-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez dejanira5
-
Witajcie Mamuśki! jak łatwo sie domyśleć po tytule wątku chciałam się was poradzić. Mój niespełna dwuletni synulek Stasiulek kłamie !?!?!?! żeby wymusić to co chce, np. jak chce żeby go z wózka wypuścić to woła że go boli brzuch alebo że jest głodny, dziś rozsypał klocki i troche się nimi bawił potem chciał sie wziąc za ksiązeczki a jakpoprosiłam żeby sprzątnął klocki to stwirdził "mama sama" i na pytanie kto nabałaganił też było "mama", i jeszcze jeden przykład z wózka, wieczorem podczas usypiania często chce wyjść i mówi że chce do łóżeczka albo na rączki a jak już pasy odepne to czmycha ze śmiechem i się bawi. Czy wasze dzieci tez tak cwaniakowały bo troche mnie to przeraża, bo my nie kłamiemy ani nie oszukujemy go w żadnej sprawie więc nie wiem skąd sie tego nauczył???
-
Małgosiu, jak miło że o tym pamietasz, co prawda sprawa nie jest jeszcze formalnie sfinalizowana ale wszystko idzie ku temu, od 1 kwietnia B i jego dupa wylecieli z hukiem, potem podpieprzyli nas do PIP ale tam nic nie znaleźli i jeszcze troche nam nerwów popsuli bo nas oczerniali wśród uczniów ale na na szczęście ja tam byłam wcześniej i zarówno dzieci jak i rodzice są zadowoleni że wróciłam do nich na dobre. Szef główny J przekazał prezesowanie Wspólnikowi i on teraz podbija pieczętki i zarządza siedzibą główną a ja z kumpela z która cała tą akcje rozkręciłyśmy zarządzamy filią w naszym mieście. To jest spółka z o.o. więc nie tak łatwo to całkiem podzielic i nam odsprzedać ale myślę że do końca roku i na paperza będzie nasza. mam nadzieje że jedynie że będziemy miec duuuzo uczniów w tym roku bo ostatnio za rządów B to dość cienko było
-
Rany ależ tu pustki od wczoraj... a przecież to nie weekend Stas zasnął więc mam chwilke dla siebie, nocka była koszmarna pobudka przed północą i ryk, troche miał chyba temperaturę i dałam syropek, potem kazał się zanieśc do lodówki i zażyczył sobie kanapkę z niuniu, dzióbnął gryzek i potem piciu. A potem przyniósł do naszego łożka książeczki i czytalismy... znaczy sie po ciemku mówiłam z pamięci bo każą ksiażeczkę mam wryta w mózgownicę i jakoś zasnął ale jak tylko próbowałam mu chociaż nózki przykryć to zaraz sie budził i od nowa jazda
-
Wiolciu, ja też mieszkam na wsi... w sumie to teoretycznie to już ma prawa miejskie ale to raczej większa wieś tak ogólnie to nawet mi sie tu podoba ale całe życie spędziłam w mieście i czasem mam ochot stad uciec z krzykiem
-
Witajcie poniedziałkowo Aldonka, rzeczywiście poważną decyzję musicie rozważyć z tym wyjazdem, my z P niby mamy stało i pewna prace ale też nas kusi żeby wyjechać... bo zarobki tu to momentami smieszne sie wydają Małgosiu, super że wypoczęłaś na wczasach, nam niestety nie dane było w tym roku wyjechać... cała nadwyżka kasiuty poszła na wykończenia poddasza i ogród , czekamy na zdjęcia brzusia :) Nena, rany współczuje z ta obrączką, ja przed ślubem jeszcze myślałam że zgubiłam pierścionek zaręczynowy... i to w domu było gdzieś mi upadł i szukałam nosem po podłodze ale nic i ryczałam ze dwie godziny a potem znalazłam go niemal na środku pokoju... ślepak w stresie go nie zauważyłam U nas nic ciekawego, P miał urlop od czwartku i dziś poszedł do pracy... stwierdziłam że niby lubie jak jest w domku ale jakoś mam momentami wrażenie jakby mi sie pod nogami pałętał za bardzo i cały harmonogram dnia mi psuje... Stas od dłuższego czasu przsypia nocki bezproblemowo ale ostatnie trzy były koszmarne... budzi sie w nocy i chce na ręce a że jest juz dosć duży to na moich rękach nie ma jak sie wygodnie ułozyć i sie wierci, potem w naszym łóżku przewala się z boku na bok, układa się na krawędzi łózka niemal głowa w dół a jak nawet przysnie i próbuje go przełożyć to sie rozbudza więc siedzę koło niego i czuwam coby nie fiknął, i marudzi... piciu- nie piciu, mniam mniam- a jak biegnę z chlebkiem to już jest nie mniam mniam, pokazuje mi gdzie mam sie połozyć a jak się kłade to jest mama nie tu nie tu "dziejdziej" (gdzie indziej) i tak w kółko aż padnie, szok nie wiem co sie z nim dzieje
-
Właśnie wstawiła zdjęcia Stasia w konkursie "Bob budowniczy" Zagłosuj na moje zdjęcie Będę wdzięczna za głosy
-
AniuWF, super że znalazłas chwilkę żeby tu zaglądnąć, jeszcze raz gratuluję synulka i życzę Wam duuuuużo zdrówka I juz po weselu, rodzinka pojechała w poniedziałek rano. dziś zebrałam sie na odwage i wybebeszyłam szafę z ubraniami i od rana przeglałam i odłożyłam sporą stertę do wyniesienia na strych i drugą do spalenia. Ale ja to mam chyba nature chomika i szkoda mi było wywalać ubrania mimo że wiem że już ich nigdy nie założę a jak dokopałam sie do sukni ślubnej to aż mi się płakać chciało... jaka ja była wtedy chudzisia postawiłam sobie za punkt honoru znowu się w nią zmieścić ... kiedyś... Wczoraj na dworku wygłupiałam się z aparatem i oto efekty:
-
Hejka laseczki, wstawiam obiecane zdjęcia z pikniku Momentami to mi się słabo robiła jak on szalał na tych trampolinach i zjeżdżalniach a on sie nie bał... A tak w ogóle to właśnie wróciłam z paznokci a tata mój ze Stasiem posiedział i go uśpił więc mam chwilke wolną, a jak sie obudzi to się za ciasto biorę Aniu!!! Gratuluję fasolki, nie wiedziałam superzaście... ja tak obiecywałam że chce mieć szybko druga dzidzię a teraz widzę że w tyle zostaje... musze chłopa do wyra zaciągnąć jak najszybciej a tak szczerze to serio mamy zamiar zacząć się starać po następnym okresie... chociaz pewne próby juz ostatnio zostały podjęte mam nadzieję że wkrótce pochwalę się II krseczkami... I poproszę o przepis na córeczkę...
-
Wielkie gratulacje dla Ani!!! i buziole dla maluszka!!! Ja dziś na sekundkę tylko dam oznak życia :) w niedziele bylismy na pikniku rodzinnym organizowanym przez firme w której pracuje szwagierka i było fajosko... Staś sie wyszalał i po raz pierwszy jechał autokarem i był pod wielkim wrażeniem że az przespał niemal całą droge w ta i z powrotem z reszta też Było mnóstwo atrakcji dla dzieci i on chciał na wszystko wejśc ale niestety na większośc był za malutki... szalał w basenie w piłeczkami przez wiekszość czasu i podobali mu sie strasznie klowni na szczudłach. postaram się wstawić zdjęcia ale innym razem bo dziś czasu nie mam bo w tą sobote mamy wesele i rodzina z Krakowa do nas zjeżdża i u nas nocuja więc sprzątam jak szalona... wczoraj odkurzałam i myła podłogi... dziś pościel zmieniam we wszystkich pokojach i łazienki sprzątam...zaraz padnę... tak to jest jak sie na bierząco za rzadko sprząta
-
Kaisula, u mnie ze Stasiem też ta właściwa kreseczka była bledziusieńka ale dla pewnośći za kilka dni powtórz test i kup test innej firmy... trzymam kciuki żeby były II Nena, Staś robi uśmiechy na zawołanie takie fotograficzne, jak tylko zobaczy że ktoś celuje w niego z aparatem to się uśmi8echa i dlatego nie mam prawie wcale zdjęć z jego naturalna minką chyba że go złapie z zaskoczki W niedziele jedziemy na wycieczkę nad morze z pracy od szwagierki na jakiś ich firmowy piknik rodzinny, jedziemy autokarem i w jedna strone to pewnie będzie ze 3h i nie wiem jak Staś to przetrwa... A wczoraj było superzaście... od rana byłam u rodziców i poszłam na zakupy a potem z Bąblem na taki gigantyczny plac zabaw i szalał tak że nadążyć za nim nie mogłam i po 2h ledwo dał rade do domku dotuptać, jadł prawie z zamkniętymi oczami i padł... spał 3h 15min!!!!!! i musiałam go zaczać wybudzać bo mężu po nas przyjechał i pojechaliśmy na grila go męża chrześniaka i szaleństw ciąg dalszy... w domku byliśmy po godzinie 20 i padlismy
-
Agasko, Staś zazwyczaj na kolację wcina kaszkę ale co kilka dni ma ochotę na odmianę typu kanapka a mleka nie poje w ogóle, odkąd go w lutym odcyckowiłam to tylko z kaszek ma mleko modyfikowane bo z butli pić nie umie i mleka nie tknie za żadne skarby Milka, my też wybraliśmy wakacje na najlepszy czas na odstawienie pampersiochów... pieluszka tylko do spania... a po domku to często Staś z gołą pupką biega i sam siada na nocnik bo oczywiście stoi na środku salonu i dziś tak właśnie rano goły pupek zrobił sam bez proszenia kupochę na nocnik... siusiu to już od jakiegos czasu ale kupka zazwyczaj jeszcze była w pampersa a dziś nawet nie wiedziałam kiedy sam usiadł a potem mnie zawołam i zaprowadził żeby sie pochwalić bo akurat w kuchni cuś robiłam... i był śliczniusi śmierdziuchowaty glutek generalnie mój plan był taki: 20 par majtulek i vanish do dywanów i jedziemy bo jak teraz sie go nie nauczy to będzie coraz ciężej ale postepy widać Jutro jadę z mężem do miasta bo jego chrzesniaka mamy zamiar odwiedzić, od rana będe miała troche czasu to może z jakąs kumpela się na kawusię spotkam byle tylko pogoda była względna
-
Witajcie laseczki, podczytuje tu co i raz ale w reszcie sie na odwage zebrałam i pisze... Małgosiu, widzę że przybył w twoim podpisie suwaczek ciazowy, gratuluję serdecznie i duzo zdrówka życzę, a swoją droga róniez podziwiam z całego serducha i trzymam kciuki żeby pozostała trójeczka współpracowała z Tobą grzecznie przez najbliższe miesiące PbMarys, dużo zdrówka dla Sylwinka, oby jak najszybciej wyszedł ze szpitala U nas pomalutku w końcu, mam teraz wolne i głwnie w domku siedzę ale Staś taka wisiuga żę oczy dookoła głowy musze mieć wspina sie na drabiny, schody, krzesła i wszędzie gdzie sie da a gdzie się nie da to jeszcze bardziej sie wspina, mówi tez coraz więcej i niemal codziennie nowe słówko dochodzi... ostatnio to były dziura i siano. Poza tym jest straszy samoś nie da sobie pomuc i kszyczy "Taś siam!!!" A jak mu nie wychodzi to woła "U nie" i sie wkurza i w ogóle to najchętniej by tylko na dworku chciał być i do somu zaciągnąć go jest nie sposób. Wstawiam kilka najnowsiejszych zdjęć:
-
PBmarys, juz tego czytac nie mogę, rada jest prosta kopnij w dupe pasożyta, pozwij o alimenty i zapomnij o jego istnieniu raz na zawsze Jestem cała hapy, wczoraj wieczorem koleżanka zadzwoniła "ta od spółki" i powiedziała że B odszedł z pracy bo szef mu ograniczył czas pracy i co zatem idzie i pensje i mu sie nie kalkuluje... i podobno ma wrócić w sierpniu ale jak szefu słusznie stwierdził "What for niby? bo nie ma co liczyć na przejęcie interesu... od pierwszego kwietnie obejme cześć jego godzin więc będę już w centrum wydarzeń a od wrzesnie I'm the bosssss!!!!! Czekam na męża który na z roboty wczesniej przyjechać bo na 14 kontrol mamy w przychodni... napisze wieczorem :)
-
AniuWF, siuperancko że dobrze się czujesz, piszesz że "mały" się wierci, wnioskuję więc że będzie chłopczyk...czy tak? pewnie juz o tym pisałaś ale lojalnie sie przyznaje że nie nadrobiłam zaległości w lekturze :) To zapalenie to bezpośrednio przez szczepienie, poprostu organizm po szczepionce był lekko osłabiony i szybcie załapał choróbsko, był antybiotyk podawany przez trzy dni, masakrycznie słodka papka i maść z "KRWI CIELĄT" do smarowanie przez sen i jutro idziemy na kontrol. Agaska, w interesach do przdu i idzie ku dobremu... juz praktycznie wyeliminowałyśmy B z interesu z koleżanką z którą zakładamy spółkę. Wczoraj byłysmy u szefa na kawusi i był P który przejmuję centrale w innym mieście i M-a która prowadzi sekretariat i księgowośc i wszystko obgadaliśmy... wszystko jest już niemal ugadane ale proces przejęcia szkoły potrwa ok. 1,5roku ale my wchodzimy od zaraz jako głównodowodzące i podejmujące wszelkie decyzje... a te 1,5 roku to ze względów formalnych bo muszą naprostować księgowość i to troche potrwa, ale taki plus że nie musze od razu kasiory wykładać
-
Pbmarys, przepraszam że tak późno ale najszczersze gartulacje, synek jest cudnisty... oglądanełam na agugu :) buziaki i zdrówka życzę AniuWF, Ty juz po pólmetku... jak się czujesz? nie miałam czasu na bieżąco podczytywać pewnie brzusio już ładnie widać U mnie troche sie dzieje... więc tak żeby nie zanudzać to w telegraficznym sktócie: 1. tydzien temu bylismy na szczepieniu i Staś po raz pierwszy gorączkował... jeszcze nie widziałam żeby tak pakusiał a kilka dni po szczepieniu zaczął mi prychać i nos miał zapchany a potem wyskoczyły mu ropme krostki na policzku, potem na języku i na ustach... w pon. byliśmy u lekarza i ma infekcje gardła i zapalenie jamy ustnej... więc wrócilismy do miksowania bo bidulek jeść nie mógł... dziś już jest prawie dobrze... z gardłem juz sie uporaliśmy a krostki sie goją tylko mały często skubie tę na policzku więc sie troche paprze 2. Jak byliśmy u lekarza to weszłam jeszce do apteki i na poczte i wychodząc z poczty koło mi sie od wózka oderwało więc wózek został na poczcie a ja siaty pod jedna pachę, Bąbla pod drugą i 1,5km z buta do domu z czego większość trasy poboczem ruchliwej drogi a Staś sie wiercił więc musiałam go mocno przyciskać coby mi sie nie wyrwał... bo on chciał tup tup po drodze przecież... po dotarciu do domu nie wiedziałam gdzie mnie boli a gdzie nie
-
Hej laski, my po jednym dniu w domku juz dzis przyjechalismy do rodziców... miałam kilka spraw do załatwienia na mieście... szczerze mówiąc to bałam sie tych feri bo ostatnio Staś tak sie rozbrykał że samemu to z nim cięzko ale wczoraj był grzeczniusi... na dworku byliśmy i nawet na nózkach rochę chodził a jesten z naszych psów biegał na luzie i kładł się Stasiowi pod nogami i chciał sie bawić... ja wołałam Kiara wyjdź a Staś podchwycił i wołał "Jaja papa" i oczywiście był ryk jak tylko wrócilismy do domku... latem to ja go do domu nie zapędze... Odkąd Staś nie cyckuje to zasypia mi codziennie na podłodze podczas zabawy... w ogóle zauwazyłam że odkąd nie ciamka to chyba on potrzebuje sie do mnie więcej potulać bo co chwila podchodzi i daje całuski albo się tula... fajno że taki całuśnik sie niego zrobił
-
Właśnie wrócilismy i Bąbel zasnął w samochodzie i nadal spi więc mam chwilke żeby skrobnać... widziałam się przd chwilka z szefem i pogadalismy sobie od serca... zmamy sie przeciez tyle lat i ja byłam jednym pierwszych pracowników których zatrudnił... i rzeczywiście ma przekazać firme ale nie ma jeszcze umowy ani nic wszysko jest w fazie planowania, leser musi zdobyć kasę i niewiadomo czy mu sie uda a ja jestem wypłacalne od ręki więc mam przewagę... poza tym J był troszkę zszokowany bo myślał że ja już nie chce mieć z nimi nic wspólnego odkąd urodziłam Stasia bo nie wziełam tu godzin... bo nie dowiedział się że w ogóle chciałam... i jak by wiedział że ja chce to w zyciu by o tym leniu nie pomyslał... w każdym razie w piątek będzie z nim rozmawiał i przedstawi mu swoje ostateczne warunki i zobaczymy, ja od razu powiedziałam że oge zaproponiować lepsze... ogólnie to jestem zadowolona bo wiem Ze J mi ufa i widziałam że wolałby żebym to ja przejeła ten majdan ale z tamtym juz sie jakoś dogadał i troche mu głupio teraz odmówić ale jestem dobrej mysli... sprawa jest w toku...a najgorsze jest to czekanie, miałam nadzieję że dziś sie wszystko sie wyjasni ale cuż...
-
Nena, jak ja dobrze znam te rady babciowe, mamie to przynajmniej sie odszczeknąc mogę, gorzej jak teściowa sie wymądrza to troche nie wypada ale i tak ja mam dośc niewyparzona gębe i zawsze cos burknę W kwesti odcyckowywania to oficjalnie uważam mojego synka Stanisława za odzwyczajonego... juz mnie nie rozbiera i tylko sie przytula ale nie mlaska i nie chce cycy. Już myślałam że mam spokój ze zbierającym sie mlekiem bo cycki zaczęły wracać do normy a tu dziś znowu balooony i nawet mleko mi zaczęło polatywac... pewnie dlatego że dziś w szkole w tłoku inna nauczycielka lekko stuknęła mnie w cycka toprebką ... A w sprawie szefa i podkupionej firmy... to dzwoniłam i jutro jesteśmy umówieni, ide z kumpela z która razem pracowałyśmy i w ogóle znamy sie od licka i jesli nam sie uda to załozymy spłkę i podkupimy lesera, trzymajcie kciuki
-
Nena, masz racje, jestem zdołowana ale przecież nie moge ciągle o tym rozmyslać... w tym tygodniu idę do biura sprawdzić kiedy szef będzie sam tak żeby nie było tego zasranego lesera i pogadam. Zobaczymy w ogóle powie... Marysiu... już praktycznie zdrowa jestem tylko zdarzy mi sie jeszcze zakasłać ale czuję sie juz dobrze, dziś byłam w pracy ... ale mi sie chciało że aż strach ale miałam tylko 2 lekcje więc łagodny start i fartło mi sie bo na trzecia lekcje na dodatkowe zajęcia wyrównwcze dziecki mi nie przyszły więc wróciłam wcześniej Staś jest w trakcie odwyku cyckowego... ostatnio dostał cycka w nocy z czwartku na piątek, potem cały piątek nic a po południu strasznie sie domagał i posmarowałam lekko gorzkim paluszkiem i jak raz liznął i zaraz go odrzuciło, dałam mu biszkopta i herbatkę żeby zabić ten smak ale zapamietał i jak tylko chciał się przytulić to zaraz robił w tył zwrot bo przypomniało mu sie że niedobre... w nocy były jazdy że hej i P miał Stasia tulac ale Bąbel nie chciał w ogóle sie do niego zblizyć... nosiłam go 2h na rekach po domu od okna do okna i liczylismy samochody i patrzylismy an pieski śpiące na tarasie... i padł potem była jeszcze jedna pobudka ale też ja tulałam uwiesił mi sie na szyi i nie płakał bo jak P chciał go wziąć to ryk jak nie wiem co druga noc była juz lepsza i potem to juz jakos poszło... od soboty zasypia bez problemu... na podłodze... siedzę z nim na dywanie on troszke się bawi a potem kładzie mi się na nogach i zasypia a potem i tak siedzimy aż on dobrze zaśnie a ja zciernieję i potem gimnastyka żeby odłożyć tak żeby sie nie obudził... w nocy pije herbatke lub wodę mineralną bo mleka nie chce nawet powąchać...a mnie cycki bolą bo mleko sie jeszcze zbiera a ja nie odciągam za bardzo żeby zanikło, dzis już jest lepiej ale w sobotę to miałam taaaakie sylikony że w staniku mi sie nie miesciły i ledwo mogłam reką ruszyć tak mnie bolało... ale idzie ku lepszemu...
-
Hej dziewczyny, dziś ja tylko na chwilkę i może troche samolubnie bo potrzebuje sie komuś wygadać i może wysmarkac w rękaw jestem od kilku dni wściekła jak grum... przez pięc lat pracowałam w pewnej prywatnej szkole językowej... i poświęcałam jej cały swój czas i byłam tam codziennie od 14 do 19 albo nawet 20 a w wakacje razem z Kasią sekretarką wkładałyśmy grupy i plan na nowy rok szkolny... po urodzeniu Stasia musiałam troche odpuścić a Kasia też w tym czasie urodziłam córcie i też odeszła, na jej miejsce szef przyjął największego lesera na świecie, takiego lenia to jeszcze świat nie widział... co tam poszłam to jeden na drugiego nadawał i ciągle sie kłocili, a ostatnio dowiedziałam się żę szef bierze go na wspólnika od czerwca pięc pieprzonych lat tyrałam i każda wolną chwilę odwalałam niemal wolontariat a ten J mnie pominął!!! i to jeszcze na rzecz kogos kto całymi dniami w biurze grał w gierki albo siedział na Allegro!!!!!!!! taka szansa i ja ja straciłam ale w sumie to mogłam cos przeczuc bo jak byłam w biurze pod koniec wakacji i chciałam wziąc jedną albo dwie grupy to jakoś nie było dla mnie godzin... a przeciez odchodząc zostawiłam przewie 15 godzin po sobie... Chyba sie umówię z J i z nim od serca pogadam, w sumie nie mam nic do stracenia...
-
Pbmarys, pamiętam jak pod koniec ciązy ze Stasiem też nie wiedziałam jak mam sie ułozyć w nocy, a ile to sie trzeba było nastekac i nasapać żeby się obrócić albo wstać... trzymam kciuki za całą rodzinke i życzę rozwiązania wszystkich problemów i tych kasowych i prywatnych... buziole i odpoczywaj puki możesz Jestem sobie sama w domu bo moje facety o 5 rano wyemigrowały do miasta Stary do roboty a junior do dziadków i nawet jak wstałam to myślałam że sie lepiej czuję ale jak tylko posłałam łozko i zebrałam Stasia zabawki z podłogi to się zmachałam i spociłam jakbym tyrała w kamieniołomach więc jestem nieźle osłabiona, poza tym prycham i kaszle ciągle dość mocno i nos mi zaraz od smarkania chyba odpadnie Postaram się troche w domu ogarnąć puki mam okazję bo z tym moim małym wisiuga to nic sie nie da zrobić papatki do później
-
Hej dziołchy, byłam rano u lekarza, i dostałam reklamówkę leków i zwolnienie do końca tygodnia... to jakas wirusówka i dużo osób teraz tak choruje, gorączki juz raczej nie mam ale mam masakrycznie zapchany nos i kaszel straszny poza tym dziś zjadłam troche więcej niż wodę i herbatę i wróciły sensacje żołądkowe więc jeszcze kilka dni o suchej wodzie będe musiała przetrwać... może chociaż troche schudnę Rodzice pojechali w niedziele wieczorem, mają kilka spraw urzędowych do załatwienia we wtorek i w środe na mieście i nie mogli zostać... ale jutro P Stasia do nich rano zawozi i wrócą razem po 15 więc od rana będę odpoczywać i zdrowieć... i zobaczymy jak sie będe czuła to może też Bączka weźmie w środę... odcyckowywanie w toku... Stas sie wnerwia bo mleka mało i jak chciał w nocy to sie nie najadł i godzinę kwekał a butle stanowczo odrzuca i mleka mod nawet przes sen nie chciał sie napić... dostałam leki przy których mozna karmić tylko jeden na bóle stawów taki co może zaszkodzić więc jesli będzie mnie tak bolec i wezme to rygorystycznie koniec z cyckiem i niech sie dzieje co chce... i kupiłam też dziś "gorzki paluszek" w razie sytuacji ekstremalnych, ale mam nadzieję że nie będę musiała go użyć. Staś zasnął u P na rękach jakimś cudem a ja tez zaraz ide się kąpać i w bety... P.S. Mam do sprzedania psy rasy owczarek niemiecki długowłosy, zostały nam 4 szczeniaki tanio sprzedam, może chcecie albo znacie kogoś... mają już prawie 4 miesiące więc odchowane i przyzwyczajone do bycia na dworze więc idealne na podwórko
-
Mój Staś to straszny somoś i juz od jakiegoś czasu chce jeść samodzielnie a ma rok i 4 miechy... więc jemy na dwie łyżki, jedną on grzebie w talerzu i czasem trafi do buzi a czesem obok a druga ja go karmię, albo czsem mu sie uwidzi że ja karmię jego a druga łychą on mnie
-
Hej laski, wczoraj cały dzień leżałam prawie nieprzytomna w łóżku odizolowana od Stasia, on bidulek myslał że chyba w pracy jestem i jak zbliżała sie godzina kiedy zazwyczaj wracam to ciągle kazał sie do okna prowadzić i patrzył i mówił "mama tam" i w ogóle marudny był strasznie. Mama i P do mnie co i raz zaglądali i sprawdzali czy żyję... od rana nie brałm juz leków tylko rutinoskorbin i wapno bo i temp mialam mniejszą i miałam nadzieję że wieczorem nakarmie Stasia... ok.18 pozwolili mi wyjść Rewulucji żołądkowych tez już nie miałam pewnie dlatego że nic nie jem a jak zjadłam troche ryżu to już coś mi w brzuchu bulgotało więc tylko pije wodę małymi łyczkami co jakiś czas... ale te stawy to mnie zabijają, jeszcze nigdy tak mnie nie połamało jak teraz... ledwo chodzę a jak stoje to tylko patrze żeby usiąśc i sie położyć... jestem ogólnie strasznie osłabiona i obolała, a dziś do tego zaczął sie kaszel i katar. Jutro idę rano do lekarza.
-
Hej dziewczyny, wczorajasze popołudnie i noc to był istny koszmar, wczoraj poszłam normalnie do pracy ale na pierwszej lekcji zaczęła mnie pobolewać głowa i zaczełam kasłać, potem z czasem zaczęły sie bóle w stawach, głownie kark ramiona i nadgarstki... ok.13 to juz nie potrafiłam wymienić co mnie boli bo bolało od palców u nóg aż po cebulki włosów... a po południu biegunka i wymioty a wieczorem temp.38,9. Ja to ja ale przez moje samopoczucie nie mogłam Stasia karmić żeby nie zessał wirusa i możecie sobie wyobrazić co sie dział przez cały wieczór i noc..., dobrze że rodzice przyjechali na weekend (...bo mielismy na giełdę jechać dzis i jutro z P sprzedać szczeniaki...) bo nie wiem jak by sobie mąż dał sam radę... z moją mauśką wykapali Stasia i potem usypiali na zmianę P mama i tata... aż w końcu zasnął z P do ponad 2h płaczu ... ale mówię wam że takiego płaczu to ja jeszcze nie słyszałam, nawet jak się najmocniej udezy to taj strasznie nie rozpacza... mnie wygonili do gabinetu i tam siedziałam aż zasnął i mogłam wrócić do własnego łóżka... niestety głupi pies moich rodziców wszedł do mnie pod kołdrę i jak P chciał sie połozyć to szczekając obudził Stasia i od nowa.... jakoś zasnął ale nie dał się odłożyc ja dostałam eksmisję na dobre do gabinetu a męzu obstawił nasze łózko z każdej strony czym sie dało i spał ze Stasiem. Bączek budził sie ok5 razy... i za każdym razem tak strasznie płakał i mnie wołał a ja w pokoju obok też nie spałam raz z bólu i gorączki a dwa słyszałam każde jego jęknięcie i serce mi pekało że nie moge do prztulić Dopiero teraz jakoś zwlokłam się z łózka i mam 37,8temp. ale najgorsze sa te stawy bo ledwo kroka mogę zrobić... jak mi do wieczora nie przejdzie to pojedziemy na pogotowie bo nawet wody się napić nie moge to odrazu kibelek. Stas zasnął jakiś czas temu więc pewnie niedługo sie obudzi a ja muszę sie przed nim ukrywać Musiałam to pakudztwo od uczniów złapac bo w niektórych klasach to przychodziło ostatnio po10 osób na 26 na klasę Marysiu, mam nadzieję że Hania juz czuje sie lepiej, szybkiego powrotu do zdrowia