Skocz do zawartości
Forum

emwro

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez emwro

  1. Pojechałam na Madalińskiego na początku czerwca, kilka dni przed terminem, na IP z megawysokim ciśnieniem. Panie położne/pielęgniarki/lekarki z IP nieco oschłe i opryskliwe. Leżałam podpięta pod ktg, a we dwie sobie plotkowały klnąc siarczyście. Decyzja o zostaniu na patologii. Tam spędziłam trzy dni - cały personel do rany przyłóż. Miły, sympatyczny, rzeczowy. Decyzja o indukcji. Na porodówce też ok, poza dwuosobową salą przejściowa i braku łazienki w jednoosobowej, w której akurat się męczyłam. Znieczulenie bezpłatne. Całkowicie bezproblemowa obecność osoby towarzyszącej na sali porodowej. Z trzema położnymi miałam styczność. Opieka ok, ale bez zachwycania. Robili co do nich należało, bez fuszerki (mam nadzieję). Brak postępu porodu, podano oksytocynę po której mój organizm oszalał. Skurcz za skurczem, ale rozwarcia brak. Zleciało się z 5 osób. Nie olali mnie. "Monitorowali" po podaniu czegoś co miało osłabić działanie oksy. Po jakimś czasie decyzja o cc. Na pooperacyjnej jedna położna megasympatyczna i pomocna (czarne, krótkie włosy do szyi, szczupła, sukienka w biedronki ;), z fantastycznym podejściem do dzieci. Położne przebierały, przewijały i podawały mi Maleństwo do karmienia. Dopytywały czy nie potrzebuję czegoś p/bólowego. Ale trafiłam na dobry dzień, rodziłam w niedzielę ok.15 (zaczęłam o 5, przed 15 cc). Na pooperacyjnej tylko ja i inna kobieta. Spokój. (Innego dnia kobiety leżały na korytarzu, a na poporodową przywieźli kobietę 5h po cc, która musiała już wszystko robić sama). Wieczorem już kazały wstawać, im szybciej tym lepiej. Na poporodowej jedna położna koszmar. Stara raszpla, służbistka. Straszyła, że mnie nie wypuszczą jak mi dziecko nie zacznie przybierać i kazała dokarmiać. Nie chciało jej się pofatygować, żeby spojrzeć czy dobrze przystawiam Małego. Ale nast.dnia trafiłam już na taką, która jak spojrzała na moje piersi to pow., że absolutnie nie da mi sztucznego skoro tyle mam swojego i mam iść do sali i czekać na nią. Poświęciła mi kilka minut, by pokazać jak dobrze przystawiać, potem ze 2x przyszła, by zobaczyć jak sama to robię i czy mleko schodzi. Złota kobieta (młoda blondynka, włosy do ramion), dzięki niej mój synek zaczął przybierać i wyszłam planowo po 3 dobach. Aha, w weekend braki w pościeli. Z porodówki, na przedporodową i znów na porodówkę wędrowałam z jednym kompletem pościeli (nieco zakrwawiona, ale co tam). Jeżeli czegoś potrzebowałam można było podejść i zapytać czy poprosić. Inna sprawa czy się otrzymało odzew. Należy się dokarmiać, na śniadanie i kolację 4kromki pieczywa + dwa plasterki mielonki i tak prawie codziennie, kolacja o 17. Generalnie powiem tak: nie mam się szczególnie do czego przyczepić, ale zachwytów siać nie będę. Traumy nie mam. Gdyby przyszło mi rodzić ponownie możliwe, że wybrałabym ten szpital.
  2. Wgryzam się w temat szczepionek. Które wybrałyście? Skojarzone czy tradycyjne? Ja się waham. Póki co nie mam nawet argumentów za żadną metodą. I jakie dodatkowe? Na pewno wybiorę rotawirusy. Jestem przewrażliwiona na punkcie dolegliwości jelitowych.
  3. Polinka u mnie sikanie podczas przewijania to norma, szczególnie między posiłkami (piersiami). Przewijam pomiędzy, bo wtedy i mniej krzyku i się rozbudzi. Staram się podczas zmiany pieluchy ręką, którą trzymam udka, trzymać siusiaka do dołu, wtedy i szybciej zauważę i co najwyżej zasika starą pieluchę i podkład. Dziś mi się zdarzyło zauważyć, że się zlał podczas jak już go ubrałam i chciałam zabrać z przewijaka. Mokry po pachy. Dobrze, że tylko siku. Wtedy w nowy ciuch i ulanie. Damian ma problem z odbijaniem. Tzn.ja mam, bo nie potrafię, kręci się strasznie i marudzi. Na poporodowej byłam w sali trzyosobowej. Dziewczyny ściągały mleko i karmiły przy 'gościach'. Ja też z tym nie miałam problemu.
  4. beacia mój brzdąc ma kryzys od ok.15 do 17 zależy od dnia. Nic nie działa. Nakarmiony po samo gardło, przewinięty, często też przebrany, bo b.lubi podczas przewijania puścić fontannę i ryk i wrzask i koniec świata. W końcu po godzinie noszenia na rękach daję pierś i śpi jak zabity. Aż go teraz dobudzić nie mogę na kąpanie.
  5. Pod koniec ciąży miałam tak samo, tzn. łapałam się czasem na tym, że pomimo brzucholka zapominałam, że zaraz Ktoś się pojawi. Tylko pojawiał się coraz silniejszy lęk. Jak to będzie. U mnie na liczniku ok.9kg mniej, poza niedosypianiem, niedojadaniem, spacerami z obciążeniem na ręku nic w tym kierunku nie robię. Do wagi sprzed ciąży zostały jakieś 4kg. Brzuch też się pięknie wchłania. Z każdym dniem coraz mniejszy. Tylko nad blizna jest taki lekki obwis. Blizna też się pięknie goi, już jej w ogóle nie czuję. Przez to, że przyszło mi samej dźwigać szkraba i łazić i ruszać się szybciej pewnie dochodzi tam wszystko do siebie. Chyba Polinka kiedyś wspomniała o wstydzie, a raczej o jego pozbyciu się. Teraz mogłabym z gołym cycem i Damianem uwieszonym na nim biegać po osiedlu. Odkąd położna dawała mi basen (po zzo miałam zdrętwiałą nogę) i mnie obmywała, a mój P. (tak, był w szpitalu; jak widział jak mi pobierają krew mało nie zemdlał; cewnika w kręgosłupie już nie chciał zobaczyć-przy zzo miałam stałe wkłucie) pomagał mi zmieniać śmierdzący, zakrwawiony podkład na łóżku naprawdę pozbyłam się jakiegoś takiego wstydu dot.ciała. Dodatkowo wszystko działo się szybko: wizyta w szpitalu, decyzja o wywoływaniu, poród, że nie miałam możliwości się dobrze hm.. przygotować (jeśli wiecie o czym mówię). Przez 2-3pierwsze dni w domu chodziłam z piersiami na wierzchu, bo tak bolały, bo ciągle w użyciu. Teraz odkryłam funkcjonalność koszul, szkoda, że mam tylko 2 :/ A już chciałam z Damianem iść na spacer, zaczęło padać.
  6. Werka - u mnie to jest kwestia przystawienia. Ważę go przed jedzeniem, po 1 piersi i po drugiej. Po jednej potrafi przybrać o 70g. Ale źle go przystawiałam od początku, za płytko, to teraz wojujemy ze sobą. Najgorzej w nocy, bo nie widzę jak łapie. Co prawda czuć znaczną różnicę, bo nic nie boli jak się głęboko przyssie. Ja ewentualnie odciągam swoje i nim dokarmiam. Bronię się przed sztucznym. No to idziemy jeść. Czuję się jak całodobowa stacja mlecznopodawcza.
  7. Bia - dobry link. Mnie rozśmieszyło najbardziej trzygodzinne usypianie, a potem kupa. I darcie przy przebieraniu. "Rozśmieszyło". A u mnie co się polepszy to się popiep*zy. Jak jednego dnia się uda pięknie co 3h karmić, to następnego dokładki po jedzeniu i głupieje, bo nie wiem czy karmić na żądanie czy co 3h. Jak mi nie chce zasnąć po karmieniu i marudzi i dojada ze dwa razy to jak zaśnie powinnam go budzić na następne. A tak pilnuję tego jedzenia, bo wolno przybiera i jeszcze nie dobił do wagi urodzeniowej, a w poniedziałek Damian ma kontrolną wizytę w szpitali i wyjdę na Matkę Głodzicielkę. To dopiero początek, ale siły mnie opuszczają. Przez brak jakiegokolwiek wsparcia i pomocy. Zaciskam zęby, wciągam łzy, ale tak się nie da. Tzn. da się, wszystko da się, ale jakim kosztem. Chylę czoła i podziwiam każda samotną matkę.
  8. Miałam wczoraj wizytę położnej od porad laktacyjnych, już nie dawałam rady z Damianem. Znów, na wstępie, "straszenie" dokarmianiem i co się okazało, że Go za płytko przystawiałam. I jak się przyssał, to w ciągu chyba nawet nie 15min wyciumkał jednorazową porcję. Jestem chyba jakaś ciemno-ograniczona albo cały czas taka wykończona, ale potrzebuję, żeby ktoś nade mną usiadł i łopatologicznie wytłumaczył, pokazał i sprawdził jak już robię sama. I tak było wczoraj. I Mały pięknie przybiera (nie, że od wczoraj, ale jakoś lepiej jadł od kilku dni), pućki mu rosną i w poniedziałek na wizycie kontrolnej w szpitalu, mam nadzieję, że się do niczego nie przyczepią. Wprowadzamy regularne karmienie co 3h. Ciężko przychodzi mi budzić go. Ale jak teraz tak pałaszuje to ciuchy fajda w tempie ekspresowym, pieluchy dla wcześniaków się skończyły, więc 1 zapięte prawie na okrętkę ;) I mu ucieka bokiem. Skończę Go przebierać, dumna, że był spokojny po jedzeniu i chlust (jest niespokojny przy próbach odbicia), ostatnie ubranko trzeba znów ściągać. Ale za to w jaką wprawę wpadnę. Nie mam tylko odwagi zakładać mu ubranek przez głowę, nie wiem jak :/ Boże! Robię się Matką Polką. Tylko mi kupy w głowie, karmienie i minki dziecięcia mego. Masakra ;) Do nierozpakowanych - sama zastanawiałam się czy poznam skurcze. Fakt, że dostałam ich w szpitalu, po cewnikowaniu. Ale naprawdę - to boli. Najpierw lekkie ćmienie, zapowiedź. A potem skręt wszystkich wnętrzności. I oddychać, oddychać, oddychać i ulga, że odchodzi. Śpijcie pomiędzy jeśli tylko dacie radę. Jeszcze co do położnej i odżywania. Powiedziała, że już tylko w Polsce dominuje mit Matki Rodzicielki Karmiącej. Jeść mądrze, zdrowo. Jak masz ochotę na cole czy inne paskudztwo, owszem, ale z umiarem. Kawa tak, ale raczej rozpuszczalna i po karmieniu. I często jeść (hahaha), 5 posiłków i nawet w nocy, ok.4, bo wtedy mleko najwartościowsze, ale nasz organizm najsłabszy. Oj tak, zasypianie podczas karmienia.. Czy któraś z Was czuła jak pęka worek owodniowy? To było dziwne uczucie, myślałam, że Mały kopie. A to takie dwa tąpnięcia. Skurcz i chlust.
  9. Pamiętam, że któraś z Was wrzucała podobne zdjęcie, nie wiem czy już się rozpakowała czy nie, ale.. Pod koniec ciąży miałam tak kilka razy dziennie, myślałam że to Mały tak wypycha nóżki albo pupkę, a to były skurcze. Jak już leżałam na porodówce (właśnie, musiałam leżeć, podpięta pod ktg musiałam być cały czas) to podczas skurczów właśnie tak mi się wyginał brzuch. Ot, ciekawostka. Mamy, czym możemy smarować biust na ujędrnienie/nawilżenie? Żeby nie zaszkodził maluszkowi, gdyby trochę się dostało na brodawkę? Damian po raz pierwszy zjadł do syta i chyba z szoku nie może teraz zasnąć. Jakoś powoli wypracowujemy metodę jedzenia. Oby skuteczną.
  10. Kolejny z moich wniosków: jeśli biustonosz do karmienia to taki, gdzie ta wewnętrzna część jest tylko z jednego boku. Nie brać takich z otworem na część piersi, którą dziecię ssie. Potrafi przy nawale nieźle wpić się w ciało. Albo kwestia dobrania rozmiaru, ale ciężko przewidzieć ile urosną. Swoją drogą, moje mogłyby już zostać w takim rozmiarze ;) inga - skoro sam się nie garnie. A ja wolę sama coś zrobić niż się ciągle o coś prosić. Bia - co Cię tak rozbawia? ;) Zdjęcie szwów, zresztą cała wizyta w zabiegowym trwała nie dłużej niż 5min. Zdjęcie polegało na odcięciu z jednej strony supełka i wyciągnięcia całej nici z drugiej. Patrzyłam z lekkim szokiem na to. Najgorsze, że cały czas moje ciśnienie w górnej granicy albo lekko nad i muszę brać leki.
  11. Do cesarskich weteranek: jak dbać o bliznę? Dziś jadę na zdjęcie szwów. Po wizycie patronażowej u pediatry: Damian lekko żółty, ale bez zagrożenia. Wczoraj dał nieźle popalić, aż płakałam nad nim tak się darł, co na pewno nie ułatwiało uspokojenia go. A dziś? Wzięłam prysznic o normalnej porze! (nie o 12). Pomalowałam paznokcie (wyrodna matka ;p), posprzątałam wreszcie mieszkanie, po 6 dniach nieobecności wyglądało jak pobojowisko. Mężczyzna home alone. W związku z wizytą u lekarza pierwszy spacer. Spał, wytrzęsło go, a mimo to, potem marudził do wieczora. Nie mam tylko patentu na schodzenie z wózkiem ze schodów, a po cc zakaz dźwigania. Minęła zgaga. Alleluja. Dziewczyny czy po porodzie też miałyście tak okrutnie opuchnięte stopy? W szpitalu ledwo człapałam właśnie przez nogi, a nie rozkrojony brzuch. Minął częstomocz (ale za to mam zapalenie pęcherza, zapewne po cewnikowaniu. A, u mnie zakładali po znieczuleniu, chociaż i tak wcześniej miałam zzo przy próbie sn). Jak moja głowa tylko poczuje poduszkę to klik i śpię. Czemu nie mogłam się wyspać w ciąży na zapas. Dziubala, co do Ducha, no cóż, powoli wracają stare nawyki, niestety. Z jednej strony cieszę się, że ciążę przechodziłam jakby sama, teraz przynajmniej wiem, że mogę liczyć tylko na siebie. I tak naprawdę przy Damianie robię wszystko sama.
  12. Dzisiaj moje dziecię to Aniołek. Jedzenie, pielucha i śpi. Trochę pokwilił w dzień, ale odwiedził go pradziadek i już cud dziecko ;) Powolutku opanowuję sytuację z karmieniem. Nie mam już tak b.twardych i obolałych piersi. Dostosowują się chyba do ilości jakie pochłania Damian. Madzix - u mnie nic nie daje rady, łaskotanie w policzek, brodę, stópki czy boczki. Ale też już nie zawsze, dziś jedno całe karmienie przeszło z otwartymi oczkami, co było nieco dziwne ;) U Ciebie 30 min to dużo? U mnie każde to minimum 40min-60min, tylko ile on wtedy zjada - nie wiem. Czy Wasze pociechy też tyle sikają? Mój co przewinięcie to ciężka pielucha. Czemu w naszym kraju jest tak kiepsko rozwinięty Dział Obsługi Świeżo Upieczonych Mam, tak bardzo się boję, że coś źle robię nieświadomie. Bo po prostu nikt mi nie powie jak to powinno wyglądać, no, mam jedną taka osobę, ale nie będę co chwila dzwonić i pytać o każdą, najmniejszą rzecz. Czy kikut pępowiny wygląda tak jak powinien, czy nadmiernie sucha skóra to nie efekt odwodnienia (=dużo sików). Nie wiem, nie wiem. Jutro do pediatry z podejrzeniem żółtaczki, ale nie widzę najmniejszej różnicy od piątku więc nie sądzę. Pierwsze wyjście i od razu lekarz. A potem na gwałt na zdjęcie szwów. Werka83 - cyca łapie ładnie, nie zawsze, ale udaje mi się rozpoznać, zresztą to czuć, boleśnie ;) Niczym nie dopajam, odciągam jak mało zje czyli jak szybko uśnie i dam z butelki, żeby spokojnie zasnął. Ale chyba wybiorę to tylko jak wariant awaryjne (jak jutro muszę go zostawić z babcią, że może być różnie to zostawiłam mleka). Jest jakaś metoda sprawdzenia wartościowości mleka? Docieramy się z kąpielą. Strasznym zmarźluchem jest.
  13. Kilka dotychczasowych wniosków: jeśli laktator to tylko i wyłącznie elektryczny, ręcznym to można muchy łapać. Do szpitala: jak najmniej rzeczy, nie ma sił porządkować i przerzucać toreb, jak najbardziej uniwersalne kosmetyki. A i tak będą rzeczy dowożone. Za to więcej rzeczy dla dziecka. Ulewa, obsika, obkupka, w domu nie nadążam z praniem ;) I jako że Damian mierzył 53 cm w najmniejszych się topi. Kolejna nieprzespana noc. Dziecię się nie najada, a mam tyyyyle mleka. Zasypia po 15 min ssania, męczę go, żeby jadł, trochę skubnie i dalej kima. A jak odkładam do łóżeczka to marudzenie i zawodzenie. Pielucha za pieluchą, przed jedzeniem, chwilę po, między. Już wiem czemu się chudnie od karmienia piersią, po prostu nie ma na nic czasu. A śmiałam się z tego. Rano zanim się ogarnę mija kilka godzin. Teraz mam chwilę, bo dostał podwójne papu, więc zasnął wreszcie. Muszę znaleźć jakiś złoty środek z karmieniem z butelki odciągniętym pokarmem. Bo z takim jego zasypianiem my się zarżniemy. Nie wiem czy odciągać przed karmieniem i dawać tylko butlę, czy pierś też podstawiać (przynajmniej jeszcze teraz póki macica nie dojdzie do siebie), czy odciągnięty wcześniej + pierś + to co odciągnę po karmieniu. Jedno wielkie nie wiem. A w poniedziałek czeka mnie pierwsza wyprawa na zdjęcie szwów, Damianek zostanie z babcią. Och. Padam.
  14. Gratuluję wszystkim rozpakowanym! :) Nie nadrobię na razie zaległości, wybaczcie, nawet nie wiem co się u której dzieje. Moja historia;) : W czwartek 5czerwca pojechałam na IP do-sławnego-teraz-szpitala (a nie brałam go w ogóle pod uwagę) z ciśnieniem górnym ponad 175. Zrobili ktg (moje pierwsze!), mnie zmierzyli ciśnienie i "proszę poczekać na korytarzu". Po pól h pytanie czy mam ze sobą rzeczy, bo mnie chyba zostawią na obserwację. W skrócie: miałam zostać na weekend, w poniedziałek zdecydują co dalej (miałam termin na pon.). W piątek popołudniu usg i wniosek, że moje ciśnienie wpływa na pępowinę i będzie indukcja. Cewnik w szyjkę, żeby ją pobudzić do skurczów. W sobotę popołudniu 'zabieg' (poleciało krwi, że hoho jak u beaci na badaniu). Skurcze zaczęły się po kilku minutach, w niedzielę od 2 w nocy już dość regularne i silne, o 5 odeszły wody i na porodówkę. Skurcze coraz silniejsze, mega bolesne, poprosiłam o zzo, na chwilę spokój, potem bolało jak cholera, brak postępu w rozwarciu, dostałam oksytocynę i skurcz za skurczem skurcz pogania, Mały ciśnie, rozwarcia brak. Odłączyli oksy i dali coś ba uspokojenie całej akcji. Dali jeszcze czas czy samoistnie coś ruszy, a jak nie to cc. Doszło do 7cm i nic. I w niedzielę o 14.47 wyjęli mi Małego z brzucha. Dochodzę do siebie, rana trochę rwie, bardzo nie krwawię, co mnie cieszy niezmiernie. Kruszyna moja ssak rodowity. Od pierwszego przystawienia idealny chwyt i mam mleko. Szok! Tylko niestety Mały szybko zasypia podczas ssania. I poleciał mocno na wadze w szpitalu, ale wypuścili po 3 dobach. Nie mając nigdy styczności z noworodkiem całkiem nieźle mi poszło przewijanie i przystawianie. Dziś miałam wizytę położnej i muszę do internisty, bo Mały żółknie. Mam nadzieję, że się nie pogorszy. Piersi wieeelkie i obolałe, twarde. W środę już płakałam jak mi w szpitalu położna ręcznie wyciskała. Wszystko generalnie jest ok, poza tym karmieniem, ale myślę że to kwestia dni, aż się poznamy i rozpoznamy.
  15. Witajcie po przerwie :) Porodziłam ;) w niedzielę 8 czerwca Damian pojawił się na świecie przez cc, 2985g, 53 cm. Kruszynka kochana.
  16. Gratuluję Mamom i Maleństwom :) Mam ochotę zaszyć się pod kołdrą. Zasnęłam po 3, wstałam koło 8, bo zaniosłam mocz na posiew. Wracając zrobiłam zakupy i plecy zaczęły boleć w lędźwiach. Jestem zdołowana, zła i smutna, że jestem w tym wszystkim sama. Już bym naprawdę wolała być całkowicie sama, niż mieszkać z duchem. Ech.. Niby mam świadomość, że mogę urodzić na dniach, ale nie dociera to do mnie. Tym bardziej się tego boję, że nie wiem co mnie czeka w domu jak wrócę. Przepraszam, że tak osobiście, ale brak mi już sił. Wczoraj mnie czyściło, od kilku dni zgagę mam od samego rana przez cały dzień. Głowa mnie boli też już z tydzień. Nijak się rozerwać, więc siedzę sama w domu całymi dniami jak pies w budzie i się skupiam na wszystkich dolegliwościach.
  17. Co do artykułu, nie stwierdzam, że to wyrocznia, ale myślę że wart jest przeczytania. Ja też z tych leniwych i nie zamierzam się katować dwa tygodnie po porodzie (tylko kieeeedy ona nastąpi ;) Jedyne co, to chcę już na rolki i myślę, że tu akurat ogromnych przeciwwskazań nie będzie. Co do chust, dla mnie te dzieci zawsze jakieś takie wykrzywione są. Ze strachem patrzę na ich kręgosłupy, bardziej do mnie przemawia takie szelkowe nosidełko (pewnie ma jakąś nazwę, ale mi uciekła). Widzę, że co któraś trafia na marnych konowałów, w jakim my kraju żyjemy. Mój pierwszy gin w życiu to rzeźnik, że nie miałam urazu to cud. Nie martwię się wagą Maluszka, nie uważam by była za niska. Parametry ma wszystkie w normie, rozstrzelone, ale w normie. I zdaję sobie sprawę, chociażby za sprawą Polinki, że waga może się dość różnić po porodzie. Jestem ciekawa, która pierwsza urodzi sn :) Noce stają się dla mnie koszmarem, w dzień jakoś z tym siusianiem daję sobie radę, a jak tylko kładę się spać to jak na komendę odkręca się kurek. Nawet jak w dzień się kimnę to jest spokój. I co godzinę tup tup tup.
  18. Dziubala zadowolona po usg jakoś wybitnie nie jestem. Lekarz rozkojarzony, bez znajomości sprzętu, którym się posługiwał, dostałam tylko wydruk z parametrami, ale z 2 strony nie oczekiwałam cudów. Chodziło mi tylko o położenie Małego i wagę. Kruszynka - 2860g, ale ja mniej ważyłam jak się urodziłam. Tylko teraz wyszło, że nie 39+1, tylko 37+1, ale ze wszystkich poprzednich usg wynikałoby 38+1. Już sama nie wiem. W każdym razie z Małym ok, a to najważniejsze. Teraz tylko cierpliwie czekać aż zechce się wybrać na druga stronę.
  19. Ciekawy, rzeczowy artykuł o połogu, o tym jak szybko wracać do aktywności http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,96856,16013644,Urodzilas__odpocznij.html
  20. U mnie cisza, nic się nie dzieje, a pierwszy termin z om dokładnie za tydzień. Nocą tylko łapie ból miesiączkowy, za dnia brzuch się stawia, Junior dość mocno się wypycha. Czasem zaboli pachwina, kości miednicy jak pogruchotane. Ale nic poza tym. Wczoraj z P. byliśmy u mojej mamy na obiedzie. Mały siedział cichutko, za dużo nowych twarzy ;) Dobrości się najadłam że hoho. A dziś poprałam pościel, 'ubrałam' też łóżeczko dla Małego, bo do tej pory stało puste, może wywołam wilka z lasu ;) Zapisałam się na jutro na usg, jednak. Ostatnie miałam w połowie kwietnia, więc nie mam pojęcia co w brzuchu piszczy. Buro dziś za oknem, brak weny. Pozdrawiam i oby do środy, ma wyjść słońce. Polinka chłonę Twoje rady, mam nadzieję, że pójdziemy w Twoje ślady i będziemy się nimi dzielić, byle ułatwić sobie życie z naszymi Maleństwami.
  21. Panda Weranda - tak do polowy 8 mca zleciało szybko. Mimo, że na zwolnieniu, ale przeprowadzałam się, więc przez kilka miesięcy to było organizowanie i przewożenie rzeczy. No i wyszukiwanie akcesoriów dla Malucha, więc czas leciał. A teraz, na końcówce, dłuży się. Dużo ograniczeń, mnie już ciężko nawet do sklepu iść. Bo duszno, bo ciężko, bo brzuchol twardnieje i ciągnie. I się wsłuchujesz w każdy skurcz i ból czy to już, a czy tak ma być ;) Od wczoraj mam wisielczy nastrój. Siedziałabym i ryczała. Mam ochotę uciec, schować się i udawać, że nie szykuje się rewolucja. Ech.. Zastanawiam się czy nie pójść na usg prywatnie. Nie mam pojęcia ile Junior ma, ani jak leży. A przez 1.5mca to mogło się dużo zmienić.
  22. Mela - super wiadomość :) Gratuluję. Teraz oby szybko do domu :) A mnie chyba zaczyna 'odkorkowywać', czyżby wczorajsze przytulanie tak szybko zadziałało.. I ciśnienie mi trochę spadło, czyli jednak przyczyną mogły być upały. tusiaa - im lżej strawne potrawy tym mniejsza zgaga. Ja już dawno odstawiłam ciemne pieczywo, niestety. Zauważyłam, że właśnie po tych wszelkich zakwasowych jeździ mi jak ta lala po flaczkach. Z jednej strony jedz zdrowo (czyli pełnoziarniste), a z 2 lekkostrawnie. Nie dogodzisz ;) Alhena - jesteś cała? ancia_p - ja gdzieś wyczytałam, że do 4h można i trzymać, ew. w lodówce. A jak robią dobową zbiórkę moczu? Przecież to ok 24h stoi. Ja też nigdy nie daję tego pierwszego porannego, ciężko o to wstając co 1.5h ;) Madzialenka - przyznam, że pierwszy raz o tym słyszę. Ale niezłe s$^&$yństwo. Przepraszam za słowo. Ale jak myślę o naszej służbie zdrowia to krew mnie zalewa. Teraz to, co podpisywali w Częstochowie. Mówili dziś o tym w tvp info. Noż (jak to się pisze?) psia krew, będę latać od lekarza do lekarza, aż łaskawie mi coś tam zapiszę, bo godzi to w jego światopogląd, a co mnie to obchodzi jakiej on wiary i co jest zgodne z jego sumieniem? A jeszcze jakby przyszło płacić za kolejną wizytę, bo pierwszy lekarz nie ma ochoty czegoś przepisać to bym go chyba wykastrowała. Cholerne podatki, odprowadzanie na ubezp.zdrowotne, a i tak przychodzi się leczyć prywatnie i jeszcze nie masz gwarancji, że otrzymasz odpowiednią pomoc i jeszcze może łaskawie da L4 albo nie da. Zirytowałam się. Mój Junior (stanęło na razie na Damian) ma już tak mało miejsca, że aż mi go żal. Bardzo często wypycha się tuż pod biustem (to chyba dno macicy, prawda?) co jest dość bolesne. U mnie czereśnie albo wiśnie, nie znam się, bo nie lubię i nie rozróżniam ;) po 22 zł. I kocyki dziecięce w biedronce po 15zł.
  23. Oj, pokutuję poranne przytulanie. Pachwina zgina w pół, nie daje ani chodzić ani siedzieć, można coś z tym zrobić? Macie sposób? Rozmasować, ułożyć się jakoś? Odkąd się obudziłam, od 4, ból podbrzusza. Czuję jakby Junior próbował paluszkami rozgrzebać wyjście. Nie wiem czy to skurcze czy to On mi taki ból sprawia kręceniem. Miałam przeczucie, że urodzę wcześniej, a po wczorajszym badaniu, gdzie ni widu ni słychu, niecierpliwić mi się przyjdzie. Także przestaję się oszczędzać, oczywiście w ramach rozsądku. Mela - czekamy na info i zdjęcia :) Polinka coś Nam zniknęła. Werka83 - łączę się w "bólu" nocnych marszów ;) Dla mnie staczanie się z łóżka to nie lada akrobatyka. Dopiero wczoraj puknęłam się w głowę czemu śpię od ściany zamiast z brzegu i mieć tylko problem ze spuszczeniem nóg. No ale.. kobieta głupieje w ciąży ;p Ja magnez łykałam na długo przed ciążą. Podnosi mi białe krwinki, bo zawsze miałam ciut poniżej dolnej granicy i na arytmię. Nie mogę znaleźć teraz, która z Was miała wątpliwości, nie ma się co obawiać. beacia tak sobie dzisiaj myślałam, Twoja Iza cały czas główką do góry?, czekasz na skurcze i nadzieję, że się obróci czy już 'wisi' nad Tobą cc?
  24. Margi całkiem pokaźny, ale zgrabny brzuszek :) Jechałam do lekarza taksówką, kierowcą była kobieta, zdjęłam sweterek i powiedziała, że jak mi duszno, żebym sobie okno otworzyła. Ja jej na to, że taka uroda ostatnich tygodni, a ona 'tak? dałabym Pani co najwyżej 5 mc'. :) W 5 to nic nie było jeszcze widać, w 7 dopiero zaczął rosnąć. Mela dziękuję Ci bardzo za rady i zainteresowanie. Dopóki nie dzieje się nic więcej to nie panikuję. Chociaż rano nie wiedziałam czy dam radę w ogóle pojechać i zwlec się z łóżka. Słabo, tętno 100, lekkie mdłości. I co? wyszłam od lekarza i jak ręką odjął. U mnie sama myśl, że jadę do lekarza wywołuje masę dziwnych przypadłości. Mimo że często ich odwiedzam.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...