Skocz do zawartości
Forum

Luizjanna

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Luizjanna

  1. Gratulacje Kasieńka :-) Współczuję wszystkim zmagającym się z kolkami, wiem co to znaczy bo u nas synek miał, był to koszmar, zresztą same wiecie jak to jest jak dziecko wrzeszczy w niebogłosy i nic nie pomaga, u nas czasami pomagało huśtanie na ręce na brzuchu aż do odgazowania. Teraz córcia kolek póki co nie ma i mam nadzieję że tak zostanie ale liczę się z tym że mogą się pojawić.
  2. Ja też nie śpię, ale od 3 jak mała wstała, dopiero teraz zasnęła, w między czasie wstał synek, przeszedł do nas na łóżko, wypił mleko, potem siku, mała dwie kupki, znowu jej się nie odbiło, nie będę jej już podnosić bo dopiero ją uśpiłam a jak tylko podniosę to zaczyna płakać. Nie miałam żadnych tego typu problemów do dzisiaj, właśnie byłam zrobić kupę i miałam mega zaparcie podczas którego chyba pękł mi jakiś żylak bo poleciała krew, piecze i boli, mam nadzieję że się zagoi, póki co będę używać czopków glicerynowych tak jak w ciąży.
  3. SheViolet u nas tak samo, rzadko jej się odbija, przy pionizacji płacze. Potem płacz przy każdym bąku a przy kupie to się tak drze jakby parła przy porodzie.
  4. Nie wiem czy u mnie to poskutkowało ale w ostatnich dniach przed porodem obsesyjnie piłam siemie lniane, nawet 4-5 razy dziennie, podobno nawilża wszystkie błony śluzowe, więc cały kanał rodny może dodało poślizgu, na pewno nie zaszkodziło. Strasznie nie chciałam być napięta bo przy pierwszym porodzie byłam na ukos po lewej stronie aż do nogi, więc wiem co to za ból, jak się nie da siedzieć itp ale u moich dzieci jest kolosalna różnica, synek miał 37cm główkę a córcia 32, myślę że obwód główki i ustawienie dziecka ma kluczowe znaczenie. A co do gojenia u mnie te parę lat temu tantum Rosa pomagało i ginka przepisała mi też wtedy maść do smarowania z wierzchu i w środku taką do ran poporodowych, nie pamiętam nazwy ale pomagała, zapytajcie lekarza albo w aptece na pewno będą wiedzieli o co chodzi. Prawda jest bolesna ale nacięcie zwłaszcza duże okalecza kobietę do końca życia, w sensie że już nigdy nie będzie tak jak wcześniej pod względem nawlżenia i komfortu, bo kanaliki nawilżające są przeciętne, dobrze jak druga strona działa gorzej jak ktoś był nacięty z dwóch stron. Mnie do tej pory to miejsce ciągnie czasami a w lutym minie 5lat, moja mama która rodziła 30lat temu też mówi że na zmianę pogody ją ciągnie, albo jak się przeciąży to boli także odczuwalne jest to chyba już zawsze. Jeśli chodzi o współżycie nie zmieniło mi się na gorzej, jednak przy karmieniu piersią używaliśmy nawilżaczy, potem czasami też. Pewnie dużo zależy od tego co zaszył, jak jest dobrze zrobione to jest ok. Teraz nie pękłam ale przez kilka dni ciągnęła mnie stara blizna. Bardzo się cieszę że wyszłam z tego porodu bez obrażeń i jeszcze raz namawiam Was, jak się da róbcie wszystko żeby nie popękać, to bardzo trudne bo ból aż rozdziera od środka jak zaczyna wychodzić główka ale myślcie że potem będziecie całe i nienaruszone, oczywiście dużo zależy od położnej, zaznaczcie na początku że bardzo Wam zależy, ja mojej powiedziałam że jak ochroni krocze to jej się odwdzięczę potem, nie wiem czy to ją tak zmotywowało ale odwaliła kawał dobrej roboty :-) Najważniejsze, wczoraj wyszłyśmy do domu :-) Przez weekend mam małej dawać mm i w poniedziałek do poradni patologii noworodka po skierowanie na poziom bilirubiny, jak spadnie to wracamy do karmienia piersią a jak nie to do szpitala pod lampy.
  5. Ania jestem z Ciebie dumna, bardzo Ci współczuję, aż się popłakałam jak czytałam przez jaki koszmar przeszłaś, właśnie takiego porodu się bałam, dlatego tak panikowałam wcześniej. Mój poród był rewelacyjny, szkoda że nie wszystkie macie takie wspomnienia, to bardzo niesprawiedliwe. Jak czytam takie opisy rodem z horroru to aż mi głupio że rodziłam tylko 8min i bez nacięcia, oczywiście cieszę się jak głupia że miałam takiego farta, ale jak przeczytałam Aniu Twoją historię to jestem w szoku, że może tak być. Moja koleżanka miała masakryczny poród, to było prawie 5lat temu, rodziła 36 godz bez znieczulenia, dziecko 4600, miała zrobione dwa nacięcia , pękła jej kość łojowych i ogonowa, został uszkodzony odbyt, oprócz tego popękała w słoneczko jak to określiła, po porodzie przez miesiąc jeździła do wc na wózku, przez rok chodziła na zabiegi na kręgosłup bo coś jej się przedstawiło, pojechała za granicę na zarobek żeby zrobić operacje na pęcherz i zwieracz odbytu bo nie trzymała moczu ani gazów. Dwa lata liczyła się u psychologa na depresję poporodową, przez pierwsze pół roku odrzuciła dziecko totalnie, babcia zajmowała się wnuczkiem. Teraz niedawno była za granicą na powiązaniu jajowodów ,pomału odzyskuje radość życia, ale to już zupełnie inna osoba. Sądowała się ze szpitalem i gówno wygrała, tylko poniosła dodatkowe koszty i naszarpali jej więcej nerwów. Dzięki Bogu że moje porody były krótkie i bez komplikacji. Dziewczyny doceniajmy to co mamy, ja jestem wdzięczna że jesteśmy z moją kluską całe i zdrowe :-) Dzisiaj chyba w końcu wyjdziemy do domku :-) Oby się znowu nie zażółciła, ale żółtaczka to pestka w porównaniu z tym jak dzieci chorują, nawet tu na noworodkach, połowa dzieciaków ma jakieś zakażenia, zapalenia itp.
  6. Gratulacje dla nowych mamusiek :-) Moja tak robi przy jedzeniu, nie zawsze ale często, zwłaszcza jak jest już bardzo głodna albo jak woła a ja nie dam jej natychmiast. Wycieram po kilka razy cycka i buzie małej tetrówką bo się ślizga i nie może złapać. Najgorsze że jesteśmy jeszcze w szpitalu i przy każdej takiej akcji leci któraś z pielęgniarek i pyta się co się dzieje, mam ochotę się zapytać czy nie wie że dzieci płaczą albo czy jej nie płakały. Takim tonem się pytają jakbym coś dziecku złego robiła i bez przerwy pytają czy chcę żeby dokarmiły, nie rozumiem skąd przekonanie że jak dziecko płacze to od razu musi być głodne i trzeba dokarmiać. Ja pokarmu mam tyle że bym cały oddział wykarmiła, ale pielęgniarki tutaj uważają matki za jakieś głupie bo jak mówię że mała jest najedzona to one wiedzą lepiej, jak się wkur.... to pójdę do ordynatora na skargę bo mam ich już serdecznie dosyć.
  7. Nie wiem jakie miałam skurcze parte bo nie zdążyli mi podpiąć ktg ale bolało niemiłosiernie, po prostu położyłam się i nagle takie trzepnięcie jakby mi coś wybuchło w brzuchu i musiałam przeć, taki wyrzut dziecka i przepychanie w środku, no wiecie o co chodzi. Ja jestem dwunasty dzień i krwawienie zanika, czasami jest tak że po kilku godz podpaska jest sucha, jak się podcieram to jest kolor brązowawy przechodzący w żółtawy i jest tego bardzo mało. Miałam wczoraj powiedzieć mężowi żeby mi przywiózł wkładki malutkie, ale pojawiła się krew znowu tzn mam tą wydzielinę taką skąpą ale momentami pojawia się jeszcze krew np po długiej sesji karmienia.
  8. Gratuluję nowym mamusiom :-) Ewelinka szkoda że się nie udało naturalnie, ale super że na reszcie urodziłaś, koniec nerwówki :-) Powinno być tak: są bóle to jest rozwarcie, a nie niektóre cierpią niemiłosiernie a rozwarcie za małe na poród sn, albo wycierpią się ileś tam godzin (naście), niektóre z kolei nie czują jak się robi rozwarcie, mam nieszczęście się do nich zaliczać. Ktoś powie że to rewelacja bo u mnie bóle to od razu były parte, ok jak ma być już poród to super, ale jak trafiłam z synkiem na podtrzymanie z 7cm rozwarcia w 27tyg ciąży to nie było kolorowo, albo teraz w 19tyg już pessar i leżenie bo już było duże rozwarcie wewnętrzne i o mały włos nie straciłam córci bo pęcherz płodowy był wpłukany do szyjki, potem leżenie, nerwy, leki. Dzięki Bogu donosiłam, ale zdecydowanie wolałabym normalnie funkcjonować i przeżyć kilka godz bóli porodowych niż tyle miesięcy leżeć i odliczać każdy dzień i ciągle kontrolować tą pieprzoną szyjkę czy jest ok, bo ja nie czułam czy się rozwiera i każda wizyta u ginki to nerwy czy jest, czy nie skrócona itd. Ale było minęło, za chwilkę wszystkie urodzimy i przeniosą nas na fora noworodki i maluchy :-) Moja położna twierdzi że espumisan jest dobry przy łagodnych wzdęcia, ale jak dziecko ma silne kolki to może nie skutkować, napisała mi dwa leki, jeden jakiś niemiecki do zamówienia w internecie, mam tą kartkę w domu, jak wyjdziemy to Wam napiszę.
  9. Zabicia ja miałam takie uczucie przed porodem jakbym miała dostać okresu, pojawiło mi się to kilka dni przed porodem. Tak 2-3 dni przed, dosłownie jak szłam siku to myślałam że zobaczę krew i w końcu zobaczyłam w dniu porodu.
  10. Agatka ja miałam krwistą wydzielinę, to jest jak najbardziej normalne i świadczy o tym że poród rozpocznie się w ciągu 24 godzin, bo pierwsza faza już jest i szyjka się skraca albo już się zgładziła i rozwiera i stąd krew. Daj znać jak wygląda sytuacja :-) Powodzenia :-) My miałyśmy z Milenką wyjść wczoraj do domu ale podskoczyła jej bilirubina i znowu się zażółciła, wzięli ją na dwie doby na wcześniaki pod jakieś lepsze lampy, chodzę do niej, zabieram ją do naszej sali na karmienia. Jutro wraca do mnie, a do domu mamy wyjść dopiero we wtorek bo wtedy skończy leczenie antybiotykiem. Myślałam że wyjdziemy na 3 dobę najpóźniej, a jak wyjdziemy we wtorek to będzie po 12 dniach dopiero, ale lepiej żeby dziecko było całkiem zdrowe a przy okazji porobili jej wszystkie badania krwi, moczu, usg główki, brzuszka itd i wiem że dziecko jest zdrowe, ma tylko fizjologiczną żółtaczkę związaną z niedojrzałością wątroby, to kwestia do dwóch tygodni i żółtaczka będzie tylko wspomnieniem. Ja po porodzie bardzo szybko doszłam do siebie, poród szybki i lekki bez nacięcia, więc już następnego dnia mnie tu nosiło, a teraz to szału dostaję tak mi się nudzi. Ale już bliżej niż dalej :-) Ja wcale nie tęsknię za ciążą, no może troszkę za ruchami małej ale wolę ją tulić niż mieć ją w brzuchu. Ciąża była dla mnie trudna, zagrożona, przepełniona lękiem, leżąca. Teraz czuję się jak nowonarodzona, nigdy w życiu nie chciałabym się cofnąć do czasu przed porodem, tymbardziej że ostatnie tygodnie upływały mi na tym że nie mogłam doczekać się porodu i panicznie się go bałam, do tego ociężałość, bezsenność, ból kręgosłupa, nie, nie i jeszcze raz nie. Cieszę się że urodziłam dwa tygodnie przed terminem, mała ma już tydzień a jeszcze tydzień do terminu z okresu :-) Ale jakbym miała odnosić to bym już od zmysłów odchodziła, a jakbym była po terminie to chyba bym brała coś na uspokojenie, taka jestem sraczka :-) Ale teraz to kwestia dni i będziemy wszystkie rozpakowane, pomyślcie ile za nami, kawałek zimy, wiosna, upalne lato, teraz już wszystkie jesteście na finiszu i poród może rozpocząć się w każdej chwili, wykorzystajcie ten czas żeby dobrze się przygotować. Ja jak zobaczyłam czop z krwią to cały dzień się szykowałam, zrobiłam paznokcie, depilację, użyłam i ułożyłam włosy, posprawdzałam torby, spakowałam podręczną torebkę i przede wszystkim odpoczęłam żeby nabrać sił i tego samego dnia późnym wieczorem pojechałam na porodówkę :-) Życzę wszystkim nierozpakowanym żebyście urodziły kiedy chcecie i żeby poród był lekki a tym co będą mieć cc żeby obyło się bez komplikacji i żebyście szybko doszły do siebie :-)
  11. Nudynapudy ja bym to skonsultowała z lekarzem. Na mojej ostatniej wizycie przed porodem lekarka się mnie pytała czy nie mam duszności i kołatania serca, nie wiem o chodziło ale widocznie są to niepokojące objawy skoro o nie pytała.
  12. Ja podejrzałam dzisiaj przed wizytą ginekologiczną moje papiery m.in. Kartę przebiegu porodu i wyczytałam że pierwsza faza porodu była utajona a druga trwała 8 minut czyli szybciej, myślałam że było ok 15 min. Pytałam co to znaczy to dowiedziałam się że czasami tak jest że rozwieranie szyjki przebiega w sposób nieodczuwalny dla kobiety czyli jest utajona ta faza, położna powiedziała że przeważnie pierwsze 3-4 cm rozwiera się w sposób utajony a reszta w trakcie czynności skurczowej którą kobieta czuje, a u mnie jak poczułam to już bóle parte, prawdopodobnie przez niewydolność szyjki.
  13. Ewelinka a może On się boi? Może się boi że coś zrobi dziecku albo że Ciebie będzie bolało? Najlepiej porozmawiajcie na spokojnie, powiedz mu co czujesz i zapytaj dlaczego tak się zachowuje. A może sytuacja go przerasta, może boi się tego co będzie, faceci też przeżywają i to bardzo nasze ciąże, porody itp nawet jeśli tego nie pokazują. Są sytuacje że to facet cierpi na depresję "ciążową" lub poporodową. Najlepiej jest rozmawiać, dużo rozmawiać, wspierać się wzajemnie, a może on czuje się odrzucony? Nie znam Was, nie wiem jakie są relacje w Waszym związku, ale za chwilę pojawi się maleństwo, może warto spróbować odbudować związek, ale oczywiście tego muszą chcieć obie strony, na siłę jedna strona nic nie zdziała. Przykro mi że jest Ci źle, mam nadzieję że się między Wami poukłada, bo motywacja do pracy nad związkiem zaraz się pojawi i albo Was zbliży albo oddali. Ale ja myślę że warto zawalczyć, może jakaś terapia która poprawiłaby Waszą komunikację? W każdym razie przytulam, teraz skup się kochana na sobie, szkoda Twoich łez a i dzidzia się stresuje, nic nie jest warte tego żeby dziecko denerwowało się przed trudami porodu. Powodzenia U nas wszystko dobrze, Milenka spała ładnie, ja już po prysznicu, czekamy na obchody, w między czasie zmiana pieluszki i trochę się pokarmimy :-)
  14. Ewelinka gratulacje :-) Paula również gratuluję, czekają Cię wielkie przygotowania :-) Beelittle trzymam kciuki, będzie dobrze, napisz jak dojdziesz do siebie po operacji jak było i jak dzidziuś :-) Lencia mi przy nawale pomogło ograniczenia picia, piłam minimalnie tak żeby się nie odwodnić. Też jestem dumna z mojego, że wytrzymał, patrzył jak się mała rodziła, mówił że wyszła główka itp a na codzień boi się pobierania krwi. Wszystkim starającym się wywołać poród igraszkami życzę powodzenia, trochę Wam zazdroszczę bo ja teraz muszę znowu zaczekać. Po zdjęciu krążka jakoś się nie złożyło i nic nie było przed porodem bo akurat mój miał drugie zmiany. Moja Milenka leży pod lampą jak na plaży a ja się w nią patrzę jak w obrazek, jest cudowna. Bilirubina zaczęła jej spadać ale mało, lekarka stwierdziła że w tym tyg na pewno wyjdziemy ale nie wie kiedy bo sytuacja może się zmienić z dnia na dzień. Kasiek bardzo Ci współczuję, życzę szybkiego powrotu do zdrowia.
  15. Gratulacje agatka :-) Odpoczywaj po operacji i cieszcie się sobą :-)
  16. Ja się miałam zgłosić dzień po terminie na obserwację, u nas wywołują standardowo tydzień po. Witaj Beelittle :-) Wiecie co, czasami lepiej się nie spieszyć, dzidziuś jak będzie gotowy to wyjdzie. U jednej taki sam rozwój maluszka może być w 37tyg a u innej w 42. Ja też robiłam wszystko żeby wywołać z mojego egoizmu bo miałam dosyć ciąży, nie wiem czy to co robiłam poskutkowało, ale krążek mogłam jednak zdjąć po skończeniu 38tyg tak jak początkowo chciała moja lekarka ale ja się uparłam że po 37, a miałam pomysły żeby po 36, ale lekarka wybiła mi to z głowy. Urodziłam równiutko w skończonym 38 i pierwsze co usłyszałam na obchodzie pediatrycznym to że mała ma cechy niedojrzałości, mimo wagi 3780. Żółtaczka przez którą musimy dłużej zostać w szpitalu to typowa przypadłość wcześniaczków. Teraz mała ma fototerapię a ja nie śpię już 3 noc tylko cywieję nad inkubatorem i pilnuję żeby nie ściągała osłonki na oczka. Pocę się jak świnia, stopami to mi woda niemalże kapie. Jak szłam do porodu ważyłam 88, schudłam 2kg w ostatnim tyg. Ważyłam się tu wczoraj i mam 76, spadłam 12 kg! Najlepsza dieta to w moim przypadku ciąża i poród, już mam 4kg mniej niż przed ciążą :-) A połóg dopiero się zaczął :-)
  17. Martyna jesteś bohaterką, ja nie dałabym rady tyle godzin się męczyć. Zapomnij o trudach porodu i skup się na dziecku. Pewnie Twoja psychika i tak niedługo wyprze ze świadomości to co było najbardziej traumatyczne, kobiety już tak mają że mroczne strony trudnych porodów upychane są gdzieś głęboko w psychice bo gdyby tak nie było żadna nie decydowałaby się na kolejne dziecko. W każdym razie pokłony dla wszystkich kobiet które mają za sobą długie i ciężkie porody, powinniście dostawać medale i odszkodowania za Wasz trud i poświęcenie. Głupio mi to pisać ale cieszę się że moje porody były szybkie, no ten ostatni to ekspres, wiem że nie dałabym rady przy długim porodzie a nawet jakbym urodziła to chyba bym nie doszła do siebie psychicznie, widocznie natura tak to oddziela że każdej daje tyle ile jest w stanie znieść. Druga kwestia, kochana Martynko Twoje dziecko stoczyło właśnie najtrudniejszą batalię o swoje życie (pediatra mi kiedyś porównała poród do wojny która jest naturalną, brutalną selekcją, te dzieci które ją wygrają są bardzo silne). Dla dziecka poród jest o wiele bardziej niebezpieczny, bolesny i trudny niż dla matki, Twoja córcia dostała aż 7pnkt, a te przejściowe trudności ze zdrowiem to nic w porównaniu z tym jakie są komplikacje i urazy okołoporodowe. Najważniejsze że jest, urodziła się, wygrała :-) nie wszystkim się udaje, cieszmy się bo naprawdę mamy czym, naszymi największymi skarbami, które są już po tej stronie :-)
  18. Gratulacje dla świeżo upieczonych mamusiek :-) Myszka my chyba miałyśmy ten sam termin i chyba urodziłyśmy w ten sam dzień, albo dzień różnicy. Ja na początku nie miałam pokarmu, jak mała w pierwszym dniu i wczoraj stała i nie leciało to prosiłam noworodkowe o mm, może przystawiałabym do skutku tym bardziej że nie płakała jakoś specjalnie ale pokaleczyła mi brodawki zanim się nauczyła szeroko otwierać dziubek więc chciałam przed nawałem trochę dać tym piersiom odpocząć. Teraz już tylko karmienie piersią, nie mam wyrzutów o te kilka butelek, córcia była najedzona i smacznie spała a ja zamiast się stresować czekałam na mleko. Sytuacja w miarę opanowana, mała daje radę z nawałem, najgorsze odessane, teraz jak najmniej picia i powinno być dobrze, ale gdyby nie balsam łagodzący byłoby kiepsko. Co do diety to tak jak Miśka napisała, możesz poszukać inf w internecie, jest tego pełno.
  19. Kasia a co do trzeciego to nie mówię już tak twardo nie :-) Może za parę lat, dobrze byłoby tylko urodzić, tak szybko jak małą. Ale tyle nerwów mnie ta ciąża kosztowała (zagrożona), że nie wiem czy chcę jeszcze raz zaryzykować, a niewydolność szyjki z każdą kolejną ciążą może być gorsza, jakbym urodziła skrajnego wcześniaka np. Z 26 tyg który by przeżył ale byłby ciężko chory to nie darowałabym sobie tego do końca życia bo wiem jakie jest ryzyko, tego się bałam ale udało się :-) żółtaczka to nic w porównaniu z tym co mogło się stać. Dzięki dużej niewydolności szyjki poród był ekspresowy, przynajmniej jeden plus po tym wszystkim :-) Dziewczyny które będziecie rodzić sn, słuchajcie położnej, Nie przyjcie mocno jak będzie wychodziła główka, to najgorszy ból świata, ale trwa chwilkę, dyszcie, sapcie, dmuchajcie świeczki itd bo jak poprzecie mocno to dupa z ochrony krocza. Ja czułam jak wychodzi główka, właśnie tak dyszałam, położna była super, naciągała krocze, naoliwiła jakimś żelem, piekło cholernie, ale warto było wytrzymać, po główce mała wyślizgnęła się z wodami, główka też z wodami. To też duży plus jak dziecko się wyśliźnie z wodami, no ale na to już nie ma się wpływu niestety. Trzymam kciuki, dacie radę :-) Kasik gratulacje :-) Ale Wam dobrze że już w domku :-) Kasiek trzymaj się kochana, musisz jakoś wytrzymać. Wierzę że wszystkie złe chwile zostaną Ci wynagrodzone.
  20. Ja jakbym nie przeżyła takiego porodu to też bym myślała że tak to tylko w filmach, aż się boję pomyśleć co by było jakbyśmy nie pojechali od razu, urodziłabym w domu. Ale żeby nie było tak pięknie mała dostała żółtaczki, dzisiaj zaczęła fototerapię, na pewno nie wyjdziemy jutro na co bardzo liczyłam. A ja obudziłam się z dwoma wielkimi głazami zamiast piersi, takich gigantów jeszcze nie miałam, bolą jak cholera, dobrze że mała ładnie ssie, oby dała radę i żeby nawał minął bez zapalenia, ale boli masakrycznie, dobrze że mam maść perfekta mama to się jakoś ratuję. Poczytam Wasze wpisy na spokojnie jak znajdę dłuższą chwilkę :-)
  21. Chciałam dodać fotkę moją i córci ale pojawia się napis że za mało pamięci żeby dokończyć operację, no nic dodam z laptopa jak wyjdziemy do domku :-)
  22. Napisałam długiego posta i mi się skasował :-( Napiszę na szybko : 16.10 urodziłam w tempie ekspresowym Milenkę, która ma 3780g i 54 cm :-) dostała 10 pnkt, ja stałam się sensacją na oddziale bo przyjechałam z 4cm bez skurczy (przyjechałam do szpitala bo leciała mi krew i żółty śluz) a 5 min później dostałam bóli partych, ale wywołałam panikę, położne latały jak szalone, trzy skurcze i po krzyku, mała wpłynęła z wodami, bez nacięcia, jestem najszczęśliwsza na świecie :-) Lepszego porodu mieć nie mogłam, tak mogłabym rodzić codziennie. W porównaniu z poprzednim, tamten był straszny a ten... Jeszcze się nie zaczął a już tuliłam córcię, mąż nie zdążył zemdleć :-) przeciął pempowinkę :-) Ja dwie godz po porodzie poszłam pod prysznic tak bardziej dla relaksu bo nawet się nie spociłam. Głupio się tak chwalić ale w ogóle nie czuję że urodziłam, a komfort życia bez brzuszyska i razem z córeczką jest najlepszą nagrodą za ostatnich kilka tyg bezsenności, bólów kręgosłupa, lęków itd.
  23. Ola powodzenia :-) To już dzisiaj, dobrze że nie musisz czekać dłużej :-) Angel moja koleżanka jak się zgłosiła po terminie to rano pobrali krew (wcześniej gin jej powiedział żeby była na czczo), mocz, zrobili usg, ktg, kazali pisać ruchy. Następnego dnia dostała rano i na południe po dwie a wieczorem cztery tabletki jakieś wywołujące, jakby nic się nie działo to następnego dnia miała przejść na porodówkę pod oksy, ale nad ranem urodziła. Pewnie w każdym szpitalu jest inaczej, wszystko zależy od wyników badań, wtedy nie czekają. Moja kuzynka jak poszła na wywołanie to godz później już była po cc bo na ktg wyszło słabiutkie tętno dziecka. Najlepiej zadzwoń do swojego lekarza jeśli tam pracuje i się wypytaj, albo do pielęgniarek czy pokoju lekarzy. Życzę Ci żeby obyło się bez wywoływania :-) Mi odszedł jeszcze fragment tego czopu, tym razem podbarwiony krwią :-) cieszę się jak głupia bo mam nadzieję że coś się w końcu ruszy a i mam biegunkę, tylko nie wiem czy to tak samo z siebie czy z nerwów. Synkowi się poprawiło, dałam go do przedszkola a ja się na spokojnie wyszykuję w razie w żeby być gotowa. Już mi naprawdę wszystko jedno jaki ból będzie, oby tylko już być po. I nigdy więcej ciąży, brzucha, podtrzymywania, nerwów i porodów! Parka mi wystarczy :-)
  24. Tylko że Myszce chyba wody odeszły a skurczy nie było z tego co pamiętam więc wywołują żeby nie było infekcji. Ja też mam na 28.10, jak do tego dnia nie urodzę to 29.10 mam się zgłosić do szpitala, oby do tego nie doszło. Dzisiaj nawet się wyspałam, nie licząc wizyt w toalecie to było dobrze. Teraz już nie usnę, ale ja zawsze byłam rannym ptaszkiem :-)
  25. Myszka coś długo to trwa, mam nadzieję że się uda wywołać skurcze i że szybko urodzisz. Ola powodzenia jutro, oby Ci zrobili tą cc. Mi nic się nie dzieje, tylko nie mam apetytu, do tej pory dużo jadłam a dzisiaj prawie w ogóle, chce mi się tylko dużo pić. Zmieniło się też coś w mojej psychice, nie boję się już tak bardzo, po prostu nie mogę się już doczekać aż urodzę, jestem jakaś nakręcona, podekscytowana. Chciałabym jutro rano urodzić, byłoby idealnie :-)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...