-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Monik
-
Monsound, nie przejmuj się, u mnie też szyjka była dłuuuga, zamknięta i w ogóle- w zeszły wtorek, a jak mnie w czwartek wzięły skurcze to aż mi się wierzyć nie chciało, że to TE skurcze ;) Nulko, to mamy dzieciaczki z tego samego dnia? :) Dziewczyny, mój syn jak wczoraj zasnął o 21, tak obudził się o 1.30!, potem o 4.30 i 7.30 normalnie, po raz pierwszy od piątku się wyspałam. Stwierdzam że jestem zakochana-we własnym dziecku I jeszcze pytanko mam do dziewczyn po CC. Prosto z mostu, bo czasu brak- jak u was było z kupą pierwsze dni?mnie ciągle brzuch pobolewa i ciężko mi przeć na kibelku..wspomagam się czopkami, ale trochę się denerwuję tym problemem :/
-
Karim, Pina trzymam kciuki za Was :)
-
Jedyna wada szpitala w którym byłam jest to, że dążą do rozwiazania dopero na koniec 42tyg. Nie zawsze też da się tego dokonac siłami natury..niestety. Jeśli chodzio wyposażenie,sale porodowe, opieke poloznych czy pielegniarek-nie moge niczego zarzucic, a tylko pochylic nisko czoło za ich prace,a wiele negatywnyh opinii slyszalam. wszystko były dosłownie na dzwonek. Nierozpakowane kobietki-wezcie pod uwage rozmiary mojego chlopaka..i nie przejmujcie sie za wiele, dacie rade na pewno.
-
mój synek:
-
pina, nie denerwuj się, nie chciałam nikogo straszyć, wszystko jest do przeżycia, u mnie był ten problem, że maluch mega duży, stąd były te obawy no i że tak dlugo trzymali mnie z tymi zielonymi wodami, bez skurczy.
-
Hej dziewczyny! my już w domku :) widzę że Nulka również 18.02 rozpakowała brzuszek. ale fajnie :) w szpitalu na porodówce 18 i 19 to było straszne oblężenie. Podobno dlatego, że pełnia.. Jak wiecie mój chłopak to całe 61 cm i 4450 wagi. Spadł do 4160, ale na dzisiejszej wadze miał już 4240. Apetyt ma, jak diabli i muszę go dokarmiać, bo niestety moje piersi nie spełniaja jeszcze jego oczekiwań. Co gorsza, chyba pierwsze przystawienia nie były do końca dobre, bo podobnie jak u Witaminki porobiły mi się strupki małe i jak młodego przystawiam to boli jak...ale walczymy ostro. Spróbuję Wam opisać poród chociaż jeszcze mnie trzęsie niestety..chociaż najważniejsze że wszystko dobrze się skończyło. Już po wszystkim dowiedziałam się, że ordynator zlecił podjęcie próby porodu naturalnego w moim przypadku..ale po kolei. Jak wiecie w szpitalu wylądowałam w zeszły wtorek. Trafiłam do pokoju z laskami-wszystkie po terminie, zdesperowane i niezbyt zadowolone z racji pobytu w szpitalu. W czwartek w akcie despecraji napiłyśmy się herbaty z liści malin, nie wiem czy to był powód ( pewnie nie, choć 3 z 4 nas rozpakowały się w ciągu nastepnych 48h), ale zaczęłam odczuwać skurcze, które nie były widoczne na KTG, więc myślałam że to nie to. Gdy pod wieczór rozkręciło się na maksa zaczęłam chodzić w te i z powrotem po szpitalnym korytarzu, tak przez 2 godziny, więc w końcu piguły znowu podłączyły mnie pod KTG, które pokazało regularne skurcze co około 8 minut. Został wezwany lekarz, który stwierdził 4 cm rozwarcia, więc sio na porodowy. Oczywiście, byłam pełna paniki, bo przecież nikt mi nie powiedział że będzie CC, tylko że musimy poczekać. Jak trafiłam na porodowy i usłyszałam co się tam dzieje...rzeźnia, tak mi się skojarzyło. Ileś tam sal porodowych, z których dochodziły takie odgłosy, że myślałam że zemdleję. Trafiąłm do wolnej 6 i podlączyli mnie pod KTG. Międzyczasie przyjechał mój mąż. O 4 nad ranem przebili mi pęcherz, a tam zielone wody..masakra...Skurcze się tak nasiliły, że były już co 4 3-4 minuty, przy każdym te zielone wody leciały, ale nikt nie reagował. Myślałam że oszaleję, ale tętno małego było OK, więc wszyscy czekali na ordynator. Skurcze zaczęły przechodzić około 7 nad ranem. Przyszła ordynator o 7.30 Stwierdziła że akcja porodowa ustaje, nie podadzą mi oxy bo dziecko za duże i jeżeli nie będzie postępu to trzeba będzie ciąć, bo dziecko nie wstawia się do kanału i jest za wysoko.I z zanikajacymi skurczami, z 7 cm rozwarciem mnie tam kur.. zostawili do 10.30! ja o niczym nie myślałam tylko o tych zielonych wodach. Ale tętno było ok, zrobili PH małemu, też było Ok, więc sobie czekali..w końcu o tej 10.30 podjęli decyzję o CC. Mialam już taki atak trzęsiawek że musieli mnie przytrzymać do znieczulenia..o 11.01 mały już był na świecie. Wierzcie mi, że mimo znieczulenia poczułam jak w moim brzuchu zrobiło się pusto i lekko. i poczułam ulgę. Naprawdę. Od razu po wyjęciu syna, zostal poproszony mój mąż, mały dostal odpowiednio 9 i 10 pkt. Okazał się dużym i silnym chłopcem. Gdyby kazali mi go rodzić nie wiem jakby się to skończyło. Mały jest cudny, szczupły i dłuuugi, stwierdzili że ma takie ciężkie kości :) Po CC wstałam po 12 h od zakończenia operacji. Pierwsze kroki, no cóż, te z Was które miały CC wiedzą o co chodzi...ale jak wstalam tak małym się zajmuję bez problemu. Mało śpię, na nic nie ma czasu, ale jestem mega szczęśliwa, że moje dziecko jest całe i zdrowe. Poród SN mógłny się naprawdę nieciekawie skończyć. Moja waga,dzień po porodzie pokazała mi 7 kilo mniej, pozostają 4 nabyte przy okazji. Powiem Wam, że dziewczyny, które rodziły dzieci SN fajnie dochodzą do siebie, ale nie mogę narzekać. Jak dzidzie mają normalna wagę, to naprawdę poród wydaje się do przezycia. Ale takie wielkoludy jak mój najczęściej albo się zakleszczą, albo źle wstawiają i kończy sie próżnociągiem, a tego bałam się najbardziej. Leżała z nami dziewczyna, po próżnociągu, dziecko na obserwacji, niedotlenione..myślę że mnie rozumiecie.
-
mafinkaMonik cierpliwości, to przecież wszystko dla Waszego dobra Mafinko, staram się jak mogę. Ale przyznam że leżenie w szpitalu do przyjemnych nie należy. Taki los. Jak wszystko dobrze pójdzie, w niedzielę się za mnie wezmą.
-
justyna.sankoMonik zakładam że jesteś na Polnej?! Jeśli tak to może się spotkamy bo ja mam termin na 23 lutego i planuję rodzic na św. Rodziny na Engla lub na Polne! Polna, Polna :) a tak się wyrzekałam, ale na razie złego słowa nie mogę powiedzieć, naprawdę.
-
JomiraWiesz co, tak sobie czytam i nieco sie dziwie, aczkolwiek lekarze wiedza pewnie co robia. A czemu sie dziwie? No bo przyszlam sobie na ta nasza planowana cesarke i nikt mi tam nigdzie nie zagladal, wiec nie mieli zielonego pojecia jakie jest rozwarcie, szyjka, nawet usg nie robili! I w sumie, gdyby nie gdzies tam "po drodze" krwawienie z lozyska (bodajze w 18 tygodniu), to od 9 tygodnia ciazy nikt by mojej szyjki nie ogladal... No, ale badz cierpliwa, zapewne blizej juz niz dalej :) Trzymaj sie cieplutko i melduj co slychac :) No widzisz, a tu są takie standardy.
-
Cześć kobietki, ja ciągle 2in1 :) i tak sobie jeszcze pobędę niestety. jestem na oddziale mojego gina, więc opieka ok, generalnie naprawdę narzekać nie mogę. a więc tak trzymają mnie, bo jestem już po terminie-tylko dlatego. Z moim synkiem wszystko dobrze, wody w porządeczku jak największym, łożysko też, KTG też dobrze. Jestem trochę wkurzona, bo patrzeć w sufit to mogłabym w domu, ale po terminie to i tak trzeba się zgłosić do szpitala więc.... U mnie bez zmian niestety, zero rozwarcia, zero skurczy. Lekarze czekają, bo dobrze, gdyby szyjka choć troszkę się ruszyła, ponieważ przy tak twardej i zamkniętej do CC trzeba bardziej nacinać co grozi krwotokiem. Lekarzem nie jestem ale tak to mi opisali. A że z małym jest super, to sobie pozwalają na czekanie. Z uwagi na rozmiary małego wolałabym już teraz cięcie, ale może się zdarzyć, że założą mi żel i zobaczą czy chociaż coś ruszy. Szczerze wątpię że poród będzie naturalny...Ordynator podczas badania stwierdził, że nawet mały nie jest w kanale i "nie ma kontaktu" Nastawiam się na maksymalny okres oczekiwania (do końca 42ego), chociaż lekarz prowadzący mówi że dłużej niż do połowy 42 tygodnia nie będą czekać.Oby! Trochę padło mi na nastrój, nie ukrywam, ale co zrobić. Jakoś muszę wytrwać.
-
A to jeszcze zdążę złożyć SERDECZNE GRATULACJE DLA WITAMINKI Data urodzin super :)
-
Dzięki za słowa wsparcia, oj przydadzą się! Amelka85Lekarz powiedzial ze lepiej jakby sie porod sam zaczal niz zeby teraz go na "zimno" wywolywac bo szyjka niegotowa Amelko, a jednak wypuścili Cię! super, i ciśnienie naprawdę ładnie spadło :) Poza tym widzę, że strategia Twojego lekarza taka jak mojego..tyle że ja juz po terminie. Mój gin też twierdzi, że zamknięta, długa i twarda szyjka nie nadaje się do indukcji. No zobaczymy, co ostatecznie ze mną wymyślą. Jak już Wam wspominałam, osobistego pobytu w szpitalu nie doświadczyłam, stąd ten mój podły nastrój. Normalnie pół dnia dzisiaj przeryczałam...a te wizje... Oby szybko się za mnie wzięli, żebym nie musiała jeszcze tydzien leżeć i czekać za konkretnymi decyzjami-bo teoretycznie na to lekarze mogą sobie jeszcze pozwolić.
-
Hej Dziewczyny, jutro idę do szpitala :( a tak liczyłam, że może coś się rozkręci. Do tego wszystkiego idę do szpitala, do ktorego nie planowałam, ale to jest klinika ginekologiczno-położnicza, u mnie to już niestety patologia się kłania..a to jest szpital specjalistyczny, w którym pracuje mój lekarz i powiedział że najlepiej żebym się stawiła właśnie tam jutro rano. Wiem tylko tyle, że zaczniemy od zbijania ciśnienia, i wtedy być może jeżeli szyjka ruszy (ta nadzieja...) to może będzie indukcja porodu SN. Na pytanie, czy uda się rozwiązać ciążę do końca tygodnia, mój gin stwierdził, że nie może mi tego obiecać. Nie podoba mi się to.., bo za czym tu czekać? Kontakty do kilku z Was mam. Jeżeli przyjdzie mi leżeć i czekać, to mój M podrzuci mi komputer. Nie chcę go brać od razu, żeby nie było gadania.. Przyznam szczerze, że mam marne samopoczucie, bo nie wiem ile będę leżała nim dojdzie do porodu, nie wiem jaki poród to będzie ( SN czy CC), i w ogóle mało wiem, a ja jestem z tych co lubią wiedzieć. Poza tym, nigdy nie miałam "przyjemności" pobytu w szpitalu jako pacjent, więc wizja ta też mnie przytłacza. No nic, jakoś to będzie. Aaa, dzisiaj Walentynki, więc duuuużo miłości Wam życzę!
-
Z Amelki ciśnieniem wydaje mi się, że do porodu jej nie wypuszczą, a i może się nawet skończyć CC. (a może już po wszystkim?) Miała 160/110 a to cesara jak nic. Moje oscyluje w granicach 148/87 i lekarz już gada o CC. Gdyby przekroczyło 150/100 to też mam gonić na IP.
-
Jomira, Maja jest śliczna!
-
No dokładnie, co kobieta to inna reakcja, inna historia. Oj zapowiada się nerwowy tydzień.
-
Karim, zobacz co lekarz to inna praktyka. Joasia napisała, że też miała szyjkę jak kamień, a jednak wywoływali! no to ja już jestem czysto głupia. Jutro rano dzwonię do mojego gina...ciśnienie nic nie spadło przez weekend. Jestem ciekawa co on postanowi. Bardzo boję się CC i wolałabym wywołany poród naturalny, mimo że mój chłopak na sporego się zapowiada. Niestety, obawiam się że ta szyjka+ciśnienie+gabaryty młodego, skończy się krojeniem.
-
Karim, nie jestem ginekologiem, ale to z tego co mi powiedział lekarz w piątek, żeby zabrać się za indukcję porodu muszą być spełnione pewne przesłanki, takie jak choćby przygotowująca się już szyjka do porodu, czy jakiekolwiek rozwarcie. Zobacz, ja też teoretycznie powinnam mieć wywołanie, ale lekarz mówi że na tą chwilę nie ma to sensu, bo jeżeli szyjka długa i zamknięta to i tak nie ruszy. Jeżeli u Ciebie już coś tam się dzieje, to spooko, trochę Ci pomogą i wszystko się rozkręci :) u mnie widzisz nic się nie dzieje i jeżeli nie ruszy do końca 41 tygodnia to po prostu mnie potną i tyle. Dodatkowym przesłaniem do CC jest to nieszczęsne ciśnienie. Tak mi się kojarzy że i Pretka miała właśnie pierwszą CC (druga też chyba dlatego) że szyjka nie była gotowa do porodu. Od tych wszystkich scenariuszy aż mnie głowa boli Staram się nie przejmować, ale jestem zestresowana jak diabli, taka prawda.
-
Asiunia, Witaj z powrotem :) jeszcze raz gratulacje!. Chylę czoła, poród SN dorodnego bobasa bez nacięcia-pięknie po prostu!
-
Oj, to ciśnienie Amelce ostrro poszło..moje też nie za dobre niestety, ale jeszcze się nie kwalifikuje na telefon do gina. Mafinko, ano widzisz ja ciągle 2in1 :) aż nockę zawaliłam przez to wszystko, bo wizja CC mnie trochę przeraża, nie brałam tego do końca pod uwagę, stąd pewnie te stresy. I ta szyjka, no nie mogę pojąć że tam kompletnie nic się nie dzieje.
-
I u nas dzisiaj słońce świeci na całego :) tylko ziiimno podobno się zrobiło, tak czy owak na dwór trzeba iść. Witaminko, Ty jutro idziesz do szpitala, więc ja już Ci piszę, że trzymam kciuki za Was, w razie bym nie zdążyla do wieczora! Wszystkiego dobrego.
-
Karim, gratuluje dobrych wyników!! :)
-
Hej kobietki-jestem w domku..głowa mi napuchła od tego wszystkiego, z emocji aż się wyryczałam, ale po kolei... Najpierw miałam KTG, mały ruchliwy jak zawsze, ale udało się zapis zrobić. Wszystko w porządku, zero widoku skurczy. Potem położna zmierzyła ciśnienie, 147/87 czyli kiepsko.. Robiłam zapisy ostatnimi czasy i niestety od około tygodnia utrzymuje się na tym poziomie, mam jakieś trzęsienie dłoni od czasu do czasu, głowa pobolewa, ale jakoś nie panikowałam do tej pory, zwłaszcza że obrzęki tylko dłoni baardzo rzadko mam, a w moczu białka nie ma- z resztą wyniki są super. W końcu weszłam do gabinetu, i tak: To coś co mi leciało rano- gin zrobił ten test o którym pisała Witaminka, i wynik wyszedł na granicy, ale podczas USG stwierdził że ilość wód płodowych jest wprost idealna, i wygląda na to, że to może być początek jakiejś infekcji. Przepisał mi globulki, żeby paskudztwo zatrzymać na samym początku. Przyznam, że w ciągu dnia i mnie napadła myśl, że być może to początki infekcji, zwłaszcza jak troszkę ustąpiły te wydzieliny koło 13ej. Po badaniu i USG przeszedł do konkretów- w sensie co robimy dalej. I tak, moja szyjka jest długa, twarda i zamknięta, w ogóle nie przygotowuje się do porodu. Zero rozwarcia. Do tego ten wzrost ciśnienia. Wytłumaczył mi, że wywoływanie porodu przy takiej szyjce nie ma sensu, bo po prostu nie urodzę :( Przez sobotę i niedzielę mam 3x dziennie mierzyć ciśnienie i w poniedziałek do południa dzwonić, bo będzie w szpitalu. Jeżeli ciśnienie pozostanie nadal w tych granicach co dzisiaj, to niestety ustali mi w poniedziałek termin CC, bo tak czy owak przy mojej szyjce SN nie wchodzi w grę. Jeżeli ciśnienie wróci do tego, które miałam praktycznie przez całą ciążę, czyli w granicach 135/70, to jeszcze we wtorek na KTG i poczekamy do środy. W środę kończę 41 tydzień i wtedy, jeżeli szyjka dalej się nie ruszy to już skierowanie do szpitala na bank. Także muszę potkwić jeszcze chwilkę w tzw. "zawieszeniu" i zobaczymy co i jak. Co do malucha, to ma się świetnie :), ma około 4100 (!), wody tyle ile trzeba i wszystko z nim OK. Przyznam szczerze, że jestem trochę zdezorientowana, bo spojenie mnie ciągnie ostro, brzuch pobolewa, myślałam że to wszystko wskazuje na to, że mój organizm się przygotowuje do porodu, a tu takie wieści. Jeszcze przy wyjściu mi powiedział, że to dopiero 2 dni po terminie, że nie mam panikować i że z szyjką jeszcze może się zmienić, ale...plan działania j/w.
-
Karim, taką optymistką to ja nie jestem :) zwłaszcza że wygląda na to, że się trochę uspokoiło. Będzie co ma być, ale czuję że to jeszcze nie to. W każdym razie, telefony do kilku z Was mam, więc dam znać co i jak. Jeśli chodzi o płatności drogą internetową, to ja miałam kiedyś taką sytuację w pracy, że logowałam się do konta, żeby wysłać firmowe płatności i nie mogłam się zalogować, bo wracałam do strony na której wpisuje się hasło. Po dwóch nieudanych próbach dałam sobie spokój i wróciłam do tematu po jakimś czasie. A tam komunikat że użytkownik zablokowany. No to się wkurzyłam i też zadzwoniłam na infolinię. Okazało się to był ich błąd. Żadne komunikaty się nie wyświetlały, że mają jakąś awarię, czy że wpisywane przeze mnie hasło jest nieprawidlowe ( mam 5 prób, z czego wykorzystałam 2). Na szczęście mogłam temat załatwić przez telefon i odblokować użytkownika. Generalnie korzystam z tego dobrodziejstwa dzisiejszych czasów również prywatnie, ale jak już coś się zablokuje to najczęściej niestety muszą generować nowe hasło, użytkownika etc. W przypadku kont biznesowych wydaje mi się, że więcej spraw można za pomocą haseł, pinów załatwić przez telefon. A tak swoją drogą to bym gościa ostro zrugała , to jego wyjasnienie jakoś mało przekonujące.. Idę pod prysznic, i po 3 ruszamy do doktorka. Pogoda kiepska na rodzenie, lenia dzisiaj mam :)
-
Witaminko, ale to są koszule do szpitala, więc wolę zrobić sama, bo jak mi spali to dopiero będzie. Dzwoniłam do gina, mówi że jeżeli nie będzie jakiegoś gwałtownego chluśnięcia to mogę czekac do 16ej, ale jeżeli stwierdzę sama że leci bardziej to mam przyjechać na IP. Kazał tylko zabrać torbę w razie co, bo mówi że może się zdarzyć że będzie trzeba jechać prosto do szpitala. Szczerze wątpię, ale zobaczymy.