Skocz do zawartości
Forum

villanelle

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez villanelle

  1. villanelle

    Sierpień 2008

    Byliśmy dzisiaj na USG. Czekaliśmy od 7 rano, żeby o 9:30 zrobili USG, któro trwało 5 min. Z oddziału wyszliśmy o 10. Lilka padła, bo od 6 rano na nogach. O 12:30 odbieram telefon z wielkimi pretensjami, że nie czekaliśmy na ordynatorkę, bo ona dziecka nie widziała, nie badała i jest jeszcze mnóstwo zleconych badań. Ja takie oczy, bo nasza pediatra kazała nam iść do domu, no ale nic wzięliśmy nogi za pas ze spaceru i jechaliśmy znów na oddział, a oni jej tam znów krew pobierali!!!! Znów 3 fiolki. Masakra. Pierwsze wkłucie nietrafne, to na piąstce drugie zrobili i teraz mam dziecko pokute jak narkomankę, a w czwartek znów pobieranie krwi na tą całą celiakię. Przyjechaliśmy na oddział, a babka do nas że siku znów mamy pobierać, ale teraz do pojemniczka, więc mi wręczyła dziecko pokute i kazała mi trzymać Lilkę z nogami do góry, a N. trzymać miał pojemniczek. I czekać! No chyba ocip#$li, że mam sobie tak dziecko trzymać, aż siku nie zrobi. Życzyłam tylko żeby im wszystko osikała, bo już taka zła byłam... Po pobraniu siku, kazali nam czekać, a później się okazało, że pani ordynator wogóle nie wiedziała, że na nią czekamy, dopiero jak N. stanął na korytarzu, to nas zauważyła, a pielęgniarka w tym samym czasie jej mówi, że my czekamy. I suma sumarum nas nie zbadała, tylko powiedziała że EKG nie będzie bo się neonatolog nie zgodziła, gdyż nie widzi podstaw. Lila wg niej jest taka drobniutka i nie ma zmiłuj się :-) karino, na celiakię, żeby wykluczyć już wszystko. Tak naprawdę żadnych przesłanek nie ma tylko ten niedobór wagi. Dlatego będziemy mieć test potowy na wykluczenie mukowiscydozy. Allayiala, kupiłam magiczną piłeczkę taką jak ma Tosia i Lila z nią szuruje z kuchni do pokoju bez upadku. To już można nazwać chodzeniem :-) PS. Czy wiecie, że niektórzy w ogóle nie potrafią wypowiedzieć Lilianna. Na izbie przyjęć mówili Lilana, a już najpoprawniej Liliana.
  2. villanelle

    Sierpień 2008

    Tosiaczkowi, 100 lat! :* Wczoraj pół dnia w szpitalu na wpisywaniu się etc. Pobrali Lilii 3 fiolki krwi na morfologie ogólną, żelazo i tarczycę. Dzielnie zniosła, choć płakała po samym fakcie niesamowicie. Nic dziwnego, jak używają igieł grubszych niż dla dorosłych :-( Dziś od 5 rano na nogach. O 7 już na oddziale. Oddaliśmy siku do badania i byliśmy na USG. Lila chciała bardzo sobie pojeździć głowicą po brzuszku sama. Jutro czeka nas ktg, neurolog, a w czwartek jeszcze raz krew jak się dyrektor zgodzi na badanie pod kątem celiakii.
  3. villanelle

    Sierpień 2008

    Ale się dziewczyny rozpisujecie, ale to dobrze. Niestety zaglądając tu koło północy nie mam czasami sił skojarzeniowych, co gdzie i kiedy, więc nie wiem ciągle o jaką szczepionkę do końca chodzi. U nas dzisiaj było trochę jajecznicy, a później wszystko zwymiotowała. Tak z 2-3 łyżeczki zjadła, bo jej - jak to cokolwiek z żółtkiem - nie posmakowało. Mnie już ręce opadają, bo tu na forum pediatra kazała dawać żółtko, bo to żelazo i nie tylko, a nasza pediatra powiedziała, że jak nie chce to nie dawać, bo kaszki są faszerowane dodatkowo witaminami, a i w słoiczkach jest ich też sporo. Ważne żeby niby mięsko było. No, a ja już sama nie wiem. Jak nie chce tego żółtka to i na siłę jej nie wepcham. Czekam z niepokojem na te badania. Już się i tak ucieszyłam, że Lila chętnie zjada, co się jej da. Może nie je niewiadomo jakich ilości, ale tak objętościowo się patrząc to uważam, że są to porcje proporcjonalne do niej 5 razy dziennie. No, ale dzisiaj pokusiłam się zważyć kaszkę wieczorną. Przy tych upałach nie lubi jeść ciepłych posiłków, a i tym bardziej kaszki, więc jak zwykle ostatnimi czasy zostawiła i okazało się, że zjadła 90g, czyli w sumie taki odpowiednik wagowy małych słoiczków :-/ Popiła lekko cycem, bo już miała dość - dziś wyjątkowo pogardziła mamą, bo tak to opróżnia obydwa i poszła spać. Teraz mi to 90g na sumieniu ciąży, że może faktycznie za mało je. Dlatego nawet się przyzwyczaiłam do wstawania o 4 rano na karmienie, choć wierzyłam kiedyś, że ono w końcu się kiedyś skończy. Teraz to sobie mogę wstać o 4, bo spania nie mam. Eh... Jak badania wyjdą ok, to powoli będziemy się rozstawać z nocnym karmieniem. Tym bardziej, że ostatnio Lila zbudziła się o 2:30 i nie dałam jej jeść, pić nie chciała. Później chwilę się przebudziła o 3:30, ale sama poszła spać i na jedzenie wstała o 7:00, by ostatecznie SZCZĘŚLIWIE bez płaczu obudzić się o 8:30. Dziwna ta moja córa, bo jak jeść dostała później niż zwykle to rano sama bawiła się i gaworzyła w łóżeczku, co jest rzadkie jak kometa. Z reguły robi nam pobudkę marudząc przy barierce, żeby ktoś wstał i ją wyciągną o 7:30-8 max.
  4. villanelle

    Sierpień 2008

    Allayiala, my musimy częściej do Warszawy, bo Lila tam duże słoiczki na raz pochłaniała, a w domu nie ma czasu na jedzenie :-) Mogłaby się przy okazji jedzeniowym entuzjazmem zarazić od Tosi. karina, ja was za te 2 spacery podziwiam. My dzisiaj cały wieczór u chrzestnej Lilii na grilu spędziliśmy, wcześniej w mieście u kuzyna Lilii, ale siedzenie w kamienicy w środku miasta było niesamowitą męczarnią, a co dopiero wyjść gdzieś :-/ tusia13, moja Lila lubi jeść sama, ale tylko przegryzki. Rano chlebek z masełkiem, przed południem ciasteczko z HiPPa, a po południu jakieś owoce. Niestety chlebek z jajeczkiem to by rozwaliła po całym pokoju, a po tym moja mama by mnie zabiła, bo jest chorobliwą pedantką i jak dla niej to nawet zabawki Lilii nie mogą być porozrzucane po pokoju. My ciągle czekamy na długotrwałe samodzielne chodzenie. Jak narazie rekord to dystans 2-3m. Dzisiaj u 2letniego kuzyna Lila wstawała sporadycznie, bo trzeba było się ścigać po piłkę, a jak wiadomo szybciej raczkuje i tylko tak mogła być konkurencyjna :-)
  5. villanelle

    Sierpień 2008

    Dziękuję wszystkim za pochwały zdjęć. Część jest naszych część koleżanki. anitaa84, a ja bardzo ścięłaś tą jajecznicę? Allayiala, mnie nogi w d... wrastały po starówce, ale jakoś żeśmy jeszcze do was doszli ;-P tusia13, właśnie tak mi się wydaje, że ta wojna na kamienie kiedyś nas spotka przy temperamencie Lilii ;) Co do nocnikowania to Lila ma nocnik, na którym lubi oglądać bajki - wtedy siedzi, a jak się ją posadzi to myk i już jej nie ma. Najfajniej jest jednak popychać nocnik po całym mieszkaniu. Ocieranie plastiku o posadzki doprowadza mnie do szału, a Lila szura ile się da. Byliśmy dzisiaj na oddziale. Mała będzie miała w przyszłym tygodniu wpis na oddział w celu zrobienia badań USG, EKG i morfologii na tą jej małą wagę, choć pediatra przejrzała różne siatki i chciała dać temu spokój, bo wg niektórych jest na 15tym centylu, a na niektórych na 3. Po temperaturze została nam dzisiaj wysypka, ale to podobno normalne przy 3-dniówce, która u nas trwała 4 dni :-) Życzę miłego popołudnia.
  6. villanelle

    Sierpień 2008

    karino, to moja mama wychodzi z Lilą na polkę. A ja jej na to, że chyba będzie z nią tańczyć polkę, a nie na balkon wychodzić. Ręce mi opadają na takie hasła. Uporządkowałam stolicę. Zdjęcia z Łazienek Królewskich i Starówki TUTAJ. Moje dziecię miało m. in. bliskie spotkania z wiewiórką: A jak się komuś jeszcze nudzi to zapraszam do składania komody z Lilą TUTAJ. Okazało się że młotek to fajna rzecz, a tatuś narzeka, że mu chłopczyca rośnie :-P
  7. villanelle

    Sierpień 2008

    U nas temperatury już nie ma. Kazano nie dawać paracetamolu i nurofenu. Jutro mamy się stawić na morfologię jak dobrze pójdzie. Za to jedzenia dzisiaj nie tknęła, ciągle pcha paluchy do buzi i płacze :-( Z innej beczki mam w domu taki sajgon, że chętnie oddam rodziców, a teściów dorzucę gratis! Ktoś chętny? Nerwowo już nie wytrzymuję. teściowa przyszła nam popilnować dziecka o 20:30, bo wcześniej była na działce. Szok, bo działka ważniejsza trzeba cały dzień snuć plany jaki kibel - za przeproszeniem wstawić. Oczywiście wszyscy wszystko wiedzą lepiej od pediatrów. Dzisiaj byliśmy u laryngologa, który z przejęzyczenia kazał dawać dziecku herbatkę posłodzoną gliceryną. Jakbym miała mu ślepo wierzyć to bym się pewnie zastanawiała gdzie tę glicerynę szybko nabyć. Co za matoł! Teściowa uważa, że Lilii nic nie jest, bo ona jest największym znawcą. Nic jej nie trzeba tylko pakować słodkiego ile wlezie, bo jest chudzieńka. A do tego prowadzę z matką wojnę o słownictwo - "dej" zamiast "daj", "lyziesz" zamiast "idziesz" etc. Do tego dochodzi - przynajmniej dla mnie dziwne - uczenie Lilii zabawy w chodź pokochaj lalę lub chodź się pokochamy. Padam, proszę mnie zastrzelić!
  8. villanelle

    Sierpień 2008

    Allayiala, śmiało wieszaj fotki u siebie. Nie jestem pewna tylko czy ty możesz podglądnąć na flickru u mnie duże zdjęcia, więc jakby co to pisz wyślę ci na maila. tusia, wszystkiego naj! Tzn. że Lila zostaje najlżejsza ciągle :-) Byliśmy u laryngologa i wszystko ok. A teraz łapiemy siku. Mamy pecha, bo już 4 woreczek poszedł w ruch, a zawsze udaje się do pierwszego.
  9. villanelle

    Sierpień 2008

    Zdjęcia z wizyty u Tosi TUTAJ Przy okazji dziękujemy za gościnność! :*
  10. villanelle

    Sierpień 2008

    Uf... udało mi się uporać z zoo i wybrałam najfajniejsze fotki nienaruszające za bardzo prywatności naszych znajomych, od których fotki też wrzuciłam. Wogóle to z zoo było tak, że wyjechaliśmy podczas deszczu z nadzieją, że jak już dojedziemy to przestanie padać i tak też było. Zaparkowaliśmy, N. poszedł z kolegą sprawdzić, czy gdzieś bliżej jest miejsce parkingowe i odrazu sprawdzić ile kosztuje wejście. Jak wrócili powiedzieli, że pytali się w kasie do której jest czynne i powiedziano im, że do 19stej z tym, że kasa o godzinie krócej. Jakież było nasze zdziwienie, gdy doszliśmy do okienka a tam karta, że dzisiaj wyjątkowo kasa czynna do 16:45 i było już zamknięte. Na szczęście ochroniarz widział N. i kolegę wcześniej więc przyniósł bilety. Niestety okazało się, że normalne, a nie ulgowe w związku z czym nie miał jak wziąć od nas kasy, a my nie mieliśmy drobnych. Kazał nam wrzucić 20zł do skarbonki pandy na terenie zoo i tak weszliśmy do środka. Prawie nie było ludzi, a po deszczu powietrze było przyjemniejsze. Trochę przygód, za to było fajnie. Lilii strasznie podobały się małpy i... żubry :-) Piszczała na ich widok, a ja się dziwiłam, że wogóle ją takie szaro-brązowe coś interesuje. Uwagę przyciągnęły też króliki i kucyk. Zdjęcia z zoo TUTAJ
  11. villanelle

    Sierpień 2008

    tusia13, witamy! Twoja to faktycznie kruszyna, a ile ma wzrostu? Nasza Lilii waży 7,4kg i ma ~72cm a dzisiaj mi pediatra powiedziała, że trzeba zrobić morfologię i badanie hormonu wzrostu, bo za mało waży. Wg jej siatek jest na 3 centylu, a wg siatek WHO dla dzieci karmionych piersią na 15stym. Niby dzieci do roku powinny potroić wagę urodzeniową, więc u nas się to na pewno nie sprawdza i dla świętego spokoju mamy zrobić te badania. Poza tym Mała już prawie chodzi tzn. chodzi jak jest z np. chodzącą Tosią :-) W domu chodzi tylko jak się popisać trzeba dzisiaj przeszła cały pokój na długość. karino, jak tylko załaduję zdjęcia rzucę link. Tego jest masakrycznie dużo :-) Niestety u nas temp. 39C. Paracetamol nie pomaga. Dzisiaj byliśmy u pediatry i mamy jutro zaliczyć jakiegoś laryngologa, który nie jest na urlopie i przyjmuje prywatnie, bo nasza pediatra też na urlopie, ale nas przyjęła w domu i nie mogła wystawić skierowania. Poza tym badanie moczu, bo poza gorączką Lilii nic nie dolega. Mamy już ładny komplet zębów, a pediatra mówiła, że idzie kolejna dwójka.
  12. villanelle

    Sierpień 2008

    Ja tylko na chwilkę bo się jeszcze nie ogarnęłam z powrotu z Wawy, a tu już teściowa na urlop wróciła. Lila ma stan podgorączkowy 37,2-37,6C od wczoraj. Narazie dajemy Paracetamol bo nic poza tym nie doskwiera poza dolną jedynką, która się dziś przekuła. Także dostaliśmy dwójkę w Warszawie i jedynkę w domu :-) Od spotkania z Tosią Lila odważniej chodzi. Dziękujemy za motywację, a zdjęcia dziewczynek muszę uporządkować i wrzucić jak najszybciej. Wydaje mi się że Martynka jest z tych bardziej opanowanych dzieci niż moja Lilka, bo jej można mówić i pokazywać a i tak uczy się tego co się jej podoba i tak np. klaszcze o uda, grabie grabkami dywan, awczoraj wbijała z tatusiem gwoździe do nowej komody. Zdjęcia wkrótce :-)
  13. villanelle

    Sierpień 2008

    Hejka Dziewczyny! Allayiala, dziękujemy za udokumentowanie chodzenia. Mały śmigacz z niej. Lila pewnie jeszcze z 3 tygodnie będzie się uczyć chodzić. Poza tym ruszamy z odsieczą na Wawę do znajomych. Pewnie na 2 dni. Dzisiaj przyszedł nam kojec i właśnie Lila go testuje. Zastanawiam się tylko czy uda nam się spotkać i zapoznać dziewczyny jeśli przyjechalibyśmy w tygodniu (środa-czwartek) ewentualnie ustawimy się na piątek-sobotę. Jeszcze pogadam ze znajomą do której jedziemy, bo na pewno będzie u nich wesoło - 5 osób i pies plus my :-) ewcia08, wszystkiego naj dla Małego z okazji 11 miesiąca! karino, dla Martynki ogromne spóźnione buziaczki! Nigdy nie mogę się wstrzelić w Martynkowe miesiące. U nas kolejna jedynka na dole się wykuwa. Poza tym mnóstwo zajęć, wyjazdy, imieniny i ogólny zawrót głowy :-) Lila robi już 6 kroczków i bach na pupę. Nauczyła się machać rączką do znajomych i rano do nas, klaszcze rączkami o uda i rozwija umiejętności taneczne. To ostatnie wygląda prześmiesznie. PS. Restauracja otwarta, byliśmy na otwarciu z Lilą - zdjęcie TUTAJ. PS2. Zdjęcia z imienin u mojej cioci na działce - TUTAJ. Pozdrówka dla was i waszych bąbli, które niesamowicie szybko rosną :-)
  14. villanelle

    Sierpień 2008

    patrycja`81, super foty. Dzięki, że pamiętałaś i się tu nimi podzieliłaś. My ciągle się zbieramy na te zajęcia, choć nie wiem, czy jest sens z tak dużym bobasem jak Lila, choć pewnie nigdy nie jest za późno. Allayiala, u nas też boso jest gites! Szczególnie jak hasała po trawie na boso u cioci. Ile radochy jak można było mykać we wszystkie strony, raczkować i stawać. Poza tym był chrzest bojowy basenu na sucho, który chrzestna kupiła dla Lilii, a już w następnym roku, będzie dla Lilii i kuzynki/kuzyna który się urodzi w grudniu. Poza tym wczoraj poszliśmy na spacer do parku i N. z Lilą znaleźli 10zł :-) Widać kryzys mamy. Dzisiaj były 3 kroczki. Dla mamusi, bo tatusiowi nie pokazała, jak spokojnie z wyczuciem je stawia. Zapraszam do zdjęć TUTAJ. A i muszę się wam poskarzyć na moje maleństwo. Odkąd nauczyła się pić normalnie wszystko co je wsysa. Nie otwiera już buzi jak dawniej tylko wszystko przez dziubek z ustek wsysa. Strasznie mnie to drażni podczas karmienia, bo Lilii szybko się karmienie nudzi i mimo, że jest jeszcze głodna, to woli uciekać z krzesełka do jedzenia :-( Pozdrówka.
  15. villanelle

    Sierpień 2008

    U nas dzisiaj płacz i jęki, a rano była krewka koło nowego ząbka. To już drugi raz jak zaobserowaliśmy, że po przebiciu się czubka ząbka później leje się dookoła niego krew, kiedy się jeszcze bardziej wyrzyna. A już na górze widać dwójkę w kolejce szykującą się do wyjścia. Pozdrawiam i życzę miłego weeknedu.
  16. villanelle

    Sierpień 2008

    Daszko, tak to z tymi chodzikami bywa. Ja miałam w rodzinie kilka przykładów i odrazu kupiłam pchacza i jeździka w jednym. Mała nigdy nie nauczyła się na tym siadać i odpychać nózkami, za to popycha tak, że biega z tym po całym mieszkaniu póki nie napotka ściany. Powinni do tego domontować kierownicę i kierunkowskazy :-) Allayiala, nawet mnie nie strasz, że to tylko 2 tygodnie :-P A z zębulcami to teraz Lila motywuje Tosię. Trochę jej ta jedynka na dole szła, a prawie zawsze na trochę krewki dookoła zaschniętej jak się jej w końcu przebije ząbek. Na dniach może będzie zdjęcie, choć ona nie chce za nic pokazywać tej jedynki - chyba że w kąpieli, a już w ogóle nie chce jej sobie dać myć. Górne bez problemu, ale dolne masakra, do tego jeszcze wstaje jeść cyca o 4 rano :-( Dzisiaj myliśmy i woskowaliśmy autko, a Lila z tatusiem zapoznawała się z obsługą radia i nie tylko Później spadł deszcz i była chyba setna koszmarna burza, aż mi rozmowę telefoniczną rozłączyło, a później nie było zasięgu. Po krótce zapraszam do zdjęć TUTAJ - kolekcja 11 miesiąc, bo na rozpisywanie się nie mam siły. Rusza otwarcie restauracji, a ja siedzę i robię stronkę. Pozdrówka i buaziaczki. Niech się wreszcie lato zacznie bo zwiariuję :-)
  17. villanelle

    Sierpień 2008

    Donoszę, że dzisiaj był kroczek zakończony pełnym sukcesem na dwóch nogach bez upadku :-) No i w końcu mamy dolną jedynkę bardzo wyczuwalną po palcem. Pozdrówka. PS. Goya my nie zapominamy tak szybko :*
  18. villanelle

    Sierpień 2008

    Wczoraj i dzisiaj Lila cierpliwie ćwiczy stanie i próbuje zrobić coś z nogami, co pozwoli jej chodzić :-) Jednak ciągle wspomaga się raczkowaniem, jak trzeba uciekać albo jeździkiem Hipciem, z którym wręcz biega póki w coś nie wjedzie :-) A tak poza tym to jak słyszy jakąś skoczną muzykę podryguje w rytm i strasznie się przy tym cieszy. Najbardziej lubi jak gra pianino - chrzestny będzie miał zajęcie później, bo gra na pianinie właśnie. A poniżej Lilek w jednej ze swoich nowoodkrytych pozycji: No i chyba zamiat dolnej jedynki, która wystaje już i wygląda jak ząbek jest ciągle w dziąśle, będziemy mieć górną dwójkę. Już się przebiła i jest ostrutka, ale jeszcze niewiele ją widać obok dużej już górnej jedynki.
  19. villanelle

    Sierpień 2008

    Dzisiaj Lila zrobiła sama pierwszy kroczek, a później bum na pupę. Jutyno wykrakałaś z tymi butkami ;-) Od wczoraj dzielnie ćwiczy samodzielne stanie. Ciągle wstaje, stoi, później siada i może tak cały dzień :-)
  20. villanelle

    Sierpień 2008

    karina, u nas jedzenie w samochodzie tylko z zapiętymi pasami i chyba to jest klucz do sukcesu, bo ostatnio Lila wymyśliła sobie, że fajnie jest się obracać i wstawać na krzesełku do karmienia, a później siadać na blacie :-) I myśli toto że będę jej dawać jeść od tyłu. Allayiala, potwierdzam, że rybka po grecku jest z Gerbera. Lilii bardzo smakowała, ale to się chyba tak naprawdę nazywa jarzynki z rybą po grecku. dorotea72, zabieram zawsze coś do przegryzienia: chrupki, paluszki junior albo ciasteczka HiPP. Poza tym coś co nie trzeba podgrzewać, ale dlatego, że raczej staramy się wyjeżdżać po obiedzie na czas drzemki i później w podróży Lila je deser. Z reguły wybieram coś bardziej kalorycznego np. odkryłam domowe pyszności HiPP naleśniki z jabłkami albo ryż z jabłkami. Lubi je ze względu na duże kawałki, a jak nie to to jakieś owoce z twarożkiem ostatnio z mango (HiPP) albo winogronami (Gerber). Słuchajcie jaka historia. N. Zabrał nas w niedzielę do Rymanowa Zdroju. Jechałam nastawiona sceptycznie, bo mi się takie miejsca kojarzą z emerytami i piciem wód, ale nie było tak źle :-) A nawet zabawnie. Najpierw poszliśmy pochodzić po Rymanowie, popiłam wód, a później nie mogliśmy znaleźć wc, bo akuratnie tego zapomnieli zaznaczyć na nadzwyczaj dokładnej mapie mieściny. Więc były pierwsze przeboje z szukaniem toalety, bo dla kuracjuszy to było oczywiste, że jest u nich w uzdrowisku. Później N. zabrał nas na ścieżkę zdrowia, która okazała się tak mało uczęszczaną, że ze strachu przed kleszczami w ogóle tam nie weszliśmy, ale była jeszcze druga ścieżka, więc tam się udaliśmy. Miało byc szerzej, mniej zarośli i faktycznie było z tym, że była to ścieżka z przeznaczeniem dla rowerów, ale ludzie też tam spacerowali. Idziemy sobie przez las, a tu znak ostoja zwierzęca i zakaz wstępu na jakąś tam ścieżkę poboczną. Trochę żartów, jak to mój N. lubi i mówi, że zwierzęta od swojej strony też tam mają znak, że tu chodzą ludzie, a one nie mogą ;-) Idziemy dalej, a tam drzewo dołem odarte z kory i mówię mu, że tu pewnie niedźwiedzie żyją, ale oczywiście zbył mnie, powiedział, że możemy wrócić. Wychodzimy z lasu, a wchodzący na ścieżkę ludzie w tym dziecko na wózku pytają się czy spotkaliśmy niedźwiedzie. Oczywiście N. pomyślał sobie, że kolejni nawiedzeni mają coś z niedźwiedziami :-) Odpowiedział, że niestety nie, ale może oni będą mieli więcej szczęścia. Na koniec odwrócił się i zobaczył, że pod regulaminem lasu była doklejona kartka "uwaga na niedźwiedzie" :-) Zdziwił się i powiedział, żebym już więcej Discovery nie oglądała, bo za dużo wiem o śladach niedźwiedzi, a myślał, że żartuję :-P Było spoko. Do zdjęć zapraszam TUTAJ.
  21. villanelle

    Sierpień 2008

    Allayiala, ciekawe to penne. Muszę poszukać gdziesik w sklepie. dorotea72, u nas BV w ogóle nie wchodzi w grę. U nas z jedzeniem też ostatnio było kiepsko, ale na 90% mamy już dolną jedynkę. Niestety Lila nie je z ciekawości otoczeniem. W sumie to najlepiej i najładniej je... w foteliku samochodowym. Tak, tak, nie pomyliłam się w samochodzie jest najlepiej. W domu w krzesełku musiałabym ją przybić pasami, a i tak by nie usiedziała spokojnie. Ostatnio wymysliła sobie, że bedzie się odwracać i wstawać za oparcie, a później siada na blat stolika i ma w dupce jedzenie, choć za 15min. znów zacznie pokazywać paluszkiem, że chce jeść.
  22. Bo nasze kubki są najciekawsze i najdoroślejsze. A my ostatnio odkryliśmy coś pomiędzy niekapkiem a prawdziwym kubkiem, jest to kubek treningowy Lovi 6m+. Bardzo fajna alternetywa dla cycusiowych miłośników. Lilii odrazu się spodobał ze względu na kształt ustnika :-) Jest już duża, więc nie powiem, że kubeczek polubią też mniejsze dzieci, ale u nas zdecydowanie ten kubek wygrał nawet z Tommee Tipee. Pije z niego zdecydowanie więcej i chętniej.
  23. villanelle

    Sierpień 2008

    MM, ogromne buziaczki dla Kacperka. Bidulek się nachorował. Współczuję Wam tego pobytu w szpitalu, no ale dobrze, że się wszystko w miarę szybko i pomyślnie skończyło. Allayiala, powodzenia w zmianie mleka. Mam nadzieję, że brzuszek Tosi nie zaprotestuje. No i gratulacje umięjętności papania ;-) Co do wołania "mama" to u nas jest to bardzo rzadkie - tylko w sytuacjach krytycznych, a "tata" jest od rana do wieczora, bo zabawa właśnie tyle trwa :-D Tata jest od szaleństw choć i ja sobie lubię z nią poszaleć, ale co z tego jak tata robi to ekstremalnie. Dzisiaj np. przykrywał się kocykiem, Lila do odkrywała, a on ją z nienacka straszył "a buga buga!" :-) Śmiała się tak, że mało nie pękła. Wczoraj wyczytałam w schemacie żywieniowym HiPPa, że można dziecko 10miesięczne powoli przestawiać na dania junior, a że Lila nie lubi papek to się porwałam na włoskie danie HiPP - spagetti z pomidorami i mozzarellą 1-3latka. Lila zjadła mimo, że całkiem niedawno jadła owoce. Z pewnością przekonała ją ilość kluseczek :-) Uwielbia sobie wciągać kluseczkę po kluseczce robiąc takie profesjonalny dziubek z ustek z dziurką na jedną kluseczkę. Hehe... wygląda przekomicznie wtedy, ale je z chęcią. Ostatnio się naszej Małej odmieniło i lubi w dzień spać na siedząco. Nijak można jej obniżyć oparcie, bo się zaraz budzi i nigdy, ale to przenigdy nie zasypia łatwo w ciągu dnia. Wyjatkiem jest krzesełko do karmienia - nie wózek, tylko krzesełko właśnie - potrafi na nim zasnąć siedząc, a nawet jedząc. Dziwne to, ale niesamowicie skuteczne i nie trzeba jej utulać, uspokajać, ani wozić :-) Wczoraj nawet przy gościach zademonstrowała jak się odpływa w krzesełku podczas jedzenia. Kuzynka z mężem aż płakali ze śmiechu, bo wygląda to przekomicznie momentami :-) A zasypianie na noc, jest już opanowane do perfekcji. N. opowiada bajkę, kładzie, Lila przykrywa się kołderką, rozgląda, dostaje buziaka od tatusia i zostaje sama w pokoju. Nawet lekka jasność zza rolet o tej porze roku jej nie przeszkadza. Jesteśmy niesamowicie zadowoleni z tego zasypiania nocnego.
  24. villanelle

    Sierpień 2008

    karino, gratulacje kolejnego ząbka dla Martynki! Niestety to dopiero menu deserów, a jeszcze całe jedzonko obiadowe przede mną :-) Co do odkurzacza to u nas jest to samo. Jeden dzień była tylko odważna, chodziła obok i nie przeszkadzało jej, że dmucha, a ostatnio nawet zasnęła przy dźwięku odkurzacza siedząc na krzesełku do karmienia. Póki nie jest na poziomie podłogi to się niczego nie boi. Z tym podobieństwem do tatusia to on ciągle wygrywa ;-P Dzisiaj byliśmy w Bolestraszycach. Lila uczyła się biologii :-) Zdjęcia TUTAJ
  25. villanelle

    Sierpień 2008

    Pytanko mam do was dziewczyny? Czy ktoroś z dzieciaczków jest bojaźliwe na zostawanie samemu w jakimś miejscu np. pokoju lub całkiem obcym miejscu? Nasza Lila to najchętniej by się przywiązała do mojej nogi. Jak ją puszczę na podłogę w pokoju jest ok dopóki nie zamierzam wyjść. Czasami się udaje, ale za chwilę idzie mnie szukać. Niemniej jednak w obcych miejscach to w ogóle nie chce mi zejść z rąk albo jak wróci ze spaceru do domu, to się na początku boi. Pytam z ciekawości, bo oglądała zdjęcia Martynki kariny i na jednym Mała siedzi całkiem sama w helikopterze, a mi się wydaje, że w naszej wersji to by się wcale nie udało tak Lilii zostawić :-) Udało mi się wrzucić parę zdjęć z kocykowania i z basenu TUTAJ Pozdrawiam i życzę miłego długiego weekendu.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...