
Luizjanna
Użytkownik-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Luizjanna
-
Justyna ja jakbym była na Waszym miejscu zamontowałabym zamek w drzwiach i wieczorem bym pokój zamykała żeby mieć jakąś prywatność. Wtedy mielibyście jakiś komfort że Wam nie wpadnie z nienacka. Na pomaganie bym pozwalała, jeśli rzeczywiście wynika z chęci bezinteresownej pomocy. Wykorzystuj sytuację, jak teściowa przychodzi to Ty weź długą relaksującą kąpiel, idź do kuchni zrobić sobie coś dobrego czy chociażby napić się spokojnie herbaty czy porozmawiać przez tel, a ona niech się zajmuje, niech przewinie, ponosi, uspokoi, przebierze itd. My na początku jak się urodził nasz Mateuszek mieszkaliśmy z moją mamą, która wiecznie u nas siedziała, ale w ogóle mi nie pomagała a raczej przyglądała się co robię komentując wszystko, ale według niej bardzo mi pomagała. W momencie kiedy chciałam coś zjeść czy pójść się umyć to ona też wychodziła do swojego pokoju. Nigdy mi małego nie wykąpała, nie przewinęła, nie uspokoiła, a na dodatek ciągle miała jakieś prośby żeby jej coś zrobić. Plus ciągła krytyka jaka to ja jestem niezaradna, że obiad mam na jedno danie, że nie uprasowane na bieżąco, że jak ja mogę być zmęczona itd itp Więc jeśli Twoja teściowa garnie się do pomocy to dobrze, tylko żeby ta jej pomoc była prawdziwą pomocą, żeby nie polegała na asystowaniu i stresowaniu Ciebie tylko realnie ona zajmuje się dzieckiem a Ty masz "wolne ". Moja mama umiała brać tylko małego na kilka minut a kiedy zaczął płakać niemal mi go rzucała i uciekała do siebie, po iluś takich akcjach kiedy np miałam coś zrobić bo babcia miała się wnuczkiem zająć a po chwili uciekała rosła tylko moja frustracja. Na dodatek bez przerwy było coś za coś, jak np ugotowała nam obiad to zaraz chciała żeby jej coś zrobić np żebym jej pomyła okna no to naprawdę super pomoc była, więc zwróć też na to uwagę. Najważniejsze żeby przestrzegała Twoich zasad dotyczących wychowywania, nie może być tak że będzie robiła Tobie na przekór, żeby nie uważała siebie za lepszą matkę, to Ty jesteś matką i masz prawo rządać respektowania Twoich zasad dotyczących ubierania, karmienia i wszystkiego innego. Teraz dziecko jest małe ale czas szybko leci, nie pozwól żeby teściowa kiedykolwiek podważała Twój autorytet w oczach dziecka. Mimo wszystko życzę Ci cierpliwości, wytrwałości. Ja odkąd mieszkamy w swoim domu (mały miał 1,5 roku jak się wprowadziliśmy) jestem najszczęśliwsza na świecie, moje małżeństwo rozkwitło, jakość życia jest nieporównywalnie lepsza i szczerze mówiąc wolę sobie radzić sama, raz lepiej raz gorzej ale bez wtrącania się. Wiem że w dzisiejszych czasach ciężko się usamodzielnić, my też odziedziczyliśmy stary dom po babci, gdyby nie to pewnie nigdy nie poszlibyśmy na swoje bo nie mielibyśmy za co. Ale życzę Wam żebyście w miarę możliwości kiedyś się wyprowadzili i żyli po swojemu :-)
-
Gratulacje dla dwóch nowych mam :-) crispnlight chciałabym mieć taki poród jak Ty, żeby się tak ładnie rozwarcie robiło. Dzisiaj odszedł mi chyba już cały ten czop bo był bardzo duży, przezroczysto białawy z odrobiną żółtej domieszki, ale bez śladów krwi, podobno krwisty czop oznacza że poród już blisko, a taki zwykły może oznaczać że poród zacznie się za kilka godz ale może się zacząć też za kilka dni lub nawet 1-2 tyg, więc to żaden wyznacznik nie jest. Termin mam na 28.10, więc mogę tylko przypuszczać że nie powinnam przenosić. Niby wszystko wskazuje na to że niedługo urodzę ( silny ucisk, nieregularne skurcze, bóle kręgosłupa, spojenia, twardnienie macicy, skrócona szyjka, 2 cm rozwarcia było 9.10, bardzo częste oddawanie moczu, opadnięcie brzucha no i ten czop), ale objawy są już długo a nic się nie rozkręca, codziennie rano mam nadzieję że coś się ruszy ale poza nieregularnymi skurczami nic się nie dzieje. Naprawdę niedługo zwariuję. Synka urodziłam 3 tyg przed terminem, odeszły wody i szybko się potoczyło, a teraz ciąża podtrzymywana, lekarze mówili że dobrze będzie jak donoszę do 32, 34, 36 tyg a tu jutro zaczynam 39 i nie urodziłam. A ja tak przeżywałam że urodzę wcześniej, leżałam, stresowałam się a wychodzi na to że nie było czym.
-
Myszka to na pewno szybko pójdzie, trzymaj się :-) Powodzenia :-) KasiaOla nie wiem czy to drętwienie ma związek z ciśnieniem, ale wydaje mi się że tak, bo moja babcia ma nadciśnienie i często jej ręce drętwieją, ale nie jestem pewna, lepiej jak się wypowie ktoś obeznany dobrze w temacie. Wiem że wysokie ciśnienie matki jest bardzo niebezpieczne dla dziecka, więc trzeba je zbijać tabletkami, jak lekarz zalecił jakieś tabletki to na pewno dobrał takie które można łykać w ciąży, nie ma chyba innego skutecznego sposobu na obniżenie ciśnienia w razie nagłego skoku. Możesz stosować dietę zapobiegającą nadciśnieniu ale u Ciebie to jest zapewne związane z ciążą to nie wiem czy da się temu zaradzić, poród będzie najlepszym lekarstwem :-)
-
Madzik gratulacje :-) Śliczny chłopczyk, niech rośnie zdrowo :-)
-
Tak sobie pomyślałam że może zrobienie lewatywy przespieszyłoby poród, skoro olej rycynowy działa przeczyszczająco i stosuje się go jako przyspieszacz porodu to lewatywa też powinna tak zadziałać. Ale ja bym się chyba nie odważyła próbować.
-
Haha oczywiście wlewka nie wylewka :-)
-
Lewatywa to wylewka doodbytnicza tzn położna rozrabia lewatywę (woda z mydlinami) w specjalnym woreczku i potem wlewa specjalną rurką którą umieszcza w odbycie, tak jakby kroplówka do pupy, zajmuje to chwilkę i absolutnie nic nie boli. Po chwili czuje się silną potrzebę zrobienia kupy i to co się dzieje potem jest dosyć gwałtowne, wylatuje wszystko co jest w jelicie razem z tymi mydlinami, oczyszczenie totalne. Ważne jest to żeby po lewatywie posiedzieć dłużej na kibelku bo takie wypróżnianie może odbywać się na raty i w razie opuszczenia bazy nie ma szans w razie wyrzutu na powrót na czas. Ja na pewno poproszę o lewatywę, bo chcę szybko urodzić i potem załatwić się następnego dnia jak już dojdę trochę do siebie a nie w ten sam dzień co poród taka obolała.
-
Gratulacje Maniusia :-) Ewelinka nie czuć, jest zaskoczenie na papierze albo na wkładce, podobno niektórym wypada do kibelka i nawet nie zauważają tego, chociaż mi się to wydaje mało prawdopodobne. Justynka nie wyobrażam sobie żeby teściowa mi się tak wtrącała, powinniście jasno ustalić zasady że jak będziecie potrzebować pomocy to poprosicie, nie może Wam zabierać Waszych chwil, a wchodzenie do Was kiedy jej się podoba nie mieści mi się w głowie, powinna szanować Was i Waszą prywatność. Wchodzenie do czyjegoś pokoju w nocy to już totalne przegięcie, co to jakaś kontrol, bo nie bardzo rozumiem czego ona może szukać u dorosłych ludzi, co innego jakby została zaopiekować się dzieckiem a Wy mielibyście wychodne, ale przecież dziecko ma rodziców. Współczuję Ci bardzo :-( Ja bym na Waszym miejscu z nią porozmawiała i ustaliła zasady, a jak powie że to jej dom i będzie robiła co chce czy coś podobnego to chyba nie pozostaje nic innego jak wyprowadzka na swoje. Nasłuchałam się podobnych historii i uwierz mi kochana im szybciej się wyprowadzicie tym lepiej dla Twojego zdrowia psychicznego i dla Waszego związku. Dzięki Bogu że ja nie mieszkam z teściową, lubię ją ale nie wyobrażam sobie wspólnego mieszkania bo obie mamy silne charaktery i bez kłótni by się nie obyło. Tak na marginesie to masz Justynko anielską cierpliwość ja już dawno bym wybuchła.
-
Rozmawiałam z lekarką o tym czopie, dostałam też odpowiedź położnej tu na forum gdzie odpowiadają eksperci. Więc kolor czopu może być zielony, nie ma się czym martwić, to nie ma nic wspólnego z wodami. Są różne czopy, nie musi też być krwisty, może odchodzić na raty, może odejść kilka godz przed porodem albo kilka do nawet kilkunastu dni przed. Ale najczęściej odejście czopu oznacza że poród jest blisko i zacznie się w ciągu kilku dni :-)
-
Ja też jestem kłębkiem nerwów, nie mogę się na niczym skupić. Cieszę się bo teściowa zaproponowała że jak pojadę do szpitala to ona weźmie parę dni wolnego i żeby jej wnuczka podrzucić to się nim zaopiekuje, bardzo mnie ta propozycja ucieszyła, synek u dziadków nie będzie tak bardzo tęsknił, lubi do nich jeździć, więc problem co zrobić z małym jak mąż będzie u mnie lub w pracy mamy rozwiązany :-) Mam nadzieję że poród będzie szybki i że po trzech dniach wyjdziemy do domu i że nie będę leżała na patologii. W ogóle najchętniej to bym urodziła w domu, ale nie stać mnie na takie rarytasy :-)
-
Jeśli chodzi o ubranka dla małej na wyjście ze szpitala to przygotowałam cztery zestawy, w zależności od pogody. Bazą każdego jest body z krótkim rękawem. Najlżejszy ubiór to na body pajac bawełniany, czapeczka bawełniana, niedrapki i kombinezonik jesienny (tego pajaca chyba wyciągnę bo nie będzie tak ciepło -ok.10 stopni, plus słońce). Drugi zestaw różni się tylko tym że jest zamieniony pajac na bawełnianą koszulkę z długim i śpioszki, żeby była dodatkowa warstwa na plecach, to tak na ok 10 stopni, wiatr, deszcz itp. Gdyby temperatura spadła do kilku stopni to mam pajaca flanelowego, lub w razie dużego chłodu koszulkę plus śpioszki flanelowe i dodatkowo pod spód skarpetki i grubsze rękawiczki plus cieplejsza czapa taka na uszy wiązana pod szyją. Do każdego zestawu kombinezonik jesienny, cienki taki lekko pikowany, na pewno nie wezmę zimowego, bo biorę jeszcze kocyk polarkowy, w razie potrzeby fotelik ma przykrycie jeszcze no i budkę, biorę jeszcze tetrówkę w razie silnego wiatru żeby narzucić na pałąk fotelika. Mąż się ze mnie śmiał że tyle rzeczy spakowałam, ale w październiku pogoda jest bardzo zmienna i wolę być gotowa na każdą aurę, zresztą łatwiej ująć niż potem się martwić że dziecko zmarznie. Biorę jeszcze smoczka w razie płaczu, żeby mała się nie nałykała zimnego powietrza, bo piersi na dworze czy w drodze jej raczej nie podam, nakarmię ją przed wyjazdem do domu i liczę na to że w drodze uśnie :-)
-
Zrobiłam sobie bardzo ciepłą kąpiel, potem odeszło mi znowu trochę czopu, tym razem lekko różowego, może coś się w końcu ruszy. Mała po tej kąpieli jest bardziej aktywna, a może przed porodem się więcej rusza. Chyba wypełnię plan porodu, dostałam go w piątek od ginki, chociaż szczerze mówiąc nie widzę sensu wypełniania tego planu bo co jak co ale porodu nie da się tak zaplanować. Wypełnię żeby nie było że nie odrobiłam lekcji, ale nie nastawiłam się że będzie jak w planie, bo nie chcę się rozczarować. rozczarować.
-
Asiu gratuluję, w końcu akcja się rozkręciła. Synuś słodziutki, taki pyzunia, mój też taki był :-) Nie przejmuj się tym że nie masz na razie mleka, to normalne , laktacja na pewno się rozkręci, a mały nie jest głodny bo ma zapasy z brzuszka jeszcze. Tylko nie przesadź z piciem wody, herbatek laktacyjnych itp. bo sobie nie będziesz mogła poradzić potem z nawałem pokarmu, ja tak miałam, nie było mleka, piłam jak szukać szalona, a potem był taki nawał że miałam piersi jak arbuzy. Mi odszedł niedawno spory kawałek tego czopu znowu, większy niż wczoraj i nie zielony tylko przezroczysto białawy z odrobiną żółtej domieszki ale bez krwi, taki duży glut. Oprócz ogólnego uczucia jakby mnie ktoś skopał w krocze i przyłożył pałką w krzyż nic się nie dzieje, skurcze ustały. Mała mało się rusza, brzuch twardy, stawia się. Mam nadzieję że urodzę w tym tygodniu. Bardzo bym chciała urodzić dziecko razem z wodami, podobno jest dużo lżej. Za pierwszym razem urodziłam na sucho bo wody odeszły przed porodem i było ciężko wypchnąć mojego klocuszka (4200), drugi klocuszek może mieć już ok 4000, więc niech się już ta moja panna namyśli i pcha na świat :-) Nie ma odwrotu, wyjść musi, chociaż boję się jak cholera, najchętniej bym zwiała z porodówki i nie brała udziału w tym koszmarze, już mi obojętne co się będzie działo, tylko chcę mieć to za sobą. Muszę dopakować pastylki na gardło, bo chociaż teraz mi przechodzi ból gardła to po wrzaskach przy porodzie pewnie stracę głos.
-
OliWccia słodziutka malutka :-) bardzo Ci zazdroszczę, dużo bym dała żeby być już z córcią w domu. Cieszcie się każdą chwilą, bo czas bardzo szybko leci :-)
-
Wód to się nie da sprawdzić, czy nie są zielone trzeba by było przebić pęcherz płodowy. To co mi wyszło to był chyba fragment tego czopu, bo przed pierwszym porodem było go więcej. Próbowałam się dodzwonić do lekarki ale nie odbierała, widocznie była zajęta, będę jeszcze próbować. Dzisiaj łapały mnie skurcze tak mniej więcej co 1-1,5 godziny, ale słabe, chociaż uciążliwe. Synek mi się rozchorował, ma zostać do końca tygodnia w domu, to jakiś wirus, ma katar, kaszel, wymiotował i miał biegunkę, dostał leki i go kuruję, obym się nie zaraziła. Mam straszny ucisk na pęcherz, spojenie i w ogóle czuję jakbym miała piłkę między nogami, brzuch mi opadł, usiał się rozstępami dołem, ledwo chodzę, kiwam się jak kaczka. Mam dosyć... Dzisiaj w nocy nie spałam prawie wcale, bo oprócz moich standardowych dolegliwości doszły te chorobowe małego. Dzisiaj muszę się chociaż trochę wyspać bo jakby mi przyszło jechać na porodówkę to nie dam rady urodzić.
-
Witam Was w ten śnieżny dzień :-) Myszka współczuję Ci bardzo straty pieska i życzę dużo zdrówka dla przyszłego tyg tatusia. Mam do Was ważne pytanie, dzisiaj niedawno odszedł mi czop śluzowy, było go sporo, taki zbity, duży korek, to co mnie zaniepokoiło to jego zabarwienie, był jakby zielonkawy, nie wiem czy może tak być że czop jest zielony? Taki jak gluty zielonkawe z nosa tylko bardziej gęsty. Nie chcę wyjść na panikarę i niepotrzebnie jechać na IP, na pewno zatrzymali by mnie w szpitalu bo takie są procedury, a nie mam ochoty leżeć na patologii. Miała któraś z Was taki czop? Co na to lekarz? Moja lekarka nie odbiera więc pytam Was :-)
-
Gratulacje dla świeżo upieczonych mamusiek :-) Asia życzę Ci żebyś jak najszybciej urodziła :-) Ja wczoraj prawie cały dzień spędziłam na zakupach, nie kupiłam najważniejszych staników do karmienia, te co miały być po porodzie w roz 90f są już przyciasne, to jakaś parodia żeby w sklepach ciążowych były staniki do karmienia w największym rozmiarze d, a większość to b i c. Nie wiem czy zdążę zamówić przez internet ale nie mam wyjścia, bez mierzenia :-( Miałam nadzieję że coś się ruszy bo cały dzień byłam na nogach, zrobiłam trochę kilometrów, a tu nic, jedynie kręgosłup myślałam że mi ktoś siekierą rąbie, nic nie pomagało, aż płakałam, żeby wstać do wc jak się wieczorem położyłam to się podnosiłam chyba z 20 min. Mam dosyć! Niech ta ciąża się już skończy, bo mnie szlag trafia. Spać nie mogę, wszystko mnie boli, kręgosłup, brzuch, uda, krocze. Ważę 90, tak nie chciałam zobaczyć tej 9 :-( dzisiaj u nas dwa duże święta, odpust na starówce i święto latawca nad Wisłą na bulwarze, idziemy całą rodzinką, będę chodzić do upadłego aż nie trafię na porodówkę :-) Życzę wszystkim miłego dnia :-)
-
Gratulacje mleczyk, synek wygląda jak 2-3 miesięczne niemowlę, a nie jak noworodek, ma bardzo "mądre" spojrzenie :-) W ogóle dzieci po cc są takie nieskazitelne a te po sn są od razu po porodzie spuchnięte, poobcierane, ściśnięte i czerwone. Wyglądają mniej reprezentacyjnie, chociaż oczywiście też są piękne i cudowne :-)
-
Mleczyk trzymałam kciuki :-) Już na pewno jesteś po wszystkim na sali pooperacyjnej. Jak będziesz mogła to napisz jak było, jak maleństwo itd :-) Gratuluję Ci serdecznie nowa październikowa mamusiu :-) Mnie obudził skurcz dzisiaj, a potem zobaczyłam trochę gęstego śluzu z pasemkami krwi, czop to raczej nie był, bo mało tego było, myślę że to szyjka się chce rozwierać i pociera o krążek, dobrze że dzisiaj mam wizytę to się zapytam o to, no i pozbędę się wreszcie tego krążka :-)
-
Ale mi dzisiaj spuchły stopy i dłonie, wyglądają jak nie moje, do tej pory nie miałam obrzęków. Zrobiłam dzisiaj depilację brwi, położyłam hennę na brwi i rzęsy, hehe mogę jechać do szpitala :-) Brzuch mi bardzo opadł a w konsekwencji mam całe podbrzusze w rozstępach, wygląda to przerażająco, takie granatowobordowe głębokie rowy, jestem załamana, myślałam że ich uniknę, po pierwszej ciąży nie miałam nawet jednego, jakbym urodziła 1-2 tyg temu też bym nie miała. Jutro wizyta, nareszcie :-)
-
Mleczyk nie ześwirujesz, zapewniam Cię :-) Ale Ci zazdroszczę że już jutro będziesz miała cc, a ja jutro dopiero idę zdjąć krążek a potem wielka niewiadoma, chociaż ja sobie planuję że urodzę sn w poniedziałek :-) Ostatnio ciągle mi się śni poród, jakieś pierdoły, np że mi robią cc bez znieczulenia, a dzisiaj mi się śniło że urodziłam dziecko bez twarzy, a wczoraj że urodziłam samo łożysko. Mleczyk jeśli ktoś zeświruje to najprędzej ja, wczoraj mówiłam do koleżanki że zanim trafię na porodówkę to zaliczę psychiatryk. Przez te porąbane sny mam lęki o zdrowie i życie dziecka, boję się porodu, że coś pójdzie nie tak jak powinno. Już wolę nie spać niż budzić się upocona po śnie rodem z horroru.
-
Pessar + szew okrężny, niewydolność ciśnieniowa szyjki
Luizjanna odpowiedział(a) na Aniołkowa 2014 temat w 9 miesięcy, ciąża
Enitka poproś może dodatkowo o pessar, tak dla podwójnego zabezpieczenia. Ja mam właśnie założony krążek i jak dla mnie super sprawa, rewelacyjnie odciąża szyjkę. Ja już zaczęłam 38 tydz, jutro idę na zdjęcie krążka, ale miałam zakładany chyba w 19 tyg, bo był duży lejek plus skurcze. W szpitalu byłam już w 11 tyg z krwawieniem, potem w 15 ze skurczami. Twardnienie brzucha było obecne całą ciążę, mimo leków. Najważniejsze jest pozytywne nastawienie, musi być dobrze :-) To moja druga ciąża, pierwsza też była podtrzymywana, synek urodził się donoszony z wagą 4200. Teraz szykuję się na narodziny córeczki, mam wrażenie że ten czas ciąży mimo oszczędnego trybu życia, leżenia zleciał bardzo szybko, nie mogę uwierzyć że to już prawie finisz. Życzę powodzenia wszystkimi przyszłym mamusiom zmagającym się z niewydolnością szyjki, naprawdę to nie jest wyrok i nie musi oznaczać przedwczesnego porodu, znam mnóstwo kobiet które po zdjęciu krążka czy szwu rodziły po terminie. Pozdrawiam serdecznie :-) -
Kasiek wielkie gratulacje,, wreszcie wyjdziesz do domku :-) Synuś śliczny i jaki duży :-) Mleczyk to zupełnie normalne że się denerwujesz, może jak już będziesz w szpitalu to się trochę uspokoisz, maleństwo tak się wierci bo czuje Twoje nerwy, może poproś coś łagodnego na uspokojenie w szpitalu jakbyś nie mogła dać sobie rady. Aka z tymi kupkami to tak jest, noworodki tak bez przerwy robią, to znaczy że jest ok, kupki są żółtawe jakby musztardowe. Mój synek zaczął robić normalne kupki jak zaczęliśmy wprowadzać nowe pokarmy, a dopóki był na samej piersi to tak wyglądało. Podobno dzieci na butli mm robią mniej kup i takie normalnie zbite ale nie wiem tego z doświadczenia. Co do budzenia na kp to ja bym nie budziła, a jak przerwa jest bardzo długa i nawał rozsadza to karmiłabym na śnie żeby sobie ulżyć. Ja podawałam w czasie jednego karmienia obie piersi, a czasami jeszcze tą 1 drugi raz, ale mój to był głodomorek, to chyba zależy od dziecka ile potrzebuje. Pamiętaj o odbijaniu, jak dziecko je łapczywie to nawet w trakcie kp rób przerwy albo przed zmianą piersi odbijaj, nie ma nic gorszego niż nałykanie się powietrza a potem kolka. Oby żadne dzieciątko nie miało kolek :-)
-
Ale wysyp dzisiaj dzieciaczków :-) jak dalej będzie takie tempo to do połowy października wszystkie urodzimy :-) Gratuluję wszystkim świeżo upieczonych mamusiom, odpoczywajcie sobie z bobaskami, dbajcie o siebie i cieszcie się tymi wyjątkowymi chwilami :-) U mnie przypływ energii dzisiaj, sporo zrobiłam i teraz cierpię z powodu bólu kręgosłupa, ale to standard już u mnie. Mała jest dzisiaj bardzo aktywna co mnie cieszy bo ostatnio mało się ruszała co mnie trochę niepokoiło. W piątek idę do ginki na wizytę i zdjęcie krążka, nie mogę się doczekać, jestem bardzo ciekawa ile córcia waży i jaka długa szyjka.
-
Ja byłam dzisiaj z synkiem na orzechach u sąsiadów, oczywiście za ich pozwoleniem, a raczej za ich zaproszeniem. Odstresowałam się, właściwie można powiedzieć że zapomniałam że jestem w ciąży, piękna pogoda była, trzeba wykorzystać ostatnie momenty kiedy można pobyć dłużej na powietrzu, podobno od niedzieli ma u nas lać codziennie. Tylko teraz umieram, tak mnie strasznie boli kręgosłup, wścieklizny chyba dostanę, w ogóle ostatnio codziennie pod wieczór łapią mnie takie skurcze przepowiadające chyba, są mocne, aż mi się gorąco robi, jest ich kilka w odstępach tak co 15-20 min a potem się wyciszają. Mam nadzieję że mój plan się spełni, w piątek będę miała zdjęty krążek a w poniedziałek urodzę :-) muszę chyba zastować jakieś czary :-)