Skocz do zawartości
Forum

Samhain

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Samhain

  1. Mojego tatę, już jako dorosłego ;) lekarka wysłała na szczepienie przeciw grypie, a był wtedy przeziębiony. Twierdziła, że nic się nie stanie, że nawet mu pomoże. I tata, facet jak to facet - nie wnikając poszedł. Jak go nam wtedy rozłożyło! Baliśmy się o jego życie. Z tym nie ma żartów i koniec.
  2. Moją koleżankę pogonili tutaj też z katarem, mimo że córeczka nie miała gorączki. Ale to raczej profilaktycznie. Też słyszałam, że przede wszystkim nie może miec gorączki.
  3. Samhain

    Zaparcia

    Witam! Pani doktor, zgodnie z Pani wskazówkami zaczęłam rozszerzac dietę córeczki. Przez trzy tygodnie wszystko było w porządku, wręcz wspaniale, a teraz pojawiły się zaparcia. Przeczytałam na ten temat kilka artykułów, w tym jeden Pani autorstwa, i jestem zaniepokojona. Kiedy analizuję dietę córeczki, wydaje mi się, że przyczyną jest albo mleko, albo zbyt mała ilośc wypijanej wody. W ostatnim tygodniu, kiedy to pojawiły się problemy z brzuszkiem, nie wprowadzałam żadnych nowych pokarmów, a serwowaną akurat marchewkę z ziemniakiem Julka od początku bardzo dobrze toleruje. Karmię córeczkę mlekiem NAN1. W ciągu dnia domaga się posiłków co trzy godziny, regularnie jak w zegarku. Na noc do mleka dodaję trzy łyżeczki naturalnej kaszki ryżowej. Nie wiem czy dzięki temu, ale przesypia od pięciu do siedmiu godzin. Posiłków mlecznych wychodzi więcej niż jest to podane w schemacie żywienia. Poza tym na jeden posiłek zjada ok 100 ml mieszanki warzyw, np. ziemniak z marchewką, dynia z ziemniakiem itp. plus na deser 50 g soczku przecierowego rozrzedzonego wodą. Oprócz tego w ciągu dnia wypija 100 ml herbatki dla niemowląt oraz 100 ml soczku w proporcji 50:50 z wodą. Samej wody, niestety, nie toleruje w ogóle. Kombinacji 40 ml soku i 60 wody też nie. Jest to mój ciągły powód do zmartwienia. Czasem, z rozpędu, wypije 5-10 ml, ale już po chwili wyłapuje podstęp i odmawia dalszego picia. W wyniku ciągłych przepychanek w ciągu doby wypije ok 30 ml wody. Gdyby nie herbatka i sok, piłaby tylko mleko. Poza tym pozwalają one "zagadac" Małą, żeby wytrzymała od posiłku do posiłku, z czym często jest problem. Pierwsze zaparcie przegapiłam i mocno zdziwiłam się na widok bardzo twardej, klockowatej kupy. Za drugim razem zorientowałam się, że Jula się męczy i podałam jej śliwkę. Pomogło natychmiast. Za trzecim nie podałam śliwki, czego żałuję, bo znów była męka z twardymi klockami. Nie bardzo wiem co dalej. Raz, z ciekawości, pytałam tutejszego pediatrę co robic w razie zaparc. Odpowiedział, że podawac dużo wody i dobrze wietrzyc pomieszczenia (islandzkie remedium na wszystko). Mleka na pewno nie zmieni, bo tutaj dostępne jest tylko NAN1. O preparatach zapewne też nie słyszeli. Jeśli więc chciałabym zmienic mieszankę, to jedynie na własną rękę i sprowadzając ją z Polski. Podobnie lekarstwa. Bo podawanie śliwki to nie jest chyba metoda na dłuższą metę... W związku z tym chciałabym zasięgnąc Pani porady. Może zresztą mylę się i przyczyna zaparc jest inna? Jak zachęcic dziecko do picia wody? Zawiodły mnie już chyba wszystkie sposoby, słowo daję. Z drugiej strony wydaje mi się, że siusia bardzo dużo, a przynajmniej w normie. Może więc to mieszanka? Albo nowe posiłki? Tyle że do tej pory wszystko było w porządku... Czy pokusic się o zmianę mleka? Jeśli tak to na jakie? Albo może poprosic o jakieś preparaty? I też jakie? Czy też zostawic NAN1, ale podawac więcej soku lub herbatki? W sumie nie chciałabym, żeby piła tego za dużo, ale może to mniejsze zło? I czy takie naprawdę twarde kupy, oprócz tego że ciężkie w wydalaniu, nie wywołają jakiegoś choróbska?
  4. Jakbym tak mogła sprowadzic tu rodziców jednych i drugich, to już nic nie byłoby mi trzeba do szczęścia.
  5. Są. Praca z umową na stałe, zresztą my nie mielibyśmy raczej problemu ze zmianą, mamy własne mieszkanie... Tylko że w Polsce jest rodzina.
  6. Nie no, nie poszłabym na szczepienie z podziębionym dzieckiem. Cóż, trzeba to przejśc i tyle.
  7. O matko, to rzeczywiście perypetie. Chodzę z Małą na szczepionki takie, jakie tu są. Nie muszę się zastanawiac, którą wybrac, bo wyboru po prostu nie mam. Po trzecim miesiącu miała skojarzoną i coś mi się obiło o uszy, że ta też będzie. Z tej pierwszej byłam zadowolona, bo dostała jednocześnie dwa zastrzyki, profesjonalnie, że ani się obejrzała. Miała co prawda gorączkę dwa razy, ale po Paracetamolu szybko przeszło i tyle.
  8. Ano jest. Chyba zależy od ludzi.
  9. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem to kiedy Jula powinna pójśc do czwartej klasy podstawówki. Tak sobie założyłam, bo podoba mi się tu i chciałabym zostac jak najdłużej.
  10. My mamy widok na morze i góry, i nie zamienię tego widoku na żaden inny. Poza tym mieszkanie w bloku jest wygodne ze względu na wyjazdy do Polski.
  11. Ulla: A dlaczego jesteś pod wrażeniem?
  12. Tak, tylko że te "bloki" to góra z trzech pięter i trzyklatkowe. No ale jednak blok to blok.
  13. Dzięki. Szczepic będę, to nie ma dyskusji. Tylko że przy okazji pewnie sama się przekręcę.
  14. Ciekawi mnie czy Wasze pociechy mają jakieś szczególne umiejętności lub przyzwyczajenia. Nie chodzi o to, że wcześniej zaczęły raczkowac, ząbkowac, chodzic itp., ale o jakieś cechy szczególne, które dorosłych bawią, napawają dumą czy nawet szokują. Zróbmy naszą edycję "Mam talent" ;) Moja córeczka na przykład od jakiegoś czasu nie pozwala nam się karmic mlekiem. Jedyna opcja, która wchodzi w grę przedstawia się następująco: Jula w leżaczku, przytrzymująca rączkami butelkę opartą o kocyk. Wypija pożądaną porcję, odsuwa butlę i wyciąga rączki, żeby ją podnieśc do odbicia. Nie zakrztusiła się jeszcze ani razu. Może ominie nas etap nocnika, bo zacznie od razu korzystac z sedesu? ;)
  15. Samhain

    Sesja ciążowa?

    Chyba normalne, ale nie do wytłumaczenia rodzinie i znajomym ;)
  16. A bardzo Ci dokuczały? Nam bardzo fajnie, bo łagodnie, wytłumaczył to ginekolog. Że do dziesiątego tygodnia poronienie, choc bolesne dla rodziców, jest na ogół decyzją natury. Tak na marginesie: o ciąży dowiedziałam się 2 lutego, a już 20 dni później mieliśmy brutalną przygodę. Wszystko przez chory system zdrowotny tu, na Islandii. Miałam lekkie krwawienie. Nie spanikowałam, bo czytałam, że to się zdarza, ale oczywiście w te pędy pognałam do lekarza. Z mężem, bo akurat był w domu. Nie dostaliśmy się do ginekologa, bo przyjeżdża raz w tygodniu. Lekarz pierwszego kontaktu zamiast odesłac nas do specjalisty (to nic, że 100 km dalej - przecież nie oszczędzam na takich rzeczach) wziął się sam za usg. Dobrze, że tylko zewnętrzne. Bada, bada, baaada i nic. W końcu stwierdził, że on nie widzi żadnej ciąży i przykro mu, ale zapewne poroniłam. Coś mi się w tym nie zgadzało, ale przy badaniu obecna była położna i ona to potwierdziła, więc uwierzyłam. Ledwie pamiętam co się wtedy zaczęło dziac. No i ten lekarz wystraszył się mojej reakcji, skontaktował z prowadzącym moją ciążę ginekologiem, a ten (mój najukochańszy) natychmiast kazał przyjechac. Tych 100 km drogi też nie pamiętam. Na miejscu okazało się, że Fasolka "rumakuje" i niedoświadczony lekarz mógł tam wszystko wypatrzec, ale nie takie maleństwo. Dopiero na dopochwowym... Że też ja nie poroniłam od tego stresu! Dlatego przez długi czas nie chciałam nikomu mówic o ciąży...
  17. Takie tam, babskie, do szuflady. Bardziej jako realizacja marzenia niż coś konkretnego. No ale wciągnęłam się. Poza tym potrzebuję odskoczni, bo w pewnym momencie poczułam, że miłośc do dziecka to jedno, ale nie zatracic w tym siebie to drugie i trzeba to jakoś równoważyc.
  18. Miałam ostatnio podobnie. Zasiedziałam się przy książce (tzn. piszę książkę) i wymyśliłam, że na szybkiego dam mleko, a obiad za trzy godziny tytułem wczesnej kolacji i na przeprosiny dorzucę gratis więcej soczku przecierowego. A skąd! Pół bloku słyszało co ona o mnie myśli jako o matce ;)
  19. No tak, Ty już możesz kombinowac z papkami, grudkami, kawałeczkami i pajdą chleba do ręki ;) A cyc pewnie rzeczywiście terapeutycznie.
  20. Marchewka podchodzi jak najbardziej. Widzę po jej minie, że jakby jeszcze mleko miało smak marchewki to już niczego więcej od życia by nie oczekiwała ;) Babcie przeklęłyby nas jak nic: dzieciaczki tak ładnie jedzą... ;) "Cyckoholik" też dobre. Mniej zabawnie będzie na odwyku ;)
  21. MargeritkaSamhain no Twoja córa też widzę uparta jest:) No ba! Nie wiem po kim bardziej, bo i mamusia, i tatuś mają charakterki, oj mają... Tak więc, kochana, jak już pisałam: dziecko niejadek - źle, "przejadek" też niedobrze ;)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...