-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Morrwa
-
TasikMorrwaMnie nagrywaja przy każdym USG - powiem szczerze, że żadnego w domu nie obejrzałam To tak jak ja Bo to nasze drugie dzieci w kojemności. Za pierwszym razem kontemplowałam każdą sekundę po wielokroć na TV.
-
Justi24Scarlettj A planujecie brać filmik z USG? Podobno fajna sprawa... Mnie nagrywaja przy każdym USG - powiem szczerze, że żadnego w domu nie obejrzałam Mogę komuś pożyczyć
-
W znieczuleniu ja nie czułam nacięcia. Szycie za to czułam - bo znieczulenie zeszło. Powiem wam - że w całej też okołoporodowej histerii akurat ten fakt był dla mnie najmniej istotny. I chyba dalej tak jest. Wszystko się szybko zagoiło. I nie czuję nieogodności. Teraz rodze w Zofii - czyli super hiper proonaturalnym szpitalu i właśnie tego ich nastawienia się obawiam. Ja chcę urodzić - szybko i bezbolesnie zdrowe dziecko - natura mnie tu najmniej obchodzi. Będą widzieli konieczność cięcia - niech tną! Byle do przodu!
-
Hello! Jestem. Padam. Czyli norma. Secondtry - 2300... tak rzuciłam...ale zerknęlam jeszcze raz i : 1500zł położna, 800zł sala, 600zł znieczulenie - jedyne 2900zł nie moje No ale co robić. Co do tych koszów - oczywiście nie trzeba ich ponosić. Są szpitale gdzie znieczulenie jest za darmo (swoją droga nie wiem, czemu tak jest że jedne szpitale mają umowy z NFZ a inne nie), położna powiedzmy , że jest kaprysem, a na sali wieloosobowej też się dzieci rodzą... ale... 1) odmawiam rodzenie bez znieczulenia - już raz rodziłam - wiem co mnie czeka i jestem umówiona na znieczulenie...ba podanie go ma być szybciej niż standardowo 2) połozna - długo się zastanawiałam - ale z racji na to, że mój poprzedni poród trwał 3 dni postanowiłam zainwestować w srócenie sobie mąk. Poprzednio na opiekę położnych nie narzekałam, ale fakt jest taki, że kobieta nie mogła byc obok non-stop i były momenty, że kilka godzin nikogo nie było (ale tez nic specjalnego się nie działo, oprócz bólu), a jak trzeba było podjąć jakieś decyzje, to nie było komu. Zatem teraz chcę to jakoś przygotować i mieć w kimś oparcie. Jak róznież móc od kogoś wymagać. 3) pojedyńcza sala do porodu - poprzednio przyjechałam do szpitala i najpierw leżałam na sali z innymi babkami rodzącymi. Hm... specyficzne doświadczenie kiedy metr od ciebie krzyczy babka w czasie skurczu. I ok - jeśli jej i twój poród trwa krótko. Ale mój trwał 3 dni! Więc postanowilismy się zamknąc z naszym bólem i wyczerpaniem w osobnym pokoju. Teraz też nie wiem ile to może potrwać, ale zakładam wersję pesymistyczną. Nie jestem aktorką - nie chcę dawać wielogodzinnego przedstawienia na sali ogólnej. A wierzcie mi - jak mnie boli, to nie jestem miła. I głos mam donośny! W zasadzie to powinni mnie zapłacić, za to że się izoluję. A tak poważnie - to jest to jednak konfortowe - spędzać te czas tylko z męzem (no i połozną ewentualnie). Tak więc - skoro moje ubezpieczenie nie gwaratuje mi tych trzech punktów, to muszę je sobie wykupić. Wkurza mnie to - ale co robić - na zmianę przepisów nie będę czekać, bo już dziecko w drodze. Felimena - ja kupuję część rzeczy używanych. Albo jeszcze lepeij - nowe ale z drugiej ręki 9ludzie sprzedaja np. swoje prezenty) - tak kupiłam sterylkizator, podgrzewacz itp - za 1/2 lub 1/3 ceny. Medelę polecam ci MIni Electric - droga, ale ja bym poszukała takiej uzywanej w dobrym stanie. Zapłacisz połowę. Podkładu na razie nie kupuję, przy Filu nie miałam. Scarlettj - kominujesz z CC tak jak ja jeszcze niedawno... ale powiem ci że jest jeden feler, który mnie odstręcza - długa rekonwalescencja. A ja chcę, jak i ty, zaraz wracać do pracy (no i do formy). A co do buzi - to ja niechętnie - ale dam się namówić...
-
konflikt serologiczny łożysko przodujące
Morrwa odpowiedział(a) na mamapaulka temat w 9 miesięcy, ciąża
Póki nie zbadasz alloprzeciwciał (tego czy występują w twojej krwi) nie ma podstaw do paniki. Idź do laboratorium i poproś o to badanie, jeżeli lekarz ci go nie zlecił (chociaż powinnien to zrobić przy pierwszej wizycie). Koszt - ok. 25zł. Czekasz na wynik 7-10 dni (czasem krócej). I wtedy wiadomo. Jeśli jest negatywny - powtarzasz w II i III trymestrze. Konflikt nie musi wystąpić i wówczas ciąza biegnie swoim torem. Moga tez ci podać immaglobulinę, by zmiejszyc ryzyko wystąpienia konfliktu- w róznych miastach i krajach różnie to jest. Jeśli przeciwciała zostaną wykryte, to wówczas kierują cię na dalszą diagnostykę i jesteś pod stałą kontrolą. Ja bym ryzykiem konfliktu na razie się nie przejmowała, tylko robiła badania. Co innego to przodujące łożysko. Ale na tym się nie znam. -
Scarlettj - ja będe rodzić w św. Zofii - kiedyś liczyłam ile mnie wszystko wyniesie: chyba z jakieś 2300zł . Szlag mnie trafia, ale już raz szłam na żywioł i teraz dla swojego zdrowia psychicznego wolę się przed żywiołem zabezpieczyć. Nie wiem co tam pisza o tym szpitalu, ale w Zofii rodziły moje koleżanki, poza tym okazało się (jak już do niej chodziłam) że moja ginekolog tam pracuje, więc mam dzięki temu pierszeństwo w przyjęciu. Zatem i tam zamówiłam położną. Katbe - oj, poleżałabym - tylko kiedy. Małżonek ani praca ani syn nie dają mi takiej szansy. Tasik - ja mom obok siebie Biedronkę. Prawdę mówiąc, raz podjęćłam próbę zrobienia tam zakupów - wyszłam chyba tylko z mlekiem w kartonie. Nic tam nie moge wybrać. Po prostu czuję się w tym sklepie jak dziecko we mgle. Z dyskontów to zaopatruję się jedynie w Lidlu. ALe nie częsciej niż raz w miesiącu. Lecę do pracy. Do zob.
-
Scarlettj - ja rzadko - mi raczej tak niewygodnie. A co do podgrzewaczy i sterylizatorów - to da się bez tego żyć... ale co to za życie... he he... żartuję! Ja kupiłam, bo pierwsze dziecko odchowałam bez tych urządzeń a teraz chcę sobie trochę ułatwić. Sterylizator kosztował mnie 20zł (Axent nowy), więc koszt nie wielki, a wygotowywanie mnie wkurzało i strasznie matowiły się po nim sprzęty. Ide polowac teraz na pjemniki Via - Scarlettj - polecam do przechowywania pokarmu.
-
Hello!!!!!!!!!! po pierwsze Agak - no nareszcie jesteś!!!!!!!!!!! Tasik o mało na zawał nie zeszła. No i reszta zresztą tez miała podwyższone ciśnienie! Dobrze, że zażegnano problemy. Co ci dało tak w kośc - porzadki przedświąteczne??? Ech... U mnie dziś była dziewczyna - umyła wszystkie okna - ciesze się strsznie - chcioałam to zrobić sama, ale obleciał mnie strach i strwierdziłam że pierwszy raz w życiu zlecę to komuś. I pod moją nieobecnośc okna się umyły (i podłogi) po drugie - Tasik - dzięki za informacje!!!!!!!!!! Ciesze się,że o mnie pomyślałaś! po trzecie - jestem padnięta - ale chyba zdrowsza niż wczoraj, bo o tej porze nie wiedziałam juz jak sie nazywał - gorączka itp. Noc była STRASZNA. Miałam juz wizję pogotowia itp. Krwotok z nosa, gorączka, kaszel i zatkany nos. W koncu koło 1:00 zasnęłam. A co do kościoła, to po roku mieszkania w moim domu wybrałam się w sobote poświęcić jaja i zobaczyć swoją parafię... A w niedzielę z teściami wybralismy się na mszę - doszliśmy na ewangelię, jak usłyszelismy kazanie to razem z Filipem spojrzelismy na siebie i w długą.... Pospacerowałam wokól i wróciliśmy do domu. Jestem przekonana, że będe chrzcić u DOminikanów. Iwa - leżenie po 18 godzin osz... współczuję... niezłe wyzwanie. Osobiście nie dałabym rady. Ale jak mus to mus. joannab - ja juz pisłam chyba o laktatorach kilka razy - mam w tej kwestii pewne doświadczenie - to dla mnie sprzęt pierwszej potrzeby (jesli karmi się piersią) - najpierw miałam pożyczony (acz nieużywany) laktator ręczny Avent - pomimo nawału, mega cycków nie naciągnęłam nim ani kropli - wyłam pół nocy i odciągałam ręcznie by nie mieć zatorów. Strzeliłam go w kąt. (może przyczyną były moje duże piersi ... nie wiem). Potem kupiłam elektryczny Medeli i dla mnie to rewelacja. Teraz mam takie dwa - jeden mój - drugi nowy pozyczony od przyjaciólki.Polecam. A co do ekspertów - na naszym forum własnie Medela i to elektryczna jest polecana przed eksperta. I w TV też je chwalili. Dla mnie do sporadycznego uzytku ręcznny może jest ok, dla ciągłego korzystania - warto zainwestować. gmonia - zdrowych 100 osattnich dni!
-
Martynaa - gratuluję syna! A tym przesuniętym terminem bym się nie przejmowała - lekarze i tak trzymają się terminu z OM bo jest najbardziej miarodajny. Ile razy jestem na USG tyle razy słyszę, że 12ty, 15ty, potem że 5ty - a tymczasem zapłodnienie było 17tego. ALe nikt na to nie zwraca uwagi - każdy na OM patrzy. Mam gorączkę - idę do wyrka. Jutro cały dzień w robocie - będe wieczorem - mam nadzieję, że Agak do tego czasu się odezwie.
-
Ja z kolei piję bardzo mało i biegam non-stop. Źle się czuję... ech... Sprzedałam poprzedni wózek - dzisiaj musiałam go spakować, zamówić kuriera po wczesniejszych poszukiwaniach najtańszego... kurcze tyle zachodu... ale przynajmniej na fotelik jest kasa. Ja też czuję, że mi waga teraz mocno skoczyła. I w ogóle do dupy.
-
Felimena - a z tą położna to nie wiedziałam.... DO mnie przychodziła przez 6 tygodni od urodzenia Fila. Cudowna kobieta. Bardzo mi pomagały jej wizyty - głównie psychicznie. Zawsze była pod telefonem - doradzała. Teraz - w ciązy - nikt się mną nie interesuje - zobaczymy co będzi epo urodzeniu. Secondtry - może dobrze że cię nie zaaresztowali
-
TasikScarlett nie wiemy W piątek napisała tylko: trzymajcie kciuki - jadę do szpitala. Od tamtej pory cisza. O, to był piątek - a ja myślałam że sobota. Kurcze- tym gorzej.
-
Hello, byłam u lekarza - niby jestem przeziębiona ( a płuca wypluwam) i mam brać rutinoscorbin i nie chodzić do pracy Aha - już to widzę. Dostałam też w przychodni fax z Centrum Hematologii że nie zrobią mi badania na przeciwciała bo dostałam immaglobulinę i nie wykonuje się po niej już tych badań, bo przeciwciała moga wyjśc jako 'nabyte biernie'. No wiem że tak może wyjść - lekarka o tym mówiła, a mimo wszystko kazała wykonać - no i nei wiem kto ma rację. Poczekam zatem do następnej wizyty i zapytam o co chodzi. Scarlettj - chyba ja wywołałam ostatnia falę niepokojów - kajam się! - wracam do pracy i pewnie znów nie będę miała czasu na myślenie, bo myslę jak mam czas (czyli w więta) i jak widac moje mysli szybują ku makabrycznym wersjom wydarzeń. Ale od jutra powinno być lepeij. Drucilla - oj biedne maleństwo. Mnie powikłania u takich wczesniaków przerażają,, ale mam nadzieję, że w tym wypadku będzie dobrze! Felimaena - no właśnie nei wiadomo co się dzieje z Agak - bodajże w sobotę wysłała posta, że jedzie do szpitala i prośbę o trzymanie kciuków - zatem kciuki trzymamy, choć nie wiemy co do końca się dzieje. Trochę mnie ten brak informacji przeraża - bo gdyby wszystko było w porządku to by wróciła na Święta i napisała, co i jak... No nic - może to tylko obserwacja... A co do grilla podczas karmienia - to przez pierwsze miesiące smażone potrawy są odradzane. Ale znam kobiety, które nie stosowały żadnych ograniczeń a dzieci na tym nie cierpiały Wszystko trzeba sprawdzić metodą prób i błedów. A co do nabierania wody to niestety przypadłość trzeciego trymestru. Mnie na razie lekko puchną stopy (po całodziennym satniu na nich) i lekko dłonie (po marszu). A;le wiem, że będzie gorzej. Zwłaszcza gdy zaczną się upały. Jaka na to rada - chyba jedna tylko - mniej solić. I się przyzwyczaić. Jeśli nie masz cukrzycy to nie jest powód do wielkich niepokojów. Choć balonowate ręce i nogi nikogo nie uszczęsliwiają
-
Ja po grillu - było świetnie - dzieci szalały, mięsko się piekło, panowie raczyli się piwkiem a ja i karmiąca koleżanka piwem karmi. Sezon uważam za otwarty. Przy okazji załatwiliśmy zrobienie ostatniej częsci płotu w ramach sąsiedzkiego cynu społecznego. Ech - lubię to swoje sąsiedztwo. A co ciekawe na naszym osiedlu w tym roku rodzi się 5 nowych dzieci - i wśród nich tylko jedna dziewczynka - Tosia Dziwne. Niestey teraz czuję się fatalnie. Chyba gorączka mi podchodzi A jeszcze mam furę prasowania. A co do schizowania - myślę, że to moje podświadome wyrzuty sumienia dają o sobie znać. Pewnie boję się kary za to, że się nie oszczędzam, że nie dbam o siebie, że się przepracowuję itp. Well... oby do połowy 25 czerwca
-
Moje obawy nie mają podstaw w samopoczuciu... nie wiem... Po za tym wszędzie widzę niepełnosprawne dzieci - najczęściej z ZD - jak jadę samochodem, w kościele itp... Tia. Grilla z wczoraj przeniosłam na dzisiaj. I zamiast teściów będą sąsiedzi Idę znaleźc jakieś mniej odstraszające ciuchy.
-
Cześć i czołem ledwo teściowie wyjechali a juz zaświeciło słońce - to chyba jakiś znak Tymczasem mnie zaatakowało znowu jakieś choróbsko - masakra. Za to dziecko mi zdorwieje - i niech tak pozostanie. Martyna - widzę że w nastroju wybrana opcja 'szcześliwa' więc chyba nie jest tak źle! Co do nastrojów - ja jestem znośna - to inni sa nieznośni Słuchajcie - zaczęłam mieć jazdę że przedwcześnie urodzę. Spać nie mogę, koszmary mnie męczą. Ech. DO tego brak wiadomości od Agak sprawia, że moje czarnowidztwo się potęguje. Idę na słońce.
-
Hello, ja też się nie odzywałam przez świąteczne zabieganie. Rano malowanie jaj, święcenie, gotwanie - słowem cały dzien na noga w kuchni. Usiadłam pół godziny temu dopiero- bo już kręgosłup odmówił wspólpracy. Mazurek gotowy, sałatka, obiad na jutro (plus mięso na grilla). Jutro będę leżeć i pachnieć. Studniówkowym lipcówkom - zdrowia i wytrwałości!!!! A na Święta wszystkim miłości, zgody i spokoju. To ostatnie nasze święta w takim skłądzie (rodzinnym) - za rok będzie już inaczej Ja też o Agak myślę... pewnie gdyby nie to , to ciężko mi by się było zmobilizować by otworzyć komputer. Tasik - fajna fotka!
-
TasikLuteina pod język Brałam w ciąży z PA. Obrzydlistwo!!!! Mi kazał poprzednio tę pojęzykową dowcipnie stosować.
-
Mnie lekarz w pierwszej ciązy szprycoał Luteiną profilaktycznie Iwa - nie doceniasz Śląska. On pięknieje z każdym rokiem. Rekultywacja terenów pokopanianych daje świetne rezultaty. W poprzedni weekend byliśmy w Chorzowie i naprawdę ZOO i cały park to świetne miejsce na spacery. A jest na Śląsku mnóstwo lepszych jeszcze miejscówek niż to. Ja Śląsk kocham, a Ślązaków uwielbiam - serdeczni i pracowici. A moja mała chyba dalej leży nogami w dół. Juz zaczyna mnie to martwić. W ogrodniczym byłam - pelargonie będa za tydzień. Ale za to w ogrodzie mamy już przytulnie - meble, poduszeczki, domek Little Tikes dla Fila. Po świętach jeszcze musze parę rzeczy dokupić, kilka rzeczy posadzić i będzie elegancko. Acha - jutro jeszcze trawę skoszę - pierwszy pokos w tym roku. Ciekawe co Agak...
-
Hello, latam dziś jak mucha w latarce - rzeźnik, potem wycieczka po meble ogrodowe bo 'majówka' w kwietniu nam się szykuje, teraz podłogi i jeszcze do ogrodniczego chcę skoczyć. Tymczasem w nocy między 3 a 5 nie spałam - Fil miał taki atak kaszlu, że nie mógł spać. Co do humoru - to mój tez dziś kiepski - mam depresję - - - nienawidzę trzeciego trymestru. Aaaa......... z moimi wynikami sprawa ma się tak - że laboratorium nie wykonało badania Nie wiadomo dlaczego I gdybym się nie upomniała moje 25 zł poszło by z dymem. Ech... we wtorek jadę się kłuć i znów czekanie 10 dni Just - wyluzuj z Chylińską ... słowa może specyficzne dobiera ale oddaje jednak nastrój pierwszych tygodni. Przynajmniej u mnie tak to wyglądało - a dziecko było me wystarane i wyczekane. I jednak uważam, że pierwzy rok z dzieckiem jest raczej straszny - potem już robi się fajnie. Oczywiście i wcześniej są miłe chwile Ale nie jest to stan permamentny. A już w ogóle świetnie jest po trzecich urodzinach Scarlettj - Zdrowych stu dni! Secondtry - nie demonizuj szpitala - nie będzie tak źle, a przynajmniej zdrobią ci gruntowny przegląd podwozia. Dasz radę! No i STO LAT! STO LAT! Niech żyje żyje nam! Agak - trzymam kciuki za dobre wieści od ciebie!!! Swoją drogą szkoda , że nie mamy namiarów na siebie - - - można by było w takiej sytuacji się chociaż jakoś zorientowac co jest grane.... Zadzieram kiecę i lecę.
-
Tasik - no! Spory chłopak rośnie! Fajnie! Justi - ja z niczym się nie ograniczłam - przeciwnie poprzeniego dnia napiekłam słodkich ciasteczek i jadłam wieczorem na potęgę. Nie jestem pewna czy takie nagłe ograniczanie spożycia cukru też nie zakłamuje wyniku.
-
Scarlettj U mnie też lekkie sprzątanko, ale wszystko robi mąż. Czasem patrzę na Niego i zastanawiam się czy istnieje ktoś lepszy na świecie... Macie tak? he he - ja tak nie mam - wiem, że bardziej pomocni i pracowici się zdarzają. No ale jak się kocha to nie ma rady - przymyka się oko na niedoskonałości. Agak - ja zaczęłam myśleć, jak mój starszak skończył 3 lata i ewidentnie zaczęło mu brakować rodzeństwa. Jakbym miała liczyć na swój instynkt to byłby jedynakiem. Uff... jeszcze wanna i mam posprzątane. Jutro mąz umyje podłogi. W środę Ukrainka okna. I będzie gites.
-
Dostałam od mamy garnek z możliwością gotowania na parze - zrobiłam na obiad łososia z warzywami (na parze) - Jezu ale to pyszne Zanna - u mnie maska ciązowa nie występuje. Poza tym ja słonca nie lubię aż tak by nim siedzieć. marzycielka - ten felieton na pewno oddaje mój stan ducha w pierwszych miesiacach po urodzeniu dziecka...
-
Iwa - bo wiesz... uczucie szcześcia przychodzi... jak już trochę odsapniesz... Decyzja o drugim dziecku była dla mnie arcytrudna. Zdecydowałam się - ale z myślą o moim pierworodnym - jemu potrzebne jest rodzeństwo. Ja już się w macierzyństwie zrealizowałam. Sto lat Marzycielka - a raczej sto dni w zdrowiu!
-
Pamiętacie tekst Chylińskiej po urodzeniu dziecka ??? Może nie jest aż tak źle - ale oddaje to w jakimś stopniu sytuacje zaraz po przyjściu dziecka na świat: Macierzyństwo to ściema - Prasa - Fakty w INTERIA.PL Na pewno jest to bliższe rzeczywistości niż lukrowane historie z magazynów dla przyszłych matek.