-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez mamaola
-
Hej, Ja już po zakupach. Ile to daje radości! Tylko żeby się od tego nie uzależnić! :) Jeszcze tylko kilka body będę musiała kupić i to wszystko. No chyba, ze synuś okaże się straszny siusiumajtek albo będzie ulewał, to być może trzeba będzie coś dokupić. sadza - dzięki za linka, kiedyś już na tej stronie wylądowałam, ale jakoś uznałam, że za wcześnie na taką edukację i potem zapomniałam. Jeśli chodzi o ubieranie, to wcale nie jest głupie pytanie! Ja już je zadaje od dawna przy różnych okazjach młodym mamom, koleżankom i po internecie szukam :) I właśnie mamy mówią, ze body lepsze od koszulki bo przytrzymuje pieluchę i się nie zawija. I można je łączyć z pajacykiem lub śpioszkami plus ewentualnie cieplejszy kaftanik na wierzch jak jest zimno. Ale założę się, że same dojdziemy do tego co nam i dzieciaczkom pasuje najbardziej :) karola - trzymam kciuki za pieska! Faktycznie duża ta Twoja kruszynka... Ja w sumie byłam ostatnio na usg ponad miesiąc temu, wtedy był 1 kg, więc nie wiem jak jest teraz, ale jak leżałam w szpitalu to 2800 dziewczyny miały w 37-38 tc. filipka - ależ się Ciebie czepiły te choróbska! Mam nadzieję, że ucho już nie boli i nie będzie boleć. Trzymaj się w zdrówku i odpoczywaj. agatcha - cieszę się, że pobyt w szpitalu nie był jednak taki zły i że Cię podleczyli. Zazdroszczę tego oglądania noworodków! kasia - wózeczek fajniutki! Do mnie właśnie dotarło, że nie mam gdzie wózka trzymać :/
-
Dzień Dobry, Ja dziś już o 8 rano dzwoniłam do szkoły rodzenia, bo dziś zapisy i bałam się, że mi miejsc zabraknie :) I udało się. Zajęcia zaczynają się 8 czerwca, ale spróbuję się wprosić na wcześniejsze zajęcia z karmienia (ostatnie zajęcia, które mogą mi przepaść, bo już urodzę) - 25 maja. Już się nie mogę doczekać :) O 13 jadę dziś jeszcze po ciuszki do jednej dziewczyny mieszkającej w Szczecinie. Sprzedaje po swoim maluszku, który już wyrósł, a ceny bardzo przystępne. I myślę, że na razie wystarczy. Resztę będę dokupować na bieżąco. I będę się mogła za pranie zabrać. Szkoda tylko, że pogoda taka do dupy.... kasiawawa - jak napisałaś o tych skurczach przepowiadających to nagle zrobiło się tak blisko do porodu! Mi brzuch twardnieje regularnie i dość często, ale jestem na lekach przeciwskurczowych, to pewnie na razie tłumią jakieś większe rzeczy. Jak mi je odstawią, to się pewnie zacznie! A jaki wózek kupiłaś? babs-i - i jak tam samopoczucie od rana? Przeszło, czy nadal męczy?
-
małolatka - niestety muszę zgodzić się z natalią - pielęgnując w dziecku nienawiść do taty więcej szkody wyrządzisz maluszkowi niż jego tacie. Nawet jeśli nieodpowiedzialny tata zasługuje na najgorsze! To będzie dla Ciebie pewnie jedna z trudniejszych rzeczy - wychowywanie dziecka w pojedynkę tak, żeby emocjonalnie mu niczego nie brakowało i żeby nie czuło się porzucone przez tatę... Zresztą może nie będzie tak źle i jak sobie facet przemyśli to oprzytomnieje i zachowa się jak należy. Poza tym w Twojej sytuacji dobrze byłoby ubiegać się o alimenty. babs-i - jeśli masz w domu no-spę to lepiej weź - na pewno nie zaszkodzi (1 tabl. forte lub dwie tej zwykłej bez recepty) i połóż się do łóżka na boku. Jak do jutra nie przejdzie to idź może do lekarza, albo chociaż zadzwoń się skonsultować. Dobrej, spokojnej nocy.
-
filipka - dokładnie! Albo, że odkurzając mieszkanie można też odkurzyć kanapę i meble... guga - ja też czytałam jak ważna jest regularność dla maluszka, ale nie sądzę, żeby chodziło o taką punktualność co do minuty. Raczej o taką samą kolejność wydarzeń w ciągu dnia, stałe pory posiłków i spania (chociaż noworodek będzie Ci narzucał raczej absolutną nieregularność). Ale myślę, że spontaniczność i radosne podejście do macierzyństwa jest równie ważna, albo i ważniejsza od trzymania się ustalonego rozkładu. slim lady - przykro słyszeć, że stosunki z teściową nie poprawiły się... Zazwyczaj to wspólne mieszkanie jest źródłem konfliktów, a nie odwrotnie. Mam nadzieję jednak, że wszystko się ułoży i teściowa zrozumie, że jej syn ma już własne życie i własny dom. Przesyłam masę dobrych fluidków dla Ciebie, żebyś się nie smuciła. babs-i - a brzuch twardnieje regularnie, czy po prostu masz przez cały dzień zwiększone napięcie? Brałaś coś rozkurczowego - no-spę, rumianek? Odpoczywasz? Jeśli tak, a twardnienie jest częste, to lepiej jechać do szpitala.
-
filipka - fajny link :) Wyprzedziłaś mnie, bo chciałam zacząć szukać czegoś takiego. Jak na zawołanie :) Ja też coraz częściej myślę o kimś do pomocy raz w tygodniu jak maluch się urodzi. Wolę ten czas poświęcić maluchowi. I wolę żeby mąż też spędzał ten czas z dzieckiem niż na próbach sprzątania (z których i tak pewnie nie do końca będę zadowolona). gosia - bidulko, ciągle coś. Ale jak pisałam już - liczy się teraz każdy tydzień i każdy który przetrzymasz jest dla córeczki na wagę złota. Bądź z siebie dumna, że wytrzymałaś już tyle i pamiętaj, że nic dla małej nie jest teraz tak ważne (żadne sprzątanie czy zakupy) jak to żebyście wytrzymały jeszcze troszkę. Bądź dzielna. Trzymam za Ciebie kciuki.
-
Hej Mamuśki, A ja się nadal po wczorajszych zakupach czuję poobijana... A dziś jadę na jogę. Muszę zapytać, czy z tymi dolegliwościami spojenia mogę ćwiczyć... babs-i - rozbroiłaś mnie tym mięsem :) A ciuszków ja też na razie nie piorę. Tylko kompletuję i sprawdzam, co jeszcze potrzebne. Jak już będę miała wszystko, to dopiero zacznę prać. Poza tym czekam na lepszą pogodę, bo chciałabym powiesić wszystko na dworze, lubię jak pranie pachnie świeżym powietrzem i wiatrem :) małolatka - powodzenia na badaniach guga - my też pewnie tak będziemy wyglądać! Notorycznie zmęczone i niewyspane. Ale mam nadzieję, że szczęśliwe :) A jeszcze po drodze są czerwcówki :) Potem my. Dopiero teraz zwróciłam uwagę na datę Waszego zakochania - jest dokładnie taka jak w naszym przypadku - noc z 31/1 stycznia 2001. Tomek powiedział mi wtedy coś, co rozpoczęło naszą wspólną przygodę :) Choć zakochana byłam w nim już trochę wcześniej... Tylko nie wiedziałam, czy z wzajemnością :) Pamiętam tę noc tak dobrze. A minęło już tyle lat! filipka - jeśli chodzi o prasowanie, to nie pamiętam już kto, ale jakaś ciężarówka mówiła mi, że prasuje na siedząco.... Jakby tak nisko rozłożyć deskę przed kanapą, to może i by się dało? Dla mnie też to stanie jest najbardziej zniechęcające. sadza - my z mężem mamy umowę, że sam sobie prasuje, ale wczoraj też mnie poprosił o przygotowanie koszuli na spotkanie i jakoś nie umiałam mu odmówić :) Przyjemnego dnia Wam życzę!
-
sadza - cieszę się, że chleb wyszedł i nie podnosi cukru. Ja nigdy nie sądziłam, że tak mi będzie chleba brakować (jakiegokolwiek!). Z innego forum - dla mam cukrzycowych - dostałąm jeszcze jeden przepis, z mąki sojowej. Soja zawiera głównie białko, mniej węglowodanów, a chlebek na niej upieczony ponoć smakuje jak biszkopt. Ale zanim się podzielę, to muszę najpierw wypróbować. Mąkę sojową już kupiłam :) Tylko sił do stania w kuchni brak... A z prasowaniem to mam tak samo, po prostu tego nie cierpię! - mam taką metodę wieszania, że nigdy nie prasuję (wyjątek - koszule, ale tylko swoje, mąż musi sobie radzić sam) i wszystko dobrze wygląda. I kupuję ciuchy, które się nie gniotą. Na szczęście ubranka niemowlęce są malutkie i szybko się je będzie prasować. W ramach przygotowań na pewno je poprasuję, ale potem, jak się maluszek urodzi to nie wiem, czy będę umiała się zmotywować...
-
Ja chyba pójdę w ślady filipki i sobie poodpoczywam. Chyba za dużo się nachodziłam dzisiaj - bardziej zaczęło mnie boleć spojenie... A noc też miałam dziwną - obudziłam się o 4 żeby wziąć tabletkę, przy okazji oczywiście do toalety i jakoś odechciało mi się spać... Od 4 do 6 rozwiązywałam sobie w łóżku sudoku słuchając chrapania męża :) slim lady - a czemu jesteś "w stresie"? Coś się stało?
-
natalia - ja tak jak slim lady - rzeczy dla noworodka będę prała w proszkach dla maluszków (zakupiłam płyn z Loveli, ale jeszcze nie używałam) i nie będę używała płynu zmiękczającego na początku. Skóra noworodka jest bardzo wrażliwa i przepuszcza wszelką chemię do środka. Wydaje mi się, że nie warto ryzykować. Potem, jak już ocenisz czy maluch ma wrażliwą skórę można powoli przejść na normalny proszek. Ja jednak mam zamiar przez te ok pół roku jednak dziecięcych używać. Oczywiście to tylko moje zdanie. Tak robiła moja siostra. A mama prała tylko w płatkach mydlanych :) Aha, jeszcze mam jedną radę dla Ciebie - nie wkładaj ciuszków do świeżo zmontowanej szafy. Niech się troszkę powietrzy! To niby meble dla dzieci, ale zawsze trochę chemii mają i szkoda, żeby ubranka to wchłonęły. filipka - bidulko! Staraj się dziś poodpoczywać (wiem, że z Zosią trudno) - może zróbcie dzień bajek, albo jakiś gier planszowych - żebyś tylko mogła troszkę poleżeć. Uważaj na siebie. Dzisiaj przeszło, ale to już jakiś znak, że coś się może wydarzyć. Nie ryzykuj! A moje zakupy udane! W pobliżu mam sklep z odzieżą używaną i mają sporo ciuszków dziecięcych (dobre firmy - next, george, mothercare). Nakupowałam jak głupia :) Kupiłam 1,5 kg ;) głównie pajacyków 0-3 mies, ale też kilka koszulek i bluz dla starszych maluchów. Wydałam w sumie 40 zł za 16 sztuk odzieży! Nie mogłam się zatrzymać :) Ale rozmawiałam wczoraj z mamą i też poradziła mi, żebym dała sobie spokój z tymi starymi ciuszkami. Po co męczyć siebie i dziecko? Więc z jej błogosławieństwem puściły mi wszelkie tamy ;) W Pepco kupiłam tylko pieluchę flanelową, troszkę skarpeteczek i jedne śpioszki. Ile to daje radości!
-
Witam dziewczynki, Ja dziś idę na polowanie - zobaczę co mają z dziecięcych ciuszków w pepco i w lumpeksie. Muszę też zajrzeć do lekarki, bo ostatnio się tak spieszyła, że zapomniała dać mi recepty na leki przeciwskurczowe i zaraz mi się skończą. Dobrze, że śliczna pogoda, przyjemnie się będzie powałęsać po dworze. Buziaczki.
-
filipka - tak, zauważyłam, dziękuję Ci bardzo! Podziękowałam pod postem (albo mi się tak wydaje :) ) To by się zgadzało z wersją mojego męża - poszliśmy razem do hurtowni dziecięcej i oglądaliśmy takie materacyki. Oczywiście nie było napisane ile ważą, ale mój M wziął taki do ręki i mówi - 6 kilo :) Zdaje się, że ma wagę w rękach ;) Na forum doczytałam, że wiele mam pokupowało takie materacyki do łóżeczek turystycznych i nie były za ciężkie, więc na 90% ja też tak zrobię. Ale jeszcze nie odrzuciłam zupełnie wersji z łóżeczkiem drewnianym. Trzeba się będzie w końcu zdecydować ;) Dobrej nocki i zdrowych brzuszków!
-
guga - pisz, pisz - wszystkie mądre rzeczy których się dowiesz! Czyli jednak lepsza kołderka? Albo kocyk... Tylko bez zawijania...
-
Jeśli chodzi o pościel, to już od jakiegoś czasu chciałam poruszyć ten temat na forum i jakoś ciągle mi to z głowy wypada. Bo tak sobie myślę, że na razie nie będę kupować - bo po pierwsze w lipcu będzie pewnie ciepło, po drugie z tego co słyszałam, to niemowlaczki lubią być dość ciasno zawijane, a po trzecie tyle piszą o tym, że maluszek może się zakopać w pościeli... Myślałam właśnie albo o rożku/otulaczu lub kocyku (też do zawijania) albo o śpiworku. Co o tym myślą doświadczone mamy? A ja dziś od rana - zmotywowana po waszym poparciu - robię ciuszkowy rekonesans w internecie :) I znalazłam dwie dziewczyny z mojego miasta, które sprzedają ciuszki po swoich dzieciaczkach. Ceny bardzo przystępne, a i umówić się z nimi mogę, żeby pooglądać, podotykać i zobaczyć jakość tych rzeczy. Stwierdziłam, że pokupuję po 2-3 sztuki w rozmiarze 56 i 62 body z krótkim i długim rękawem, śpioszków rozpinanych w kroku i pajacyków rozpinanych z przodu na całej długości. Zobaczę jak się sprawdzą stare i nowe ciuszki i najwyżej dokupię więcej nowych. karola - współczuję pieskowi! Tyle się musi nacierpieć. Jak byłam mała, to mieliśmy jamniczka i mimo szczepienia zachorował na nosówkę. Nacierpiał się biedaczek, leczenie kosztowało nas majątek, a i tak nie dał rady... I w ostatnim stadium, kiedy wiadomo było że już nic więcej się nie da zrobić i że biedak już naprawdę bardzo cierpi - rodzice postanowili pomóc mu odejść. Straszne to dla nas były przeżycia! Trzymam kciuki, żeby Twój szybciutko wyzdrowiał i żeby już go nic nie łapało. A jeśli chodzi o usg, to pewnie jeszcze oceni lekarz prawdopodobną wagę maluszka w terminie porodu. goska - współczuję kobitce, trudno sobie wyobrazić coś takiego... Jak trafiłam do szpitala ze skurczami, to nie mogłam pozbyć się myśli, jakie szanse ma mój synek gdyby się urodził. A miałam wtedy 27 tc i maluszek ważył 1kg. I cieszę się teraz z każdego kolejnego tygodnia, bo myślę sobie, że szanse ma coraz większe. Po tych wszystkich komplikacjach nie potrafię się już uwolnić od takich myśli... Naprawdę biedna kobieta! slim lady - a mój mąż, chociaż też się nie interesuje technicznymi szczegółami czy to zakupów, czy porodu to mnie ostatnio zaskoczył. Leżeliśmy już w łóżku do spania, gdy powiedział, że bardzo docenia to co robię, że o wszystkim czytam i że tak dużo wiem i że będę cudowną mamą i że bardzo się cieszy... Może to nie to samo co własne zaangażowanie, ale poczułam się przynajmniej doceniona i zmotywowana. Z tym, że o ile zakupy to mu odpuszczę, mogę o wszystkim decydować i tak siedzę w domu i nic innego do roboty nie mam, to wiedzy porodowej nie. Będę go ciągać do szkoły rodzenia i kazać czytać artykuły i książki. Będę o to walczyć jak lwica :) Ależ naprodukowałam :)
-
Witam wieczorkiem, małolatka - podpisuję się pod tym, co napisały dziewczyny, dodam tylko jedno spostrzeżenie: wydaje mi się, że Twoja siostra ma jakieś problemy emocjonalne. Zrównoważony, szczęśliwy człowiek nie mówi takich rzeczy swoim bliskim. Po prostu nie przychodzą do głowy! Nabierz więc dystansu i pomyśl, że w jej - teoretycznie poukładanym i zaplanowanym - życiu jest sporo smutku i żalu, i prowadzenie życia wg. planu nie jest gwarancją szczęścia. Masz takie same szanse jak inni. Tylko skup się na tym co najważniejsze i czego ze swoim maleństwem potrzebujecie i realizuj to. Nie oglądaj się na innych. Przyjdzie czas, to pójdziesz do pracy i staniesz na nogi. Nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie tego teraz od Ciebie oczekiwał! Każdy człowiek popełnia w swoim życiu masę błędów. Być może Ty już wyczerpałaś swój limit ;) Trzymaj się dzielnie i idź swoją drogą. A przedwczesnym porodem się nie przejmuj. Przyjdzie kiedy przyjdzie i nawet jak będzie w terminie to poczujesz się zaskoczona i nieprzygotowana. I to też będzie normalne. Nie mamy na to wpływu. A na zgagę - jeśli nie chcesz brać leków - bardzo skuteczny jest łyczek mleka. Ma właściwości neutralizujące i działa natychmiast. Mnie zgaga dopada na razie bardzo rzadko i mleko wtedy bardzo pomaga. A ja obejrzałam dokładnie ciuszki od siostry i ... no muszę przyznać, ze jestem troszkę zawiedziona. Jest ich bardzo dużo, ale większość ma ponad 10 lat i jest dość staroświecka. Wiem, że z maluszkiem to nie rewia mody - i tak wszystko zasika ;) Ale nie o to mi chodzi. Chodzi mi o funkcjonalność. Większość rzeczy albo wkładana przez głowę, albo rozpinana na plecach, albo na sznureczki.... Wydaje mi się to niezbyt funkcjonalne w świetle tego czego się naczytałam i nasłuchałam. I tak sobie myślę, że chyba pokupuję po kilka takich wygodniejszych rzeczy jak pajacyki, body i śpioszki rozpinane w kroku. I zobaczę jak będzie mi szło z tymi od siostry w porównaniu do nowych. Jeśli będą niepraktyczne, to po prostu dokupię więcej nowych. Trudno. Co myślicie? A szukając informacji na temat ubranek natknęłam się na ciekawy artykuł - dużo informacji podanych w zabawnej formie. Mamy z doświadczeniem mogą zweryfikować :) Nowa Matka Polka Dobrej nocy i słodkich snów.
-
Hej ja wstępnie przeglądałam ubranka, ale niestety nie ma metek na większości, więc rozmiar będę musiała ocenić na oko... I faktycznie sporo z nich ma wszyte w metkę lub szwy kolorowe nitki (były tez wielokrotnie pożyczane) :) filipka - Tak, odpoczęłam, o 22 nie mogłam już ustać na nogach i poszłam spać. Ale dziś znowu wymyślam sobie masę zajęć... To chyba ten instynkt ;) A co do cenzury żywieniowej to mieszkam teraz z dwoma facetami, którzy diety żadnej nie stosują i bez skrępowania wcinają przy mnie niedozwolone dla mnie rzeczy, więc nie krępuj się i pisz co chcesz o jedzeniu... goskasos - z tą dietą cukrzycową, to każdy chyba ma inną teorię. Ja w szpitalu dostawałam posiłki dietetyczne i na śniadanie obowiązkowo była zupa mleczna...
-
Witam poniedziałkowo, deszczowo... natalia - doskonale Cię rozumiem - jak napisała kasiawawa - włącza nam się instynkt wicia gniazda i wszelkie opóźnienia są niemile widziane! Ja już bym chciała wszystko mieć przygotowane i tylko czekać na synusia. Ale pewne rzeczy muszą poczekać. Cieszę się, że remont idzie zgodnie z oczekiwaniami i niedługo już będziesz patrzeć na dziecięce mebelki :) A ciuszki ja też wczoraj dostałam od siostry. Jest tego cały multum, dziś będę przeglądać :) agatcha - trzymamy kciuki za szybki powrót do zdrowia i do domu! sadza - to dobrze, że mąż się piwem nacieszył, bo niedługo przyjdzie czas, że nasi mężowie będą musieli odstawić alkohol, aby być cały czas w pogotowiu :) A przepis na chlebek jest bardzo prosty i szybko się go robi: Najlepie przygotować sobie wszystkie składniki tak, aby je tylko po kolei dodawać: 1. Szklanka ciepłej wody 2. 6 dkg drożdży (org. przepis jest na mąkę pszenną chlebową, do razowej daję więcej - 8 dkg.) 3. 1 łyżeczka cukru (to dla drożdży) 4. 1/2 kg mąki (mi najlepiej służy pełnoziarnista orkiszowa jeśli chodzi o poziom cukru, ale można i inne pełnoziarniste, żytnia jest dość ciężka i chleb jest bardziej zbity, mozna też mieszać) 5. Po 1 łyżeczce kopiastej: oregano, kminku, majeranku, sezamu i słonecznika (przyprawy można dobierać wg. upodobań, nie musisz dodawać tych, których nie lubisz) 6. 1 i 1/2 łyżeczki soli 7 10 dkg orzechów włoskich (mogą być dowolne, ja dodaję różnych - słonecznik, laskowe, włoskie i migdały) 8. 1 szklanka ciepłej wody (do zwykłej mąki pszennej wystarczy 1/2) Mi najwygodniej jest robić chleb w robocie, ale jeśli nie masz może być mikser lub ewentualnie ręcznie (nigdy nie próbowałam). W wodzie rozpuszczasz drożdże i cukier, dodajesz resztę składników w podanej kolejności i mieszasz (nie trzeba nic wyrabiać!). Przenosisz do 2 keksówek wyłożonych papierem do pieczenia i zostawiasz do wyrośnięcia na jakieś 15-20 min (ja stawiam na kuchence, przykrywam ręcznikiem kuchennym i włączam piekarnik do nagrzania, to szybciej rośnie). Następnie trzeba posmarować wierzch rozbełtanym jajkiem (skórka będzie chrupiąca) i posypać słonecznikiem czy siemieniem lnianym. Piec 40 min w 180 stopniach. Życzę smacznego. (Ja po upieczeniu od razu wyjmuję z foremek, żeby się nie zaparzył i przechowuję zawinięty w ręcznik kuchenny, to pozostaje chrupki). babs-i - powodzenia na sesji! Masz zdrowie dziewczyno. Ja bym chyba nie dała rady teraz do żadnego egzaminu się przygotować. Nie potrafię się skupić na czytaniu prostej powieści, a co dopiero nauka! Trzymam kciuki za kolokwia i egzaminy! Miłego dnia, idę buszować w ciuszkach
-
A ja miałam dzisiaj bardzo intensywny dzień - rano sprzątanie ze względu na wieczornych gości, potem wizyta u teściów na obiadku, późnym popołudniem goście, a teraz jeszcze chleb piekę, bo tylko po nim cukier trzyma się w ryzach. Padam na nosek... Nawet nie mam siły przejrzeć ciuszków od siostry, a tak na to czekałam! Muszą poczekać do jutra. blumchen - ale masz dobrze :) guga - trzymam kciuki za pozytywne rozwiązanie sprawy z pieskiem! Buziaczki i przyjemnego wieczoru, ja idę nóżki do góry zadrzeć i poodpoczywać.
-
Dzień dobry niedzielnie, Byłam wczoraj na urodzinach u przyjaciółki i było bardzo wesoło. Dzięki temu humor mi się poprawił. A dziś po południu przyjedzie do mnie na kawę siostra z ciuszkami dla mojego synka. Już się nie mogę doczekać. Miałam je odebrać jak byliśmy ostatnio na urodzinach u chrześniaka, ale było tylu gości, że nie było na to czasu... Ale w końcu je będę miała! blumchen - jeśli chodzi o szczekanie psa, to słyszałam, że dziecko w brzuszku przyzwyczaja się do typowych domowych odgłosów i jak już się urodzi, to mu one nie przeszkadzają. Jeśli więc teraz słyszy w brzuszku szczekanie, to jest duża szansa, że jako maluszek będzie je tolerował :) Przyjemnej niedzieli Kochane.
-
Hej Mamusie, Wstałam dziś rano w całkiem dobrym humorze. Fizycznie czułam się jakby mnie ktoś obił kijem, ale nastrój całkiem, całkiem... Do czasu pomiaru cukru po śniadaniu - 157 Żebym chociaż najedzona była, ale po wczorajszych skokach jadłam bardzo ostrożnie. I co? I dupa.... Mąż mnie już od rana naprzytulał, więc już nie płaczę, ale mam bojowy nastrój i poczucie jakiejś beznadziei... Przepraszam, że Wam tak marudzę. Normalnie jestem bardzo dzielna, nie poddaję się łatwo. Nie wiem, co się ze mną stało... sadza - pewnie masz rację, pojedyncze wyskoki może dziecku nie zaszkodzą... Muszę nabrać do tego dystansu...
-
Kurczę, musiałam na jakiś czas uciec z własnego salonu. Siedzi tam trzech facetów, piją drinki i jedzą chipsy, popcorn... A mi język do tyłka ucieka. filipka - filmik super, choć jak widzę coś takiego to właśnie włącza mi się stres przed porodem.... O warsztatach napiszę jutro, dziś jakoś już weny nie mam... slim lady - generalnie podłoga ma służyć i to normalne, że się zużywa, tylko te pierwsze ślady są takie przykre ;) guga - szczerze współczuję historii z pieskiem, ale jestem tego samego zdania co dziewczyny, nie ma co ryzykować i trzeba poszukać mu nowego domu! Naprawdę mi przykro. Dobrej nocy
-
Ależ ja mam dzisiaj dzień! Najpierw ni stąd ni zowąd po śniadaniu wysoki cukier (po czymś co normalnie dobrze toleruję), potem wizyta u lekarza - szyjka się trzyma, ale niestety spojenie łonowe zaczęło mnie boleć. Dowiedziałam się, Że to niedobrze i że mam jeszcze więcej leżeć :/ Jakoś doła załapałam... Potem mąż chciał się zabrać za sprzątanie i okazało się, że się odkurzacz zepsuł. Potem internet przestał działać i już myślałam, że napiszę do losu list z zażaleniem, ale okazało się, że nie ma po prostu prądu, więc odkurzacz i internet jest usprawiedliwiony ;). Potem Tomek dostał pilny telefon z pracy i okazało się, że nie będzie mógł ze mną pojechać na warsztaty i tylko mnie tam zawiezie. A jak jechaliśmy to utknęłam w mega korku i się spóźniłam.... Ech... Dzień jak spod ciemnej gwiazdy. A! Jeszcze wypadł mi słoik z zupą i zrobił wielką dziurę w naszej ślicznej świeżo cyklinowanej podłodze. Powinnam się chyba położyć i do jutra nie wstawać :/ Natomiast warsztaty były bardzo ciekawe i cieszę się, że jednak pojechałam. filipka - a mówił coś lekarz na temat Twojego gardła? To może być od tarczycy? Boli Cię jeszcze tak bardzo jak wczoraj? Mam nadzieję, że choć troszkę przeszło. A na konsultację do innego ginekologa idź koniecznie. W takich sprawach lepiej nie ufać jednemu lekarzowi. Mam nadzieję, że drugi lekarz potwierdzi, że nie ma powodu do niepokoju i będziesz mogła spać spokojnie. slim lady - ja też mrożę pieczywo :) Zawsze mam kilka awaryjnych bułek. I dość często się przydaje. A z obiadowych rzeczy to prawie wszystko się nadaje - i różne kotlety, sosy, pieczenie... Ja jestem typem chomika w kuchni i lubię mieć zawsze zapas jedzenia, także mój zamrażalnik pęka w szwach i raczej nic specjalnie na okres po porodzie nie dam rady wcisnąć... Poza tym nie mam sił gotować i na bieżąco i na zapas. Mam nadzieję, że mąż po porodzie stanie na wysokości zadania. Poza tym jego mama sporo nam obiadków podrzuca, więc myślę, że w tym okresie to szczególnie pomoże :) agatcha - niedobrze, że wyniki złe wyszły i bardzo Ci współczuję, ale bądź dobrej myśli. W szpitalu nie jest wcale tak strasznie, a masz komfort, że ktoś nad Tobą czuwa nieustannie i że Cię szybko postawią na nogi. Zobaczysz - poznasz wiele kobitek w ciąży i będziesz miała całodobowe forum ;) I wrócisz do nas zdrowiusieńka! Trzymaj się dzielnie i myśl pozytywnie.
-
A ja też mam ambitne plany: przed południem wizyta u lekarza prowadzącego, a po południu warsztaty dotyczące wspierania rozwoju maluszka (0-6mies) poprzez zabawę. Udało mi się męża namówić, co uważam za wielki sukces :) Aha, w międzyczasie jeszcze chcemy odholować moje autko do warsztatu, bo już drugi tydzień stoi rozkraczone, a ja nie mam czym jeździć, buuu :( kasiawawa - gdyby chodziło tylko o linię, to też bym się nie oparła :) Ale jak w rachubę wchodzi zdrowie maluszka, to już inna sprawa i większa motywacja :) Choć i czasem ta zawodzi... natalia - ja też kupiłam sobie szlafrok z tej firmy. Bardzo milusi :) A stanik też planuje z firmy alles, tylko nie wiem jaki rozmiar kupować... O numer większy niż potrzebuję teraz, czy jak? Co ty zrobiłaś? filipka - to trzymam kciuki za Twoje ambitne dzisiejsze plany, żeby wszystko wyszło i informacje były jak najlepsze. Hehe - mi też ostatnio ginekolog powiedziała - jak zapytałam jej skąd te wszystkie komplikacje (najpierw plamienie, potem cukrzyca, na końcu jeszcze te skurcze) - że jestem za stara... Ale wolę chyba tak, niż jakbym miała 20 lat i zero samodzielności finansowej... A jak sobie pomyślę, jaka byłam wtedy, to w głowie też pstro... Coś za coś. Miłego dnia dziewczyny!
-
Wróciłam właśnie z urodzin mojego siostrzeńca i muszę się pochwalić, że moja silna wola okazała się wystarczająco silna i nie uległam pokusom tortu, ciast i placków. Wypiłam jedynie herbatkę patrząc na bogato zastawiony stół... Za to w nagrodę po powrocie zjadłam budyń :) Coś mi się od życia przecież należy :) natalia - mój mąż zmienił dość mocno nastawienie jak po naszej kłótni tak się zestresowałam, że zakończyło się skurczami i szpitalem. Muszę przyznać, że się teraz chłopak stara. Ale to dla niego zupełnie nowa sytuacja, jeśli chodzi o obowiązki domowe, to nie ma doświadczenia, do wielu rzeczy nie jest przyzwyczajony, a ja jakoś nie jestem zbyt cierpliwym typem i nie potrafię prosić po kilka razy... Jak poproszę raz i nie widzę efektu, to zaraz myślę, że mnie olewa. Co jest w dużej mierze niesprawiedliwe pewnie, ale nie potrafię jasno myśleć w takich chwilach... Mam nadzieję, że Twój też w końcu dostrzeże jak bardzo go potrzebujesz i stanie na wysokości zadania. Musimy być cierpliwe (w miarę możliwości i w rozsądnych granicach ;) ) sadza - ja też mam zamiar chodzić na zajęcia szkoły rodzenia. Myślę, że każda z nas wie, czego nie powinna robić i co wywołuje skurcze. Ale zawsze sobie można chociaż teorię przyswajać. A ćwiczenia oddechowe też na pewno nie zaszkodzą :) A zdaniem męża się nie przejmuj, mój też stwierdził - a czego oni tam mogą nas nauczyć. Wtedy ja sprytnie zapytałam, czy będzie umiał liczyć skurcze i zdecydować kiedy mamy pojechać do szpitala? Czy będzie wiedział co powinnam robić na różnych etapach porodu, żeby mnie w tym wspierać? Czy wie jak i kiedy masować mi plecy żeby ulżyć w bólach? I to go jakoś choć trochę przekonało. Myślę, ze jak zaczniemy chodzić, to zda sobie sprawę na ile to potrzebne. Wydaje mi się, ze dla faceta, który chce uczestniczyć w porodzie nie ma nic gorszego jak bezsilne przyglądanie się jak cierpi ktoś kogo kocha i nie wie co robić. A ja chcę mojego przed tym uchronić. Nawet jeśli ma myśleć, ze to jakaś fanaberia. filipka - no to kawał synka masz! Gratulacje! Mam nadzieję, że to z łożyskiem okaże się niegroźne i bez przeszkód donosisz małego. A pytałaś o ten ucisk na krocze? Coś Ci lekarz poradził? No i zrób koniecznie coś z tym gardłem. Bidulka... Coś się ostatnio wszystko Ciebie czepia... Powodzenia i szybkiego powrotu do zdrówka pod każdym względem. Dobrej nocy mamusie.
-
slim lady - muszę Cię zmartwić - żadnych objawów nie miałam. Byłam przekonana, ze to tylko formalność - nie mam nadwagi, dobrze się odżywiam, czemu miałabym mieć cukrzycę. A okazuje się, że to nie ma żadnego wpływu, że to wina reakcji na hormony i - na kogo wypadnie na tego bęc. Radziłabym Ci z całego serca zrobić to badanie - albo poprosić na najbliższej wizycie, lekarz powinien Cię już dawno skierować i jest to jedno z podstawowych badań. A jak nie, to nawet sama zrób, nie jest drogie (obciążenie 50g poniżej 10 zł, więcej jak obciążasz się 75, bo trzeba dwa razy kłuć - na czczo i po 2h). To bardzo ważne dla maluszka. Spośród objawów ewentualnie mogą się pojawić - wzmożone pragnienei, wzmożone siusianie lub glukoza w moczu, ale to raczej przy bardzo wysokich cukrach. U mnie - jak już mówiłam - nic nie było. filipka - czekamy na relacje z usg :) Powodzenia życzę. A ja się ostatnio ciągle kłócę z mężem. A tak mi potrzeba dobrych relacji z nim i czułości. A ciągle mi o coś przykro i mam żale. Mi samej z sobą czasem ciężko wytrzymać...
-
kasiawawa - nie umiem położyć się wcześnie spać... Jesteśmy bardzo towarzyscy i często gości mamy, więc tak jakoś schodzi do północy :) A synuś nawet jak szaleje, to nie przeszkadza mi spać. No chyba, że mnie w coś bardzo uwiera. Wczoraj jakoś tak na przeponę naciskał, że nie mogłam przez pół nocy oddychać. A kiedy zmienił pozycję, to zaczął uciskać w pęcherz, to też nie mogłam spać, bo ciągle mi się siusiu chciało... saradaria - podziwiam! Bidulka z Ciebie tak bez męża! Życzę z całego serca, żeby zdąrzył przed porodem! Mój też często za granicę wyjeżdżał na kilka miesięcy, więc wiem jak to jest tak tęsknić. U mnie na szczęście odkąd jestem w ciąży to tylko na tydzień wyjeżdża, nie dłużej, więc nie mogę narzekać. Trudno mi sobie wyobrazić ciążę zupełnie bez niego. Możesz nam się żalić ile tylko dusza zapragnie. blumchen - ja mam co 2 tygodnie po przejściach szpitalnych, bo muszę kontrolować szyjkę, czy się tzryma mimo skurczów. Ale to takie badanie bez usg, bo moja babka nie ma w swoim gabinecie.