-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez villanelle
-
tusia13, mam nadzieję, że źle mnie nie zrozumiałaś. Jestem wdzięczna za wszelkie opinie i info. andzia, u nas mięsko jest praktycznie codziennie odkąd mała nie chciała jeść żółtka. Komunikowałam to pediatrze, ale kazała odczekać może się jej odmieni. Dziś wyjątkowo wszamała dynię z żółtkiem z Gerbera. A co do zębów to teraz wiem skąd u mnie takie zmiany :-/ Nie rozumiem tylko jednej rzeczy, bo w końcu żelazo jest w dolnej normie, ale w końcu ta norma po to ma jakieś widełki, żeby zaznaczyć, że ludzie są różni i różne poziomy żelaza mają. Ech... widać anemię leczy się tylko w jeden sposób.
-
Niestety syropek może i jest fajniejszy ale podobno zawiera gorzej przyswajalne żelazo. Co do żółtka to wiadomo już od dawna, że Lila go nienawidzi, a mięso podobno wcale nie sprawia, że organizm dostaje więcej żelaza. Mięso zalecają tylko po to żeby było lepiej wchłaniane ze względu na obecny w mięsie tłuszcz :/ Justyno, dziękujemy! :*
-
Byliśmy dzisiaj z córeczką u pediatry i niestety nie udało się nam przekonać pani doktor do spiruliny, ponieważ nie ma na jej temat dokładnych badań. W sumie to nie znalazłam nawet ile zawiera żelaza w jednej kapsułce. Dlatego nawet na własną odpowiedzialność nie potrafiłabym określić dawki spiruliny w zamian za kropelki. Może Pani wie coś na temat zawartości żelaza w spirulinie? Osobiście wolałabym podawać spirulinę, ale miałoby to wpływ na wyniki badań kontrolnych, gdyż mogłyby być inne niż oczekiwane przez pediatrę po 3krotnie większej niż normalna dawce kropel Hemofer :/
-
Mam pytanie, ponieważ w internecie można znaleźć dużo sprzecznych informacji na temat chodzenia na bosaka. Jest też mnóstwo różnych babcinych teorii, które wręcz mnie zadziwiają. Ostatnio uslyszałam od znajomej, że jeśli będę pozwalała chodzić córeczce na bosaka to zacznie chodzić na palcach. Od 2 tygodni córeczka chodzi samodzielnie i zawsze w domu chodzi właśnie boso z gołymi stópkami lub w skarpetkach. W bucikach na zewnątrz jest jej zdecydowanie ciężej. W domu ślicznie chodzi, a na zewnątrz - wiadomo musi nabrać wprawy - jest trudniejszy teren. Czytałam jednak, że chodzenie na bosaka po twardym podłożu takim jak podłoga w domu jest niezdrowe. Czy to prawda? I czy lepiej żeby dziecko chodziło więcej boso czy lepiej w pantofelkach? Z góry dziękuję.
-
Allayiala, wracając do śliwek i moreli to nie tknie z nimi nic. Czasami jej podchodzą morele, a śliwki to tylko do kaszki 6 zbóż, którą jada od święta na noc. U nas jedzenie też tylko w pasach bez blatu, bo zawsze można pokąsać paluszki i stóp, wytrzeć rączki w skarpetki albo dać mamie stópkę na ząb, bo tak siedzi i nic nie je :-) Dostaliśmy pianinko używane takie ja Toś ma. Lila jest zachwycona, jednak brakuje mi instrukcji. Gdyby sfotografowanie instrukcji o ile ją jeszcze macie nie stanowiłoby dużego problemu to byłabym wdzięczna, a w zasadzie byłybyśmy :* Okazało się, że telefonicznie nasza pediatra jest niereformowalna i nie popiera alg, ale jutro jedziemy ją zreformować. Choć na próbę nie zaszkodzi, a może pomóc i nie tylko w niedoborze żelaza, ale także w zapotrzebowaniu na białko.
-
U nas śliniak to jest zło konieczne. Jak założę te z rzepem to jest 1:0 dla Lilii, a jak wiązane to jest duszenie się i urywanie szyi. Za to sprawdzają się jeszcze śliniaki fartuszki z ikei. Allayiala, a siedzi ci chętnie w foteliku? Bo u nas od dłuzszego czasu potrzebne są pasy, żeby nie wymysliła sobie wstawania zamiast jedzenia. asieńka, u nas ze sponkami jest to samo :-) Dlatego przypinam na czubku głowy, żeby grzywkę odgarnąć i zajmuję szybko inną atrakcją. Załamuję się już z tym żelazem, ale jest naturalna alternatywa, którą przedstawiła mi joam z forum doradcy ds. żywienia. Szczególnie o ząbki się boję, a i o podawanie tych kropel. Masakra! 100 lat dla solenizanta Dominika!
-
Serdecznie dziękuję za wskazówki. Po raz kolejny nie ukrywam, że konsultacja indywidualna byłaby mile widziana, jednak jest raczej niemożliwa z przyczyn dojazdowych. Ile można dodawać tej oliwy jednorazowo do posiłku? Byłoby mi to bardzo pomocne. Z mięsnych posiłków podaję narazie nadal tylko te w słoiczkach, ponieważ jestem bardzo sceptyczna, co do mięs sklepowych, a nie mam dostępu do mięs ze sprawdzonego źródła. Ostatnio córeczka polubiłam barszcz ukraiński z Bobovity i dania z wołowiną, w których jest fasola, a których nienawidziła. Czy taka spirulina dostępna w aptekach byłaby odpowiednia? Poza tym mam problem z przekonaniem swojego pediatry, który nie zna spiruliny i ma wątpliwości co do wchłaniania potrzebnego żelaza... :/
-
anitaa84, superowe nagranie. Brawo dla Oskara! My też długo, żeśmy czekali aż się uda, bo jak nagrywałam to z reguły Lilka wybierała szybszą wersję przemieszczania się i szurowała na kolanach. A i poszłyśmy w wasze ślady. Jutro będziemy mieć konika, bo Lila ujeżdża wszystko co się da :-) Allayiala, tak kazali, a dzisiaj się dowiedziałam, że to jest na receptę. Az się boję tych zaparć i bóli brzuszka, które są podobno bardzo częste przy podawaniu żelaza :-/ No, ale jak trzeba to trzeba. Co do samego żelaza to ma go w dolnej granicy, tylko ta objętość krwinek i ilość hemoglobiny w krwinkach jest za mała. Na resztę wyników czekamy, bo próbki krwi poszły do Krakowa. Ufff... dzisiaj robiłam ostatnie słoikowe zapasy. Lila szaleje po całym mieszkaniu. Nosi litr wody w butelce, wyciąga z szuflady w kuchni chochlę i dłuuugo ogląda z zafascynowaniem. Poza tym zdarza się jej powtórzyć słowa, które się do niej mówi np. kwiatek. Jeszcze nie jest to tak na maksa wyraźne, ale ma czasami takie momenty, że powtarza dokładnie tak, że można rozpoznać co mówi. Szok! Poza tym mamy obsesyjną na punkcie książeczek dziewczynkę. Z rana lektura obowiązkowa. Można powiedzieć Lilii "gdzie jest książka?", a Lila pójdzie, ściągnie z mebli i przyniesie jedną, po czym siada na kolanach i czeka, aż będzie mogła wertować kolejne strony. A ile przy tym rozmowów lilkowych i gestykulacji :-) Z pytań serii "gdzie jest...?" sprawdza się jeszcze "tatuś" :-) Dzisiaj mieliśmy też powtórkę z porwaniem cebuli. Dobrze, że słoikowanie zakończone, to jutro worek z cebulą zniknie bezpowrotnie ku mojej uciesze. Na pewno Lila nie podziela mojej opinii, bo cebula na surowo baaardzo jej smakuje. Z resztą wszystko co jest agresywne w smaku. Cytryna jest dobra. Aż nią trzęsie z kwaśności, ale co tak je i już. Szkoda, że nie wzięłam aparatu na podlewanie trawy, bo Lila była operatorką węża ogrodowego. Baaardzo chciała spróbować i wyglądała jak mały strażak. Hehe...
-
Nie mam głowy do wchodzenia na forum. Ciągle jest coś do zrobienia, jeszcze wszystko się wali ze studiami i pracą. Spóźnione, ale najszczersze 100lat dla przystojniaka Leosia!100lat dla Viki! Mamy część wyników. Mamy tarczycę na niskim ale dobrym poziomie. No i narazie zalecony Hemofer w kroplach. Zmartwiłam się trochę czytając o skutkach nieleczonej anemii. Mamy nowe zdjęcia z Polańczyka TUTAJ I z basenowania balkonowego TUTAJ Pozdrówka.
-
anita, myślę, że Mały wyczuł emocje. Nie śpię dziś od 6. Mała spała do 8, N. do 9:30. Za dużo rozmyślania o tym co dalej po magisterce. Dodatkowo stres podsycają babcie, szczególnie mama N. która na szczęście dzisiaj odlatuje. Powtarzają nam na okrągło, żebyśmy znaleźli już jakąś pracę, choć mamy na głowie letnią sesję, magisterkę, dziecko i prace dorywcze przy stronach internetowych. Poza tym chcemy się wyprowadzić na swoje jak już się obronimy, bo moja mama snuje plany o wystawieniu nam rachunku za czynsz i wszelkie media w mieszkaniu, w którym w zasadzie nie mamy nic do powiedzenia, bo jak przychodzi co do czego to pada hasło: "nie jesteście u siebie". N. ma dom, który chcieliśmy wyremontować, ale jeszcze sporo przed nami. Trzeba będzie jakoś sobie poradzić i narazie mieszkać tak jak jest, tylko łazienkę zrobić. Wczoraj teściowa podsumowała całą sytuację z wyprowadzką. Powiedziała, że tam za dużo do zrobienia. Pyta się ciągle: co myslicie dalej. A na koniec stwierdziła, że Lila może i fajniutka jest, ale mogliśmy mieć dziecko za rok, a nie teraz. Kurde myślałam, że mnie szlak trafi. Jeszcze mi będzie mówić i planować dziecko!!! Zła jestem jak nic.
-
Justyno, a jak to pianinko się spisuje? Bo my się ciągle rozglądamy za czymś dla Lilii odkąd byliśmy u Tosi.
-
karina, udanego wypoczynku i imprezy urodzinowej! W Ulanowie byłam jako dzieco i faktycznie były tam te domki, a my spaliśmy w namiotech :-) Gadałam i śpiewałam przez sen. Hehe... Daj znać, choć nie wiem czy się ruszymy, bo mamy teściową na głowie do niedzieli, a później jej odlot :-P Ja dzisiaj i wczoraj ogórkowo. Robiłam przetwory. Lila dzisiaj spała na naszym łóżku w dzień i po 2h postanowiła się obudzić, wpadam do pokoju, a ona już przy drzwiach. Spryciara mała. Wchodzenie i schodzenie na wszystko jest jej ulubioną czynnością. Ostatnio wdrapuje się na fotel, siada i pije wodę z kubka z dziubkiem, a jak już skończy to schodzi i śmiga dalej. W kuchni jest wszystko co najfajniejsze, buszuje tam tylko jak ma okazję. Przestawia swoje słoiczki i kaszki. Uwielbia pudełko z przyprawą do grila.
-
dorotea72, dokładnie z tą służbą zdrowia tak jak piszesz. Allayiala, dobrze wiedzieć jak to z tymi 3-4dniówkami jest. Dobrze że Toś wraca do siebie. anitaa84, czy on już chodzi? karina, a już myslałam, że wy do tego ulanowa to jedziecie nie po znajomości i zbadasz teren dla nas :-P Hehe... My się chcemy gdzieś wybrać ale nie bardzo jest gdzie, bo w Polańczyku nie bardzo byłoby co robić z takim mały szkrabem. Bałabym się kajakować, czy nawet rowerkować - mowy nie ma. A w Ulanowie kiedyś byłam i tam bardzo fajnie jest. Ach te nasze dzieciaczki rosną już takie dorosłe są :-)
-
Chciałabym się poradzić odnośnie podawania dzieciom naturalnych tłuszczów roślinnych. Codziennie podaję do kaszki na noc łyżkę oliwy z oliwek z pierwszego tłoczenia wg rady pewnego pediatry. Córeczka bardzo polubiła smak oliwy i mam wrażenie, że jedząc kaszkę z oliwą ma zaostrzony apetyt. Poza tym jada mało, różne rzeczy po trochę. Najbardziej zasmakowała w owocach, co nie jest dla mnie pociechą, gdyż ma za małą objętość krwinek i powinna jeść dużo mięsa a także warzyw wg zaleceń pediatry. Oliwę dodaję żeby kaszka była sytsza, ponieważ ma za małą wagę i budzi się nad ranem, choć przy ząbkach nie powinna już dostawać jeść o 4-5 rano. Zastanawiam się co jeszcze można dodawać do dań 11-miesięcznych dzieci, które lubią podjadać z talerzy rodziców, a do swoich porcji nie pałają szczególną miłościa. Próbowałam już ze świeżymi ziołami - bazylią i oregano - dodawałam do słoiczkowych obiadków i faktycznie córeczce bardziej smakowały. Czytałam, że można podawać olej rzepakowy, a czy można dodawać do potraw olej z czerwonej palmy i kanoli - Carotino? Pytam, ponieważ nie wiem jaka jest dawka witaminy A i E, która w tym oleju jest naturalna jak z resztą sam olej. Poniżej podaje dane z tabeli na opakowaniu: w porcji 30 ml: NATURALNY KAROTEN 3,5mg beta-karoten (jako ekwiwalent witaminy A) 1,6mg alfa-karoten (jako ekwiwalent witaminy A) 1,22mg Inne karotenoidy 0,68mg NATURALNA WITAMINA E 4,0mg Dodam jeszcze że skład tego oleju to: olej z owoców czerwonej palmy, olej z kanoli. Z góry dziękuję za odpowiedź.
-
Nie sterylizowałam ani smoczków ani butelek, bo nie używałam wcale. Jedynie co sterylizowałam to miseczki na pierwsze jedzenie i robiłam to w Miltonie na zimno bez grzania i wysokich temperatur.
-
Wpadłam tylko podzielić się dobrą informacją. Dzisiaj Lila zjadła prawie calutki duży słoiczek tagiatelle z Bobovity, o którym kiedyś pisała Justyna, doprawiony świeżą bazylią. Czytałam o doprawianiu tymiankiem, oregano, bazylią pieprzem w drugiej części poradnika żywieniowego Nutrici, więc dodałam liść bazylii posiekany. Byłam w szoku! Poza tym zjadła dwie netarynki do rączki ze skórką. Jedną z nich jadła podczas jedzenia kaszki i też prawie całą porcję 150g zjadła :-)
-
Allayiala, U nas bylo tak samo z tymi pediatrami tzn. kazali czekać i obserwować, a po 3 dniach zgłupieli i kazali jeszcze czekać. Na szczęście po 4 dobie Lila miała drobniutką różową wysypkę na plecach, szyi i brzuszku. Reszta była czysta. Później mierzyłam jeszcze temp. ale nie przekraczała 37,5. Po czym minęła po 2 dniach bezpowrotnie. Zdrówka dla Tosi! anitaa84, widzę, że twój synek lubi strasznie siedzieć i się bawić. W wersji Lilii ta zabawka powędrowałaby razem z nią po czym przeszłaby testy zderzeniowe i upadkowe. Oczywiście właściwe przeznaczenie zabawki zainteresowałoby ją na przewleczenie jednego lub dwóch koralików przez ten labirynt :-)
-
My po kolejnym pobraniu krwi - czwartym. Rozwala mnie służba zdrowia. Najpierw pobrali z głowki krew, Lila była w histerii jak zobaczyła te babki po raz kolejny już wiedziała, co będą robić. Za to później miały pretensje, że Lila nie chce spokojnie leżeć na EKG, w tym samym miejscu, co przed chwilą pobierali jej krew z główki. I jeszcze do mnie babki z wyrzutami, że dziecko nie nauczone do smoczka, że nie pije przez smoczek i nie jest śpiące, więc nie ma jej czym uspokoić. Kurde, jakby była złotą rybką i nie miała żadnej pamięci w tym wieku, to by było dopiero nienormalne. W dodatku przez godzinę latała po oddziale jak mały eskimos zubierana w kurtkę i płakała z gorąca, a później wymagają od dziecka, żeby grzecznie leżało i się nie ruszało. Paranoja! EKG nie było. Lekarka też jakieś dziwne pretensje w głosie miała za to badanie. Wyniki badań za tydzień.
-
Justyno, trzymam kciuki za cały szereg nowych ząbków! :* dorotea72, tę ostoję prywatności już dawno stracilismy z N. Teraz jestem szczęśliwa, że mogę sobie na chwilę odejść, gdy mała wędruje. Mam ją tylko na oku a nie na rekach :-) Mój kręgosłup poszedł na urlop. Mój niejadek jest bardzo żywotny i wesoły choć mało je :-) Wg mojej wagi Lila waży na golasa 7,6kg czyli przybyła kolejne 200g. Zapraszam do galerii TUTAJ w 12 miesiącu m. in. mordowanie kocura i ważenie. Małej się tak spodobało stawanie na wadze, że ciągle to robi i spycha mnie z wagi :-) Wczoraj się nawet na niej zsikała. Hehe... Poza tym dziś nauczyła się klaskać.
-
tusia13, nie ma co popadać w kompleksy. Moja do dziś nie umie bić brawo, nie lubi jeść, nie oddaje rzeczy, których jej nie wolno, wcina trawę i ziemię jak tylko ma okazję. To tylko parę negatywnych rzeczy. Poza tym potrafi się strasznie złościć, wić, a ubieranie i przewijanie to masakra odkąd opanowała przewrót na brzuch. Umię już zmieniać pampersa w przeróżnych pozycjach. Najgorzej jak zrobi kupę, bo wtedy trzeba jej wsadzić w ręce coś naprawdę interesujące, coś czego jej zazwyczaj nie wolno, bo wtedy są szanse na 2 minuty spokoju na wytarcie pupy. Poza tym średnio interesują ją jakiekolwiek zabawki, chyba że są to zabawki Tosi albo innego dziecka :-) Poza tym jeszcze niedawno bałam się, że z Lilą jest coś nie tak, bo ciągle chciała być uwiązana do mnie albo mojej nogi. Jakiś czas temu się jej odmieniło i odkąd chodzi jest odważna i już mnei nie potrzebuje non stop, także pierwszy raz od 7 miesięcy mogę iść do drugiego pokoju, a mała zostaje tam gdzie była, a jak chce to przyczłapie sama. Wcześniej mimo raczkowania zawsze przychodziła z płaczem. Co do książeczek to uwielbia imitowane głosy zwierząt, no i umie znaleźć pieska w książeczce, bo na widok pieska to dostaje euforii nieziemskiej, a jak szczeka jeszcze - czy prawdziwy czy udawany - to jest w 7 niebie. Nie lubi za to jak się jej tylko czyta, lepiej znosi pokazywanie albo samodzielną analizę obrazków. Ostatnio kupiliśmy małej duże kredki woskowe i blok A4 do rysowania. Wykonała nawet parę artystycznych pociągnięć, ale nie długo ją to interesuje. Lepsze jest wyciąganie pojedynczo kredek z pudełka i oglądanie samego pudełka. Zauważyłam, że pewne rzeczy załapuje później niż producenci to opisują na zabawkach. Np. niedawno dopiero zainteresowała się wrzucaniem piłeczki do sortera i wyciąganie jej z drugiej strony. Jak czytam jak te wasze pociechy chętnie jedzą i dużo, to aż mnie z żalu ściska. Od samego początku marzyłam o tym, żeby nie mieć niejadka, a mam i to do kwadratu. Lubi jeść to co nie powinna czyli owoce z twarożkiem, ryż HiPPa na mleko z jabłkami, który mam masę kalorii. Nie przepada za mięsem, nie tknie niczego co nie mam marchewki, nie lubi ziemniaków, a o żółtkach już nie wspomnę. Wszystko jest na jeden gryz, a mnie czasami szlak trafia, jak muszę wywalać prawie całą porcję. Rzadko kiedy zdarza się jej zjeść i chcieć więcej, a nawet jeśli to zanim się odgrzeje dodatkowa porcja, to już jej nie w głowie jedzenie. Obecnie podczas jedzenia nie toleruje stolika w krzesełku, więc od dłuższego czasu jada bez niego przypięta pasami, bo fajniesze było wstawanie na krzesełku niż siedzenie i jedzenie. Za to teraz smaczne są stopy i od dzisiaj ssanie kostek. Jednym słowem u nas karmienie oznacza masakrę i nie to, żebym ją przymuszała. Je tyle ile chce, jak nie chce to nie, dziękujemy, może innym razem. Na szczęście teraz otwiera buzię ładnie przy jedzeniu gdy ma ochotę i nie wciąga wszystkiego z łyżeczki jakby siorbała. anitaa84, my też trzymaliśmy bardziej przed nią i też szukała drugiej ręki jak się jej jedną dało, ale tak jak pisałam później były straszne złości jak już kogoś bolały plecy od tego chodzenia. Dlatego powiedziałam koniec, dostała piłeczkę i próbowała sama ewentualnie z hiciem pchaczem.
-
Dla niechodzących a chodzących za dwie rączki dodaję, że zaprzestałam prowadzania Małej za dwie rączki, bo doszło do tego, że chciała tak cały dzień i strasznie się darła jak się jej powiedziało dość. Poza tym dowiedziałam się, że to niezdrowe na kręgosłup. Mała chodziła trzymają się za dwie ręce, ale tak naprawdę to była jej potrzeba wymyslona, bo tak naprawdę wcale ich nie potrzebowała, nie trzymała się ich dla równowagi tylko dla poczucia bezpieczeństwa. Po zaprzestaniu całkowitym zaczęła po paru dniach chodzić sama, a teraz odpycha ręce zmartwionęj samodzielnością babci :-) Wcześniej dostała magiczną piłeczkę, z ktorą z równowagi sobie chodziła i chodzi nadal. Aaaa... i zapomniałam się pochwalić, że moja córa ma obsesję na punkcie czytania książeczek albo ich oglądania. Potrafi przynieść książeczkę i każe sobie czytać i udawać zwierzątka :-) No i mówi "da" pokazując paluszkiem jak coś chce dostać. Jak się naje i nie chce jeść to po pytaniu "jeszcze?" kiwa głową na nie.
-
Allayiala, biedna Toś. U nas było identycznie też nic w nosie, gardle, ani w uszach. W siku też nic, a na gorączkę dawaliśmy na zmianę paracetamol i nurofen wg zaleceń pediatry i dopiero wtedy zaczęła spadać temperatura, bo przy samym paracetamolu to tylko rosła albo się utrzymywała. karina bardzo mi przykro z powodu tego wypadku, czytałam chyba o nim na stronie podkarpackiej policji. U nas ostatnio też w rodzinie i wśród znajomych 2 skasowane auta. Wcześniej mi się wydawało, że jakoś to wszystko nas omija... U nas dzisiaj kolejny dzień chodzących eskapad. Wyszliśmy dzisiaj z Małą na huśtawki i ślizgawkę, żeby trochę się oderwać od teściowej, która jest na urlopie. Lila pierwszy raz pochodziła sobie na własnych nóżkach wśród dzieci. Na początku ją to trochę przerażało, bo nie było nikogo w jej wieku tylko takie po 7 lat i w zwyż, ale później już wszystko było ok. Zastanawiam się tylko jak nauczyć ją chodzić za rączkę. Kiedyś to chciała nawet obie rączki ,a teraz skutecznie odpycha :-P Popołudniowe spanie Lila zaliczyła w parku, a my się trochę z N. zrelaksowaliśmy w cieniu i ciszy bez pouczających babć. Ech... mam ich serdecznie dosyć. Zauważyłam, że Lila wkroczyła w okres, w którym nadrabia "papa" i inne takie np. przynieś mamie zabawkę albo "daj"/"weź". Dzisiaj nawet wpinała mi swoją spineczkę do włosów, później zabierała i próbowała sobie wsunąć we włosy z tyłu głowy :-) Super dziewucha z niej teraz, tryska energią i radością, więc nie wiem skąd ta niby anemia :-P Jutro idziemy na grila do znajomych, a pojutrze jedziemy do rodzinki N. niedaleko na prośbę teściowej :-/ Pozdrówka i miłego bez burzowego weekendu.
-
anitaa84, ja to bym chciała, żeby się Lila czymkolwiek zajadała. teraz na szczęście gustuje w owocach z twarożkiem z Gerbera. Na szczęście ma to duuużo kalorii, więc tym bardziej się cieszę. Dzisiaj ukradła N. kurczaka z talerza i wymiętosiła, a później wyciągała z buzi i każdego częstowała. Co do magicznej piłeczki to taka zwykła mała z Kubusiem Puchatkiem o średnicy 5cm, którą jak Lila dorwała u Tosi to chodziła z nią jak się patrzy, a w domu nic. Przedwczoraj Lila mi się wyrwała w Smyku do takich piłeczek no i musiałam kupić, a w domu zaczęła z nią chodzić :-) Co do złoszczenia, to my mieliśmy podobne objawy prężenia rączek i zaciskania zębów parę miesięcy temu, ale nie był to objaw złości, a podobno doznania smaków przy jedzeniu. Lila złości się standardowo, czyli jak się jej coś zabierze albo nie pozwoli, to w płacz taki żaląco-biadolący, czasami przy tym piszczy jak czegoś bardzo nie chce i macha nogami i rękami. Osobiście niesamowicie podziwiam pannę Tosię, która wg mnie jest doroślejsza nad swój wiek i bardzo zrównoważona. My do dzisiaj uczymy się głaskać, a nie targać i średnio nam to wychodzi. Jak dostanę z radości z liścia i mówię, że mamę się głaszcze, to wtedy mnie mizia, ale nigdy nie odmówi sobie mocnego poklepywania. Nic się od Tosi nie nauczyła :-) Od wczoraj Lila zasuwa z euforią po całym mieszkaniu. Już jej rodzice są niepotrzebni. Przeszła niesamowitą odmianę, kiedyś taka beksa lala na każde porzucenie, a teraz szczęśliwa sobie lata. Za to koty żyją w wiecznym strachu :-) kalinah1, a gdzież ty się podziewasz?
-
Allayiala, u nas też było tak z gorączką. I też tuliła się, marudziła i nawet płakać nie chciała. Niby miały być zęby a była 4-dniówka :-/ My dziś po 3 morfologii pobieranej z główki, bo musiało być 100% grawitacyjne pobieranie. Lilii mało krwi leciało w związku z czym była kłuta 2 razy :-( Poza tym zasypiała im na stole i nie chciała płakać. Mamy teraz paskudne siniaki na czole i we włosach. Krew pojechała do Rzeszowa, a my mamy spokój do poniedziałku.
-
My z okazji 11 miesiąca zasuwamy ile sił w nóżkach. Dzisiaj Lila demonstrowała to u pani neurolog i na oddziale, dlatego po wizycie u lekarzy udaliśmy się kupić buty do chodzenia jak zaleciła nasza pediatra :-) Poza tym wyjaśniło się, że wczorajsza wizyta popołudniowa była jednym wielkim zamieszaniem. Pani ordynator wepchała się tam gdzide nie trzeba i bez oglądnięcia dziecka zleciła drugie tyle nowych badań. Masakra! Mamy już pierwsze wyniki morfologii. Żelazo ok, krwinki są za małe i mają za mało hemoglobiny. Wczoraj poszły badania na celiakię, jutro jakieś inne pobierania krwi i w poniedziałek też. Teraz jest badana pod kątem jakiejś dziwnej anemii ze względu na te krwinki. Poza tym neurolog wykluczyła napadowość prężęń Lilii sprzed 3 miesięcy. Musieliśmy iść w filmem na laptopie, bo małej to już dawno minęło. Za to stwierdziła za małe napięcie mięśniowe w nóżkach, ale ogólnie powiedziała, że to jest tylko do skontrolowania i ocenia ją bardzo dobrze. Oczywiście podziwiała jak Mała chodzi, mówiła, że się książkowo rozwija i jest niesamowicie czarująca :-) Wyobraźcie sobie, że chcieli ją dzisiaj znowu kuć, ale N. wywalczył, że dopiero jutro i w poniedziałek. Dowiedziałam się, że 3 fiolki po 2,7 to jest max. jak dla takiego dziecka. Żeby pobrać 4 fiolki musi być zgoda lekarza. Ufff...