-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Anitaa
-
Aisla, no właśnie dopóki leżała w wannie nie było problemu bo jak jej płukałam wodą to woda spływała do tyłu a nie na twarz. Później zaczęła się wyrywać i skończyło się mycie na leżąco a nie da sobie nic wytłumaczyć.
-
Aisla, ja się właśnie martwię gdzie ja te wszystkie rzeczy dla maluszka umieszczę. Moja Jagoda wszystko bierze, otwiera, lub tylko roznosi. Już w łazience wszystko muszę mieć wysoko i pilnować żeby szafek nie otwierała. Ale taka jest, że wchodzi na sedes żeby z szuflady wyciągać. I aż się boję jak ja się z tym wszystkim urzadze bo już nie mam możliwości wysoko kłaść nie mam gdzie. Ciekawe jak to będzie:/ jak to rozwiązać.
-
Zalotka, świetny ten parowar. Myslałam, że takie cuda kosztują z 500/600 zł a tu proszę, taka przystępna cena. I jeszcze mówisz, że jesteś zadowolona. Przy moim żołądku bardzo by się przydał więc może się skuszę. Dziewczyny trzymam kciuki za wizyty. Będzie wszystko dobrze :-) A w ogóle to mam pytanie do mam maluchów. Jak u Was z myciem głowy? Macie jakieś cudowne sposoby? Ja mam taki problem z Jagoda bo wcale nie chce myć a wczoraj to tak się darła jakbym jej straszną krzywdę robiła. Zawsze jest wrzask ale wczoraj już przeszła samą siebie. Myje jej tak co trzy dni ale codziennie jest tylko: głowa nie, włosy nie. I tak wkółko powtarza. A za żadne skarby nie chce odchylic głowy do tyłu, tylko na stojąco muszę jej myć bo nawet nie usiądzie.
-
I jeszcze tylko dodam, że te sympatyczne nawet miały czas żeby postać i pogadać u nas na sali, pośmiać się. No dziwne, przecież były tak zarobione. "Swoich" jakoś nie bronię i przede wszystkim nie generalizuję. Jak już wspomniałam w każdej grupie zawodowej są ludzie i "ludzie" wszystko zależy od sumienia człowieka.
-
Ja jestem z wykształcenia pedagogiem, wiem jak wygląda praca w żłobku, wiem też jak w handlu bo wiele lat przepracowałam jednak żadnej grupy zawodowej nie bronię. Każdy medal ma dwie strony. Jednak Gosiu, gdy się tylko powie coś negatywnego na temat położnych to od razu bierzesz wszystko do siebie i stajesz okoniem. No trudno ja wyrażam własne zdanie i tyle. Nie ścigam się na sytuacje. Wręcz cieszę się, że pozostałe położne były ludzkie, miłe i w porządku i jakoś umiały się zachować przyjaźnie:) więc dziwne, że jedne mogą drugie nie. A praca taka sama ciężka. Nie trzeba być zbyt mądrym by to zauważyć i wyciągnąć wnioski. Co do przewijaka to u mnie się sprawdził ten na łóżeczko. Ten, który był na wanience był rzeczywiście niewygodny. Trzeba czekać aż ktoś zakryje nim wanienkę i dopiero albo samemu zakrywac. A tak prosto z wody na przewijak można położyć.
-
A właściwie to z trzama babkami. Bo jeszcze była taka sytuacja w nocy, że dziewczyna obok chciała nakarmić synka a nie umiała go przystawic. Zadzwoniła po położną a ta wpadła jakaś wściekła nie dała jej dojść do słowa tylko wyrwała małego i pędem do drzwi bo ona idzie go dopoic. Ta matka krzyczy, że ona chce nakarmic tylko żeby jej pomóc. Połozna tylko odkrzykneła, że go dopoi bo płaczei go przyniesie. A ta biedna nie mogła nic zrobić. Jeszcze nie wstawała po cc, nie miała siły, czuła się dużo gorzej niż ja, nie mogła za nią pójść. Ja oglądając tę scenę nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Także dla mnie tego typu sytuacje są nie do przyjęcia i oczywiście moja empatia powędrowała do matki.
-
Ania.r. to niefajnie z tymi zabawkami:( A słusznie zauważyłas, że to wszystko zależy od człowieka. Co kto nosi w sercu. Tak jak napisałaś, było u Ciebie. U mnie się zdarzyło z tymi dwiema babkami. Nie wiem tylko czemu Gosia w ciemno broni, nie wiedząc jak było. Z jakich pobudek te kobiety tak się zachowały. Nie biegły ratować komuś życia.... nie można generalizowac. Kazdy przypadek jest inny i warto rozpatrywać indywidualnie. Ania.r. masz rację też, że pacjenci są złośliwi. Z tym też nie raz się spotkałam. Albo marudni i zajmują cenny czas personelowi dosłownie z powodu błahostek. To wszystko to tylko ludzie, czy to z obsługi szpitala czy od strony pacjenta trafiają się różni.
-
Jeszcze tylko dodam, że te panie nie szły do maluchów tylko zmieniały pościel i miały jeszcze kilka sal do obskoczenia. Także nie robiło im za bardzo różnicy. No ale lepiej karmiącą wygonic z łóżka. Nie rozumiem czego mam im współczuć. Chyba jedynie braku zwykłych ludzkich uczuć i wczucia się w rolę takiej kobiety. No tak, współczuję im braku właśnie empatii. Kropka :-)
-
Madzia, ja mega odciążyłam położne. Jak już pisałam wszystko z moim M robiliśmy sami: kąpanie, ubieranie, karmienie...Tylko na początku mi pomagały z przystawieniem. Także miały "mój" czas dla innych dzieci :-) to mało? Ja chciałam jedynie nakarmić swoje dziecko. To tak wiele? A w tym czasie pewnie byłam jedyna taka, która się postawiła a nie, jak piszecie "każda mama". Nie wszystkie mamy karmią w jednym czasie, przed godziną 7, gdy panie chcą iść do domu. I nie potrzeba do tego prywatnej kliniki wystarczy ludzkiego serca, trochę empatii i wyrozumiałości. Ale są ludzie i "ludzie". Ja potrafię jednych od drugich odróżnić. I doskonale rozumiem matkę, której nie dali dziecka od razu. Poród i połóg jest przeżyciem niepowtarzalnym i należy zadbać o to, aby kobieta jak najlepiej przez to przeszła z jak najmniejszym uszczerbkiem na psychice. Później taka mama zostaje sama sobie w domu, popada w depresję etc. Ale jak już pisałam, frzeba samemu podoswiadczac na własnej skórze a dopiero pisać. Kiedyś też byłam mądra, jednak życie mnie nauczyło, że nic nie jest tak proste jak na pozór wygląda. A ja bym na takim oddziale pracować nie mogła bo jestem zbyt wrażliwa i zbyt empatyczna i pewnie chciałabym być wszędzie i pomóc wszędzie a do tego wszystko bym przeżywała jakbym sama tego doswiadczała. Także, dziekuję.
-
Madzia z tym odrywaniem od piersi, sama zobaczysz...to nie jest takie proste. Rach ciach i już. Dziecko nie umrze z głodu. Ale to trzeba przeżyć najpierw i zobaczyć na własnej, obolałej, zmęczonej, niewyspanej, skórze :-)
-
To prawda z tymi gumowymi zabawkami w środku okropny czarny brud się zbiera. Kiedyś jak Jagoda zaczeła to naciskać to w wodzie takie wstrętne farfocle pływały. Nie wiem czy to pomoże ale tym razem chcę kupić taki koszyk do mocowania nad wannę na te gumowe zabawki, może jak tam będą to się nie będzie tak robić? U nas mała wanna i jak się ktoś kąpie/bierze prysznic to wszystko się moczy i może dlatego a jak powiesze na ścianie to już ta woda się chyba nie dostanie do tego tak łatwo.
-
Dodam jeszcze, że na początku przystawiałysmy Jagodę z położonymi dosłownie 20 minut, przychodziła jedna nie dało rady, zaraz na pomoc przybiegła druga i tak we trzy się meczyłysmy. A dziecko ja zassało, jadłp z 5 minut. Ale te 5 minut było na wagę złota, bo jak pisałam Jagoda miała 2780 i waga na początku spadała. Nam zależało by wrociła do normy bez dopajania, zalezało nam na kp. Więc jak mozna się nie wkurzyc jak ktoś wpada jak burza i chce to zepsuć.
-
Ania.r. masz rację. Trzeba walczyć o swoje, niestety to nasza rola zadbać o siebie i dziecko. Tak już jest, że w szpitalach przeważa rutyna, czemu się nie dziwię wcale. Mimo to trafiają sie dobre dusze z wartościami i na pewno zrozumieją, że teraz karmisz i poczekają chwilkę. Taki maluch dłużej jest przystawiany niż później je. Także odrywanie go od piersi nawet nie ma sensu. Prawdą jest też to, że kobiety są obolałe i biedne, nie mają siły i wiedzy w takich momentach, przy pierwszym porodzie. Przez to sobie pozwalają na zbyt wiele. Ja też zazwyczaj siedzę cicho i po fakcie wiem co powinnam. Ale tym razem, gdy chodziło o nasze dobro, no nie wytrzymałam. Poczułam się jak bydło, gdy te babki powiedziały, że MUSZĘ wstać.
-
Gosia zapewniam Cię, że dla dobra matki i dziecka lepiej i łatwiej dziecka nie odrywać niż je ponownie przystawiać. Gosiu, nie gniewaj się ale śmieszy mnie co piszesz. Nie mieści mi się w głowie by z powodu pościeli narażać karmiacą i dziecko na silny stres! Nie trzeba tam pracować by wiedzieć, że to jakiś absurd.
-
No nie w prywatnych klinikach, bo są szpitale, które dążą do miana szpitala z "etykietką" przyjaznego matce i dziecku i szanują kobietę pod każdym względem. Taka sytuacja nie powinna mieć miejsca. Trzeba wiedzieć ile kobietę kosztuje przystawienie dziecka do piersi. Nieraz trwa to kilka, kilkanaście minut, sporo nerwów nim dziecko prawidłowo zassie. Denerwuje się również dziecko. I teraz po takich trudach, gdy w końcu się udało i maluch spokojnie je wpada babka i zgania, karmiącą, bez skrupułów z łóżka z powodu pościeli. Dla mnie to nieludzkie! I nie masz Gosiu racji. A pisząc, że na Was nikt nie narzeka też generalizujesz, bo zawsze i wszędzie znajdzie się ktoś kto narzeka bo nie ma nigdzie idealnie. Wiola śliczne ciuszki :-)
-
Gosia, a mnie chodzi tylko o zmianę pościeli. I nie uważam tego za sprawę priorytetową :-) I radziłabym dziewczynom walczyć o swoje prawa i nie pozwalać sobie na takie akcje :-) A każdy zrobi jak mu dobrze i wygodnie.
-
Ania.r. dokładnie tak było u mnie. Położne były super, złego słowa nie powiem. No poza jedną. Natomiast lekarzom mam wiele do zarzucenia. Było tak jak napisałaś.
-
Gosia, no niestety ale ja sobie tak nie pozwolę. Dla mnie dziecko jest priorytetem w takiej sytuacji.i nie będę mu stwarzać nerwowych sytuacji. Wiem jakie mam prawa i będę j sobie o nie walczyć. Dziecko ma samo się odstawić od piersi, gdy już się nasyci. Owszem, szpital to nie hotel ale dobro matki i dziecka powinno być najważniejsze i tym się przede wszystkim powinien kierować personel medyczny (a nie tylko piękne plakaty potrafią wywieszac w szpitalu, jaki to jest przyjazny dla matki i dziecka) a jak nie, może pracować w innym zawodzie, gdzie narzucanie tempa jest ok. Poza tym jak powiedziałam wcześniej ja nie muszę mieć w takiej sytuacji zmienionej pościeli.. przeżyję jeśli paniom się spieszy. Ale chyba jednak zrozumiały, że coś nie tak skoro poczekały.
-
Aisla, ja o swoim porodzie nie będę nawet pisać bo to dla mnie wielka trauma więc nie chcę straszyć. Ja taka pechowa jestem więc może tylko mnie się przytrafiła znieczulica i konowałstwo a ogólnie może w Polsce wcale tak nie jest. Jednak Ostrów Wlkp słynie z braku dobrych lekarzy a już co do lekarzy w szpitalu, którym rodziłam panuje bardzo negatywna opinia. Ponadto już kiedyś pisałam, tam jest tasmowo robiona cesarka, byle szybko, żeby później nie było kilka porodów sn na raz. Szkoda gadać. No i pisałam też, że ja po cesarce miałam dziecko cały czas przy sobie. Ale jak dziewczyna obok nie chciała to jej tylko dziecko co jakiś czas przynosili. Ale coś Wam opwiem, jaką miałam sytuację. Po porodzie opowiadałam na kwietniowym forum, może Kwietniówka pamięta nawet. Leżałam z noworodkiem na łóżku i karmiłam piersią to było przed 7 rano. Wpadły te babki co zmieniają pościel i mówią do mnie, że muszę wstać bo będą zmieniać. Ja w szoku i od razu się zdenerwowałam. Mówię, że karmię teraz dziecko i nie ma mowy żebym to przerwała. Mogę leżeć w brudnej pościeli ale dziecka od piersi nie oderwę! Zrobiły wielkie oczy, bo pewnie inna dziewczyna prędko by wstała :-) i powiedziały tylko, że jak skończę do 7 to żebym przyszła i dała znać to przyjdą. Wyobrazacie sobie? Odrywać dziecko siła od cyca bo one się spieszą do domu. O nie! A miał być szpital przyjazny matce i dziecku. No ja sobie tak nie pozwoliłam. A co do tego ja się czuję. To nie jest idealnie ale dużo lepiej. Łykam Porprazol dwa razy dziennie, jem często a w miedzy czasie trzymam w buzi gumę, żeby nie czuć okropnej zgagi i mdłości. Ale na szczęście nie wymiotuje a już sobie pozwalam na lepsze obiadki, placki ziemniaczane, leczo :-) ciasto marchewkowe. Wczesniej nie było mowy o takim menu :-)
-
Hej. Dopiero nadrobiłam kilka stron. Madzia a za co Ty dostałaś ochrzan, bo nie zrozumiałam? Za to, że się nie wsłuchujesz w ruchy? Co do zależności ruchów w ciąży a aktywnosci dziecka po porodzie u mnie, jak Kwietniówka pisała, się sprawdziło. Ale jeśli już to jeszcze za wczesnie by to brać pod uwagę, raczej w ostatnich tygodniach ciąży. Ja nie miałam wesoło :-) Moja Jagoda była aktywna w dzień i w nocy. Pod koniec tak mnie kopała w nocy, że spać się nie dało. A jak się urodziła nigdy nie spała tyle co spi noworodek, niemowlę a później dziecko:( od razu budziła się co godzinę dwie, w dzień i w nocy i ciągle chciała pierś. Liczę teraz na dziecko spokojniejsze, tak jak u Camilli :-) bo inaczej kolejna depresja :-) Ruchy. Ja miałam od 14 tygodnia tak, że czułam przesuwanie jakby przemieszczanie w dole brzucha i tak mi zostało do 20 tyg. Jeden raz tylko lekkie wypchniecie z boku. Dopiero w 21 tygodniu o 4 rano poczułam zdecydowane pęknięcia takie, na które czekałam. Co dziwne, że druga ciąża, łożysko na tylnej ścianie. W pierwszej łożysko na przedniej a mocne kopniaki w 20 tygodniu. Także liczba ciąż, łożysko jak widać nie zawsze się sprawdzają. Olcia ja ze swojej kurtki jestem bardzo zadowolona i drugą ciążę w niej przechodzę. A waga u mnie się poprawia dopiero było +3 kg a już 3,600. Więc ja się cieszę bo jak nie jadłam stała w miejscu.
-
Witaj Ania :-) Fajnie, że dołączyłas, przykro mi z powodu straty. Ja też mam jedną za sobą ale zawsze przeraża mnie strata dziecka na tak zaawansowanym etapie. Dobrze, że tym razem już zareagowali i wiesz, że musisz się oszczędzać. Tym razem wszystko musi być dobrze i trzymam kciuki za Was. Kwietniówka, śliczne ubranka :-)
-
-
Kwietniowka, mnie pomagały te podtrzymujące mięśnie. Lekarz medycyny manualnej mi takie założył na dwa tygodnie ale już po dwóch dniach była poprawa. A wiem, że w aptece można je kupić i np mąż może założyć. Ich jest kilka i tak na krzyż się przykleja.
-
Ola , mnie na początku też smak odrzucił ale później w miarę się przyzwyczaiłam. Wolałam męczy się kilka sekund niż kilka godzin :-) Wiola, no niedobrze, że nie pomogło. Chyba jednak lepsza zawiesina bo tabletki obciążają żołądek. A w ogóle czemu tak duzo tego wzięłaś, to tak można. Bo na tym moim to było napisane 3razy dziennie po posiłku i na noc. Tak pamiętam. Więc ja brałam po śniadaniu, obiedzie i kolacji tak żeby to już było na noc. Teraz tego nie biorę ale wkładam sobie do buzi pół gumy w drażetce i trzymam sobie. Ten miętowy smak zabija to przykre uczucie i jakoś dzień mi zlatuje. Tak trwam od posiłku do posiłku. Może też tak spróbuj.
-
Właśnie, Kwietniówka, teraz mi dziewczyny przypomniały a już dawno miałam Cię zapytać o jakie plastry pytałaś. Ogrzewajace to wydaje mi się, że nie wolno ale jeśli miałaś na myśli te wzmacniające mięśnie to sądzę, że możesz używać. Przecież one tylko podtrzymują te mięśnie to w czym by mogły zaszkodzić, chyba nawet lepiej bo w ciąży plecy są obciążone.