Skocz do zawartości
Forum

Luizjanna

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Personal Information

  • Płeć
    Kobieta
  • Miasto
    Sandomierz

Osiągnięcia Luizjanna

0

Reputacja

  1. My również życzymy Wam wszystkiego dobrego, Wesołych Świąt, przede wszystkim zdrówka dla każdej rodzinki ,uśmiechu każdego dnia, radości oraz dla Was Mamusie spełniania się w roli mamy jak i rozwijania się na innych płaszczyznach, zarówno na gruncie zawodowym jak i prywatnym, rozwijajcie swoje pasje, sprawiajcie sobie przyjemności i bądźcie szczęśliwe :-)
  2. No nie tyle się upisałam i ucięło cały wpis. Nie chce mi się pisać od nowa...
  3. Cieszę się że mój wpis dodał wsparcia na odległość
  4. Oczywiście wózek z budą miało być :-)
  5. Co do prezentów to Mateuszkowi kupimy jakiś większy zestaw lego city (poszukam używanego mega zestawu bo jakościowo się nie różnią używane a cenowo bardzo), jakąś grę edukacyjną i książeczkę o zwierzętach, w biedronce lub kauflandzie jest fajna seria odkrywanie świata, kupujemy mu co jakiś czas to wybierzemy coś czego jeszcze nie ma. Prezentu małej chyba nie kupimy bo mam cały strych zawalony zabawkami niemowlęcymi, grajkami różnymi, stoliczkami, matami itd. Nie kupiłam nawet 10% tych zabawek, to dziadkowie plus chrzestni i inne liczne ciocie tak chojnie obdarowywały Mateuszka, mamy też szczęście bo mamy dużą ilość starszych kuzynów których dzieciaki są starsze i nasze dziedziczą po nich ubranka, sprzęty, tony zabawek itp. Może ktoś uzna mnie za jakby to nazwać łagodnie lekko szurniętą ale chomikiem jestem i dobrze mi z tym :-) Po Matim zostawiłam absolutnie wszystko, dzięki temu mała ma wszystko co potrzebne na pierwszych kilka lat, a od rodzinki dostaje sukieneczki, no dobra ja też trochę poszalałam z opaseczkami, koralikami i różnymi dziewczeńskimi rzeczami. Wiem co jej jednak kupię: lalkę bobasa gumową i wózek z budzą, są takie porządniejsze u nas w hurtowni zabawkowej (kupowałam do żłobka do pracy), teraz pobawi się Mati bo lubi w przedszkolu wózki a potem Milenka będzie niańczyć swoje dziecko :-D
  6. Jakbym była tu okazyjnie to bym się dalej wykłócała, ale to jest nasza rodzinna przychodnia od zawsze, pielęgniarka by pewnie mnie obgadała i inne lekarki czy pielęgniarki zmieniłyby do mnie stosunek a naprawdę wszystkich poza tą jedną bardzo lubię. Wiem też że nie wygrałabym bo już było że dużo mleka w wymiotach to była za późno nakarmiona, ja swoje a ona swoje, że to się zdarza itd Lekarka stanęła za nią murem i obie mi wmawiały że samo to że jak miała już te wirusy w buzi to daje 80% ochrony, żebym się nie przyjmowała bo szczepionka na pewno zadziała ale ja i tak swoje wiem. Dobra, nieważne, nie będę się przecież sądować czy pisać skargi bo mimo wszystko nie chcę zmieniać tej przychodni. Ale jak o tym pomyślę to nadal jestem wściekła. Nie wiem czy to efekt ciąży i karmienia ale cały czas od porodu czuję się jak w euforii, oszalałam na punkcie małej, starszego też jakby bardziej uwielbiam i chociaż od porodu minęło dopiero półtora miesiąca i nawet jeszcze nic z mężem nie było to mam straszną chęć na trzecie dziecko, nie umiem tego wytłumaczyć, ale strasznie pragnę znowu to przeżyć i mieć kolejnego noworodka. Oczywiście nie zrobię tego i nie będę się starać z rozsądku i mam nadzieję że mi te chęci się jakoś rozwieją, chociaż wiem że na pewno będzie trzecie tak za 3 latka. Moja znajoma psycholog stwierdziła że kluczową rolę w psychice matki odgrywa poród i że jak mój był lekki to przyćmił trudną ciążę, stąd też ta euforia ale gdyby dziecko było bardziej wymagające to szybko stan euforii by mi minął. Ostrzegła mnie żebym była gotowa na spadek nastroju choć nie jest to pewne. Z synkiem miałam różne baby blus itp byłam na początku trochę płaczliwa, rozdrażniona, niepewna i jestem pewna że to było spowodowane porodem i nacięciem które przeklinam do tej pory a minęło prawie 5lat. Uważam że nacięcie krocza to barbarzyństwo podobne do obrzezania chociaż nieco mniej łagodne w skutkach. Jak na szkole rodzenia powiedziałam że nacięcie jest gorsze niż gwałt i powoduje u kobiety zespół stresu pourazowego to położna i o dziwo inne ciężarne mało mnie nie zjadły, ale ja swoje wiem, zresztą każda ma swoje subiektywne odczucia. SheViolet współczuję Ci z tym ząbkowaniem. Oby szybko jej wyszły bo takie zgrubienie i objawy mogą ją bardzo męczyć. Nie daj sobie wmówić u lekarza czy gdzieś że to za wcześnie itd są przypadki że dzieci rodzą się z tzw zębami noworodkowymi które wypadają i na ich miejsce rosną mleczaki, zresztą nie ma dwóch takich samych maluchów. U nas pierwszy ząb z synkiem pojawił się ok raczku dopiero i potem po niedługim czasie była cała buzia zębów, nawet nie wiedziałam kiedy wychodziły, teraz myślę że może być podobnie. Napiszę jeszcze coś odnośnie kolki. My z synkiem przeszliśmy koszmarne kolki, trwające po wiele godzin, przez wiele miesięcy, dzień w dzień, noc w noc. Mam porównanie teraz kiedy córcia nie ma takich problemów i naprawdę jest to zupełnie inne doświadczenie, ja jestem wyspana, wypoczęta, mam czas na wszystko, żyjemy normalnie, gotuję obiady, sprzątamy, prasuję sobie oglądając tv, pełen relaksik. A z synkiem byłam wrakiem człowieka, nie miałam jak zjeść, czy się umyć porządnie o normalnym śnie nie wspominając. Mały się zanosił, wpadał w bezdechy. Do tej pory mi słabo jak sobie przypomnę siebie na spacerach, snułam się jak wywłoka a wygladałam jak ząbi. Zero pomocy, mąż w pracy od rana do wieczora żeby się szybciej "dorobić". Mało brakowało a wyladowałabym wtedy w psychiatryku, ciągle słyszałam wrzaski małego, nawet jak spał to już miałam schizy że piszczy, biegłam szybko a tu on spał, cierpiałam na bezsenność, budziły mnie byle szelesty, nabawiłam się wtedy nerwicy która potem nieco ucichła. Z mężem wojowałam na potęgę, czułam się wrobiona w te kolki bo on szedł do pracy i miał spokój. Teraz ja mam relaksik, małą stroję, cykam fotki i spaceruję z koleżankami, ochów i achów nie ma końca, zachwycam się każdym uśmiechem, już ubolewam że czas tak szybko mija. Chciałabym powiedzieć stop i zatrzymać się na zawsze żeby było tak idealnie jak teraz. Z synkiem każda godzina wlokła się w nieskończoność, jak mąż wychodził płakałam a potem z darciuchem na rękach nerwowo odliczałam czas do jego powrotu bo jak wracał mogłam chociaż paść na pysk i przespać się troszkę jak udało mi się zasnąć. Dom wyglądał okropnie o gotowaniu nie było mowy, mrożonki i zamawianie jedzenia to była codzienność, tak jak papierowe naczynia. Piszę to wszystko po to żeby wszystkie młode mamy które zmagają się z kolkami nie porównywały się z innymi które mają dzieci jak aniołki. Nie słuchajcie głupiego gadania teściowych czy innych najmądrzejszych które nigdy nie miały takich problemów. Mi do dzisiaj się ciśnienie podnosi jak słyszę teksty w stylu :"ja wychowałam troje, gotowałam, sprzątałam,prałam pieluchy, robiłam przyjęcia a Ty z jednym jesteś zmęczona " Można być nieludzko wyczerpaną z jednym i można odpoczywać mając pod opieką całą gromadkę. Mamy kolkowych dzieci starajcie się w tym trudnym czasie mimo wszystko zadbać o swoje potrzeby takie jak sen, dobre odżywianie, fryzjer, kosmetyczka czy książka, basen czy cokolwiek co pozwoli Wam naładować akumulatory. Jeśli macie pomoc korzystajcie ile się da a Wy odpoczywajcie. Wszystkim mamusiom kolkowych dzieciaków życzę wytrwałości, cierpliwości i wsparcia bo ono jak zawsze jest najważniejsze. Rozumiem co przeżywacie, czy to mamy październikowe czy jakiekolwiek inne które odwiedzą ten wątek ; trzymajcie się dzielnie :-)
  7. Wczoraj miałyśmy pierwsze szczepienia i sprawdziło się moje najgorsze przeczucie, mała zwymiotowała szczepionkę na rotawirusy. Zawiniła pielęgniarka bo po wstrzyknięciu końcówki chciała się popisać i zatkała małej nosek żeby lepiej połknęła a mała się wystraszyła, zaczęła płakać i wszystko zwymiotowała, byłam wściekła. Oczywiście pielęgniarka nie czuła się winna i zaczęła mi wmawiać że to moja wina bo w żołądku było za dużo mleka, a to bzdura bo mała jadła o 13 a szczepionkę dostała po 15:30. Niby mi gadała że coś ochrony zostało bla bla bla... 330zł poszło się... Oczywiście musiałam zapłacić bo to nie jej wina, już ja bym jej lepiej podała, muszę jakoś to przeboleć. Ale czułam że tak będzie, mogłam posłuchać intuicji. Dostałam propozycję wykupienia dodatkowej dawki, ale nie skorzystałam, w dupie to już mam, jakkolwiek to brzmi. Za 2 miesiące druga dawka, może tą ładnie łyknie to coś tam jej to da. A jak nie łyknie to trudno. Drugą wzięliśmy 6w1 z tą nie było problemu, szybko ją uspokoiłam. 17 grudnia jeszcze pneumokoki. Milenka waży 5010, w ciągu ostatnich dwóch tygodni przybrała ok.700g, czułam że sporo utyła bo to mała cycocholiczka jest :-) Zresztą widzę i czuję różnicę w wadze. Dzisiaj strasznie boli mnie głowa, albo z nerwów na tą pielęgniarkę (dziecko się naprawdę bardzo wystraszyło i bardzo płakała aż się zanosiła) albo nie wiem, może zatoki bo boli mnie dosłownie czoło, nie mogę się dotknąć aż mnie pociąga dzisiaj. Mała marudzi, pogoda brzydka chyba odpuszczę sobie spacer. Milenka też trzyma ładnie główkę i długo podnosi. Ale trochę mnie martwi to że nie umie jej łagodnie położyć, trzyma np 5min wysoko, potem zadziera do tyłu i mocno uderza nosem w podłoże, po chwili podnosi jak wcześniej. Dlatego nie kładę jej na twardym tylko albo na sobie albo na kołderce na łóżku, mam nadzieję że jej to minie i nauczy się tego opuszczania. Na odparzenia stosowałam sudocrem, jak dla mnie ok, chociaż fakt ciężko go było zmyć w pachwinkach. Profilaktycznie stosuję zasypkę alantan a jak się skończy to dosypię mąki ziemniaczanej.
  8. My mamy szczepienie w poniedziałek, stresuję się że mała wypluje lub zwymiotuje tą szczepionkę na rotawirusy. Wiem że pielęgniarka odpowiednio dziecko trzyma itd ale chcę już być po. My nadal zakładamy rozmiar 56 i bardzo dobrze, mam zapas ciuszków malutkich dziewczęcych więc nie muszę na razie latać sklepach. Co do wyglądu tam na dole to wyglądam tak jak przed ciążą, to zasługa mojej Milenki i jej małej główeczki (32cm) i chwała jej za to :-) Miałam napisać więcej ale mała płacze
  9. Według mnie zaparcia to raczej nie są, bo kupa rzadka, taka jak być powinna jak dziecko jest na piersi. To że robi co kilka dni np to też jest normą ,przy kp dziecko może robić 10 razy dziennie ale też np raz na tydzień, jeśli kupa jest dobrej konsystencji to nie ma problemu. Krostki to zapewne trądzik niemowlęcy. Ja bym obstawiała problemy z odgazowaniem, może być tak że dziecko pręży się bo nie może prytnąć, tym bardziej że pisałaś że płacze przy bączkach. Najważniejsze żeby mu się odbijało zawsze po jedzeniu, jak karmienie trwa dłużej to rób przerwy na odbicia. Ja myślę że takie stękanie, prężenie, płacz to coś jak mini kolka, moja też tak ma, zwłaszcza jak jej się nie odbije, albo jak wcześniej płakała i się nałykała powietrza. Kładź jak najczęściej na brzuszku, masuj brzuszek, poszukaj przepisów na masaże antykolkowe. Sprawdź czy dziecko nie ma nietolerancji laktozy, która powoduje gromadzenie i problemy z głazami, odciągaj pierwsze wodniste mleko a dawaj gęste. Problemy mogą wynikać z niedojrzałości układu pokarmowego i na pewno z czasem ustaną choć to marne pocieszenie teraz. Ja intuicyjnie piszę że to problemy kolkopodobne bo moja tak ma, ale najlepiej jak poszukasz dobrego pediatry, opiszesz i przede wszystkim pokażesz problem. My możemy gdybać i doradzać ale najlepiej jakby kompetentny fachowiec obejrzał.
  10. Nasza w szpitalu była dokarmiana bebilonem, teraz sporadycznie dostaje też bebilon, ale bardzo rzadko w tzw awaryjnych sytuacjach tj raz w tyg może. Gdybym dokarmiała częściej to też kupowałabym bebico, starszy pije bebico, teraz już 5 i końca nie widać, jak nie ma bebica to kupujemy bebilon ale zawsze w dużych opakowaniach (2*500g) wtedy wychodzi odrobinę drożej niż bebico.
  11. SheViolet ja tak miałam przy zapaleniu zatok czołowych, nosowych i szczękowych jak mnie porządnie wywiało lodowatym wiatrem. Może u Ciebie to też zatoki ,albo jakiś inny rodzaj migreny, ja migren nie miałam więc nie wiem jak to jest.
  12. Ja w takich sytuacjach stosuję pietruszkę, poleciła mi ten sposób koleżanka a jej położna, podobno pietruszka jakoś tam działa oprócz tego samo podrażnienie odbytu u nas daje dobry efekt, jeśli nie ma kupy od razu to się odgazuje przynajmniej. Trzeba urwać łodyżkę z listkami i tą łodyżkę delikatnie końcówką wysunąć w pupcię, u starszych dzieci można tak wykorzystać końcówkę korzenia. Mi lepiej pasuje taki sposób niż termometr o którym też słyszałam, byłabym się że dziecko się nagle ruszy i się nabije mocno albo coś podobnego. Nie widziałam tych rurek z apteki, mogą być skuteczniejsze, ale ja nie będę tego kupowała. Najważniejsze to zlikwidować przyczynę zaparć np zmienić mleko, przejść na dietę lekkostrawną przy kp, a jak nic nie pomaga to może jakieś badania, sama nie wiem.
  13. Loki jeśli wszystkie potencjalne powody histerii są wyeliminowane to może po prostu dziecko nie akceptuje wózka, jeśli tak jest pozostają inne formy spaceru i nadzieja że mu się odmieni.
  14. Beelittle współczuję Ci bardzo, mi przy wszelkich jelitówkach pomagają czopki przeciewymootne vemituschelle (nie wiem dokładnie jak się pisze). Jesteś bardzo dzielna, niedługo choroba będzie tylko wspomnieniem, oby jak najszybciej :-)
  15. Justyna masz rację, najważniejsze że cycory zdają egzamin :-) Ja gdyby nie maści to bym chyba nie karmiła, miałam straszne rany, mała ulewała krwią, masakra, dobrze że się nie poddałam , ale było blisko, kilka dni to bałam się karmienia. Niby przystawiałam ją dobrze ale potem puszczała, szarpała nie umiała się ładnie przyssać. Teraz już jest ok, z górki, z synkiem nie miałam takich problemów, nie spodziewałam się że poranione brodawki tak strasznie bolą. Zapewne przyczyniło się do tego chwilowe przejście na butelkę z powodu silnej żółtaczki, ale było minęło. Teraz mała jest na cycku i oby jak najdłużej :-) Powinno być tak że się wybiera płeć dziecka, każdy by miał taką jak chce. Ja w pierwszej ciąży do pobytu na podtrzymaniu od 27tyg żyłam w przekonaniu że będzie dziewczynka, jak mi lekarz w szpitalu pokazał faceta to się popłakałam, byłam rozczarowana i wściekła na lekarkę która nas kilkakrotnie zapewniała o dziewczynce. Potem oczywiście zaakceptowałam chłopca, miałam trochę czasu na oswojenie itp Teraz nie wyobrażam sobie nie mieć Mateuszka, ale to było pierwsze dziecko więc inaczej.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...