Skocz do zawartości
Forum

nauzyka

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez nauzyka

  1. Drogie mamy, czy urządzacie urodziny dla kolegów i koleżanek swoich dzieci?
    Mój synek ma 6 lat i od ponad roku zdarza mu się "bywać" na urodzinach kolegów i koleżanek. Obaj moi chłopcy są wakacyjni, więc jak dotąd nie wyprawiałam im urodzin. Ale to ostatni rok w przedszkolu starszego syna i wiem, że marzy mu się własne przyjęcie. Chcieliśmy z mężem urządzić je teraz-po wakacjach, ale mało mnie przekonuje impreza w sali zabaw. Myślę o urządzeniu imprezy w domu. Nie przeraża mnie bałagan, ale zastanawiam się jak to zorganizować. Mam tu na myśli głównie "atrakcje" w postaci zabaw.
    Macie jakieś pomysły?
    Wszelkie urodzinowe inspiracje: mile widziane :)

  2. Moja pierwsza ciąża nie należała do najłatwiejszych. W moim życiu wiele się działo, a na dodatek mój mąż nagle został bez pracy. Gdy jakoś zaczęło się wszystko układać, okazało się, że ciąża jest zagrożona. Wiedzieliśmy już wtedy, że będzie to chłopiec, ale strach o maleństwo sparaliżował mnie i wybór imienia zszedł na drugi plan. Do dziś pamiętam jak przed każdą wizytą u lekarza zaciskałam pięści i składając je zupełnie jak do modlitwy powtarzałam w kółko "mały ale dzielny, mały ale dzielny" i tak w kółko. Nigdy nie zapomnę momentu, w którym imię synka po prostu "samo do nas przyszło". Tego dnia, gdy w końcu lekarz stwierdził, że realne zagrożenie minęło powiedziałam do męża "Widzisz, mówiłam: mały ale dzielny... zupełnie jak Dawid z przypowieści". I... jest Dawid :)

  3. Odp. 1. Emulsja ochronna z filtrem mineralnym na słońce do twarzy i ciała SWEET - SPF 50

    Odp. 2. Wiadomo, że w słoneczne dni należy szczególnie dbać o skórę maluchów. A najlepiej - to oczywiste - zacząć jeszcze przed wyjściem w domu.
    Poczynając od stóp aż po czubek głowy :)
    W moim przypadku dbanie o dzieci od stóp do głów w trakcie upałów, sprowadza się do stosowania następujących zasad:
    1. Lekkie, wygodne sandałki, nie ocierające małych stópek w trakcie upałów.
    2. Krem/emulsja z filtrem przeznaczone dla dzieci, a najlepiej wodoodporne - nawet jeśli nie wybieramy się nad wodę, to produkty wodoodporne nie "ścierają" się tak szybko ze skóry i są bardziej odporne na chociażby piasek z piaskownicy. Filtr zastosowany w kosmetykach powinien być na tyle wysoki by ochronić malucha, ale też dobrany do jego karnacji.
    3. Naturalne a przynajmniej jak najbardziej przewiewne ubranka.
    4. Okrycie głowy, chroniące przed słońcem, ale na tyle lekkie i przewiewne by nie przegrzać dziecka (np. czapeczka z siatką i daszkiem), ale jednocześnie chłodzące kark. Ja co prawda mam dwóch synów, ale myślę, że w przypadku dziewczynki (bądź długowłosego chłopca) istotne są też wysoko związane włoski, schowane pod czapeczką czy kapelusikiem, by ochronić je przed promieniami słońca.
    5. W miarę potrzeb: okulary słoneczne dla maluszka.

    Poza zastosowaniem powyższego bardzo ważne jest też zadbanie o dziecko od wewnątrz, co w równym stopniu pomaga zachować prawdziwie piękną skórę naszego maluszka, a więc:
    Po pierwsze: nawadnianie poprzez dopajanie :), ale nie tylko samą wodą, ale również od czasu do czasu... ciepłą herbatą (ciepłą, a nie gorącą), przystosowująca ciepłotę ciała do ciepłoty otoczenia, przez co dziecko nie odczuwa nagłych, wysokich skoków temperatur.
    Po drugie: nawadnianie poprzez odżywianie, czyli owoce i warzywa, zwłaszcza te z dużą ilością wody (np. arbuzy, winogrona, soczyste brzoskwinie, ogórki zielone, pomidory), ale w rozsądnych ilościach.
    Po trzecie(w zależności od wieku dziecka i tego co je): ograniczenie albo wyeliminowanie z diety słonych produktów i przekąsek, a wprowadzenie diety bardziej "letniej", czyli lekkiej i łatwostrawnej, sprawi, że maluch nie będzie się tak pocił, a jak wiadomo to min. substancje zawarte w pocie przyciągają słońce jak magnez.

    Bardzo ważne jest też moim zdaniem unikanie miejsc bardzo nasłonecznionych (np. niestety plaża bez parasola przeciwsłonecznego) oraz przebywanie na dworze w godzinach, w których słońce najbardziej daje o sobie znać.
    Poza tym, trzeba pamiętać, że sama woda(jezioro/morze/rzeka/odkryty basen) nie uchroni malucha od słońca, a da jedynie złudne uczucie ochłodzenia.
    Ważne też, by ukoić i nawilżyć skórę dzieciaczka już po jej wystawieniu na słońce (kosmetyki po opalaniu dla dzieci, można stosować nawet gdy nasz maluch się nie opalił, dadzą jego malutkiemu ciałku trochę ochłody, kojąc - nawet jeśli nie opalona to nagrzaną ciepłym powietrzem - skórę).
    Można też starać się, by kilkuletnie dziecko samo wyrobiło w sobie nawyki dbania o skórę, pozwalając mu np. samemu smarować się kremem czy samodzielnie wybrać sobie okularki przeciwsłoneczne - jeśli te zabiegi będą wprowadzone z "uśmiechem", będą dla dzieci prawdziwa frajdą.
    Poza tym - i to chyba najważniejsze - w stosowaniu powyższych zasad trzeba umieć zachować pewien zdrowy umiar. Tj. nie biegać za dzieckiem co kwadrans by posmarować mu skórę, i nie przerywać mu zabawy najlepsze z kolegami by "szybciutko napiło się kolejnego łyka wody".
    Z dbaniem o dziecko jest jak z miłością do niego.
    Trzeba stosować dużo i często :), ale nie można nią ograniczać.

    Pozdrawiam słonecznie.

  4. A OTO CAŁY TEKST:
    1.
    Czy wiecie, kto po mieszkaniu buszuje, kiedy księżyc noc zwiastuje?
    Postacie z książek przez mamę czytanych, z bajek wysnutych i opowiadanych...
    Razu pewnego gdy chłopcy zasnęli, pewnych pradawnych gości mieli...

    Hej Dinusie, hej chłopaki...
    ciszej, bo już śpią dzieciaki!
    Szybko, szybko! Wychodzimy!
    Kartki książki zostawimy.

    Już nie mogłem się doczekać,
    szybciej, nie ma już co zwlekać.

    Ciekawe jak teraz wygląda świat...
    Minęło już tyle lat....

    Rusz się trochę, nie zasłaniaj!

    Ej, ty, weź mnie nie poganiaj!

    2.
    Co to? Czy to drzewo może?
    To ja pod nim się położę...

    Ten to tylko by się kładł...
    Głodny jestem... coś bym zjadł.

    Słyszę jak ci burczy w brzuchu...
    Słyszę. Słyszę. W lewym uchu.

    Chodźmy szybko, czas ucieka.
    Ten marudzi. tamten zwleka.
    A mnie spieszno niesłychanie
    by obejrzeć to mieszkanie...

    3.
    Dziwnie tutaj... i inaczej...
    zaraz chyba się rozpłaczę...

    Nie płacz – zobacz jakie dziwy.
    Czy ten świat to jest prawdziwy?

    Hej chłopaki, czy widzicie?
    Przypomina gąsienice...
    Jakoś nieprzyjemnie pachnie...
    Niech mi ktoś wachlarzem machnie...

    A to trawnik??? Miękki taki...
    Ech... ci ludzie to dziwaki....

    Idę dalej, naprzód, śmiało...
    Powyginam moje ciało.

    4.
    Pić mi chce się niesłychanie.
    Zjadłbym rybkę na śniadanie.
    Czuję wodę... gdzie ta woda?
    Tam gdzie woda, jest ochłoda.

    Tutaj. Tutaj jest jezioro...
    Jakieś dziwne... dziwów sporo
    na tym świecie się znajduje.
    Och niechlubnie głód zwiastuje,
    skoro w tym jeziorze niby,
    nie pływają żadne ryby...

    Chodźmy dalej, coś znajdziemy
    i na pewno się najemy.

    5.
    Czuję zapach... smaczny taki.
    Coś... czym pachną te dzieciaki.

    Ja też czuję, ja też czuję!

    Ooo i do mnie dolatuje.

    Szybciej. Szybciej przyjaciele.
    Czasu mamy już niewiele...

    Och mój brzusio się odzywa...
    Z głodu jestem ledwo żywa...

    6.
    Co to? Jakieś takie ciemne...
    Ale... chyba jest przyjemne...

    Ładnie pachnie. Tak... smakowicie...
    To ja ugryzę... Nie uwierzycie!
    To jest pyszne niesłychanie!
    Najlepsze jakie jadłem danie!

    Ja tez spróbuję... Och... dobre to tak,
    że sam już nie wiem jaki to smak...

    Ja wiem! Ja wiem! Ten mały Adam
    mówił do mamy- prawdę wam gadam:
    mówił:„Dasz czekoladkę? Dasz mi.... co?”
    I ona mu dała... właśnie to!

    7.
    Uch... czekoladkę sobie zjemy...
    a potem szybko stąd idziemy.

    Zjemy, zmywamy się – od tyle.
    Ale szczęśliwe to były chwile.

    Tak, ale wrócimy tu jutro chyba.
    Bo czekoladka... lepsza niż ryba.

    8.
    Słyszę, że budzą się dzieciaki!!!
    Szybciutko, w nogi. Dajemy drapaki...

    Pospiesz się stary. Trochę się rusz.
    Szybko, szybko... Już! No już!

    9.
    Mamo, wiesz co mi się śniło...
    Stado dinozaurów było...
    W naszym domu, w przedpokoju.
    A ja spałem sobie w spokoju.

    Ja też! Ja też je widziałem.
    Nie wiem kiedy, no bo spałem...

    Mówcie bajki mamie smiało...
    Tylko, kto zjadł czekoladę całą???

  5. I ostatnie zdjęcie: niestety bez teksu, ale oto on:

    Dawidek: Mamo, wiesz co mi się śniło...
    Stado dinozaurów było...
    W naszym domu, w przedpokoju.
    A ja spałem sobie w spokoju.

    Adaś: Ja też! Ja też je widziałem.
    Nie wiem kiedy, no bo spałem...

    Mama, czyli ja:) :Mówcie bajki mamie smiało...
    Tylko, kto zjadł czekoladę całą???

    monthly_2014_07/konkurs-dinozaurowy-komiks_13559.jpg

  6. Teksty przy zdjęciach nie opublikowały się w całości więc, raz jeszcze:

    KADR 1
    Dawno temu.. drogie dziecię,
    Gdy DINO-zaur żył na świecie…

    DIPLO:Och, kochanie..
    Och, kochanie… Czas na jajek wykluwanie!

    Żona Dipla: Zaraz wracam je wysiedzieć.
    Tylko przyszłam Ci powiedzieć,
    Nasz najstarszy synek Flam
    Wybrał się na spacer sam!
    I nie wraca dłuższą chwilę…
    Trzeba znaleźć go i tyle!!!

    KADR 2
    A w tym czasie na polanie… drapieżników jest spotkanie…

    TRICO: Co u Ciebie REXIU drogi.
    Widzę, że głód cierpisz srogi…
    A wiesz… DIPLA rodzina
    … poszukuje swego syna…
    Zejdzie na tym jakaś chwilka…
    A tymczasem… jajek kilka…
    … pozostało bez opieki…

    REX: TRICO, cóż to za nowina!
    Owszem – głodna ma brzuszyna…
    Głodny byłem, lecz już wiem!
    Jajeczniczkę sobie zjem!!!

    KADR 3

    REX: Och, jak pięknie… jakie cuda!
    Czy się jedno zwędzić uda?
    Omlet mi się wnet objawi…
    Znikam nim się kto pojawi…

    KADR4

    PTERO: Co ja widzę: REXIU z jajem?
    Pewnie myśli „Dziś się najem!”
    Zabrał jajko – to dlatego…
    Niesłychany łobuz z niego.
    Gdzieś widziałem tutaj Flama
    Spytam czy wie o tym mama?
    Niechaj DIPLO go pogoni.
    Wszak on swej rodziny broni

    KADR 5

    PTERO: Słuchaj mały, powiedz mamie,
    REX ma jajko na śniadanie..
    I na moje skromne oczka..
    To jest jajko.. diplodoczka!

    KADR 6

    FLAM: Tato, mamo, już wróciłem,
    Wiem, wiem, znowu wam się zmyłem…
    Ale to nie ważne teraz.
    REX do jajka się dobiera.
    Ptero widział go nad rzeką…
    Tam za rogiem , niedaleko…
    Tato! Czy mnie słyszy tata?
    On chce pożreć mego brata

    DIPLO: Co??? Niedoczekanie jego.
    Zjeść mi syna??? Cos takiego!!!
    Mego syna, na śniadanie??
    Zaraz dam mu tęgie lanie!!!

    KARD 7

    DIPLO: A, mam Ciebie ty huncwocie!
    To jest jajko – nie łakocie!
    Zaraz Tobie sprawię lanie.
    Zmykaj lepiej mości panie…

    REX: Ach litości, ach litości…
    On mi porachuje kości…

    KADR 8
    Diplo, wygnał hen łobuza… (Może dzisiaj je arbuza, zamiast jajka diplodoków)
    A na małego Flama , (któremu uszy natarła mama, za szukanie widoków),
    Czekała czterokrotna niespodzianka…
    Z jajek wykluło się trzech braci i siostra: Flamianka

    DIPLO: Trzeba przyznać kochanie,
    Jest śliczna niesłychanie…

    Żona Dipla: Pewnie jest głodna i chce jeść…
    Nazwiemy ją…. Flamianką
    I część!

  7. Moi synowie odkryli ostatnio stare komiksy po wujku, które są czarno białe, a które bardzo im przypadły do gustu (zwłaszcza starszemu synowi). Dlatego właśnie i my postawiliśmy na prostotę i czytelność komiksu, zwłaszcza, że zależało nam by chłopcy mieli w pracy jak największy udział. Adaś, który ma 4 lata uwielbia i naprawdę potrafi rysować, tym razem wypełniał tylko kontury czarnym mazakiem. Robił to za to z taką pieczołowitością i starannością, aż papier się pomarszczył. Pomagał mu w tym oczywiście starszy brat (lat 6) który z kolei sam wymyślił całą fabułę, a ja zamieniłam tekst w rymowanki.
    Mam nadzieję, że komuś się spodoba, aczkolwiek: bez względu na to jak wyszło, chłopcy byli zachwyceni i dumni z efektów :)
    Miłego czytania...

    monthly_2014_07/konkurs-dinozaurowy-komiks_13417.jpg

    monthly_2014_07/konkurs-dinozaurowy-komiks_13418.jpg

    monthly_2014_07/konkurs-dinozaurowy-komiks_13419.jpg

    monthly_2014_07/konkurs-dinozaurowy-komiks_13420.jpg

    monthly_2014_07/konkurs-dinozaurowy-komiks_13421.jpg

    monthly_2014_07/konkurs-dinozaurowy-komiks_13422.jpg

    monthly_2014_07/konkurs-dinozaurowy-komiks_13423.jpg

    monthly_2014_07/konkurs-dinozaurowy-komiks_13424.jpg

  8. Każdą z moich dwóch ciąż (a mam nadzieję, na jeszcze jedną) przeżyłam inaczej. Oczywiście nie obyło się bez problemów (w pierwszej ciąży najważniejsze było samo jej utrzymanie, w drugiej organizm "wariował" od 6 m-ca do samego końca). Ale radość jaką dawało mi samo bycie w ciąży, ruchy i kopniaki "zaliczane ;)" od moich chłopaków, a nawet samo głaskanie się po brzuchu, sprawiła, że wspominam te momenty jako jedne z najbardziej szczęśliwych w moich życiu.
    Oczywiście dbałam o dietę, nie zaniedbywałam wizyt i badań lekarskich, dużo odpoczywałam itd.
    Ale tak naprawdę jak każda przyszła mama miałam obawy i lęki.
    Co mi pomagało się uspokoić i niejako "wyciszyć" organizm?
    Wszystko to co po prostu lubię robić, bez względu na to czy jestem mamą czy nie.
    Po pierwsze coś dla ducha: muzyka, czytanie książek, spotkania z przyjaciółmi przez duże P (którzy jak PRAWDZIWI przyjaciele nie stresowali mnie w kółko pytaniami "jak się czujesz?") i moje hobby: szydełkowanie.
    Po drugie coś dla ciała: błogie leżenie w wannie (obie moje ciąże były letnie, lipcowy upał dawał się we znaki, więc woda była wybawieniem) i liczne drzemki ;) a także (nie ukrywam) jedzeniowe zachcianki.
    Fantastycznie działał też na mnie "powrót do przeszłości" :) Tzn... oglądanie starych rodzinnych fotografii i po prostu wspominanie własnego dzieciństwa, a w drugiej ciąży snute starszemu synowi opowieści o dziadkach, wujkach, ciociach i oczywiście mamusi ;)
    Tak naprawdę myślę, że nie ma złotego środka na "spokój ciężarnej". Hormony robią swoje. Trzeba po prostu pozwolić samej sobie zatrzymać się, zwolnić tępo i w miarę fizycznych możliwości robić to co się lubi. Czasem zwykła świadomość przeżywania jednego z najbardziej magicznych momentów może sprawić, że każda przyszła mama uśmiechnie się do samej siebie i do maleństwa, które nosi pod sercem i już to napełni ją spokojem. Mam świadomość, że trudno o spokój w przypadku zagrożenia ciąży lup pomiędzy "witaniem się z muszlą" a ciągłym parciem na pęcherz, ale pomyślcie drogie mamy, że Wasz spokój to też spokój Waszego dzieciaczka i choć to może nie łatwe, to może warto czasem zapomnieć o całym świecie ( o nieugotowanym obiedzie, niewyprasowanej stercie ubrań, "dobrych radach" wszystkich dookoła) i przeznaczyć choćby jedną godzinę dziennie, by zrobić coś dla siebie. Coś, co się naprawdę lubi, a na co nigdy nie ma czasu... Coś co sprawi, że mama (a co za tym idzie maluszek) poczuje się szczęśliwa i zrelaksowana.

    Poza tym z perspektywy czasu: spokój i opanowanie trzeba chyba w sobie niejako"wytrenować" - może pomoże mała wizualizacja:" wystarczy wyobrazić sobie jak bezpiecznie czuje się Wasze dziecko w maminym brzuszku, gdy ta go głaszcze, albo jak spokojnie JUŻ w Waszych ramionach śpi Wasz mały SKARB... :)

    Nawiasem mówiąc: spokój w ciąży to "pikuś" przy tym jaką dozą spokoju i cierpliwości trzeba się wykazać by wytłumaczyć czteroletniemu synkowi, że Miłosz nie oglądał "siusiaka" Julki, bo ona go nie ma, a mamusia i tak Ci nie pokaże "co" tam jest zamiast "siusiaka" i by po raz milionowy powtarzać: "niestety kochanie, nie kupię CI kolejnego samochodu/ 5 paczki klocków/ trzeciego loda itd. itd...", nie mówiąc już o tym ile spokoju wymaga odciąganie dzieci od półek sklepowych :D
    Pomyślcie drogie mamy ile spokoju będzie od Was wymagało odpowiadanie po raz tysięczny na pytanie "a dlaczego...?" i "ĆWICZCIE" SPOKÓJ :)

  9. Najwspanialsze w byciu mamą jest to, że w chwili w której rodzi się dziecko przestajesz być samotna.
    Nieważne, czy jesteś otoczona rodziną i przyjaciółmi i masz wokół wiele bliskich Ci osób, czy wprost przeciwnie, zostajesz sama i czujesz, że cały świat odwrócił się od ciebie. Nieważne czy zawsze jest obok Ciebie wyciągnięta ręka gotowa nieść pomoc, czy życie wciąż kładzie Ci kłody pod nogi i ogarnia Cię brak zrozumienia ze strony innych .
    Najwspanialsze w byciu mamą jest to, że po prostu nią jesteś , bo jest z Tobą siła wszystkich matek, a jeden maleńki uśmiech Twojego dziecka potrafi uświadomić Ci, że nawet jeśli jesteś albo kiedyś będziesz sama - to już nigdy nie będziesz samotna.

  10. Nieśmiertelny PAN POMIDOR - od dziecka ukochany.
    Że nie lubi bardzo rysować, ale za to uwielbia prace trochę bardziej przestrzenne - mój syn Dawid (9 lat)postanowił, że ilustrację wykona metodą: "dam co mam" , a więc użył farb, zakrętki od słoika, folii bąbelkowej, patyczków do uszu, wykałaczki itp., zwinął też parę guzików...
    Pomysł był jego ale nożyczkami przy "wycince"machał brat :)
    Tylko biedna rzepka straciła jedno oko, ale stwierdziliśmy zgodnie, że tak już musi być ;)

×
×
  • Dodaj nową pozycję...