Skocz do zawartości
Forum

Nena

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Nena

  1. Nena

    Październiczki 2009

    Obecna! a my sobie od wczoraj w Gdańsku siedzimy. zostajemy do piatku lub poniedziałku, zależy do kiedy mamy rehabilitację. fajnie tak sobie u rodziców posiedzieć, pobyczę się, gotować nie muszę- nadwornym kucharzem Tomka został dziadek!!! od rana wymyśla co by tu nowego dla wnusia przyrządzić, a jaki jest dumny jak Tomek z apetytem zajada! Agaska, teraz mam Tesco pod nosem, daj znać jakie to deserki i od kiedy są w promocji? a tabletki radzę nosić w torebce żeby nie zapomnieć albo tak jak ja- brać je wieczorem Milka to dobrze, że maluch wrócił już do domu. wirusa już na dobre przegoniliście! życzę dużo zdrówka dla taty no i gratuluję ocen w indeksie! zuch dziewczyna! Dejanira do łóżka marsz!!! chyba z choroby do końca nie wyszłaś skoro jesteś jeszcze taka słaba. powinnaś to wyleżeć do końca. a porządki nie zając, nie uciekną za pieski podziękuję- mam już w domu jednego diabła, który rozrabia za czterech! Pbmarys, 5 letni pies nie jest taki stary! dużo go można jeszcze nauczyć ale to wymaga systematyczności, wytrwałości i dużo wolnego czasu, a wiadomo- tego ostatniego przy małym dziecku w domu jak zawsze brakuje. mój golden ma 2 lata, z Tomkiem dogadują się świetnie, widać, że jeden za drugim przepada. pies nigdy nie był specjalnie szkolony, tyle co ja nad nim pracuję. chociaż efekty szkolenia są różne AniuWF jak tam się czujesz nasza ciężarówko? maluszek serwuje kopniaczki? Małagosia, wytrzeźwiałaś po balu? Ariadnaa, gdzieś ty przepadła??? Marysia, to dobrze, ze @ w końcu raczyła się zjawić! tak myslałam że to stres wszystko hamuje. po takich historiach teraz to ja się stresuję i jak na szpilkach czekam na okres żeby móc zacząć tabletki przyjmować. kurka, jeszcze ok 10 dni niepewności...
  2. bogdanka2Mam synków Szczepana i Sambora - obecnie czynimy starania o kolejne BoBo:) i znając zauważalną tendencję zapewne też będzie O-> :) Osobiście uparłam się na Sergiusza, ale jakoś z biegiem czasu bez wyraźnej przyczyny tracę serce do tego imienia...:/ Myślałam o imieniu Stanisław, ale Stasiów teraz a Stasiów... Imie powinno być oryginalne, conajmniej starosłowiańskie lub chrześcijańskie:):):) Taki zamysł:) I MUSI być na literę "S". Wykluczyliśmy Seweryna (złe skojarzenia z jednym takim) Sylwestra, Stefana (bo Szczepan jest inną formą tego imienia), Sobiesława, Sędzimira i kilka innych. Jakieś pomysły?? Gdyby udało nam się jednak spłodzić dziewczynkę na imię będzie miała Adela - bardziej dźwięczne jest w pełnej formie Adelajda:):):) Ale Adela w zupełności mi jako nadającej imię wystarcza - krótko, zwięźle i na temat;) Pozdrawiam!! Pozdrawiam!! Bogdanka, specjalnie dla Ciebie: SABIN SALOMON SAMSON SAMUEL SATURNIN SEBASTIAN SERAFIN SERGIUSZ SERWACY SEWER SĘDZIWÓJ SIECIECH SIEMOWIT SKARBIMIERZ SKARBIMIR SŁAWOMIERZ SŁAWOMIR SPYCIGNIEW SPYCIMIERZ SPYCIMIR STRZEŻYMIERZ STRZEŻYMIR STRZEŻYSŁAW SULIMIERZ SULIMIR SULISŁAW SYKSTUS SYLWAN SYLWERIUSZ SYLWIN SYLWIUSZ SYMEON SZCZĘSNY SZELIGA SZWIECIECH SZYMON
  3. Nena

    pazdziernik 2010

    myślę, że jak przestaniemy komentować całe zajście i sprawa ucichnie to pani LJ odechce się zakładania nowych kont i wymyślania niestworzonych historii... przecież to się kupy nie trzyma... pozdrawiam i życzę spokoju na wątku
  4. Nena

    Minka Lutego wybrana!

    Cafe brawo no i gratuluję fotogenicznych malców
  5. Nena

    Październiczki 2009

    Hello ciotki! ale tu weekendowe pustki! Dejanira, zdrówka życzę! Marysia, cieszę się, że z Hanią już lepiej. ja do noska mam Sterimar ale Tomek niezbyt chętnie daje to sobie wpuszczać. a jeśli chodzi o początki przeziębienia to jak Tomek zaczął kichać to kupiłam maść Depulol na bazie maści kamforowej, smarowałam go kilka razy po kąpieli i nic się nie rozwinęło Małagosia, jak tam bal? udany? jak już wytrzeźwiałaś to zdawaj relację i foty!!! Agaska, jak tam w kinie było? zrelaksowałaś się? zostawiam buziaki i znikam
  6. jak byłam z synkiem w szpitalu to sąsiednie łóżeczko zajmował Angus (wybór tatusia, na cześć gitarzysty zespołu AC DC)
  7. Nena

    Witam Serdecznie =)

    witam serdecznie! rozgość się i pisz często buziaki dla córci
  8. Nena

    Październiczki 2009

    MarysiaMalgosiu moj m jest wielkim fanatykiem żubra codziennie dawkuje sobie 4 butle jak jade do sklepu na drugi dzien oczywsicie biore butelki na wymiane ekspedientka zawsze na mnie dziwnie patrzy pewnie sobie mysli .... o jaaa... ja też przeczytałam 4 butle dziennie i myślę mocną ma głowę, niezły zawodnik:) ale te butelki na wymianę mnie zastanowiły... i dopiero zakumalam, że o piwo chodzi a swoją drogą- pamiętacie skupy butelek??? Małagosia, to przez żubrówkę powiadasz? my to Dzień Babci świętowaliśmy przy szklaneczce whisky (tak mi przynajmniej wychodzi z obliczeń) a wczoraj próbowałam cytrynówkę, szwagierka z zimowiska przywiozła. mocne jak cholera, musiałam wodą rozcieńczyć żeby gardła nie wypaliło zaraz A. wróci z pracy, po drodze wstąpił na zakupy i zgadnijcie co wiezie- whisky zatem chyba dziś śpimy osobno
  9. Kejranka ja widziałam. zresztą już wcześniej po jej postach widać było, że ma sporo problemów emocjonalnych. może to i lepiej, zamiast wylewać jad na forum i obrzucać błotem innych warto skorzystać z pomocy specjalisty. i nie piszę tego złośliwie. problemy same się nie rozwiążą a jeszcze nawarstwiać się będą... smutna historia a najbardziej szkoda mi jej dzieci pozdrawiam i udanego weekendu życzę
  10. Nena

    Październiczki 2009

    Małagosia, żubrówka zatem jutro żubrówkę pod pachę, dyskretne popijanie pod stołem i dopiero na parkiecie będzie się działo tylko nie zapomnij o aparacie bo obiecalaś nam fotki baw się dobrze. czekamy na relację
  11. Nena

    Październiczki 2009

    justysiak9Czesc laseczkiJak ten czas leci juz koniec tyg.jutro wekeend a w srode z szymkiem do kardiologa potem 6lutego moj maz ma 30 urodziny dogryzam mu ze juz sie staruszek z niego robi bo ja w sierpniu dopiero 24 hihihihihihih:-p Justysiak Ty tak nie staruszkuj bo się obrażę- ja w zeszłym roku przekroczyłam magiczną 30-tkę. teraz to 40, 50, 60 i szukaj wygodnej dębowej skrzynki. życie, ehhh...
  12. Nena

    Październiczki 2009

    Witam się i ja- kolejne dziecko patologicznych rodziców, hi hi macie rację, to były fajne czasy, zupełnie inne od tych, w których my teraz żyjemy. ale miło powspominać, co...? Małagosia, aleś nam przepadła... już myślałam,że pojechałaś do żubrów po swego chłopa (bo tam chyba otatnio był, prawda?) no gdybym ja wiedziała że masz taki luźny grafik to bym Ci Tomcia w pakiecie z psem jeszcze podrzuciła. żartuję a tak serio to podziwiam Cię i pokłony składam- ja ledwo daję radę ogarnąć Tomka+ 2 starsze kuzynki, przy większej ilości dzieci pewnie wzięłabym nogi za pas, niech sobie sami radzą ( wg patologicznej biblii, of kors!). a tekst o pokojówce i sprzątaczce znam i też czasem muszę go użyć- Agaska, ale ja Ci zazdroszczę tego kina... Karola chętnie bym obejrzała, napewno będzie się z czego pośmiać. ja ostatni raz w kinie byłam tydzień przed ślubem czyli prawie 2 lata temu. ałłłaaaaaaa! aha, zrobiłam zapiekankę wg twojego przepisu, dodałam jeszcze kilka składników i wyszła przepyszna!!! a Tomek tak ją wcinał, że aż miło było popatrzeć- szczególnie do gustu przypadł mu makaron z sosem i brokuły Milka mega buziaki dla Kacperka!!! jak on nie chce szpitalnego jedzenia jeść to może przygotuj mu w domu coś co lubi i zawieź? bo tak to pewnie biedak na kroplówkach się męczy. wiadomo- szpitalne żarcie do najlepszych nie należy. dużo zdrówka dla was wszystkich, szczególnie dla taty Dejanira, od czegoś trzeba zacząć. trzymam kciuki za dalsze postępy! Mammma no syn jak się patrzy! przystojniaczek z niego będzie! kolejny Antonio Baneras w naszej ekipie, hi hi! pisz z nami częściej Justysiak tak jak dziewczyny pisały, postaw męża do pionu! smutne, że wielu facetów myśli, że siedzenie z dziećmi w domu to niekończący się relaks a wszystko wokoło samo się robi. a zostaw go samego z bliźniakami na caly dzień, niech i on zazna tej sielanki Pbmarys, ja już nie wiem jak Ci przemówić do rozumu... uwierz mi, my wcale nie chcemy dla Ciebie źle, wręcz przeciwnie! znamy się już trochę, znamy też Twoją sytuację rodzinną. naprawdę ciężko się czyta co się u was dzieje, a Ty jeszcze dajesz na to przyzwolenie... masz w rodzinie specjalistów- chodzi mi o twoją mamę i ciocię- porozmawiaj z nimi, przedstaw sytuację i niech one się wypowiedzą czy chociażby twojej psychice służy układ, w jakim się teraz znajdujesz. ja powiem Ci tylko jedno, przemoc psychiczna też jest groźna- nie zostawia śladów na ciele ale na psychice. dziś pierwszy raz od dłuższego czasu nie szliśmy na rehabilitację do ośrodka. wstaliśmy z Tomkiem o 9:30!!! rozpusta, co??? uwielbiam takie leniwe poranki bo zazwyczaj czeka mnie szybka zrywka o 7, wmuszenie w Tomka śniadanka i pęd z językiem na plecach na ćwiczenia
  13. Nena

    Październiczki 2009

    AniuWF, ale z Ciebie ranna ptaszyna! ja to o 8 rano jestem mocno nieprzytomna a Ty już dawno o tej porze w pracy! mam nadzieję, że Ci ten zapał sowicie wynagrodzą! tak sobie ostatnio zerknęłam do lipcówek 2011 i większość już zna płeć, może i u Ciebie maluch się ujawni? kiedy masz usg? jakieś przeczucia co do płci masz? a imionka wybrane? a Tomuś powoli ale postępy robi. i oby takl dalej! ale miałam dziś koszmar- śniło mi się, że mąż mnie zdradza. miał nawet 2 kochankii wcale się z tym nie krył, przyprowadzal je sobie do domu i czasem zostawały na noc. ja we śnie byłam taka bezsilna, nic nie mogłam z tym zrobić, za to jak się obudziłam to byłam tak oburzona, że miałam ochotę mu przywalić. na jego szczęście był już pracya teraz trochę wspomnień z dzieciństwa czyli coś na dobry początek dnia: My, dzieci tamtych rodziców. Ja, moi bracia i reszta naszej ulicy spędzaliśmy dzieciństwo na obrzeżach małego miasteczka-właściwie na wsi. Byliśmy wychowywani w sposób, który psychologom śni się zazwyczaj w koszmarach zawodowych, czyli patologiczny. Na szczęście, nasi starzy nie wiedzieli, że są patologicznymi rodzicami. My nie wiedzieliśmy, że jesteśmy patologicznymi dziećmi. W tej słodkiej niewiedzy przyszło nam spędzić nasz wiek dziecięcy. Wspominany z nostalgią nasze szalone lata 80.: . Wszyscy należeliśmy do bandy osiedlowej i mogliśmy bawić się na licznych w naszej okolicy budowach. Gdy w stopę wbił się gwóźdź, matka go wyciągnęła i odkażała ranę fioletem. Następnego dnia znowu szliśmy się bawić na budowę. Matka nie drżała ze strachu, że się pozabijamy. Wiedziała, że pasek uczy zasad BHZ (Bezpieczeństwo i Higiena Zabawy). . Nie chodziliśmy do przedszkola. Rodzice nie martwili się, że będziemy opóźnieni w rozwoju. Uznawali, że wystarczy jeśli zaczniemy się uczyć od zerówki. . Nikt nie latał za nami z czapką, szalikiem i nie sprawdzał czy się spociliśmy. . Z chorobami sezonowymi walczyła babcia. Do walki z grypą służył czosnek, herbata ze spirytusem i pierzyna. Dzięki temu nigdy nie stwierdzano u nas zapalenia płuc czy anginy. Zresztą lekarz u nas nie bywał, zatem nie miał szans nic stwierdzić. Stwierdzała zawsze babcia. Dodam, że nikt nie wsadził babci do wariatkowa za raczenie dzieci spirytusem. . Do lasu szliśmy, gdy mieliśmy na to ochotę. Jedliśmy jagody, na które wcześniej nasikały lisy i sarny. Mama nie bała się ze zje nas wilk, zarazimy się wścieklizną albo zginiemy. Skoro zaś tam doszliśmy, to i wrócimy. Oczywiście na czas. Powrót po bajce był nagradzany paskiem. . Gdy sąsiad złapał nas na kradzieży jabłek, sam wymierzał nam karę. Sąsiad nie obrażał się o skradzione jabłka, a ojciec o zastąpienie go w obowiązkach wychowawczych. Ojciec z sąsiadem wypijali wieczorem piwo-jak zwykle. . Nikt nie pomagał nam odrabiać lekcji, gdy już znaleźliśmy się w podstawówce. Rodzice stwierdzali, że skoro skończyli już szkołę, to nie muszą do niej wracać. . Latem jeździliśmy rowerami nad rzekę, nie pilnowali nas dorośli. Nikt nie utonął. Każdy potrafił pływać i nikt nie potrzebował specjalnych lekcji aby się tej sztuki nauczyć. . Zimą ojciec urządzał nam kulig starym fiatem, zawsze przyspieszał na zakrętach. Czasami sanki zahaczyły o drzewo lub płot. Wtedy spadaliśmy. Nikt nie płakał, chociaż wszyscy się trochę baliśmy. Dorośli nie wiedzieli do czego służą kaski i ochraniacze. . Siniaki i zadrapania były normalnym zjawiskiem. Szkolny pedagog nie wysyłał nas z tego powodu do psychologa rodzinnego. . Nikt nas nie poinformował jak wybrać numer na policję (wtedy MO), żeby zakablować rodziców. Oczywiście, chętnie skorzystalibyśmy z tej wiedzy. Niestety, pasek był wtedy pomocą dydaktyczną, a policja zajmowała się sprawami dorosłych. . Swoje sprawy załatwialiśmy regularną bijatyką w lasku. Rodzice trzymali się od tego z daleka. Nikt, z tego powodu, nie trafiał do poprawczaka. . W sobotę wieczorem zostawaliśmy sami w domu, rodzice szli do kina. Nie potrzebowano opiekunki. Po całym dniu spędzonym na dworze i tak szliśmy grzecznie spać. . Pies łaził z nami-bez smyczy i kagańca. Srał gdzie chciał, nikt nie zwracał nam uwagi. . Raz uwiązaliśmy psa na "sznurku od presy" i poszliśmy z nim na spacer, udając szanowne państwo z pudelkiem. Ojciec powiązał nas na sznurkach i też wyprowadził na spacer. Zwróciliśmy wolność psu, na zawsze. . Mogliśmy dotykać innych zwierząt. Nikt nie wiedział, co to są choroby odzwierzęce. . Sikaliśmy na dworze. Zimą trzeba było sikać tyłem do wiatru, żeby się nie osikać lub "tam" nie zaziębić. Każdy dzieciak to wiedział. Oczywiście nikt nie mył, po tej czynności, rąk. . Stara sąsiadka, którą nazywaliśmy wiedźmą, goniła nas z laską. Ciągle chodziła na nas skarżyć. Rodzice nadal kazali się jej kłaniać, mówić dzień dobry i nosić za nią zakupy. . Wszystkim starym wiedźmom musieliśmy mówić dzień dobry. A każdy dorosły miał prawo na nas to dzień dobry wymusić. . Dziadek pozwalał nam zaciągnąć się swoją fajką. Potem się głośno śmiał, gdy powykrzywiały się nam gęby. Trzymaliśmy się z daleka od fajki dziadka. . Skakaliśmy z balkonu na odległość. Łomot spuścił nam sąsiad. Ojciec postawił mu piwo. . Do szkoły chodziliśmy półtorej kilometra piechotą. Ojciec twierdził, że mieszkamy zbyt blisko szkoły, on chodził pięć kilometrów. . Nikt nas nie odprowadzał. Każdy wiedział, że należy iść lewą stroną ulicy i nie wpaść pod samochód, bo będzie łomot. . Współczuliśmy koledze z naprzeciwka, on codziennie musiał chodzić na lekcje pianina. Miał pięć lat. Rodzice byli oburzeni maltretowaniem dziecka w tym wieku. My również. . Czasami mogliśmy jeździć w bagażniku starego fiata, zwłaszcza gdy byliśmy zbyt umorusani, by siedzieć wewnątrz. . Gotowaliśmy sobie obiady z deszczówki, piasku, trawy i sarnich bobków. Czasami próbowaliśmy to jeść. . Żarliśmy placek drożdżowy babci do nieprzytomności. Nikt nam nie liczył kalorii. . Żuliśmy wszyscy jedną gumę, na zmianę, przez tydzień. Nikt się nie brzydził. . Jedliśmy niemyte owoce prosto z drzewa i piliśmy wodę ze strugi. Nikt nie umarł. . Nikt nam nie mówił, że jesteśmy ślicznymi aniołkami. Dorośli wiedzieli, że dla nas, to wstyd. . Musieliśmy całować w policzek starą ciotkę na powitanie-bez beczenia i wycierania ust rękawem. . Nikt się nie bawił z babcią, opiekunką lub mamą. Od zabawy mieliśmy siebie nawzajem. . Nikt nas nie chronił przed złym światem. Idąc się bawić, musieliśmy sobie dawać radę sami. . Mieliśmy tylko kilka zasad do zapamiętania. Wszyscy takie same. Poza nimi, wolność była naszą własnością. . Wychowywali nas sąsiedzi, stare wiedźmy, przypadkowi przechodnie i koledzy ze starszej klasy. Rodzice chętnie przyjmowali pomoc przypadkowych wychowawców. Wszyscy przeżyliśmy, nikt nie trafił do więzienia. Nie wszyscy skończyli studia, ale każdy z nas zdobył zawód. Niektórzy pozakładali rodziny i wychowują swoje dzieci według zaleceń psychologów. Nie odważyli się zostać patologicznymi rodzicami. Dziś jesteśmy o wiele bardziej ucywilizowani. My, dzieci z naszego podwórka, kochamy rodziców za to, że wtedy jeszcze nie wiedzieli, jak należy nas dobrze wychować. To dzięki nim spędziliśmy dzieciństwo bez ADHD, bakterii, psychologów, znudzonych opiekunek, żłobków, zamkniętych placów zabaw i lekcji baletu. A nam się wydawało, że wszystkiego nam zabraniają!
  14. Nena

    Październiczki 2009

    witam mocno wieczorową porą! dopiero znalazłam chwilkę by do Was zajrzeć Pbmarys, widzę, że coś u Was w końcu ruszyło do przodu, tzn. chodzi mi o zachwanie tatusia. miło poczytać, że w końcu oderwał się od swych zajęć i zauważył, że ma dziecko w domu. a niedługo będzie i drugie. oby to nie był słomiany zapał! co do żalów, że skonsultowałaś z nim zakupów to ja bym go wyśmiała- nie daje Ci ani grosza na życie a jeszcze chce ingerować w twoje wydatki??? z wyprawką nieciekawie, skoro on już teraz stwierdza, że do marca nie ma kasy. ma jeszcze sporo czasu, dlaczego nie pójdzie dorobić? tak się nie zachowuje głowa rodziny. zero poczucia odpowiedzialności za własną rodzinę a tak zmieniając temat, imię już ostatecznie wybrane? widziałam wątek o imionach, który założyłaś, nawet dodałam parę propozycji Dejanira ale Stasiulinek już duży chłopak. no i widać, ze taki wesołek z niego jest. patrząc na ilość jego zębów to szczerze współczuję karmienia piersią. a jak tam odstawianie idzie? jakieś sukcesy na tym polu? Milka, jak Wy się macie? mam nadzieję, że już choć trochę lepiej. strasznie współczuję całej sytuacji a zwłaszcza szkoda Kacperka. ja zaliczyłam już z Tomkiem kilka pobytów w szpitalua le byłam tam z nim a to różnica. życzę Wam wszystkim dużo zdrówka i jestem przy was myślami. daj znać jak się czujesz Ty, Kacperek, mąż i Tata Margo witaj, ty to wpadasz znienacka jak burza! mam nadzieję, że Amelka już zdrowa. a opieka w Anglii właśnie tak funkcjonuje, jak dla mnie trochę flegmatyczne podejscie- poczekać, poobserwowac, zobaczyć co z tego da się wyhodować... chociaż nasza służba zdrowia wcale nie lepsza! faszerują antybiotykami czy jest taka potrzeba czy nie! AniaWF no widzisz, uświadomiłaś babcię i obie zyjecie. i o to chodziło!!! co do zostawiania dziecka komuś pod opieką to ze mnie mega kwoka- po pierwsze nawet nie mamy go komu tu w Słupsku podrzucić (w Gdańsku inna sprawa, zostałby z moimi rodzicami) a poza tym jeszcze nigdy nie spędziłam bez Tomka ani jednej nocy i jakoś sobie tego nawet nie wyobrażam co do rehabilitacji to tak, są specjalne ćwiczenia by utrzymać symetrię ciała, zmniejszać napięcie, wzmacniać poszczególne partie ciała, ale nie tylko- rehabilitacja to też odpowiedni sposób noszenia, układania, pielęgnacji dziecka czyli ćwiczymy na okrągło! Justysiak fajnie, że twoje bąble takie zsynchronizowane w kwestii spania. przynajmniej jedno drugiego nie budzi. a to jak się nawzajem pocieszają musi wyglądać słodziutko moja szwagierka po raz drugi trafiła do szpitala- termin ma na koniec lutego ale maluchowi coś się spieszy na świat. pojawiły się skurcze, na szczęście rozwarcia brak. całą ciążę żyła w nieświadomości no i dopiero dziś dowiedziała się, że będzie synek. poszukiwania imienia trwają. ostatnia propozycja- Stefan idę spać bo oczka mi się zamykają dobranoc
  15. Nena

    Październiczki 2009

    witam ponownie! do Gdańska jednak nie jadę- dostaliśmy dodatkową godzinkę ćwiczeń tu na miejscu a poza tym jutro idę na spotkanie do przedszkola integracyjnego- Tomek będzie tam chodził w ramach programu wczesnego wspomagania. jak dla mnie śmiech na sali- należy mu się 4h w miesiącu spotkań z pedagogiem, psychologiem czy logopedą. niestety tak wygląda rehabilitacja w Pl Agaska, mam Marvelon. brałam je już wcześniej i dobrze się czułam. w jednej aptece były po ok. 30zł a dziś dostałam je w mojej pobliskiej aptece za 19zł. jest różnica co? a z dorobkiem życiowym to u nas podobnie- startowaliśmy tego samego dnia co Wy, ja w posagu wniosłam trochę kasy i meble, mężu meble i regał, który sprzedaliśmy z braku miejsca, wesele zrobiliśmy za swoje, kupilismy mieszkanie, splacamy kredyt i radzimy sobie sami. i z tego jesteśmy dumni! zawsze może być lepiej ale mnie cieszy to, że jesteśmy samodzielni! a męża faktycznie masz kochanego- mój spisał się na medal po urodzinach Tomka- sam pozmywał naczynia po imprezie a po takim tłumie było co zmywać. podłóg nie umył, chyba musimy nad tym jeszcze popracować justysiak , w sypialni gadaliście o byle czym... tiaaa dobre, he he ale nie z nami takie numery- dobrze wiemy co się dzieje za drzwiami sypialni, zwłaszcza zamkniętymi co do nocnika nie pomogę, my w ten etap jeszcze nie weszliśmy idę trochę popracować, póki Tomcio śpi
  16. Nena

    Październiczki 2009

    Hello cioteczki! jak tam weekendzik minął? u nas spokojnie, wyspaliśmy się za wszystkie czasy Zabol witaj! trochę Cię tu nas nie było! z Allegro niestety nie pomogę, znam się na tym tyle co przeciętny kupujący. o sprzedaży czy sporach nie mam zielonego pojęcia Pbmarys, jak tam się tatuś po poważnej rozmowie zachowuje? mam nadzieję, ze spcerki z córką jeszcze mu się nie znudziły! byłam w piątek u gina, z Tomkiem oczywiście, ale daliśmy radę. siostra środowiskowa zaoferowała się, że zajmie się Tomkiem na czas badania ale nie było takiej potrzeby- pod koniec lipca miałam robioną cytologię więc ginka stwierdziła, że skoro nic niepokojącego się nie dzieje to nie muszę latać na samolociku. receptę na tabletki dostałam, teraz tylko czekać na @ i mogę się faszerować zaraz mnie cholera trafi- od godziny próbuję zapisać Tomka do okulisty. albo zajęte albo nie odbierają. gorzej niż do prezydenta a gdzie reszta ciotek? meldować się spiochy!!! dziś znów jadę do Gdańska z Tomciem na rehabilitację. wracamy w środę. odezwę się później. pa
  17. Dagna, Marlena, Eryka, Aurelia Patrycjusz, Eryk, Emil, Emilian
  18. AnkaK33Tobiasz (jak mały to Tobiaszek, Tobi) mój mąż ma tak na imie i w sumie nie znam nikogo o takim imieniu :P a żeńskie Michalina ale w sumie to już nie jest rzadko spotykane raczej ja znam jednego Tobiasza, całkiem sympatyczny z niego człowiek przyklad z dziś- moja ginka ma na imię Andela słyszałam kiedyś też o Solidariuszu. tylko jak to zdrabniać: Solid, Soldek???
  19. jeszcze mi się przypomniało: Tyberiusz, Jaromir, Longin, Sędzimir, Gniewko, Gierat
  20. Kasjan, Ziemowit, Kryspin Marcelina, Balbina, Noemi
×
×
  • Dodaj nową pozycję...