-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Anuszka
-
Annaz nie zapominamy :)
-
O, widzę, że dziś muszę trzepnąć jeszcze 3 posty i będzie pińcet :) Natalia ja myślę tak: ja kontroluję wagę Dobrusi stale (bo jestem na tym punkcie trochę stuknięta ;) i wiem, kiedy zaczyna hamować. Reguła jest logiczna, z każdym kilogramem powinna jeść więcej, na każdy kilogram ileś tam potrzeba. No i ja w momencie spadku dopinguję (czytaj: odstawiam cyrki), by jadła więcej - no ale my jesteśmy koło 10 centyla! U Was moim zdaniem nie ma się czym emocjonować i wszystko jest ok :)
-
Aha, czy któraś Mama karmiąca z baloników ;) jest chętna na prezent w postaci 4xBocianek Medeli (sypana, całkiem całkiem w smaku)?
-
Hej, ja czekam na drzemkę, co by napisać coś więcej. Dziś przyszło mi do głowy coś smutnego, wydaje mi się, że nasze forum zamiera przez to, że Maluchy wymagają uwagi ze względu na ich bezpieczeństwo. Dobrusia już raczkuje i wspina się po meblach i ludziach, co chwilę zalicza jakąś glebę, nie mogę spuścić jej z oka. Zniknęła Blumchen, nie pojawia się Guga, Karola, Dolfowa, dziewczyny pracujące rzadziej, Goska się obija. Pewnie każda tak ma, że chciałaby coś poczytać, ale pisać już nie bardzo się chce i można. Ale jak tak dalej pójdzie, nie będzie co czytać! Nie szkoda Wam?!! Ja myślę, że powinnyśmy sobie obiecać, że nawet jak czasu nie będzie, to będziemy dawać sobie choć mały znak, że jesteśmy, że nadal będziemy sobie pomagać w razie potrzeby. Bo chyba nie traktujemy tej więzi jak coś powierzchownego, co można po prostu uciąć i zakończyć bez żalu? Gosia ja widzę, że Ty wolisz raz, a porządnie, dużo, ale rzadko. No ja Ci powiem, że ja od Ciebie elaboratów nie wymagam (no ja niczego nie wymagam, tylko ładnie proszę :), wolę każdy dzień ze szczyptą Ciebie :) Slim o swoim mleku myślałam, że to siuśki jakieś, bo Dobrusia kiepsko przybierała. Znaczy wiedziałam, że ona pije za mało, ale podświadomie myślałam, że to też wina mleka. Jakież jest moje zdziwienie, gdy się okazuje, że na samy mm nie przybiera wcale rewelacyjnie? Mamaola To super, że Leoś rusza do przodu! A widzę, że dziś frekwencja nie taka najgorsza, ale już napisałam swój apel, więc go puszczam :)
-
A Alunia robi zmyłkę na końcu listy. Wszystkiego najlepszego :)
-
Dziś Antoś ma małe urodzinki. Sto lat!
-
3nik - witaj :) A 3 lata temu mieszkałyśmy jeszcze bliżej, bo ja pochodzę z Piły. I wtedy nawet często wpadałam do Poznania.
-
Dzień dobry :) Dziękujemy za życzenia! wow, ale para, Leoś się do Dobrusi przyłączył, sto lat Leosiu od rówieśnicy i staaarej ciotki :) Dziś dzień z gatunku "u nas nocka..." (jak normalna, to nie piszę) Około 1.00 pobudka z płaczem, który skończył się po około 40 min. po czopku, pierwszym w życiu Dobrusi. Stawiam na zęby ;) Mamaola nie udało się z deserkiem a muszę ją przekonać ze względu na kupy. Realne ja myślę, że taka pełna regulacja możliwa jest tylko przy butelce. Z czasem nabiera się takiego doświadczenia, że wie się ile potrzeba od jednego posiłku do drugiego i modyfikuje się to wraz ze wzrostem potrzeb. A jeśli maleją, to się dopinguje ;) Mi ta regulacja odpowiada, bo przy dziecku mam większą potrzebę przewidywalności i organizacji czasu, bo normalnie mam z tym kłopot. No i nie najlepsze przybieranie sprawiło, że mocno się na rzeczach związanych z karmieniem skupiłam. Kasiawawa z tym trzymaniem - myślę, że sytuacja mnie zaskoczyła, pewnie też się przekonam, że pod nadzorem to nie jest niebezpieczne. Agatcha a jakie zmiany zauważyłaś po przejściu na samo mm? Coś z kupą, cerą, skórą w ogóle? Czy Zosia dużo pije soków, wody? Gosia No to z tym jedzeniem Dobrusi tak wygląda, że ona zje dużo, byle zbyt często nie zawracać jej głowy. Przerwy mają też znaczenie, bo tego wszystkiego w dzień by pewnie nie zjadła, dlatego utrzymuję karmienie nocne. No i jeszcze mało je pokarmów stałych, odwrotnie niż Martusia, więc mogłyby sobie wzajemnie przetłumaczyć :) No właśnie średnio mi pasowałaś do oazy, bez urazy ;) Idę jeszcze pospać
-
Mamaola Dokładnie to od 12.30, bo to obiad i trwa to u nas dosyć długo. No i najwięcej wtedy zjada i długo jest najedzona. No a dziś próbuję wprowadzić deser - przed chwilą, bez powodzenia (a to tylko jabłko). Spróbuję za pół godziny. A od jutra blw, warzywka na parze :)
-
Mamaola kaszki Ci w głowie ;) Mam nadzieję, że pokazywałaś Leo kaczki
-
Mamaola też wiem, o czym piszesz. Ja znów jakiś czas temu spotkałam na spacerku koleżankę ze szpitala, która rodziła parę tygodni później. No i ona patrzy do wózka, mówi, że mała rośnie jak na drożdżach, ja że chyba na zwietrzałych ;) po czym patrzę na jej wózek i podziwiam tę plandekę z wierzchu, bo nic więcej nie widać. Wtedy ona się zorientowała i odpięła plandekę, odchyliła śpiworek, odkryła kołderkę z twarzy i zsunęła nieco szalik i wtedy oto ukazał mi się jej synek, kubek w kubek mama ;) Realne no pewnie zależy od 7-latki, Maja, moja chrześnica, jest bardzo szczuplutka i to pewnie ją zdyskwalifikowało w moich oczach. Ale też bardziej mnie chyba wkurzyło to, że mama wzięła mi Dobrusię z kolan i zaczęła wręczać Mai, tak nagle i bez pytania, więc ja szybko zareagowałam na NIE. Zapomniałam jeszcze napisać, że Dobrusia już tylko na mm, uznałam, że osiem miesięcy odciągania wystarczy i mam nadzieję, że nie zacznie nagle chorować. Przejście było wyjątkowo łagodne, bo podrzucałam jej mieszankę od około dwóch miesięcy. I uwaga, w związku z tym, że coraz częściej zaczęła mi odmawiać karmienia na śpiocha o 23.00 (jakaś się taka samoświadoma stała czy co, no zaciskała usta, odwracała głowę i papa), w związku z tym jadła o 150 ml mniej, co dawało kiepski wynik około 600, postanowiłam wydłużyć przerwy a podawać więcej mleka. Zaczęłam od 180 na porcję i oto, jak wygląda dzisiaj jej jadłospis: 3.00 - 200 ml 8.00 - 210 ml 12.00 - obiadek, raczej zupka ok. 150-160g i 90 ml mleka 17.00 - 220 ml (ale zamierzam włączyć jeszcze deserek, w końcu) 21.00 - 230 ml Dla mnie szok! Nigdy nie sądziłam, że tyle w nią wleję. Gosia A co to za wspólnota? Rudzia dzięki za poparcie, życzę zdrówka! Adria no urodziny, nie dość że liczba taka duża, to jeszcze parzysta, nie wiem czemu, ale ja się lepiej czuję, kiedy mam wiek nieparzysty :)
-
Z innej beczki. Ja jestem straszna, wredna i okropna. Mam pewne przemyślenia, które mi nie dają spokoju. Kiedy byłam u mojej mamy, na podstawie jej obserwacji stwierdziłam, że nie znam gorszej opiekunki dla dziecka niż ona. Pewnie się w piekle spalę za te myśli, ale drażniło mnie wszystko. Oczywiście jest cudowna w sensie, że nieba by nam przychyliła, ale i nierozsądna. Normalnie sytuacja jak z przysłowia - ja jajo myślę, ze jestem mądrzejsza od kury, czy co? Co mam na myśli - moja mam chciała podać Dobrusię do potrzymania siedmioletniej bratanicy (mam paranoję, że nie pozwoliłam?), nie pozwoliłam też jej potrzymać Dobrusi, kiedy wróciła dziabnięta z urodzin koleżanki (nie była oczywiście pijana, ale "piłeś, nie jedź" to mądra zasada); kiedy u niej byłam odpoczęłam, ale od Bydgoszczy i zatęskniłam bardzo za mężem, za to nie miałam szansy zatęsknić za Dobrusią, bo mama, gdy tylko zamarudziła szła z nią do mnie (nawet gdy przygotowywałam mleko w kuchni) "gdzie jest mama, czemu Cię zostawiła?". Powiecie, że powinnam z nią po prostu porozmawiać, ale tego było tyle, że nie wiedziałabym od czego zacząć. Czy ja jestem nadopiekuńcza? Martwię się, że to ze mną coś nie tak. I przykro mi, że zamiast Wam pisać, jak cudownie było zmienić otoczenie, to piszę o tym, co mi się nie podobało.
-
Przyłączam się do życzeń, nowy miesiąc przed nami :) Marysiu, Karolku i Oliwierku wszystkiego naj. A ja jutro w żałobie, jak już, to składajcie mi kondolencje ;) Adria współczuje z tą kąpielą, mam nadzieję, ze nie długo wróci jako stały ulubiony punkt programu :)
-
Witam!!!!! Ja w czasie drzemki spłodzę może dłuższą wypowiedź. Czasem piszę imiennie, czasem wypowiedź do konkretnej osoby przekształca się w ogólną refleksję (to taka aluzja, ze można czytać wszystko ;) Slim a na czym polega leczenie ospy? Goska a jaki to obiadek smakuje wszystkim? No wiesz.... o nas nie pomyślałaś i nie napisałaś. No już wracam na forum, nie usychaj wiórku kochany Zazdroszczę tego dnia u koleżanki w lesie, ja byłam w domu rodzinnym i codziennie spacerowałam po parku, który, gdy był zawsze obok, miałam w największej pogardzie (tam się chodziło na spacer z psem, tam odbywały się biegi na w-f, tam stoi wstrętny pomnik nudnego Staszica i ta smętna altanka i w ogóle kicha), a teraz - to dla mnie raj! Tu, w Bydgoszczy, nie mam nic takiego w okolicy i spacer najczęściej odbywamy w miejskim smogu. Ewentualnie mogę się przejść do lasu, ale pół godziny w jedną stronę i tak w smogu. A czemu na N-K nie odpowiadasz na zaczepki? ;) A o kim Ty piszesz - rozumiem, że rodziła córka przyjaciółki, tak? A Ty dotrzymywałaś towarzystwa jej mamusi, babci Maluszka, tak? Zauważyłam coś podobnego u Dobrusi w towarzystwie dzieci - ona może nie jest dzika, ale taka stłamszona, trudno jej się przebić przez takie wrzeszczące i biegające dzieci. Jest wtedy taka cichutka i ja mam wtedy ochotę ją tulić i całować i ukochiwać, bo się daje. Jak już nie ma dzieci, to sama wrzeszczy i lata i nici z czułości :) Agatcha zaległe podziękowania za fotki, okolica jest piękna i już nie mogę się doczekać, jak pokażesz ją w wiosennej oprawie. Mamaola bardzo się cieszę, że miałaś te swoje trzy nocki. Natalia co prawda ja się z morsami pewnie w życiu nie wykąpię, ale Twój mąż z tą swoją potrzebą jest mi dziś bardzo bliski ;) Mam wrażenie, ze moi bliscy i znajomi traktują mnie jak kogoś, kto kąpię się w zimie w przeręblu. Właściwie dopiero teraz miałam okazję skonfrontować swoje metody wychowawcze z nimi, bo przebywałam wśród nich ponad dwa tygodnie i to zimą. Tutaj konfrontuję je z teściami i babcią męża i to jakby z racji charakteru tych relacji są zwykle przeciwstawne :) Ale nie sądziłam, że tak samo będzie wśród "swoich". Wszędzie gdzie nie byłam, u rodziny brata, u sąsiadki, u przyjaciółki, u znajomej, wszędzie spływał mi pot strumieniami po plecach. Normalnie nie miałam wyjścia, jak puszczać Dobrusię w body z krótkim rękawkiem i gołymi nogami, takich wypieków dostawała w czymś więcej. A inne dzieci, w tych samych warunkach (na moje jakieś 25 *C, kaloryfery gorrrące) rajstopki, spodenki, body, bluza, czapeczka na korytarzu!!!! I wszystkie z z nosami oblepionymi smarkami. Nigdy jeszcze nie byłam tak przekonana o wyborze słusznej drogi. Zapowiedziałam nawet, że zamierzam hartować Dobrusię, będzie latać na bosaka tak jak ja i nie będzie wiedziała, co to przeziębienie. A najbardziej rozczarowała mnie w tej kwestii moja przyjaciółka. Kiedy tylko ona miała dziecko, nie zastanawiałam się nad tym, jaki powinno się mu stworzyć warunki. A teraz, kiedy mamy obie wyszło, że jesteśmy z dwóch różnych biegunów. Kiedy u niej byłam, nie tylko miała rozkręcone na maksa kaloryfery, a przez okna skośne wpadało ostre słońce (teraz takie dni słoneczne), na złość jeszcze (oczywiście nieświadomie !;) upiekła nam przed naszym przyjściem ciasteczka w piekarniku :( I ja, zamiast się cieszyć ze spotkania, manewrowałam tak, żeby Dobrusię rozebrać do rosołu i nie zrobić jej przy tym przykrości (no nie chciałam powiedzieć wprost, że uważam, że popełnia błąd, jej córka ma ponad 2 latka, ciągle jest chora, nie chciałam, by odebrała to jak oskarżenie, a to w końcu jej dom, a ona w pewnym momencie pyta "nie zmarznie ci?") Tyle zdążyłam, może się jeszcze włączę :) Pozdrowionka dla wszystkich Mamuś :)
-
Hej, ja jestem u mamy, musiałam trochę zmienić otoczenie, dzień też inaczej przebiega, na forum czasu nie mogę znaleźć :( Gosia fajnie, że tak wołasz, ale chyba musisz mi trochę odpuścić, jak tak wypadam z obiegu, nie umiem się na powrót wdrożyć. No tak, wiem, że nie odpuścisz :) Postaram się dla Ciebie, ale jak już wrócę do domu, w przyszłym tygodniu, ok? Mamaola dziękuję za pamięć :) A jak to musli - nie pisałaś - fuj? Tymczasem pozdrawiam Mamusie i Maluszki!
-
Mamaola dzięki za informację; no mi w takim razie pozostałoby zrezygnować z jarzyn w ogóle, bo to, co do tej pory udało się osiągnąć, to że Doberko je zupki, przeciery na bazie marchewki, dyni i pomidorów. A buuu... zobaczę, co powie pediatra, mam nadzieję, że to nie chodzi o taki kolor skóry, jaki nabrała Dobrusia, np. teraz teściowa zapytana wprost, czy mała jest pomarańczowa, długo się przypatrywała i powiedziała, że trochę. A aparat swoje robi i światło.
-
Gosia ale ja stronę widzę, tylko chodzi o to, że jakoś tak do niej nie po drodze. No klika się odruchowo ostatnią. Chyba ustawię ją w zakładkach i tą drogą będę wchodzić. No na zdjęciach widać bardziej, zwłaszcza nos jest pomarańczowy, myślałam, że może raz nie domyłam, ale to się powtarza na kolejnych zdjęciach, więc od tego nie ucieknę ;) Ale też mi się to podoba :)
-
Blumchen Marysia super pełza! A kapeć to ma jakąś czarodziejską moc przyciągania (kurcze, a mi się w dzieciństwie niezbyt dobrze kojarzył ;) No patrz, a u nas bez marchewki nie byłoby co jeść - próbowałam coś z białych warzyw, ale nie ruszy :)
-
Gosia Martusia przesłodka w tych czapkach. I marchewka też jej uciekła do nosa, a dlaczego tylko nasze takie marchewkowe? :)
-
Wiecie co, pierwsza strona nie działa, jak należy. Albo my jesteśmy zbyt leniwe, zeby na nią zaglądać. Ot, trochę, samokrytyki. Zosieńko, cudownego siódmego miesiąca! I gratulacje za takie rewelecyjne postępy :) Mamaola Ty mnie źle zrozumiałaś chyba... właśnie fajnie by było móc stwierdzić: piękna, ale...ale... Ale nic, nie ma żadnej pociechy ;) Nie twierdzę też, że jesteś jedyną tutaj, która łączy urodę i inteligencję i pracowitość i wrażliwość i zaradność itp., bo tu wszystkie łączą w sobie te cechy, ale u Ciebie to jest bardzo wyraziste. No a uśmiech masz rozbrajający, taki co facetów przyciąga, ale i kobitki zmiękczy :) A w ogóle to jeszcze nigdy nie powiedziałam żadnej kobiecie, że mi się podoba. I oczywiście nie mam w tym żadnego interesu :)
-
Ciekawe, jak Filipce poszło dziś rano. Bo w pracy to na pewno miło po powrocie.
-
Dziewczyny Aśku, Mamaola, Natalia, super zdjęcia, musiało być fajnie :) Mamaola Ty to jak wyszczerzysz ;) te swoje perełki to masz cały świat u stóp, prawda? Adria papa bezbłędne i inspirujące, oczywiście uczymy się od Was :)
-
Gosia a ja Ci wierszem pojadę, kawałek z Szymborskiej do Ciebie [...] Coś się tu nie zaczyna w swojej zwykłej porze. Coś się tu nie odbywa jak powinno. Ktoś tutaj był i był, a potem nagle zniknął i uporczywie go nie ma. [...] Niech no on(a) tylko wróci, niech no się pokaże. Już on się dowie, że tak z kotem (anuszką) nie można. Będzie się szło w jego stronę jakby się wcale nie chciało, pomalutku, na bardzo obrażonych łapach. I żadnych skoków pisków na początek. ;)
-
Agatcha ja zaczęłam używać tego pasa ze dwa miesiące po porodzie. Nie wiem, hemoroidy powinny dać o sobie znać chyba wcześniej, jeśli te moje były skutkiem porodu. A one zaczęły się ujawniać, jak zaczęłam używać pasa. No i szukałam coś o tym w necie i nikt tego nie potwierdza, za to z tego co piszą wynika, że jest zależność między nimi a intensywnym wysiłkiem czy ćwiczeniami. I to mi pasowało, może coś mi się napinało czy cuś. U Ciebie nie musi tak być, ale obserwuj :) A z tym przemeblowaniem to ja miałam na myśli, że ja muszę zacząć przestawiać, bo Dobrusia ćwiczy intensywnie raczkowanie :) A co do ADHD, pewnie każdej się tak wydaje, nasi znajomi jak byli u nas stwierdzili "a myśleliśmy, że to my mamy nadpobudliwe dziecko... " Cóż, ja się z tym liczyłam, tatusia geny :)
-
Ok, zaczynam przemeblowywać mieszkanie :)