Skocz do zawartości
Forum

Cukinka

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Cukinka

  1. A ja mam dzisiaj doskonały humor, jak nigdy dokładnie tydzień po porodzie bez najmniejszego problemu weszłam w jeansy sprzed ciąży, rozmiar xs jedyny minus to taki, że... łydki mi schudły, a tak liczyłam, że mi coś w nich zostanie... :) Jakieś plusy tej oksytocyny są, bo obkurczyło mnie ekspresowo.
  2. Kurczę Dziewczyny, nie zazdroszczę Wam tych sytuacji z mężami... Mój za to oszalał na punkcie Młodej i najchętniej by wszystko robił sam, aż mi czasami głupio, bo ja tylko siedzę i się patrzę, jak on ją przewija/przebiera czy karmi. Butlą oczywiście Co najlepsze jemu jakoś to tak sprawniej i pewniej wszystko wychodzi niż mnie. Jedynie kąpać się boi, ja z kolei nie, więc też w tej kwestii dajemy radę :) Btw. jak długo skóra na brzuchu wraca do swojego poprzedniego rozmiaru? Bo brzuch zniknął mi ekspresowo, śladu po ciąży nie ma, oprócz tej za luźnej jeszcze skóry... Znacie może jakieś sposoby, by to przyspieszyć? Bo liczyłam, że to jednak się będzie stopniowo zmniejszać, a nie, że brzuch zniknie w niespełna tydzień, a flak skóry zostanie :(
  3. sowka91 na wypisie ze szpitala bedziesz mieć podane kiedy się musisz zgłosić. Ja mam między 7 a 10 dniem :)
  4. Hej :) Gratulacje dla świeżo rozpakowanych mamusi, ww końcu macie to już za sobą :) Moja mała jest tak żarłoczna, że jednocześnie wcina i z cyca i z butli, bo ja nie wyrabiam produkcyjnie. W ogóle na widok butelki dostaje fiksacji. Zresztą same zobaczcie :)
  5. BellaB A gdzie tam, jutro mój dopiero płytki między szafkami w kuchni będzie kładł. Mam nadzieję, ze w ciągu najbliższych 2 tygodni uda nam się wreszcie urządzić na gotowo :) W sumie to nawet dobrze wyszło, że mi tej cesarki nie zrobili, przynajmniej będę w miarę na chodzie :)
  6. O rany, dopiero teraz Was nadrobiłam :) My z Polą od soboty już w domu, jak na razie Młoda tylko je, śpi i regularnie zapełnia pampersy A nadmiar powietrza po jedzeniu wychodzi u niej drugą stroną... Nie wiem, czy to normalne, ale kolek nie ma, nic jej się nie ulewa, nie płacze w ogóle (chyba, że nie ma butli w zasięgu wzroku). Ogólnie jest grzeczna i oby tak dalej. U mnie z porodem to była nerwówka i szybka akcja. We wtorek poszłam na ktg i Malutka tak szalała, że zapis się w ogóle nie chciał zrobić. Dostałam skierowanie do szpitala i od razu praktycznie pojechaliśmy. Na izbie przyjęć było to samo. KTG wyglądało jak pismo mało rozgarniętego lekarza, a nie wykres. Niby mówili, że to dobrze, że się rusza, nie wiedzieli tylko czemu aż tak. Całą noc miałam podpięte ktg, w środę rano też i nic się nie poprawiało. W końcu lekarka zdecydowała, że nie ma sensu dłużej czekać i trzeba poród wywołać. A że na cesarkę musiałabym czekać, bo masakra jakaś była z porodami w tym tygodniu, to ostatecznie wymiękłam i zdecydowałam się na podanie tej oksytocyny. Jedyny komfort jaki miałam to taki, że dostaję znieczulenie i że gdyby w trakcie coś niedobrego zaczęło się dziać, no to biorą na stół poza kolejką. Wierzcie mi, że miałam już takiego stresa, że było mi totalnie wszystko jedno... Na szczęście oksy zadziałała ekspresowo, skurcze nawet nie były bolesne, dopiero po przebiciu wód mi oczy z orbit zaczęły wychodzić, ale wtedy podali mi zzo i po 1,5h Pola już była z nami. W ogóle po znieczuleniu rozwarcie w godzinę z 3 cm zrobiło się na 10, także nie wierzcie, że znieczulenie opóźnia poród :) Nacinana niestety byłam, ale poniżej 1 cm, więc da się to jakoś przeżyć, tylko te szwy mi przeszkadzają, bo są jakieś takie sztywne i te obcięte końcówki mnie podrażniają nie tam gdzie trzeba... Samego porodu już prawie nie pamiętam, jedyne co, to mojego męża, który miał zakaz wchodzenia na ostatnią fazę to sali. Nie muszę mówić, że nie dosyć, że przyszedł, to jeszcze mi zdjęcia robił, po czym skwitował, że on jednak woli trupy na wypadkach oglądać niż mnie w trakcie cerowania... Masakra Brzucha już nie mam, trochę skóry tylko mi za luźnej zostało, i nadmiar wody w organiźmie. Stopy mam jak kopyta normalnie... :/
  7. Pauka89 Mikołajek jest przecudaśny!! I wcale nie wygląda na małego chłopczyka :) sowka91 wielokrotne schylanie i pakowanie rzeczy do kartonów dobrze robi. U mnie był jeden dzień pakowania rzeczy i od soboty w końcu zaczęłam czuć co to skurcze. W prawdzie bezbolesne, ale u mnie to już jest jakiś tam sukces Mam nadzieję, że przy rozpakowywaniu ja też się nie rozpakuję jednocześnie
  8. Dagmarcia, Sówka91 dzięki za odpowiedzi, faktycznie jak będzie chłodniej to się wspomogę kocykiem, jego najłatwiej będzie w samochodzie zdjąć, ewentualnie ten pluszowy kombinezon jeszcze rozepnę jak coś. Czyli podejście mam całkiem rozsądne, ani nie przeziębię, ani nie przegrzeję... Mam nadzieję ;) Dzięki Dziewczyny! :*
  9. A ja mam jeszcze jedno pytanie, zapewne niezwykle "mądre", ale dopiero 1 raz będę mamą, także ten, nie śmiejcie się bardzo... Czy na wyjście ze szpitala (załóżmy, że pogoda jak dzisiaj, pochmurno i ok. +10 stopni) wystarczy jak Młodej ubiorę body z długim rękawem + skarpetki + welurowy pajacyk + jesienny misiowy, ale bez podszewki kombinezonik + czapka jakaś i coś pod szyję? Czy lepiej zamiast bodów walnąć bawełniany pajacyk? Bo jak będzie zimniej to wymienię jesienny kombinezon na zimowy chyba... Chociaż z drugiej strony w aucie będzie ciepło, a z godzinę minimum pojedziemy... Czizas, ja to mam rozkminki.... Ale postanowiłam dzisiaj w końcu ogarnąć torby do końca i nie wiem co mam zapakować...
  10. Ależ macie słodkie te dzieciaczki!! Ja też się już nie mogę doczekać, aż zobaczę tego swojego małego rozrabiakę ;) Póki co mam nadzieję, że do terminu wytrzymam, bo wczoraj już zaczęliśmy powoli przygotowania do przeprowadzki. Popakowałam co się dało, porozkręcaliśmy meble i teraz czekamy tylko na zielone światełko, żeby to przewieźć na mieszkanko :) Chociaż nie wiem jak fizycznie dam radę, bo wczoraj o 16 już padłam i myślałam, że mi brzuch odpadnie :( Niby nic ciężkiego nie robiłam, w sumie się tylko trochę naschylałam, ale jednak dało mi się to mocno we znaki. No cóż, najwyżej urodzę na kartonach Co do chrzcin to my się chyba wstrzymamy i zrobimy je po nowym roku na spokojnie. I raczej w knajpie, bo przynajmniej o nic się nie będę musiała martwić. U nas chrzczą dzieci w soboty na mszy o 18, więc po mszy tylko jakaś kolacja na ciepło, tort + kawa i tyle. Szczerze to szkoda nawet zachodu z babraniem się w to w domu. Czy Wy pod koniec ciąży też tak nie ogarniacie/nie ogarniałyście? Ja chwilami nie wiem jak się nazywam, a tu mam jeszcze pełno papierologii do załatwiania... :/
  11. sowka91 Wielu lekarzy np. do tej pory uważa, że pierwszy poród za wszelką cenę musi być naturalny... Takim sposobem straciłam zdrowiutkiego kuzyna i o mały włos, a stracilibyśmy jeszcze jego mamę... Na szczęście lekarz został pozbawiony prawa do wykonywania swojego zawodu... XXI wiek, a ciemnota gorsza niż za czasów średniowiecza jeszcze panuje...
  12. Nie no jasne, ja nikogo nie namawiam, każda zrobi jak chce. Tylko większość jest chyba zupełnie nieświadoma tego z czym to się wiąże. Ja też kompletnie nie wiedziałam o co z tą oksytocyną chodzi, też myślałam, że jak podają, to się bierze Teraz już mam oczy trochę "szerzej otwarte", zwłaszcza jak już nawet położna ją odradza... :)
  13. Tylko problem polega na tym, że ta oksytocyna nie pomaga. Nam na szkole nawet położna zwracała uwagę, żeby się nie godzić, bo teraz podają to masowo, czy potrzeba, czy nie. 100 razy zdrowsza i bezpieczniejsza jest cesarka, niż poród wywoływany przez podanie oksytocyny, bo często zdarza się, że nie ma rozwarcia, a są bóle parte i dziecko rozrywa szyjkę macicy. Wtedy o kolejnej ciąży można już tylko pomarzyć... Zresztą same sobie przeczytajcie, bo ja o ile przedtem też nie miałam nic przeciwko, o tyle teraz nie zgodzę się na nią za żadne skarby!! http://rodzicielstworadosci.com/ciaza-i-porod/dlaczego-mowie-nie-syntetycznej-oksytocynie/
  14. Tylko problem polega na tym, że ta oksytocyna nie pomaga. Nam na szkole nawet położna zwracała uwagę, żeby się nie godzić, bo teraz podają to masowo, czy potrzeba, czy nie. 100 razy zdrowsza i bezpieczniejsza jest cesarka, niż poród wywoływany przez podanie oksytocyny, bo często zdarza się, że nie ma rozwarcia, a są bóle parte i dziecko rozrywa szyjkę macicy. Wtedy o kolejnej ciąży można już tylko pomarzyć... Zresztą same sobie przeczytajcie, bo ja o ile przedtem też nie miałam nic przeciwko, o tyle teraz nie zgodzę się na nią za żadne skarby!! http://rodzicielstworadosci.com/ciaza-i-porod/dlaczego-mowie-nie-syntetycznej-oksytocynie/
  15. Ależ macie słodkie te dzieciaczki!! Ja nadal nie rozumiem po co podają tą oksytocynę, jak to więcej szkody wyrządza niż pożytku... Przyjaciółce podali końską dawkę, a zero jakichkolwiek oznak porodu było po tym i tak czy siak zrobili jej cc. Sama później stwierdziła, że głupia była, że się na nią zgodziła, bo 2 dni ją męczyli, zamiast od razu zrobić co trzeba (2 tygodnie była po terminie). Pominę już fakt, że po cc wyszło na jaw, że i tak by naturalnie nie urodziła, bo główka by się nie przecisnęła... Ciekawe co by wtedy zrobili jakby głowa się w kanale rodnym zaklinowała, bo cesarka już wtedy za bardzo w grę nie wchodzi... Z jakiś powodów te dzieci wychodzić naturalnie nie chcą i jak widać często są one uzasadnione :)
  16. Ja też dzisiaj po wizycie i ktg. Zero skurczy, Młoda szaleje, zapis tam gdzie się zrobił książkowy, pozycja lekko w poprzek. Mam czekać po prostu aż mnie zbierze naturalnie, jak w szpitalu nadal będzie źle ułożona to wtedy zrobią cc. Wcześniej nie muszę się stawiać. Ufff :) Zrobiłam tez ostatnie zakupy dla siebie, koszule nocne mam tylko do przeprania i torba będzie ogarnięta :) Jakoś mnie to w pełni uspokoiło i trochę wyciszyło :)
  17. Haha, ja się najpierw na zakupy muszę wybrać, żeby móc dokończyć pakowanie W ogóle Wy dajecie radę leżeć na lewym boku? Mnie tak wtedy wszystko boli, żebra zwłaszcza, że mam wrażenie, iż mi się palą, dosłownie. Jedynie na prawym mogę leżeć/spać... U mnie to wszystko na odwrót
  18. Ja pierniczę, a moja torba dalej nie spakowana do końca... Ja to na prawdę kiedyś zginę na tym świecie... :)
  19. Kamama o kurczę, Ty miałaś termin podobnie do mnie... Powodzenia, trzymamy kciuki!! :)
  20. poprostuaga moja w 36 tygodniu 2400 ważyła, teraz nie wiem ile, więc pewnie podobnie :) Może przynajmniej łatwiej nam będzie urodzić takie drobne dzieciaczki... Trochę cieńsze będą, to łatwiej przejdą mam nadzieję
  21. BellaB nawet nie wiesz, jak mnie ucieszyłaś tym wpisem! Podwójnie nawet, bo wagowo moja córcia podobnie jak Twój synek i już się zamartwiałam, że najmniejsza na forum będzie, a tu widać nic w tym dziwnego, nie wszystkie dzieciaczki muszą być przecież duże. I tym, że też masz rozgrzebany remont :) Taka mała rzecz, a tak cieszy... ;)
  22. ona1981 zapomnieli dodać dopisku: * nie dotyczy wszystkich dzieci
  23. Gratuluję świeżo rozpakowanym Mamusiom! Brawo, że byłyście takie dzielne!! Alice85 przeraża mnie ta wizja przeprowadzki, może już w przyszłym tygodniu się uda ruszyć. Niby tylko meble mamy do przewiezienia, ale potem ile układania będzie, a chciałabym to ogarnąć przed porodem. Normalnie zaczynam powoli panikować Totek Płaczem się nie przejmuj, hormony zaliczają ostry zjazd w dół i to dla tego. Po prostu jak płaczesz to nie zwracaj na to uwagi :) Spróbuj może skorzystać jeszcze z pomocy poradni laktacyjnej, może oni coś zaradzą, jeśli nie to... przynajmniej będziesz mogła wcinać co Ci się żywnie podoba W każdej sytuacji trzeba szukać pozytywów. A Franiowi przecież nic nie będzie, najważniejsze, że tą "siarę" zjadł. Moja mama np. w ogóle pokarmu nie miała, na dzień dobry uraczyli mnie w szpitalu kroplówką, a później od 3 miesiąca musiałam być na zupkach, bo mleka nie mogłam jeść. Jakoś nic mi z tego powodu nie było, mleko tolerować zaczęłam dopiero jak skończyłam 12 lat Za to zupy kocham od zawsze i to każde, bez wyjątku :) Jeju, zazdroszczę już rozpakowanym, bo mi coś ciężko na tyle od kilku dni, że nie wiem co mam ze sobą zrobić. Ani chodzić, ani leżeć, ani siedzieć... A Młoda mi już w ogóle żyć nie daje, kręci się bez przerwy rolmops mały
  24. Czizas, mi właśnie Młoda znowu zaczyna masakrować wnętrzności... Jak ja już zazdroszczę rozpakowanym!!
  25. Ja też się jakoś źle dzisiaj czuję, brzuch cały czas twardy jak kamień, spać w nocy nie mogłam, bo tak mnie żebra i mięśnie bolały, że szok. Chyba mi mostek pęknął czy coś, bo nawet głębszego oddechu wziąć nie mogę. Dopiero teraz zaczynam odczuwać jak mi ciężko i niewygodnie... Może to na ta zmianę pogody?!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...