-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Samhain
-
oby Laura A nie, w tym temacie to ja mam tak samo! Zwłaszcza, że Jula teraz intensywnie poznaje świat i zaczyna wrzeszczec jak opętana jeśli tylko ośmielę się odłożyc ją na leżaczek czy matę. Musi byc na rękach i koniec. Ogarnęłam się, tj. w miarę unormował się tryb dzienny i nocny, zdarza mi się pospac jednym ciągiem cztery albo nawet pięc godzin (na początku góra półtorej), nie stresuję się przy przewijaniu, przebieraniu, kąpaniu itp...
-
MargeritkaSamhain mam nadzieję, że rozrzedzanie Nanu okaże się skuteczne, powodzenia! Działa! :) Jula robi kupki regularnie (no, plus minus) i nie męczy się. Gdyby nie wierciła się, pewnie nawet nie zauważyłabym, że ma coś w pieluszce. Noo, kolejna kwestia do przodu! :)
-
IWA23Ja też chodziłam prywatnie do mojego lekarza który dobrze znał moją chorobę bo dopiero w drugiej ciąży wykryli u mnie zespół cuschinga i przez to ur przed wcześnie i mimo z córką było wszystko dobrze każdy ból,skurcz itd to był strach. U mnie nic nie wykryli, ale podejrzewam, że to ta cała Islandia i jej fatalni, choc sympatyczni lekarze. Z drugiej strony w Polsce zawsze byłam pod kontrolą najlepszych (podobno) ginekologów i nikt nigdy nie dał mi do zrozumienia, że coś może byc nie tak. Przez całą ciążę nie miałam żadnych problemów. Jestem szczupła, choc nie chuda, odpadły więc zawirowania z ciśnieniem. Przybierałam na wadze wręcz książkowo, dobrze się czułam... Nie miałam nawet nudności. I nagle - bach! - wcześniak. "Infekcja" - tak to tutaj ujęli. Boję się, że kolejne dziecko też będzie wcześniakiem i że następnym razem nie skończy się to tak dobrze. Pewnie się więc nie zdecyduję... Na czym polega zespół Cuschinga?
-
roritaSamhain a ile Julcia ważyła przy urodzeniu? Mam synka ,nie wcześniaka ponieważ urodził się 5 dni przed terminem ,ale od początku traktowany był jak wcześniak ze względu na hipotrofię wewnątrz maciczną z którą się urodził i niską wagę urodzeniową 2480... U nas problemów było sporo ,teraz już wszystko się wyrównało jedynie pozostał problemy z oczkami ponieważ przez problemy około porodowe oczko mu uciekało ,potem okazało się że to zez zbieżny ,jesteśmy póki co po jednej operacji ,ale czekają nas kolejne... Alan teraz jako prawie 2,5 letni smyk nadgania swoich "zdrowych" rówieśników ,a nawet nie kiedy przegania tych trochę starszych także myślę ,że Julcia też będzie na równi z dziećmi w takim wieku :) ja osobiście jestem wcześniakiem z 32tc :) oprócz niskiej wagi urodzeniowej, miałam 2400, i niewielkiego zatrucia wszystko było ze mną ok. Za to caaałe dzieciństwo byłam strasznie chudziutka, niektórzy uważali że wręcz chorobliwie ,ale to było takie złudne ,bo byłam zawsze zdrowym dzieckiem i do tej pory nie mam problemów z odpornością . Tutaj na pewno znajdziesz wiele wspólnych tematów, przecież nie zawsze trzeba pisać o chorobach i o tym co kogo bardziej gorszego spotkało... Na tym forum jest dużo przyjaznych mamusiek z którymi na pewno znajdziesz wspólny język Jula ważyła 1988 g. Podobno tyle ile powinna w 32 tygodniu ciąży. Nie wiem czy ona będzie chudziutka, bo już teraz waży 5700 g i jest ciągle głodna ;) No i ma 62 cm wzrostu. Myślę, że Tobie dogadywano z tą chudością tak dla zasady, wiedząc np., że jesteś wcześniakiem. Nie mogę uwierzyc, że wszystko z nią ok. Ciągle coś wymyślam, tak na wszelki wypadek, żeby się nie rozczarowac jakby co (bo lepiej "rozczarowac" się pozytywnie). Właśnie zauważyłam, że na tym forum są fajne mamuśki. Coraz bardziej czuję się tu swojsko.
-
Karmienie butelką to nie zbrodnia
Samhain odpowiedział(a) na Agness85 temat w Noworodki i niemowlaki
marianna0607Dziewczyny, jestem dziennikarką i właśnie przygotowuję artykuł o karmieniu butelkowym do jednego z magazynów dla rodziców. Chodzi mi o mamy, które zdecydowały się karmić swoje dzieci butelką, a nie piersią (lub po krótkim czasie karmienia piersią przeszły na butlę). Szukam kobiet, które chciałby się wypowiedzieć do tekstu. Chodzi mi o pokazanie, że wbrew temu, co się często słyszy, karmienie mieszanką też jest ok, że można karmiąc w taki sposób zbudować fajną relację z dzieckiem. I o przekonanie mam, które źle czują się z karmieniem butelką, to to wcale nie takie straszne :). Chętne mamy proszę o kontakt. Piszesz o karmieniu mieszanką. Ja i Agness karmiłyśmy naszym mlekiem, tyle że z butelki. To nie to samo. -
IWA23Jestem mamą dwóch wcześniaków jeden ur się w 35tg i ma już 10 lat a drugi ur w 34 tg i ma 6 lat. Starszy od razu funkcjonował prawidłowo po porodzie oddychał sam,nie miał problemów z ssaniem jedyne co to urodził się z zapaleniem płuc ,młodszy miał problem z ssaniem tzn w ogóle nie miał tego odruchu i problem z oddychaniem był w inkubatorze 4 doby.Później rozwijali się prawidłowo tzn waga,wzrost,chodzenie,siadanie itd.Młodszy do dziś rozwija się prawidłowo tzn chodzi mi teraz o przyswajanie wiedzy a starszak ma zdiagnozowane ADHD,astmę i mały pęcherz mimo 10 lat dalej sika w nocy nie wiem czy to ma coś wspólnego z tym że ur się przed wcześnie czy tylko zbieg okoliczności,po prostu nie zastanawiam się :) Duże już te Twoje chłopaki. Już się nie mogę doczekac kiedy Jula przestanie byc niemowlakiem, bo póki co mam więcej obaw niż chwil, w których się nie stresuję. Nie bałaś się, że drugie dziecko też będzie wcześniaczkiem? Bo ja się boję i chyba się nie odważę...
-
HelenaWitam:)Ja jestem mama wczesniaka z 35 tygodnia niby urodzil sie z niezbyt niska waga,ale dla mnie i tak malenki byl;) nie umial oddychac,ssac,mial infekcje-ale dosc szybko(bo po miesiacu)wszytsko minelo moj wczesniak,tez czasem mial zaleglosci co do rowiesnikow-ale to juz dawno minelo;) kiedys chcialam sobie popisac z mami wczesniakow,no ale podobnie jak Ty nie mialam za wiele z nimi do popisania-ale w sumie,jakos mi to nie przeszkadzalo,ze nie moglysmy zlapac wspolnego jezyka moze tez dlatego,ze mam fajny kontakt internetowy z mamami, z miesiaca w ktorym mial sie urodzic moj Dzieciak a moze dlatego,ze to juz ponad dwa lata od narodzin? podobnie mam ze strata fasolki-bylam w ciazy blizniaczej przez pierwsze kilka tygodni ciazy,pozniej stracilam jedna fasolke-ale nie czuje sie aniolkowa mama mysle,ze nie znalazlabym wspolnego jezyka z aniolkowymi mamami(nie wazne czy juz maja dzieci czy wciaz czekaja) nie oplakuje tej fasoli,choc bardzo czesto sobie mysle o tym malym istnieniu;) Ja po prostu nie bardzo wiem co napisac, np. mamie wcześniaczka, który spędził w szpitalu trzy miesiące. Wyrazy współczucia, i owszem, ale nie dla wszystkich brzmią one szczerze. Może mam zbyt cyniczne podejście, ale doprawdy poparte doświadczeniem. Podoba mi się to co napisałaś. Pamiętasz o utraconej Fasolce, ale nie zatracasz się w cierpieniu, tylko idziesz dalej. Bo jest przecież druga Fasolka, która potrzebuje opieki i miłości. Mam nadzieję, że ja za dwa lata będę się już tylko śmiac z moich aktualnych obaw...
-
mosia: Nie obraziłaś. Zareagowałam z rozgoryczeniem, bo już próbowałam. Nie na tym forum, nie w tym wątku. I ja też, jak napisała wyżej Helena, nie umiałam złapac z nimi kontaktu. Nie mam podobnych problemów, więc mogę jedynie okazac współczucie, a to niektórych tylko drażni. "Syty nie zrozumie głodnego", tak mi napisano. Z drugiej strony chciałabym popisac z mamami wcześniaków takich jak mój. Może się dowiem czegoś nowego? Bo ja też mam wątpliwości...
-
Byłoby mi bardzo miło, gdyby mój tekst, aczkolwiek długi, przeczytany był do końca Owszem, istnieje podobny wątek, ale właśnie o chorobach i dolegliwościach wcześniaków nie chcę pisac, bo nie mam w tym temacie nic do powiedzenia. A przynajmniej bardzo niewiele. Nie tego szukam.
-
Hmm... Zabieram się do założenia tego tematu i zabieram... Idzie mi to jak po grudzie, bo nie chciałabym niechcący "chlapnąc" czegoś, co zostanie źle odebrane. Z góry więc przepraszam za ewentualne gafy. Jestem mamą wcześniaczka z 32 tygodnia ciąży i pomijając wszystkie inne aspekty (temat rzeka), czuję się strasznie osamotniona i pogubiona. A najlepiej chyba ując to słowami: "zawieszona w próżni". Jula, co mnie bardzo cieszy, rozwija się prawidłowo. Tzn. ma niewielkie opóźnienia w stosunku do dzieci urodzonych w terminie, ale w porównaniu z tym co mogło ją spotkac, są to doprawdy drobiazgi, które na pewno nadrobi z czasem. Pomijając żółtaczkę i niechęc do piersi, nie miałam i nie mam (odpukac) z nią większych problemów. W czym więc tkwi problem? Mam wrażenie, że nie ma dla mnie miejsca na forach dla rodziców wcześniaków. Nikt nie napisał mi tego wprost, ale spotkałam się z czymś na kształt niechęci. Bo nie powinnam się udzielac, skoro moja córeczka nie ma problemów ze ssaniem i połykaniem, prawidłowo przybiera na wadze, nie potrzebuje rehabilitacji, nie spędziła w szpitalu kilku miesięcy (a ten czas, który spędziła był w tak luksusowych warunkach, że co ja tam wiem) itp. itd. Rzeczywiście coś w tym jest. Faktycznie niewiele wiem. Trochę o rehabilitacji metodą Vojty, bo czytałam w szpitalu, o karmieniu sondą, bo Julka tak była karmiona przez pierwsze cztery dni, o problemach z ubrankami, bo też je miała... No, w sumie niewiele. Z drugiej strony moje dziecko jest wcześniakiem i nie ma też dla mnie pełnoprawnego miejsca w gronie mam, których dzieci urodziły się w terminie. Nie podyskutuję o rozwoju, bo jak wspomniałam, Julka ma lekkie opóźnienie (nawet nie wiem czy to jest opóźnienie, bo przecież dzieci rozwijają się w różnym tempie), nie popiszę o karmieniu piersią, bo nie karmiłam. Już raz przepędzono mnie z forum dla mam karmiących butelką, bo forum dotyczyło problemów z mieszanką, a ja karmiłam swoim odciągniętym mlekiem. I dopiero na tej stronie znalazłam wątek dla mnie: "Karmienie butelką to nie zbrodnia". Tak więc czuję się właśnie zawieszona w próżni. Zaczynam się buntowac przeciwko takiemu stanowi, zakładam więc ten temat. Szukam mam wcześniaków. Chętnie popiszę z każdą mamą, ale nie ukrywam, że najbardziej ucieszę się z nawiązania kontaktu z tymi, które podobnie jak ja mają zdrowe wcześniaki. Nie dlatego, że czuję wyższośc, bo tu nie ma czym się popisywac (po prostu w nieszczęściu miałam więcej szczęścia niż inne), ale dlatego, że nie chciałabym nikogo urazic. Zdaję sobie sprawę, że o to nietrudno, kiedy ktoś nie zna czyjegoś problemu. Serdecznie zapraszam!
-
Musiałabym sprowadzac to mleko z Polski. Kupic kilka rodzajów i próbowac na własną rękę, aż znajdę odpowiednie. Boję się sama eksperymentowac. Póki co rozrzedzam jej NAN i nie chcę zapeszyc, ale chyba pomaga.
-
Karmienie butelką to nie zbrodnia
Samhain odpowiedział(a) na Agness85 temat w Noworodki i niemowlaki
Margeritka: Wyobraź sobie, czego się nasłuchała mama wcześniaka... ;) -
To ja mogę pisac! :) Może sierpnióweczki jeszcze ogarniają swoje maluchy? Ja dopiero teraz mogę powiedziec, że jakoś to zaczyna funkcjonowac, a moja Fasolka zamiast dominowac, robi czasem coś wedle moich zamierzeń ;)
-
Jako nauczyciel i jako matka gorąco polecam "Rymowanki polskie" zilustrowane przez Krystynę Michałowską. Książka dla dziecka praktycznie w każdym wieku, a już zwłaszcza dla malucha, który wkracza w świat literatury. Po pierwsze rymowanki polecane są do czytania na początek, nawet w okresie, kiedy dzidziuś jest jeszcze w brzuszku mamy. Po drugie: "Rymowanki są bardzo ważne, gdyż uczą zwracać uwagę na głoski w słowach. Czytaj dziecku dużo wierszy i rymowanek. Mogą być też śpiewniki. Do czytania i pisania potrzebny jest odpowiedni poziom świadomości fonologicznej, czyli wiedza, że każdej głosce przyporządkowana jest litera, że wyrazy można podzielić na mniejsze cząstki, czyli głoski (litery) lub sylaby. Uzyskanie świadomości fonologicznej jest podstawą nauki czytania i pisania. Najpóźniej w klasie pierwszej dziecko powinno umieć podzielić każde słowo na sylaby i głoski. Podział na głoski jest dla dziecka trudniejszy. Nie tylko czytaj dziecku dużo rymowanek, ale ucz je na pamięć krótkich wierszyków i piosenek." (cytat ze strony: "mojedzieckodobrzeczyta.pl") Po trzecie: akurat ta książeczka zawiera wierszyki zarówno do czytania, jak i śpiewania. Są także takie, które zachęcają dziecko do wykonywania określonych czynności, np. dotknięcia łokcia, kolanka. Poza tym jest świetnie zilustrowana, wyrazistymi obrazkami, nie mdłymi jakie mają tanie wydania popularnych tekstów. Po czwarte: książka będzie też dużym przeżyciem dla rodzica, któremu tkwią gdzieś w zakamarkach pamięci rymowanki z jego dzieciństwa, ale nie pamięta o nich na co dzień. Przypomnienie sobie np. "Ene due rabe" czy "Raz, dwa, trzy, cztery, maszerują oficery..." sprawi wiele frajdy. Sama nie wiem czy nie większej niż dziecku, które je dopiero poznaje. Moja córeczka ma niespełna cztery miesiące. Czytałam jej kiedy była jeszcze "po drugiej stronie", dużo czytam teraz. I mimo tak młodego wieku kojarzy już dwie rymowanki: "Panie Janie" (melodyjkę zna z maty) oraz "Rączki robią: klap, klap, klap", bo wtedy wykonuje różne czynności. Książeczkę kupiłam sklepie Merlin. Jeszcze raz gorąco polecam!
-
Margeritkanie mam pojęcia, ale może Twój lekarz wie coś na ten temat, moze warto zapytać pediatre lub podzwonić po przychodniach, czasem babki z rejesytracji wiedzą naprawdę dużo i potrafią pokierowac w odpowiednie miejsce Mój lekarz tutaj, swoją drogą przesympatyczny i starający się byc użytecznym człowiek, zaznacza wymiary Julki na siatkach centylowych właściwych dla dzieci urodzonych w terminie, zamiast na takich dla wcześniaków. Byc może nie jest to znaczący błąd, o ile jest błędem w ogóle, ale mnie jakoś dziwi. Kiedy Jula miała nieustający katar, polecono mi lepiej wietrzyc pomieszczenia. Pediatra ze strony "dziecko24.pl" od razu napisał, że to efekt zalegania pokarmu, ponieważ dziecko ma niedojrzały żołądek. Byc może spróbuję skontaktowac się z jakimś pediatrą z Polski, ale zniechęciłam się do wykonywania telefonów, bo zazwyczaj słyszę, że lekarz musiałby zobaczyc dziecko osobiście. To mnie w sumie nie dziwi. Szukam więc informacji na forach. Pytam ludzi, bo może ktoś się z tym spotkał, coś wie i udzieli mi szczegółowych informacji. Może natrafię np. na mamę innego wcześniaczka...?
-
Karmienie butelką to nie zbrodnia
Samhain odpowiedział(a) na Agness85 temat w Noworodki i niemowlaki
Do Ulla: Fakt, słyszałam też komentarze, że matka ma tyle pokarmu ile potrzebuje dziecko. Taaa, jasne. Jakby żadnej nie dopadło zmęczenie, stres, jakieś choróbsko czy zwyczajny kryzys laktacyjny. Jesteśmy cały czas w pogotowiu, zazwyczaj na nogach, z zaledwie namiastką snu (nikt mi nie powie, że trzy godziny leżenia w łóżku czujnie jak zając pod miedzą, bo dziecko może zapłakac albo się udusic itp. itd. to normalny sen, zwłaszcza po okresie ciąży, w którym zazwyczaj się leniuchuje) i mamy byc idealne. Nikt mi nie powie, że są matki, które nie miały żadnego problemu w okresie niemowlęctwa swoich pociech. Żadnego kryzysu tzw. mlecznej drogi, żadnego przypadku kiedy np. przysnęły i nie zauważyły, że dziecko leży w niekomfortowych warunkach, ani jednego odparzenia na pupie szkraba itd. I nikt mi nie powie, że są matki, które nie dośc, że w 100% ogarniały dziecko, to jeszcze prały, sprzątały, a mężuś dostawał na czas przepisowy obiad z trzech dań. Moja mama słusznie zauważyła, że to już taka ludzka cecha: jeśli człowiek widzi czyjeś nieszczęście, łatwiej zapomina o swoim. Jeśli ktoś postępuje niewłaściwie, ludzie skupią się na nim i zapomną o mnie. No i jak już pisałam: polska tradycja gloryfikowania matki Polki... Masz już duże dziecko. Mam nadzieję, że już odkryłaś, że ludzie się nie zmienią. Sztuką jest nie dac się zwariowac :) -
Dopiero dziś, przeglądając tę stronę, dowiedziałam się, że istnieją tego rodzaju testy. Moja córeczka to wcześniaczek z 32 tygodnia ciąży i chciałabym dowiedziec się, czy rozwija się prawidłowo. Wydaje mi się, że tak, jednak może nie dostrzegam czegoś ważnego? Nie mam doświadczenia jako matka, a już bycie mamą wcześniaka wiąże się z dodatkowymi wyzwaniami. Przeczesałam internet w poszukiwaniu informacji na temat tych testów, ale znalazłam tylko ogólną charakterystykę. Pobrałam jedynie opis Monachijskiej Funkcjonalnej Diagnostyki Rozwojowej, jednak przydatna będzie dopiero kiedy Jula skończy dziewięc miesięcy, a ja uważam, że im wcześniej wykryje się ewentualne nieprawidłowości, tym lepiej. Czy któraś z Was spotkała się z tymi testami i wie na czym polegają? Czy można je przeprowadzic samodzielnie, czy też trzeba udac się do lekarza?
-
Witam! Wpisuję się i ja. Dwudziestego sierpnia urodziłam córeczkę, Julię. Jestem tu nowa, ale pozdrawiam wszystkie sierpniowe mamusie! :)
-
Karmienie butelką to nie zbrodnia
Samhain odpowiedział(a) na Agness85 temat w Noworodki i niemowlaki
Jula ma równo piętnaście tygodni. Wciąż odciągam mleko, ale też w odstępach co 4-5 godzin. Wytrzymałam trzy miesiące w cyklu co trzy godziny, ale teraz Mała domaga się więcej uwagi, a męża często nie ma w domu (praca). Niestety mam coraz mniej mleka i głównie karmię już mieszanką, ale dobre i to, które uda się odciągnąc. Nawet nie chodzi o to, że tego mleka mam drastycznie mniej, po prostu Jula jest strasznym głodomorem. Dużo czasu zajęło mi zrozumienie, że trzeba miec negatywne (nie mylic z negatywnymi, ale konstruktywnymi) uwagi głęboko w poważaniu i robic swoje. Córeczce nie brakuje mojej czułości, bo poświęcam jej niemal całą uwagę. Jest też i bliskośc (kangurowanie). I o tym, że to ja mam rację, świadczą dwa fakty: po pierwsze Jula rozwija się prawidłowo (wcześniak z 32 tygodnia ciąży), po drugie przybiera na wadze wręcz niepokojąco szybko. Urodziła się z wagą 1988 g, a teraz ma 5700 g, więc przepowiednie, że przez karmienie odciąganym mlekiem dziecko nie będzie się prawidłowo rozwijac można włożyc między bajki. I to najgłębiej jak się da! Szczęściara z Ciebie, że masz jeszcze tyle mleka. Korzystaj! :) I zdrówka życzę Wam obojgu! :) -
Kiedy Julia była jeszcze w moim brzuszku, opowiadałam jej między innymi o Bożym Narodzeniu. Nie dziwi więc fakt, że postanowiła aktywnie włączyc się w przygotowania to tych wyjątkowych, bo pierwszych w swoim życiu, świąt. Zaczęłyśmy od wprowadzenia się w odpowiedni nastrój. Kiedy przeszukiwałam karton w poszukiwaniu płyty z kolędami, trenująca utrzymywanie się na ramionach w pozycji na brzuszku córeczka zdążyła oślinic leżące luzem bezcenne płyty tatusia. Wytarłyśmy je skrzętnie i odłożyłyśmy na miejsce, mając nadzieję, że jednym z cudów Bożego Narodzenia będzie fakt ich nieuszkodzenia. Przygoda z płytami nie zepsuła nam humoru, włączyłyśmy więc kolędy i przystąpiłyśmy do dekoracji mieszkania. Niestety, ponieważ obie urodziłyśmy się pod charakternym znakiem lwa, szybko pojawiły się pierwsze zgrzyty. Julce absolutnie nie odpowiadała rola doradcy, w dodatku mającego ograniczone przez wózek pole widzenia, musiałam więc wziąc ją na ręce. Wyszło mi w zasadzie na dobre (zawsze chciałam zapisac się na siłownię, jednak jestem za leniwa, a tu proszę - darmowe cwiczenia hantlem!). Po drugie manewrowanie tylko jedną ręką różnymi, przeważnie delikatnymi przedmiotami, to doskonałe cwiczenie dla mózgu. Ależ pięknie ubrałyśmy choinkę! Hmm... Ten tego... No, przynajmniej oryginalnie. Niepowtarzalnie. Bo kto powiedział, że łańcuchy muszą byc długie ("Jula, proszę cię, nie ciągnij!"), kokardki zawiązane równo ("Juleńko, może poleżysz chwilę w leżaczku, mamusia zawią... Nie? No dobrze, już cię biorę na ręce, spróbujemy razem..."), a świeczki powieszone równomiernie ("Juluś, gdybyś pozwoliła mi na zmianę ręki, na której cię trzymam, byłoby mi łatwiej sięgnąc do tamtego końca...")? No i najważniejsze: wykazałyśmy się kreatywnością. A właściwie ja, bo to ja wymyśliłam, że stłuczone bombki też można do czegoś wykorzystac. Oczywiście nie ma świąt bez kulinarnych specjałów, więc po zakończeniu czynności dekoracyjnych przeszłyśmy do kuchni. Co prawda nie ma zbyt wielu potraw, które można przygotowac wcześniej, ale weźmy na przykład takie pierogi... Gotowanie z czteromiesięcznym niemowlakiem to sama frajda! Przygotowanie kilkudziesięciu pierożków zajęło nam pół dnia. Drugie pół przeznaczyłyśmy na sprzątnie. No cóż, kiedy ma się ubrudzone po łokcie w cieście ręce, co kilkuminutowe podbieganie do kapryszącego niemowlaka, nie sprzyja utrzymaniu czystości. Nauczone doświadczeniem odbywamy pełną ciepłych słów i wzajemnego zrozumienia rozmowę z tatusiem, po której zapada decyzja, że Jula będzie go wspierac podczas wieszania wszelakich światełek. Ja natomiast maszeruję do kuchni, przecwiczyc wypiek świątecznych pierników. Pierwsza partia spalona: Jula domaga się ode mnie karmienia (tatusia woli nie drażnic przy znienawidzonej czynności ozdabiania balkonu). Druga partia niedopieczona: wyłączyłam piekarnik na wszelki wypadek, biegnąc do Julii, która uruchomiła swoje prawidłowo rozwinięte płuca, żeby dac światu do zrozumienia co myśli na temat odbierania jej przez tatusia sznura z lampkami. Przy okazji odbywam z mężem kolejną pełną ciepłych słów i wzajemnego zrozumienia rozmowę na temat blokowania rozwoju dziecka przez odbieranie mu przedmiotów, których fakturę chciałoby zbadac. Trzecia partia na szczęście wyszła perfekcyjnie. Przydała się do udobruchania męża, któremu rozwijające się już bez przeszkód dziecko zgruchotało grzechotką jedną z lampek, psując tym oczywiście cały komplet. I tak to właśnie wygląda w tym roku. A w następnym moje dziecko będzie już mówic, siedziec, chodzic i w ogóle okazywac większą ciekawośc świata, więc i przygotowania do świąt będą bardziej intensywne. Już nie mogę się doczekac! :)
-
Karmienie butelką to nie zbrodnia
Samhain odpowiedział(a) na Agness85 temat w Noworodki i niemowlaki
Agness85: Że też wcześniej nie przeczytałam Twojego postu! Nie miałam czasu... Urodziłam wcześniaczka (32 tydzień ciąży). Moja córeczka od początku nie tolerowała cyca. Przy każdej próbie karmienia po prostu wyła. Trochę pomogły kapturki, jednak Jula wysysała 20-30 ml mleka (ważyliśmy ją przed i po posiłku) i zasypiała. Po półgodzinie znów była głodna. W końcu kupiłam laktator i zaczęłam odciągac mleko. Żadna położna ani lekarz tu gdzie mieszkam nie powiedział mi złego słowa. Wręcz chwalono mnie za konsekwencję (odciąganie właśnie co trzy godziny, nawet w nocy). Przez trzy miesiące ani razu nie sięgnęłam po mieszankę. I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, czego się nasłuchałam od rodziny i znajomych z Polski. Co to za matka, która żałuje (!) dziecku cyca! Fanaberie paniusi, która bardziej dba o wygląd niż o dobro dziecka! Kontakt fizyczny, zwłaszcza w przypadku wcześniaka, najważniejszy! Jak to nie dziecko nie chce? Na pewno źle przystawiasz. Itp. itd. I niestety, ale wcale nie przesadzam. Komentarze były naprawdę dosadne. I tak jak Ty nie mogłam znaleźc żadnej informacji na temat karmienia mlekiem odciąganym. Z jednego forum nawet mnie pogoniono, bo dotyczyło karmienia butelką, ale mieszanką, więc to nie dla mnie. Myślę, że powodem takich komentarzy jest polska mentalnośc. W przeważających przypadkach, nie we wszystkich. Gloryfikuje się matki Polki, podkreśla uroki macierzyństwa, najczęściej przemilcza te bolesne strony macierzyństwa. A takie przecież są! Myślę tak, bo tutaj zetknęłam się z innym podejściem. Przykre... Wiem, że u Ciebie problem już jest nieaktualny (u mnie już prawie też), ale kiedy przeczytałam wypowiedź, którą jeszcze niedawno mogłabym sama zredagowac słowo w słowo tak samo, nie mogłam się powstrzymac. Pozdrawiam serdecznie! -
solange63: Dziki, oj dziki, ale piękny! :) Jestem zakochana. Inna sprawa, że lekarze są tutaj... ciekawi. Trzeba do nich prawdziwej cierpliwości ;)
-
Tak jakoś wyszło (długa historia związana z miejscem zamieszkania i samym porodem), że mam dwa wózki. Oba zupełnie różne, ale też oba mogę polecic. Pierwszy to Chicco Simply City. Ma bardzo fajne, choc dośc ciężkie nosidełko. Nasza Jula urodziła się z wagą 1988 g i trudno nam było znaleźc nosidełko, w którym siedziałaby w miarę stabilnie, zamiast się gubic. Chodziło też o względy finansowe. Chicco ma super wkładkę i ogólnie ciekawy, czerwono-biały wygląd owego nosidełka. Sama spacerówka jest lekka, ma poręczną rączkę z boku, co niesamowicie ułatwia noszenie, banalnie łatwo się składa. Przede wszystkim jest zwrotna, wąska, ma przednie obrotowe kółka i uwielbiam zabierac ją na zakupy. Wpinam w nią nosidełko z Julą i już. Na spacerach też się sprawdza, bo kółka są gumowe, a nie plastikowe, stukające, czego nienawidzę w parasolkach. Jak dla mnie wadą wózka jest rączka, która co prawda ma mięciutkie piankowe obicie, ale jest dośc krótka. Mam 175 cm wzrostu i czasem kopię wózek. Mój mąż ze swoimi 190 cm tym bardziej nie przepada za prowadzeniem tej "karocy". Po drugie wózek nie ma amortyzatorów. Po trzecie nie ma przesuwanej budki ani możliwości przełożenia rączki. Na wyposażeniu jest kosz, torba, folia przeciwdeszczowa i fajny ochraniacz na nóżki. Jego nazwa jest adekwatna, bo pomimo wymienionych przeze mnie wad, wózek jest świetny właśnie do miasta. Drugi wózek do Adbor (czy jak to się pisze) Ring Max. Ktoś ostatnio zauważył, że taki sam ma Marysia z "Pierwszej miłości". Nie wiem, może kiedyś sprawdzę. W każdym razie na wstępie odradzam osobom, które muszą wnosic wózek po schodach i/lub mają mały bagażnik. Ciężki, duży! Tradycyjne cztery kółka, a więc właściwości skrętne bardzo ograniczone. Jednak dla kogoś, kto nie musi liczyc się z powyższym, zdecydowanie polecam! Po pierwsze wózek jest tani, ale solidny. Na wyposażeniu ma dosłownie wszystko (przynajmniej ja nie wymyśliłam jeszcze czego mi brakuje ;) ). Standardowo kosz i torba, a dodatkowo kieszonka w budce dla osób, które tak jak ja nie przepadają za dyndającą torbą. Wygodna, wyjmowana gondola (nosidełka nie ma), folia przeciwdeszczowa i przeciwwietrzna (sprytnie chowane w budce), a także siatka na cieplejsze dni pod odpinaną budką. Przekładana i regulowana na wszelkie możliwe sposoby rączka (wspomniany wysoki mąż ją uwielbia). W budce można zrobic okienko, przez które maluch może podziwiac niebo. Regulowane oparcie z możliwością rozłożenia całkowicie na płasko. Wózek ma duże, pompowane koła. Absolutnie terenowe (sprawdzałam podczas islandzkiej zimy ;)). Nie można bujac go na boki, ale jest na paskach, więc podczas spaceru jest maluchowi wygodnie. Przydaje się też do usypiania w domu. Jest naprawdę genialny i gorąco polecam!
-
Czytałam wypowiedzi w wątku "brak kupki", jednak postanowiłam założyc nowy, bo mój problem jest nieco inny. Chciałam zapytac przede wszystkim o to rozrzedzanie mleka. Dziękuję za wszystkie wypowiedzi. Bardzo mi pomogły, bo uspokoiły :) Pozdrawiam!
-
Każą mi dawac Małej jak najwięcej wody, bo karmię mlekiem modyfikowanym i to właśnie ma zapobiegac zaparciom. Herbatkę z kopru też zdarza mi się jej dawac. A siusia na potęgę ;)