-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Monik
-
Dziewczyny, jesteśmy na razie w domku-w komplecie. Mały został przebadany przez chirurga, Usg,Rtg-prześwietlony wzdłuż i wszeż. Na razie obserwujemy go w domu bo od około południa jest lepiej troszkę, ale jutro jedziemy na powtórne Usg. wg. dzisiejszych badań jest ok, ale musimy obserwować. Przy pylorostenozie objawy się nasilaja a u nas jakby lepiej. Musimy czekać. Lekarze powiedzieli ze przyczyna może być prozaiczna-mały za dużo je, albo ja zjadłam coś co mu zaszkodzilo, bo pojawiły się też wypryski na buzi (nabiał?) w każdym razie wersja przejedzeniowa jest możliwa..Konrad ciągnie do oporu, beknie, przyśnie i dalej...i o to dalej chyba za dużo. dzisiaj w szpitalu zachowywał się jakby był glodny-w domu dostałby cyca, a w szpitalu w którym robili mu usg brzucha, w żołądku był jeszcze pokarm z poprzedniego karmienia..i to sporo. modlę się, żeby to były te prozaiczne przyczyny. szpital i operacja, w końcu jeszcze nie wykluczona, przeraża mnie.
-
u mnie niestety pod górkę. jedziemy do szpitala. mały ma podejrzenie pylorostenozy- jest to wrodzony przerost mięśni odźwiernika - miejsca przejścia żołądka w dwunastnicę. Objawy- chlustanie treścią pokarmową, to już nie są ulewania, ale wymioty właśnie. oby to nie było to-mały będzie musial zostać poddany operacji.
-
solange63A to w Polsce polozne nie umawiaja sie na spotkanie? U nas bylo tak, ze pare dni po porodzie, polozna dzwoni i umawia sie na pierwsze spotkanie i kiedy przychodzi, zawsze umawiamy sie na kolejne U mnie dokładnie tak to działa.
-
No to dzisiaj urodzinowy dzień, bo i mój ojczym dzisiaj świętuje. W ogóle większość mężczyzn w mojej rodzinie to zodiakalne ryby-mój tato, moi dziadkowie, mój mąż też :) Nulko u mnie położna była 4 razy od powrotu do domu. Póki kikut nie odpadnie to niech przychodzi. Co do krwi przy kikutku to się nie wypowiem. Może zadzwoń do położnej? Byliśmy dzisiaj na wizycie patronażowej. Tak mi się coś wydaje, że to lekarz powinien przyjść raz do dziecka, ale ok. Pediatra dokładny, konkretny, nie mogę narzekać. w końcu za coś człowiek im płaci. Oczywiście nie obyło się bez dyskusji o szczepieniach. aż mi się nie chce o tym pisać.
-
himeko, no to chyba rzeczywiście przyszedł na ciebie czas :) trzymam kciuki za ciebie!
-
Nulka, a próbowałaś wyciągac sutki laktatorem nim dasz cyca małemu? mi to naprawde pomogło. rety, piszę tu do was, a mój mały leniwiec śpi na lewym ręku, który mi usycha powoli...ale jak poczuje łóżko koniec spania.
-
Solange, w nocy rzeczywiście ładnie śpi twoja córcia, ale faza activ też dość długa w dzień :) no nic, pozostaje się cieszyć tym co jest, bo w nocy podobnie jak u ciebie-cyckowanie i spanko.
-
Solange, no to możesz mieć rację. Nasz mały o 19ej jest kąpany, potem godzinka cyckowania, fiśkowania i pobudka koło północy, następna o 3ej i 6ej. Godzinka fiśkowania i sen do 9ej, potem około 2 godzinki przerwy i drzemka 2 godzinki i spacer. No a samo popołudnie to już maało snu, aż do kąpieli. :/ a pierwszy tydzień był taki bossski :) spanko dzień i noc, pobudka co 3 godzinki... Jakoś myślałam że takie bąki więcej śpią w dzień :)
-
himeko Ale któraś z Was pisała, że poród może się zacząć w każdej chwili nawet jeśli szyjka długa i twarda, więc mam nadzieję, że u mnie tak będzie.______________________________________________ 40 tydzień i 2 dzień. Termin na 24. lutego/ 2. marca Nie denerwuj się kobieto, mnie położyli właśnie z w/w powodu i nadciśnienia do szpitala 6 dni po terminie. Z wrażenia chyba 2 dni później przyszły skurcze. Mały się urodził 9 dni po terminie, chociaż dzień wcześniej na badaniu szyjka pozostawała baz zmian. Co do karmienia. U mnie jedno karmienie= jeden cyc.Póki co z pokarmem nie mam problemów-tzn. z jego ilością. Codziennna konsumpcja zup naprawdę działa, do tego nauczyłam się pić około 2,5 litra wody dziennie. Aż mi się wierzyć nie chce, że ja tyle piję :) Była wczoraj u mnie położna. Mały waży 4680. Przy wyjściu ze szpitala miał 4240, czyli nie dość że odzyskał wagę urodzeniową 4450 to jest i nadwyżka :) a w domu jestesmy tydzień. Widać własna produkcja służy. Mam za to inny problem. Przechwaliłam młodego. Od 2 dni paskudnie mało śpi w dzień. Jak już kimnie przy cycu, po 5 minutach budzi się i zapominj o spaniu. w ciągu dnia jak prześpi 3 gopdziny to z hukiem, a potem tylko krótkie drzemki, najlepiej na reku. masakra nocki ok-co 3 godziny, ale ten brak snu w dzien mnie dobija..
-
Pretko, u mnie podobnie jak u Solange, została rozciągnieta skóra, ale też i tłuszczyk, który się nazbierał "przy okazji", łącznie 2,5 kilo które mam więcej niż przed ciążą. Wszystko zalezy też od tego, w jakim tempie obkurcza się macica-tak bynajmniej mi się wydaje. Ja to czekam aż skończy się te 6 tygodni, potem biegiem do gina i wracam na basen. Przed ciążą regularnie plywałam 3x w tygodniu, teraz pewnie nie dam rady tak często, ale chociaz ze 2 razy chciałabym chodzić w tygodniu. Liczę na to, że basen pomoże mi z tą skórą na brzuchu, rozciągniętą na maxa podczas ciąży..Reszta wygląda OK, tylko ten brzuch mi sie baaardzo nie podoba.
-
Dziewczyny, dzisiaj 1 marca, więc rozpoczyna się Wasz miesiąc. Trzymam kciuki :) Mało stresów, wiele pozytywnych emocji! Wszystkiego dobrego!
-
Dziewczyny, LUTY na który tak wszystkie czekałyśmy za nami :) Aż się wierzyć nie chce..Wszystkie maluchy całe i zdrowe, jest z czego się cieszyć. Mamusie nierozpakowane- za Was nadal trzymam kciuki. Teraz to już zapewne kwestia dni, albo i godzin do powitania maleństw na świecie!
-
Nulko, ja też mam dość krótkie brodawki, ale kilka dni temu solange poradziła wyciągnięcie sutków laktatorem przed podaniem małemu..i powiem szczerze że pomysł trafiony. Mały "chwyta" od razu. KarolinaR- GRATULACJE!
-
Pina, GRATULACJE! Amelka, GRATULACJE! Solange, no rzeczywiście, poród SN to był chyba tylko u Ciebie, Asiuni, Kathi, Karim i Joasi, a reszta dziewczyn to CC.
-
Witaminko, to u mnie postępowanie z werandowaniem takie samo. Pretko, każda położna ma swoja wizje, ale 3 tygodnie to przesada, jeżeli jest odpowiednia temperatura.
-
Tak patrzę, że Kathi to nie widać od porodu. Amelka też zamilkła, może jest na porodówce? :)
-
Pretko, uśmiałam się :) babie rzeczywiście nie dogodzisz. Solange, taak, ta teoria "kryzysowa" 3,6,9..jakoś się nie przejmuję, ale zapas zbieram "w razie co". Póki co, z mizernym efektem, bo Konrad wykorzystuje praktycznie wszystko co wyprodukuję. Jestesmy po weekendowej wizycie teściów. Od achów i echów aż mi się w głowie kręci. Jutro przypinam czerwoną kokardę :) Zaliczylismy też dzisiaj pierwszą wentylację, dziecię spało snem sprawiedliwego.
-
Justynko, serdeczne gratulacje! Jomira, no to trzymam kciuki. My już od wtorku jedziemy tylko na własnej produkcji. Solange, położna laktacyjna twierdzi że kryzys laktacyjny pojawi się tak czy siak, i warto mieć zapas. Poza tym, jak będę chciała się wypuścić na jakieś zakupy, do fryzjera, to chcę mieć mleczko dla tatusia, żeby mógł małemu dać.
-
Dziewczyny, aż strach pisać, ale...mam złote dziecko!oby się nic nie zmieniło :) W nocy pobudka co 3 godzinki, i dalej spanie. W dzień są godzinki aktywności, wtedy domaga się uwagi, naszych głosów, i najchętniej noszenia na ręku. Smoczek-nie ma problemu, czy to NUK, czy jakiś tam zwykły, nawet nie wiem jakiego producenta. Jak już przyśnie, smok wypluwa i tyle w temacie. Daję mu troszkę herbatki koperkowej, więc i picie z butli Aventu nie jest mu obce. No dziecko bezproblemowe póki co. Solange, Jomira, z każdym dniem z piersiami coraz lepiej :) chyba naprawdę się przyzwyczajają. Rozpoczęłam już nawet ściąganie i mrożenie pokarmu na czas kryzysu laktacyjnego. Himeko, zacznie się na pewno! u mnie NIC nie wskazywało na to, że cokolwiek w ogóle zacznie się dziać. Szyjka w ogóle nie przygotowywała się do porodu, 2 dni przed porodem była dłuuga, zamknięta i twarda. I proszę, jak przyszły skurcze, to aż mi się wierzyć nie chciało, że to jednak się dzieje :)
-
serdeczne gratulacje karim!!!!
-
Pretko, no to rzeczywiście często mały ci się budzi. Ja na razie nie narzekam, minimum to są 3 godziny i w dzień i w nocy. Da się przeżyć. Solange, karmisz z nas najdlużej. Czy też na początku odczuwałaś bolesność sutek w chwili, jak Noemi "zasysała" brodawkę? mnie to strasznie boli, ale położna mi powiedziała wczoraj, że one musza się "przyzwyczaić" i z czasem nie będą takie tkliwe. Mały bierze całą brodawę do dzióbka, więc to na pewno nie problem odpowiedniego przystawienia.
-
Jomira, co kraj to obyczaj hehe Aktualnie, w PL, a bynajmniej w Poznaniu radzą kąpać tylko w wodzie, co 2-3 dzień i zakazują wręcz używania oliwek przez 1 miesiac, skórka ma się złuścić i samodzielnie, bez wspomagaczy przygotować do egzystencji po drugiej stronie brzucha. Ja kąpię młodego codziennie, a to dlatego że on po prostu lubi się kąpać. Oczy ma jak 5 złoty i widać, że jest zadowolony. Poza tym woda- to przecież odprężenie, relaks, również dla takiego małego czlowieczka. Dziwią mnie te zalecenia z myciem co 2-3 dzień. Jakiegoś tam płyniku zacznę troszkę lać za jakiś czas, bo teraz kąpię go w takim specjalnym roztworze, bo ma troszkę rumień niemowlęcy.
-
Mój chłopak jak sie obudzi w nocy, to zazwyczaj z kupolem, więc nim dostanie cyca, jest przebrany i po najedzeniu się ląduje prosto w lóżeczku. Kochany, jest, nie budzi się częściej niż co 3 godziny, a w nocy zalicza jedno spanko 4,5 godzinne około. :) Mafinko, przestaję słuchać tego co można jeść a co nie bo oszaleję. Oczywistości, takich jak wszelkie wzdymające, napoje gazowane itp. omijam, a z resztą na zasadzie zdrowego rozsądku. Co do słodkości. Moja przyjaciółka powiedziala-a straszny z niej łakomczuch na słodkości, że jadła sobie białą czekoladę. Ja z racji tego, że KOCHAM słodycze i na biszkoptach ciężko mi wytrzmać, też sobie od wtorku podjadam ( mimo wspomnianych problemów z kupą..- stara jestem, a ....) i nie zauważyłam żeby coś się działo. Co do problemów w toalecie, zwiększona dawka błonnika zaczyna działać, bo powoli coś się rusza... Dziewczyny, odnośnie lewatywy. Jak już dotarłam na porodówkę, przypomniało mi się o niej przy 6-cio centymetrowym rozwarciu, więc zapytałam położną co z tym fantem, a ona do mnie, że nie mam się przejmować, jak pójdzie to pójdzie hehe Na marginesie-nie poszło, bo ładnie się wypróżniałam przed wszystkim. A dzień po CC,w sali z kobietami w ciąży zrobili mi wlewkę doodbytniczą. Jakoś nie krępowało mnie wywalenie tyłka do tej czynności w obecności pielęgnieraki. I powiem że nawet nie ruszyłoby mnie gdyby tam stała cała armia. Dziewczyny, nie ma czegoś takiego jak poczucie wstydu w szpitalu. W moim pokoju byłysmy we 3 po porodach i zero skrępowania. Dziewczyna ponacinana wietrzyła tyłek na łóżku, ja wietrzyłam ranę na brzuchu..naprawdę zero wstydu-sama natura! :) Mi się już zdarzyło robic samodzielnie lewatywę w domu. Te zestawy są za grosze w sklepach medycznych, ale to nieistotne...Kilka miesięcy temu skutecznie zakorkowałam sie jagodami, nic nie pomagało, więc zrobiłam sobie lewatywę w domu. Nawet mąż mi pomagał!Łazienka była w strasznym stanie po całej akcji hihi Nie polecam samodzielnych akcji tego typu.
-
te gwiazdki, to chyba się pojawiły, bo słowo zalicza się do "brzydkich" chociaż nie tej najcięższej kategorii ;)
-
mafinkaMonik odpowiadam, z kupą było beznadziejnie. Trzeciego dnia po CC dostałam czopek - nic, drugi - nic, trzeci - dwa bobki, odhaczono w karcie że wypróżnienie nastąpiło. Problemy zaczęły się w nocy, dostałam takich boleści, że poprosiłam o lek przeciwbólowy, bo myślałam, że to po wyjęciu drenu (miałam przy CC krwotoki i założono mi dren). Jednak ból nie minął a ja utwierdziłam się w przekonaniu, że to moje jelita tak gazu (dosłownie) dają. W sobotę na wizycie poskarżyłam się na ból, lekarz osłuchał brzucho i stwierdził ciszę (a więc jelita nie pracowały) i dostałam w tyłek Metokroplamid, efekt taki że wyłam z bólu, bo jelita ruszyły ale gazy nie chciały ulatywać dopiero spora dawka Espumisanu (wyczarowanego cudem przez położną) ulżyła mi niesamowicie. Wieczorem przyjechał mężulo z moim cudownym lekiem na jelita Duspatalinem Retard i dolegliwości bólowe ustały. Jednak do wyjścia ze szpitala kupy nie było. Dopiero w domu pojadłam; jabłko, płatki fittela, rodzynki oraz chlebek szwedzki Wazy (z mnóstwem błonnika) i na drugi dzień efekt był widoczny, a nawet bisowałam do dziś staram się jeść dużo błonnika, a jeśli tylko coś nie gra, popycham sprawę tranem (i wtedy nie ma zmiłuj). Wielkie dzięki Mafinko :) chyba sobie colonu c wezmę. Jabłka już zjadłam.. płatki fittela? *****, a mi powiedziała środowiskowa, że takich rzeczy karmiąc się nie je... e tam, każda ma inną wizję, tego co się je, a co nie.