dowiedziałam się, że wszyscy koledzy mojego męża (z pracy) wiedzą, że zostanie tatą :) Nie wiem kiedy im się pochwalił, ale chyba już jakiś czas temu, bo po powrocie z PL wypytywali go podobno, czy ze mną i z dzieckiem wszystko dobrze po podróży :) Dla Was to pewnie nic nadzwyczajnego, ale gdybyście znały mojego męża, to wiedziałybyście, że jest BARDZO skrytym facetem, który nie ma zwyczaju opowiadać komukolwiek o swoim życiu prywatnym...
-
Hej, dziewczyny :) A znacie coś takiego, jak kluski ziemniaczane? Takie z tartych surowych ziemniaków i mąki, wrzucane np. z deski do krojenia na osolony wrzątek. Do nich obowiązkowo smażony boczek z cebulą (i z majerankiem dla lepszego trawienia) - razem wybełtane z ugotowanymi kluskami. No i jako dodatek - przynajmniej u mnie w domu - kapusta kiszona i twaróg... Zawsze to uwielbiałam :P Wręcz dałabym się pokroić... Moje NAJ jedzonko!!! No i wczoraj zrobiłam taki obiadek, bo dawno nie jadłam. Tylko że podczas gotowania dopadły mnie takie mdłości i taka niechęć do tych pyszności, że... obeszłam się smakiem :( Ale mężowi smakowało ;) Może dziś sobie odsmażę i zaserwuję...
-
Witaj, Madziu!!! Jak to dobrze, że znów jesteś z nami :) Cieszę się, że u Ciebie wszystko w porządku i że to tylko złośliwość rzeczy martwych spowodowała brak wieści od Ciebie. Dobrze, że już jutro zobaczysz się z lekarzem, który na pewno rozwieje Twoje obawy; zobaczysz, wszystko jest dobrze i tak będzie dalej :) Oczywiście, nie zapomnij się po wizycie pochwalić wieściami Nefretete, byłaś prywatnie i nie miałaś USG?! Kurczę, bym się normalnie w tyłek ugryzła ze złości na Twoim miejscu Do 16. nie jest daleko, ale mimo wszystko... Płacisz za wizytę i w sumie nic z niej nie masz... No, chyba że Twoja pani doktor jest naprawdę godna zaufania. Wybacz - nie znam się przecież kompletnie, ale jak bez USG można określić tydzień ciąży i jej prawidłowy przebieg? Chyba tylko po Twoim opisie przebiegu, objawów itp...? Oczywiście, nie mam wątpliwości, że z Tobą i maleństwem jest wszystko w porządku, ale chodzi mi o sam fakt... Pewnie wynika to z tego, ze ja na punkcie ciąży - jak już zauważyłaś - mam obsesję i najchętniej oglądałabym fikającego dzidziusia codziennie... I proszę, napisz jeszcze, jakie zlecono Ci badania, ze ich koszt ma być aż tak duży??? Ja na własną rękę robiłam: mocz (ogólne), morfologię, próby wątrobowe, poziom TSH, poziom cukru, WR. Za to wszystko zapłaciłam łącznie około 50 PLN. Odpuściłam sobie badanie na toxoplazmozę, bo przy poprzedniej ciąży wyszło, że mam sporo przeciwciał. Lekarz kazał mi zrobić jeszcze raz, bo niby przeciwciała nie gwarantują, że nie zarażę się ponownie, ale nie zrobiłam - bo jakoś mu nie uwierzyłam, a po drugie raczej nie mam od dawna okazji na załapanie tego paskudztwa. W każdym razie wiem, że oba badania na toxo uczyniłyby mnie około 45 PLN. Grupy krwi też nie robiłam, bo ją znam i męża także - pewnie Ty również. To co więcej można/trzeba robić we wczesnej ciąży, żeby aż tyle zapłacić? Piszesz, że w przychodni wszystkie te badania miałabyś za friko. To zrób je w przychodni, jeżeli masz skierowania (bo chyba tylko wówczas są darmowe). A jeśli nie masz, to chyba możesz pójść do lekarza w przychodni publicznej, powiedzieć o ciąży i po prostu poprosić (albo i się domagać) o skierowanie na wszystkie konieczne badanie. Ciut więcej czasu Ci to zajmie, ale 260 PLN piechotą nie chodzi... Potem przecież możesz chodzić do jakiegokolwiek lekarza, którego sobie wybierzesz. Ja tak kiedyś w prywatnej klinice dałam się namówić na robienie wszystkich badań u nich na miejscu :/ Potem dopiero się dowiedziałam, że te same badania w państwowej przychodni z laboratorium mogę zrobić o wiele taniej i na dodatek tego samego dnia są wszystkie wyniki (gdzie indziej czeka się kilka do kilkunastu dni). Dlatego tym razem skorzystałam z tej drugiej opcji. A płacić musiałam, bo nie jestem w PL ubezpieczona. Dziękuję za wypowiedź w kwestii badań prenatalnych. I za duchowe wsparcie :) Pozdrawiam serdecznie i życzę radosnej ciąży :36_3_9:
-
Luanne, Nefretete, Małgosiu, witam serdecznie na naszym wątku :) Miło, że ujawniają się kolejne wrześnióweczki, bo niedawno martwiłam się, że zostałam sama z Sekundką :( A na początku było nas sporo więcej... Mam nadzieję, że tylko brak czasu jest powodem ciszy innych przyszłych mamuś :) Sekundko, dziękuję za pokrzepienie. Wciąż bardzo się martwię o maleństwo, ale wiem, że zrobiłam już wszystko, co mogłam - nic więcej nie zależy ode mnie :( Będzie więc jak ma być. Z niecierpliwością czekam na chwilę, w której przywitam się z moim synkiem lub córeczką. Mam nadzieję, że będzie śliczna/y i zdrowa/y, ale jeśli stanie się inaczej... nie zmieni to moich uczuć. Po prostu - niech będzie. Małgosiu, Luanne, doskonale rozumiem Wasze niepokoje. Wiem, że Was to nie pocieszy, ale... nie jesteście same :) Każda z nas ma chyba obsesję na punkcie ciąży, szczególnie, jeśli poprzednia nie zakończyła się szczęśliwie :( Ja dziś zaczynam czwarty miesiąc (wg OM zakończyłam właśnie 12tc, choć wg USG brakuje mi jeszcze 3 dni) i mimo upływu tych "nieszczęsnych" (bo podobno najtrudniejszych) 12 tygodni... wciąż boję się tak samo :( Chciałabym mieć możliwość oglądania na USG swojego maleństwa każdego dnia ;) A z drugiej strony boję się każdej kolejnej wizyty u ginekologa; że nie zobaczę bicia serduszka, że usłyszę, że... Te myśli są silniejsze ode mnie... Moja pierwsza ciąża była nieustającą radością aż do chwili, w której dowiedziałam się, że dzieciątko zmarło :( Nie miałam wtedy dostępu do internetu, czułam się świetnie, rozpierało mnie szczęście. Jak to się mówi: "im mniej wiesz, tym lepiej śpisz". I taka jest prawda. Choć kiedy się dowiesz... szok jest chyba większy... Musimy jednak uśmiechać się do swoich dzieci w myślach, żeby czuły, że je kochamy, że na nie czekamy i że wierzymy w ich siłę. Podobno wiara czyni cuda. Sama zawsze powtarzam, że jeśli bardzo się czegoś pragnie i jeszcze mocniej wierzy w to, że uda się osiągnąć to, czego pragniemy, to tak się właśnie dzieje :) Dlaczego więc teraz miałoby się coś nie udać? Dziewczyny, trzymam z całej siły kciuki za nas wszystkie i za nasze maluszki. Jeśli możecie, to napiszcie, co sądzicie o badaniach prenatalnych? Będziecie im poddawać Wasze dzieci? Mam na myśli te badania, które wyliczają ryzyko wystąpienia np. zespołu Downa itp. Sekundki zdanie już znam :) A moja mama ostatnio powiedziała, że cieszy się ogromnie z tego, że jak była w ciąży (trzykrotnie i za każdym razem szczęśliwie), to nie było w ogóle mowy o jakichkolwiek badaniach poza najbardziej podstawowymi. Tak więc wszystkie ciąże przeszła bezstresowo, nie mając pojęcia o jakimkolwiek ryzyku :) I jak tam Wasze objawy? Słabną, czy nie? Ja nie lubię jak słabną, ale to chyba na tym etapie normalne...? Miewam czasami silne mdłości, ale ogólnie mogę już jeść więcej (choć nie smakuje mi mięsko, które zawsze uwielbiałam i nie tknę ryby pod żadną postacią ani wcześniej ubóstwianych owoców morza). Wciąż mam ogromny apetyt na owoce (jabłka, melon i sweety ostatnio) - a tych to przed ciążą nie jadałam zbyt często. Odeszła mi ochota na słodycze (choć wczoraj MUSIAŁAM zjeść czekoladę, bo czułam kompletny brak cukru w organizmie). Piersi pobolewają jedynie w nocy i to raczej słabo... Cera paskudna :/ Na twarzy mam jakąś wstrętną kaszkę i co chwilę wyskakują bolesne pryszczyska :/ Wybaczcie niedyskrecję, ale... jak u Was z przytulaniem? Ja wczoraj po raz pierwszy od początku ciąży miałam autentyczną ochotę ;) Bo wcześniej... szkoda gadać. Tak jak kiedyś zakrawałam na nimfomankę ;) , tak podczas tej ciąży - na zakonnicę... Wybaczcie, że się rozpisałam (jak zwykle) - nie mam z kim pogadać ;) Pozdrawiam serdecznie i miłego dnia życzę :)
-
Witajcie, dziewczyny, Minu, gratuluję z całego serca :) W poniedziałek miałam wizytę i USG. Niestety, jeden z maluszków zatrzymał się w niespełna 9tc... Jeszcze go widać, choć niezbyt dobrze. Bicia serduszka nie było. Bardzo boli. Drugi maluszek wygląda dobrze; CRL 4,81 cm (11w4d). Chyba nie podobało mu się badanie, bo strasznie się wiercił i chyba machał rączkami. Mam nadzieję, że taka ruchliwość świadczy o tym, że wszystko z nim w porządku. Bardzo się boję... Lekarzem jestem mocno rozczarowana. Byłam ostatnią wieczorną pacjentką i chyba bardzo się spieszył. Na początku zadawał sporo pytań na temat przebiegu cyklu, przebytych chorób, przeczytał wypis ze szpitala po poprzedniej utraconej ciąży, ale potem niewiele go interesowało. A już na pewno nie przebieg obecnej. Zalecił mi badania prenatalne w Łodzi - że niby w Toruniu ich nigdzie nie zrobię, a powinnam, skoro poprzednią ciążę straciłam i teraz też jeden z maluszków się poddał :( Zapytałam o jakie badania chodzi - powiedział, że o nieinwazyjne na początek, polegające na wszelkich pomiarach malucha. Jeśli wykazałyby coś niepokojącego - wówczas badania inwazyjne. Zapytałam: "A co to zmieni?" Odpowiedział, że nic. Mówił, że teraz jest trochę za wcześnie i że w następnym tygodniu powinnam te badania zrobić, kiedy maluszek będzie wystarczająco duży. I teraz nie wiem, czy facet tylko komuś chce kasę nabić, czy może wypatrzył coś niepokojącego u mojego maleństwa... Niemniej jednak postanowiłam badania odpuścić, bo one i tak niczego nie zmienią. Za 2 tygodnie wybiorę się do ginekologa w Niemczech i jego zapytam. Nie ma co prawda rewelacyjnego USG (a tym bardziej 3D), ale zdecydowanie inaczej podchodzi do pacjentki. A potem zarejestruję się do innego ginekologa w Polsce, na okres świąteczny, bo akurat wtedy jedziemy ponownie. Co o tym wszystkim myślicie? Wiecie może co oznacza na wydruku USG wartość wyrażona w Hz i dB? Wiem, że chodzi o Herce (Herze?) i decybele, ale nie wiem jakie jest ich znaczenie. Na USG z Niemiec było 105 dB i 2,00 kHz, a na polskim - 8,MHz i 19 Hz. Czy ma to jakieś znaczenie? Czy świadczy o jakości sprzętu? Po co to? Sekundko, mocno wierzę w to, że sytuacja się nie powtórzy i że doczekasz się zdrowego, ślicznego dzieciaczka. Rozumiem jednak Twój niepokój - nie można się pozbyć lęku po tak przykrych doświadczeniach :( U mnie w rodzinie (jak i w rodzinie męża) bliźniąt nigdy nie było. Moi rodzice wiedzieli, mama bardzo się cieszyła. Teraz i jej tak samo przykro, bo też już pokochała dwójeczkę... A co do wagi, to brzuch mi rośnie (muszę rozpinać spodnie jak siedzę), ale kiedy stanęłam na wadze, to raczej zmiany żadnej nie dostrzegłam. Może kilogram przytyłam najwyżej, nie więcej (nie jestem pewna wagi wyjściowej). Pauli, jak po wizycie? Z tego, co się zorientowałam, to od wczoraj masz nowe wieści :) Pozdrawiam serdecznie i życzę wszystkiego dobrego i żadnych zmartwień.
-
Paulii, to ja podziwiam za cierpliwość :36_2_46: Dwa tygodnie po terminie spodziewanej @... Ja przez ten czas zrobiłabym z 10 testów ;) Tym bardziej, że na jakiś czas przed terminem @ po objawach przeczuwałam, że w ciąży jestem :) A z dolegliwościami, to widzę, że podobnie miałyśmy - chyba szczęściary z nas Sekundko, widziałam Aniołka pod suwaczkiem - przykro mi bardzo Nie chciałam pytać o szczegóły, ale jak teraz napisałaś, że przez poprzednie przeżycia tydzień 22. stał się dla Ciebie szczególny, to łzy stanęły mi w oczach... Każda strata boli i pewnie każdą z nas inaczej, ale chyba im dłużej nosisz dzieciątko pod sercem, tym bardziej je kochasz i tym trudniej pogodzić się z jego stratą. Wierzę, że tym razem wszystko będzie dobrze :36_3_16: Co do witaminek, to biorę zamiennie Prenatal Classic i Feminatal N, a do tego osobno musujący magnez (bo w Prenatalu nie ma go wcale, a w Feminatalu - zaledwie 23% RDA) i Omega 3. Biorę to na wieczór, bo jak próbowałam rano, to miałam potworne mdłości Prenatal przyjmowałam jeszcze przed zajściem w ciążę - w sumie zawsze na jakichś witaminkach byłam - obowiązkowo z kwasem foliowym. A tego to łykałam spore dawki: dawno temu zaczynałam od 200 mikrogramów, potem było 400, a jak już sięgnęłam po Prenatal, to doszłam do 800 (400% RDA). Feminatal też ma go aż tyle. No i teraz zapodam Wam ciekawostkę: kilka dni temu wyczytałam gdzieś w necie, że badania szwedzkich naukowców wykazały zależność pomiędzy profilaktycznym przyjmowaniem kwasu foliowego a ciążami mnogimi. A dokładnie chodzi o to, że kobiety przyjmujące kwas foliowy już przez kilka miesięcy przed zajściem w ciążę mają sporą szansę na to, że podczas owulacji uwalniać będą więcej niż jedną komórkę jajową, a co za tym idzie - zwiększą prawdopodobieństwo na ciążę mnogą ;) Dobre, nie?
-
Andziu, przykro mi bardzo, że macie takie zmartwienia Nie dość, że Ty się na pewno denerwujesz bardzo, to jeszcze cierpią takie maleństwa... A skąd to choróbsko? Ja nawet nie wiem jaka w Polsce jest pogoda, ale pewnie w kratkę, jak to od kilku lat bywa. A to na pewno nie sprzyja zdrowiu - tym bardziej dzieciaczków... Trzymam kciuki, żeby szybko wyzdrowiały i do domku wróciły
-
Pauliiwitajcie wrzesniowe mamusie :* tak was troszke podczytuje bo w sumie termin mam na 5 pazdziernika ale czuje ,ze dzidzius pojawi sie pod koniec wrzesnia:) wiec chyba tak jedna noga przylepie sie do was :) pozdrawiam serdecznie :) Witaj, Paulii :) Gratuluję z całego serca cudownego stanu Ja też termin mam niepewny i do tego przeczucie, że do października nie "dociągnę" (szczególnie, że mam dwojaczki), ale jakoś już tu się przykleiłam... Za sierpnióweczkami nadążyć nie mogłam ;) A tutaj... bardzo nas niewiele :( Dziewczyny się nie odzywają :( Właściwie już tylko ja i Sekundka się odzywamy... Mam jednak nadzieję, że to chwilowe i że świadczy jedynie o tym, że nic nadzwyczajnego się nie dzieje - czyli że dziewczyny nic nie niepokoi, ich ciąże książkowe i prawie nudne, to i nie piszą ;) A skoro już postanowiłaś choć jedną nogą przyłączyć się do nas, to opowiedz o swoim szczęściu: kiedy się dowiedziałaś, domyślałaś się wcześniej, jak samopoczucie, jak po pierwszej wizycie? Jeśli masz chęć, to podziel się z nami wszystkim - ja przynajmniej wciąż głodna jestem wymiany doświadczeń :) Dlatego też poczytuję (choć się nie udzielam) wiele innych stronek ciążowych ;) Wszystkiego dobrego
-
sekundkaWiki Super wiesci!!Agnieszka Mi minely mdlosci, zmeczenie tez. Piersi mam jedynie caly czas obolale ,ale pozatym to zadnych innych objawow i mysle ,ze to normalne pod koniec 1 trymestru ,wiec glowa do gory :)!! Nie mam i nie mialam zadnych boli w podbrzuszu w tej ciazy dlatego teraz jedynie moj powiekszajacy sie brzusio przypimina mi o dzidzi.. Milego popoludnia!! Mi też mdłości coraz mniej dokuczają :) Ale w dalszym ciągu na śniadanie wchodzi mi jedynie jajecznica na ziarnistym chlebku. Chociaż wcześniej zjadam jeszcze jabłko, jak idę z psem na spacer - dopiero po takim soczystym jabłuszku dopada mnie ssanie na coś konkretniejszego ;) Widzę, że jesteś zupełnie spokojna :) I dobrze - nie ma to jak spokój. A z tym pierwszym trymestrem, to jak jest właściwie? Kończy się wraz z końcem 12., czy 13. tygodnia ciąży? Chciałabym już mieć go za sobą - może troszkę mniej bym się o maleństwa martwiła.
-
wikiAga a w którym ty jesteś tygodniu? W jedenastym :) Tak przynajmniej z ostatniej @ wynika. Cykle jednak zawsze miałam nieregularne, więc pewności nie mam. Ostatnie USG wiele też nie wyjaśniło, bo jeden maluch był o tydzień młodszy od drugiego Suwaczek pokazuje czas od ostatniej @ ;) A u Ciebie jak? Co z piersiami? Doszły jakieś nowe objawy? ;) Tak w ogóle, to obie idziemy do ginekologa 23. lutego
-
I ja radzę "wrzucić na luz", nie myśleć, nie starać się. Po prostu cieszcie się sobą i wspólnymi chwilami. Ja z mężem również staraliśmy się dość długo, bo jakieś półtora roku. Najpierw mąż był za granicą, więc sądziłam, że po prostu nie udaje nam się trafić na odpowiedni moment. Ale potem zamieszkaliśmy za granicą razem i przytulania było baaardzo dużo i często ;) I nic :/ Zaczęliśmy godzić się z myślą, że któreś z nas (albo oboje) ma problem z płodnością... A po siedmiu miesiącach, przy totalnym luzie (kompletnie sami przez okres tygodnia) i wieczornych drineczkach w łóżku... zaszłam w ciążę :) Niestety, straciłam ją pod koniec pierwszego trymestru :( To jednak w końcu był dowód na to, że oboje możemy mieć dzieci :36_2_27: No i krótko po tym znów zaszłam w ciążę (okoliczności poczęcia były podobne) - bliźniaczą Wam też się uda :36_3_16:
-
Ja jeszcze żadnej odpowiedzi w ankiecie nie zaznaczę, bo wciąż pewności nie mam, ale może już niedługo ;) Wczoraj mężuś objął mnie od tyłu, dotykał mojego brzuszka tak jakoś czulej... A brzuch akurat zimny miałam, więc powiedział, że trzeba go ogrzać, żeby dzieciom zimno nie było :36_4_10: Może coś go bierze... ;)
-
Sekundko, bardzo się cieszę, że z Waszym maluszkiem wszystko w porządku i że tak zadowolona jesteś z opieki medycznej :36_2_27: Teraz pewnie nie będziesz się mogła doczekać kolejnej wizyty ;) Moja już za tydzień!!! Choć najchętniej jeszcze dziś pojechałabym na jakiekolwiek USG, bo - oczywiście - martwię się :/ Od paru dni nic chyba w brzuchu nie czuję (a dotąd regularnie coś tam czułam; lekkie kłucia co jakiś czas - po prostu wiedziałam, ze coś się we mnie dzieje)... Piersi bolą jak zwykle - czyli różnie. Niby są pełniejsze (mąż twierdzi, że "pękate"). Mdłości chyba trochę mniejsze. Cera jakby znośniejsza... A jak to u Ciebie z dolegliwościami i odczuciami? I jak reszta dziewczyn? Może się w końcu któraś odezwie...? Mmadziu, co u Ciebie? Wiki, a u Ciebie? Hej, dziewczyny Co do kawki, to się nie wypowiem, bo już od dawna kawoszem nie jestem ;) Kawę odstawiłam wraz z papierosami i jakoś nie tęsknię - ani za jednym, ani za drugim. Myśl o niej mnie nie odrzuca, więc pewnie słabą rozpuszczałkę (fusiastej nie cierpię) z mleczkiem i cukrem bym wypiła, ale podobno w ciąży nie jest wskazana, więc próbować nie będę :)
-
Tak, Sekundko, wreszcie do domku, choć tylko na kilka krótkich dni. Najchętniej zostałabym na zawsze z moim lekarzem z Duisburga, ale to jednak w Toruniu mieszkam na stałe i tam już niedługo wrócimy na dobre, a już na pewno przed rozwiązaniem ;) Dlatego musiałam zdecydować się na lekarza z mojego miasta, przy okazji pracującego w szpitalu. Długo wybierałam (nie ukrywam, że z pomocą internetu, ale też własnego doświadczenia) i mam nadzieję, że wybrałam właściwie i najlepiej :) Zobaczymy za 9 dni... Trzymam kciuki za Twoje szczęście Nie zapomnij napisać co i jak! Ale Ci zazdroszczę tych dzisiejszych cudnych widoków :36_1_13: :36_3_16:
-
Wiki, cieszę się, jeśli choć trochę Cię uspokoiłam :) I doskonale rozumiem, że nic tak kojąco na serce nie działa, jak wizyta u ginekologa i możliwość przekonania się "na własne oczy", że wszystko jest w porządku ;) Też tak mam. Szkoda tylko, że po kilku dniach znów z byle powodu martwimy się niepotrzebnie :/ Ja mam do kolejnej wizyty aż 9 dni! Prawie jak wieczność ;) Czekam na dobre wieści, jak tylko wrócisz od lekarza
-
robaczek11-planowana-O moje pierwsze dzieciątko starałam się 3 miesiące jednak w 8 tyg. okazało sie ,że jest to ciąża pozamaciczna i straciłam aniołka.Powiedziano mi ,że będę mieć duże problemy z zajściem w ciąże. 2-planowana-dostałam zielone światełko i dokładnie w tym samym miesiącu zaszłam w ciąże. Mój M to byczek rozpłodowy bo po jednym zblizonku nam się udało. Nie powiem byłam zdziwiona jak mi sie @ spoźniła bo dla mnie było to nie możliwe.....a jednak:):)Agnieszka1979-jesteś z Torunia?he ja pochodze z włocławka jednak w Toruniu studiowałam:):) Tak, Toruń od samego urodzenia i studia także w Toruniu - pedagogika ;) A Włocławek w ramach rowerowych wycieczek ciutkę zwiedzałam - dłuuuugi strasznie :) A Ty - co studiowałaś?
-
Anulka uznała, że to dobry temat na nowy wątek :) Jak to było/jest z Waszymi partnerami/mężami? Kiedy zauważyłyście (albo sami Wam to powiedzieli), że kiełkuje w nich miłość do Waszego dziecka? Musieli do tego "dorosnąć", czy pokochali to nowe życie w momencie, gdy się o nim dowiedzieli? Jak to okazali? Mój mąż na razie uczucia ma mieszane; cieszy się, a jednocześnie bardzo się obawia, że nie podoła jako ojciec i "żywiciel rodziny". Tatusiem na razie się nie czuje chyba, choć powoli zaczyna "czulej" podchodzić do mojego brzuszka (a jest już nawet, pomimo zaledwie 10tc). A przedwczoraj zapowiedział, że na pewno nie zgodzi się, by dzieci - jako że bliźnięta, choć nie wiadomo jakiego "rodzaju" - nosiły identyczne ciuszki ;) I przemeblowuje naszą dotychczasową sypialnię - czysto teoretycznie na razie... Sama jeszcze niczego w ankiecie nie zaznaczyłam, bo to jednak za wcześnie na deklaracje ;) I może powinna być jeszcze taka odpowiedź do wyboru - niestety, nie znajduję opcji edycji ankiety.
-
Sekundko, widzę, że humorek dopisuje :36_1_13: Też zauważyłam, że spokój na wątku się zrobił... I w sumie mało nas tutaj... Może po pierwszych wizytach przyszłe mamy troszkę "wyluzowały", ochłonęły i zaglądają na inne wątki - jak ja na przykład. Myślałam, że Ty już po USG... Dobrze, że sobota już jutro Ciekawe, co tym razem ujrzysz...? Może na Walentynki niespodziankę - jak ja ;) Moja wizyta dopiero 23. lutego... Ale relację zdam dopiero kilka dni później, jak będę z powrotem w NL, bo w Toruniu nie mamy jeszcze internetu w domu (u rodziców jest, ale sobie odpuszczę, bo i tak na nic czasu nie będzie jak znam życie). Mam nadzieję, że oba maluszki są na miejscu i że tak już zostanie, bez przykrych niespodzianek. A Ty z terminem na 14. września - niby tydzień po mnie jesteś ;) choć coś czuję, że z bliźniakami to ja do września nie dociągnę ;) Planów na weekend nie mam - łóżeczko (tak profilaktycznie), jakieś filmy... I chyba znów pierogi będziemy robić :P Twoje plany za to znam: przez cały weekend będziesz wpatrywać się w ślicznego maluszka na zdjęciu USG
-
wikiDziewczyny też mam termin na wrzesień. Przynajmniej tak mi wychodzi z obliczeń, bo lekarka jeszcze mi nie wyliczała... Mam problem... Tzn. jestem trochę przewrażliwiona. Może krótko się przedstawię. Jestem po poronieniu samoistnym w 8tc (ale jak zaczęłam plamić z usg wyszło, że nie było zarodka, tylko pęcherzyk ciążowy, a w nim żółtkowy, czyli ok.5tc) i od razu zaciążyłam. Wszystko było ok. W zeszłym tygodniu na usg było już serduszko :-) Trochę mnie mdliło. Piersi bolały, czasami minimalnie ciągnęło w pachwinach i to wszystkie dolegliwości. Wczoraj bolało mnie jakby w środku w pochwie (szyjka czy co?? - taki trochę pulsujący ostry ból). Dziś prawie przestały mnie boleć piersi i sutki... Dlatego mam pytanie, jak to u was jest z tym bólem piersi? Bolą mocno? Może wiecie, czy to jest normalne, że w pod koniec 9tc przestają boleć... Wiki, w tej ciąży piersi zaczęły mnie boleć dopiero w 6tc! Nie ukrywam, że wcześniej bardzo mnie brak bólu niepokoił, bo z tego, co się naczytałam, to zdecydowana większość dziewczyn cierpi z powodu obolałych piersi od samego prawie początku. No i w pierwszej ciąży właśnie od początku mnie bolały i ból ten był prawie nie do zniesienia :/ A teraz to mam tak różnie :) Raz mnie bolą, raz nie, raz mocniej, raz słabiej, innym razem tylko sutki, a potem znów całe, jednej nocy bez problemu się na nich kładę, a drugiej nie ma szans... I bądź teraz mądra, nie? ;) Wydaje mi się, że za mało czasu jeszcze minęło, żeby stwierdzić, czy ból rzeczywiście się skończył. Może to tylko chwilowe. Rozumiem jednak doskonale Twoje obawy, bo tu chyba każda przyszła mama panikuje ;) Jak coś boli - boisz się, że coś nie tak. Jak nic nie boli - to samo ;) Co do tych bóli w podbrzuszu, to też bym się nie martwiła raczej, jeśli nie są uporczywe, regularne i nie przypominają miesiączkowych - podobno to macica i jakieś więzadła się rozciągają... Osobiście - wolę czuć, że coś się we mnie dzieje. Jestem wtedy spokojniejsza, bo obumarcie poprzedniej ciąży objawiało się zanikiem objawów :( Wiem, że tak naprawdę uspokoi Cię dopiero kolejna wizyta i kolejne USG :) Trzymaj się ciepło, odpoczywaj dużo i bądź dobrej myśli. Pozdrawiam serdecznie :36_3_16: P.S. Jest też wiele kobiet, które nie miały ŻADNYCH objawów ciąży (poza powiększającym się z czasem brzuszkiem) i urodziły szczęśliwie zdrowe dzieciaczki :)
-
PoohAgnieszka1979Obie ciąże planowane, choć pierwsza utracona :( To tak jak u mnie. Teraz kolejna ciąża zaplanowana (jesteśmy na etapie staranek ) No to całkiem przyjemny etap Powodzenia :36_4_9:
-
A mi nastroje ciążowe chyba dają się we znaki, bo rozpłakałam się od czytania... W jednej chwili przypomniała mi się moja pierwsza ciąża i szczęście, jakie jej towarzyszyło od samego początku. Długo nie mogłam pogodzić się z jej stratą. Teraz druga ciąża i wielkie zaskoczenie, że są dwa maleństwa. Mimo wielkiego szoku nie mogłam opanować śmiechu i łez w oczach - ze szczęścia. Kocham już te maleństwa i bardzo się o nie boję... Mój mąż natomiast chyba na razie przyzwyczaja się do myśli o dwójeczce ;) Jak go raz zapytałam, czy nie cieszy się z tego, że zostaniemy w końcu rodzicami, powiedział, że cieszy się, ale w życiu by mu do głowy nie przyszło, że od razu pojawi zostaniemy dziećmi zasypani ;) Stąd trochę mieszane uczucia. Znam męża i wiem, że te uczucia wynikają z jego poczucia obowiązku i wielkiej odpowiedzialności - nie mam więc do niego pretensji, że nie przeżywa tego tak radośnie jak ja. A jak Wasi partnerzy/mężowie? Kiedy poczuli się tatusiami i kiedy dostrzegłyście kiełkujhącą w nich miłość?
-
Obie ciąże planowane, choć pierwsza utracona :( Pewnie, gdyby pierwsza się powiodła, to drugiej jeszcze bym nie planowała ;) A teraz... i tak mam dwójeczkę w brzuszku
-
Jakie metody antykoncepcji stosujesz i dlaczego?
Agnieszka1979 odpowiedział(a) na temat w Ankiety, sondy
Ja przez 9 lat brałam pigułki i byłam zachwycona ;) Z natury jestem punktualna, więc przez te 9 lat może z trzy razy zdarzyło się, że o pigułce zapomniałam. Nigdy nie było dla mnie w żaden sposób uciążliwe łykanie jej codziennie o określonej porze. No i idealny cykl - co 28 dni. Do tego dość krótka @ i bez bólu brzucha. Bo przed pigułkami i po nich to z cyklami bardzo różnie :/ Ale najważniejsze - 100% komfortu psychicznego Nigdy nie bałam się, że zajdę w ciążę w "nieodpowiednim" momencie. Po urodzeniu maluchów zamierzam do tej metody wrócić :) -
Grażyna Wolszczak, Marta Żmuda-Trzebiatowska i Ania Wyszkoni. Wiem, że o gustach się nie dyskutuje, ale muszę to napisać, choć po zapoznaniu się z Waszymi typami... nie znajdziecie dla mnie zrozumienia pewnie... Bo ja nie rozumiem, dlaczego Anna Przybylska uchodzi za piękność... Jak dla mnie, to ma ona nieproporcjonalnie małą twarz (może głowę, sama nie wiem), jej usta wyglądają jak nafaszerowane silikonem i nawet oczy, które są duże,a więc wyraziste i pewnie dla większości piękne - mi się wydają zbyt duże :/ Ogólnie kojarzy mi się z Małą Mi z muminków... No i ten głos :/ Ja naprawdę przepraszam, bo wszystko wskazuje na to, ze to z moim gustem jest coś nie tak (jednak reguła jest taka, że to większość, czyli ogół ma rację). Ale naprawdę tak ją widzę...