Mela30
Użytkownik-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Mela30
-
Werka83 bo mi umknęło... posiew lekarz robił mi jedynie z pochwy w kierunku paciorkowca. Rozmawiałam z położną i ginem w szpitalu i prosili, że skoro wychodzę do domu, to żebym dowiozła na cc tylko jeszcze wynik tego posiewu i badania na toksoplazmozę, więc widocznie to wystarczy. Morfologię ponoć przy planowanym cięciu i tak powtarzają po przyjęciu do szpitala. Ja zrobiłam przy okazji toxo, bo nie wiem co mi dzisiaj gin powie i czy nagle ponownie nie zaczną się u mnie skurcze. Co do pocenia się... Ja mam tak, że nagle oblewa mnie całą pot, ale nie - za przeproszeniem - śmierdzący, tylko taka woda na całym ciele. Najgorzej było w szpitalu... Miałam trzy koszule ze sobą a A. mi dokupywał czwartą, bo musiałam zmieniać je przynajmniej raz, dwa razy dziennie. Dziubala współczuję ciężkich chwil... Ja leżę prawie cały czas a jedna pachwina i tak nie daje mi spokoju. Mi tam różowy nie przeszkadza, ale jak dostałam ubranka od siostry, to musiałam je prac na trzy partie: biała, kolorowa i największa różowa (a moja siostra różu nie znosi;). W sklepach też wszystko dla dziewczynek jest różowe a na ciuszkach dla chłopców są samochodziki, samoloty itp. więc pozostaje skapitulować i wybrać róż. Jak urządziliśmy małej pokój to też wszyscy cmokali, że czemu dodatki są niebieskie a nie różowe... Nic, jakoś przeżyjemy tę inwazję. Pati 2 kilogramy to całkiem dobra waga! Żeby malucha wypuścili ze szpitala do domu, to musi osiągnąć właśnie 2kg (tak na oddziale lekarka tłumaczyła). Ja się urodziłam z wagą 2500 gram w terminie :) Polinka tymi życzliwymi dla kobiet w ciąży to chyba jedynie my zostaniemy jak nam się maluchy urodzą ;) Ja zawsze patrzyłam żeby przepuścić dziewczynę z brzuszkiem w kolejce. Teraz jeszcze lepiej rozumiem jej "problem"... A co do studentów... u mnie na oddziale była masa dziewczyn z pobliskiej uczelni na praktykach i one były najmilsze :) Pędziły do mnie ze śniadaniem i obiadem, żebym czasem nie zdążyła wstać z łóżka, poprawiały pościel, pytały czy wszystko ok. Mam nadzieję, że im nie przejdzie taka empatia do pacjenta.
-
Cześć wszystkim mamom! Na wstępie muszę się pochwalić - wczorajsza morfologia wyszła mi dobrze jak nigdy dotąd. Nie wiem co tak podziałało na mój organizm, bo jestem słaba strasznie generalnie a tu takie wyniki... Wcześniej cały czas byłam bliska anemii... Emwro ja już w ogóle po tym szpitalu opadłam z sił. Czytałam też, że luteina, którą mnie teraz faszerują, powoduje ospałość i brak koncentracji, więc może to w tym problem. Jakoś musimy zebrać siły w każdym razie, żeby potem jakiejś deprechy nie załapać... Fajnie, że swędzenie Ci przeszło. Pipi00 dobrze, że Wy nadal w dwupaku. Po tym szpitalu to Ty będziesz mogła zacząć prowadzić jakiegoś kroplówkowego bloga pt. "jak skutecznie zatrzymać skurcze" ;) Ancia_p właśnie też zauważyłam, że ciężarne bardziej mogą liczyć na obsługę w sklepach niż na innych klientów. Po tych badaniach wczoraj poszłam od razu po ciastko francuskie do cukierni po drodze i wyobraźcie sobie, że nagle wepchało się przede mnie i kilka innych osób jakieś bezczelne babsko krzycząc, że ona tu przed chwilą robiła zakupy i musi dokupić pasztecika, bo zapomniała a się śpieszy. Widziałam, że kobita pcha się i nie patrzy i tylko czekałam aż zauważy mój brzuch. Cóż... jej mina - bezcenna. Oczywiście pasztecika kupiła bez kolejki, ale myślałam, że spali się ze wstydu. Nawet próbowała jakoś przepraszać... Dziubala Ty lepiej odpoczywaj, bo przy Twoim trybie życia za chwilę jeszcze mnie wyprzedzisz na porodówce ;) U mnie lekarze nie chcą już czekać na czerwiec. Dziecko jest rozwinięte, ma dobrą wagę, dostałam wcześniej sterydy na płuca, więc ordynator w szpitalu, gdzie rodzę, sam mi potwierdził, że mam się umawiać z moim ginem na przyszły tydzień. Jeszcze zobaczymy co gin powie mi dzisiaj wieczorem, bo gdybym miała skurcze, to może mnie już odesłać do szpitala i decydować o wcześniejszym cc... Zabieram torbę ze sobą na wizytę, ale mam nadzieję, że jednak wrócę do domu. A zbyt dzidziusiowa pościel to faktycznie może być problem:) Ja mam inny - dla mojej małej wszyscy wszystko różowe przynoszą, bo akurat dziewczynka musi być bardzo dzidziusiowa. BeaciaW ja się zgadzam ze zdaniem, że lody to nie słodycze, bo sama ostatnio jem je na potęgę. W zamrażalniku mamy aktualnie chyba z pięć rodzajów w tych małych pudełkach Pati000 nie zamartwiaj się tą wagą dziecka. Masz termin na koniec czerwca z tego, co widzę. Moja mała też do pewnego momentu była strasznie malutka a teraz na koniec wszystko nadrobiła i ma już pewnie z 3kg, bo w ubiegły czwartek ważyła 2900 (a przez ostatnie 3 miesiące cały czas jej waga była w dolnej skali siatki centylowej). Fiolek_86 bóle krzyża to pewnie skurcze. Ja też je miewam i o ile nie trwają długo i są regularne to ponoć nie są groźne. Nie wiem czy mają wpływ na skracanie się szyjki akurat... Polinka trzymaj się dzielnie. Koniec 38tc już za rogiem :) Marcosia super, że psiak ozdrowiał. A w kolejkach ja też jakoś nie potrafię się pchać. Wydaje mi się po prostu, że jestem "tylko" w ciąży, więc nie powinnam, ale pewnie tylko na tm tracę. Werka83 mi też znajoma ostatnio powiedziała, że mam już taaaki duży brzuch. W sumie mnie rozbawiła, bo akurat doskonale wiem, że mój brzuch jest mały. Duże to ja widziałam w szpitalu i widuje na korytarzu u gina. Nawet wszyscy lekarze komentują, że mam malutki brzuszek. Nie ma się co przejmować. Ja za tydzień mam cesarkę i jestem przerażona nieco, ale przecież nie mam wyjścia... KTG się nie przejmuj. Ja muszę je robić z uwagi na owinięcie małej pępowiną i przedwczesne skurcze. Na poprzedniej wizycie mój gin mi powiedział, że u kobiet, u których ciąża przebiega bez żadnych komplikacji, KTG robi się najczęściej dopiero w szpitalu przed porodem. A czopa mi wypadł kawałek, ale na tym etapie ciąży to już nic dziwnego ponoć.
-
Dziubala powiem Ci, że też mi się ten 26 maja spodobał:) Ale mój gin coś kręci nosem, bo sprawdził grafik i ma wtedy popołudniówkę a planowane cesarki starają się robić przed godz. 14, bo wtedy jest cały skład lekarzy na miejscu. Jak nie 26, to pewnie 28 maja - wtedy gin jest od rana. I tak będę musiała stawić się w szpitalu dzień wcześniej chyba, żeby porobili sobie jeszcze wszystkie badania. A do kina też bym się właśnie wybrała, ale jestem uziemiona... No nic, potem taka wyprawa będzie lepiej smakować. Coco koleżanki z sali, które przyjechały na wywołanie porodu, obie nie miały nawet śladu siary, więc często się zdarza, że ona pojawia się dopiero o porodzie. Mnie z piersi lało się tygodniami, w szpitalu w ubiegłym tygodniu to już na potęgę (pewnie przez te skurcze) a teraz dostaję luteinę i nie leci prawie nic... Mam nadzieję, że to nie zahamuje pokarmu... Margi mi kawałek czopa wypadł właśnie w niedzielę tydzień temu, potem się zaczęły skurcze, ale ponoć czop wypada niektórym miesiąc przed porodem, więc nie ma reguły. Ja też mam grupówkę w PZU, ale z tego, co wiem, dostanę 1 tys. zł (to zależy od rodzaju ubezpieczenia). Czerwca nie doczekam na 100%, więc nawet tego nie będę sprawdzać ;) Ja niby nie mam obrzęków żadnych, ale też mi się wydaje, że troszkę puchnę. Może dlatego, że przez większość czasu muszę leżeć i jak moment pochodzę to już pojawia się opuchlizna. W nocy też nie mogę spać a w dzień padam na twarz potem. Takie uroki końcówki. Pocieszaj się, że to już niedługo... Mnie dzisiaj jakaś depresja dopadła z domieszką paniki, że jak teraz jestem taka wykończona i obolała, to co będzie potem? Jak zajmę się maluszkiem taka wypruta i w dodatku po cc? Mam nadzieję, że mi to minie...
-
Cześć czerwcówki! Ja dzisiaj jestem "na nogach" od samego rana... Musiałam wstać o 6, żeby zrobić ostatnie badania przed cc. Niby robili mi morfologię w szpitalu, ale i tak powtórzyłam ją, bo położna mi mówiła, że wyniki muszę być świeże a i zostało mi do zrobienia badanie na toksoplazmozę IgM. Oczywiście byłam w laboratorium 10 min przed otwarciem a mimo to kolejka ciągnęła się w nieskończoność. Byłam jedyną ciężarną pośród oczekujących, ale nikt nawet nie ustąpił mi miejsca siedzącego, bo mój brzuch jest niewidzialny w takich sytuacjach. Nie wiem jak tam wystałam szczególnie, że mam teraz już tylko leżeć, ale jakoś się udało. I nie żale się, tylko przez całą ciążę zastanawiam się, czy ktokolwiek zareaguje na mój stan po ludzku. Do cesarki został mi tydzień, więc chyba nie ma na co liczyć ;) Pisałam Wam w zeszłym tygodniu ze szpitala, że udało mi się wynegocjować wyjęcie wenflona po kroplówkach. Skomentowali mnie wtedy, że jestem za delikatna itp... Laborantka jak zobaczyła dzisiaj moją rękę, to się za głowę złapała. Mówi, że trafiłam na jakąś niedoświadczoną "pigułę" za przeproszeniem. Ta babeczka pobiera mi krew od początku ciąży i nigdy nie miała z tym problemu. W szpitalu przy zakładaniu wenflonu pielęgniarka mnie ochrzaniała, że a to źle trzymam rękę, że chyba mam jakieś zrosty bo się wkłuć nie może... Okazuje się, że ja zrostów nigdy nie miałam, ale za to mam teraz. Laborantka powiedziała, że mam kategorycznie zabronić w szpitalu wkłuwania się ponownie w tę żyłę, bo mam tam jakieś zgrubienia i inne cuda po spartaczonej robocie z ubiegłego tygodnia a najlepiej żebym poszła z tą ręką do lekarza, bo nadal ledwie nią ruszam... Dziubala zaliczyłam komunię i teraz czekam już tylko na moje maleństwo :) Chociaż powiem Ci, że lekko mi nie było, bo nawet od siedzenia brzuch mi się stawia, więc o 18. byłam już grzecznie w domu. Jutro mam ostatnią wizytę u mojego gina i KTG przy okazji. Za tydzień idę do szpitala nieodwołalnie na cc i chyba zaczynam trochę panikować... Napatrzyłam się na to wszystko w ubiegłym tygodniu i wiem, że lekko nie będzie. Chyba wolałabym tego nie oglądać i przyjść do szpitala z marszu, iść na żywioł. Zobaczymy jeszcze co gin jutro powie i jak wyjdą badania, bo jeśli szyjka się znowu skróciła i mam rozwarcie, to pewnie jeszcze przyśpieszą mi cc. Do kina lepiej idź zanim mały się urodzi, bo potem trochę na to poczekasz. A na ostatnich USG też czułam się dziwnie, bo w szpitalu nie ma ekranu dla pacjentki i moje maleństwo oglądali tylko lekarze. Grunt, że z małą jest ok. Polinka poczekaj na mnie z tym cc ;) Ancia_p dzień był fajny i przynajmniej chrześnicy nie było przykro... Ja też źle bym się czuła leżąc w szpitalu podczas tak dużej imprezy rodzinnej. Cóż, los był dla mnie łaskawy. Werka83 jedzonko było pycha i do tego siostra zapewniła nam jeszcze obiad na dzisiaj, bo trochę tego zostało a wie, że ja nie mogę stać przy garach w kuchni. My o dziecko też się nie staraliśmy, bo lekarze już dawno postawili na mnie krzyżyk. Przywieźliśmy naszą córeczkę jako największą pamiątkę z naszych zagranicznych wakacji :) Emwro może faktycznie wypij wapno i obserwuj co się będzie działo dalej... Ja też miałam w ciąży straszne problemy ze skórą, ale mnie swędziały całe ręce i miałam wyraźnie wysuszoną skórę. Musiałam przerzucić się na delikatne kosmetyki dla dzieci i mocno nawilżające balsamy i wszystko mi przeszło. MadzixD że też masz jeszcze siłę na takie finezyjne wypieki... Ja mam energię tylko na jedzenie takowych od tygodnia. Fiolek_86 dzięki za podesłanie nam słoneczka i wysokiej temperatury :) Gdybyś przypadkiem zastanawiała się, gdzie się podziały, to są na południu Polski wreszcie... Marcosia psiaka faktycznie żal. Ja też wychowywałam się pośród czworonogów i nic mi się nigdy nie stało z tego powodu - wręcz przeciwnie. Bia brrrrr. Wpuśćcie do tego domu trochę pozytywnych fluidów, bo to brzmi strasznie. Inga rozumiem Twój strach przed dentystą, ale na pocieszenie powiem Ci, że ja wyrywałam ósemkę w 7 miesiącu i nie było tak źle... Nie chciałam czekać, aż ząb zacznie mnie na serio boleć a teraz są znieczulenia, które nie szkodzą dziecku ani matce.
-
Cześć Dziewczyny:) Ja się melduję z domu i w dwupaku. Czytam Was, ale nie miałam siły włączyć laptopa a z telefonu źle się pisze. Dzisiaj miałam dzień wyjściowy, bo chrześnica miała komunię a druga siostrzeńca roczek. Oczywiście musiałam odpuścić sobie kościół i długie siedzenie na imprezie żeby nie zaliczyć kolejnej niedzieli w szpitalnej izbie przyjęć... W każdym razie dzień minął mi bez większych przejść. Życzę dobrej nocy wszystkim.
-
Cześć Mamusie! Ojojoj... widzę, że ostatnia prosta do porodu dla nikogo nie jest łatwa. Ja też leżę w łóżku modląc się, żeby nie przeoczyć jakiegoś zagrożenia dla mojej córeczki, bo kiedy na KTG w szpitalu pisały mi się skurcze jak ta lala to ja nic nie czułam... Lekarze pocieszyli mnie tylko, że kiedy poród się rozkręci to już na pewno tego nie przeoczę i zdążę przejechać te 25 km do szpitala. BeaciaW zdjęcia cudne. Piękna pamiątka dla Was i małej :) Inga u nas z pogodą tragedia... Tak naprawdę mamy tu już powódź a padać nie przestaje. Znajomym dom się osuwa ze zbocza i ich ewakuowali. Ja mieszkam w bloku i na szczęście u nas pobliska rzeka wylała tylko poza koryto do wału, ale jeśli aura się nie poprawi i zamkną mosty to nawet do szpitala będę miała problem dojechać. Mój A. miał na dzisiaj stare zobowiązanie i jest teraz jakieś 300km od domu, więc mam nadzieję, że u mnie nic się dzisiaj nie zacznie dziać. MadzixD mi też wypadł kawałek czopa tydzień temu. Lekarz mi to potwierdził... ale nie był podbarwiony. Powiedzieli mi w szpitalu, że to normalne. Pipi a co dla Twoich lekarzy oznaczają dosyć duże skurcze? W wieczór poprzedzający dzień, kiedy wypuścili mnie ze szpitala na KTG wychodziły mi skurcze po 75, 120 nawet. Nie dwa, ale co najmniej z osiem. Co ciekawe na dyżurze był jakiś nieznany mi gin i nie zaaplikował mi kroplówki, ale luteinę i ona podziałała. Po dwóch godzinach skurcze zniknęły. Rano zrobili mi badania i stwierdzili, że mnie wypisują do domu. Zapytałam czy skurcze nie wrócą, bo mnie to poprzednie KTG wystraszyło, to ordynator odpowiedział mi, że na tym etapie ciąży (u mnie 37tc) jakieś skurcze muszę występować i że szyjka się wydłużyła a rozwarcie zniknęło, więc nic mi nie grozi. Na mnie z kolei kroplówki z magnezem wcale nie działały a zadziałał Fenoterol. Teraz do domu przepisali mi luteinę dopochwowo, magnez i NO-SPę. Na razie się trzymam, ale zobaczymy co powie mi we wtorek gin. Mała nadal strasznie się rozpycha i napiera w dół a ja czuję się średnio, więc na wizytę zabieram spakowaną torbę. Ja Ciebie naprawdę podziwiam, że tyle już wytrzymałaś w tym szpitalu skacząc z kroplówki na kroplówkę... A mówili Ci kiedy odstawią leki na zatrzymanie skurczów? Leżałam z dziewczyną, która miała założony szew na szyjce i dostawa kroplówki na skurcze a po zakończeniu 37tc odstawili jej leki i zdjęli szew. Przenieśli ją na położniczy, bo miała urodzić w ciągu 3 dób. Okazało się, że tak ją "zacementowali" lekami, że jest już po terminie a jej synek nigdzie się nie wybiera pomimo, że już dwa razy podawali jej kroplówkę - tym razem na wywołanie porodu. Chyba skończy się to u niej na cc. Agaaa zadzwoń do szpitala jeśli do gina nie możesz. Mnie się wydaje, że oni nas z tych szpitali coś za łatwo wypisują... U mnie na oddziale akurat brakowało już miejsc, więc pewnie tu tkwi problem. Ja się zgodziłam na wypis, bo w razie "W" wracam do szpitalnego łóżka we wtorek po wizycie u gina. Werka83 Ty pogoń tego swojego mężczyznę do roboty! Mój A. robi w domu wszystko - sprząta, robi zakupy, dowozi obiadki (pracuje do późna, więc nie ma czasu gotować). Na mnie krzyczy kiedy jestem na nogach dłużej niż 5 minut. Wiem, że to dlatego, że wypuścili mnie ze szpitala pod warunkiem, że będę tylko leżeć, ale wcześniej też mnie w wielu sprawach wyręczał, bo widział, że mi ciężko. Co do czopa dla pierworódek, które są ciekawe jak wygląda, to można go wygooglować w Internecie, ale to niezbyt fany widok ;) Marcosia mi po opadnięciu brzucha mieści się tam więcej niż duża, męska dłoń. Co do bólu od kopniaków i ruchów - mam to samo... Już chwilami nie mam siły po prostu. Dzisiaj skapitulowałam i poszłam po prostu spać z powrotem po 11. Mała zasnęła chyba ze mną, bo się na chwilę uspokoiła. Forum jest m.in. od marudzenia, więc się nie krępuj ;)
-
Cześć mamusie! Ja po pierwszej nocy we własnym łóżku i muszę Wam powiedzieć, że szpitalne przyzwyczajenia obudziły mnie o 5.20 i już nie mogłam zasnąć... Teraz pewnie będę drzemała przez cały dzień, bo i tak nie wolno mi robić nic innego a pogoda jest fatalna. Moja mam mnie rozśmieszyła dzisiaj rano, bo przypomniała mi, że w razie "W" jestem przecież członkiem sztabu kryzysowego, który pracuje 24h/dobę. Dziewczyna, która mnie zastępuje w pracy będzie zachwycona... Madzialenka fantastyczne informacje. Nie chciałam Cię denerwować, ale zdziwiło mnie trochę, że przy takiej "diagnozie" Twój gin nie skierował Cię przynajmniej na badania czy obserwację do szpitala, chociażby po to, żeby dali Ci odpowiednie leki. Co za fachowiec z niego? Już nie wspomnę o tym, że przy okazji Cię zdenerwował, a na tym etapie ciąży już samo to może wywołać skurcze. Polinka nie zazdroszczę leżenia w szpitalu w weekend, ale trzymaj się myśli, że jeszcze trochę i wyjdziesz z niego z Brunem na rękach. Ja jestem już w domu i próbuję się nie denerwować. Wiem, że bez sensu blokować łóżko, ale tutaj nie mam KTG, USG itp... Trochę się boję, że nie zauważę niebezpiecznych symptomów szczególnie, że brzuch i krzyż bolą mnie non-stop od dwóch tygodni a mała kręci się jak szalona. Z drugiej strony lekarze mówili mi, że to normalne na tym etapie ciąży i że nic złego mi się nie stanie. Ponoć nie ma szans żebym nie zauważyła silnych skurczów a mała jest gotowa do przyjścia na świat (waga, płuca itp.). Tusiaa1 uważaj na siebie i może trochę odpocznij po takiej nocy. Nie chcemy tu czytać o kolejnej szpitalnej mamie... Werka83 moja mała jest za to mega aktywna. Dlatego trudno mi rozpoznać skurcze, bo mam cały brzuch obolały od jej szaleństw. Jak już pisałam - ma ponoć jeszcze sporo miejsca i to wykorzystuje. Może u Ciebie jest po prostu odwrotnie? Dziewczyny w szpitalu dziwiły się, że mój dzieciaczek jest taki aktywny, bo ich maluchy w ostatnich tygodniach ruszały się już mało co z uwagi na brak miejsca. Nie odczuwały w ogóle kopania czy prostowania nóżek przez dziecko a tylko to, że maluch delikatnie się obraca w jedną albo drugą stronę. Ja mam dodatkowo to samo, co Pipi... Nie mogę dotykać brzucha, bo "głaskanie" dziecka pobudza skurcze. To dlatego godzinne USG było w tym przypadku bardzo niewskazane. Mogli w szpitalu o tym pomyśleć... Co do samochodu, to już nie jeżdżę, bo mała robi strasznie gwałtowne i bolesne dla mnie ruchy i boję się, że wjechałabym do rowu. A w kinie odstawia gimnastykę artystyczną :) Ostatnio przykryłam brzuch bluzą i płaszczykiem na filmie licząc, że będzie gorzej słyszała i chyba trochę podziałało. Myślę, że jeśli idziesz na seans a nie na koncert zespołu hardrockowego to to nie jest szkodliwe. Marcosia ja też często śpię na pół siedząco, bo żadna inna pozycja mi nie pasuje danej nocy. Tak, jak już pisała któraś z nas kilka stron wstecz, sprawdź czy pomiędzy biustem a brzuchem mieści Ci się dłoń. Jeśli tak, to pewnie brzuch Ci się faktycznie obniżył. Zauważyłam, że tę metodę stosują wszyscy lekarze. Pozdrawiam
-
Cyranka1985 na mocz kup Urinal albo Żurawit - one są bezpieczne a wyeliminują ewentualną infekcję. Musisz więcej pić, bo szczawiany pojawiają się przy zbyt małej ilości płynów w organizmie. W szpitalu położna powiedziała mi, że warto kupować np. te Water-y dla dzieci albo wody smakowe, ale z dobrym składem (bez barwników itp.), ponieważ ich przyswajalność jest lepsza niż zwykłej wody niegazowanej (bardziej nawadniają organizm). W kwestii łóżeczka delikatnie dopytajcie. Czas ucieka a jeśli teściowie go nie kupią musicie przecież je zamówić sami. U mnie pogoda też okropna od kilku dni. Strażacy umacniają nawet wały przeciwpowodziowe... MadzixD jeśli masz się denerwować to może podejdź gdzieś na KTG po prostu. U nas ma je wielu lekarzy w prywatnych gabinetach a koszt wykonania to 20zł. Za darmo można je też zrobić w szpitalu kiedy coś człowieka niepokoi. Ja mam do szpitala 25 km, więc nie opłaca mi się jeździć. BeaciaW mój A. też koło mnie biega jak najęty. Przywiózł mnie do domu, wsadził do łóżka i nie daje mi się ruszyć... Cesarka nie jest wcale taka zła. Powiem Ci, że nie tylko ułożenie dziecka i wskazania medyczne ją wymuszają. W szpitalu jest sporo dziewczyn, u których termin minął a porodu ni widu, ni słychu. W przypadku moich koleżanek z pokoju nie zadziałały zastrzyki i dwie kroplówki - jutro lekarze będą podejmowali decyzję co dalej, ale najprawdopodobniej skończy się to u nich na cc (lekarz mówił, że kroplówkę z oksytocyną podają max. 2 do 3 razy a potem cc). Madzialenka ja się zgłaszam :) Co prawda u mnie to już 37 tc, ale kilka dni temu wylądowałam w szpitalu praktycznie bez szyjki, z rozwarciem, skurczami i wypadł mi co najmniej częściowo czop. Dzisiaj lekarze wypuścili mnie do domu i powiedzieli, że jeśli będę leżeć, to nic złego się nie stanie. Nie martw się na zapas, bo Twój stres odbija się na dziecku i to tylko pogorszy sprawę. Sporo dzieciaczków rodzi się w 36tc i nic im nie jest. Co najwyżej lekarze będą próbowali zatrzymać poród na dwie doby żeby podać Ci sterydy na rozwój płuc. Na pocieszenie powiem Ci jeszcze, że 1,5 tygodnia temu nasza córeczka ważyła 2300 g, w nocy z niedzieli na poniedziałek już 2700 a dzisiaj 2900 :) Maluchy szybko rosną. Trzymam za Ciebie kciuki w każdym razie. Polinka w takim razie dobrze, że jesteś pod obserwacją cały czas a dwa tygodnie szybko miną.
-
Obiecuję, że wrócę do domu i grzecznie pójdę do łóżka - grunt, że własnego :) Mam też wykupić cały zapas luteiny, NO-SPy i magnezu, więc może jakoś wytrwamy w dwupaku do wtorku przynajmniej. MadzixD może zadzwoń do gina, bo z tym nie ma żartów. Ból kręgosłupa może wskazywać na skurcze w odcinku krzyżowym (co ciekawe one nie są odnotowywane przez KTG, a mnie tak bolało i chwytało przez kilka dni, ale z powodu dobrych wyników badania nie zwracałam na to uwagi), do tego masz bóle menstruacyjne i ruchy małego... Ja miałam bardzo podobnie. Lepiej zawsze podjechać do lekarza i nawet dostać kroplówkę niż urodzić dużo wcześniej. Tusiaa piękne foteczki! Ja pewnie będę żałowała, że nie zrobiłam żadnych w ciąży, ale nie czuję się specjalnie atrakcyjna teraz... Polinka Bruno waży tyle samo co moja mała i termin cc też pewnie będziemy miały zbliżony, bo jeśli nic się do tego czasu nie wydarzy, to ja 26 maja idę do szpitala :) A Ty musisz tam leżeć już do końca? Ja się cieszę strasznie na kilka dni w domu, bo tęsknie za A., naszym łóżkiem i łazienką tylko dla mnie... Pipi ja wczoraj na KTG miałam skurcze po 120 i też nic nie czułam... Po luteinie mi przeszło szybko. Teraz wypuszczają mnie na ponad tydzień do domu. Mam nadzieję, że nic się w tym czasie nie wydarzy, bo to wieczorne KTG trochę mnie przestraszyło, ale szef ginów-ordynator stwierdził, że na tym etapie ciąży skurcze to norma po prostu i jeśli będę leżała i brała leki, to będzie ok. Ogólnie lekarze mówią, że mała się rozpycha i jest bardzo aktywna, bo ma dużo miejsca w brzuchu. Po tym i po USG stwierdzili też, że pępowina jest długa i w niczym jej nie zagraża, bo dziecko fika cały dzień, więc nic go nie blokuje. Mnie za to boli brzuch od jej aktywnego stylu życia i dlatego mogę nie czuć skurczów... Skomplikowane to ;)
-
Dziubala termin czerwcowy został oprotestowany przez moją córkę ;) a to uparta bestyjka jest. Byłam przed chwilą badana przez ordynatora oddziału w obecności 4 innych lekarzy, w tym mojego gina i wszystko się ponoć ładnie obkurczyło i pozamykało! USG dobre. Mogę iść do domu na kilka dni, ale mam zaraz przyjeżdżać gdyby cokolwiek mnie niepokoiło a we wtorek najbliższy ustalam dokładny termin cc.
-
Inga też tonęłam w ciuszkach do prasowania jeszcze 1,5 tyg. temu. Na szczęście udało mi się dokonać dzieła zanim trafiłam do szpitala. Co do wagi mojej córeczki od niedzieli przybrała 200g, więc waży już 2900 :) oczywiście w przybliżeniu... Jedzonko mi A. dowozi oczywiście, ale jakoś nie mam tu zbyt wielkiego apetytu. Pipi tak, o fenoterol mi chodziło. Na mnie podziałał, ale tylko chwilowo... Po dobie spokoju wczoraj wieczorem znowu miałam skurcze. Na szczęście udało się je wyeliminować samą luteiną i magnezem (i czymś tam jeszcze, ale nie pamiętam co to było). Teraz jestem po kolejnym USG i czekam na badanie ginekologiczne. Podkładów też mam dwie paczki plus cztery sztuki tych dużych na łóżko, bo mój szpital ich nie gwarantuje. Ancia co do mojego "rozpakowywania się" to różnie może być... We wtorek lekarze mówili, że nie ma już szans na zatrzymanie porodu a teraz... wszystko się uspokoiło. Na pewno nie zrobią mi cc później niż 26 albo 28 maja, bo to już wynegocjowałam :) Gdyby - odpukać - szyjka się zamknęła i nie było skurczów, to może nawet wypuszczą mnie stąd na parę dni. Polinka ja na szczęście nie leżę na patologii, bo tu nie ma takiego oddziału. Jestem na położniczym, więc napatrzę się i nasłucham tylko na to i o tym, co nas wszystkie czeka. Z tymi Twoimi badaniami i USG, to na prawdę wkurzające... Ja przekroczyłam próg szpitala i od razu miałam robione KTG, USG, USG szyjki, badanie ginekologiczne, morfologię, mocz itp . Od niedzieli codziennie mam 3xKTG i badanie ginekologiczne. Po drodze jeszcze dwa USG miałam robione... Jakiś dziwny ten Twój szpital... Mam nadzieję, że Twoje zdrówko już lepiej. Fajnie, że rodzinka Cię odwiedzi. Dziubala artykuł ciekawy, ale ja bym nie ryzykowała z czekaniem aż zacznie się akcja porodowa. Powód jest prosty... u mnie się zaczęła i poza wzmożonymi ruchami dziecka, co mnie wystraszyło z powodu pępowiny, nie czułam kompletnie nic. W poniedziałek rano miałam rozwarcie, praktycznie zero szyjki, KTG szalało kreśląc regularne skurcze a trzech lekarzy patrzyło na mnie pytając: pani na serio tego nie czuje? Jeśli to stałoby się w domu ja nie zdążyłabym dojechać do szpitala, bo poczułabym dopiero skurcze parte a przy wskazaniach do cc czekanie na nie to raczej kiepski pomysł. Może kobieta, która już ma dzieci potrafiłaby do strzału poznać, że coś się zaczęło dziać. Ale leżę tu już na drugiej sali i rozmawiałam z czterema pierworódkami - żadna nie wiedziała, że ma skurcze. Dwie dziewczyny u mnie w pokoju mają wywoływany od dwóch dni poród (zastrzyki, kroplówka - na razie się nie udało, dzisiaj jedna ma drugą próbę). One też leżą przy mnie pod KTG i kiedy rysuje się tam duży skurcz śmieją się, że nic nie czują... Okazuje się, że w praktyce to nie jest takie proste. Pościel... ja kupiłam z AMY coś takiego i jestem zadowolona. Baldachimy i inne ozdobniki sobie odpuściłam. Karuzelę dostałam po siostrzenicy. Bia dopiero teraz wzięłaś L4? Kurcze, jestem pełna podziwu dla Ciebie. Odpoczywaj dziewczyno, bo to ostatni moment. BeaciaW ja bym chyba na Twoim miejscu tam zemdlała... Mam nadzieję, że krwawienie minęło. A salowe niech się ugryzą, bo to ja miałam rację ;) Od wtorku rano nie miałam kroplówki, więc po co mam się męczyć z wenflonem? Chyba tylko po to, żeby oszczędzić pielęgniarkom czasu na wkłuwanie się... Emwro nie martw się wynikami badań moczu. Ja w ciąży ciągle mam z nimi coś nie tak, ale to ponoć dotyka większość mam. Marcosia moja mała też ma foteczkę z USG z wydętymi usteczkami. Strzeliła pewnie małego foszka, bo ona nie lubi jak ktoś ją dotyka. Skopuje regularnie czujniki od KTG a dzisiaj na USG kopała bezczelnie pana doktora... Pozdrawiam ze szpitalnego łóżka :)
-
Ancia dzisiaj koleżance z pokoju próbowali wywołać poród kroplówką, ale - pomimo, że zrobiła kilka kilometrów szpitalnym korytarzem - nic z tego nie wyszło, więc posłała męża po kebaba na pocieszenie. Ja mam tutaj słaby apetyt i nie kończącą się zgagę z niewiadomych przyczyn. Salowymi się nie przejmuję - teraz weszła nowa zmiana i wróciły te miłe. Co do terminu mojego cc, to zobaczymy jak będzie. Mam nadzieję że za kilka dni będę już po. Pipi mnie te kroplówki dobijały juz po dwóch sztukach. Wczorajsza była 12-godzinna i zatrzymywała skurcze ale jednocześnie u matki wywoływała niemal arytmię... Nie wiem czy miałaś taką, ale współczuję Ci z całego serca leżenia całymi dniami z taką"smyczą". Sterydów dostałam już dwie dawki, dzisiaj czeka mnie jeszcze trzecia... Bardziej zamartwiam się o to, co będzie jeśli teraz wszystko ustanie... Wiem, że to głupio brzmi, ale nie chcę leżeć tu plackiem czekając na rozwój sytuacji... Dzisiaj nie miałam skurczów. Werka 6kg? Wow, jak ona była w stanie go nosić po porodzie? Margi poczekaj jeszcze trochę i wiesz mi, że lepsze to niż szpital.
-
Kurcze... Kusicie tymi naleśnikami i truskaweczkami a ja na szpitalnych specjałach. Nie jestem bynajmniej francuskim pieskiem, ale bułka z kawałkiem brzydko pachnącej pasztetowej to raczej nie dla mnie... Obiady względne z tym, że bez przypraw kompletnie i codziennie takie same. Chyba poślę mojego A. po jakieś ciacho albo coś... Polinka szkoda, że Ty i reszta rodzinki jesteście przeziębieni... Mają Cię chociaż jak odwiedzić? Tutaj w szpitalu jest okropnie duszno, więc też wietrzymy cały czas. Ancia lepiej odpocznij i sprawdź czy ból minął... A maluszek z wczoraj faktycznie z wagą 5,1kg - wygląda na miesięczne dziecko. Ja teraz zastanawiam się czy nie mam za mało ciuszków w rozmiarze 56, nie mówiąc już o 50, bo tych nie mam wcale... Mała waży teraz tylko 2,7 kg. Chyba, że uda mi się jeszcze poleżeć kilka dni, to może dobije do 3kg... A za wenflon ponoć obgadały mnie salowe w kantorku, że taka delikatna jestem... Ale nie mam zamiaru się przejmować. Wyjęli go ze 3-4 h temu a ja nadal ledwie ręką z bólu mogę ruszać. Dziubala jeśli Polinka mnie nie uprzedzi, to pewnie tak. Żal mi tylko tego mojego maleństwa. W każdym razie jestem tu uziemiona do cesarki a lekarze nie mają zamiaru czekać tygodniami. Niby dzisiaj skurcze ustąpiły, ale lekarze dają mi max. kilka dni. Wagi faktycznie bardzo skrajne, ale pierwszy chłopczyk na bardzo wysokiego ojca i sporą mamę a drugi ma tak niską masę urodzeniową, bo matka paliła przez całą ciążę... Dziecko jest uzależnione od nikotyny :( Strasznie to smutne że niektórzy nie potrafią się opanować... Ja się modlę żeby moja córeczka trochę urosła i żeby miała rozwinięte w pełni płuca a inne matki palą bezstresowo jak smoki.
-
A my sobie leżymy i czekamy co przyniesie dzień. Nie wiem tylko czy chłonięcie szpitalnych klimatów pozytywnie na mnie wpływa, ale i tak nie mam wyjścia. Patrzę więc na dziewczyny po cesarkach. W nocy zmienili mi salę i teraz leżę z dwoma innymi, które mają mieć wywoływany poród sn. Ale te dwie koleżanki z poprzedniego pokoju to dwie skrajności. Pierwsza urodziła chłopca o wadze 5kg 100 a druga (w terminie) chłopca 1 kg 700... Ja dzisiaj rano nie miałam skurczów, więc wynegocjowałam wyjęcie wenflona, bo po dwóch dniach non-stop z kroplówką w łapie już nie czułam ręki z bólu i nic nią nie mogłam robić a to prawa była. A tak na marginesie dziewczyny na prawdę uważajcie i obserwujcie swoje ciała. Okazuje się, że skurcz nie koniecznie musi się objawiać tak, jak nam się wydaje... Ból w odcinku krzyżowym, menstruacyjny czy prężenie się dziecka i twardnienie brzucha to już znak, że coś się dzieje i nie ma co czekać, tylko trzeba to sprawdzić! Pozdrawiam gorąco dwupaczki ze szpitalnych wczasów.
-
Cześć Dziewczyny! Co do mnie, to raczej nie mam co się nastawiać na dłuższe leżenie w szpitalu... Na KTG wychodzą mi regularne skurcze. Lekarze powiedzieli że niewiele da się już zrobić. Dają mi sterydy na płuca i mówią że to kwestia 3-4 dni do wykonania cc. Leżę na razie pod kroplówką zatrzymującą skurcze. Dzisiaj trzech lekarzy nie mogło pojąć jak ja mogłam ich nie czuć... Mam wolną tylko lewą rękę, więc wybaczcie że nie odpowiem na inne tematy
-
Dziubala miałam planowo iść do szpitala 21 maja ale moja córka postanowiła ubiec Polinkę o kilka, w porywach kilkanaście godzin i trafiłam tutaj w nocy. Wczoraj wieczorem mała zaczęła szaleć w moim brzuchu tak bardzo, że nie wiedzieliśmy co się dzieje. Po jakimś czasie mi było słabo z bólu i dostałam skurczów w odcinku krzyżowym. Nie mogłam się dodzwonić do gina więc pojechaliśmy do szpitala prosto. On oddzwonił kiedy byliśmy już w drodze i powiedział że bardzo dobrze robimy. Oczywiście czekaliśmy na lekarza i ktg 50 minut... Gdyby małej coś wtedy stało to chyba bym własnoręcznie podziękowała personelowi. Okazało się że to nie jest wina pępowiny. To u mnie szyjka skróciła się poniżej 2,5cm i mam małe rozwarcie oraz lekkie skurcze. Dostałam sterydy na rozwój płuc i kroplówkę żeby je zatrzymać. Na razie leżę plackiem i egoistycznie chcę do domu...
-
Marcosia mi się jakoś mała nie śni... Mam różne sny, ale nigdy nie jestem w nich nawet w ciąży. Co do paznokci, to chyba nie mam tyle samozaparcia;) Emero z tym posiewem, to ładnie Cię urządzili... Mi lekarz pobrał i oddał do analizy, tylko coś za to dopłaciłam do wizyty. A kanary są nieubłagane niestety... Margi super masz siostry, że pomyślały o baby shower. Pozazdrościć tylko. BeaciaW moja torba niestety do najmniejszych nie należy. Może mnie z nią nie wyrzucą... A co do zakłócania mojego spokoju to najgorsze jest to, że gość od montażu domofonu włączył mi nagle wiertarkę udarową centralnie przy drzwiach i mała się tak w moim brzuchu zerwała, że myślałam, że wyskoczy. Potem nie ruszała się przez godzinę a ja umierałam z nerwów, bo to do niej nie podobne... Teraz jest już w miarę ruchliwa znowu. Ale nie wiedziałam, że maluch w brzuchu może tak na huk zareagować... Pipi trzymaj się dzielnie! Na pewno będzie dobrze. W razie czego jesteś pod dobrą opieką a maluszek też jest już całkiem spory.
-
Witam wszystkie mamy! Ale tutaj ruch... Ja mam dzisiaj 13-tego w piątek - na szczęście podchodzę do tego humorystycznie... Koło mojego bloku robią nową drogę i o 7 rano włączyli jakieś buczące ustrojstwo, które zakłóca mi spokój do teraz. Zamknęłam okno i próbowałam się jeszcze przespać i wtedy na klatce schodowej pan montujący domofony odpalił wiertarkę... Wierci nadal jakby ktoś pytał. Zrezygnowana wstałam i poszłam pod prysznic. Spuściłam sobie na głowę lodowatą wodę, bo jak się okazało nie ma gazu. Pan ze spółdzielni mieszkaniowej powiedział, że przecież były ogłoszenia... taaa, chyba parafialne, bo wczoraj z nudów czekając aż A. po mnie przyjedzie prześledziłam całą gablotę informacyjną na dole i ostatnie ogłoszenia tam było z 7 marca. Ale nic to... Dam radę... Ja trochę się uspokoiłam. Wczoraj byłam na KTG i widać, że pan ordynator się mną przejął, bo co chwila zaglądał do gabinetu położnej. Mała się tak wierciła zresztą, że sam musiał wyszukać tętno i mnie podłączyć, bo położna miała problem. Z malutką wszystko w porządku - ma dobre tętno i jest baaardzo ruchliwa. Mam poczekać do tego nieszczęsnego 20 maja i albo szpital i tydzień leżenia co najmniej, albo od razu cc. Oczywiście w przyszłym tygodniu też idę na KTG. Nie wykluczam też, że coś samo się wcześniej zacznie dziać. Mam bóle w odcinku krzyżowym i zbliżone do menstruacyjnych bóle brzucha. Na razie NO-SPa daje radę, ale to już zwiastuje, że mała wybiera się na świat :) Ja osobiście nie mam nic przeciwko temu, tylko jeszcze na tę komunię 18 maja chciałam się załapać. Po niej niech się dzieje wola nieba, bo to będzie już początek 38 tc. Fiolek_86 a my w Polsce narzekamy, że teraz po cc po trzech dobach do domu wypuszczają... Z drugiej strony... ja nie lubię szpitali. Tylko, że faktycznie ciężko się tak od razu w 100% samej zająć maleństwem po porodzie. Co do wagi, to pewnie też mam już 14+ a od tyłu faktycznie mojej ciąży nie widać - wszystko poszło w brzuch i w biust. A lekarz ostatnio mi powiedział, że mam malutki brzuszek No... skoro tak twierdzi. Ze skurczami koleżanka z UK mówiła, że jak miała rzadsze niż 8 minut chyba, to ją do domu odesłali i kazali wrócić jak będą częściej, więc co kraj to obyczaj... MadzixD tylko się przed tymi egzaminami nie denerwuj, żebyś dotrwała do połowy czerwca ;) A ruchy według mojego gina wystarczy liczyć dwa razy dziennie, kładąc się po posiłku na plecach. Tak, jak dziewczyny pisały - ma być co najmniej 10 na godzinę. Kamryśka u mnie niby wszystko gotowe, ale mam termin na 2 czerwca a chyba jeszcze przesunie się na koniec maja, więc nie mam wyjścia. Napisz jak u Ciebie. Werka83 moja najstarsza siostra omal nie urodziła na korytarzu w szpitalu. Po terminie trafiła tam z podejrzeniem zatrucia wodami płodowymi. Dali jej kroplówkę na wywołanie i zostawili na korytarzu. Cała akcja trwała może 30 min od przyjazdu do szpitala. Mówi, że poczuła skurcze i zaczęła krzyczeć, że to chyba już a pielęgniarka jej na to: kochana, Ty tu jeszcze przynajmniej ze 2 godziny poleżysz. Dobrze, że podszedł do niej lekarz i sprawdził co i jak, bo zdążył tylko pchnąć wózek na salę porodową i po 5 minutach mała była na świecie. Nie zdążyli jej naciąć ani nic... Ale miała niemal bezbolesny poród, bo mega krótki. A co do cc... Ja tam skonfrontowałam mojego lekarza z tym drugim ginem i negocjuję termin cesarki. Najwyżej się obrazi, ale w końcu chodzi o mnie i moje dziecko a nie o jego dumę. Polinka to urządziłaś sobie dzisiaj w domu salon piękności przed wyjazdem do szpitala :) Ja mam we wtorek fryzjera z kolei. Może jakoś wysiedzę. I mnie też ogarnia panika, ale ja tak mam na sam dźwięk słowa "szpital". Jakoś nie mam ochoty leżeć na patologii, bo boję się, że jeszcze bardziej mnie to zdołuje i zestresuje. W domu mi wygodnie... A co do torby, to oczywiście zapomniałam kupić podkłady na łóżko... U mnie w szpitalu niby niczego nie wymagają, poza podkładami dla mamy, podpaskami, pampersami jeśli się chce ich używać i kremem do pupy dla malucha. Ja biorę ze sobą też ubranka dla małej, bo niby nie trzeba, ale pielęgniarka mi powiedziała, że szpital korzysta z pralni, która wygrała publiczny przetarg i nie wiadomo w czym tam piorą... Wolę mieć swoje ciuszki w takim razie. Dziubala jestem spakowana :) Mam luz w torbie, ale małą spakowała osobno, więc w razie czego po decyzji lekarza wrzucę jej rzeczy do mojej torby i będzie full. Żeby mnie tylko z taką dużą wpuścili na oddział ;) Widzę, że Jaś rośnie. Co do granic błędu w wadze na USG, to najśmieszniej jest np. kiedy głowa jest według aparatu o dwa tyg. starsza niż reszta ciała... BeaciaW moja mała też ma takie chwilowe drżenia nie wiadomo skąd. Jak mały psiak, któremu coś się śni i nim trzęsie. I też trudno ją oszukać czymś do picia. Ledwie wstanę, to muszę przynajmniej jogurt zjeść, bo biedne głodne dziecko budzi się razem ze mną i się kręci. Tusiaa1 ale masz powera :) Ja bym tak chciała, ale mój A. zakazał mi nawet łóżko ścielić, bo muszę uważać na małą a boli mnie brzuch co chwila... Inga w kwestii porodu, to ja mam cc, ale widziałam na początku ciąży, że mój mężczyzna nie bardzo się garnął do wspólnego porodu. Myślę, że ojca dziecka nie ma co zmuszać, bo znam takich, których żony na siłę przekonały i potem oboje żałowali. We wstępnej fazie porodu dobrze mieć partnera przy sobie, ale potem dla obojga to może (ale nie musi) być stres.
-
Inga ja też mam małą "córeczkę tatusia". Wystarczy, że on położy rękę na moim brzuchu a mała wystawia w tym miejscu pupę i bark do głaskania :) Tylko ja na tym cierpię, bo przy okazji królewna odpycha się stopami od mojego lewego boku, co delikatnie mówiąc boli...
-
Cześć dziewczyny! Ja też po ciężkiej nocy. Muszę chyba uspokoić nerwy, bo późnym wieczorem mnie chwycił taki ból brzucha i skurcze w okolicy krzyżowej, że cieszę się, że jakoś udało mi się w końcu zasnąć. Na szczęście wszystko przeszło i teraz mam zamiar zabrać się za pakowanie torby do szpitala, chociaż strasznie mi się nie chce. Tylko w plecach mnie ciągle łupie - to tak, jakbym sobie obiła kość ogonową... Dziubala moja siostra ostatnie dziecko rodziła w tym dziwnym szpitalu sześć lat temu, ale koleżanka w ubiegłym roku i mówi, że niewiele się zmieniło. Oni uważają, że noworodki nie powinny być przy mamach, bo na oddział przychodzą odwiedzający i roznoszą bakterie (tak to tłumaczą przynajmniej). Zresztą warunki lokalowe w tym szpitalu też nie są najlepsze, dlatego nawet się nad nim nie zastanawiałam. Co do bólu w bokach, to ponoć pojawia się też przez wydzielanie się relaksyny, która ma spowodować rozluźnienie stawów przed porodem, ale to wpływa przede wszystkim na ból w biodrach - nie wiem jak jest u Ciebie... Mnie kolana też łupią na zmianę pogody, ale mają prawo (jedno po wypadku, drugie wysiadło kilka lat temu przez nadmierne przeciążanie, bo oszczędzałam automatycznie to pierwsze - teraz mam co jakiś czas zapalenie stawów przez to). Polinka co do akcji dla przedszkolaków, u nas w mieście coś takiego jest organizowane co roku i zapraszane są tam wszystkie przedszkola. Poza programem edukacyjnym, czyli konkursem na znajomość "przepisów" i zgadywankami dla dzieci zjeżdżają się Straże Pożarne, Straż Miejska i Policja. Prezentują samochody, motocykle, psy policyjne i poszukiwawcze (grupę OSP mamy taką specjalistyczną), sprzęt do gaszenia pożaru. Dzieci mogą włączać syreny, przebierać się w mundury czy "bawić" kajdankami nawet. Policja przygotowuje na sporym odcinku takie specjalne miasteczko, przez które przechodzą podzielone na grupy przedszkolaki ucząc się bezpiecznych zachować w praktyce. Fajna sprawa. U nas to organizują służby mundurowe i władze miasta we współpracy. Może dobrym pomysłem dla Waszych dzieciaczków byłoby załatwienie dla maluchów odblasków? Zapytaj kolegę z Policji, bo wiem, że wydziały prewencyjne i ruchu drogowego często mają opaski i znaczki odblaskowe "na rozdanie" w ramach edukacji i bezpieczeństwa dzieci i młodzieży. Jeśli nie, to opaski odblaskowe kosztują grosze w sklepach BHP i na allegro. A pomijanie części dzieci przy takich akcjach to faktycznie niezbyt ładne zachowanie... Ciesz się, że Twoja córeczka przynajmniej te sukienkę czasem da sobie założyć :) Jedna z moich siostrzenic ma teraz 9 lat a sukienkę miała na sobie może ze dwa razy w życiu. Pamiętam jak dziś kiedy przyszła na moje urodziny mając może ze trzy latka w sukience i ze łzami w oczach powiedziała na wejściu: ciociu, dasz mi coś do ubrania? Bo ja nie będę taka! A zainteresowania Twoja mała ma jak najbardziej na miejscu. O motocykl też bym drżała, ale lepsze to, niż mała Barbie. Emwro z tymi bólami miałam w nocy podobnie, więc współczuję... i też nie mam siły na zakupy już. Oświadczyłam mojemu A., że z naszego czwartego piętra mogę zejść (a potem wyjść rzecz jasna) max. raz dziennie i niech nikt nie wymaga ode mnie więcej, bo urodzę jeszcze w tym tygodniu. Większość ciuszków dostałam od osób, z których części nawet nie znam :) Moja siostra dostała je dla mojej siostrzenicy kilka miesięcy temu. Mała niektórych nie zdążyła założyć (kilkanaście rzeczy miało metki nawet), bo urodziła się spora i teraz mając 11 miesięcy nosi ciuszki na 18...
-
Ancia_p miałaś straszny początek ciąży, ale powiem Ci, że obie moje siostry i moja mama miały podobnie... Zwracały wszystko, co tylko do ust wzięły i to nie tylko w pierwszym trymestrze, ale praktycznie przez całą ciążę. Oczywiście we wszystkich przypadkach kończyło się szpitalem, anemią, mama miała ze mną w ciąży kilka razy przetaczaną krew... Ale moje siostry mają łącznie pięć zdrowych córek, więc chyba po prostu taka ich "uroda". Ja mam chyba inne geny, bo mdłości okropnie mnie męczyły, ale w czwartym miesiącu to przeszło jak ręką odjął. Zobaczysz, że u Ciebie wszystko dobrze się skończy ;) emwro właśnie USG 3D mam robione przez całą ciążę, bo takie na wyposażeniu ma mój gin prowadzący (jest specjalistą od badań prenatalnych i mam nadzieję, że wie co robi). Do cesarki i tak mam wskazania. Pytanie tylko kiedy mi ją zrobią... Nie chcę jej robić za wcześnie, ale jestem już w 36tc, więc nie obrażę się jeśli "rozpakują" mnie za dwa tygodnie. A Twój mężczyzna jest sam sobie winny jeśli nie włączył się czynnie w zakup łóżeczka. Mój ma to samo - nie chce mu się nawet spojrzeć co zamawiam a potem wielkie oczy robi. BeaciaW w kwestii badań prenatalnych, ja się zdecydowałam "tylko" na USG prenatalne, bo tam widać wady, które można usunąć operacyjnie jeszcze w ciąży albo tuż po porodzie. Inga właśnie taki mam zamiar. Do szpitala wybieram się za maks. 1,5 tygodnia, chociażbym tam miała wejść siłą. Do tego czasu obserwacja i KTG. A rodzina ma to do siebie, że nawet nie zauważa, że człowieka stresuje... Wszyscy na raz chcą dobrze a wychodzi jak zawsze... Polinka dzięki za szczegółową odpowiedź. Ja mam listę zrobioną co mam zabrać (dzięki Wam na forum a nie szpitalowi, bo w szpitalu przez tel. twierdzą, że prawie nic nie trzeba mieć, ale znajome, które tam rodziły mówią co innego...). Chodziło mi zasadniczo o podział szpitalnego "bagażu" i liczbę toreb. Też spakują się wstępnie na pobyt+cc a małą osobno. Najwyżej mój A. mi dowiezie resztę rzeczy w razie potrzeby. Tak jak napisałaś, wolę zostać uznana za panikarę niż coś zaniedbać. Dlatego nie będę oponować przed położeniem się w szpitalu. Mój gin powiedział, że da mi skierowanie, tylko do wcześniejszego cc miał "ale". Dziubala tak właśnie mówili mi lekarze, że pępowina jest groźna podczas porodu i w ostatnich tygodniach ciąży, kiedy ma się zacząć akcja porodowa. Dobrze, że trafiłaś na przytomnego lekarza. Mi nikt cesarki nie odmówi, bo mam wbite w kartę wskazania. Nie chcę tylko ryzykować, że coś się wydarzy w tych dwóch ostatnich tygodniach. Ten ordynator jest niestety z innego szpitala. Nie bardzo chcę tam rodzić, bo panują tam jakieś dziwne praktyki. Moja siostra miała tam dwie cc i niby bardzo nie narzekała, ale... wtedy się jeszcze leżało po cc przez 5 dni w szpitalu, a tam prawie w ogóle nie dają matce dziecka. Ono leży na sali dla noworodków i koniec. Matki po sn dostają dzieci do karmienia, po cc nie - są karmione butelką. Mama ma przy sobie malucha może z 30 minut dziennie łącznie... Ojciec może sobie go pooglądać przez szybę w wyznaczonych godzinach... Jaja normalnie. Dla niektórych to może komfort, że po cc mogą sobie odpocząć. Ja chcę mieć małą przy sobie i móc się nią zająć. Moja siostra żadnej z tych dwóch córek nie była w stanie karmić piersią. One nie chciały ssać mimo wielkich wysiłków, bo przez 5 dni po narodzinach jadły tylko z butelki. Dlatego ja chcę poczekać do wizyty u mojego gina, wziąć od niego skierowanie i iść mimo wszystko do tego drugiego szpitala. Termin cc będę twardo negocjować ;) Do tego czasu (1,5 tyg.) mam chodzić na KTG do tego ordynatora, bo on ma gabinet u mnie w mieście (niestety, max. 2 razy w tygodniu). Żeby było śmieszniej - obaj panowie tj. mój gin i pan ordynator dobrze się znają, bo mój gin. robi u ordynatora w gabinecie USG prenatalne raz w tygodniu (przywozi własny aparat po prostu). Może się jakoś w sobotę dogadają co do mojego losu bez mojego udziału...
-
Marcosia ja też strasznie dużo piję... Ostatnio aż sama się zdziwiłam, bo zauważałam, że pochłonęłam w ciągu kilku godzin trzy litry wody niegazowanej, kawę zbożową, dwie herbaty i dwie szklanki soku (woda się skończyła...). Do WC latam non-stop a mimo to ciągle słyszę od gina, że mam więcej pić (gdzieś to zauważa po wynikach badań moczu, że mam lekkie odwodnienie - nie wiem jakim cudem). Polinka z tymi zakupami w necie już tak niestety bywa. Jedyne co możesz zrobić - jeśli kupiłaś na allegro - to dodać im negatywną opinię... Ja miałam kiedyś całą przeprawę z Grouponem z kolei, ale to długa historia. Co do zakupów, to mojego ukochanego trudno zmusić, żeby coś sobie kupił do ubrania, "bo przecież on wszystko ma". Ciesze się więc, kiedy już uda mi się go namówić na zakupy ubraniowe. Na szczęście robi je szybko i sprawnie. Kiedy idzie ze mną, to z kolei szybko go siły opuszczają i zostaje na ławeczce przed sklepem najczęściej. Potem dzwonię na jego komórkę z przebieralni żeby mnie w czymś zobaczył jak nie mogę się zdecydować. W kwestii cewnika, to nie straszcie nawet... Na wszelki wypadek zapytam i będę błagać o założenie go po znieczuleniu. BeaciaW dobrze, że Ci już lepiej. Dzięki za wsparcie. Ciągle wsłuchuję się w siebie, bo nie pozostało mi nic innego... Sprawdziłam już nawet ceny dopplerów na Internecie, żeby monitorować tętno dziecka, ale raz, że ponoć to nie takie łatwe i można przez ten aparat wpaść w paranoję zamiast się uspokoić, a dwa, że jeden Pan ze sklepu medycznego zadał mi mądre pytanie: a co pani zrobić jeśli tętno zaniknie? No właśnie nic... Więc co mi daje ten doppler. Do kosmetyczki też powinnam się wybrać, ale chyba ograniczę się do fryzjera, bo jakoś nie mam siły na więcej. 18 maja mam komunię i roczek siostrzenic, więc przynajmniej włosy muszę ogarnąć. Dziubala w tej całej sytuacji najbardziej wkurzyło mnie to, że zamiast mnie uspokoić, to wszyscy mnie denerwują - ordynator, rodzina (pewnie nie specjalnie, ale jednak...). Tylko mój gin prowadzący zachował spokój. W sumie mała jest tak owinięta od ponad 1,5 miesiąca. Rusza się normalnie i jest mega aktywna. Nie wiem czy to dobrze, czy nie zrobi sobie sama przez to krzywdy... Ona się zapiera nóżkami o mój lewy bok i wystawia bark i pupę z drugiej strony, kopie, wędruje ciałkiem z jednej strony mojego brzucha na drugą. Jeśli zaśnie, to maksymalnie na godzinkę i znowu daje czadu. Tętno i serduszko ma w porządku jak na razie. Zresztą miałam USG przedwczoraj a jutro mam się stawić na KTG. Boję się tylko, że nawet nie zauważę kiedy jej się coś stanie. A Ty jakie miałaś problemy z pępowiną jeśli można wiedzieć? Już podczas porodu, czy wcześniej? Tak szczerze, to liczę na to, że może mój gin zgodzi się na przyśpieszenie cc chociaż o tydzień. Nie wiem tylko jak go przekonać. Nie proszę przecież o cesarkę w ósmym miesiącu a w 38tc... A propos tego opisu cesarki na majówkach... sama nie miałam cc, ale rozmawiałam z siostrą wielokrotnie i towarzyszyłam jej i mojemu szwagrowi przy narodzinach dwóch siostrzenic. Myślę, że ta dziewczyna spodziewała się, że kompletnie nic nie będzie czuła, a ze znieczuleniem przy cc jest podobnie, jak z tym u dentysty - niby nie czujesz bólu, ale rwanie, ucisk, cięcie już tak. To jest nieprzyjemne, ale nie jest bolesne. Mnie tak składali po wypadku - przytomną pod znieczuleniem (80 szwów i kości na wierzchu) - więc mam jakieś tam porównanie. A! W kwestii robienia zakupów w towarzystwie małych dzieci, coś mi się przypomniało :) Moja siostra musiała kupić jakiś czas temu elegancką sukienkę na wesele. Pojechałyśmy na zakupy z dwoma siostrzenicami w wieku 2 i 5 lat. Weszłyśmy do eleganckiego butiku - wiecie, marmurowa posadzka, białe sofy itp... Wyszła do nas ekspedientka, która jadła coś na zapleczu, bo wycierała usta. Zaczęła nosić mojej siostrze sukienki do przebieralni. W sklepie byłyśmy tylko my. Na chwilę straciłam siostrzenice z oczu i zaczęłam ich szukać. Znalazłam... na zapleczu... Oświadczyły, że ta pani miała dobre ciastko Nie zdążyłam sprawdzić, bo całe zjadły zanim weszłam...
-
Cześć czerwcówki, Dzisiaj ja będę narzekać... A gdyby nie to, że kulturalnej kobiecie w ciąży nie wypada, to rzuciłabym chyba nawet kilkoma inwektywami. Wydawało mi się, że jestem kuloodporna a od dwóch dni ryczę, nie jem i chodzę cała roztrzęsiona. Nie wiem kompletnie co mam robić. Otóż w poniedziałkowy wieczór dostałam telefon z gabinetu tego ordynatora ginekologii, u którego byłam ostatnio w sprawie pępowiny, że mam do niego przyjechać jeszcze tego samego dnia jeśli mogę. Na miejscu okazało się, że aparat USG zaraportował mu po długim weekendzie, że ma awarię i wszystkie badania USG, jakie ten gin wykonał w ciągu kilku minionych dni były jednowymiarowe. Nie wiem na czym dokładnie polegała usterka, ale tłumaczył mi, że nie widział drugiego wymiaru a to wszystko zmienia. Dobrze, że w ogóle miał odwagę się przyznać, ale... No właśnie - zrobił mi drugi raz USG na innym aparacie i okazało się, że mała jednak jest owinięta i to dosyć ciasno (z tego, co widziałam, to podwójnie). Dodatkowo pan ordynator bynajmniej nie miał zamiaru mnie uspakajać. Powiedział, że taka sytuacja (tj. takie zapętlenie się dziecka) wcale nie zdarza się zbyt często i on by nie ryzykował. Gdyby był moim lekarzem prowadzącym w ciągu tygodnia przyjąłby mnie na oddział na dwa tygodnie, żebym była podpinana 3 razy dziennie do KTG, w razie potrzeby podał sterydy i przyśpieszył cesarkę. Na domiar złego kiedy wróciłam do domu moja mama powiedziała mi, że cała moja rodzina się martwi o tę pępowinę, bo nie chcieli mi tego mówić, ale dobra znajoma kilka tygodni temu z tego samego powodu straciła dziecko w 38 tygodniu. Też miała planowaną cesarkę i wiedziała, że dziecko jest owinięte pępowiną. Lekarze wmawiali jej, że nic złego się nie stanie. W 38tc jej synek nagle zaczął się szamotać w brzuchu i bezpośrednio po tym ona dostała skurczy. Zadzwoniła do lekarza, mąż wpakował ją do samochodu i ruszyli w stronę szpitala. W międzyczasie mąż wezwał też karetkę, bo bał się, że jest źle i że nie dojedzie do szpitala (mamy do niego 20km). Tę dziewczynę przenieśli do ambulansu w połowie drogi, ale wtedy nie było już czego ratować. Dziecko się udusiło. Przepłakałam całą noc i zadzwoniłam do swojego gina. Próbowałam zachować spokój, ale chyba chlipałam mu do słuchawki... Mój lekarz oczywiście zaczął mnie uspakajać. On nie widzi w tej pępowinie zagrożenia. Stwierdził, że takie sytuacje, jak przytoczona, są niezwykle rzadkie. Po moich pytaniach i naciskach wydusił w końcu, że największe ryzyko owinięta wokół szyi pępowina stanowi faktycznie wtedy, kiedy zaczyna się akcja porodowa (mają na to wpływ skurcze i wchodzenie dziecka w kanał rodny itp.). Wynegocjowałam u niego tylko tyle, że mam poczekać do 20 maja i wtedy na regularnej wizycie on może mi dać skierowanie na patologię ciąży. Będą monitorować małą na KTG, ale cesarki raczej nie przyśpieszą. Tylko kto mi zagwarantuje, że dotrzymam do 20 maja i że nie stracę dziecka między jednym a drugim KTG, bo o takich przypadkach też słyszałam? Sama już nie wiem co mam robić. Mam znajomości w innym szpitalu i pewnie udałoby mi się załatwić wcześniejszy termin cesarki, ale po pierwsze - nie chce zaszkodzić małej, szczególnie, że ona jest drobniutka; po drugie - ten szpital i znajomy lekarz nie bardzo mi odpowiadają... Z racji tego, że pewnie 21 maja trafię do szpitala mam pytanie - Polinka jak Ty się masz zamiar pakować? Nie jestem pewna terminu cc, więc nie wiem czy spakować tylko siebie, czy rzeczy dla małej też i czy brać od razu wkładki laktacyjne, piżamy do karmienia i podkłady, czy tylko spakować się na swój pobyt na patologii... Jak to wszystko podzielę, to wyjdzie na to, że muszę trzy torby przygotować. Na razie nie mam siły pakować ani jednej, bo mam mętlik w głowie...
-
Witam po dłuuugim weekendzie! Miło słyszeć, że nadal wszystkie jesteśmy (chyba) w dwupakach. Ja mam stan przedzawałowy na samą myśl, że został mi niecały miesiąc do terminu. Do tego rzuciłam okiem na wątek majówek, żeby sprawdzić co i jak i tylko mnie to przeraziło. Jedna dziewczyna opisywała tam swoją traumatyczną cesarkę i aż mi się odechciało... BeaciaW aż Ci zazdroszczę perspektywy sn... Mała ma jeszcze kupę czasu żeby się odwrócić - pewnie zrobi Wam miłą niespodziankę. Podczas tych skurczów właśnie tak oddycham - chyba robię to instynktownie. Zdarzają się codziennie, ale nie trwają długo, więc może jakoś wytrzymam chociaż do 20 maja. 18 maja mam komunię siostrzenicy, która jest moją chrześnicą i roczek drugiej, więc chciałabym jeszcze się na tę imprezę załapać... Ze spadochronem też bym skoczyła :) Pipi00 dobrze, że u Was bez zmian. Szkoda tylko, że tak daleko Cię wywieźli, ale masz przynajmniej szansę odpocząć, jeśli można to tak określić. Korzystaj, bo potem czekają nas nieprzespane noce ;) Fiolek_86 ja też miałam okropną zgagę non-stop, ale trochę mi przeszło kiedy brzuch mi się obniżył. Nic nie łykałam, bo jakoś nie lubię brać żadnych specyfików w ciąży. MartaTM5 imponujące aranżacje wnętrz. Super, że masz okazję skorzystać z talentu szwagierki - pozazdrościć tylko. Marcosia widzę, że miałaś intensywną majówkę wyjazdową. Ja już się na takie akcje nie piszę. Kiedy ostatnio (czyli jakieś 3 tyg. temu) wypuściłam się na całodzienne harce - zakupy+odwiedziny u trzech par znajomych+impreza sportowa, jako widz oczywiście - to umierałam już w samochodzie w drodze powrotnej i potem przez dwa dni mnie wszystko bolało. To forum jest m.in. po to, żeby móc sobie trochę pomarudzić, więc się nie krępuj. Polinka ja właśnie mam zamiar umówić się do fryzjera na farbowanie przed połową maja, bo potem nie liczę na to, że będę miała czas i siłę... Z oddychaniem i sikaniem mam tak samo, jak Ty... Oddycha mi się lżej, ale biegam non-stop do WC. W nocy tylko dwa razy, ale to chyba mój głęboki sen i lenistwo ;)
-
Margi mi już coś minimalnie wycieka od jakichś dwóch miesięcy. Na początku były to takie mikro-kropelki, ale teraz jest tego coraz więcej. Potrafi wycieknąć na raz kilka kropli płynu, który jest bezbarwny, lekko mleczny albo żółty. Muszę co jakiś czas nacisnąć na brodawkę żeby go wytrzeć za wczasu, bo dwa razy już obudziłam się z popołudniowej drzemki z wielkimi, mokrymi plamami na bluzce :) Ja we wtorek zaczynam 36tc. Myślę że to ostatnie przygotowania organizmu do pełnej laktacji po prostu. Pozdrawiam.