Skocz do zawartości
Forum

zakropkowana

Użytkownik
  • Postów

    302
  • Dołączył

  • Wygrane w rankingu

    14

Treść opublikowana przez zakropkowana

  1. MamoWcześniaka - lepiej się pokazać lekarzowi. Mam nadzieję, że to nic poważnego. Ja noszę Ryśka jeszcze z przodu, bo na plecach klamra za bardzo mi się wżyna w żebra. W chuście noszę na plecach, ale teraz w ciąży to bardzo rzadko. Na wyjeździe luby nosił na plecach, bo tak mały więcej widzi :) Skakanka- 10 min w IKEI jest możliwe ;). Mój brat robi zakupy w 15 min. Wpada przed zamknięciem i potrafi obejść 2 razy jak czegoś zapomni. Ale to sam i w internecie ma posprawdzane rzeczy i pospisywane numery i idzie tylko po konkretne rzeczy :) My IKEĘ lubimy też ze względu na jedzenie. Mają klopsiki wegańskie i ziemniaki bez masła, a Rysiek ten zestaw uwielbia. Także zawsze po wizycie u alergolog w Bydgoszczy jeździmy tam na obiad i jakieś zakupy. I szczerze, to po wizycie w IKEI w Gdańsku to tę Bydgoską wolę bardziej, bo mniejszy ruch jest. W Gdańsku to teraz była masakra. Po jedzenie czekałam 20 min, kolejki do kasy, problem z miejscem parkingowym, a byliśmy tam przed 12godz. A brat mi powiedział, że i tak nieźle trafiliśmy, bo cyrki tam się zaczynają dziać jak ludzie kończą pracę i jadą tam na zakupy i robi się tam zlepek ludzi po pracy, turystów i mieszkańcow na urlopach.
  2. Żoo, no zmiana otoczenia dobrze robi :). Ale w sumie stwierdziliśmy, że mogliśmy dłużej zostać w Malborku, bo byśmy sobie jeszcze Elbląg zwiedzili, a tak to czas wypełniony mieliśmy po brzegi. A z kolei na Kaszubach to zwiedziliśmy tylko Szymbark i poszliśmy na Wieżycę i pomysły się skończyły :). Więc pojechaliśmy do mojego brata do Gdańska i do IKEI, heh ;) To czekam wtedy na wiadomość :)
  3. Hej dziewczyny, Zoo, nie wiem do końca o co chodziło, ale super, że już Was wypuścili. Zdrówka! :) MamoWcześniaka - i jak u Was? Temp spadła? Mokka- Rysiek pije z tych Ikeowskich kubeczków plastikowych. Porzuciłam niekapki po ostatnim pobycie w szpitalu, bo sobie wkręciłam, że może to od tego choruje, mimo wyparzania. Oblewa się non stop, ale to tylko woda, a i tak po domu chodzi w umorusanych bodziakach, bo wiecznie się brudzi jedzeniem ;) Peonia - spóźnione życzenia urodzinowe! I cieszę się, że mąż się naprawił. Oby trwale! Bamcia - a jak u Ciebie zdrowie? Przejeżdżałam wcoraj przez Domaradz i gdybałam, która chatka to Twoja :) My od wczoraj w domu. Wyjazd w połowie udany. Do zwiedzania zamku w Malborku robiliśmy dwa podejścia, niestety nie udane :(. Najbardziej się podobał basen i gdy rodzice nie trzymali za rączkę i mogłem sobie chodzić, gdzie chcę, a najlepiej na plac zabaw ;) Za to zwiedziliśmy zamek w Sztumie, Kwidzynie i Gniewie. Z Ryśkiem w nosidle i z wafelkami ryżowymi w ramach przekupstwa ;). Lecę ogarniać chatę i wstawiać pranie. Dzisiaj ładna pogoda to może też coś wymyślimy w ramach ciągu po podróży ;) Aaaa. .. dziewczyny o co chodzi z pocztą, chyba przeoczyłam? :(
  4. Żoo - schodów ruchomych nie ma, ale windy są, a to kolejna fascynacja ;) Skakanka - jedziemy za tydzień, w poniedziałek.
  5. Skakanka, u nas o tyle dobrze, że Rysiek wysiedzi w nosidle, albo chuście. Albo będzie biegał jak szalony. W każdym razie skrajności ;) Peonia, pewnie jak bym jechała nad morze i nie mogłabym plażować przez pogodę to też bym sobie odpuściła. A tak to mniej spiny mam. Coś się wymyśli. Zaplanowaliśmy 2 noclegi w Malborku i 2 w Kartuzach. W Kartuzach mamy hotel z basenem, więc będzie co robić, jak pogoda nie dopisze ;) Jak sytuacja z mężem? Starszaki juże wyjechały? Lea- no u nas właśnie góry też za daleko :). Bamcia - Masz rację, to były czasy! I jakie wspomnienia! Rodzice z moim bratem 'na kanapkę' też jeździli motocyklem, bez kasków i mama ze mną w ciąży! I do dzisiaj wspominają z rozrzewnieniem:)) Eh, pojechaliśmy dzisiaj do CH, Rysiek tak nam dał popalić, że uznaliśmy, że nigdy więcej ;). Zdążyłam przedużyć abonament na telefon i na chwilę wpaść do H&M. I już mieliśmy dość. A histerię Ryśka jak powiedziałam, że dość jeżdżenia po schodach ruchomych to słyszeli chyba na drugim końcu centrum. Jak to mój luby stwierdził - 'wiesz, że na wyjeździe będzie to samo. Pewnie nam się na jakiś czas odechce wakacji' ;)
  6. Żoo, tylko ja go zrozumiałam, że dzidzia za mała jak na 11 tydzień, ale sam parenting.pl mówi, że wymiary w 10t6d to 33mm, a ja miałam właśnie ten dzień, albo już nawet początek 11tyg, 30.06 na wizycie u swojego gina. Więc wychodzi, że chyba 'książkowo'. Zobaczymy, trochę się zmartwiłam, ale pocieszam się, że to i tak kwestia pewnie dokładności pomiaru, a to teraz ciężko uchwycić. Na wizycie 30.06 serduszko biło i dzidzia była ruchliwa, więc tego się będę trzymać :)
  7. Lea, ja chyba teże wybrałabym się do lekarza. Peonia, wyjazd za granicę wolałabym zaplanować z większym wyprzedzeniem. Po za tym luby mówi, że się martwi, co jak zacznie się coś dziać w samolocie, albo na miejscu. Także na razie sobie odpuszczamy. Stanęło na Malborku i potem Kaszuby, jak Ryśkowi się nie spodoba, to będziemy wiedzieć na przyszłość ;) Zapisałam się na prenatalne prywatnie 18.07 na godzinę 22:00 (tak, ten lekarz jest meeega oblegany). Tylko mnie zmartwił trochę, że skoro 30.06 dzidzia miała 38mm to to na pewno nie był 11 tydzień. A ten termin to i tak obliczony jest już po przesuniętej owulacji :(
  8. Peonia - trzymam kciuki za pomyślne rozwiązanie sprawy. Trzymaj się i bądź silna :). Jutro będę dzwonić się umawiać prywatnie na prenatalne. Na miejscu wygodniej mimo wszystko to zrobić :). Przy Ryśku dostałam skierowanie na NFZ, bo mam siostrę z zespołem Downa, ale terminy były odległe, więc poszłam prywatnie. Teraz ciężej zorganizować wyjazd, więc od razu założyłam, że jak już to prywatnie je zrobię :) U nas nocnik się kurzy w kącie. Rysiek nie wykazuje zainteresowania a posadzony płacze, więc odpuszczam temat na razie. Mamy w planach pod koniec sierpnia pojechać na dłużej do dziadków i może wtedy się uda, bo u nich dużo trawy do obsikania się znajdzie ;) Ja dzisiaj (po przypływie wczorajszej mej dobroci serca dla lubego ;)) oznajmiłam dzisiaj, że chcę być zabrana na parę dni na wakacje z prawdziwego zdarzenia i nie przyjmuję do wiadomości argumentów 'bo praca, bo firma, bo siamto owamto'. O dziwo, nie było protestów. To problem teraz gdzie jechać. Góry za daleko, morze pod nosem, zagranica ze względu na Ryśka jeszcze odpada... na razie najbardziej obydwu przypadł do gustu pomysł zwiedzania zamków krzyżackich (bo blisko) i w drodze powrotnej zajechać na Kaszuby- Wieżyca, Szymbark itd. Tylko, czy ten nasz Rysiek się nie zanudzi? :)
  9. Żoo - może źle to ujęłam, że powiedziała to w ramach 'pocieszenia', bardziej chodziło jej o to, o ile ta wiedza jest teraz dla nas cenna. Pierwszy wstrząs rozwijał się wolniej, drugi w mgnieniu oka i strach pomyśleć, co by było gdybyśmy nie byli akurat w szpitalu :(. Dlatego mówiła, że mamy nie czekać na rozwój sytuacji, aż zacznie sinieć, tylko podać szybciej adrenalinę. Peonia - mam 28 lat to z racji wieku nie przysługuje. A i tak najbliżej Trójmiasto na NFZ. Wyjazd i organizacja to prawie tyle kasy, co prywatnie na miejscu :) Bamcia - jak będę w pobliżu Ciebie to się odezwę :). Na razie intensywnie jeżdżę na spacery z Ryśkiem nad morze, żeby go trochę podreperować po tym zapaleniu płuc. Peonia i MamoWczesniaka - trzymajcie się ciepło dziewczyny. Ah te chłopy. Mój dzisiaj też nagrabił sobie, ale ja to mam miękkie serce dla niego... jeszcze ;)
  10. Wchodzę i też nie dowierzam, co tu się porobiło przez ostatnie dni :(. Kaisuis - mam nadzieję, że już bez konta zajrzyjsz czasami do nas i napiszesz, co u Was :) Peonia - moje dziecko dzisiaj też zrobiło mi weekend. Wczoraj zasnęło o 19 a pobudka dzisiaj rano o 8! Po prostu szaleństwo! W sumie to potrzebowałam tyle snu, bo po szpitalu pobudki były o 5, tak jak przychodziły z zastrzykami. Także trochę się podreperowałam po ostatnich przygodach :) Bamcia - z tymi ciuchami to na prawdę odważnie, ale po tylu latach to już chyba się wie, co druga strona nosi i lubi i jest łatwiej :) I dziękuję za zaproszenie. Po opisie to taka u Ciebie wiejska sielanka...ahhh... zazdroszczę ;) My w tym tygodniu po wizycie u alergologa. Powiedziała na pocieszenie, że takie akcje z anafilaksjami są też potrzebne, bo przynajmniej widzimy w jakim stopniu reaguje i że reaguje. Na przyszłość kazała nie czekać w takim przypadku, podać EpiPena i jechać szybko na szpital. A bardziej szczegółowe badania to jak Rysiek skończy 2 lata i niestety na oddziale, bo inaczej NFZ nie zrefunduje :(. Ja wczoraj byłam też u ginekologa, wszystko ok, serduszko biło, a 19 lipca mam prenatalne. Dzidzia 3,8cm ;). Termin na koniec stycznia :). Ale i tak chyba pójdę prywatnie na prenatalne z testem PAPPA.
  11. Mokka, ja zaliczam teraz spadek energii. A Rysiek zamiast męczyć ojca w salonie, to musi się tulić do mamy w sypialni :). A myślałam, że jeszcze poleżę zanim będzie czas na antybiotyk. Żoo to ładna nocka. Że dajesz radę, to podziwiam :)
  12. Heh, moje dziecko wstało i zażyczyło sobie, żeby włączyć mu bajkę. Ehh... :) To do której na posterunku?
  13. Bamcia - no to może i my czasami się nawet mogłyśmy na rehabilitacji spotykać, bo ja z Ryśkiem do maja chodziłam, ale już dostaliśmy wypis. Jak już Rysiek wyzdrowieje to wpadaj na kawkę, bo my niedaleko szpitala właśnie mieszkamy :))) O widzisz Peonia, my do szpitala im. Jurasza jedziemy na wizytę teraz w poniedziałek :). Bo tam mamy naszą alergolog :) Może męża dopada jakiś kryzys? Nowy samochód, nowe zasady i nie przyjmowanie niczego do wiadomości. Taki trochę kryzys wieku może? ;) Żoo- jak po pracy? My od 5 na nogach, ale zasnęłam jakoś po 21 i cała noc przespana. Jak się ułożyłam, tak się obudziłam :)
  14. Bamcia, no teraz weszłam na Twój profil i gdybam, skąd ja kojarzę Domaradz. I mi się przypomniało, że przecież tam kiedyś był bar Gabi sławny, co porcje dawał ogromne i smaczne :). Jaki świat mały ^^ Co prawda nie jestem rodowita Słupszczanka, ale już 5 lat tu mieszkam :)
  15. Hej dziewczyny, Meldujemy się z domu...uff... w końcu :). Co prawda jeszcze antybiotyk przez 5 dni, ale lepiej go brać w domu jak siedzieć w szpitalu. Luby na koncercie, Rysiek śpi już, a ja zamówiłam pizzę i delektuję się tv ;) Peonia, mam nadzieję, że ciemne chmury szybko miną. Tak jak żoo pisze, czasami tym naszym facetom przyda się porządny strzał w ich 'męskie łepetynki' ;) My ze Słupska, z tego, co kojarze to Wy z Jagodą chyba Trójmiasto? Kawałek jest :) W nocy trafiła do nas do pokoju mama z 7 tyg synkiem, która pracuje w przedszkolu i mówiła, że adrenaliny nie mogłaby podać w razie w. Ale mówiła, że rzeczywiście dzieci dzieci alergiczne są bardziej pilnowane. Kaisuis - lepiej już z tym bólem kręgosłupa, czy w czym tam Ci strzeliło? Twoja Zośka to naprawdę ranny ptaszek. Rysiek na szczęście jak się nad ranem przebudzi to wtula się we mnie i śpimy dalej... do 6 ;) Żoo- dobrze, że lepiej się czujesz :) ja właśnie oglądam Przyjaciół i Rachel właśnie odeszły wody, heh. Pooglądam sobie i poprzypominam jak to było ;)
  16. Kaisuis my myjemy ziajką na ciemieniuchę i jak Rysiek miał azs na głowie to smarowalam mu biodermą Atoderm Intensive. Zeszło momentalnie, a nic nie pomagało. Tylko, że Rysiek wtedy był łysy ;) Dziewczyny internet mi się skończył w tel. Teraz luby przyjechał to mi swój udostępnił. Możliwe, że puszczą nas w sobotę. Laryngolog powiedział, że lewe ucho zdrowe a prawe juz prawie zdrowe. Bamcia pocieszające jest to co napisałaś, ale ja to chyba psychicznie nie dojrzeję za szybko, żeby go z taką alergią i astma puścić w świat. No chyba, że drugi dziecię da mi w kość ;) Odezwę się jak juz będę w domu :)
  17. Żoo, ty weź na siebie uważaj! Robi sie poważnie! Ja to w sumie na razie o drugiej ciąży teraz nie myślę. 30 czerwca mam lekarza i mam tylko nadzieję, że wszystko będzie w porządku. Jakbym nie musiała brać leków to bym nie pamiętała, że jestem w ciąży, bo przez szpital, to i mdłości minęły i apetyt się unormował ;)
  18. Żoo - jakby chodziło o nawozy to by go ewentualnie wysypało na drugi dzień. W domu też mu dawałam warzywa z marketów i ewentualnie taka reakcja była. Nigdy wstrząs. Na moje to jakaś Pani w kuchni się pomyliła i nałożyła nie tę marchewkę, co trzeba. Skoro do czasu wstrząsu na śniadanie i kolację do chleba dostawał masło, to coś tam nie działa dobrze im w tej kuchni. Tylko, co w przypadku dziecka, które leży np. same na oddziale i nie wie, że nie może czegoś takiego zjeść? Także wszyscy dostaliśmy nauczkę, my największą, bo Rysiek miał sytuację zagrażającą życiu. O żłobku to nie myślę, jak będzie miał taką alergię nadal to i przedszkole odpadnie. Tymbardziej, że Panie nawet nie będą mogły mu podać adrenaliny w razie w.
  19. Hej dziewczyny, Wstrząs na pewno po mleku, bo z obiadu zjadł tylko marchewkę starkowaną z jabłkiem, wiecej nie zdążył. Próbowałam jej i wydawała mi się ok, ale musiała być ze śmietaną, jogurtem albo masłem jednak, bo po jabłku i marchewce nigdy tak nie miał. A dostawał tutaj też w zupie i wszystko było ok. Kuchnia się upiera, że wszystko ok, ale też zwróciłam im uwagę, że napisane ma, że ma restrykcyjną dietę bezmleczną i bez jajeczną, a na śniadanie dostaje masło do chleba. Także ręce opadają. A reakcja była silna, bo dostał dwie dawki adrenaliny i dopiero była poprawa. I jeszcze przecież dostaje dożylnie hydrokortyzon od poniedziałku, co też powinno spowolnić reakcję, a wszystko się rozegrało w 20 min i już wymagał pierwszej adrenaliny, bo zaczął sinieć. Masakra. Za pierwszym razem jak miał wstrząs, to pół godziny czekaliśmy na SORze na papiery na pediatrię, a zanim się zebraliśmy z domu jeszcze i trafiliśmy na oddział to minęła dobra godzina od podania kaszki z mm. Wiec tymbardziej mnie przeraża jak szybko to się zadziało teraz i że każdy wstrząs może przebiegać inaczej :( Trzymają nas tyle, bo chcą doleczyć uszy, co mnie cieszy, ale kuracja tym antybiotykiem ok 7-10 dni. Z tym, że jak dzisiaj będzie poprawa z uszami, to może puszczą nas do domu w niedzielę, bo w poniedziałek mamy wizytę u alergologa w Bydgoszczy. Lecę się ogarniać na obchód. Miłego dnia mamuśki :)
  20. Hej dziewczyny, U nas najbardziej optymistyczna wersja to wyjście w niedzielę. Rysiek dostaje antybiotyk dożylnie na uszy i płuca. O ile płuca już ok, to o uszach dowiemy się coś więcej jutro, bo mamy konsultację z laryngologiem. A wczoraj dodatkowo miał wstrząs anafilaktyczny po zjedzeniu obiadu szpitalnego i dopiero dzisiaj doszłam do siebie po tych emocjach :(. Żoo - dbaj tam o siebie, trochę oddechu nie zaszkodzi ;) Kaisuis- też myślałam o podyplomówce, ale z czasem uznałam, że tylko sobie dorzucę obowiązków, bo tryb pracy niemęża się nie zmieni za bardzo pod tym względem ;) Oligatorka - ja bym na Twoim miejscu odciągnęła. Lepiej nie wchodzić dwa razy do tej samej rzeki...
  21. No to wylądowaliśmy z dusznościami na oddziale :(. Laryngolog też przed chwilą oglądał uszy i nadal mają podawać antybiotyk. I jeszcze kroplówka nie chce lecieć, ehh.. czekamy na wieści, czy to nie zapalenie płuc...
  22. Bamcia, oby dzisiejsza nocka była lepsza. Ja dzisiaj też z pasażerem na gapę śpię. Rysiek aktualnie dostał chwilowej duszności, ale dostał strzał z Ventolinu i jest lepiej. Wolę mieć go na oku, bo z tymi dusznościami to różnie bywa. Domyślam się, że to zdolna bestia i chce mnie wypróbować, heh ;). Zawsze dostaje ataku, jak czegoś zabraniam, np. mówię, że teraz idziemy za rączkę, bo tu jeżdżą samochody, albo nie kupimy tej tubki z owocami, bo w domu mamy jabłka itp. Wtedy się zaczyna. O dziwo jeśli chodzi o chodzenie za rączkę w miejscach niebezpiecznych to tam, gdzie się postawiłam i cierpliwie czekałam to teraz już nie kombinuje, tylko ją podaje i idziemy ładnie. W nowych miejscach jest powtórka z rozrywki. Najgorzej u laryngologa, bo to szpital i jak ma mi się rzucać na podłogę, to od razu mam wizję chorób, które nam dodatkowo przywędrują po takiej akcji. Więc wtedy sobie daruję silną wolę i to chyba błąd. Ale trudno. Peonia- po długim weekendzie tak chyba jest zawsze, że człowiek dłużej się aklimatyzuje w pracy ;)
  23. Hej dziewczyny, U nas na końcówce antybiotyku znowu katar, aż się boję, co jutro znowu powie laryngolog :( Do tego mnie ponownie dopadły całodobowe mdłości i na nic już nie mam energii, eh. Byle do końca 1 trymestru. Bamcia jesteś dla mnie bohaterką! Że też masz tyle siły i chęci w sobie! Kaisuis, co do afer i kładzenia się na chodniku, to możemy sobie przybić piątkę. Mam to też na codzień niestety, tylko teraz robi się o tyle niebezpiecznie, że jak go biorę na ręce to się wyrywa i kopie gdzie popadnie, głównie w brzuch. Więc sobie ostatnio stoję nad wrzeszczącym dzieckiem i robię głębokie wdechy i wydechy ;). Ostatnio w sumie starsza Pani nas zaczepiła w poczekalni do laryngologa (jak Rysiek biegał, krzyczał i ogólnie robił wokół siebie hałas) i powiedziała do Ryśka -'ale ta Twoja mama to z Tobą ma. Głosik to Ty masz donośny'. Ogólnie powiedziała to miło i uprzejmie, więc nie odebrałam tego negatywnie i w sumie nawet poczułam ulgę, że inni jednak to potrafią zrozumieć. A co do pytań o bycie rodzicem przez niedzieciatych znajomych, to zauważyłam, że ja się zapowietrzam myśląc, od czego by tu zacząć, a luby zaczyna wychwalać, jak to cudownie jak dziecko mu macha na do widzenia, słodko je i ogólnie jest cudowne ;)
  24. Żoo - też się tej lekoodporności boje, tymbardziej, że włączając zapalenia płuc to już nasz 5 antybiotyk... na razie szukam dobrego laryngologa prywatnie i chyba rozszerzę poszukiwania na Trójmiasto, bo szału u nas nie ma. Co mama to inna opinia.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...