Skocz do zawartości
Forum

beaciaW

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez beaciaW

  1. Dianeczka - dobrze, że się odezwałaś, bo już zaczynałyśmy się po mamusiowemu martwić :) Zuzia to jeszcze nieduża jest! My na pneumokoki pewnie będziemy szczepić jakoś w styczniu. Z becikowym dużo formalności, ale żal oddać państwu te 1000zł :) Piechotą nie chodzi :) Iśka właśnie trenuje obroty na bok
  2. My już po spacerku, trochę mi dzisiaj wchodzą nogi w cztery litery, nie wiem czemu. Pogoda cudna, łaziłam w krótkim rękawku, Mysza pod kocykiem. Blania - oszzzz Ty, na profilowe sobie ustawiłaś moje ulubione zdjęcie z cyckami Kurde, skąd jest ten cytat?? Znam go i za cholerę nie mogę sobie przypomnieć. Z klątwą następnym razem spróbuję lepiej się postarać, ale nie obiecuję, bo mam mało praktyki A tak... obrazek oddaje 100% prawdy :) Super, że sobie poimprezujecie no i że macie taką możliwość w ogóle, że teściowa może zostać z Boryskiem na całą noc. A filmik to nie jestem pewna czy to koszmary, widać że mu się coś śni i jak to maluszek może jeszcze nie za bardzo potrafi sobie z tym poradzić. U Iśki tego nie zaobserwowałam, ale może bym spróbowała ją wtedy pogłaskać po główce dla uspokojenia. Monika - jasne, że nie ma co narzekać, ale czasami trzeba :) My prawie 4 lata temu byliśmy już jedną nogą zagranicą, też sporo nam się na głowę zwaliło, mojego I. wspólnik zrobił w czarnej d... i prawie nie mieliśmy wyjścia, bo raz że bez dachu nad głową, wynajmowaliśmy mieszkanie, dwa z mojej pensji nie utrzymalibyśmy mieszkania i nie przeżylibyśmy. Na szczęście los się do nas uśmiechnął, I. znalazł inne zajęcie, działa sam sobie i dla siebie, no ok, dla nas :) Ja się zawsze broniłam rękami i nogami przed wyjazdem, pomimo że język jako tako znam, ale nienawidzę zmian, jak już gdzieś zagrzeję miejsce i mi w miarę dobrze to mnie wołami nie wyciągną. MadzixD - łooo, nieźle z tymi pobudkami nocnymi, na pewno jesteś wypompowana. Może Alex odrobi dzisiaj w nocy i będzie ładnie spać. Dziubala - u nas tylko i wyłącznie załatwianie becikowego osobiście... Z gilgotaniem też Iśkę uwielbiam! W ogóle ona lubi jak ją np. włosami miziam po buzi heheh. Odnośnie naszych przywilejów i pomocy od państwa moim zdaniem i Dziubala i Monika macie rację. Dziubala z tym, że faktycznie jest coraz lepiej, natomiast jeszcze daleko nam do niektórych zachodnich krajów z "dobrobytem". Z drugiej strony prawda jest taka, że rządzący mogliby robić więcej, a z reguły robią tak, żeby na chwilę mieć spokój. Na przykład trafiło mnie ostatnio jak jeden z polityków debatował jak to "ciężko wyżyć z pensji poselskiej, tych 10 tys. zł"... Bez komentarza w ogóle.
  3. Dzień doberek :) Werka, specjalnie dla Ciebie wrzuciłam na dropa jeszcze ciepłe zdjęcie jak Mysza się bawi na macie, a ja w tym czasie zasiadam do forum hihih. Oprócz tego często jestem z Wami jak ją karmię no i wieczorem przed snem jak już wszystko ogarnę, albo nie ogarnę bo mi się nie chce Wczoraj historię z becikowym pisałam na raty w wordzie i później przekopiowałam. Widzę, że Maksio robi podobne postępy do Iśki, też wyciąga rączki do zabawek i przekręca się, na razie na jeden bok, no ale ledwo zaczęliśmy rehabilitację. Super, że neurolog stwierdziła, że jest zdrowy! Nie mniej jednak ważna jest dalsza prawidłowa pielęgnacja, bo nam ta fizjoterapeutka powiedziała że napięcie lubi wracać jak maluchy robią kolejne osiągnięcia/etapy, czyli jak zaczną siadać, raczkować itp. Także trzeba być czujnym :) Monia - tak jak pisałam, mój kuzyn wyjechał do Anglii z totalnym zerowym poziomem znajomości języka i był totalnym beztalenciem do nauki. Wiadomo, że jest ten strach przed nieznanym, ale będąc tam nie będziesz mieć wyjścia, nie zaszyjesz się z Aaronkiem w domu. Po pierwsze zadaj sobie pytanie co Cię tutaj trzyma, bo życie na dłuższą metę oparte o "zarzynanie się" (nawiązuję do tego co pisałaś) będzie nie do wytrzymania. Zwłaszcza jak Młody pójdzie do szkoły i tak jak to dziecko "mama daj na loda/piórnik/grę..." - ok, dzieciom się tłumaczy, że kasa to nie wszystko, wiadomo, ale jednak sporo się niestety o nią opiera... Pati, kiedy masz urodziny? Robercika wymioty pewnie i z przejedzenia i z wygibasów :) Kurde, ja jakoś się nie mogę doczekać na żadne darmowe paczki... Ania, może to też ta pełnia i dlatego gorsza nocka :) U nas na szczęście wróciło "do normy", czyli dzisiaj spanie non stop od 20.30 do 6.30. A ok. 9.30-10 zbieramy się na spacerek. A później biedactwo na rehabilitację... :(
  4. Monika - jak kotka jest wysterylizowana to nie powinna mieć rujki, tak więc w tej sytuacji stawiałabym na przeziębienie. A z życiem w naszej pięknej Polsce to też można by gadać i gadać. Żeby sobie radzić to bez kombinacji się nie obejdzie... Ze znajomymi to fakt, jest spora paleta różnorodności, ale nie powiem, często to procentuje, bo co rusz ktoś się "przydaje" w różnych sytuacjach. Pipi - no z naszymi przepisami to załatwianie pocztą na pewno by trwało i trwało Ale jak ja zaczęłam tym kretynom wysyłać pisma to stwierdziłam, że choćbym to miała ciągnąć nie wiadomo ile to nie zamierzam się tam pojawiać osobiście ani razu.
  5. Pipi, ale Dominiś przesłodko głuży! I jaki spokojniutki rano! Iśka jak się budzi to wstępują w nią świeże moce i jej monologi słychać wszędzie A z Ciebie śliczna dziewczyna i piękny miałaś brzuszek! Też że jeszcze wymyślili u Was 2013 rok, ciekawe na jakiej podstawie... Ania, u nas też ostatnio zdarza się marudzenie, nie wiadomo z jakiego powodu, więc zwalam to na ten długi skok. O tym miesięcznym dzieciątku już słyszałam, nie wiem co bym z taką lafiryndą zrobiła... szkoda gadać... Straszne to jest... Pati, jak widać wszędzie z becikowym mają jakieś swoje "widzimisię" i w ogóle nie jest to w żaden sposób unormowane. Może Twój Bąbel zaczął szybciej rosnąć, a jak je tak samo ciągle to się trochę "wyciągnął". My u teściowej będziemy w sobotę chyba, więc Iśkę zważę. Wiecie co... Nasze dzieciaczki właśnie mają +/- 4 miesiące. Wyobrażacie sobie teraz wrócić do pracy tak jak to było kiedyś?! Bo ja nie wyobrażam sobie, żebym miała teraz Myszę zostawić...
  6. Dzisiaj wszystkie mamy odpoczywają? :-)
  7. Nooo, Ania, już rosną Czerwcątka 2015 Takie sprawy jak becikowe powinny być tylko korespondencyjnie lub elektronicznie załatwiane... W końcu z dziećmi nie powinno się biegać po takich instytucjach...
  8. beaciaW

    Czerwcowe fasolki 2015

    Jak ja czekałam na ten wątek :-) Jestem mamusią Czerwcątka 2014 i na pewno nie raz z sentymentu będę śledzić Wasz wątek :-) Jeśli mogę oczywiście.
  9. W ogóle absurdem jest to, że mamy rok 2014, a dokumenty miały być z 2012 roku... Dokumenty powinny być bieżące bo rok 2012 mógł mieć niewiele wspólnego z obecnym dochodem.
  10. MadzixD, super wyglądacie :-) Kubek już wygooglowałam, muszę sobie zamówić :-) Ania, kiedyś becikowe było dla każdego, teraz nie można mieć dochodu wyższego na 1 os. łącznie z dzieckiem niż 1900 coś tam zł, nie pamiętam tej końcówki. Dla durnego tysiaka, które nawet nie pokrywa zakupu wózka, musisz się płaszczyć jakbyś miała dostać z 20 tys. Cieszę się że moja przydługawa opowieść Cię nie zanudziła :-)
  11. ...na marginesie to jeszcze czekałam aż z MOPSu zażądają dokumentacji z pozycją i opisem w jaki sposób Iśka została poczęta...
  12. JAK TO U BEACI Z BECIKOWYM BYŁO... Co za historia :) Ostrzegam będzie długo. Ogólnie na pewno jestem już na czarnej liście MOPSu z zapiskiem tej pani nie obsługujemy Ale od początku. Weszłam sobie pewnego, słonecznego dnia na stronę Ośrodka i przeczytałam co muszę im dostarczyć aby otrzymać zapomogę na dziecko (co za durne słowo swoją drogą…). Pobraliśmy zaświadczenie z US, wyciągnęłam z segregatora PITy, miałam zaświadczenie od lekarza, akt urodzenia, dowód osobisty. Włożyłam pięknie, elegancko do teczki i dałam I. żeby pojechał złożył. Jeszcze przed mu powiedziałam, że na pewno nam tego nie przyjmą, bo jest za mało papierów, a Polska to kraj papierami płynący, im więcej, tym lepiej. No… i ja chyba czarownicą byłam w poprzednim wcieleniu, może mnie spalili na stosie czy coś… Bo I. wrócił… Spędził tam godzinę podczas której nikt nie wyszedł i nie wszedł do Magicznego Pokoju. Ale spotkał koleżankę ze szkoły, która wystrzeliła do niego z pytaniem czy on po wnioski czy decyzję, koleżanka niestety czymś innym się zajmuje więc nie mogła pomóc w żaden sposób.. No to jego mina „WTF?”, że przywiózł papiery. Więc wyjaśniła, że to nie tak, że najpierw on musi pobrać wniosek, wypełnić, przywieźć, później się czeka na decyzję, po którą również trzeba przyjechać i później przelewają tą oszałamiającą sumę na konto. I przywiózł mi stertę papierów do wypisania, na które notabene trzeba było przepisać wszystko z tych dokumentów co już miałam… No kosmos… Pomijam fakt, że jeszcze raz musiałam iść do gina, bo zaświadczenie musiało być na ich druku. Wypełniłam, skompletowałam, uzbroiłam Iśkę i wózek w jedzenie, zabawki itp. i pojechałam do Ośrodka złożyć wniosek z papierami… Jakież było moje zdziwienie, że na korytarzu nikogo nie było i weszłam od razu do Magicznego Pokoju! SZOK! Usiadłam grzecznie na krześle stawiając obok wózek i czekałam aż Pani X skończy rozmawiać przez telefon. Pani X poinformowała mnie, że rozmawia w sprawie służbowej. Ok, spoko, zajęłam się Myszą, ale jednym uchem coś tam mi wlatywało, chociaż większej uwagi na to nie zwracałam. Wpadły mi w ucho fragmenty: „Nooo, bo on skargę na 7 stron napisał (…), ja nie mogę spać w nocy bo się stresuję (…), że zagrożenie pożarowe, bo gaśnicy nie mamy (…), że do mediów pójdzie z tym i do prezydenta (…)”. Po czym Pani X otworzyła jedną ze swoich Magicznych Teczek i mówi do swojej rozmówczyni „No już Ci mówię nazwisko AB z ulicy XYZ”. I w tym momencie prawie padłam! Dlaczego? Bo Pan AB to nasz baaardzo bliski kolega, który pracuje w kancelarii komorniczej Ale musiałam zachować powagę umysłu i nie dać po sobie poznać, że go znam. Pomyślałam, jak wyjdę to zadzwonię do niego i pogadamy, przekażę mu ciekawą informację, że pół MOPSu o nim mówi Pani X skończyła swoją rozmowę i zajęła się moimi dokumentami. Oczywiście raz za razem zaczęło jej coś nie pasować. Czepiła się 90% papierków i wymyśliła sobie jeszcze dodatkowe, bo mam jeszcze jedną umowę zlecenie i jej ta umowa jest potrzebna, to nic że dochód z niej jest uwzględniony w dokumentach i w zasadzie jest tak niski, że nie ma żadnego wpływu na otrzymanie becikowego. Wymyśliła sobie jeszcze bodajże 3 dodatkowe dokumenty i odesłała mnie z kwitkiem. O, przepraszam! Wniosek przyjęła, ale z zastrzeżeniem, że mam jej dostarczyć dodatkowe dokumenty. No ok, skompletowaliśmy to i jadę uzbrojona z wózkiem kolejny raz. Tym razem już sporo się naczekałam w kolejce, ale wreszcie weszłam do Magicznego Pokoju. Pani Y (bo wcześniejszej Pani X nie było) przejrzała dokumenty i mówi, że jest wszystko ok, że mam teraz czekać na decyzję. W międzyczasie Iśka się obudziła i zaczęła marudzić, że głodna. To zaczęłam się szybko zbierać z pokoju, a Pani Y do mnie „ale proszę się nie spieszyć, może ją pani tu nakarmić”. No to mówię, że nie chcę blokować kolejki, bo tam sporo osób czeka i w tym momencie Pani Y wykazała się szczytem kultury i pokazała kwintesencję pracy w takim miejscu „A niech sobie czekają”. Zebrałam się i wyszłam. Zadowolona, że papiery przyjęte wracam do domu. Ale za pięknie by było, prawda? To nie koniec historii Bodajże po 2 dniach dostaję telefon od Pani Z (!!!), która informuje mnie, że potrzebny jest jeszcze jeden papierek od ojca dziecka, no i w tym momencie ciśnienie mi się trochę podniosło, ale kulturalnie spytałam się czy skoro jest to jeden papierek, czy I. będzie mógł wejść bez kolejki, „tak, oczywiście” – odpowiedziała Pani Z. Tak więc tym razem wydelegowałam I. do MOPSu, gdzie okazało się, że chyba 5 z 6 osób czekających miało zapowiedziane, że będą mogły wejść bez kolejki. I. poczekał… Wszedł do Magicznego Pokoju, Pani Z wyszukała moją Magiczną Teczkę i wymyśliła I. jeszcze jeden konieczny papierek! Nosz… kuuu… pani lekkich obyczajów… I. się zdenerwował i wyszedł. Dla całej historii ważne jest to, że „widzimisię” Pań X, Y i Z nie miało żadnego wpływu czy nam przysługuje ta zapomoga czy nie. Zgadaliśmy się z powyższym kolegą (AB), że my też chcemy złożyć skargę i żeby pomógł nam ją napisać w oparciu o odpowiednie paragrafy. Muszę dodać, że na podstawie skargi AB dostał decyzję i przyznali mu becikowe bez niczego. Tak więc spotkaliśmy się pewnego wieczory, ja dałam swoje notatki co tam chcę żeby w tym piśmie było i napisaliśmy. Skarga wysłana, czekamy. Przychodzi odpowiedź. Ale nie na skargę! Przyszło zawiadomienie! Że przedłużają mi termin złożenia odpowiednich dokumentów. No to ja mina „WTF?” i im piszę „prośbę o wyjaśnienie” – że wszystkie odpowiednie dokumenty są złożone i mają mi wyjaśnić o co im chodzi. Wysłane. Po jakiś 2 tygodniach przychodzi decyzja, że zgodnie z uchwałą bla, bla, bla, na podstawie złożonych dokumentów przyznają nam becikowe. WOW! Po chyba kolejnym tygodniu przychodzi odpowiedź na moją skargę, w której zawarli, że z powodu dużej ilości skarg uprościli system składania dokumentów i wystarczy im teraz tylko zaświadczenie z US lub (!!!) PIT, akt urodzenia i zaświadczenie od lekarza. Ciekawe… w przyszłym roku będą starać się nasi znajomi, zobaczymy. A ponad tydzień temu przyszły pieniążki i taki to koniec tej historii :) Nie wiem czy wszystko jasno opisałam, jak coś jest nieczytelne to pytajcie
  13. MadzixD też chciałam taki kubek, już go gdzieś widziałam! Gdzie kupiłaś? Chcę chcę!!! A czemu teściowa mówi na ścianę ze zdjęciami "ściana płaczu"? Ja jak patrzę na zdjęcia to się śmieję :) A wczoraj na forum było jedno wielkie szaleństwo
  14. No to uważajcie na moje uroki, bo na Blanię spadł cięższy niż rzuciłam Kwestia wprawy Inga - podpisuję się obydwiema rękami pod tym co napisały dziewczyny, dużo przytulania i z mężem i z Oleńką, uśmiechy do lustra itp. jak najbardziej. I tak jak pisze Monika, wizyta u psychologa to żaden wstyd, a naprawdę może pomóc! Moja mama cierpi na depresję, ale nie chodzi do lekarza i jest coraz gorzej, w pewnym momentach ciężko się w ogóle z nią komunikować i zamyka się w swoim świecie. Ważne żebyś miała baaardzo duże wsparcie w mężu, żeby on wiedział co się z Tobą dzieje, bo bez tego to ani rusz. Blania - ej, to nie przeze mnie... chyba :) Zdrowiej tam! Ania - Iśka śmieje się świadomie i też uwielbia swoje palce :) Na szczęście nie zasysa kciuka. Mam 1/3 rodziny w Londynie, kuzyn siedzi już tam 10 lat, tutaj w Polsce miał takie towarzystwo, że pewnie by skończył w kryminale, a tak to wyjechał, założył rodzinę, nauczył się języka, bo co to tego był kompletnym beztalenciem, ciężko pracuje, ale już osiągnął tyle, że właśnie kupuje dom. Właśnie na Wyspach dobre jest to, że opłacisz dom, zrobisz zakupy i spokojnie jeszcze możesz coś odłożyć, jakoś żyje się bez takiego ciśnienia jak u nas. Coco - ja na poranne spacerki z Mychą wychodzę bez torby, mam tylko taki organizer na rączkę od wózka, gdzie mam miejsce na telefon, klucze, portfel i jakieś picie. Jak wybieramy się gdzieś dalej to system jest taki: Torbę mam zawsze spakowaną w podstawowe rzeczy, czyli są tam 3 pampersy, 2 pieluchy tetrowe, ceratka do przewijania, próbka kremu do pupy, mokre chusteczki, chusteczki higieniczne i chusteczki antybakteryjne do rąk. Do tego dopakowuję przed całym wielkim szykowaniem mleko, przebranie dla Małej, nakładki do karmienia i jakieś zabawki. Ubieram Mychę w wyjściowe ubranie (jeszcze bez kurtki czy bluzy), karmię, przebieram się w wyjściowe ubranie, zakładam buty, zakładam Myszy zewnętrzne okrycie (czyli kurtkę lub bluzę) i wychodzimy na klatkę schodową, a ja gdzieś w międzyczasie zakładam kurtkę. Na klatce zakładam jej czapeczkę jeśli jest chłodniejszy dzień, przykrywam i wychodzimy. Zobaczymy jak będzie później z kombinezonem w zimę :) Później zerknę na stronkę o karmieniu :) Monika - u nas na taką co lubi członki męskie jest inne określenie, ale masz rację, że co region to inaczej heheh. Biedny dzisiaj Aaronek, ale nie będzie tego pamiętał :) Za chwilę dodam "Becikową historię" w osobnym poście, bo jest dłuuuga, więc jak Wam się nie chce to nie czytajcie
  15. Inga, co się dzieje??? Dziubala, wybacz, mea culpa, gdzieś mi umknęło w mojej mózgownicy, pamiętam że pytałaś Robię w tortownicy, kładę ją na kratce, a poziom niżej daję blachę, bo jak są bardzo soczyste jabłka to może przeciekać. Sam spód tortownicy wykładam papierem do pieczenia. O becikowym napiszę wieczorem bo i nas były niezłe historie, ale to na kompa muszę usiąść. W US czekaliśmy tydzień na zaświadczenia, z ZUS nic nie potrzebowaliśmy. Na szczęście po wielu przebojach kasa już jest na koncie :-) Marta, fajne te ramki! Ja boję się trochę takich ramkowych kombinacji, u Ciebie to superowo wygląda. Ja zdjęcia na necie zamawiałam z dostawą do domu, a co się będę wysilać
  16. Tak to jest jak się w nocy pisze i Bia 2x do Ciebie odpisałam
  17. A u nas nocne karmienie! To na pewno któraś z Was urok na moje dziecko rzuciła! I się trochę biedne zepsuło... Bia - te czerwone są z knor.pl, a czarne dostałam kiedyś na urodziny, więc nie wiem. Z Iśką na żywo większość stwierdza, że podobna do taty, w sumie moim zdaniem w większości też, a ze mnie ma jakieś tam pojedyncze elementy :-) Monika - nie spotkałam się, że "lachon" to złe określenie :-) U nas jako "laska" czyli wracając do mojej myśli to ekstra laska z Ciebie i nie ładuj sobie głowy kompleksami, bo naprawdę nie ma czym, są ważniejsze rzeczy. Jak Mysza usypia to ja się nie mogę jej na oczy pokazać, bo wtedy nie uśnie :-) Ania - co jak co, ale ja klątwy na dzieciaczki nie rzucam :-) U nas ostatnio, od jakiś 2 dni do łask wieczorem wrócił odkurzacz, Mysza się przy nim uspokaja, a chyba przedwczoraj tak odpłynęła jak na tym filmiku co Monika ostatnio wrzuciła, aż się śmiałam do siebie Bia - super, że Piotruś coś tam ciumka, może faktycznie nic mu nie jest i to sytuacja przejściowa, albo będzie takim typem, że je często i mało. Najważniejsze że przybiera, teraz niedługo już maluchy będą przybierać troszkę wolniej. Pati - dobrze że u Was lepiej, byle jak najmniej stresów o pierdoły :-) Z maluszkowym gadaniem to tak jest że ni stąd ni z owąd się rozhula heheh. No i tak, miałam krótko i na chwilę. Na szczęście w międzyczasie moje dziecię usnęło. Byle do rana :-) Najlepiej późnego rana
  18. monika1709 oczywiscie przeczytalam ze ja dostane zastrzyk w tylek:/ padłam Jakoś nie zauważyłam, żebyś brzydko na zdjęciach wychodziła :) Wyrzuć w kąt kompleksy, bo naprawdę jesteś ekstra lachonem ;) Żeby nie było, nie podrywam Cię, bo tu dzisiaj różne takie takie no ten teges :p
  19. Monika - z tym zapaleniem gardła to na poważnie było, tylko z czapką żart Skoro pies może mieć zapalenie gardła/krtani itp. to kot też, więc w wolnej chwili możesz z nią podjechać do weta, pewnie dostanie jakiś zastrzyk w tyłek :) U mnie to moje "plecowe coś" jest malutkie i jak się pojawiło tak się nie zmienia.
  20. Jeszcze wracając Bia do Twojego wpisu, bo oczywiście zapomniałam napisać... Fajnie, że "gadanie" Iśki jakoś tam działa na Piotrusia :) Byle by się tylko jakoś nadmiernie nie rozgadał heheh. W swoim czasie na pewno zacznie. I jako jedna z nielicznych zauważasz jakieś podobieństwo Myszy do mnie :p
  21. Tak, straszcie mnie jeszcze rakami na noc... Marta - wrzucaj fotę! Ja lubię oglądać takie fajne rzeczy do domu :)
  22. Marta - oj nie nie! Chodzi mi o to zdjęcie jak Twoje dziewczyny "do zdjęcia oglądają tv" :p Ania - Ty już tu nie insynuuj (tak to się pisze?! ) że ja opóźniona jestem :p Ramki zamawiałam w komplecie :) Trzymam kciuki za mieszkanie! A we wtorek jeszcze mocniej! A to na podobnej zasadzie jak u nas "z miasta"?
  23. Ej no specjalnie się ruszyłam spod kołdry do kuchni po kaszkę Holle Wszystkie te co mam czy Holle czy to Bio coś tam są po 4mż. Holle mam mleczno-jaglaną i tak piszą: "do 130ml przegotowanej wody, ostudzonej do temp. ok. 50st. wsypać 4-5 łyżek stołowych kaszki (ok. 40g), dokładnie wymieszać, nie gotować! Podawać w temp. ok. 37st."
  24. A ja jeszcze wyszłam na analfabetkę, bo nie podałam Ci Ania przepisu z kaszki Holle tylko mam drugą Bio coś tam :p
  25. Wujek & dr Google pokazał mi co to włókniaki, bo nie wiedziałam i już wiem, że mam takiego stworka na plecach, zrobił się jakieś 3 lata temu... Z tym trzeba do lekarza?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...