
jestem
Użytkownik-
Postów
5 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez jestem
-
kolejna Pani W... szkoda słów
-
A ja mam doła... szykuje się najsmutniejszy grudzień w życiu... tydzień po tygodniu poumierały babcie - matki moich rodziców... a dodatkowo 24.11 straciłam synka... Dziecko było z tzw. wpadki, ale to nie zmienia faktu, że już oswoiłam się z myślą że będzie, że go na swój sposób pokochałam i jedno co mi pokazał - to to, że chcę mieć drugie dziecko - nawet jeśli miałoby być z 'wpadki'... tylko teraz pytanie - czy kobieta odzyskuje płodność dopiero 3-6 mies od porodu/niekarmienia piersią? czy jest możliwość odzyskania płodności wcześniej? jak sprawdzić czy jest się już płodną?
-
Mój ex mąż też jest bardzo za mamusią... rozstałam sie z nim z tego powdu - wytrzymałam 2 lata w tym 2 w małżeństkie z córeczką 2 letnią... rozstaliśmy się (rozwód z mojego powództwa) 1.03.2013... jednak ze względu na córeczkę kontakty utrzymujemy 'poprawne'... niestety doszło do przykrego zdarzenia - urodziłam dziecko w 26tc (poczęte 3 mies po rozwodzie) nie minęło 300 dni od orzeczenia rozwodu i niestety ex jest uznany za ojca, teraz mamy sie spotkać na przekazanie papierów - aktu urodzenia i śmierci dziecka - na co teściowa też chciała być przy tym spotkaniu 'bo jej bardzo zależy' a 'po mnie to można się było spodziewać że wywinę taki numer', i 'jest jej przykro że jeszcze takie konsekwencje tego małżeństwa ona musi ponosic' - no cóż - to nie jej życie, nie dotyczy jej, syn jest dorosły... czasem na takich szkoda słów, trafił sie maminsynek i nic tego nie zmieni... Na spotkaniu kategorycznie zabroniłam jej obecności... ale czy przyjdzie to już nie ode mnie zależy :/
-
Anna lepiej sprawdzac - u mnie sie okazalo sie ze maluch mial 2wezly zwyczajne na pepowinie-zawiazal sobie jak sznurowke... nie mial szans w brzuchu, na zewnatrz tez niewielkie-a jak sie okazalo i tu nie bylo szans. Urodzil sie juz w zamartwicy glebokiej, z duzym niedotlenieniem, wylewy w glowce i poszerzone naczynka.
-
Ktoras z was zapytala wczesniej o szpital w wawie w ktorym potraktowano mnie powierzchownie... bylo to na Madalinskiego w szpitalu sw rodziny... W poprzedniej ciazy bywalam tam prawie co tydzien, co dwa z kazdym bolem i innymi pierdolkami... teraz bylam miesiac po miesiacu i to faktycznie gdy sie zle poczulam... ale stwierdzilu ze po glukozie tak moze byc, zrobili usg, ale nawet nie zwazyli malucha-co zauwazylam dopiero w domu... Niestety mam do siebie ogromne wyrzuty ze w czwartek jak sie zle poczulam-ale to tylko bol brzucha, bol glowy i karku-myslalam ze to cos mnie lapie co najwyzej... wieczorem juz bylo lepiej w piatek bolala juz tylko glowa... sobota w ogole tyloo czesciej siku i niemoznosc zachamowania siku-pozniej dowiedzialam sie ze to odchodzily wody... moze gdybym poszla do lekarza w czwartek udaloby sie uratowac? ale teraz to bez znaczenia, dziecka juz nie zwroci... w domu jest 3.5letnia coreczka i ona chyba daje mi sily, trzeba dla niej zyc... tak czy inaczej zadnej ciezarnej nie zycze takich przejsc i bede uczulac na kazde zle samopoczucie! Teraz z perspektywy czasu wiem ze lepiej wyjsc na symulantke, przewrazliwiona etc niz musiec zeganc sie z dzieckiem duzo przed czasem!
-
Na skurcze uwazajcie, mnie te pierwsze prawie nie bolaly, ot tak jak na miesiaczke, a i duzo sikalam, leciala zolta woda, lekko sluzowata, okazalo sie ze to wody-wtedy nie wiedzialam, Brzuch o dziwo az tak nie twardnial-nie bylo wody to nie czulam az tak mocno, napiecia Nie gonilo mnie tez na kupe-ponoc jeden z pierwszych objawow, ja kupe zrobilam dopiero kilka godzin po porodzie! Przy coreczce pamietalam ze byle byly straszne, dlatego az tak sie nimi nie przejelam-poza tym podobne bole mialam przez cala ciaze, bylam z nimi na izbie 5.11 to zrobili ze mnie prawie symulantke. Tutaj zlapaly mnie bole dopiero parte! Co 2-3 minuty. caly czas sie zastanawiam czy dalo sie tego uniknac, ale wiem ze z wezlami na pepowinie nie mial szans i udusilby sie w srodku, a tak byl chociaz cien nadzieii, przez te 12 godzin. Przynajmniej zostal ochrzczony! teraz zostaje sie pozbierac, bo w domu czeka coreczka, z tytulu urodzenia dziecka (martwego lub ktore w ciagu 8tyg zmarlo) mam 8tyg macierzynskiego, pobede z coreczka, bedzie lepiej, moze poznam jeszcze fajnego faceta z ktorym zaloze rodzine i coreczka bedzie miala braciszka lub siostrzyczke.
-
Fizycznie jest ok, brzuch mnie tylko boli jak na miesiaczke bo sie obkurcza. Innych dolegliwosci fizycznych z tytulu ciazy i po ciazy brak.
-
Synek zyl 12godzin i 20minut! Po tym czasie serduszko sie poddalo ;(
-
Dzis ja dolaczam do grona 26tc+4dni. Nic nie wskazywalo tragedii... urodzil sie jeszcze zywy, to mialam okazje przez ulamek sekundy slyszec jego cichutkie kwilenie i zauwazylam rozprostowywanie raczek... Niestety stan byl krytyczny. dlugotrwale niedotlenienie, rozlegle krwawienia w glowce, caly posiniaczony po trudach wydobycia sie na swiat... I na pepowinie 2przyczyny zdarzenia-2wezly zwyczajne, mocno zacisniete, nawet milimetr odzywczej krwi nie mial szans sie przecisnac! Okazalo sie ze wezly musialy powstac wczesniej i juz go dusic od jakiegos czasu, bo byl slabo rozwiniety nawet jak na 26+4, a ponyslec ze usg z 21tc wyszlo wzorowo, nawet powtorzyl sie termin porodu z usg genetycznego. Jeszcze 5.11bylam na usg bo bolal mnie brzuch i bylo mi slabo, to nawet babla go nie zwazyla, ale stwierdzila ze nie widzi odchylen od normy! A najptawdopodobniej juz te 2-3 tyg temu juz zaczelo sie cos dziac.
-
Nie zmiescilo mi sie w jedym poscie... jak miniaturka noworodka, nawet byl podobny do swojej siostry, tylko z czarnymi dosc kudlatymi wlosami Nawet pielegniarka stwierdzila ze jak na taka budowe mial dlugie wloski. Ale wlosy nie sa wazne, niestety wazniejsze organy nie byly tak swietnie rozwiniete i nie wytrzymaly, w dodatku mial bardzo rozlegle krwawienia w glowce, co pogarszalo rokowania.
-
Dzieki, wiem ze tego nie dalo sie uniknac, ale mam za zle w szpitalu jak pojawilam sie na izbie bo mi bylo slabo, brzuch pobolewal etc - 5.11.13, babka zrobila usg, stwierdzila ze nie widzi znacznych odchylen od normy, pozniej zmienila wersje ze wszystko jest w normie, a nawet go NIE zwazyla! A najprawdopodobniej juz wtedy moglo sie cos dziac, co prawda raczej marna szansa ze po zaplatanej pepowinie hormony na pluca by przeniknely, ale moze cos... i moze... z naukowego punktu widzenia wiem ze takie gdybanie byloby bez sensu, ale z matczynego kazdy promil ulamka procenta urasta do rangi przynajmniej kilkudziesieciu o wadze przynajmniej 50+%. A najgorsze jest to ze leze obok oddzialu poporodowego, na ktorym co kawalek slychac placze dzieci... najpiekniejszy dzwiek na swiecie. Juz wtedy 5.11bylam w szpitalu i dobiegl mnie ten sam placz-noworodkowy, juz wtedy chyba przez skore wiedzialam ze cos sie szykuje, bo wsluchiwalam sie w ten placz i zachwycalam jalbym miala go juz nigdy w zyciu nie uslyszec, no coz... u synka bylo mi dane przez chwile slyszec cichutkie kwilenie i zobaczylam jak rozprostowuje raczko i paluszki, zaraz go zabrali na oiom neonantologiczny, ale jak bylam 17.40 jeszcze paretry saturacji 84 do 87 i puls 135dawal cien nadzieii ze moze bedzie dobrze. musialam wyjsc bo spodziewalam sie kolezanki i zaraz po jej wyjsciu przyszedl pediatra, krecac glowa powiedzial ze nie dalo rady, dziecku serce zatrzymalo sie i o 18.35 musial stwierdzic zgon i jak chce to moge isc zobaczyc dziecko. Dali mi go poyrzymac, jeszcze mieciutki i cieplutki jak miniaturka
-
Dziewczyny uwazajcie na siebie i na skurcze, ja mialam skurcze od 23.00 w 23.11-w caly swiat od 3 do 25 minut... jak przed 4 zlapaly co 2-3minuty to o 5.30 bylam w szpitalu z malenstwem w pochwie przy 8cm rozwarciu! Ale gdyby chcieli powstrzymywac bylby dramat, pepowina z 2 mocno zacisnietymi wezlami! wiec dziecko szukalo drogi przed uduszeniem sie, ale kompletnie nie przygotowany na swiat zewnetrzny-nawet sterydow na rozwoj pluc nie zdarzyli mu w brzuchu dac, ale gdyby chcieli i mieli mozliwosc stopowania akcji i jeszcze by im sie to udalo to maly na bank by sie udusil i rodzilabym martwe dziecko, tak zyl 12godzin, 20minut. Okazalo sie ze urodzil sie za maly nawet jak na 26tc+4dni, pepowina nie odzywiala go w wystarczajacym stopniu od 1do 3tyg nawet
-
Nie wiem, mi zawsze bada szyjkę na badaniu gin, a dodatkowo co USG mam ocenę szyjki przez USG dopochwowe... (też mam w zależności od badania od 2,5 do 3 cm - nie wiem jaka jest granica błędu)
-
Dla noworodka poduszki są niemal zakazane :) Ja będę miała kombinezon i kocyk do wózeczka.
-
Nawet wiem że czasami może dojść do konfliktu między grupami, u mojej znajomej tak było, ona miała A+, jej mąż B+ i doszło do konfliktu serologicznego na poziomie grup podstawowych! (nie wiem jaką grupę ma córka - nie dopytywałam) Nawet nie wiedziałam, że to możliwe. Co do kombinezonka wolę kupić 62, bo sama nie spodziewam się dużego dziecka... nie mówiąc już o tym, ze spodziewam się wcześniaka :)
-
W obu przypadkach jest naruszenie cudzego (nie swojego) ciała, nie znając opinii osoby zainteresowanej.
-
- co do zostawiania na pozniej jak dziecko bedzie samo chcialo... 8latki chca, ale tylko w domu, a jak przyjdzie co do czego, to uciekaja jak szalone!!! Takze jesli nie przebijemy ich do roczku (no ewentualnie 2lat) to na 90% nastapi to dopiero nascie lat pozniej. - przynajmniej świadomie - to są uszy dziecka, jak bedzie miało te naście lat może mu się opcja przebitych uszu nie podobać - ja osobiście do moich mam żal, że mnie zmusili do przebicia - mimo że początkowo sama chciałam mają te 6 lat to przebijali na siłę... teraz mam tylko problemy z tymi dziurkami! Kolczyków nie noszę - jeszcze kiedyś mama była w stanie mnie zmuszać do ich noszenia - gdzie uszy mnie bolały po max 1h od założenia, czasami już nawet 5 minut po... Kombinowane były wszelkie wariacje - kolczyki złote, srebrne, platynowe, stal chirurgiczna - zawsze to samo... To są uszy dziecka, chcesz dodatkowe kolczyki możesz SIEBIE przebijać gdzie Ci się (nie) podoba - dopóki jest to obręb twojego ciała... chciałabyś aby Twoi rodzice zrobili Ci tatuaż - bo im się taki fajny mały podoba? - to ty musiałabyś z nim żyć do końca życia, nie oni!
-
Ja akurat miałam przy okazji morfologii, a morfologię robi się na czczo, ale słyszałam, że same przeciwciała można robić także po jedzeniu.
-
ja miałam sprawdzane bo ciągle mam infekcje... i do końca nie wiadomo skąd - posiewy nie wykazują ani bakterii, ani grzybów, cytologia I grupa etc... ale świeża krew, leukocyty i erytrocyty oraz ślad białka w moczu się utrzymuje. Miałam robione posiewy z moczu, szyjki macicy i ścianki pochwy - wszystkie czyste. Teraz mam skierowanie na badania nerkowe. Ja już jestem po teście obciążenia, glukoze mam cały czas na dobrym poziomie i widocznych wskazań do samego testu jako tako nie mam, ale 'profilaktycznie' dostałm skierowanie... test robiłam w pon, w środe miałam wyniki 75g - krew pobierana 3x - na czczo, po 1h od wypicia i po 2h od wypicia. Cukrzyca ciążowa wykluczona
-
Ja co wizytę nie mam sprawdzanego pH, ale kilka razy mi sprawdzali - było ok.
-
Ja 4 kołowy, bo podjazdy schodów etc są zazwyczaj z przerwą po środku - ze zjazdem bez problemów - kółko przednie do przodu, ale z wjazdem jak? co schodek trzeba się męczyć? Ale to kwestia gustu - ja jestem tradycjonalistka
-
Co do tp wg usg a ostatni termin miesiączki to mogą być różne wystarczy że owulacja się przesunęła to i ciąża może być starsza/młodsza... dlatego za bardziej miarodajne uważa się pierwsze pomiary - 9-12 tc ponoć są najbardziej prawdziwe... U mnie wg daty ostatniej miesiączki nie da się nic powiedzieć Bo miałam 10.04 lub 3.06 (w maju nic) - a owulację miałam 7.06 - i wg tego zgadza się wiek ciąży z USG.
-
ja się jeszcze porodem nie martwię, ale przytyłam 4kg przez miesiąc :/ - to dużo, bo powinnam max 2 - bo ponoć zdrowe tycie to 0,5kg na tydzień w ciąży, a u mnie wyszło 1kg na tydzień - zapytałam ile może ważyć cała ciąża w tym okresie, stwierdziła, że ok 2kg jak na 24/25 tc. Teraz mi dała zwolnienie bo rośnie mi stan zapalny w organizmie i mam się leczyć - furagin mam brać przez 10 dni. A najgorsze jest to, że jak ojciec dziecka usłyszał, że dostałam zwolnienie (bo się słabo czuję, rośnie ten stan zapalny, najprawdopodobniej nerka mi siada) to stwierdził, że to niepotrzebne i mam iść do pracy, bo w pracy jestem bezpieczniejsza niż w wynajmowanym pokoiku, a ten stan zapalny był pewnie zawsze - bo problemy z nerką są sprzed ciąży, tylko nie były wnikliwie badane, to na bank nie zagraża ani mi ani dziecku i żebym nie wymyślała. Zrobiło mi się strasznie przykro. Dodam, że lekarka od samego początku ciąży chce mnie wysłać na zwolnienie, tylko ja się broniłam - teraz faktycznie czuję się słabo, to nie miałam argumentu, że wszystko jest ok. Jedyne co to poprosiłam, aby mi dała możliwie jak najkrótsze, bo chciała mi dać na 4 tygodnie! Po prośbach dała na 2,5 - tydzień od zakończenia leczenia furaginem.
-
jaagatka - powiedz żeby skierowanie było też na grzyby, jak lekarz przekazywał próbkę na zlecenie powiedział, że maja zrobić "rozszerzony posiew", nie tylko na bakterie z określonej grupy (wymienił jakie, chyba paciorkowce - nie pamiętam nie chcę skłamać)... Ale i tak nic nie wyhodowano - więc jestem 'czysta'...
-
ja w poprzedniej ciąży miałam ciągle infekcje dróg moczowych - ale co dokładnie nie znaleziono... w tej zrobiłam już posiew moczu - czysty, posiew z szyjki macicy - czysty, posiew z pochwy - czysty (ani bakterii, ani grzybów)... ale w moczu ciągle są erytrocyty, jakieś nabłonki i inne atrakcje, dodam, że sprawną mam tylko jedną nerkę - nie wiem jak w poprzedniej ciąży, bo skamienienie jednej nerki wyszło sporo po porodzie, ale podejrzewają że już wtedy była marska/skamieniała.