Skocz do zawartości
Forum

katia2902

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez katia2902

  1. Ojej ile złości. Czuły punkt czy co? Odpowiedziałam na pytanie ile czasu sprzątam wzbudzając dyskusję na temat standardów czystości. Dziewczyny jak lubicie i czujecie potrzebę to sprzątajcie i 24 godziny na dobę - są różne fobie. Osobiście znam osoby prasujące skarpetki i majtki, co dla mnie jest dziwne, ale pomyślałam, że może dla Was nie, dlatego nie wyśmiewam tego. Ja naprawdę nie znam kobiet, które sprzątałyby tak dużo jak Wy. Może to jest kwestia tego, że same nie sprzątają tylko ich dzieci i mężowie też, nie wiem. Marzena biedna myślała, że ja nie piorę ręczników, koców i pościeli... No bo to dla niej niepojęte, że można prać ręczniki z ubraniami!! Jak bym się uparła to mogę pakować do pralki 1/4 wsadu i robić 4 prania, tylko po co... Ja się po prostu zdziwiłam co Wy tak pierzecie i sprzątacie i nie uzyskałam odpowiedzi tylko ataki, że ja tego nie robię. Może macie takie hobby i tyle. I na pewno uważacie, że praca w domu to ciężka praca - ja tak nie uważam.
  2. My grzecznie zmienilismy rozmiar 1 na 2 przy 6 miesiącach, ale różnicy nie za bardzo widać w wielkości dziurki, a jedzenie jest gęstsze, dlatego i tak powiększam sama otwory. Jak się nalało przecierowego soczku, to dziurka się całkiem zatykała, więc musiałam dostosować smoczki do naszych potrzeb... Moja mała lubi zjeść szybko i dużo.
  3. Zauważyłam, że są wątki dla mam posiadających więcej dzieci, dlatego uznałam, że warto założyć wątek dla mam jedynaków :) Jestem bardzo ciekawa dlaczego macie jedno dziecko, czy nie chcecie mieć więcej czy tak po prostu wyszło. Sama jestem jedynaczką i zawsze chciałam, żeby moje dziecko nie było jedynakiem, ale teraz wizja drugiego dziecko jest tak bardzo odległa, że pewnie zostanie tak jak jest. Przede wszystkim dlatego jest nam tak trudno myśleć o drugim dziecku, bo z opieką nad pierwszym jest już problem - mieszkamy w mieście sami bez żadnej rodziny, więc nie ma choćby najmniejszego wsparcia. A druga kwestia - strona finansowa - w dzisiejszych czasach niepewnej pracy i kredytu mieszkaniowego, zdecydowanie się na kolejne dziecko to bardzo trudna decyzja i chyba jesteśmy z mężem zbyt odpowiedzialni i racjonalni żeby się zdecydować... :(
  4. No to wam współczuję. Moje dziecko jeszcze nie brudzi wokół siebie tak bardzo, ale nie widzę sensu w ścieraniu kurzu codziennie czy odkurzaniu codziennie. Teraz kiedy młoda raczkuje to odkurzam dwa razy w tygodniu, ale to mi nie zajmuje pół dnia. Zmywarka włączona jest raz dziennie. I pralka pierze a nie ja, więc nie wiem co to za wysiłek rozwiesić pranie a potem złożyć? Tak - piorę zazwyczaj raz w tygodniu - jedno pranie jasne i drugie ciemne, a moje dziecko jest przebierane w czyste ubranie minimum dwa razy dziennie. Nie rozumiem osób prasujących skarpetki czy jeansy - ja prasuję tylko to co muszę, czyli koszule i gniecące bluzki. Myślę, że duże znaczenie ma to, gdzie się mieszka - w domku zawsze jest coś do ogarnięcia jak nie w domu to przy domu. Ja w mieszkaniu nie mam aż takich metraży do glancowania. Dla zdziwionych dodam, że moi goście mi mówią, że u mnie zawsze czysto, więc proszę mnie nie traktować, że mam zaniżone standardy czystości. Po prostu nie żyję sprzątaniem i szkoda mi życia na pucowanie czystego.
  5. Jeśli masz na myśli rodziców chrzestnych (bo nie znam pojęcia świadek chrztu), to wszystko zależy od wymagań danej parafii i tam trzeba się dowiedzieć. Zwykle muszą mieć wszystkie sakramenty poparte zaświadczeniem i karteczki ze spowiedzi. Innymi słowy np. osoby bez bierzmowania albo bez ślubu kościelnego nie mogą być chrzestnymi.
  6. No tak, ja zapomniałam napisać, że nie mam rodziny w mieście zamieszkania, więc się tak nie dało jak u niektórych że wpadnie mama czy teściowa na godzinkę i jej nie ma. Jak już któraś przyjechała to z nocowaniem na kilka dni...
  7. Ja generalnie sprzątanie mam raz w tygodniu, pranie raz w tygodniu, prasowanie raz w tygodniu lub raz na dwa tygodnie bo nie prasuje ubrań jak nie muszę. No nie nazywam sprzątaniem wytarcie blatów w kuchni czy wsadzenie/ wyjęcie naczyń ze zmywarki. Nie wiem co wy tak ciągle sprzątacie? Fakt - moje dziecko jeszcze nie bałagani bo ma 8 miesięcy.
  8. Acha jeszcze coś ważnego - alkoholizm to bardzo podstępna choroba, z której nie można wyjść siłą woli i powiedzieć któregoś dnia, że od dziś nie piję i już. Tak się niestety nie da, bo picie powróci na pewno. Tylko terapia może pomóc, bo terapia uzdrawia emocje, uczy radzenia sobie z problemami, przez które sięga się po alkohol. Alkoholik pije bo ma jakieś problemy emocjonalne i to, że sobie powie "od dziś nie piję" tych problemów po prostu nie rozwiąże i do picia wróci. Rodziny alkoholików chcą im wierzyć, cieszą się, że nie piją nawet kilka miesięcy, ale ich dusza jest nadal chora i przy pierwszym problemie życia codziennego, alkohol będzie dla chorego lekarstwem. I dlatego nie można alkoholikowi wierzyć w zapewnienia o przestaniu picia, bo ma szansę dopiero wtedy, kiedy zdecyduje się na odwyk.
  9. Margeritka to wspaniale, że mu się udało, ale stało się tak tylko dlatego, że sam tego chciał. Nie można zmusić czy namówić na leczenie kogoś, kto nie widzi problemu i uważa że jest zdrowy. Musi zrozumieć, że jest alkoholikiem i chcieć to zmienić. Mój ojciec tego nie zrozumiał mimo rozmów z różnymi członkami rodziny, którzy mówili mu tylko prawdę. A jeśli ktoś nie chce zrozumieć że jest alkoholikiem, to nie można mu pomóc. Wtedy odejście rodziny może otworzyć mu oczy, bo osiągnął dno z którego ma szansę się odbić, ale też ma szansę umrzeć jeśli nadal uważa że z nim wszystko ok. Wielu trzeźwych alkoholików zaczęło leczenie po osiągnięciu dna, a głaskanie ich po głowie przez rodzinę jest najgorszą rzeczą jaką rodzina może zrobić. Oczywiście osoba, która rozumie swoją chorobę i decyduje się na odwyk potrzebuje wsparcia rodziny, ale to już jest ten etap drugi, do którego niewielu dochodzi.
  10. Jak żyć z alkoholikiem? Uciec od niego jak najdalej! Dziś nie pije, ale kiedyś zacznie znowu i będzie tylko gorzej. Niestety jeśli alkoholik nie widzi swojego problemu to absolutnie nic mu nie pomoże. Jestem córką alkoholika i wiem jak bardzo ta choroba niszczy życie chorego ale też życie jego rodziny. I co jest śmieszne dziś z perspektywy czasu największy uraz żywię do mamy, która była z nim i zmusiła mnie żebym żyła w tym chorym świecie. Do ojca nie mogę mieć pretensji, bo był po prostu chory na okrutną chorobę z której nie można wyjść siłą woli. Jako dziecko marzyłam, żeby moi rodzice się rozstali i ojciec z nami nie mieszkał. Odejście jest trudne ale konieczne i trzeba to zrobić dla dobra dziecka.
  11. Ja farbowałam włosy u fryzjerki niedługo przed porodem, żeby mieć potem spokój. Po porodzie to nie pamiętam kiedy poszłam, ale pamiętam, że trudno mi było znaleźć na to czas.
  12. A moim zdaniem właśnie w wieku około 15 lat człowiek zaczyna kształtować swój światopogląd i to normalne, że ma swoje zdanie na różne tematy. Nie można dziecka zmusić do wiary, a jeśli jest się katolikiem, to się wie, że sakrament przyjmowany z przymusu jest nieważny. Ja przyjęłam bierzmowanie tylko dlatego, że mnie zmusiła do tego moja mama. Argument "wiem, że nie chcesz, ale zrób to dla mnie" jest dla mnie w kwestii religii wybitnie bez sensu. Jeśli używać tej samej retoryki, to wmów dziecku, że może jego przyszła żona będzie chciała ślub kościelny i do tego mu potrzebne bierzmowanie, ale ja tego nie popieram.
  13. My nie mieliśmy takiego problemu, ale pamiętam jak położna środowiskowa mówiła, że gdyby wystąpił, to przemywać oczka rumiankiem. Ja stosuję często rumianek dolewając napar do wanienki do kąpieli i ładnie likwiduje krostki i zaczerwienienia na ciele. Myślę, że warto spróbować.
  14. Ja tu nie piszę, że wszystkie szczepionki są złe. Piszę o pneumokokach i przytaczam artykuły o nich. Nigdzie nie napisałam, że nie szczepie dziecka na obowiązkowe szczepienia np. polio, bo są choroby na tyle niebezpieczne, że warto ponieść ryzyko szczepienia, żeby być przed nimi chronionymi. Poza tym, w naszym dziwnym kraju nie można nie realizować obowiązkowych szczepień, więc nie ma sensu dyskutować o słuszności bądź nie szczepień obowiązkowych. Na szczęście szczepienie na pneumokoki nie są obowiązkowe. Skutki uboczne szczepienia na pneumokoki dla mnie mogą być groźniejsze niż choroby powodowane przez pneumokoki i tyle. Ulla ja też kieruję się zasadą, że lepiej zapobiegać niż leczyć i dlatego nie szczepię na pneumokoki czy grypę. Jak już napisałam, wierzyć można we wszystko.
  15. Nie powiedziałabym, że większość szczepionych dzieci nie ma problemów, tylko, że nie zdajemy sobie sprawy, że ich problemy zdrowotne typu zapalenie ucha, płuc, angina, obniżona odporność czy częste infekcje to może być następstwo tych szczepień. Skoro uodparniając dziecko na pneumokoki czy meningokoki, zaburzyliśmy całą florę bakteryjną śluzówki, to musimy się liczyć z konsekwencjami. To taki najprostszy przykład, a jest szereg poważnych chorób przewlekłych a nawet zgony, które wystąpiły u szczepionych dzieci, a udowodnienie tego, że mogła to być wina szczepionki to lata walki rodziców i ich ogromna determinacja, której efektem jest wycofywanie szczepionek w niektórych krajach. Dla mnie temat nie jest wystarczająco przebadany i mimo, że moje dziecko jest w grupie ryzyka zachorowań (karmienie sztuczne i żłobek) nie odważyłam się na te szczepienia. Niektórzy boją się panicznie żywności GMO, a jednocześnie nie boją się wstrzykiwać dzieciom w szczepionkach modyfikowane geny i szczepy hodowane na komórkach rakowych. Kwestia manipulacji ludźmi i brak rzetelnych informacji. Ja nie chce nikogo przekonywać do nie szczepienia, tylko na litość, zanim uwierzymy reklamom to poczytajmy trochę także racje przeciwników. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że to, czy się stosuje szczepionki czy nie, jest kwestią tylko i wyłącznie wiary, a nie wiedzy, a jak wiadomo wierzyć można we wszystko.
  16. Jeśli chodzi o szczepienia na grypę, to nie znam nikogo, kto by po nich nie zachorował, natomiast znam wiele osób (w tym ja i cała moja rodzina), które nie chorują na grypę bez szczepienia. Tak naprawdę wirus grypy bardzo się mutuje i producentom szczepionek ciężko jest przewidzieć jaki typ wirusa zaatakuje w danym sezonie. Jednocześnie to dziwny zbieg okoliczności, że ci, co się szczepią to najczęściej chorują na grypę - jest tak u mojej mamy w pracy, gdzie co roku są darmowe szczepienia i takie zjawisko występuje. Ja ostatni raz (i chyba jedyny) chorowałam na grypę w dzieciństwie. Może jak ktoś często choruje to w szczepieniach jest jakaś nadzieja. Dziecka nie zaszczepię za żadne skarby.
  17. Każdy pozostanie przy swoim zdaniu. Ja tylko apeluję, żeby nie wierzyć ślepo w reklamy i manipulacje producentów szczepionek. Dla niezdecydowanych polecam artykuły nie sponsorowane przez koncerny farmaceutyczne (bo ciężko do takich dotrzeć samemu): http://dziecisawazne.pl/pneumokoki-szczepic-czy-nie/ http://szczepieniapneumoihib.wordpress.com/ Najgorsze jest to, że dzieci po tych szczepieniach chorują a nawet umierają, a rodzice są bezsilni bo tak ciężko udowodnić, że choroby czy śmierć dziecka nastąpiły w wyniku podania szczepionki :( Zacytuję fragment artykułu: "Rząd Holandii zabronił stosowania Prevenaru po śmierci 3 niemowląt po tej szczepionce (16). Japonia też wstrzymała stosowanie szczepionki Prevenar po zgonach niemowląt. Portugalski Instytut Leków i Produktów Zdrowotnych Infarmed prewencyjne zawiesił w trybie pilnym użycie serii dwóch rodzajów szczepionek (przeciw rotawirusom i przeciw pneumokokom), wykorzystywanych także w Polsce, po śmierci sześciomiesięcznego niemowlęcia. Z bazy danych VAERS wynika, że szczepionki typu: DTP (błonica-tężec-krztusiec), przeciw bakterii Haemophilus influenzae oraz przeciw pneumokokom spowodowały najwięcej zgonów i ciężkich powikłań poszczepiennych niemowląt (19). VAERS odnotowało jednakowo ciężkie powikłania po PCV13 i PCV 7. Niestety, za odczyny poszczepienne uważa się tylko zdarzenia, do których doszło w ciągu 14 dni po szczepieniu i tylko 14 dni prowadzi się obserwacje podczas badań. Biorąc pod uwagę choćby tylko okres wylęgania chorób, poważna choroba może być odnotowana jedynie jako wzrost gorączki czy utrata apetytu. Nie prowadzi się statystyki dzieci, które po szczepieniu cofnęły się w rozwoju, zapadły na chorobę z autoagresji czy też inny stan przewlekły."
  18. Ależ ja się nie irytuję, tylko zachęcam do sprawiedliwości :) Nie no na poważnie to mi się podoba system włoski. Pracowałam kiedyś jako kelnerka we Włoszech i tam napiwek wliczał się do rachunku, bo oni rozumują to w ten sposób, że można kupić jedzenie na wynos i zapłacić tyle co w karcie, albo zjeść na miejscu i wtedy płacisz za talerz, sztućce, obsługę i z automatu doliczają procent do rachunku. Wszystkie napiwki są po prostu dodatkiem dla każdego pracownika nawet tego na zmywaku. Całkiem normalne i legalne podejście bez nieporozumień.
  19. Zawsze jest coś kosztem czegoś. Pytanie czy wolimy mieć normalnie funkcjonującą rodzinę, gdzie oboje rodzice mają równe prawa i obowiązki i mogą być obecni w życiu dzieci w równym stopniu, czy taką, w której dziecko jest całą dobę z mamą, a tatę widuje od święta przy czym jedno z nich, oboje lub rodzice i dzieci są sfrustrowani tą sytuacją. Nic nie zwróci czasu spędzonego z dzieckiem przez oboje rodziców, żadne pieniądze, jak w reklamie - bezcenne... Dla mnie wybór jest oczywisty, bo wybieram równowagę, która służy i związkowi i rodzinie, ale rozumiem, że priorytety są różne i macie inne zdanie.
  20. Nie no ja myślę, że w absolutnej większości w pracy nie dostaje się dodatkowo pod stołem pieniędzy za uśmiech czy miłe zachowanie, ani nawet za dobre wykonanie swojej pracy. Premie uznaniowe czy bony to forma wynagrodzenia od pracodawcy dla pracownika, a nie od klienta. A mówienie, że kelner ma marne zarobki - no cóż - nie tylko kelner ma marne zarobki, więc tym, którzy uważają, że należy dawać napiwki za dobrą pracę proponuję od dziś dawać pieniądze wszystkim według listy (żeby było sprawiedliwie): sprzedawcom w sklepach po każdych zakupach, kierowcom autobusów, tramwajów i pociągów po każdym skorzystaniu z tych środków lokomocji, kontrolerom i policjantom drogówki (oczywiście tylko tym, co nam dają mandat z uśmiechem), gospodarzom czy też sprzątaczom osiedlowym lub w waszej pracy jeśli ładnie posprzątają, urzędnikom (bo mogli przeciągać naszą sprawę a załatwiliśmy ją w jeden dzień), nauczycielom (codziennie przy odbiorze dzieci ze szkoły), i tak można jeszcze bardzo długo wymieniać. Jak bym miała komuś dziękować w restauracji to kucharzowi za smaczne danie, a nie kelnerowi, ale to nie moja sprawa bo jestem klientem i płacę za całość.
  21. No właśnie - mieszkam w dużym mieście bo się do niego przeprowadziłam. Nic mi z nieba nie spadło - mam kredyt mieszkaniowy do spłacania, ale nie siedziałam w rodzinnym miasteczku z założonymi rękami biadoląc że nie ma pracy. Żłobek kosztuje mnie 250 zł miesięcznie, ale nawet jak bym miała płacić 800 zł za prywatny żłobek to i tak opłaca się pracować bo coś z pensji zostaje. I owszem, pracowałam wcześniej po minimum 10 godzin dziennie i w delegacjach, dlatego teraz szukam innej pracy, która umożliwi mi opiekę nad dzieckiem. A opieką nad dzieckiem dzielę się z mężem, który nie musi harować całe dnie, bo z dwóch pensji można żyć normalnie pracując w miarę normalnie. Ja też pozdrawiam.
  22. Bardzo rzadko jadam poza domem i nie widzę potrzeby dawania napiwków. Jak kogoś pani w warzywniaku miło obsłuży to jej się napiwku nie daje, więc czemu akurat ludzie dają kelnerom? Wykonuje swoją pracę, za którą dostaje już wynagrodzenie od pracodawcy. Kiedyś się też dawało napiwki listonoszom kiedy przynosili renty/ emerytury i też nie wiedziałam czemu, skoro wykonują tylko swoją pracę. Kelner taką ma pracę, że ma być miły, więc dlaczego mam mu dodatkowo za to płacić. To jest sprawa tylko i wyłącznie jego pracodawcy, czy nagrodzi go premią kiedy przyciąga klientów czy wyleje z pracy za gburowatość. Poza tym to niezgodne z prawem dawać komuś dochód, od którego nie płaci podatków. Płacę to, co mam napisane na paragonie.
  23. Masz rację - jeśli jest możliwość i rodzice z babcią się dogadają to wszystko jest ok. Ja niestety obserwuje bardziej roszczeniowe postawy wobec babci i mnie to wkurza, bo za opiekę nawet dobrego słowa nie usłyszy a jeszcze pretensje, że robi coś nie po myśli matki dziecka. Nie dość, że nie płacą babci ani grosza to przez to, że zajmuje się wnukiem nie może zarabiać, a ich to nie obchodzi. Są babcie, które by pieniędzy nie wzięły i nie ma dyskusji, ale wtedy można się inaczej zrewanżować - np. kupując kosmetyki, buty, ubrania (mam taki przykład u znajomych i mi się to podoba). Ja mam nadzieję, że zazwyczaj takie układy są normalne, ale dzisiejsze pokolenie młodych jest bardzo roszczeniowe i mnie to przeraża :(
  24. Jasne, wątek jest dla Was i nie mam zamiaru się "wcinać". Mnie jest tylko żal Waszych facetów. Argumenty typu nie ma pracy, daleko, nie mam z kim dziecka zostawić - no mnie absolutnie nie przekonują. Przeprowadziłam się do większego miasta żeby mieć pracę, móc dojechać wszędzie komunikacją miejską i mieć dostęp do żłobka czy przedszkola. I choć nie mam tu żadnej rodziny, z którą mogłabym zostawić dziecko choćby na godzinę to nie żałuję, bo dla chcącego jest mnóstwo możliwości. A jeśli nie znajdę pracy w moim zawodzie to się doszkolę czy przebranżowię, zresztą praca jest zawsze - kwestia jaka to praca. Mój kuzyn szukał pracy rok czasu nie dlatego, że jej nie było, tylko że on uważał, że powinien zarabiać jak prezes za nic nierobienie. Musiał minąć rok żeby z chmur zszedł na ziemię. Jeśli moje życie mi się nie podoba to biorę się w garść i je zmieniam, zamiast mówić "nie mam wyjścia" i biadolić na swój los. Wiem, że człowiek siedzący w domu popada w marazm i nic mu się nie chce, ale życie samo się nie zmieni, tylko my możemy dokonać w nim zmian żeby być szczęśliwym.
  25. Rotawirusy odpowiadają za 35–50% ostrych zakażeń przewodu pokarmowego, zatem potoczne stwierdzenie, że dziecko złapało rota jest tylko przypuszczeniem a nie faktem. Nie wykonuje się także rutynowego badania mikrobiologicznego stolca u każdego dziecka z ostrą biegunką, zatem nie ma wiarygodnych naukowych danych na temat tego, ile dzieci choruje w wyniku działalności rotawirusów...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...