Skocz do zawartości
Forum

adasaga3

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez adasaga3

  1. Anaaa skąd wiesz że to zapalenie ucha? Byłaś z córką u lekarza? Co do tego przedszkola to ja bałam się nie tyle chorób u samej córki, ale tak jak pisałaś, przynoszenia wszelkich infekcji do domu i zarażania młodszego brata, który wtedy nie miał jeszcze nawet roku. A że urodził się z pewną wadą, musi unikać infekcji, nie chcieliśmy go narażać na nieuniknione przedszkolne choroby, przynajmniej dopóki się da, dopóki się trochę bardziej nie uodporni. Agnieszka, tak, mam zamiar posłać córkę od września do przedszkola (mam nadzieję że będą wolne miejsca). U nas wybiera się 3 przedszkola przy zapisach, z tym że na pierwszym miejscu wpisuje się to do którego chcielibyśmy żeby dziecko się dostało. I teraz mam dylemat do którego, jedno bliżej, ale ma gorszą opinię, drugie trochę dalej, ale podobno lepsze. To "gorsze" znajduje się niedaleko "naszego" placu zabaw , niektóre dzieci córka zna z widzenia, z jedną dziewczynką się bawi. Wiem że mamy tych znajomych dzieci mają je zamiar zapisać do tego "gorszego" przedszkola więc gdybym i ja tam posłała córkę miałaby tam kilka znajomych buzi. Z drugiej strony opiekunki są tam podobno "takie sobie", mało się dzieje, mało jest wyjść "na miasto", jak parę razy przeglądałam tygodniowy jadłospis to ten też mi nie odpowiada. Nie wiem, może ja za dużo oczekuję od przedszkola. Bettyy ja też mam nadzieję że moja córcia we wrześniu odnajdzie się w przedszkolu. Dzieci lubi, jest samodzielna jak na swój wiek, odważna, śmiała, zna masę piosenek, wierszyków, chętnie i bardzo szybko uczy się nowych rzeczy. Zdaję sobie sprawę że powoli ja już jej nie będę wystarczać:-) Ela a ile kosztuje taka opiekunka? Czy płaci się za miesiąc czy za godziny? Jak długo zajmuje się ona Twoim dzieckiem? Każdego dnia przychodzi do Was? Właśnie zastanawiam się czy nie poszukać sobie jakiejś opiekunki do dzieci, ale tak "dorywczo", kiedy muszę z jednym wyjść do lekarza, kiedy muszę wyjść i coś załatwić, kiedy jedno jest chore żeby z tym drugim wyszła na spacer itp. Teraz mąż musi za każdym razem brać wolne, boję się że mu potem urlopu braknie na wakacje. Dziewczyny a może któraś z Was praktykowała takie najmowanie opiekunek "na godziny"? Czy to ma sens? Czy jest opłacalne? Bezpieczne? Bo to jednak osoba obca, boję się że wyjdzie z dzieckiem na spacer i tyle ją widzieli. :-)
  2. Ola co do odpoczynku od dziecka i wyrzutów sumienia z tego powodu to też to znam. Pamiętam kiedy pierwszy raz tego doświadczyłam. Było to gdy moja córka jeszcze była jedynaczką, po mniej więcej 6 tygodniach od porodu poszłam na kontrolną wizytę do ginekologa. A że to super facet to się z nim tak zagadałam że nam z 45 minut zeszło. Dopiero gdy wyszłam z gabinetu dopadła mnie myśl jak sobie radzą z moją niespełna 2 miesięczną córcią mój tata i bratowa. Miałam straszne poczucie winy że przez tą prawie godzinę ani razu nie pomyślałam o dziecku. Dziś się z tego śmieję, ale pamiętam dobrze bo to był pierwszy raz od chwili urodzenia dziecka kiedy zostawiłam je i sama wyszłam z domu. Pamiętam też to poczucie swobody i "dzikiej" wolności. Teraz też zdarza mi się zostawić dzieci, głównie z mężem i cieszę się z tego powodu jak pies spuszczony ze smyczy. Aż mam później takie głupie myśli że ja się tak cieszę a one tam same w domu, bez mamusi. :-) Anaaa może ja jestem dziwna, ale bez słońca nie umiem żyć. Gdy jest słońce mam "pałera" od rana, choćbym w nocy nie spała więcej niż 2 godziny. U mnie jak na złość styczeń jakiś pochmurny, mglisty, nie pamiętam już kiedy słońce ostatnio świeciło.
  3. Agnieszko my na początku szorowaliśmy dzieciom ząbki szczoteczkami silikonowymi zakładanymi na palce bez użycia pasty, potem gdy miały więcej zębów (a więc około roku) stosowaliśmy pastę dla dzieci (jakąś apteczną, nie pamiętam nazwy). Nie wymagała spłukiwania. Wiadomo że dziecko nie umie w tym wieku wypluwać pasty nakładaliśmy więc jej niewielką ilość , a po umyciu dodatkowo moczyliśmy szczoteczkę w kubku przegotowanej wody, szorowaliśmy ząbki, znów moczyli szczoteczkę i tak kilka razy, w ten sposób "płukaliśmy" buzię z resztek pasty. 15 miesięcznemu synkowi nadal w ten sposób "płuczemy" buzię, a córka miała mniej więcej 2,5 roku gdy nauczyła się płukać buzię i wypluwać pastę. Nauzyka my całą rodziną stosujemy Elmex. Dzieci oczywiście tą dziecięcą wersję pasty. Poleciła nam ją dentystka gdy byliśmy na pierwszej wizycie adaptacyjnej z naszą córcią.
  4. Mąż kończy kąpać dzieci więc wpadłam tu tylko na kilka minut, zdążyłam przeczytać tylko jeden artykuł :"A niech mi k...a ktoś powie". I powiem tak: podoba mi się, ale podeszłam do tego z przymrużeniem oka. Czasem trzeba wyrzucić z siebie różne złości, smuteczki, frustracje. A autorka zrobiła to w sposób dosadny ale i humorystyczny. Niektóre punkty jakby żywcem ściągnięte z mojego życia. :-) A już najbardziej podoba mi się ostatni punkt: "będzie! będzie zabawa! będzie się działo! I ZNOWU NOCY BĘDZIE MAŁO!" Ja bym jeszcze dodała jak w piosence: "Będzie głośno! Będzie (zamiast radośnie) płaczliwie!"- to jakby opis każdej naszej nocy z moim synusiem.
  5. Anaaa na każdego czeka praca więc i Ty ją w końcu znajdziesz. Piszesz że nie masz doświadczenia, tzn. że nie masz w ogóle doświadczenia czy doświadczenia w swoim zawodzie?
  6. Joanna czasem ludzie, niestety, popełniają ten błąd i kierując się opiniami rodziców wybierają zły kierunek szkoły zawodowej, średniej czy studiów. Ale z drugiej strony kogo mają słuchać młodzi ludzie często dopiero szukający swojej drogi życiowej? Rodzicom wydaje się że dobrze radzą, bo mają większe doświadczenie, bo lepiej znają świat itp. Moi rodzice też namówili mnie bym zrezygnowała z liceum ogólnokształcącego, a poszła do liceum zawodowego bo od razu będę mieć zawód. Ekonomik był fajny, tyle że po nim nie na wszystkie kierunki studiów mogłam się wybrać, spora część kierunków humanistycznych (a te mnie najbardziej interesowały) odpadała. Idąc za ciosem wybrałam studia ekonomiczne choć pamiętam że na pierwszym roku na niektórych przedmiotach strasznie się męczyłam i zastanawiałam co ja robię na tej uczelni. Potem na szczęście przyszły ciekawsze przedmioty i moje zainteresowanie studiami wzrosło. Pracowałam w różnych miejscach aż w końcu znalazłam pracę najbardziej zgodną z moim wykształceniem. Lubiłam ją bardzo, traktowałam jako swego rodzaju "misję" pomagania ludziom w potrzebie. Nie wyobrażam sobie by pracować w firmie w której źle się czujemy (pracowałam kiedyś w takiej i po pół roku zrezygnowałam). Joanno ale w końcu udało Ci się znaleźć pracę zgodną z Twoim wykształceniem czy robisz coś innego, czy w ogóle nie pracujesz?
  7. Anaaa do środy jeszcze kilka dni, może się Twojej córce polepszy i będzie mogła być aniołkiem. A ten konkurs w którym miała śpiewać już się odbył? Czemu posyłałaś swoją córkę tak wcześnie do przedszkola? Ja stałam przed takim dylematem w ubiegłym roku (córka we wrześniu miała 2,5 roku) ale w końcu nie posłałam jej. I tak siedzę w domu z młodszym synkiem, nie chciałam się z nią jeszcze rozstawać, narażać przedwcześnie na choroby, nie chciałam też by była najmłodszym dzieckiem w grupie, bo większość mam posyła u nas dzieci do przedszkola w wieku 3,5 lat i starsze.
  8. ola2710 Kurczę,musimy chyba odpocząć,bo oboje zmęczeni,poirytowani,zero czasu dla siebie... :/ Ola z ust mi to wyjęłaś. Oboje z mężem jesteśmy tego samego zdania-przemęczenie, u nas też notoryczne niewyspanie, mało czasu nawet na rozmowy o czymś innym niż dzieci. Ale co zrobić, chyba większość małżeństw z małymi dziećmi tak ma. Chyba że ktoś ma rodzinę na miejscu, kogoś kto zostanie z dziećmi by wyjść na kolację, do kina, to może się wtedy odstresować, odpocząć, zatęsknić za dziećmi. Anaaa u nas też tak etapami, a właściwie to ostatnio mamy jakiś gorszy czas. Ja jestem nadpobudliwa, mąż też, w dodatku cierpliwa to ja nigdy nie byłam, a niewyspanie które ciągnie się już latami, u mnie fizyczne zmęczenie robią swoje. Ale że mam najlepszego męża na świecie to myślę że jest to przejściowe. Byle do wiosny! Więcej słońca to więcej energii.
  9. Ola nikt mi nie pomagał i bywało bardzo ciężko. Gdy zaszłam w drugą ciąże córka ledwo co nauczyła się chodzić, na spacerach ciągle trzeba było się schylać i trzymać ją za rękę, a mnie kręgosłup bolał w ciąży strasznie. Poza tym od od 7 m-ca miałam problemy zdrowotne, powinnam leżeć, nie dźwigać, nie pchać wózka itp. ale kto miał to robić? Mąż w pracy, nikt inny do pomocy się nie kwapił. Bywały dni że nie miałam siły nawet na spacer wyjść, leżałam plackiem w ogrodzie, patrzyłam jak córcia bawi się w piaskownicy, czytałam jej, drzemałam a ona podchodziła do mnie, całowała i siedziała cichutko by mama mogła trochę odpocząć. Ale wszystko da się przeżyć, gdy urodziłam synka córka miała 21 m-cy, była już mądrą dziewczynką, pomocną, rozumną. A najważniejsze że nie mogła się doczekać przyjścia na świat swojego braciszka, imię dla niego sama wymyśliła.
  10. Dostaliśmy ostatnio "propozycję nie do odrzucenia" od życzliwej kuzynki która mieszka w górach, że zaopiekuje się naszymi dziećmi a my z mężem możemy się urwać na narty. Oby tylko był śnieg i dzieci zdrowe, a na pewno skorzystamy. Pora rozruszać stare kości. :-)
  11. U mnie też jak w listopadzie, od kilku dni szaro, buro, mgliście. Zaczyna się robić zimno. Podobno ma spaść śnieg. Nie mogę się doczekać. :-)
  12. Margeritka impreza się udała, na stole było masę pyszności, było dużo gości, spotkałam dawno nie widzianych kuzynów a i moje pociechy zachwycone bo oprócz nich było jeszcze 10 innych dzieci, miały się więc z kim bawić. Margeritka co to był za występ? Na Dzień Babci i Dziadka? A mnie cieszy że córcia która miała infekcje bakteryjną pęcherza jest już zdrowa.
  13. adasaga3

    Nasze gotowanie

    Faszerowane kaszką kuskus papryki
  14. faszerowane kaszką kuskus papryki
  15. adasaga3

    Nasze wypieki

    Ela a masz zdjęcia tego sernika królewskiego? Może podzielisz się przepisem? A u mnie dziś "zdrowe" ciasteczka z ziarnami słonecznika i żurawiną. Robiłam je już kilka razy, znikają bardzo szybko. P.s. Okrągłe ciasteczka robiłam ja, "paluszki" córcia.
  16. Ola jeśli masz przedszkole na miejscu i w dodatku państwowe to na pewno będzie to dla Ciebie wygodniejsze rozwiązanie.
  17. Między córką a synem jest 21 miesięcy różnicy. Co do szefostwa to nie ma co na to patrzeć, wiadomo że żadnemu szefowi nie jest na rękę gdy pracownik idzie na zwolnienie z nieważne jakiego powodu. A zwolnić mogą pracownika nawet po macierzyńskim czy wychowawczym. U mnie w firmie był taki przypadek, że koleżanka urodziła dziecko, była na macierzyńskim, potem wychowawczym, pierwszego dnia po powrocie dostała wypowiedzenie. W innej firmie w której pracowałam (też w korporacji) nie zwolnili dziewczyny od razu po macierzyńskim, ale narzucili jej takie plany że się nie dało ich wyrobić i był to argument za zwolnieniem po 3 miesiącach. Dlatego ja sobie powiedziałam że żaden szef nie będzie miał wpływu na moje życie, na to czy i kiedy będę miała dzieci. Bo nową pracę można znaleźć zawsze, a czasem na pierwsze czy kolejne dziecko robi się już za późno (w przypadku osób które wybierają karierę, a późno decydują się na rodzinę).
  18. Z moim tatą (który mieszka w innym mieście) widuję się 2-3 razy w miesiącu, czasem częściej. Nawet jeśli ja go nie odwiedzam, albo on mnie to widujemy się na różnych uroczystościach rodzinnych, jak np. w sobotę na urodzinach kuzyna. Z teściami mniej więcej 2 razy w miesiącu.
  19. Ola znam to. Mój synuś też się tak zachowuje. Pocieszam się że wkrótce z tego wyrośnie, teraz uwielbia wylewać, rozgniatać, zrzucać wszystko na podłogę. Podłogę to trzeba by myć po każdym posiłku, deserze, a nawet wtedy gdy dzieci idą do kuchni tylko się napić. Mój Mały lubi (i potrafi) pić samodzielnie z normalnego kubka (nie chce żadnych niekapków itp.), ale czasem go coś nachodzi i zamiast pić raz dwa przechyla kubek i całą jego zawartość wylewa na stół i podłogę. Potem jeszcze lubi się w tym babrać. Ostatnio jak się tak przyjrzałam mojej kuchni to dwie ściany sąsiadujące ze stołem i kaloryfer znajdujący się nieopodal są całe w plamach. O krzesłach to już nie wspomnę. Mają materiałowe obicia więc trudno jest je wyczyścić i wysuszyć. Tak więc Ola głowa do góry, ścierki w dłoń, czas szybko leci i jeszcze trochę a nie będą te nasze dzieci tak strasznie brudzić.
  20. Ola ja ostatnio odprawiałam urodziny córki i też wpadłam na pomysł by podzielić rodziny, w sobotę była moja rodzina, w niedziele męża. Niby miejsca mam dużo, ale już tak dużego stołu by wszystkich usadzić nie. Nie mam też tyle jednakowych naczyń itd. Może miałam trochę więcej roboty bo dwa razy musiałam "latać" koło gości, ale przynajmniej miałam czas by z gośćmi pogadać, posiedzieć trochę za stołem a nie tylko latać i talerzyki zmieniać. Na szczęście mój mąż nie miał żadnych obiekcji co do podziału. Pierwszy raz tak podzieliłam rodzinę i nie żałuję. Jeśli w przyszłości będę robić jeszcze jakąś imprezę na którą wypada zaprosić dwie strony rodziny to też zorganizuję dwie imprezy. Anaa też by mnie takie coś wkurzało. Ja ostatnio w ogóle jakaś nerwowa jestem. Na dzieci pokrzykuję, z mężem kłócę o pierdoły. Chyba mam jakiś kryzys.
  21. adasaga3

    Nasze wypieki

    Bettyy, przede wszystkim szybkie, zdrowe, odpowiednie nawet dla dzieci. Dobre też. :-)
  22. adasaga3

    Nasze gotowanie

    Bettyy to nie są kotleciki na słodko, tylko takie obiadowe. :-) Jedne są lekko opanierowane w bułce tartej, a drugie w sezamie (to te z ziarenkami o których chyba myślałaś że to cukier).
  23. Ola z tego co pamiętam do pracy wracasz już niedługo więc to też argument za kolejnym dzieckiem. Popracujesz kilka, kilkanaście tygodni czy nawet kilka miesięcy (są kobiety które pracują w ciąży niemal do samego rozwiązania), wszystko zależeć będzie od tego jak się będziesz czuła, synek też się ucieszy bo więcej czasu będzie spędzał z mamą a nie w żłobku, a na ślub już pójdziesz z dzieckiem na ręku. :-) Co do strachu to nie jedna matka miała obawy jak sobie poradzi z dwójka dzieci, a potem daje radę bo nie ma wyjścia. ;-) Ja teraz gdy mam dwójkę dzieciaczków i widzę jak jedno do drugiego się garnie, jak jedno drugie kocha, całuje, jak się zaczynają bawić to uznaję że decyzja o rodzeństwie dla córeczki była najlepszą decyzją jaką podjęłam w życiu.
  24. Co tam u Ciebie, Martek słychać? A propos Kościoła to ja ostatnio oburzyłam się, bo nie mogłam do niego wejść. Pojechałam z wizytą do mojego taty, do mojego rodzinnego miasta, wzięłam córkę na spacer i przechodząc koło "mojego" byłego Kościoła wpadłam na pomysł by wejść i pokazać dziecku szopkę. Okazało się że Kościół ma otwarty tylko przedsionek, a reszta drzwi pozamykana grubymi kłódkami. Nigdy czegoś takiego nie było, ale w ubiegłym roku był remont i podobno od tego czasu nie można do niego wejść poza godzinami mszy. Dla mnie to jakiś absurd, na drzwiach wisi kartka że obiekt jest monitorowany, a tu jeszcze dodatkowo takie średniowieczne zabezpieczenia. Gdy chcę się pomodlić lubię być blisko ołtarza, a nie "kilometr" dalej.
  25. Już drugi dzień szaro, smętnie, ponuro.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...