Skocz do zawartości
Forum

agusia20112

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez agusia20112

  1. może Baletnica z nadmiaru czasu bawi sie naszym kosztem...
  2. Iwa wynika ,że produkowałyśmy sie na próżno
  3. IWA23Baletnica49Dziękuję wam dziewczyny, zwłaszcza Mari i Tillomama. 1.Powiem tak, organizacja czasu-wiadomo jest, ale dla mnie samym ograniczeniem jest już fakt, ze by gdzieś wyjść należy dziecko podrzucać, oddawać teściom, organizować nianię. To jest jest OGRANICZENIE.Bo zanim te toboły i dziecko gdzieś przewieziemy, rozpakujemy, wytłumaczymy co i jak to odechciewa się już wychodzić gdziekolwiek i mówię to szczerze, a nie z chęci ponarzekania. 2.Nie mam wokół siebie mam z dziećmi i to jest porażka, najbliższe koleżanki ich jeszcze nie mają bo albo nie mogą zajść albo nie chcą choć już dawno nam wszystkim stuknęła trzydziecha. Gdyby człowiek spotykał się z mamami to wszystko szło by płynnie i rozmowa i wymiana doświadczeń, a tak to znajomi powoli od nas odchodzą bo nie da się w spokoju posiedzieć, poimprezować, wiadomo....dziecko specjalnie na to nie pozwala 3.Ja mam może gorzej bo mój syn to wcześniak-nerwowy, z dziwnymi odruchami, nie interesujący się zabawkami w takim stopniu jak inne dzieci urodzone o czasie, ciągle płaczący, może ja także tracę już cierpliwość przy takim dziecku... 4.Dochodzi frustracja z pracy bo wypracowana latami praca jakby nie może być wykonywana przy dziecku, ona dawała pieniądze i komfort (także na dziecko) a teraz jakby to wszystko się rozpada a nie mam szans na inną robotę w swoim zawodzie zresztą tylko głupi puścił by kurę znoszącą złote jajka dla rodziny 4.Najbardziej przeraża mnie w tej całej sytuacji jakby trwałość...uświadamiam sobie, że nasze dzieci wyjdą z domu a wcześniej usamodzielnią się dopiero jak względnie dorosną, czy dopiero jako stare babki będziemy więc miały czas dla siebie, czy to już oznacza całe życie bez chwili wytchnienia? A jako starsze panie już nie zażyjemy życia, wtedy nawet książka czy wyjście do kina już nie będą wykonalne w takim stopniu jak teraz. To jakby ten "wyrok" nakręca moją depresję i lęki....Bardzo ciężko znaleźć kogoś z HELLP-em, to bardzo groźna choroba. Mój lekarz zabronił mi kategorycznie kolejnej ciąży-powiedział, że gdy ktoś raz przeszedł HELLP, w kolejnej ciąży powtórzy się on na 85% i to znacznie wcześniej. Miałam to szczęście, że już leżałam na patologii z nadciśnieniem więc gdy zaczął się HELLP (ból wątroby i złe wyniki krwi) to przeprowadzili mnie tylko na porodówkę. Z domu pewnie nie zdążyłabym dojechać...Moja córka ważyła mniej niż Twój chłopiec, bo zaledwie 1600 g ale miała odruch ssania, rozwinięte płuca i 8 punktów Apgar. Zaniepokoiło mnie to, co napisałaś o wątrobie, że choroba ta może ją niszczyć, także poza ciążą jak rozumiem? Na czym to polega? Czy posiadasz jakieś artykuły na ten temat? 3 miesiące po ciąży skoczyły mi enzymy wątrobowe oraz kreatynina a do tego mam bóle i silne pieczenie pod żebrem (wątroba prawdopodobnie). Zaraz po wyjściu ze szpitala wyniki były idealne a im dalej od rozwiązania ciąży tym są gorsze, co mnie dziwi....Czekam na wizytę lekarską ale jestem przerażona....Czy to oznacza problemy z wątrobą i nerkami do końca życia? Ja osobiście nie piszę się na drugą ciążę nigdy w życiu. To świadoma decyzja. Zawsze chciałam mieć jedno dziecko, dziewczynkę i o nic więcej już nie proszę skoro się to spełniło, tylko o zdrowie dla niej i dla siebie. Pozdrawiam i czekam na odpowiedź. Może dołączą do nas inne HELLP-inki. Baletnica w końcu ty masz syna czy córkę,Bo tu na tym wątku napisałaś że masz syna wcześniaka a na drugim twoim wątku http://parenting.pl/9-miesiecy-ciaza/22323-zespol-hellp-straszna-przypadlosc.html#post2777142 że masz córkę,to w końcu jak to jest z tą płcią ? ciekawie sie robi.............ktos robi z nas idiotki
  4. Baletnica49To Ty czytaj ze zrozumieniem, to jedna z was napisała, że dziecko warto mieć aby na starość dom nie był pusty. Typowo egoistyczne podejście, ale fakt, chyba trzeba zamknąć ten temat. Jeżeli kogokolwiek zdenerwowałam lub uraziłam, przepraszam. Mam zupełnie inny charakter i spojrzenie na życie niż kobiety tutaj i po prostu szukałam choć trochę zrozumienia. to za mąż tez nie powinno sie wychodzić....bo może mąż będzie zdradzał,pił chodziło o to ,że na starośc fajnie jak w domu zjawiaja sie dzieci ze swoimi rodzinami
  5. lutkaSpójrzmy na to z tej strony: przynajmniej nie ma depresji w sumie masz racje...lepsza prowokacja...niz nieszczęśliwa matka z małym dzieckiem
  6. iwoneklutkaroritai dopiero wtedy przyjdzie refleksja ,ale czasu już się nie cofnie ... święte słowa! inna sprawa, że sa kobiety, które w macierzyństwie się nie odnajdują :/ no ale co w takich przypadkach...? całe zycie przemarudzić? dziecko oddać? dziecku maluchowi zmarnowac, bo mama się nie odnalazła? Czy raczej zacząc działać? Szukać rozwiązań? To my jesteśmy odpowiedzialni za nasze życie. Można się użalać i uznać za ofiarę losu. ALe można z całej sytuacji wyciągnąć coś dobrego, zmotywowac do działania. A jak nie dajemy rady, to szukac pomocy u specjalisty. ale obawiam sie że żaden specjalista nie przekona nikogo do zmiany charakteru może sie mylę,ale instynktu macierzyńskiego nie można sie chyba wyuczyć i czasem (pisze teraz ogólnie,nie o Baletnicy)lepiej przyznać sie ,że nie odpowiada nam takie zycie i oddać dziecko rodzinie co je pokocha,niż brnąc dalej i unieszczęśliwiać siebie i innych taka matka na peno ma negatywny wpływ na dziecko i jego rozwój
  7. bo i też nie kazda kobieta musi być matką najgorzej to jak decyduje sie na dziecko jak tego nie chce-bo rodzina wywierała presje,bo tak powinno być to zbyt poważna decyzja by podejmować ja wbrew sobie
  8. roritalutkaiwonekDziewczyny, a czy nie jest tak, że takie trudbne chwile z dzieckiem choroba, jeszcze bardziej otwierają nam oczy? Jak mały miał zapalenie pluc i lekarz nas nie skierował do szpitala, bo nie było zbyt rozległe, ja byłam sama w nocy z dwojka, mały miał wysoka gorączkę która nie spadała, a ja siedziałam przy łóżku płakałam i modliłam się, żeby gorączka spadła, żeby już mi leku nie zwymiotował i przepraszałam go za te wszystkie chwile, kiedy byłam nim zmęczona, kiedy się zdenerwowałam na niego i tak naprawdę to od tamtej pory już nie mam takich dołków jak to ciężko z dzieckiem...sorki za małą dygresję, ale trochę w sumie na temat;) trudno się nie zgodzić, ja też tak mam. Każda normalna matka ma takie uczucia ... Ja myślę ,że cała ta dyskusja nie jest już potrzebna ... Baltnica i tak zrobi po swojemu. Widać niektórym ciężko jest przyjąć jakąkolwiek radę ... Jeśli ktoś ma odmienne zdanie niż sam zainteresowany to od razu jest be! Ja bym radziła iść jej chociaż do tego lekarza pierwszego kontaktu tak jak ja byłam ... Niech się wygada co jej leży na sercu i wtedy lekarz zadecyduję czy sam może leczyć-przepisać jakieś leki czy to już grubsza sprawa i skieruję ją dalej A prawda jest taka ,że za kilka ,kilkanaście lat będziemy wyły w poduszkę bo nasz syn/córka nie mają już czasu dla nas tyle ile byśmy chciały! nie będzie już wspólnych posiłków, wieczorów przy tv, rozmów kiedy tylko będziemy miały na nią ochotę. i całować też już dzieci aż tak nam się nie będą dawały. na samą myśl o tym już teraz ryczeć mi się chce :( i dopiero wtedy przyjdzie refleksja ,ale czasu już się nie cofnie ... dokładnie,tylko że jest juz za późno na zmiany wtedy często doceniamy cos dopiero jak to tracimy
  9. iwonekDziewczyny, a czy nie jest tak, że takie trudbne chwile z dzieckiem choroba, jeszcze bardziej otwierają nam oczy? Jak mały miał zapalenie pluc i lekarz nas nie skierował do szpitala, bo nie było zbyt rozległe, ja byłam sama w nocy z dwojka, mały miał wysoka gorączkę która nie spadała, a ja siedziałam przy łóżku płakałam i modliłam się, żeby gorączka spadła, żeby już mi leku nie zwymiotował i przepraszałam go za te wszystkie chwile, kiedy byłam nim zmęczona, kiedy się zdenerwowałam na niego i tak naprawdę to od tamtej pory już nie mam takich dołków jak to ciężko z dzieckiem...sorki za małą dygresję, ale trochę w sumie na temat;) i większości z nas tak ale obawiam sie ,że baletnicę jeszcze bardziej by to utwierdziła,jak to ma przechlapane co do depresji to nie jest tak -że nie chce sie nic,nawet pisac na forum(może sie mylę) ja już sie zastanawiam czy to nie prowokacjia typu-niezadowolone matki ujawnijcie się
  10. może zaraz zostane zjechana...ale juz nie moge czytać wypowiedzi typu...wszystko źle ,nie tak...dziecko mi zrujnowało zycie do diabła-opiekunka może iść z dzieckiem na spacer,a nie siedzieć w domu dziecko w drugim pokoju az tak bardzo Ci przeszkadza???? albo masz depresję,albo nie powinnas miec dzieci współczuje Twojemu mężowi -jak on wytrzymuje z Tobą mówisz ,że lubisz pesymistów...a nie lepiej szukac radości w zyciu
  11. lutkaagusia20112i słowa dyspozytorki"macie cukrzyka w domu -powinniście wiedzieć co sami robić" tak teraz ,az mi sie chce znów wyć wróciły te chwile i o ile dziecko jeszcze bym i zapakawa do auta i jechała do samego piekła...to tate nie miałam jak i galop mysli ...i pytania "co robić"
  12. trudno powiedziec kto tu zawinił najbardziej ale za duzo takich przypadków jak mówił Owsiak *pogoda idealna a nie wylatuje helikopter do potrzebującego chłopca *odesłanie do domu 3 miesiecznego dziecka ,u którego rozwija sie sepsa *zmuszenie matki tych bliźniaków do porodu naturalnego(mimo zalecenia cesarki) w wyniku czego jedno z bliźniat upośledzone lekarze powinni zdawac sobie sprawę ,że od nich zalezy zycie i zdrowie nas -pacjentów i odpowiadac za swe decyzje
  13. i słowa dyspozytorki"macie cukrzyka w domu -powinniście wiedzieć co sami robić"
  14. IWA23agusia20112o tym pisze ,że czasem rodzice staja na głowie by pomóc dziecku...ale jak głowa w mur bo lekarz odmawia przyjęcia,albo odsyła i co robić...Nie odchodzić,postraszyć ,zrobić awanturę,oni muszą zrobić konkretne badania,a nie po łepkach obejrzeć i zdjagnozować. oj czasem nie udaje sie ....znam to za dobrze nie należę do osób potulnych...ale do dzis pamietam ta niemoc,tą bezsilność
  15. ja robiłam co mogłam...jak tata miał udar i mimo że miał objawy ksiażkowe pogotowie dwa razy odmówiło przyjazdu,za trzecim przyjechało i nie wzięło taty i dopiero za czwartym razem zabrali go ZA PÓŹNO i uwierz prosiłam ,tłumaczyłam i w końcu krzyczałam tata był cukrzykiem,miał miażdżyce,był po amputacji nogi i mimo to go nie zabrali...miał cukier alarmowy,w końcu śpiączkę cukrzycową i dopiero jak prawie dostałam histerii,powiedziałam lekarzowi ,że wzywam policje,to zabrali ojca tylko ,że trafił na oiom i już sie nie obudził
  16. o tym pisze ,że czasem rodzice staja na głowie by pomóc dziecku...ale jak głowa w mur bo lekarz odmawia przyjęcia,albo odsyła i co robić...
  17. lutkaagusia20112i obawiam się,że nawet jeśli ta matka by woziła swoją chora córkę po szpitalach było by podobnie albo by czekała w poczekalni ,albo by ja odsyłalinie sądzę, zeby w nocy kazali czekać dziecku z 41 stopniową gorączką godzinami na korytarzu. Róznie się zdarza, ale to jak już wspomniała jedna z dziewczyn było bezpośrednie zagrożenie życia. odniosłam sie do postu Anety...gdzie jej kazali czekać z dzieckiem z 40 stopniowa temperaturą
  18. i obawiam się,że nawet jeśli ta matka by woziła swoją chora córkę po szpitalach było by podobnie albo by czekała w poczekalni ,albo by ja odsyłali
  19. jedna z Was napisała,że jak dziecko długo chorowało to mogla iść wcześniej tylko ,że poszła...dziecko było na antybiotyku...było kilka razy pod rząd u różnych lekarzy zawinił juz ten co odesłała z pomocy wieczorowej skoro dziecku się nie polepsza,wystepuje gorączka,ma zdagnozowane drgawki zostawia się dziecko w szpitalu,byc może zmiania antybiotyk pewnie że mogła jechać taxówką,ale co by to dało ,skoro był potrzebny tlen...którego w karetce starczyło na 5 minut!!!! jak dla mnie to sytuacja NIEDOPUSZCZALNA...nastąpiło niedotlenienie ja rozumiem ,że dystrybutor to tez człowiek-ale popełnił błęd ,ktory kosztował zycie dziecka dla mnie nie pojete jest jak mozna odmówic karetki do dziecka które ma goraczke 41 stopni..kazał podawać paracetamol.... współczuje rodzicom,na pewno zastanawiaja sie co mogli jeszcze zrobic by ratowac córkę ja bym po odmowie karetki wezwała policje,i oni pewnie by wymusili karetkę ale to czlowiek na spokojnie mysli ,analizuje a ta matka cały czas zajmowała sie dzieckiem w cieżkim stanie i jeszcze co chwila usiłowała zorganizowac pomoc Winny człowiek tak jak w innej sprawie gdzie 3 miesięcznego dziecka nie przyjęto do szpitala a postepowała sepsa i tez było za późno jak juz pomoc przyszła
  20. UllaHej jeżeli mogę się wtrącić - ja też tak kiedyś czułam, mąż ciągle w pracy, ja całą ciążę na przymus musiałam siedzieć w domu, potem m. ciągle w pracy a ja bardzo miałam niespokojne dziecko, absorbujące, mało śpiące i w dzień i w nocy i były takie dni kiedy miałam dosyć - czy to oznacza że jestem złą matką - nie zwyczajnie sytuacja mnie przerosła. Jednak potrzebowałam naładować akumulatory - wówczas wyjazd do mojej mamy a przy okazji wakacje z mężem i dzieckiem pozwoliły mi się cieszyć tym co mam. Oczywiście ja też długo mówiłam że nie dam rady mieć więcej dzieci, ale przyszedł czas powrotu do pracy, radości z bycia mamą i chęć posiadania kolejnego dziecka przyszła - teraz go właśnie oczekujemy - czy złość, niekiedy bezradność, chęć ucieczki na chwilę od pisków, wołania etc. swojego dziecka powoduje, że powinnyśmy się leczyć - myślę, że to już kwestia zadania sobie tego pytania osobiście i każda czuje czy to czas na pomoc sobie samej czy pomoc ze strony specjalisty jak najbardziej normalne... ale autorka tekstu cały czas pisze o tym ,ze ma dośc,że nie czuje sie dobrze w sytuacji kiedy jest z dzieckiem nikt nie napisał ,że jest złą matką...ale jak juz zaznaczyłam nie każda kobieta jest stworzona do bycia matka jak by nie było macierzyństwo wymaga od kobiety pewnych zmian dotychczasowego trybu zycia kazda z nas jest ,była czasem zmęczona,zestresowana,sfrustrowana ale po jakimś czasie ,zmęczenie mija- i umiemy cieszyć sie dzieckiem,jego osiągnięciami,uśmiechami
  21. Baletnica49Nie no, wezmę sobie wasze rady do serca ale nigdy w życiu nie zdecydowałabym się na drugie dziecko nawet gdybym mogła (ale i tak już nie mogę), wydaje mi się to niekończącym się więzieniem dlatego podziwiam każdą matkę dwóch pociech a tym bardziej te z was, które mają ich więcej i macie moje ukłony a nawet kleknięcie na kolanach za to co robicie-dla mnie to kosmiczne poświęcenie, poza tym życie gdy wszystko kręci się wokół dziecka jednak wydaje mi się wariactwem. Poza tym wiecie, organizacja to jedna ale każdy ma inne potrzeby, jednemu starczy herbata na stojąco a drugiemu przeczytać 200 stron książki dzienni to i mało więc myślmy o każdym indywidualnie, bez szablonów. Nie wiem czy nerwowość to cecha wcześniacza, moje dziecko ciągle musi mieć mnie na oku, piszczy, krzyczy gdy mnie nie ma, często za dnia budzi się z płaczem, brak mu po prostu stanów czuwania czy zainteresowania czymś, np.,zabawką i te jego "podskoki" bardzo nas umęczą...Każdy ma jednak inne dziecko. Było przebadane u neurologa i rehabilitanta, wszystko jest OK. z twoich postów,mozna wnioskować ,że nie czerpiesz żadnej radosci z maciezyństwa...że jest to włanie dla ciebie więzienie moja siostra podobnie mysli,ale dlatego powiedziała nigdy dzieci i samorealizuje sie ,spełnia się zawodowo,podróżuje nie każda kobie chce i musi byc matką
  22. bo taka chyba rola matki pewnie ,że nadal jesteśmy kobietami ,zonami,kochankami...ale chyba najważniejsza to własnie bycie matka urodziłyśmy "nowe zycie " i jesteśmy za nie odpowiedzialne dzieci sa rózne- płaczliwe,nerwowe ,chore...ale sa tez bezbronne i zależne od matki ufają jej,potrzebują bycie matka nie oznacza końca swiata,trzeba tylko odnaleźć sie w nowej roli i nie dać zwariować a jesli dziecko ma jakieś niepokojące objawy porozmawiaj o tym z pediatrą
  23. zabolek12385dziekuje dziewczyny ;) napisala to zeby pokazac ze wszystko jest mozliwe. Nie ja jedna tak mam. Watek blizniaczy jest pieknym przykladem na to ze da rade wszystko. Ja podziwiam matki 3,4 raczkow. Znam takie. Podziw zasluguja kobiety ktore przez los maja chore dzieci,rehabilitacje,pobity w szpitalu to jest powod do podziwu a jednak te matki radza sobie pieknie,ciesza sie z kazdego sukcesu dziecka,a i siebie nie zatracaja. Uzalanie sie nad swoim losem prowadzi do kolejnych powodow jak jest zle. A to nie wyjscie. Zamiast tracic czas na to jak mi zle poswiecic czas na poprawe i znalezienie swojego sposobu zeby bylo lepiej ;) nic dodać nic ująć.....a dla ciebie brawa za organizację
  24. surogactwo jest legalne-ale dla tego,że jest to adopcja ze wskazaniem-a ta jest legalna matka wskazuje osobę która ma zająć się jej dzieckiem nie wiem jak wyglada sama adopcja-jakie procedury,ale wiem że jest takowa co co kasy to jest już nie legalne,ale do obejścia nie mozna zapłacic za dziecko-bo to handel ludzmi,ale można utrzymywać kobiete w ciązy,płacić za leki,wizyty,leczenie i np wynajmować jej mieszkanie i tp...płacic za niemożność pracy ...i tak to sie odbywa dziecko jest "kupowane" w rzeczywistości...
  25. gotika1 ja uważam podobnie jak Iwa -daj córce trochę samodzielności...bardzo ja "rozpieściłaś" i "uzależniłaś od siebie" dzieci tez na pewno sa bardziej samodzielne i te co absorbuja rodziców znów wrócę do mojej mamy i mojej siostry,tez stała pod wc i sie darła "mami mami" ,cały czas uwieszona mamy,do 3 lat sikała w nocy i było średnio co pół godziny,więc nocki wyglądały tak,że mam co pól gdziny wstawała ,a rano sterta tetry do prania i jak teraz tak sie zagłębiłam w to co opisywałaś,to jakbym mojej mamy słychała identyczne odczucia miała mam nadzieję,że z wiosną,uda Ci się zainteresować córkę czyms nowym,że da Ci odetchnąć jest na tyle duża,że może już sama sie chwile zająć i tu doceniam moją córę-praktycznie od skończenia roku ma"swój swiat" nie znaczy że ucieka w samotność,bo nawet siedząc teraz ze mna w pokoju bawi sie ,rozmawia z zabawkami i tylko czasami włącza mnie do swojej zabawy
×
×
  • Dodaj nową pozycję...