Skocz do zawartości
Forum

Mela30

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Mela30

  1. Cześć dziewczyny! Cyranka1985 co do ułożenia dziecka, to chyba normalne. Ja miałam wizytę tydzień temu i gin przy badaniu szyjki powiedział, że czuje już pod palcami główkę małej. Mówił, że jest bardzo nisko ale, że to nic złego. Kazał mi tylko bardzo się oszczędzać, bo stwierdził, że malutka ma ostre parcie na pojawienie się na świecie, więc większa aktywność może się do tego bezpośrednio przyczynić ;) Pytałam czy z tego powodu mam umówić wcześniej wizytę, ale odpowiedział, że nie widzi wskazań bo ze mną i z małą jest wszystko ok., więc nie martw się na zapas. Zresztą teraz mam wrażenie, że moja córeczka znowu gdzieś zawędrowała... Zupełnie inaczej czuję ruchy i przypuszczam, że ona zmieniła ułożenie, ale mam mieć cc, więc to nie ma dla mnie większego znaczenia. Dziubala u mnie też weekend był imprezowy a noce ciężkie... Ostatnio zdarza mi się nie przespać ani godziny i odsypiać w ciągu dnia w trybie 15-minutowych drzemek. Boję się tylko tego, że już teraz chodzę jak zombie, a kiedy mała się urodzi, to już wcale się nie wyśpię i nie wiem jak sobie wtedy poradzę ze zmęczeniem. Przeraża mnie też cesarka, szpital i cała reszta... Szpitale ogólnie fatalnie mi się kojarzą od czasu ciężkiego wypadku, jaki miałam kilkanaście lat temu. Brrr... nawet od lekarzy trzymam się z daleka z tego powodu.
  2. Ja z komputera też nie... Na telefonie zapisał mi się login i hasło i teraz stąd z automatu mogę pisać. Porażka jakaś faktycznie...
  3. Z tym logowaniem to jakiś dramat faktycznie... Wczoraj napisałam cały elaborat i nawet jako niezalogowanej nie udało mi się go opublikować, więc ogłosiłam kapitulację. Teraz zalogowałam się przez telefon jakimś cudem... BeaciaW ja też chodzę dzisiaj niewyspana, bo zeszłej nocy nie zmrużyłam oka... Taki już chyba nasz los a w czerwcu pewnie będzie jeszcze gorzej ;) Mimo tego zaliczyłam zakupy i kino. Udało mi się upolować pajacyki i kocyk na promocji, więc było owocnie. Emeryci w palmiarni mówisz? Jak pech to pech. Grunt, że przeżyłaś jakoś... Pozdrawiam
  4. Dziubala udanej rocznicy w takim razie :) A co do pępowiny... chyba muszę przyjąć podobną postawę, jak pisałaś w swoim poście - poczekać... Nie mam kompletnie wpływu na to, że mała się nią owinęła a lekarze też nie mogą nic z tym zrobić. Zresztą mój gin stwierdził, że to w 99% przypadków nie jest żaden problem ani zagrożenie. Może być podczas porodu naturalnego, ale ja mam od początku wskazania do cesarki, więc ryzyko powikłań niemal zerowe. Tylko sama wiesz jak to jest... człowiek poczyta sobie o jakichś strasznych przypadkach w Internecie i sam się nakręca. W kwestii ubranek - mieszkam chyba w jakieś dziwnej okolicy. Na zakupy jeżdżę do Bielska-Białej i tam w żadnym SMYKU nie mogłam znaleźć normalnego pajacyka czy śpiochów (w innych sklepach też był problem) - są tylko same "wyjściowe" i bardzo drogie zestawy. Niektóre rzeczy udało mi się kupić dopiero w F&F w Tesco... Wiem, że to nie jest reguła, bo zdarzyło mi się ostatnio bywać w krakowskiej Bonarce chociażby, czy innych dużych centrach w Częstochowie czy Katowicach i tam jest ogromny wybór. Niestety, było to jeszcze zanim zaczęłam kompletować garderobę dla maluszka. Mimo, że też wolałabym wszystkiego dotknąć i pooglądać, kupuję więc brakujące ciuszki w Internecie. O laktatorze też myślałam, ale chyba się wstrzymam, bo pewnie będzie to zbędny wydatek... Ani moja mama, ani żadna z moich sióstr nie była w stanie karmić piersią, ponieważ nie miały pokarmu. Nie wiem z czego to wynika, ale jeśli podałam się na nie, to nic nie pomoże... (córka najstarszej siostry wylądowała w szpitalu, bo ta miała straszne parcie na karmienie piersią a odwiedzająca ją położna twierdziła, że wszystko jest ok... Mała nie płakała, dobrze spała i dopiero po dwóch tygodniach zauważyli, że leci z wagą w dół. Kiedy przyjechał lekarz była już tak słaba, że nie przyjmowała żadnego pokarmu. Nie dało się jej nakarmić butelką... Bardzo długo miała anemię potem i była malutka). KaSiA88 spokojnie. Ja właśnie zaczęłam 31 tc, a moja córeczka waży 1250 g. Dobrze przybiera na wadze a termin też jest prawidłowo obliczony... Ja, kiedy się urodziłam, ważyłam 2,5 kg a nie byłam wcześniakiem. Lekarz mówi, że ona będzie po prostu drobna i że nie ma czym się martwić. U Ciebie może być podobnie. A co do ułożenia dziecka... Kiedy mała obrócił się głową w dół jeszcze przed USG zauważyłam, że coś wykombinowała:) Mój brzuch zmienił kształt w taki sposób, że znacznie utrudnia mi widoczność... Teraz mogłabym nakręcić nowy odcinek Mission Impossible poświęcony temu, jak próbuję ogolić nogi albo wypielęgnować stopy...
  5. Polinka zazdroszczę udanej wizyty. Ja wczoraj też takową odbyłam i niby wszystko jest dobrze, ale... jak zwykle jest jakieś ale... Twój synek jest na prawdę spory ;) Ja zaczynam dzisiaj 31 tc (czyli 30 mam za sobą) i moja kruszynka waży 1250 g. Do tej wizyty też cały czas miała ułożenie poprzeczne, a wczoraj okazało się, że już się obróciła główką do dołu i ma ostre parcie na przyjście na świat. Szyjka zamknięta, nie mam rozwarcia, ale lekarz zakazał mi wszelkiej aktywności i mam bacznie obserwować co się dzieje, bo ponoć mała jest już bardzo nisko. Co do USG, od wczoraj chodzę cała w nerwach mimo, że wszyscy mnie uspakajają bo malutka ma pępowinę owiniętą wokół szyi :( Lekarz sprawdził wszystkie przepływy, stan organów itp. i jest ok... Po prostu mała znowu się pookręcała. W razie ustania ruchów albo bardzo wzmożonej aktywności dziecka mam od razu jechać do szpitala na KTG. Problem w tym, że ja na dojazd do szpitala, którego nie ma w moim mieście, muszę poświęcić co najmniej 40 min. Zanim zaparkuję samochód i ktoś się tam mną zajmie minie przynajmniej godzina i jak tu być spokojnym? MadzixD co tam te +3 kg. Najważniejsze, że synek rośnie :) Agaa kiedy jeszcze studiowałam i miałam zjazdy tak, jak Ty, koleżanka z grupy była w zaawansowanej ciąży i praktycznie nie jeździła na zajęcia. Musiała przesyłać prace, pokazywać się na zaliczeniach itp. ale nikt nie miał do niej pretensji. Spróbuj iść do prowadzących zajęcia, a jeśli nie podejmą współpracy, to do kogoś decyzyjnego od spraw studenckich i przedstaw swój problem. Zresztą myślę, że gdyby lekarz wypisał Ci stosowne zaświadczenie to to by też wystarczyło. Pipi co do komunii, moja chrześnica w maju do niej idzie i ja po prostu zadzwoniłam do jej rodziców, żeby powiedzieli mi co kupić. Poinformowałam ich również, że mogę im dać pieniądze, które sami wpłacą na lokatę albo kupią prezent ode mnie. Nie chce wypalić z czymś, z czego dziecko będzie niezadowolone. Z drugiej strony mierzi mnie to kupowanie drogich prezentów z takiej okazji... Ustaliłam z chrzestnym małej, że dajemy max. po 700-800 zł a i to wydaje mi się chore. Widzę, że nie jestem tu jedyna "anty-kościółkowa" ;). Dla świętego spokoju zgodziłam się na ochrzczenie małej, kiedy się urodzi, ale do komunii ani na lekcje religii moje dziecko na pewno nie pójdzie. 9 lat to o wiele za mało żeby rozumieć, o co w ogóle chodzi w takim wydarzeniu jak pierwsza komunia święta. Jeśli moja córka kiedyś zdecyduje, że chce praktykować, to droga wolna, ale ja do tego ręki nie przyłożę.
  6. Pipi00 co do wózka, my kupiliśmy Jane Muum (gondola, spacerówka i fotelik do samochodu w komplecie). Siostra ma Graco Evo i też bardzo poleca. Nam akurat zależało na tym żeby wózek był lekki, bo mieszkamy na 4 piętrze bez windy. Każdemu wedle potrzeb ;) Najlepiej jechać do jakiegoś dużego sklepu z akcesoriami dla maluchów i zrobić jazdę próbną. Pozdrawiam
  7. Bia z tymi lekarkami to chyba bardziej mój pech niż jakieś uprzedzenia ;) Mam nadzieję, że uda mi się zweryfikować moją opinię podczas czerwcowego pobytu w szpitalu. Dziubala w laboratorium przy okazji zostawiłam też próbkę moczu do badań, więc kolejka mnie nie ominęła. Dostałam antybiotyki i dodatkowo dwa różne rodzaje globulek. Lekarz stwierdził, że taka liczba leukocytów to już nie przypadek ani błąd i że pomimo braku bakterii chorobotwórczych w posiewie, gdzieś musi być infekcja, więc trzeba wszystko przeleczyć.
  8. Dziubala dobrze, że ktoś w ogóle raczył zauważyć, że jesteś w ciąży i zareagował. Ja wczoraj byłam oddać mocz do przebadania i odebrać stare wyniki (tam, gdzie robię badania, wyniki można ściągać z internetu, więc nie zawsze chodzę od razu po wersję papierową i opieczętowaną). Do punktu poboru była taka kolejka, że ledwie się tam dało wejść. Musiałam zrobić dwa podejścia, bo wczoraj było mi tak słabo, że za pierwszym razem postałam tam 10 minut i myślałam, że zemdleję. Musiałam wyjść na zewnątrz i się przejść po świeżym powietrzu. Oczywiście kiedy byłam w środku nikt nawet nie ustąpił mi miejsca siedzącego, ale do tego się już przyzwyczaiłam. Potem wróciłam i było już trochę mniej ludzi, więc mogłam usiąść i odczekać swoje, ale nie wiem nawet jak dokulałam się do domu - tak mi było słabo. Generalnie wczorajszy dzień zakończyłam w szpitalu... Wieczorem weszłam na stronę z wynikami badań i okazało się, że są tak fatalne, że kiedy odczytałam je mojemu ginowi przez telefon kazał mi natychmiast przyjechać do siebie na dyżur do szpitala (normalną wizytę u niego mam w poniedziałek, ale stwierdził, że sytuacja jest zbyt zła, żeby czekać). Na szczęście skończyło się na strachu, stosie recept do wykupu, antybiotyku i kilku innych specyfikach. W każdym razie moje leukocyty osiągnęły poziom 70 w polu widzenia przy normie od 0 do 5... Nikt nie wie co to i dlaczego, ale mam jakiś niekończący się stan zapalny w organizmie. Asiaaa76... może poszukaj innego lekarza po prostu, bo takie traktowanie nie jest ok., szczególnie wobec kobiety w ciąży, która martwi się o dziecko i zawsze ma masę pytań. Może to dyskryminacja, ale ja z reguły unikam kobiet-lekarzy, a do pań ginekolog się nie zbliżam. Mam wrażenie, że są dużo mniej delikatne od mężczyzn, a często wręcz niemiłe. Nie wiem z czego to wynika... Ja zmieniłam ginekologa w połowie ciąży. Miałam to zrobić już na jej początku, ale ten pierwszy zlecił mi dwie konsultacje, dające podstawę do cc i czekałam żeby mi to wpisał w kartę ciąży. Zmieniłam gina, bo miałam wrażenie, że mnie lekceważy i słucha trzy po trzy. Zresztą miałam sygnały od innych jego byłych pacjentek, że on nie zleca połowy koniecznych w ciąży badań a rodzące w jego szpitalu - gdzie jest zastępcą ordynatora - ma w nosie. Stan jego aparatury do USG też pozostawiał wiele do życzenia... Nie wiem co on tam widział, ale chyba niewiele. Wybrałam na prowadzącego sprawdzonego na przypadku siostry lekarza ze szpitala, w którym będę miała cc. Martwiłam się, że będzie mnie to sporo kosztowało, bo on przyjmuje tylko w jednej z prywatnych przychodni w sąsiednim, dużym mieście, która specjalizuje się m.in. w badaniach prenatalnych i tu niespodzianka... Okazało się, że tam za wizytę płacę jakieś 20-30% mniej niż w małym, niedoposażonym gabinecie poprzedniego gina, a przychodnia ma najnowszą aparaturę, z której przy każdej wizycie korzysta mój lekarz. On sam jest wiecznie uśmiechnięty, mega rozgadany i kompetentny, więc jestem teraz spokojna o swój i małej los ;) Bia moja mała ma to samo z tym "tikiem". Zdarza jej się to co jakiś czas i potrafi nieźle mnie przestraszyć. Zaczęłam się zastanawiać nawet, czy jej się po prostu coś nie śni :) Takie nagłe rzucanie się dziecko w łonie matki jest złym znakiem tylko, jeśli dziecko potem nie wykazuje aktywności i przed samym rozwiązaniem. Moja najstarsza siostra tak miała tydzień po terminie i natychmiast zabrali ją do szpitala, żeby wywołać poród (wody płodowe były już zielone, więc dobrze, że jej córka "dała znać", że coś jest nie tak). Pati000 z tą siarą to nie jest reguła. Mi na przykład nic nie cieknie, ale czasem jak nacisnę na brodawkę, to pojawia się mała kropelka przezroczystego lub żółtawego płynu. Nic mi nie wycieka tak na bieżąco.
  9. Asiaa76 nie martw się jeśli "guzek" jest pod pachą... Oczywiście jeżeli nie zniknie do kilku dni, to upewnij się u swojego lekarza czy to na pewno nic groźnego. Mi się coś takiego zdarzyło już dwa razy i okazało się, że to od antyperspirantu. One po prostu zatykają gruczoły potowe i wtedy robi się taka gula. Skóra pod pachą jest bardzo wrażliwa. Wystarczy dobrze to umyć i odstawić kosmetyk na kilka dni. Guzek powinien zniknąć. W skrajnych przypadkach - jeśli się nie zmniejszy po pewnym czasie - trzeba z tym iść do chirurga. Pozdrawiam
  10. Cześć dziewczyny! Ja miałam krwawienie w terminie miesiączki podczas, gdy byłam już w ciąży... Dlatego dowiedziałam się o niej dopiero w 7 tygodniu, kiedy dziecku biło już serce. Wyglądało to tak: jeden dzień normalnego krwawienia, jak na początku miesiączki, potem drugi dosyć obfitego plamienia i trzeci z lekkim plamieniem. Myślałam, że mam krótszy okres niż normalnie, bo dwa tygodnie wcześniej wróciłam z zagranicznych wakacji, a wtedy zdarzają się zaburzenia cyklu. Gdyby nie ból piersi (nie mogłam ich dotknąć wtedy), nie wpadłabym na to, żeby zrobić test. Szczególnie, że lekarze od lat mi powtarzali, że nie mam szans na dziecko. Teraz jestem w 30 tc ;)
  11. beaciaW jeśli jeszcze żadnego monitora nie wybrałaś, rzuć okiem na Agelcare. Taki ma moja siostra i kilka znajomych - wszystkie bardzo sobie go chwalą. W sklepie kosztuje ponad 700zł a na allegro znajdziesz nawet za 370 z nianią elektroniczną i jedną płytką sensoryczną (moja siostra ma dwie płytki, ale testowałyśmy czułość sprzętu na mojej siostrzenicy i jedna płytka sprawdza się tak samo dobrze, jak dwie, więc chyba nie ma sensu dopłacać). Dziubala próbowałam się przełamać. Miałam jedną parę okularów, ale nie byłam w stanie ich nosić. Od razu dostawałam gorączki a mój mózg szalał... To ponoć ma związek z astygmatyzmem. Moje szkła go nie korygują a w okularach miałam cylindry. Jeśli nie ma korekty to mózg sam koryguje lekko obraz automatycznie. W momencie założenia okularów z cylindrami znowu następuje zaburzenie i problem z przetworzeniem obrazu... Nie wiem ile w tym prawdy, ale ja nie jestem w stanie przejść płynnie ze szkieł na okulary i odwrotnie. Aha i też liczę na to, że mała będzie od początku spała sama u siebie w łóżeczku, ale jej tatuś kwestionuje moją nieczułość na niemowlęce wdzięki i zmęczenie i twierdzi, że maluszek prędzej czy później wyląduje w naszym łóżku ;) Ja jestem uparta, ale różnie może być.
  12. Dziubala bardzo dobrze to nazwałaś - mam okularowstręt i nie tylko... Nie jestem w stanie nosić czapek, szalików, golfów a jak ktoś nie uprzedzając wcześniej położy mi rękę na karku, to jest duże prawdopodobieństwo, że dam mu w zęby ;) Mam tak od dziecka. Ja mam szkła day&night ale nie wyobrażam sobie w nich spać, więc zdejmuję je oczywiście codziennie. Ze stanem zapalnym i antybiotykiem też się tak dwa razy załatwiłam na amen. Z tym, że miałam do tego gorączkę i zapalenie ucha w bonusie (to ponoć jakaś bakteria czy coś - lekarz do badania mnie zakładał wtedy rękawiczki). Skończyło się na kilku dniach wyjętych z życiorysu kiedy mogłam tylko leżeć i słuchać TV, bo nie widziałam prawie nic. Co do pościeli, to chodziło mi właśnie o takie "przyszłościowe" komplety 6+ (poszwy i wypełnienia z ochraniaczem i prześcieradłem) i tych jest niezbyt wiele w wymiarach 140x70. O baldachimie u mnie nie ma mowy. Nie lubię siedlisk kurzu. W całym mieszkaniu nie mam ani jednego dywanu czy firanki. Z ochraniaczem też się wstrzymam na początek... W kwestii ograniczania dopływu powietrza do dziecka i śmiertelności niemowląt... ja nie należę do osób przewrażliwionych, ale mam kupuję monitor oddechu z nianią elektroniczną. Moja siostra korzystała z takiego przy trzech córeczkach i to jest super sprawa. Jej mąż cierpi na bezdech i o ile przy dwójce starszych dzieci nie było problemu, to najmłodsza stanęła oddechowo już dwa razy podczas snu. Ocknęła się dzięki monitorowi, bo on piszczy, kiedy dziecko nie oddycha. W kręgu moich znajomych też był przypadek tzw. śmierci łóżeczkowej, a ona polega właśnie na tym, że maluch przestaje oddychać i nic go nie budzi, więc nie zaczyna ponownie... Ubranka u mnie też zaczynają się od rozmiaru 56. Resztę muszę przejrzeć, ale na razie się za to nie zabrałam, bo brakuje mi miejsca na przywiezienie wszystkiego do siebie. Nie chcieliśmy zmieniać mieszkania na hura z powodu dziecka a mamy tylko dwa pokoje, więc na razie łóżeczko i komoda stoją w pudłach a my musimy pożegnać się z naszą sypialnią i początkiem kwietnia zabrać się za urządzanie lokum dla małej. Polinka jaka ona śliczna ta Twoja córeczka :) i ma bardzo ładne imię. A co do tego, że malutkie dzieci lubią, kiedy jest przytulnie jak w brzuchu mamy... ostatnio w TV jakiś specjalista z zakresu mówił, że w USA robili badania i noworodkom najbardziej służy zwykłe kartonowe pudełko wyściełane kocykiem ;) , ale ja tego testować nie mam zamiaru. tusiaa1 ja nie mam aż tak imprezowego miesiąca, ale w połowie maja czeka mnie komunia chrześnicy, po czym w kolejny weekend roczek następnej a termin mam na 2 czerwca. Nie wiem jak się doturlam, ale chyba nie mam wyjścia. beaciaW ja tak miałam wczoraj wieczorem... Nie wiem czy coś mi zaszkodziło, czy to mała na coś naciskała, ale czułam się jak w pierwszym trymestrze. Zasnęłam na kanapie i obudziły mnie takie mdłości, że poleciałam prosto do WC i tak do północy... Cyranka 1985 spokojnie. Za aktywność nikt Ci medalu nie da, a ciąża to jednak ciąża... Ja się tak upierałam, że nie pójdę na L4. Było mi głupio, że w końcu to nie choroba a z bólem kręgosłupa da się żyć. Otrzeźwiła mnie dopiero rozmowa z jednym bardzo mądrym lekarzem z rodziny. Zadzwonił do mnie i nawrzucał mi, żebym nie robiła z siebie bohaterki. Wysiłek powodował, że każdego popołudnia strasznie napinał mi się brzuch i miałam takie dziwne skurcze. Dopiero on mi uświadomił, że jeszcze trochę i wyląduje w szpitalu, bo przez to dziecko jest niedotlenione itp... Teraz się cieszę, że mogę odpoczywać. Moje dolegliwości częściowo ustąpiły i widzę, że wcześniej przy aktywności trzymała mnie tylko adrenalina (taką mam pracę). Na dzień dzisiejszy mam podobnie, jak emwro... Ogarnę dom i czasami już nie mam siły wyjść nawet po zakupy (szczególnie, że mieszkam na 4 piętrze).
  13. A co do ubranek... Dziewczyny jakie rozmiary kupujecie? Ja dostałam masę ciuszków po siostrzenicach (mam ich pięć :) w tym najmłodszą dziesięciomiesięczną), ale chciałam dokupić kilka rzeczy takich typowo do szpitala i zaraz po urodzeniu nowiutkich i - tak szczerze mówiąc - trochę dla własnej przyjemności. Nie wiem tylko czy brać rozmiar 56 czy "wymieszać go" z 62... Nie jestem w stanie przewidzieć jak duże urodzi się dziecko w końcu a rozmiar rozmiarowi nie równy (porównując śpiochy 56 z jednej firmy do innych tego samego rozmiaru czasem widać różnicę).
  14. Dziubala dzięki, oczy już lepiej. Jedno jest jeszcze trochę zaczerwienione, ale przeżyję jakoś. Wiem, że nie powinno się nosić szkieł podczas stanu zapalnego, ale nie mam wyjścia. Może to Was zdziwi, ale mam wzrok - 6 dioptrii i astygmatyzm (bez szkieł kompletnie nie widzę) i nie mam czegoś takiego jak okulary ;) Na szczęście mam zapas 12 par szkieł kontaktowych i oczywiście pozbywam się tych, które nosiłam w trakcie zapalenia. Okularów po prostu nie mogę nosić... Dostaję automatycznie gorączki. Miałam jedną parę w wieku 15 lat i nigdy ich nie nosiłam. Kiedy wada rozwinęła się do -3 kupiłam szkła i tak już zostało. MadzixD tak, mam johnson-y. Czasami używam też miesięcznych Bausch&Lomb. Długoterminówki można dostać jeszcze tylko tam, gdzie ktoś przezornie zrobił zapasy, bo one miały termin ważności na kilka lat do przodu, ale u optyka już raczej nie ma szans. Do okulisty i tak muszę się wybrać, bo mam coś nie tak z ciśnieniem na gałce ocznej i dnem jednego oka. Pani okulistka dołożyła mi jeszcze jedno wskazanie do cc dzięki temu,a raczej przez to, bo sama nie wiem czy nie wolałabym sn. beaciaW oglądam teraz i śpiworki i pościele ;) Trochę sami sobie zrobiliśmy pod górkę, bo kupiliśmy małej łóżeczko 140x70 a nie standardowe i teraz mamy problem z pościelą (chodzi mi o kupno kompletu z ochraniaczem na łóżeczko i prześcieradłem). Jest strasznie mały wybór w kolorach, w jakich urządzamy pokój.
  15. MadzixD tak, zmieniam non-stop płyn, a szkiełka mam dwutygodniowe. Gdzieś od roku w Polsce nie kupisz już trzymiesięcznych czy półrocznych, bo wprowadzili jakieś dziwne przepisy. Kropli używam, tylko wiesz... jak boli Cię oko to go odruchowo dotykasz i podrażniasz bardziej i tak się mnie ta choolera trzyma, ale widzę, że dzisiaj jest już nieco lepiej. tusiaa1 muszę kupić jeden śpiworek i wypróbować w takim razie ;) Jak je widzę w sklepie to wydaje mi się po prostu, że taka nowonarodzona kruszynka w nim utonie...
  16. BeaciaW raczej nie alergiczne, bo z tym nigdy nie miałam problemów. Noszę szkła kontaktowe, a takim osobom ponoć zapalenie spojówek często się zdarza (mi wcześniej może ze 3 razy w przeciągu 15 lat, ale cóż...). Z drugiej strony w zeszłym tygodniu pochłonęłam 2000 stron w cztery dni (3 tomy książek), więc może to moja wina ;)
  17. Cyranka 1985, beaciaW ja mam to samo... W nocy nie mogę spać. Próbuję się za bardzo nie kręcić, żeby nie budzić mojego mężczyzny co 5 minut, ale mi nie wychodzi. Najgorsze jest to, że jak tylko zmienię pozycję, to z kolei budzę małą i zaczyna się kopanie... W dzień chodzę jak zombie i jestem non-stop wkurzona i zmęczona. Do tego od dwóch tygodnie nie mogę się pozbyć zapalenia spojówek (chyba to bardziej od niespania niż jakiejś infekcji), więc wyglądam jak królik. A tak z innej bajki... Dziewczyny kupujecie do łóżeczka komplet pościeli czy nie? Rozmawiałam z kilkoma koleżankami, z których dwie rodziły maj, czerwiec i wszystkie mówią, że pościeli nie używały przez długie miesiące i że to niepotrzebny wydatek plus strata miejsca... Dziecko z poduszki i tak nie korzysta (ma leżeć zupełnie na płaskim, bo to dobre dla kręgosłupa) a na kołderkę jest po prostu za ciepło... Siostra rodziła pod koniec maja ubiegłego roku i doradziła, żebym kupiła tylko prześcieradła i ze dwa kocyki. Śpiworki dla niemowlaków jakoś zupełnie mnie nie przekonują z kolei... Już sama nie wiem co zrobić...
  18. KariKari bóle głowy w pierwszym trymestrze zdarzają się często. Mój lekarz uspakajał, że to całkiem normalne. Ja - mimo że wcześniej mi się to nie zdarzało - przez dwa miesiące w początkach ciąży wymiotowałam nie z powodu mdłości a właśnie potwornego bólu głowy. Potem przeszło jak ręką odjął. Kawa faktycznie pomaga, ale nie bezkofeinowa;) Ja teraz poszłam na kompromis pomiędzy zbożową a rozpuszczalną i pije Ricore. Pozdrawiam
  19. Dziubala to ja się dopisuje i jak któraś z mam się zbytnio nie pośpieszy, to mam szanse pójść na pierwszy ogień, bo mam zaplanowane cc :) Mela30-02.06.2014-dziewczynka-1-31
  20. Jeśli ostatnią miesiączkę miałaś początkiem lutego, to testy raczej pokazałby już dwie kreseczki... Nie chcę Cię straszyć, ale parę lat temu byłam już niemal pewna, że jestem w ciąży, bo miałam identyczne objawy. Testy wychodziły jednak negatywnie, więc poszłam do lekarza. Okazało się, że to właśnie torbiel na jajniku - wielkości pomarańczy zresztą... Lekarz sam nie wiedział jakim cudem nie zauważył tego wcześniej. Lepiej jak najszybciej idź do swojego gina. Pozdrawiam
  21. Dziubala rzecz w tym, że przy pobieraniu moczu do badań uważam aż nadto (podmywanie, papierowe ręczniki, środkowy strumień itp.). Od pierwszych tygodni ciąży mam jednak wodnistą wydzielinę z dróg rodnych. Nie sposób żeby nie przedostała się do próbki... Na szczęście to nie wody płodowe ani skutek infekcji czy jakiegoś grzybka (lekarz już dwa razy sprawdzał). Od takie wzmożone nawilżenie... Pozdrawiam i życzę zdrówka.
  22. Hej Dziewczyny! Piszę ku przestrodze, żeby nie zamartwiać się na zapas w ciąży... Tydzień temu pisałam, że mam fatalne wyniki badań moczu i nie wiem co z tego wyniknie. Po pięciodniowej kuracji lekami - zgodnie ze wskazaniami lekarza - zrobiłam je ponownie. Okazało się, że wyniki są jeszcze gorsze niż były... (leukocyty, liczne bakterie, erytrocyty itp.). Na domiar złego kiedy zaczęłam przyjmować leki pojawiły się objawy zapalenia - bóle nerek, pęcherza, osłabienie... Zadzwoniłam z wynikami do swojego gina, ale miał dyżur, więc wcześniej skontaktowałam się ze znajomym lekarzem. Obaj stwierdzili, że wyniki wskazują na bakteryjne zapalenie nerek. Gin kazał zrobić posiew moczu i czekać na wyniki biorąc Urosept, kontrolując co chwilę temperaturę (w każdej chwili mógł mnie czekać atak kolki nerkowej). W razie czego miałam od razu jechać do szpitala. Od tego wszystkiego tak się zdenerwowałam, że chyba odbiło się to na małej bo zupełnie przestała kopać i przez 12 godzin tylko delikatnie się obracała (przynajmniej dzięki temu wiedziałam, że z nią wszystko dobrze). Jakie było moje zdziwienie, kiedy wczoraj weszłam na stronę www laboratorium, gdzie można sprawdzić swoje wyniki. Zrobiłam to żeby zerknąć na poprzednie wyniki badań moczu, a tu niespodzianka... Wyniki posiewu miały być do 5 dni roboczych, czyli najwcześniej w poniedziałek 17 marca. Do tego miałam dowiadywać się telefonicznie czy już są do odbioru, bo w przypadku tego badania trzeba dokonać odbioru osobiście i nie wrzucają wyników na stronę pacjenta w Internecie. Chyba, że... wcale nie wykryją bakterii chorobotwórczych... Jakie było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że taka właśnie informacja widnieje na mojej stronie z wynikami! (tj. poniżej 1000 bakterii na 1 ml moczu). Zadzwoniłam do laboratorium co to oznacza, bo mnie zamurowało. Miła Pani poinformowała mnie, że być może wcześniejsze wyniki standardowych badań moczu były przekłamane (mimo starań, mogłam zanieczyścić próbkę wydzieliną z dróg rodnych itp.). Lekarz też pozytywnie zaskoczył się dobrymi wynikami posiewu. Kazał mi profilaktycznie zażywać Urosept do kolejnej wizyty i zrobić przed nią jeszcze raz badania. Moje objawy były prawdopodobnie spowodowane niepotrzebnym forsowaniem nerek przez te wcześniejsze leki... Pati bardzo dobrze zareagowałaś. Ja nie wiem czy jestem na tyle asertywna... Ostatnio też miałam średnio miłą sytuację i to w kolejce na badania. Musiałam zrobić obciążenie glukozą, badanie moczu i morfologię. Specjalnie wybrałam prywatne laboratorium, żeby nie stać w kolejce w ośrodku zdrowia, bo stamtąd za każdym razem wracam z katarem albo bólem gardła (jedna poczekalnia na badania i do lekarzy pierwszego kontaktu robią swoje). Za radą koleżanki przyszłam tam 15 minut przed otwarciem, bo wtedy nie ma jeszcze nikogo przeważnie a wiedziałam, że w moim wypadku to trochę potrwa. Laborantka wpuściła mnie do środka wcześniej, kiedy za mną ustawiły się może ze dwie osoby dopiero. Wyszłam pewnie po jakichś 20 minutach i to bynajmniej nie ze swojej winy - tyle badań do kupy trochę trwa... Wychodzę z kubeczkiem z tym "pysznym płynem" i słyszę za sobą, że: ta ciężarna, co zahamowała całą kolejkę już łaskawie wyszła, więc może teraz pójdzie już z górki. Odwróciłam się i już miała odpowiedzieć starszej Pani z wnuczkiem, z której ust padła wypowiedź, co o niej myślę, ale powstrzymała mnie dziewczyna, która poprosiła, żebym usiadła i zapytała czy chcę trochę cytryny... Okazało się, że - ku rozpaczy starszej lampucery - ta dziewczyna też wchodziła akurat na test obciążenia glukozą i chciała mi ulżyć w cierpieniach cytryną ;) Pozdrawiam. Trzymajcie się ciepło
  23. Monika ja na Twoim miejscu kupiłabym monitor oddechu. Wydatek nie jest aż tak duży (w PL jakieś 400 zł w komplecie z nianią elektryczną) a masz wtedy pewność, że nic złego nie dzieje się z dzieckiem. Ja właśnie zamawiam taki dla mojej córeczki, która przyjdzie na świat za ponad dwa miesiące. Nie chcę ryzykować po prostu... Moja siostra używa monitora już przy trzecim swoim dziecku (szwagier cierpi na bezdech). Dwójka starszych nie miała problemu nigdy, ale najmłodsza (teraz 9 miesiącu) jakieś dwa miesiące temu zatrzymała się oddechowo podczas snu w nocy. Gdyby nie pisk monitora... Brrr nie chcę nawet myśleć o tym.
  24. Nosleep spokojnie... Ja też w okolicach trzeciego miesiąca zauważyłam u siebie taki wodnisty, przezroczysty śluz. Nie zniknął do dziś a jestem w 27 tygodniu. Mój lekarz powiedział, że to całkiem normalne. Sprawdził oczywiście jaki śluz ma odczyn za pomocą specjalnego testu paskowego, który możesz też kupić w aptece i okazało się, że wszystko jest ok. Jeśli kupisz taki na własną rękę uważaj tylko żeby się nie wystraszyć, bo w przypadku infekcji grzybicznych test zabarwia się tak samo, jak w przypadku wód płodowych. Najlepiej zadzwoń do swojego ginekologa i podejdź do niego żeby sprawdzić co się dzieje. Będzie dobrze
×
×
  • Dodaj nową pozycję...