![](http://parenting-forum.wpcdn.pl/set_resources_3/84c1e40ea0e759e3f1505eb1788ddf3c_pattern.png)
nauzyka
-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Odpowiedzi opublikowane przez nauzyka
-
-
Ulla jeśli to jest to ciasto o którym myślę, to przed nałożeniem wiśni ciasto lekko oprusz mąką ziemniaczaną, a pianka(choć nie wiem jaki masz przepis) to u mnie zawsze śliczna: ja ubijam białka ze szczyptą soli w międzyczasie wsypuje cukier i dla usztywnienia łyżkę mąki ziemniaczanej lub kisielu-zabarwi piankę. Poza tym zawsze wkładam do nagrzanego wcześniej piekarnika a pod blachą można postawić małe naczynko z odrobiną wody- para delikatnie uniesie ciasto. Więcej porad nie pamiętam ;)
-
U mnie najczęściej kurczak, choć odkąd walczyłam z anemią i lekarz zapytał o mięso to wprowadziłam więcej urozmaicenie. Zapytał mnie też wtedy czy mam córki czy synów i powiedział, że dla chłopców drób jest mniej wskazany, ze względu na ich potrzeby rozwojowe i metaboliczne, więc staram się im przemycić coś innego, choć i tak wolą kurczaka.
Swoją drogą pamiętam niedzielne obiady u babci i znienawidzonego wtedy przeze mnie królika, a dziś... Chętnie bym zjadła -
Korekta menu: dzieci chore, ja już też i na dodatek padnieta, mąż za to zdecydowanie nie ma czucia głębokiego... smaku ;) więc jakby prychcił to byśmy byli jak smoki zionące ogniem. Będzie wiec obiecana sałatka owocowa i koktajle oraz kurczak ale zupę serową sobie daruje.
Od wczoraj mam stertę kopytek i naleśniki (co najmniej kopa) bo maluchy chore, więc żeby ich porozpiszczać w tym ich "złym samopoczuciu"(słowa starszego), zrobiłam wczoraj każdemu to, na co miał ochotę- będziemy dojadać.
Ale za to gotuje nam wszystkim rosół po zbujnicku ;) tj. taki z dużą ilością pieprzu i czosnku :)Za to jutro lub w piątek (urlop!), jeśli zdrowie będzie sprzyjać, zrobię rogaliki z marmoladą różaną bo właśnie udało mi się kupić taką na kg. krojoną z kawałka jak za dawnych czasów. Mniam
-
Gratulacje dla zwycięzców-wspaniełe prace.
Ja podobnie jak paulaszum na pewno cos wykorzystam :) bo pomysły pierwszorzędne. -
Dziękujemy i gratulujemy pozostałym :)
-
Sylwestra spędzamy w domu.
Chłopcy aktualnie chorzy więc nici z sylwestra w gronie przyjaciół (koleżanka jest w zaawansowanej ciąży, oni kaszlą i kichają... wiadomo)
Ale tradycyjnie będzie SZAMPON;), przekąski NIEZDROWE (chipsy i popcorn) ale też świeże koktajle owocowe (dla dzieci-wersja bez %) i sałatka owocowa, a poza tym kurczak z makaronem i zupa kremowo-serowa z grzankami.
Raz się żyje - objemy się jak mopsy, a potem pośniemy i tradycyjnie o 23,50 mój mąż będzie nas budził na fajerwerki:)
Gdyby plan wypalił i znajomi przyszli - miałam robić do powyższego pieczone pierogi z dipami (czosnkowym i ketchupem dyniowym) oraz sałatkę z piersi kurczaka, kapusty pekińskiej, ryżu, kukurydzy i majonezu. -
Nasze ostatnie prace.
Adaś lat 4 samodzielnie wykonał z masy solnej ozdoby choinkowe.
Dawid lat 6 stworzył (z pomocą) aniołka.
Bałwanek natomiast to praca zespołowa. Powstał z siatki po owocach wypełnionej watą i związanej w kształt bałwanka.
Kapelusz z foli piankowej uszyłam ja, oczy, ręce i wkład z waty to zasługa chłopców, a nosek (z wykałaczki pomalowanej lakierem do paznokci) to inspiracja naszej ukochanej babci :) -
Pierogi, rybki smażone i kapusta po żydowsku.
I oczywiście ciasta :) Bo ja łasuch jestem ;) -
Margeritka my też :) dzięki temu nie gotuje, ale już jutro koniec dobrobytu-poza ciastem, które jeszcze na pewno zostanie.
-
U mnie makiełki to makaron z makiem i bakaliami, ale zamiast makaronu może być pokrojona w kostkę chałka.
Z reguły zostawia się mak z masy na makowce, dosładza miodem i dosypuje bakalie po czym miesza się z makaronem.
Tradycja głosi, że kto zje w wigilię więcej makiełek ten będzie w nowym roku zasobniejszy w pieniądze, dlatego u mnie trwa w wigilię wyścig "kto zje więcej";) -
Wigilie mam przed sobą dwie: u mamusi i u mamy ;)
Stałe menu to:
-pierogi z kapustą i grzybami
-kapusta z grochem
-kapusta po żydowsku
-grzybowa
-wiśniowa
-ryby smażone
-śledzie
-makiełki
-kompot z suszu
-ewentualnie barszczyk czerwony
-lek na niestrawność :)
A na święta tradycyjnie - mięsa, pasztet, sałatka jarzynowa, ciasta - sernik, krówka, szarlotka, makowce i to co będzie u teściowej (ale w sumie to sama nie wiem co).
Na szczęście ja z tego robię tylko część - dzięki mojej wspaniałej mamusi (jak dobrze, że ona jest)
U mnie chłopcy z wigilijnego menu to najwyżej rybę (byle nie karpia - ja zresztą ich rozumiem, też za karpiem nie przepadam - zresztą popytajcie babć, kiedyś to na wigilię dominowały śledzie i inne ryby morskie - wcale nie karpie), zupę wiśniową, kompot z suszu i "odrobinę" grzybowej - to wszystko co tolerują. Kapusta, grzyby, śledzie i groch odpada. Makiełki też :(
W tym roku gotuje dodatkowo kaszę na wywarze grzybowym (starszy syn uwielbia kaszę) i okroszę ją tylko masłem.
Kusi mnie żeby zrobić zupę migdałową z ryżem albo kaszą jaglaną - mam już nawet przepis, tylko nie wiem czy warto. Ktoś może jadł lub robił? -
Bettyy dobrze wiedzieć, że nie tylko u mnie "uszlachetniają" ketchupem :)
Ja też uwielbiam takie mocno zesmażone, żeby aż skórka chrupała :) -
Gratuluję wygranym. Macie naprawdę piękny prezent dla swoich maluchów :)
Odnosząc się do uwag dot. rozstrzygnięcia-uważam,że wiele postów było wyjątkowych i na pewno kilka z nich wykorzystam (dziękuję) - widocznie jednak te wygrane odpowiedzi miały w sobie to coś, co zadecydowało o wyniku. Nie sądzę, żeby jury konkursowe brało pod uwagę odpowiedzi niezgodne z założeniami konkursu - jak dotąd nie zauważyłam niedociągnięć w rozstrzygnięciach jakiegokolwiek konkursu, a brałam udział w "kilku" ;) z różnym wynikiem.
Myślę, że "żal" osób które nie wygrały wynika z wkładu pracy włożonego w swoje zgłoszenie, ale przecież nie ma znaczenia czy umieściło się jeden czy więcej pomysłów (ja sama umieściłam kilka-zarówno w aplikacji jak i w wątku) tylko z ich kreatywności i niepowtarzalności. Poza tym trzeba chyba pamiętać, że to co nam wydaje się w naszym mniemaniu super - oczami kogoś innego może być zwyczajne.
Rozumiem, że komuś jest przykro, że nie wygrał, albo, że zazdrości wygranym - przyznaję, że ja zazdroszczę :) - to naturalne, ale mówi się trudno. Szkoda życia na żal i rozstrząsanie. W końcu to zabawa.
Poza tym wydaje mi się, że komentarze negujące wygrane pomysły mogą naprawdę popsuć wygranym osobom ich "smak zwycięstwa".
A nuż uda się następnym razem :) -
Kopytka to tuż za pierogami - jedno z moich popisowych dań :)
(i gdzież tu skromność -cnota tak ważna)
Ja przeciskam przez praskę (2 razy) ziemniaki zaraz po odcedzeniu. Na ok 1,5 kg ziemniaków (waga "na oko" przed obraniem) daję 2 jajka i mąkę pszenną (najlepsza typ.450) w takiej ilości żeby ciasto odchodziło od ręki ale nie było twarde. Mieszam szybko łyżką drewnianą a potem w to jeszcze ciepłe ciasto wkładam "łapki"(wcześniej smaruję ręce oliwą - łatwiej się wyrabia) i wio.
Gotuję w wodzie z łyżką oliwy lub masła i łyżeczką soli.U mnie najczęściej z sosem mięsnym.
Czasem zagniatam ciasto z serem białym i podaję z bułką tartą i cukrem.
Ale moje maluchy lubią też takie tylko okroszone masełkiem.
A tak w ogóle to muszę zazwyczaj robić DUŻO i potem zjadamy odsmażane na patelce i lekko posypane solą (Dawidek odsmażane zjada najchętniej z... ketchupem - tylko ja nie wiem czemu). -
DODAM, że babcia nie dosłyszała słów fast-fudy ;)
nikawa-parówki z wąsami? Super! Muszę jutro zrobić :)
My też na pizzy koszone ogóraski serwujemy, ale syn poza nimi to tylko ser i kiełbaski w plasterkach, kurczaka i sos pomidorowy lub ketchup z dyni.Mamy też wersje burgera typu: bułka ze schabowym plasterkiem sera i ogorkiem kiszonym- bo surowej młodzież mi nie trawi.
-
marzen@ a jak mnie babcia pytała o te "paskudy" to myślałam, że mi zaraz wypali o jakiś flaczkach czy jelitach, a w najlepszym razie o krewetkach ;) Ewentualnie przez myśl mi przebiegły "koszmarki" w postaci owadów :/ i aż mnie zatkało
-
Domowe żelki?
Fajnie :)Ja czasem robię domową frużelinę (do ciasta czy naleśników) własnego kombinatorstwa:
0,4-0,5 litra musu owocowego
1 galaretka pod kolor musu
1 kisiel pod kolor musu (lub jeśli mus jest słodki to mąka ziemniaczana rozprowadzona jak na kisiel)
Na musie gotuję kisiel, po czym do jeszcze parującego wsypuje galaretkę i mieszam aż się całkowicie rozpuści i studzę. Włala :) -
Ja często gotuję np. kartoflankę z marchewką i pietruszką, wrzucam jakieś inne warzywa (brokuł) - przecieram przez sito (moim zdaniem inna konsystencja niż tych zblendowanych zup - mam wrażenie, że dzieci jedzą je chętniej) i zaprawiam serkiem topionym - on troszkę rozjaśnia tę zupę.
Ostatnio dodałam ugotowaną i przetartą marchewkę i dużą ilość puree z dyni (1/5 całej masy ziemniaczano dyniowej to była dynia) do ciasta na kopytka - HIT! Wyszły pomarańczowe kopytka - dzieci zachwycone :)) tylko ważne by nie przesadzić z ilością marchewki - bo o tyle o ile dynia jest mniej wyraźna w smaku to marchewkę mogą rozpoznać ;)
Następnym razem zrobię kopytka z ugotowanym i przetartym szpinakiem :) i powiem, że to "kopytka ufoludka" ;) Może uwierzą? Ważne by zjadły :) -
Macie jakieś patenty na przemycanie dzieciom-które ich nie lubią-warzyw?
Mój starszy jada co prawda brokuły, kalafior i fasolkę... ale młodszy TYLKO ziemniaki :(
Zazwyczaj przemycam kawałek marchewki/pietruszki w kotletach lub ogól warzyw w zupie-kremie, ale i tak dominować musi ziemniak-inaczej nie ruszy:/ -
Moja babcia spytała mnie kiedyś czy ja daję dzieciom te paskudy?
"Że co? Jakie paskudy babciu?"
"No te, co to w telewizji mówili, że takie niezdrowe."
"??? Nie wiem o co chodzi?"
"No te... hamburgi, hotoki i frytki" - oburzyła się babcia, że ja nie kumam...
:))))) ha ha haBabcia mnie powaliła jak drwal drzewo w lesie :)
A tak serio.
Moje dzieci jadają frytki - choćby wczoraj, hamburgery, hod-dogi i pizzę. DOMOWE.
Frytki: ziemniaki kroję jak na frytki, wycieram do sucha papierowym ręcznikiem z nadmiaru skrobi i polewam oliwą z oliwek, mieszam i na papierze do pieczenia piekę aż do rumianego kolorku, przewracając je co chwilę łopatką.Pizzę jedno lubi, drugie nie, ale tylko domową - przepis mam sprawdzony na ciasto, szybko się robi więc.... robię :)
Z Hot -dogów jeden dosłownie "wyciąga" tylko parówkę (u mnie tylko sokoliki) a drugi zjada z bułą i kiszonym ogórkiem -surówek żaden nie powącha :(
Hamburgery też przechodzą tylko w wersji okrojonej-tj. bułka + kotlet.
A jak u Was?
-
Stoję na rozdrożu :(
Nie głosowałam dotąd w tym konkursie, bo uważałam, że jestem tu zbyt krótko, by się wypowiadać. Ale teraz czuję się niejako w obowiązku wytypować kogoś.... No właśnie :(
Ppstanowilam, że się przyłożę:Od wczorajszego popołudnia (a jestem PRZECIEŻ w pracy do 15!) wczytuję się więc w posty i komentarze i głupieję coraz bardziej... Przez to dzieci dostały na obiad frytki (raczej zadowolone), a połowa sterty prasowania nadal leży:/
Najchętniej oddałabym z 6 głosów - PO PROSTU MUSZĘ WAM TO POWIEDZIEĆ: nikawa, marzen@, Bettyy, palauszum, Margeritka, anaaa - jestem oczarowana podejściem do... wszystkiego! I cieszę, się bardzo, że jesteście :) - oddałabym Wam wszystkim po głosie, ale... (tutaj kombinuję ;) - może będę co miesiąc nominować jedną z Was :) )
Wieczorem (gdzieś w okolicach godz. 00,30!) po prześledzeniu kolejnego tysiąca postów - odpuściłam :(
I dziś, kiedy mój syn powiedział rano, że najważniejsza to jest dobra zabawa, trzeba tylko wierzyć w czary i magię - olśniło mnie.
Głosuję na nikawę za... sposób na Mikołaja ;)
(klucz wyjmę - liczę, że magia zadziała).
I za to... że nie będzie miała dostępu do netu przez święta - tak na pocieszenie :) w ramach prezentu świątecznego - aczkolwiek zazdroszczę, bo mimo, że "że święta" to pewnie mnie skusi zajrzeć z parę razy ;)Decyzja jednak, ze względu na pozostałe forumowiczki była bardzo (!) ciężka.
-
Bettyy- mnie się za to komputer zawiesił i dlatego dopiero teraz zauważyłam Twój post - dziękuję.
-
Marzen@ - jak to miło - dla odmiany - mieć siostrę ;)
Ale, z tą bliźniaczką to nie ryzykuj - nie widziałaś mnie ;P
Bywam zielona z wypustkami ;) patrz wczoraj: zzjajana i padnięta, dźwigam siaty z zakupami w towarzystwie moich dwóch małolatów, a jeden z nich właśnie postanowił sprawdzić patykiem zawartość psiego żołądka badaną w "kup...e" przez co "owa" zawartość wylądowała na moich spodniach :(Jeśli chodzi o prześciganie się dziadków... znam to aż za dobrze. U mnie zawsze jedna babcia miała kupić akurat "to", co kupiła ta druga, no ale...
Na szczęście babcie mi z wiekiem mądrzeją :) co nie znaczy że zabawek jest mniej :(
Już myślałam, że w końcu przyjęły do wiadomości, że ani moje mieszkanie, ani piwnica nie są z gumy, a tu już słyszę o świątecznych prezentach. Masakra.
Modląc się w duchu o "małe gabaryty" owych prezentów powtarzam sobie w kółko jak mantrę "pamiętaj, żeby w przyszłości nie fundować dzieciom i wnukom wszystkiego w ilościach nieograniczonych. Pamiętaj!" Ale na to akurat jest szansa :) Podobno moja emerytura to będzie jakieś 40% moich zarobków - wyżyć się za to nie da :( nie mówiąc o prezentach. Ale... mam plan!
Będę wtedy sprzedawać wszystkie te zabawki moich dzieci, jako "zabytki i osobliwości" -
Nikawa - dziękuję za nominacje - do 100 kurczaków nie spodziewałam się i nawet nie zaglądałam w ten konkurs - dopiero koleżanka dała znać, że ja (!) Tu jestem :)
Marzen@ - dziękuję również i Tobie za Twój głos :)
Zatkało mnie dziewczyny.
To strasznie miłe i naprawdę brakło mi słów - a wierzcie: mi się to chyba nigdy nie zdarza - bo ja z tych hm... "wygadanych" ;P
Bardzo, bardzo dziękuję.
Ciasto tarcioch - pomóżcie
w Kulinarnie
Opublikowano
Oj jednak coś pamiętam: pianka musi być nakładana świeża. Białka można trzymać w lodówce puki ciasto się nie zmrozi i najlepiej ubijać je tuż przed nałożeniem.