-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez mewy
-
witaj Bozena 222pozdrawiam
-
witam z zapadanej deszczem z odrobina sniegu Szwecji.... a gdzie tam! moj malzonek rowniez wykonuje podobne czynnosci...i tez nigdy mi nie przeszlo przez mysl, ze jest pantoflarzem. Fajnie miec takich mezowno nie? a to,... bo mojej coreczce misiaczki sie podobaly, mnie tez zreszta, caluski , dla Was mewy
-
i ide spać pozdrawiam wszystkie Was serdecznie....może sie przespie troche, jest po 4 ranomewy
-
ja sie wzspałam wczoraj i dzisiaj...to jutro już by było za dobrze... Jtrobędę..........a może i nie. córeczka moja ani sie obudziła teraz, od zaśniecia, a smoka wyjęłam....? dziwne... śpi....ale i mnie sen bierze (4 rano) to już chyba zasne..... objadłam sie czego tylko mogłam a teraz będę( i mam laptopa, moge pisać polskie "ą" "ę") a jutro już nie. dopiero wieczorem.... Jutro tylko "czołg" ide spać pa pa ( ...mewy
-
jestescie wielkie! a ja swojego meza poznalam tutaj, w Szwecji...moze kiedys o tym napisze.....................oooooooo skrzydlaty podroznik roznoszacy szczesciewysylam go do mam planujacych i oczekujacych na bobaska...moze doleci powodzenia mewy
-
ja urodzilam sie w Siedlacach, w wieku 17 lat wyruszyalam do szkoly w Warszwie, w wieku 25 lat wyjechalam tutaj , do Sztokholmu pozdrowienko (na stronie "daleko od rodziny i domu" czy cos.tak nanudzilam deko o sobie...pa pa
-
wlasnie wypilam dwie kawki. spalam do 11:20!!!! i zaselam ok 02w nocy-jak dla mnie wczesniezazwyczaj mecze sie do 4, 5 a czasami wogole nie moglam zasnac. Nie, nie pracuje na nce. To dluga historia z tym moim niespaniem. Mama 7 lat chlopca-przez 2 lata wybudzal mnie co chwile,po dwuch latach minelo. Cala cioze z corka bylo wszystko super, ale nie moglam spac przez kolana(dziwna dolegliwosc, tzn. chcialo mi sie je wyciagnac, przeciagnac i tak w kolo) bywalo, ze pol nocy przechodzilam w kolko, bo nic innego mi nie pomagalo-nawet masaze-malzonek godzinami mi je masowal, jak przestawal to od nowa-nikt nie umial mi pomoc bylam padnieta, a nba drugi dzin mialam zajecia-nie wiem jak to wytrzymywalam. Tzn , zrezygnowala z angielskiego, bo byl rano. Maz zabieral syna do przedszkola, a ja wtedy od np. 8 spalam do 11 i bieglam do szkoly. mialam wtedy zajecia z psychologi na 12:oo Opowiedzialam o swoim problemie profesorowi od psych. byl madrym starszym panem,cale zycie pracowal jako psych. dzieciecy. Nie mogl uwierzyc, jak daje rade!? Ja jestem osoba silna fizycznie i psychicznie(zreszta, mialam okazje sie przekonac)... z narodzinami corki wrocil sen...niestety dlugo to nie trwalo. okazalo sie, ze miala taki sam wyrost, jak to sie kiedys mowilo co i syn. Obydwoje mialy wszelkie badania, rengeny-zdrowe okazy! budzace mame co chwile. obydwoje karmilam dlugo, bo tylko to im pomagalo, wtedy mogla deko pospac-po karmieniu. By za pol, lub godzine znowu...i tak prze prawie 6 lat. Kiedy dzieci zaczely juz normalnie przesypiac noce, to ja nie umialam juz spac. Tzn. moj mozg byl totalnie przestawiony na wieczne czuwanie! czyli, jak zamykalam oczy, cialo padniete, wycienczone ale nie mozg, ten dopiero zaczynal nadawac. Przyzwyczajony przez wiele lat do wiecznej pracy w nocy.... Ale rok temu bylam(a raczej wywalczylam odpowiednia pomoc lekarska) ciezko bylo, bo nikt nie umial mnie zrozumiec. srodki nasenne nie pomagaly, bo zasnelam ale w nocy i tak sie budzilam lezac do rana! Nie wiem, jak ja nie zglupialam?... moj maz nie moze uwierzyc jak ja dawalam rade, byl pelen podziwu i pomocy(chociaz ciezko mu bylo, z wiecznie jeczaca zona)...bylo roznie, ale tylko moj zdrowy rozsadek nam pomogl...w koncu jestesmy tylko ludzmi. Byl okres tak ciezki dla nas obojga...ale dalismy rade! Teraz jest juz ok. Lekarstwa(reg.sen) przyjmowalam tylko przez miesiac, nie chcialam sie do nich przyzwyczajac. Tym bardziej majac male dzieci, ktore mimo iz minely tamte czasy, to zaczely sie inne(starch porzed zasnieciam syna, teraz corka wchodzi w inny okres...) wiadomo, zawsze cos. mnie jesli sen przejdzie(minie tzw. faza) to moge potem tak byc rozbudzona dosc dlugo. Ale nie jest zle. bo moge odespac dluzej rano...narazie mam przerwe w nauce. A nawet jak (chodzilam dwa lata do szkoly artystycznej)..wtedy nie raz szlam po godzinie snu i dawalam rade. Plus bunt mojej ukochanej coreczki. Karala mnie za to, ze wychodze i znikam na cale dnie. Rano zostawialam dzieici w przedszkolu a wracalam wieczorem. Maz odbieral jei, robil obiad.... Corka rano krzyczala, protestowala przy kazdej czynnosci. Jak wracalam kladla sie na podloge i tez nie dla mi sie dotknac, ani odejsc..w nocy budzila sie i bila mnie(to byly dwa koszmarne lata)... Przezylam....ale mialam ogromne poczucie winy....jestem z tych mam, ktore chca byc w domu zajmowac sie dziecmi nim podrosna. Niestety, moje zostanie tutaj w Szwecji wiaze sie z innymi przymusami(jak np.wyksztalcenie)...zeby moc pracowac w domu, lub tylko na pol etatu. Zawsze myslalam, ze wroce do kraju i pojde na studia(pracowalam tu dlugo)...a na koniec poznala meza..no coz milos! byla silniejsza. zostalam. wyszlam za maz, konczylam tu liceum. uczylam sie jezyka, rodzilam dzieci...potem rosly....teraz sa wieksze, moge zajac sie wiecej soba, wyksztalceniem... Stwierdzilam jednak, ze jestem winna coreczce troche tego straconego czasu. Ostatnie misiace nie wysylam jej do przedszkola codziennie. chcialam, zeby poczula iz moze na mnie liczyc. i udalo mi sie. Znowu jest wesola, wie ze mama dotrzyma slowa-no jest starsza, ma 4 lata. ale duzo napisalam....to taka moja historyjna opowiesc. Ale dzieki mezowi, jest mi tu dobrze. On jest moim mezem, przyjaciolka wszystkim...nigdy mnie nie zwiodl(jestesmy razem 11 lat, a po slubie 8 )Poznalismy sie majoc po prawei 30 lat!!!(teraz mamy po 40-ce -czytam tez mamy ok 40-ki) ..... czyli, wiedzilismy czego chcemy-to byla, jest prawdziwa milosc. Teraz ma mniej czasu, bo mimo pracy, konczy studia, wiec ja za znalazlam was. Fajnie tak sie podzielic z kims. tym bardziej, ze ja tez do romowy po polsku mam tylko dzieci(ja rozmawiam z nimi w moim jezyku, maz w swoim,ja z mezem po szwedzku) wiec dzieci znaja trzy jezyki- perfekcyjnie! no nie, teraz to juz koncze.........aaaa, bo znowu cos mi sie przypomni (o, np. to, ze tez mam tu jedna polska kolezanke)... Reszta , to Szwedki pozdrawiam Was goraco mewy
-
!!!!!!!!!! co roku wyjeżdzamy do rodziów, do Polski, i to dla nas jest Tradycją
-
...fajnie, bo i mnie mąż robi w niedziele kawe-suppper dobrą mimo iż sam jej nie pija(nazywa ją czarną trucizną)...nie mamy specjalnych tradycji. nie wiem... ...staramy sie zabierać dzieci do kościoła(raz do polskiego, czasem mąz do nie polskiego-jest też katolikiem ale pochodzącym ... z baaardzo daleka). W tygodniu pijamy popoludniową herbate. A tak trdycyjnie, to mój malżonek maluje z dziecmi jajaka w Wielki Piątek, na drugi dzien zazwyczaj pracuje- wiec ja świece je z dziecmi...Boże Narodzenie ostanio chcemy być sami-rodzinnie , (myśle o Wigilji). Latem codziennie nad wodo(mamy tu gdzie mieszkamy Mazury na co dzien)....tutaj lata są krótkie ale przepiekne i długo jest widno-bywa, że ok 21-szej jeszcze sobie siedzimy i podziwiamy piekno natury, wody i zachodzącego słonca...do tego wieczorami, małżonek gania sie z dziećmi wkolo mieszkaniaa potem zawsze boli go glowa a potem cała czwórka sie leni mewy
-
to zostałaś teraz królową! ja też nigdy, ale to nigdy nie pisłam.(jak wspomniałam trafiłam na jeden) może z tydz. temu...ale to nie to co tu. )a tu , szukałam informacji, wypowiedzi psychologów. Pomyślałam, że zobacze co tu ciekawego- najwyżej nie bede otwierać. Tylko coś nie mogłam sie zalogować...i tak odkaładałam z dnia na dzień, aż wreszcie dotarło do mojej ckm co zrobić- nie jestem specjalistką w pisaniu na takich stronach. pozdrawiam
-
pewnie znowu zasne nad ranem.......a jutro pozdrawiam
-
no nie, a nam dywanow nie wymieniaja!!!!!!! to amcie jeszcze lepiejmilutko my mieszkamy w mieszkaniu spoldzielczym. A sa ludzie, ktorzy mieszkanja tak do konca zycia i tez sa szczesliwi. dobrze robicie, popieram
-
oj, jak wyslalam (juz o tej nieszczesnej lodowce) to przeczytalam o tych waszych dzieciaczkach... tak, to jest plus mieszkania z dala i samemu zajmowaniem sie dziecmi. My z mezem zawsze bylismy zdani tylko na siebie. Na szczescie dogadujemy sie co do wychowywania dzieci (...nooo, bywaja czasem jakiesc ze albo on mnie, lub ja jego .... chcemy ociosac, wyciosac po swojemu(oj ciezko pisac , na tym gracie mam tylko taki nieczytelny zbyt jezyk, przepraszam was na laptopie mi ladniej wychodzi). Aaaa!!!! nie dziwie sie, jak ktos psuje to, co my chcemy stworzyc. Bo to mama, nawet najlepszy tata mniej, a mama jednak najwiecej czasu spedza z dzieckiem a ciocie, siostry i tp. pojada a ty potem zostaniesz sama...dziecko przyzwyczajone do noszenia... taaa...ja swoje musialam nosic i bez cioci. darly sie caly czas(mialy problemy typu-taki wyrost) przebadane na wszelkie sposoby i zdrowe. Budzily mnie co chwile...jedno i drugie....ale to juz stare dzieje. maja 7 i 4 lata(a coreczke 4 latke i ja jeszcze nosze czasem) taka slodka przylepka. Rozkochana w mamie...syn tez byl taki do ok 3 lat, potem zchlopial i jest normalnie. A ta, wciaz by sie kleila i obsciskiwala, calowala....ale wlasnie!!!! i ja uwazam ze przeciez ona juz nigy taka nie bedzie...urosnie a ja bede tesknic za tym jak chciala na roczki.
-
-
-
ide na drugi komputer(mąż bedze sie uczył na tym...) tam niestety nie moge przestawić na polski...
-
a ja mam od dzisiaj piekną, nową lodówke tutaj tak wymieniają(super co?) tamta miała chyba tyle lat co ja( jestem wpisana do mam ok.40-ki) wiec niezle sie napracowała tamta. no cóż, mam nie wymieniają. W Polsce chyba nigdzie nie jest tak jak tu? może sie myle...Tu jak sie mieszka w bloku to niestety martwisz sie o takie rzeczy (oczywiście nie w każdej dzielnicy)...ale nam wymienili. i my możemy spokojnie sie, uczyć, wychowywać dzieci...a dorabiac bedziemy sie ...kiedyś tam. Bo jak sie rozglądam w koło, wszyscy sie zabijają by mieć dobrze materialnie (a raczej drożej, pokazniej-mam na myśli obcokrajowców tutaj) Szwedzi nie przywiązują zbytniej wagi do rzeczy materialnych. Bardziej do wykształcenia...oczywiście myśle o wiekszości...a nam dobrze narazie jak jest. Byle była miłoSć i zdrowie(no i żebym sie wyspała)...a przyznam dzisiaj mi sie udało pozdrawiam
-
mieszkam z rodziną(mąż, dwoje dzieci) w Szwecji mieszkam tu dość długo, od nowa ucze sie pisać polskich zwrotów itp. Po Polsku rozmawiam jedynie z dziećmi, pisze mejle-takie szybkie , wszystkie literki małe, nie przestawiałam nigdy na Polski z predkości....ale sie staram. Facebook otworzyłam ok 2 mies, temu(żeby mieć kontakt jako taki ze znajomymi ze szkoły). Bardzo sie związaliśmy ze sobą(szczególnie 6 osób) bo razem byłyśmy na drugim roku, potem wystawa...ale nie jestem stałym bywalcem facebook-a... tu podoba mi sie całkiem, całliem... Mąż był dla mnie zawsze najlepszą kumpelą do zwierzen, co wieczór kiedy ucichły wrzaski, protesty....naszych słodzienni, siadaliśmy razem przy lampce wina na pogaduszki ( czasami siedzialłam sama, kiedy pracował na noc, ale było super)....niestety, teraz musze sama sobie zagospodarować wieczory. On kończy studia, i cały swój czas śleczy nad książkami lub w komputerze. I tak bedzie do lata... A w Polsce mam rodzine w pod Warszawą, tam sie urodziłam...Jezdzimy tam co wakacje pozdrawiam
-
ale u Was jakos tak domowo, milo.... na szescie ja naleze do tych, ktorym samotnosc mimo iz czasem doskwiera ale nie przeszkadza....wiecznie niewyspana, nie mam ochoty ani na odwiedziny, ani na wyjscia. Na szczescie jest coraz lepiej.... mam tu kolezanki...ale one nie maja dzieci, a ja wiecznie gledze o dzieciach(nie moge przestac jak zaczne). A ta polska kolezanka, ma dorosla corke i tez juz czasem wydaje mi sie , ze zameczam ja...zawsze kiedy do siebie dzwonimy, rozmowa i tak konczy sie na temat dzieci. dobrze mi, i wcale nie przeszkadza siedzenie w domu...jest super! zreszta, w czerwcu skonczylam 2 letnia szkole, w styczniu od nowa. Dlatego sie delektuje wolnoscia i tym, ze dzieci sa wieksze a ja nareszcie moge cos napisac, przeczytac...jeszcze kilka mies. temu bylo to niemozliwe. Jak tylko mama zasiadala do pisania, zaraz caczynaly sie pytania, klutnie...i co tylko. odchodzila mnie chec do czego kolwiek...nawet mejla do siostry czasem nie moglam dokonczyc. dlatego, jestem zielona co do portali i tp. do tego, na jednym pisalam wczesniej i nie moglam przestawic klawiatury(dostalam taka lawine krytyki....) az mi sie odechcialo. Ale tu nie spotkalam sie, by dziewczyny wypisywaly ostro i niemilo...tam wrecz sie co niektore wyzywaly w niktorych odpowiedziach....no, ale, moze tam taka moda? poydrawiam mewy
-
to prawda
-
...a czemu Dziabdol ma taki kiepski nastroj? bo ja nie jestem chyba w temacie...czy cos sie stalo? mewy
-
no tak, Szwecja tez juz sie ubiera w choinki tp. a co kogo zapytasz, nie nie wierzy w Boga jednak Swieta obchodzi, ubiera choinke... z glupia jestem by to pojac, na szcescie sa madrzejsi na gorze pozdrawiam mewy
-
Ja mam 42 lata. Dzieci; dwoje (syn 7, corka 4 lata). Jestesmy z mezem razem 11 lat(po slubie 8). Mieszkamy w skandynawi. Ja oststnie dwa lata uczylam sie w szkole artystycznej...mam wolne do stycznia( w przyszlosci chce pracowac z dziecmi) ... Maz pomagal mi, odbieral je z przedszkola-szkoly, gotowal. Traz ja siedze w domu, on pracuje i konczy studia. Potem znowu sie zmienimy. Przez 6 lat nie mialam ochoty na nic(wieczne niewyspania, absorbujace dzieci-szczegolnie syn)...nawet gazety nie mialam checi czytac. Teraz, jak skonczylam szkole, dzieci wieksze juz mama moze zajac sie soba. Czuje sie jak podloczone spowrotem do kontaktu radio....Znowu mi sie chce czytac, sluchac muzyki, uczyc...wczesniej nie. Bylam zajeta wylocznie dziecmi i dobrze mi z nimi bylo. Nic wiecej nie bylo mi potrzebne. Uwielbialam to. niestety, moim jedynym problemem byl brak snu. Kiedy dzieci podrosly i przesypialay juz cale noc, to ja nie umialam spac. Ale jest coraz lepiej. Odkrylam portal. a zaczelo sie (ogolnie interesuje mnie psychologia i pedagogika dziecieca)...zagladalam tu i tam, czytalam jak ludzie radza sobie z np. buntem (moja corka taki przechodzila chyba od urodzenia!?)...te dwa lata, kiedy chodzialam do szkoly to byl koszmar(rano wrzask, po powrocie moim ze szkoly wrzask) ...karala mnie w ten sposob. nie dala mi sie dotknac, kladla na podloge i krzyczala, w nocy to samo. Jej tez nie bylo latwo. Mama znika na cale dnie, nie daje mleczka tyle co kiedys...obydwoje karmilam dlugo. I z tym juz lepiej. Pozdrawiam wszystkie kolo 40! fajnie. Ja naleze do tych szczesliwych 40-tek! Zreszta w kazdym wieku tak mowilam(mam nadzieje dalej tez tak bedzie) Do tego w tym wieku mamy dzieci zazwyczaj odchowane( z niemowleciem trudniej pracowac i prace znalezc), (doswiadczenie)...same plusy. pozdrawiam mewy
-
dzisiaj jestem troche jeszcze chora(zatoki) i my chodzimy do kosciola, ale msze po szwedzku. Kiedys, jak mieszkalam blizej Sztokholmu, chodzilam do kosciolow tam. pozdrawiam