-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Anuszka
-
Z zazdrości o Wasze spotkania zaczęłam snuć plany. Goska wymyśliłam coś takiego: Ty namawiasz męża, aby wybrał trasę z Bydgoszczą (bo jest jeszcze ta z Poznaniem, ale to zły pomysł, mój jest lepszy :) Do Bydgoszczy nie będzie wam się opłacało wjeżdżać ze względu na masakryczne korki, ale my znajdziemy na waszej drodze fajne miejsce na postój i piknik. Ty nam mówisz kiedy jedziecie i kiedy faktycznie ruszycie, a my tam na was będziemy czekać naszym busem, z wuzetką i co tam jeszcze będziecie potrzebować. Może mąż zachwycony nie będzie, że starego gruchota mu wystawiam na zachętę, ale Martusia na pewno doceni. Tylko zdecydujcie się na tę podróż please :) Pomyślę jeszcze nad planem B.
-
To widzę, że wiele z nas miało epizod zagraniczny. My byliśmy w Szkocji, ja tylko pół roku. Gorszego kraju, jeśli chodzi o język na początek nie mogłam sobie wybrać. Przez kilka tygodni bałam się, że ktoś się do mnie odezwie po szkocku a ja nic nie zrozumiem i będę śmieszna. A mój mąż już tam był wcześniej, w sumie prawie dwa lata i miał tam pracę. W końcu i ja znalazłam pracę, mimo, że to było sprzątanie w hotelu byłam zadowolona, zwłaszcza, że przełamałam barierę językową i świetnie dogadywałam się ze szkockimi współpracownikami i z tymi z innych krajów, np. Tajlandką. I wyobraźcie sobie, o tym, że miałam szybko tego dosyć zdecydowały moje polskie współpracownice. Przez nie rozpętałam konflikt na tle rasowym, bo w mojej obecności mówiły o koleżance z Tajlandii czarnucha, obrażały wszystkich tylko dlatego, że ich nie rozumieli. A ja się z tym nie umiałam pogodzić. W dodatku nie miały żadnych ambicji, by podszlifować język, trzymały się tylko ze sobą, myślę, że dochodził też kompleks wykształcenia, bo to były młode dziewczyny po szkołach średnich, które wsiąkły w tę robotę i Szkocję już na dobre. Teraz z perspektywy czasu miło wspominam tę Szkocję, ale co się naszarpałam z tymi dziewuchami... koszmar. Odchodziłam z pracy po cichu, ostatniego dnia wypuszczono mnie wcześniej do domu, bo mi zagroziły, że za drzwiami mi wpier...ą. Na szczęście w Polsce pojawiły się dla nas jakieś ciekawsze perspektywy i wróciliśmy :)
-
Adria a może Julia tak reaguje na pierś i butle, gdy jest zmęczona? Piszesz, że zasnęła po 5 godzinach, może woli szybko wyciągnąć z butli, niż pomęczyć się z piersią. Bo rozumiem, że z tej butli równie chętnie pije mm jak i Twoje mleko?
-
Filipka trzymam kciuki za szybkie przepoczwarzenie Antka. Kiedyś wejdziesz na forum i rozpoczniesz od "Nie uwierzycie, ale mój Antek (............tu wstaw jakieś oczekiwane cuda......)" ;)
-
O Adria, ja też tę puszkę dziś znalazłam :)
-
Adamie gratuluję wkroczenia w poważny wiek ;) Wszystkiego najlepszego. mamaola anoushka - kolejne śliczne zdjęcia utwierdzające mnie w przekonaniu, ża chcę taką synową ;) Proszę o więcej :) Hm.. zgodnie z pewną teorią (nie traktuję jej zupełnie poważnie!) mężczyźni wybierają sobie na partnerki życiowe kobiety podobne do ich matek (ale kurde u nas, w sensie u mnie i teściowej, można się doszukać pewnych podobieństw, a buu:) Biorąc ją pod uwagę Dobrochna ma marne szanse u Leona ;) Ja bym obstawiała Andżelikę Gugi ;) Goska mam nadzieję, że ten zadzior w oku to nie to samo, co te... kurwiki, co to je Begerowa rozsławiła ;) A jak ze spaniem Marty w dzień? Może tu się za bardzo wysypia? Bo u nas przerwy się wydłużają i chyba niedługo jedna drzemka wypadnie. Ja dzisiaj pierwszy raz zrobiłam taką białą zupę, nie wiem czy ona jest znana i popularna, jak by co, to ja ją polecam z całych sił Zupa-krem z warzyw śnieżnych - puszka.pl
-
Wszystkiego najlepszego dla Hani, Mai i Magdalenki :) Oczywiście zazdrościmy wszystkich wyrżniętych już ząbków, Marysinego dziś w szczególności.
-
Goska no ubiegłaś mnie kobieto z tymi zdjęciami, nie dalej jak wczoraj chciałam sfotografować moje zdjęcia z albumu (bo ja nie mam skanera) i pokazać Ci, jakie ja miałam zaj... odstające uszy a teraz... no prawie idealne :) Podobieństwo Wasze rzeczywiście uderzające, a na zdjęciu drugim po prostu prześliczna dziewczynka. Nic się nie zmieniłaś ;)
-
Kasiawawa tyle mogę powiedzieć, że Cię rozumiem. A jakie dostałyście zalecenia?
-
Karola super!
-
Rudzia no to Ci pomogła pediatrzyca - Mikołaj ma jeść i już... Nie martw się, trochę się pogimnastykujecie z tym jedzeniem i coś wymyślisz :) P.S. My się wdrapałyśmy z powrotem na 3 centyl :)
-
To i ja wtrącę swoje 5 groszy, z góry zaznaczam, że chcę dobrze :) A wyjdzie pewnie jak zwykle... Malena popraw mnie jeśli się mylę, ale wydaje mi się, że, podobnie jak mnie (pisałam o tym wczoraj), zaczynają Cię irytować uwagi innych osób, może w rodzinie, wśród znajomych, tzw. dobre rady. Jednocześnie brakuje jakiegoś silnego autorytetu, którego można by się w tej dziedzinie trzymać, ciągle zmieniają się teorie a każdy jest pewien swego, nawet największych głupot. A my mamy wątpliwości... Kiedy już się na coś zdecydujesz, zewsząd dochodzą głosy, że wybrałaś źle i się od nich opędzasz.... Masz to? Jeśli tak, to tutaj Cię rozumiem. Tylko czemu Twoją ofiarą padła Bogu ducha winna Agatka? :) Jak Ci coś leży na sercu to śmiało o tym pisz, wiesz, tak ogólnie, tylko przyjmijmy może zasadę, że my się nie ATAKUJEMY? Bo żadna z nas świadomie drugiej nie obraża (też mi się zdarza wziąć do siebie wypowiedź do mnie nie skierowaną :) A co do tego karmienia wyłącznie piersią do końca pierwszego półrocza - ja się tego trzymałam, ale jak poszłam na wizytę kontrolną do przychodni i gdy wezwaliśmy prywatną pediatrę do siebie (w 5 miesiącu), obie lekarki spytały, dlaczego jeszcze nie wprowadziłam warzyw i kaszki (szczegół, ze wcześniej żadna mi nie powiedziała, że mogłabym) Już nie wspomnę o tym, że naokoło wszyscy mi mówili "daj jarzynki". I też nie wiedziałam, na kim się oprzeć, zdecydowałam się podawać, ale mała i tak do tej pory ich nie chce.
-
Kasia no tak, jak tak się z Tobą porównuję, to my uprawiamy jakiś "freestyle" :) Ja do pracy dopiero w październiku zdecydowałam się wracać (chyba że w międzyczasie znajdę inną, lepiej płatną, to pozmieniam plany), więc na razie tak nam wygodnie (mąż na 9.00). Myślę, ze potem nie będzie problemu, żeby się poprzestawiać.
-
Dolfowa to sobie ładnie, rodzinnie chorujecie ;) Zdrówka dla wszystkich i każdego z osobna :) Kasia i Mamaola ja po prostu kładę małą późno spać. Najczęściej sama z siebie późno zasypia, ale jak Doberko przysypia mi o 20.00, to ja pozwalam jej się zregenerować przez jakiś kwadrans i wybudzam, potem, nakarmiona, zasypia koło 22; o 4 wyciągamy ją bez budzenia i przewijania na mleko i śpi dalej do rana. Wieczór spędzamy we troje, ale super przyjemnie, nazywamy te wieczory "happy family" - my w betach na podłodze leżymy i oglądamy film (ona nie, ekran poza zasięgiem) a mała obok na macie albo materacu wyczynia fikołki i jest mega zadowolona. Tym sposobem, kładąc się o 23, 23.30 i wstając o 7.30, 8.00 (od dwóch tygodni nie odciągam w nocy, tylko o 4 kwadrans na karmienie) przesypiamy minimum 8 godzin. Goska szkoda, że do wakacji jeszcze daleko :) To muszę wymyślić coś przyciągającego dla Twojego męża, żeby się zdecydował na przystanek w Bydzi... hm... może coś związanego z motoryzacją?
-
Gosia a patrz, co jest na trasie do Szczecina ;) a przy okazji, jak będzie się wam chciało, wpiszcie w google maps trasę z Tokyo do Los Angeles - zwróćcie uwagę na punkt 21 :)
-
Agatcha a jakie Ty masz drewniane, od kogo prezent i czy masz opory, by się go pozbyć? Bo jeśli nie masz, to może ja Cię od niego uwolnię, bo my raczej drewniane byśmy chcieli kupić.
-
Dzień dobry :) Gosiu to się cieszę, że już dobrze :) Tak sobie rozmyślam na piśmie. Zaczynam przyjmować postawę "przestańcie mi mówić, co jest dobre dla mojego dziecka". Dotyczy to już nie tylko teściowej, ale każdego. No może z wyjątkiem naszego forum, ale zgadzam się na to dobrowolnie przecież, zadając pytania :) Ale ona temu winna... :) Złapałam się ostatnio na pewnym odruchu. Moja koleżanka urodziła synka jakieś trzy tygodnie temu, ja jej strasznie kibicowałam i deklarowałam pomoc, że "jakby co, to dzwoń, pytaj", gotowa dzielić się już swoim półrocznym doświadczeniem. I to jakżeż aktualnym! I co? I nic, nie pyta :) No i ja sobie to ładnie tłumaczę, że widocznie wszystko u nich dobrze albo że radzi się kogoś innego. I sama bym chciała, żeby ktoś tak pomyślał, zanim udzieli mi nieproszonej rady. Bo to jest chyba właśnie taki odruch i ja myślę, że wystarczy odrobina samokontroli... Zmęczona wysłuchiwaniem porad wrzucam już wszystkie do jednego wora (i, pewnie niesłusznie, razem z zaleceniem typu "przyklej małej uszka na noc taśmą, to nie będą odstawać" są tam również wartościowe rzeczy, ale nie chce mi się już tego wszystkiego weryfikować). I mam też alergie na tekst "ty to przesadzasz..." A też dzisiaj zauważyłam, że rozszerzył się mój repertuar piosenek. I skąd ja czerpię inspiracje... O, mamy piosenkę na nutę weselną "A teraz idziemy na spacerek, oho, idziemy, idziemy raz dwa trzy..." oraz stadionową "Nic się nie stało, Dobrusiu nic się nie stało, nic się nie staaaało..." (to jak się czymś walnie na przykład). Normalnie cyrk
-
Filipko i ode mnie dla Antosia powiąsząwania ururodzin
-
Dolfowa a Ty to ta J.M. u Blumchen? :)
-
Witajcie :) Annaz no jakie ładne kobietki, a Ciebie chyba pierwszy raz widzę :) Goska tak się ucieszyłam, że Cię widzę, a Ty piszesz, że weny nie masz i z mężem niedobrze :( No niech Wam się szybko poukłada :) A zdjęcia cudne. Realne, a nasze obiadki tak wyglądają, że właściwie nadal to jest głównie mleko i parę łyżeczek słoiczka przyjętych z małym albo mniejszym entuzjazmem; i wciąż wracamy do punktu wyjścia: albo nic albo marchewka
-
Blumchen Anoushka - Gratulacjie z okazji ukonczenia 6 - miesiecy!!!! Blumchen, ja już trochę starsza jestem
-
Dziękujemy za życzenia i pozdrawiamy, wyjątkowo, z Piły, bo jesteśmy u mojej mamy :)
-
Małolatka a widzisz, warunek, że ROŚNIE jest tutaj ważny - a moja wygląda jak przyduży noworodek, ciężko nie myśleć, że coś nie tak :) No ale teraz chyba mogę trochę odpuścić, je i to mnie cieszy :) U nas też kupy teraz codziennie, 2, nawet 3. A gdzie te czasy, że kupa była w poniedziałki i czwartki (chyba nawet godzinę umiałam określić ) Postanowienie noworoczne: mało oryginalne - zrzucić dyszkę, czyli cel 50, no może być 52 :) ogólnie chcę być trochę więcej sportowa, co by małej kondycyjnie dotrzymać kroku w niedalekiej przyszłości :) Ja robiłam prawo jazdy w 2004 roku, stanęło na dwóch poprawkach... i dalej jakoś nie rusza....
-
Cześć dziewczyny, wszystkiego najlepszego dla Marysi, Leosia i Oliwerka - oj, przepraszam, że takie przeterminowane :) Dolfowa a jednak warto czasami takie myśli z siebie wyrzucić, potem jakoś inaczej na życie i najbliższych się patrzy :) A my mamy duże postępy w jedzeniu. Moja mała, chyba ze strachu, że zabiorę jej mleko zaczęła wcinać stopięćdziesiątki, a myślałam, że do tego jej jeszcze daleko. Dodaję Dobrusi kleiku do trzech butelek z sześciu mojego mleka (ale mało, po trzy łyżeczki na 150). No i od soboty, czyli w niecały tydzień z 6170 zrobiło się 6330, aż się wystraszyłam, ze przegnę w drugą stronę. Codziennie testujemy też nowe słoiczki, ale już bez jakiejś presji, ile zje, tyle zje. Bardzo mnie to uspokoiło, normalnie wszystko teraz idealnie :)
-
Dolfowa To wyłaź już z tego dołka, wyciągam łapkę po Ciebie, szkoda, że tylko wirtualnie :)