Skocz do zawartości
Forum

monika4

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez monika4

  1. witam za mną ciężki tydzień, żywię jednak nadzieję, że pomału wychodzimy na prostą tak niesamowitej biegunki nie widziałam do tej pory, do tego mój kochany Kubuś kompletnie odmawiał jedzenia waży juz 13, 5 kg, lekarz wyliczyła, że powinien co najmniej 17 kg od niedzieli do wtorku brał nifuroksazyd = czy jak to się tam pisze ale było coraz gorzej, tempka co 4 - 5 godzin w okolicach 40 st, 10 - 12 kup dziennie, kompletna odmowa jedzenia, na szczęście dużo pił i się nie odwadniał, poza rzutami gorączki szalał jak zdrowe dziecko, właśnie we wtorek lekarka zaleciła bactrim, oczywiście dalej lakcidy, nurofeny, witaminy, poprawa jednak dopiero od wczoraj, tzn. zeszło do 3 - 4 luźnych kupek na dobę i już nie ma temperatury, na własną rękę wprowadziłam mu skrobię kuzu i podaję jako kisielek do picia, przygotowany na herbatkach jagodowych - powiedzmy, że pije ale jakoś szklankę przez cały dzień udaje mu się wcisnąć, od dzisiaj zaparzyłam mu jeszcze korzeń kobylaka - tu z kolei kategoryczna odmowa przyjęcia pomimo rozpuszczenia w wywarze jego ulubionych herbatek, jednak kilka łyżeczek jakoś wmusiłam co mu jest dokładnie - nie wiadomo, podejrzewamy zatrucie pokarmowe i do tego jeszcze reakcję alergiczną na jakiś składnik pożywienia (zielone kupy), nie jest to świństwo zaraźliwe, ponieważ zarówno my jak i dzieci z wczasów nie mają żadnych niepokojących objawów lekarz też nie ma pomysłu ale skłania się ku naszym podejrzeniom, Kuba w tym samym czasie przyjął kilka nowych dla niego produktów - rzeczony arbuz w ilościach hurtowych, całkiem możliwe, że i skórkę pogryzł - podobno mówili w radiu, że arbuzy są jakoś zabezpieczane chemicznie przed psuciem, czy coś tam, że nawet sanepid zabronił przekrajania ich w sklepach, ponadto pierwszy raz jadł gumę rozpuszczalną i żelki - dzieci częstowały i sobie zaszalał, do tego zmieniłam mu wodę do picia, nie był tam dobrawy i oczywiście upał, który sprzyja rozwijaniu się choróbsk najważniejsze, że nie gorączkuje, coś minimalizuje częstość oddawania kupek, do tego od wczoraj cos tam zaczął jeść, po troszeczkę ale jednak, martwi mnie tylko, że domaga się jedzenia, nie specjalnie właściwego dla jego stanu zdrowia, tzn. wczoraj to była kaszanka, kiełbasa i plasterek szynki, zupka ogórkowa, dzisiaj już zaszalał - bo zechciał frytki, kotlecika smażonego i znów ogórkową - moje lekkostrawne kleiki, sucharki, marchwianki czy gotowane kurczaczki miał głęboko w poważaniu nie jest gorzej a lepiej po tych jego zachciankach smakowych, więc oczyszczam sumienie wyrodnej, trującej matki hehehe ja za to, niestety, na stres reaguję żarciem i powiem, że jak dzisiaj stałam na wannie i coś tam myłam i jak mimochodem spojrzałam w lustro i zobaczyłam swój brzuch, niewciągnięty, z boku to przerażenie mnie złapało, w siódmym miesiącu miałam podobny do tego teściowa miała kolejna operację we wtorek, istniało ryzyko, że nie będzie chodzić, bo była cięta bardzo blisko nerwa kulszowego, część kości ogonowej jej usunięto, kawałek tyłka też, jednak lekarka nie do końca była zadowolona, prawdopodobnie coś tam zostało i jest duże prawdopodobieństwo, że będzie odrastać, zostały jej już jedynie jakieś płytki jako eksperymentalna metoda przeprowadzana w Bygdoszczy przez te burze to nie mieliśmy ani prądu ani netu, dopiero dzisiaj jest oki, w czwartek wracaliśmy od teściowej ze szpitala w samym środku burzy i powiem wam, nie było nam do śmiechu do tego m. już kończy altanę, tzn. w zakresie jaki sobie założył, bo do końca to jeszcze sporo kasy brakuje teraz tylko jakieś poprawki na dachu, zapomniałabym dodać, że udało mu się spaść z tego dachu, na drewniany stół a potem na ziemię, nieźle nogę rozharatał i ogólnie się poobijał do babci wybieramy się jutro, jakoś tak niepewnie się czuję co zastaniemy, miałam dzisiaj taki nie ciekawy sen, że wnuki zaczęły wojnę toczyć juz o dom babci, pomimo, że przecież żyje, próbowałam się kłócić, pamiętam, że krzyczałam i płakałam, kazali ją zabrać z hospicjum i zostawić samą, że niby teraz przejmą opiekę, ja nie chciałam oddać babci bo wiedziałam jak ta opieka będzie wyglądać sen był tak wyrazisty i realny, że do tej pory pamiętam, mam takie jakieś uczucie rozbicia... no nic, zobaczymy jutro, tym bardziej, że to babci imieniny i to był koszmarnie długi pościk
  2. doczytałam dziewczyny i przyznam się, że niewiele pamiętam jednak pamięć nie ta, nie mogę zapomnieć cudownych oczu Sabinki anuli, oj, faktycznie można utonąć, do tego Zuzia uroczo wygląda w nowej fryzurce, co do pola ogórków to nie zazdroszczę i zarazem podziwiam, ja po moich kilku rządkach mam zawsze obsypane odkryte części ciała a na plażę też sie wpraszam i też jak dziubala z zimnym malibu, wieki nie piłam... moniq czyli juz zaczęłaś odliczanie do przyjazdu do PL??? super, jak ten czas zleciał!!!! szkoda, że nie zahaczysz o Wrocław, może jednak???? lehrerin super, że Nisia już po anginie!!! niech po malutku dochodzi do siebie!!!! słonko i jak zatrucie???? mam nadzieję, że już dobrze??? i co z domem??? znaleźliście coś??? agatron czyli jesteś za chlebem??? sama wyjechałaś czy rodzinnie??? jakoś mi umknęło, gratki półmetka devahan myślę, że to niezły pomysł na pracę, znasz się na tym, lubisz czyli startuj!!! będziemy zaciskać kciuki za sukces, chociaż, wierzę, że nie i bez tego będziesz super dziubala ale szalejesz bez dzieci, czas na maksa wykorzystany, owocnego załatwiania, wybierania, kupowania... monia mam nadzieję, że nic poważnego burza nie nabroiła, strasznie to wyglądało, basen Kuby, mówiły sąsiadki, przeleciał nad ich stodołą, następną i ... poleciał w siną dal, trampolina przefrunęła przez dom i zatrzymała się na iglakach, oczywiście podziurawiona donoszę jeszcze, że w faktory, w calzedonni są przecenione stroje kąpielowe - po 8,9 i 21, 90 za komplet, głównie bikini ale są też i push apy
  3. witam za mną ciężki tydzień, żywię jednak nadzieję, że pomału wychodzimy na prostą tak niesamowitej biegunki nie widziałam do tej pory, do tego mój kochany Kubuś kompletnie odmawiał jedzenia waży juz 13, 5 kg, lekarz wyliczyła, że powinien co najmniej 17 kg od niedzieli do wtorku brał nifuroksazyd = czy jak to się tam pisze ale było coraz gorzej, tempka co 4 - 5 godzin w okolicach 40 st, 10 - 12 kup dziennie, kompletna odmowa jedzenia, na szczęście dużo pił i się nie odwadniał, poza rzutami gorączki szalał jak zdrowe dziecko, właśnie we wtorek lekarka zaleciła bactrim, oczywiście dalej lakcidy, nurofeny, witaminy, poprawa jednak dopiero od wczoraj, tzn. zeszło do 3 - 4 luźnych kupek na dobę i już nie ma temperatury, na własną rękę wprowadziłam mu skrobię kuzu i podaję jako kisielek do picia, przygotowany na herbatkach jagodowych - powiedzmy, że pije ale jakoś szklankę przez cały dzień udaje mu się wcisnąć, od dzisiaj zaparzyłam mu jeszcze korzeń kobylaka - tu z kolei kategoryczna odmowa przyjęcia pomimo rozpuszczenia w wywarze jego ulubionych herbatek, jednak kilka łyżeczek jakoś wmusiłam co mu jest dokładnie - nie wiadomo, podejrzewamy zatrucie pokarmowe i do tego jeszcze reakcję alergiczną na jakiś składnik pożywienia (zielone kupy), nie jest to świństwo zaraźliwe, ponieważ zarówno my jak i dzieci z wczasów nie mają żadnych niepokojących objawów lekarz też nie ma pomysłu ale skłania się ku naszym podejrzeniom, Kuba w tym samym czasie przyjął kilka nowych dla niego produktów - rzeczony arbuz w ilościach hurtowych, całkiem możliwe, że i skórkę pogryzł - podobno mówili w radiu, że arbuzy są jakoś zabezpieczane chemicznie przed psuciem, czy coś tam, że nawet sanepid zabronił przekrajania ich w sklepach, ponadto pierwszy raz jadł gumę rozpuszczalną i żelki - dzieci częstowały i sobie zaszalał, do tego zmieniłam mu wodę do picia, nie był tam dobrawy i oczywiście upał, który sprzyja rozwijaniu się choróbsk najważniejsze, że nie gorączkuje, coś minimalizuje częstość oddawania kupek, do tego od wczoraj cos tam zaczął jeść, po troszeczkę ale jednak, martwi mnie tylko, że domaga się jedzenia, nie specjalnie właściwego dla jego stanu zdrowia, tzn. wczoraj to była kaszanka, kiełbasa i plasterek szynki, zupka ogórkowa, dzisiaj już zaszalał - bo zechciał frytki, kotlecika smażonego i znów ogórkową - moje lekkostrawne kleiki, sucharki, marchwianki czy gotowane kurczaczki miał głęboko w poważaniu nie jest gorzej a lepiej po tych jego zachciankach smakowych, więc oczyszczam sumienie wyrodnej, trującej matki hehehe ja za to, niestety, na stres reaguję żarciem i powiem, że jak dzisiaj stałam na wannie i coś tam myłam i jak mimochodem spojrzałam w lustro i zobaczyłam swój brzuch, niewciągnięty, z boku to przerażenie mnie złapało, w siódmym miesiącu miałam podobny do tego teściowa miała kolejna operację we wtorek, istniało ryzyko, że nie będzie chodzić, bo była cięta bardzo blisko nerwa kulszowego, część kości ogonowej jej usunięto, kawałek tyłka też, jednak lekarka nie do końca była zadowolona, prawdopodobnie coś tam zostało i jest duże prawdopodobieństwo, że będzie odrastać, zostały jej już jedynie jakieś płytki jako eksperymentalna metoda przeprowadzana w Bygdoszczy przez te burze to nie mieliśmy ani prądu ani netu, dopiero dzisiaj jest oki, w czwartek wracaliśmy od teściowej ze szpitala w samym środku burzy i powiem wam, nie było nam do śmiechu do tego m. już kończy altanę, tzn. w zakresie jaki sobie założył, bo do końca to jeszcze sporo kasy brakuje teraz tylko jakieś poprawki na dachu, zapomniałabym dodać, że udało mu się spaść z tego dachu, na drewniany stół a potem na ziemię, nieźle nogę rozharatał i ogólnie się poobijał do babci wybieramy się jutro, jakoś tak niepewnie się czuję co zastaniemy, miałam dzisiaj taki nie ciekawy sen, że wnuki zaczęły wojnę toczyć juz o dom babci, pomimo, że przecież żyje, próbowałam się kłócić, pamiętam, że krzyczałam i płakałam, kazali ją zabrać z hospicjum i zostawić samą, że niby teraz przejmą opiekę, ja nie chciałam oddać babci bo wiedziałam jak ta opieka będzie wyglądać sen był tak wyrazisty i realny, że do tej pory pamiętam, mam takie jakieś uczucie rozbicia... no nic, zobaczymy jutro, tym bardziej, że to babci imieniny a teraz przepiszę esemeska od gabi młody szaleju dostał, na szczęście Nika ok. szkoda, że nie udało się spotkać Pozdrów od nas forumki buźka czyli oczywiście pozdrawiam wszystkie forumki!!!! i to był koszmarnie długi pościk a teraz lecę czytać, jak dzisiaj nie odpiszę to sorki ale padnięta jestem
  4. monika4

    Żywe srebro

    witam za mną ciężki tydzień, żywię jednak nadzieję, że pomału wychodzimy na prostą tak niesamowitej biegunki nie widziałam do tej pory, do tego mój kochany Kubuś kompletnie odmawiał jedzenia waży juz 13, 5 kg, lekarz wyliczyła, że powinien co najmniej 17 kg od niedzieli do wtorku brał nifuroksazyd = czy jak to się tam pisze ale było coraz gorzej, tempka co 4 - 5 godzin w okolicach 40 st, 10 - 12 kup dziennie, kompletna odmowa jedzenia, na szczęście dużo pił i się nie odwadniał, poza rzutami gorączki szalał jak zdrowe dziecko, właśnie we wtorek lekarka zaleciła bactrim, oczywiście dalej lakcidy, nurofeny, witaminy, poprawa jednak dopiero od wczoraj, tzn. zeszło do 3 - 4 luźnych kupek na dobę i już nie ma temperatury, na własną rękę wprowadziłam mu skrobię kuzu i podaję jako kisielek do picia, przygotowany na herbatkach jagodowych - powiedzmy, że pije ale jakoś szklankę przez cały dzień udaje mu się wcisnąć, od dzisiaj zaparzyłam mu jeszcze korzeń kobylaka - tu z kolei kategoryczna odmowa przyjęcia pomimo rozpuszczenia w wywarze jego ulubionych herbatek, jednak kilka łyżeczek jakoś wmusiłam co mu jest dokładnie - nie wiadomo, podejrzewamy zatrucie pokarmowe i do tego jeszcze reakcję alergiczną na jakiś składnik pożywienia (zielone kupy), nie jest to świństwo zaraźliwe, ponieważ zarówno my jak i dzieci z wczasów nie mają żadnych niepokojących objawów lekarz też nie ma pomysłu ale skłania się ku naszym podejrzeniom, Kuba w tym samym czasie przyjął kilka nowych dla niego produktów - rzeczony arbuz w ilościach hurtowych, całkiem możliwe, że i skórkę pogryzł - podobno mówili w radiu, że arbuzy są jakoś zabezpieczane chemicznie przed psuciem, czy coś tam, że nawet sanepid zabronił przekrajania ich w sklepach, ponadto pierwszy raz jadł gumę rozpuszczalną i żelki - dzieci częstowały i sobie zaszalał, do tego zmieniłam mu wodę do picia, nie był tam dobrawy i oczywiście upał, który sprzyja rozwijaniu się choróbsk najważniejsze, że nie gorączkuje, coś minimalizuje częstość oddawania kupek, do tego od wczoraj cos tam zaczął jeść, po troszeczkę ale jednak, martwi mnie tylko, że domaga się jedzenia, nie specjalnie właściwego dla jego stanu zdrowia, tzn. wczoraj to była kaszanka, kiełbasa i plasterek szynki, zupka ogórkowa, dzisiaj już zaszalał - bo zechciał frytki, kotlecika smażonego i znów ogórkową - moje lekkostrawne kleiki, sucharki, marchwianki czy gotowane kurczaczki miał głęboko w poważaniu nie jest gorzej a lepiej po tych jego zachciankach smakowych, więc oczyszczam sumienie wyrodnej, trującej matki hehehe ja za to, niestety, na stres reaguję żarciem i powiem, że jak dzisiaj stałam na wannie i coś tam myłam i jak mimochodem spojrzałam w lustro i zobaczyłam swój brzuch, niewciągnięty, z boku to przerażenie mnie złapało, w siódmym miesiącu miałam podobny do tego teściowa miała kolejna operację we wtorek, istniało ryzyko, że nie będzie chodzić, bo była cięta bardzo blisko nerwa kulszowego, część kości ogonowej jej usunięto, kawałek tyłka też, jednak lekarka nie do końca była zadowolona, prawdopodobnie coś tam zostało i jest duże prawdopodobieństwo, że będzie odrastać, zostały jej już jedynie jakieś płytki jako eksperymentalna metoda przeprowadzana w Bygdoszczy przez te burze to nie mieliśmy ani prądu ani netu, dopiero dzisiaj jest oki, w czwartek wracaliśmy od teściowej ze szpitala w samym środku burzy i powiem wam, nie było nam do śmiechu do tego m. już kończy altanę, tzn. w zakresie jaki sobie założył, bo do końca to jeszcze sporo kasy brakuje teraz tylko jakieś poprawki na dachu, zapomniałabym dodać, że udało mu się spaść z tego dachu, na drewniany stół a potem na ziemię, nieźle nogę rozharatał i ogólnie się poobijał do babci wybieramy się jutro, jakoś tak niepewnie się czuję co zastaniemy, miałam dzisiaj taki nie ciekawy sen, że wnuki zaczęły wojnę toczyć juz o dom babci, pomimo, że przecież żyje, próbowałam się kłócić, pamiętam, że krzyczałam i płakałam, kazali ją zabrać z hospicjum i zostawić samą, że niby teraz przejmą opiekę, ja nie chciałam oddać babci bo wiedziałam jak ta opieka będzie wyglądać sen był tak wyrazisty i realny, że do tej pory pamiętam, mam takie jakieś uczucie rozbicia... no nic, zobaczymy jutro, tym bardziej, że to babci imieniny a teraz przepiszę esemeska od gabi młody szaleju dostał, na szczęście Nika ok. szkoda, że nie udało się spotkać Pozdrów od nas forumki buźka czyli oczywiście pozdrawiam wszystkie forumki!!!! i to był koszmarnie długi pościk
  5. hej wiecie co, jak tak spojrzałam za siebie, do początku tego roku, to widzę, że ciągle mamy jakoś pod górkę, najśmieszniejsze z tego jest to, że dopiero lehrerin (dzięki) uświadomiła mi, jak wiele ciężkich chwil przeszliśmy a mimo wszystko jakiś taki wewnętrzny optymizm mnie nie opuszcza ciężko jest, chwilami nawet bardzo, czasami łza popłynie albo głos zabrzmi głośniej ale DR z Kubusiem wczoraj już praktycznie było dobrze ale, niestety w nocy znów gorączka budzi się, uciekam
  6. dziubala przekaż uroczemu dwulatkowi - Maciusiowi
  7. musieliśmy zjechać do domu, Kube coś wzięło, podejrzewam arbuza ale może to i jakaś grypa jelitowa, w czwartek w nocy dostał 38 stopni tempki i skarżył się na ból brzuszka, w piątek dalej był niewyraźny ale zażądał plażowania, pojechaliśmy na plażę, tam zaczął się rozkładać, wróciliśmy do pokoju, znów tempka i ból brzuszka, przeczyściło go i było wszystko oki, po południu juz zdrów jak skowronek to znów ruszyliśmy na plażę, tam szalał jak zwykle, znajoma poczęstowała go arbuzem, do wieczora juz było po chłopie, gorączka pod 40 mstopni, kilka razy go przeczyściło, tak, żew noc nie za wesoła, dopiero o 4.00 zqsnęliśmy, cała sobota taka sobie trzy razy nocnik i tempka nie wzrastała powyżej 38 stopni a wieczorem znów 40 i juz ostra biegunka, nie było wyjścia, tele. do lekarza, zezwolenie na jazdę i kilka instrukcji, pampers, nurofen i do auta, zasnął natychmiast ale zaczął skarżyć się po godzinie jazdy na ból karku i nóżek, już myślałam o najgorszym a Kubie było niewygodnie w foteliku, wyjęliśmy go i położyliśmy na siedzeniu, zasnął natychmiast, m. starał sie jechać bardzo ostrożnie, zresztą trasa była prawie pusta, w foteliku nie mieliśmy szansy dowieźć gorączkującego dziecka, dzisiaj mocno go czyści, gorączka już troszke ustępuje, tylko raz skoczyła w ciągu dnia, poza tym szaleje jak zwykle wydaje mi się, że arbuz mógł zawinić bo w czwartek też go sporo zjadł, lekarz go obejrzał, przepisał leki i... czekamy na poprawę __________________
  8. nadrobiłam zaległości ale niewiele pamietam, trzy nocki w plecy dały się we znaki lehrerin duuuuuuuuuuuużo zdrówka dla Niski, bidulka cierpi okrutnie a dla was sił i oby Justysia nie podłapała monia dla Amelki!!!!! zubelek wytrwałości w walce z charakterem córci,oby nocnik wkroczył na stałe do łask anula duuuuuuuuuuuuuuuuuuuużych żniw ogórkowych i oby cena była stabilna słonko tulę mocno!!!! niebawem będziecie zxnów razem agatron za kibelek manenka szacun za dietę devachan wrrrrrrrrrrrrrrrrrr na m. za auto!!!! odzyskaj kasę!!!! newania dla Daruni i jużnic nie pamietam, sorki ale padam
  9. musieliśmy zjechać do domu, Kube coś wzięło, podejrzewam arbuza ale może to i jakaś grypa jelitowa, w czwartek w nocy dostał 38 stopni tempki i skarżył się na ból brzuszka, w piątek dalej był niewyraźny ale zażądał plażowania, pojechaliśmy na plażę, tam zaczął się rozkładać, wróciliśmy do pokoju, znów tempka i ból brzuszka, przeczyściło go i było wszystko oki, po południu juz zdrów jak skowronek to znów ruszyliśmy na plażę, tam szalał jak zwykle, znajoma poczęstowała go arbuzem, do wieczora juz było po chłopie, gorączka pod 40 mstopni, kilka razy go przeczyściło, tak, żew noc nie za wesoła, dopiero o 4.00 zqsnęliśmy, cała sobota taka sobie trzy razy nocnik i tempka nie wzrastała powyżej 38 stopni a wieczorem znów 40 i juz ostra biegunka, nie było wyjścia, tele. do lekarza, zezwolenie na jazdę i kilka instrukcji, pampers, nurofen i do auta, zasnął natychmiast ale zaczął skarżyć się po godzinie jazdy na ból karku i nóżek, już myślałam o najgorszym a Kubie było niewygodnie w foteliku, wyjęliśmy go i położyliśmy na siedzeniu, zasnął natychmiast, m. starał sie jechać bardzo ostrożnie, zresztą trasa była prawie pusta, w foteliku nie mieliśmy szansy dowieźć gorączkującego dziecka, dzisiaj mocno go czyści, gorączka już troszke ustępuje, tylko raz skoczyła w ciągu dnia, poza tym szaleje jak zwykle wydaje mi się, że arbuz mógł zawinić bo w czwartek też go sporo zjadł, lekarz go obejrzał, przepisał leki i... czekamy na poprawę
  10. monika4

    Żywe srebro

    i ze spotkania nici musieliśmy zjechać do domu, Kube coś wzięło, podejrzewam arbuza ale może to i jakaś grypa jelitowa, w czwartek w nocy dostał 38 stopni tempki i skarżył się na ból brzuszka, w piątek dalej był niewyraźny ale zażądał plażowania, pojechaliśmy na plażę, tam zaczął się rozkładać, wróciliśmy do pokoju, znów tempka i ból brzuszka, przeczyściło go i było wszystko oki, po południu juz zdrów jak skowronek to znów ruszyliśmy na plażę, tam szalał jak zwykle, znajoma poczęstowała go arbuzem, do wieczora juz było po chłopie, gorączka pod 40 mstopni, kilka razy go przeczyściło, tak, żew noc nie za wesoła, dopiero o 4.00 zqsnęliśmy, cała sobota taka sobie trzy razy nocnik i tempka nie wzrastała powyżej 38 stopni a wieczorem znów 40 i juz ostra biegunka, nie było wyjścia, tele. do lekarza, zezwolenie na jazdę i kilka instrukcji, pampers, nurofen i do auta, zasnął natychmiast ale zaczął skarżyć się po godzinie jazdy na ból karku i nóżek, już myślałam o najgorszym a Kubie było niewygodnie w foteliku, wyjęliśmy go i położyliśmy na siedzeniu, zasnął natychmiast, m. starał sie jechać bardzo ostrożnie, zresztą trasa była prawie pusta, w foteliku nie mieliśmy szansy dowieźć gorączkującego dziecka, dzisiaj mocno go czyści, gorączka już troszke ustępuje, tylko raz skoczyła w ciągu dnia, poza tym szaleje jak zwykle wydaje mi się, że arbuz mógł zawinić bo w czwartek też go sporo zjadł, lekarz go obejrzał, przepisał leki i... czekamy na poprawę
  11. monika4

    Żywe srebro

    oooooooooooooooooo!!!!!!!!!!!! stronka!!!!!!!!!!!!!!! to za spotkanie!!!!!!!!!!!!!!!
  12. monika4

    Żywe srebro

    witam wieczorkiem nocleg z niedzieli na poniedziałek mam załatwiony tu gdzie mieszkamy, potem mają zajęte, zaczniemy od jutra szukać czegoś przynajmniej do wtorku, sytuacja wygląda nijak tzn. z hospicjum żadnych info o pogorszeniu u babci, teściowa ma we wtorek operację, Piotrek ma oddać krew ale moze warunkowo oddać potem, powiedzmy - środa, czwartek, nam w domu piwnicę znów zalało, mama daje radę andzia jak chcesz, to jak będziemy szukać noclegu dla siebie to mogę popytac też o was, iszpan zresztą też tylko dajcie info czego mam szukać, w jakiej kwocie was interesują noclegi, jakie warunki itp... my płacimy za pokój 3 os. z łazienką, tv i balkonem - 80 zł. dziennie, do tego za całe 10 noclegów taki ryczałt za Kubę - 50 zł na pw wysyłam wam numer telefonu, wyślijcie smska jakby co
  13. monika4

    Żywe srebro

    andziaMy planujemy jechac do Dzwirzyna, wszystko zalezy od pogody i od tego, czy uda mi sie znalezc sensowny nocleg. A od Dzwirzyna do Grzybowa to juz zabi skok, wiec moze i mnie sie uda z Wami spotkac to dawaj!!!! i już w niedzielę przyjeżdżaj!!! super, że Staś sprzedany, niech teraz rodzinę pomęczy!!! iszpan wielkie brawa za rower!!!! a dla Benniamina wielki szacun za troskę, tę by mi sie łezka zakręciła gabi wierzę, że nic nie pokrzyżuje planów i zostaniemy, przynajmniej do tego 21
  14. my akurat sie wczasujemy w Grzybowie, pogoda taka sobie, dzisiaj pierwszy raz było słoneczko bez chmurek na niebie, przesiedzieliśmy 4 godziny na plaży, wszyscy juz złapali kolorek, ja brązy, m. raczka, Kuba tak połowicznie Kubuś był w swoim żywiole, nie chciał wyjść z wody, mam nadzieję, że już będzie ładnie do końca naszych wczasów buziaki dla wszystkich
  15. buziaki znad Bałtyku dzisiaj pogoda dopisała jak nigdy, chociaż kompletnie się nie zapowiadało, rano deszcz i wiatr ale o 12.00 zdecydowaliśmy się, że jednak, mimo wszystko jedziemy nad morze i... zaskoczenie, ustabilizowało się, z nieba zniknęły chmurki, gdzieś do 14.00 jeszcze potwornie wiało a potem juz tylko słońce, hehehe do obrzydzenia w sumie siedzieliśmy jakieś 4 godziny z przerwą na obiad, m. spiekł raka, Kuba ma czerwoną buźkę o sobie nie wspomnę mam nadzieję, że już tak będzie wciąż słonko obejrzałam fotki, super!!!!! cudne delfiny, super rodzina!!! zubelek twoje też na NK ale ty chudzielec jesteś!!!! widzę, że m.jednak sporo zrzucił kilogramów, dziewczyny śliczne jak zawsze!!! monia fotki wrzucę po powrocie, tu by mi wrąbało całą kartę, byłam już trzy razy w Kołobrzegu ale na twoich młodych nie trafiłam oby woda w basenie się nagrzała!!! dzisiaj morze było cieplutkie jak nigdy!!! manenka trzymam kciuki za kopenhaską!!!! ann udanego pobytu w Piwnicznej
  16. hej wczasujemy, pogody super brak ale nie jest najgorzej, sporo jeździmy po lesie, apetyt wzrasta niemiłosiernie ale co tam, odchudzać się będę jak wrócę
  17. monika4

    Żywe srebro

    hej z Grzybowa, pogoda w kratkę ale to nie problem, jeździmy rowerami jakby co, po wczorajszych jazdach mam tak potworne zakwasy, że ledwie łażę ale na rower wsiadłam, w ogóle to złapała nas dzisiaj na tych rowerach ulewa, Kuba zasnął sobie w najlepsze w foteliku, nic mu nie przeszkadzało pod wieczór wypogodziło się i przesiedzieliśmy do 20.00 na plazy marzę, żeby spotkać się z gabalaskami i mam nadzieję, że uda się zostać, główny problem to czy z babcią nie będzie żadnych niespodzianek, potem - to czy znajdziemy coś wolnego za rozsądne pieniążki bo pogoda jakoś nie ma dla mnie znaczenia, hehehe i oczywiście kasy musi starczyć, gabi a wy kiedy dokładnie przyjedziecie????
  18. hej, dojechaliśmy o 10 rano, pogoda taka se, słońce, ulewa, słońce, ja jestem po nieprzespanej nocy, wypiłam piwo i mam odjazd, Kuba padł, m. ledwie na oczy patrzy ze zmęczenia ale od jutra odpoczywamy testuję blue conecta z ery, zobaczymy jak to finansowo wyjdzie, bo chodzi bardzo słabo
  19. jeszcze na słówko przed wyjazdem wpadłam a tu takie nowiny!!!!! mahakala serdecznie gratuluję, Pola witaj po Tej stronie auto zapakowane, jeszcze tylko rowery m. przypnie przed jazdą, chcemy wyruszyć ok. 3.00, ja zaraz kanapki, kompanie, ostatnie spojrzenie czy wszystko zabrane (pewnie nie, hehehe ale co tam, w końcu nie jedziemy na koniec świata, jakieś sklepy będą) i do łózka złapac troszkę snu devachan zrozumiałam skąd ta twoja pobłażliwość... czy tolerancja w stosunku do m. zrozumiałam skąd (ojczym) ale uważam, ze powinnaś coś z tym zrobić i dla siebie i dla Vica!!! małż nie ma prawa bić, popychać, szturchać, czy coś tam... sama przecież o tym doskonale wiesz!!! przestań się na to godzić, to nie jest twój ojczym i wcale nie musisz przechodzić przez tego typu działań po raz kolejny a co czuje albo będzie kiedyś czuł Vic jeżeli zobaczy???? nie chcę prawić kazań ale tak mnie jakoś wzięło cholera, faceci i ich nie rozładowane emocje co do odpieluchowania, współczuję zmagań, może to jeszcze nie ten moment??? super, że znalazłaś łańcuszek lehrerin super, że masz taką podporę w postaci Nisi!!! wielkie gratulki tak rezolutnej dziewczynki słonko ale super zakupy!!!! teraz pora na dorosłych monia ładne to z początku stronki, powinnam czytac takie rzeczy kiedy juz brakuje mi cierpliwości do Kuby, od razu człowiek mięknie i znów wie, ze macierzyństwo to posłanie i... wielka odpowiedzialność a teraz już zmykam buziaczki dla wszystkich
  20. monika4

    Żywe srebro

    nie żyję ale już spakowani, chłopy śpią, ja zaraz kanapki, kompanie i też dołączam do wyrka, mam straszną ochote na kawę ale chyba sobie odpuszczę mówiłam wam co Kuba wymyslił ostatnio - otóż, jak wszyscy wiemy, tam gdzie była woda są komary, czyli u nas zatrzęsienie, moje dziecko nie pozwala sie ostatnio niczym pryskać ani smarować bąbli, nie wiem, jakaś taka fobia histeryczna - tylko karze sobie na ugryzienia przyklejać plasterki co zrobić, przyklejam, przynajmniej się nie drapie ale za to wygląda jak po jakimś koszmarnym wypadku gabi Kuba zawsze dużo pił dobowo, tzn. w dzień stosunkowo mało, tak w okolicach pół litra, za to w nocy nadrabia, w dzień nie ma zwyczajnie czasu na picie
  21. witam u nas też pada a co tam, niech się komary mnożą, ciągle ich za mało
  22. monika4

    Żywe srebro

    moje koszmarne sreberko zasikało dzisiaj w nocy dwa pampki na full, i przyturlało się nad ranem do mnie, żeby jeszcze podlać moje wyrko wypija w nocy 1,5 litra wody to i leje!!!! nie rozumiem, jak można spać tak twardo i nie czuć, że się sika wiosną już spokojnie było bez sikania w nocy a od tej gorączki miesiąc temu powrót do przeszłości przedtem juz bronił się przed zakładaniem na noc pieluchy a teraz wręcz domaga się zabezpieczenia andzia też sie cieszę, że jadę, chociaż pogoda niezbyt optymistyczna, bierzemy rowery i będziemy jeździć jakby plaża była poza zasięgiem dobrze, że będziesz mogła sprzedać Stasia chociaż na tydzień, tylko nie oszalej z nudów przy zaledwie dwójce maleństw
  23. monika4

    Żywe srebro

    delikatnie mówiąc to chyba nam coś zdycha wąteczek meldować się, co słychać u was i sreberek!!!! Kuba dalej próbuje rozładować emocje bijąc, nie mam juz pomysłu jak go tego oduczyć, izolacja nie działa kompletnie bo płacze i od razu przeprasza i tak do upadłego aż się ktoś w końcu nie zlituje i go nie przytuli, dzisiaj uderzył moją mamę, "obraziłyśmy się" to płakał przez godzinę aż do wymiotów poza tym to dalej wulkan energii, właśnie próbuje spakować się nad morze, w dzień nie było szansy tak usilnie pomagał ponadto ubezwłasnowolnił mnie zupełnie, nie ruszę się bez niego na krok, nawet do kibla od razu jest przy mnie albo już woła jak tylko straci mnie z pola widzenia "mamuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuusiu!!!!!" przy pakowaniu oczywiście rzucił hasło - nie zapomnij tego swojego kremu, na cellulitis!!!! nie mam pojęcia jak udało mu się zapamiętać, ba ja nawet nie wiem kiedy przy nim użyłam zwrotu, że smaruję sobie kremami cellulit iszpan padłam przy tym zmęczeniu Beniamina po tańcu na twoich rękach toż umęczyła bidoka ja juz nie specjalnie mogę poszaleć z Kubą w górze, niby nie za ciężki bo niewiele ponad 14 kilo ale mój kręgosłup kompletnie nie nadaje się do takich łamańców, jakoś nie mogę odnaleźć drogi do ortopedy, gina zresztą też gunia andzia i co ze Stasiem???
  24. hej właśnie zaczęłam się pakować, próbowałam w dzień ale z marnym skutkiem - Kuba niesamowicie pomagał jutro jeszcze sporo spraw mamy do załatwienia a w czwartek już moooooooooooorze!!!!! devachan to trzymam kciuki za znalezienie zguby, wiem jak bolą takie emocjonalne straty a co do małża to wrrrrrrrrr nie zdawałam sobie sprawy, że on rąk w rozmowie z żoną używa dawaj go tu, może wytłumaczymy, ze pewnych rzeczy się nie robi, na jego sposób oczywiście lehrerin smaruj plecki w takim razie i spokojnej nocy, bez pieczenia gabi kurcze, mam nadzieję, że uda się poczekać, choć nie wiem czy jeszcze babcia nie będzie miała swoich planów, wczoraj nie wyglądało to optymistycznie, no nic, zobaczymy a tak swoją drogą to jesteś niesamowita, jak w ogóle po takiej ciężkiej pracy, można egzystować samodzielnie z dwójką dzieci??? dla mnie to nie do pojęcia, chylę czoła monia to zmuś tego swojego chłopa do jakiegoś wolnego w lecie, pakujcie maluszki i nad Bałtyk!!!! słonko i jak wyprawa do ikei??? pytam z grzeczności bo wiem, że poradziłaś sobie super!!!!!
  25. Irysowawitacjie;) Moge do was dolaczyc...??? Bo jakos nie moge znalezc lutowek 2006...a z twego miesaca jest moj synus...:)Pozdrawiam:) jasne, witaj u nas rozgość się i poopowiadaj o sobie, ostatnio troszkę zaniedbujemy wątek ale mam nadzieje, że to się niebawem zmieni gratuluję Janeczki i też czekam razem z tobą!!!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...