Skocz do zawartości
Forum

maratonka

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez maratonka

  1. Hanka, miesiąc temu niemal całkowicie straciłam pokarm. Wcześniej, jak słyszałam, że takie coś może stać się przez stres, tylko cynicznie się uśmiechałam. A jednak. Więc młody głodny jak wilk, ciągnął cierpliwie te resztki co godzinę i tak po dwóch dobach rozhulał mi na nowo laktację. Da się, tylko trzeba wręcz na siłę. Zasada jest prosta: ubywa - przybywa. A więc Hanuta, będzie dobrze! Ku przestrodze - nerwy to zemsta na własnym zdrowiu za czyjąś głupotę. No i do tego dochodzi blokada na mlekomacie. Mi stresu nie ubywa (przeciwnie), ale powolutku uczę się reagować jak na "głupim Jasiu". To nie przelewki, jest masa reakcji organizmu o podłożu psychosomatycznym, samo hasło "szpital" wystarczy za ciąg dalszy wywodu. Never ever!
  2. Podbuduj w nim autorytet ojca i nie pozwol nigdy przenigdy nikomu go podwazyc! Marti, to najmądrzejsze słowa, jakie ostatni przeczytałam.
  3. Filipie Zielooony! Wszystkiego wesołego z okazji 3 miesięcznicy urodzin :)
  4. Cześć kochane! Jutro Młody kończy 3 m-ce, zaczęły mu się podobać dziewczyny w przedziale wiekowym 60-70 lat, więc chyba już każda starsza pani miała go na rękach w promieniu 2 km od domu. Wszystkim mamom, kibicującym dzieciom przy wycinaniu się ząbków - gratulacje szczere i kondolencje jednocześnie :) Jest moc. Nie nudzimy się. Sąsiedzi raczej też nie... Młody opracował kolejny patent, mianowicie przemieszczanie się. Pełzanie uznając za zbyt mało efektywne, nauczył się turlać. Plecy-brzuch-plecy-brzuch-plecy-brzuch i już jest przy drzwiach wyjściowych. Zaczyna się... A matka boi się szczepień. Jak była twarda i zdeterminowana, to im więcej czasu mija, tym więcej obaw się wykluwa. Nie lubię tego szumu informacyjnego, nierzetelnych opinii, szemrania o przekrętach. I tak robię po swojemu, mianowicie postanowiłam zaczekać z pierwszą dawką do ukończenia 3mcy, a więc szczepię go dopiero we wrześniu. A i tak powieka drga, ech
  5. Duży płatek kosmetyczny i woda. A jak nie ma takiej możliwości, to zielone chusteczki Dady, w tej wielkiej paczce z pudełeczkiem - nie maja sobie równych.
  6. Pościel Nr 20. MAŁE PIESKI Z KOŚCIĄ Trochę jak ze stoiska mięsnego.
  7. Dominika_1989 mi ostatnio jakas opiekunka do dzieci tyle, ze na emeryturze zajrzala i tak sie zachwycała Lenką i oczywiscie milion pytan a wszystkie pytaja czy karmie piersia i juz sie nauczylam klamac, ze tak, hahaha i ta opiekunka oczywiscie:" no widac, ze karmione piersia" nie bedzie chorowalo itd, kolejna, ze dzieci kp sa bardziej inteligentne, ja jebie skad te baby takie informacje biora to ja nie wiem, ale jak mi sie tak w glowie porąbie na starość to błagam dobijcie mnie:-D Ciesz się, że tylko zajrzała :)
  8. ~zielooona baj de lej, pokaz mi tego wola co Cię do ołtarza zaciągnął :P Kotlety stygły.
  9. Kurde! Ja to umiem ferment wprowadzić na to forum... ech
  10. No ale wśród przyjaciół mam katolików, którzy wierzą naprawdę i chrzczą swoje dzieci - i chwała im za to! Dziecko odmawia paciorki i rozumie, co mówi do bozi, a ja szanuję tych ludzi bez opamiętania. Z wzajemnością na szczęście :) Więc żeby nie było, że coś mnie boli w tym temacie, przeciwnie, każdy decyduje o sobie i to jest piękne, wściekam się, jak ktoś próbuje decydować za kogoś, bo to nigdy nie kończy się dobrze. Czas mija a sumienie jak po zatruciu pokarmowym, niby sraczki już dawno nie ma, ale jak pierd pójdzie to drzewa więdną.
  11. ~zielooona Długo by opowiadać heh. Moja rodzina i D rodzina naciskają na chrzest, my nie jesteśmy wierzący, nie chcieliśmy chrzcić Filipka, pogadalibysmy z Nim o tym jak byłby starszy. Ale, ja juz nie mam siły tłumaczyć tej ciemnej masie, ze nie maja pojęcia o czym mówią, nie rozumia sakramentu chrztu itd. Przyklad- czemu chodzisz do kosciola mamo? - bo do kosciola trzeba chodzić... Wiec, tacy z nich wierni jak z tych wszystkich starych bab które chodzą obgadywac do kosciola sąsiadki. Ja nie wierze w Boga, ale rozumiem o co w tym chodzi, szanuje wszystkie religie i wierzących, wierzacych a nie" wierzących" ... I tym sposobem złamali mnie i D bo jak słyszę te glupkowate opinie bo dziecko trzeba ochrzcić , a nikt nie rozumie i nie umie powiedzieć po co? Ja mam dość udowadniania im ze niczego nie rozumia, zrobię to tak jak należy zeby nie razić chrześcijan i tyle, zadowolona nie będę ale moze mój syn w przyszłości mi podziekuje za taki wybór :) Hmmm, siostra, mogę wsadzić kij w mrowisko? Dawno temu, jeszcze przed wojną chyba, rodzina namawiali mnie na ślub kościelny. Mnie. Na mój ślub. Kościelny. Bo trzeba, bo każdy, bo ludzie. Jeszcze raz: mnie - na mój ślub - kościelny. Myślałam, że dla dobra rodziny trzeba w końcu ustąpić. No i ustąpiłam. Kac moralny został do dziś, konkordat zapisany na wieki, posmak hipokryzji w ustach jak smak trampka. A ludzie gadali, gadają i będą gadać. Dziś była krótka piłka: "my wam chrzciny sfinansujemy". Wystarczyło moje spojrzenie i temat nigdy nie powrócił. Dziecko własne sprawy duchowe ogarnie samo, kiedy będzie chciało. We mnie dostanie wsparcie nawet, kiedy będzie chciało być świadkiem Jehowy. Ode mnie dostanie wiedzę, że są różne bozie i co to ta bozia jest. Mój kolega chrzest przyjął razem z bierzmowaniem jak miał 22 lata. Szacunkiem do rodziców tylko mnie utwierdził w przekonaniu, że czasy pływania z ławicą zdechłych ryb minęła bezpowrotnie. A, byłabym zapomniała, ta sama rodzina, co tak dbała o mój rozwój duchowy i życie doczesne w blasku zajebistości nieba, nie kiwnęli palcem, kiedy zaszłam w ciążę. A po każdej awanturze lecą do spowiedzi, więc nikogo za nic przepraszać już nie trzeba, skoro rozgrzeszenie jest.
  12. KalinaMi, ponoć jestem wiedźmą więc uruchamiam swoje ciemne moce w stronę wszystkich lekarzy zajmujących się Tatą, żeby wyszli z siebie a naprawili go. Musi być jak nowy! Jaka to poradnia? Może zacząć szukać jakiegoś speca z dobrymi osiągami w tej dziedzinie?
  13. No i nakryłam gnoma. Mógł chociaż zaczekać do 3-go miesiąca...
  14. Na królewicza na białym koniu idzie strasznie dużo siana. Panna jest boska, też miałam taką masę jako niemowlak, iście z szyldu reklamowego Michelin, jak schudłam przed zerówką tak do tej pory waga kogucia. Nawet teraz siedzę w gaciach, które kupiłam w liceum u ruskich na bazarze. Więc teges. Śmiać się, kiedy ktoś docina, schudnąć można zawsze, zmądrzeć już gorzej (robię jako przykład). Proponuję wpisać w Google "Michelin Baby" i dać obrazki. Właśnie sobie oglądam :)
  15. Bella Happy. Może test wyszedł mi niechlubny, bo w nocy karmię na automacie i jakoś mi się wydawało, że zmieniłam pieluchę, jednak poranek nie pozostawił mi złudzeń. Młody 11 godzin w jednej pieluszce. Nic nie odparzone, nic nie wyciekło, pieluszka sucha na zewnątrz jak i w środku, tyle, że ważyła ze 2kg... Wada tych pieluch - zaniżona numeracja i "materacykowatość".
  16. Dominika, mnie też nie wkurzasz, wręcz przeciwnie :) A z prądem to tylko zdechłe ryby płyną, warto drążyć, a i czasem ością w gardle stanąć dobrze :) Szczęśliwa mamusiu, mianuję Cię Śliczną mamusią!
  17. otulinka [ maratonka aleś Ty mądra :-) Nieładnie tak łacha drzeć z koleżanki :) Upał, susza, już mi każdej roślinki szkoda, a ludzie matoły ciśnieniówkami samochody myją, kiedy wszystko wokoło o wodę błaga... Nie wiem, jak po tych upałach odzwyczaję młodego od spania w wannie.
  18. Emilka23 Maratonka ależ jesteś inteligentna! Jezuniu, mogę to sobie wydrukować i poprosić o autoryzację? Inaczej nikt mi nie uwierzy :) Życie pisze dziwne scenariusze, a w zasadzie to my sobie je sami piszemy tylko życie wyrywa złośliwie strony i opowieść się plącze. Ale to nic. Jest ciekawie, śmieszno i straszno. Brat został u ojca? Emilka, przytulam...
  19. E tam święte, gówno prawda że nie ma blasków, pewnie że są! Jeden taki blask właśnie mi obsikał fotel w tzw. okienku transferowym (między zdjęciem mokrej a założeniem suchej pieluchy). Trochę chyba za ostro poszłam... Dominiko, jak się czujesz "objechana", to nie miałam takiej intencji! Ani kapkę! Zazdroszczę jak nie wiem co i jednocześnie przeżywam, kiedy się denerwujesz przez faceta. Jak wszystkie się denerwujecie, nie lubię jak cholera, chciałabym, żeby panowie, którym brakuje empatii chociaż trochę się wczuli. I połapali, o co w tym wszystkim chodzi. Z tym wtrącaniem się w wychowanie to jest jazda bez trzymanki. Wam mamy i teściowe gderają, mi kto popadnie. Sąsiadka potrafi mnie wysłać po czapeczkę dla dziecka na głowę, bo ono nie może tak na dworze być! A przecież nikt mnie nie nauczy! Koleżanki mówią, co mam jeść, do jakich lekarzy chodzić, jak nosić/nie nosić dziecko. I weź tu bądź dyplomatą, zrób tak, żeby oni wszyscy myśleli, że robisz, jak każą :)
  20. Zielooona, i jak? Trzyma się ambrozja w brzuszku??? Moje chłopie też upały na boku i brzuchu, może tam im chłodniej jest? Lena pełza? Alleluja!
  21. Dominika_1989 Zapomniałam odpisać dlaczego zazdroszczę mamom samodzielnie wychowującym dzieci... A więc dlatego, że - Być może jest to mylne wyobrażenie? - Wydaje mi się, że kobiety te mają niesamowity spokój ducha bo nikt ich nie wku*wia, nie muszą się kłócić z jakimś Panem X i mają najcudowniejsze szczęście dla siebie- dziecko. Nikt się nie wtrąca do wychowywania itd. Trochę poczułam się wywołana do tablicy jako jedyna (na szczęście!) tu na forum mama samotnie wychowująca dziecko. Rozumiem, że to co mówisz to zryw emocji, przemęczenia, irytacji czymś tam/kimś tam. Ale to tak, jak zazdrościć niepełnosprawności komuś, kto może zaparkować bliżej wejścia do marketu. Nikomu tego nie życzę. NIKOMU. Po tej stronie mocy nie ma blasków, jest permanentny strach od finansów począwszy na chronicznym zmęczeniu skończywszy. Tylko samotną matkę można przymusić do jeżdżenia do pracy z niemowlakiem mimo urlopu macierzyńskiego wiedząc, że sra w majty na myśl o jej utracie. Bo ma tylko ten zasiłek i wiadomo, że się zadłuża coraz bardziej i będzie musiała te dziury łatać za wszelką cenę. Nikt nie przynosi drugiej, niejednokrotnie wyższej pensji do domu. A w wychowanie wtrącają się wszyscy, bo czują taki obowiązek "pomagania". Samotna matka częściej używa kalkulatora w komórce niż tuszu do rzęs i sypia przy otwartych drzwiach mimo strachu przed włamaniem, na wypadek, gdyby zasłabła - ktoś kto usłyszy płacz dziecka, będzie mógł je ratować chociaż. Samotna mama słyszy teksty niby nie do niej o rozkładaniu nóg przed niewłaściwym facetem. Dziecko tylko dla siebie? Nie, dziecko nie jest niczyją własnością, ojciec prędzej czy później wyciągnie po nie łapsko, z nikomu niewiadomymi intencjami, a ja umrę ze strachu ze świadomością, że będzie miał prawo odebrać je ze żłobka. I że nie wyda zezwolenia na jakikolwiek ruch z mojej strony, by nie stracić widzeń. I że ma do tego prawo. I że będzie zakłócał mój mir domowy, a ja dla dobra dziecka będę musiała udawać, że lubię tatusia. Spokój ducha? Jeśli ktokolwiek zachowuje tu spokój ducha, to jest to cecha charakteru a nie pochodna sytuacji. Mam lepiej niż niejedna samotna mama. Ale to nie miejsce na licytacje kto ma gorzej. Każdy kuje sobie swój los, ja wykułam sobie swój na swoją miarę i nie narzekam. Każdego dnia mogę go zmienić, chociaż troszkę. Decydować z kim dzielę swój czas i kogo nie chcę dla mojego dziecka. Nie musiałam się rozwodzić z ojcem swojego dziecka. Nic mnie nie zmusi bo bycia z byle kim. Za stara jestem :) Dominika, zmiłuj się, nie idź w tą stronę :) Mój pajacowaty styl życia nie oznacza, że po tej stronie wzgórza jest jakaś lepsza trawa! Jest utrata tożsamości przy akompaniamencie nieciekawych myśli. Że nie podołam, jak nie dziś, to jutro...
  22. Matka! Ale poka jak wyszło!
  23. Elżbietta, mój też się nie podciąga za rączki, ale sam stękając jak stary dziad dźwiga się do siadania. No i jak gardzi rękoma, tak kabłąkiem już nie. On wokle jakiś taki niepomagalski, wcześniej napisałam, jak sobie sam smoczek "podaje". Teraz śpi na praniu wyjętym z pralki, zawsze to chłodniej. Tymczasem koty w pełnym słońcu na balkonie, temperatura pewnie ok. 50 stopni...
  24. No siedzi, na dupsku. Zalegał w pozycji półleżącej w leżaczku, chwycił się pałąka i sobie usiadł. Trzyma się jedną ręką i rechocze gamoń. Od dziś szlaban na leżaczek.
  25. Marti, po cholerę się pocić :)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...