Skocz do zawartości
Forum

katarzyna1234

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez katarzyna1234

  1. JSmolarek możliwe że właśnie antybiotyk był nie trafiony lub za słaby ale już mi lepiej i obeszło się bez wizyty u lekarza.Co do ospy mojej córci to tak miała duży nawał bo za późno pani doktor mi przepisała ten lek na ospę bo jak poszłam z małą do pani doktor (bodajrze to był piątek) to miała lekki wysyp i pani doktor myślała że więcej już jej nie wysypie a okazało się że właśnie przez weekend jej nieźle wysypało... NATKA08 a jak ruchliwa...:)Może i masz rację wiem że ona mnie kocha bo leci za mną jak widzi że ktoś krzyczy na mnie ale jak są dziadkowie to już nie da się nawet dotknąć... JSmolarek myślę że możliwe że by tak było ponieważ kiedyś jak spodkałam mamę w sklepie i pati chciała do niej na ręce to mama ją wyciągnęła i musiała biegać za nią to powiedziała że weszła do alejki w której mnie nie było i zaczęła krzyczeć "mama"...:)Może odbieram to tak bo jest jeszcze mała może jak będzie większa to bardziej będzie okazywać to że jestem kimś ważnym dla niej... domi81 nio ja też z córcią jestem tylko JA, tylko JA wiem co ona chce i tylko JA potrafię jej pomóc ale kiedy zwracam uwagę mojemu mężowi jak zajmuje się małą to się obraża i mówi żebym go nie pouczała dlatego poszłam za powiedzeniem mojej mamy że jeśli chcesz mieć zrobione to lepiej zrób to sam...Oczywiście zdarza się (co mnie zadziwia) że mała już nie płacze jak ktoś idzie na górę czy na dwór tylko robi papa i przesyła buziaka ale to rzadko się zdarza...A co do wyjść to odkąd urodziłam Pati to tylko raz wyszłam tak poprostu spodkać się z koleżanką i to tylko dlatego że moje siostry wzięły małą na spacer... A tak dla sprostowania NATKA08 i domi81 moja córcia miała ospę jak miała roczek a teraz ma prawie 2 latka... Ps: orientujecie się ile może zarabiać niania?Bo znalazłam ofertę pracy co prawda pewnie się nie załapię ale tak chciałam wiedzieć na przyszłość.Pewnie to zależy od obowiązków?
  2. Witam! Dziękuje za odpowiedź.Niestety ale powrót do teściów nie jest możliwy ponieważ brat mojego męża zajął z rodziną pomieszczenie w którym mieszkaliśmy.Poza tym ja chciałam się wyprowadzić od teściów z powodów rodzinnych mojego męża.Tak ma pani rację że zdaję sobie sprawę z tego że jestem poniekąd uzależniona od ojca finansowo bo nie płacimy rachunków i chciałabym to zmienić ale niestety nie wiem jak...I właśnie czytając tą książkę mam wrażenie jakby ktoś opisał moje życie...Moja córeczka w marcu skończy dwa latka i gdybym miała możliwość zostawienia jej z kimś to już dawno podjęłabym pracę ale niestety nie mam takiej możliwości.U mnie wszyscy pracują a na dodatek siostry nie mieszkają już z nami a na opiekunkę nas nie stać.Niestety jestem zmuszona mieszkać z rodzicami ponieważ nie mam gdzie się wyprowadzić.Gdyby nie mama to już dawno bym się wyprowadziła "pod most".Właśnie przecież jest jeszcze mama ona też ma wkład co do tego domu nie tylko ojciec wiec tak zupełnie to nie jestem uzależniona od ojca.To ojciec uważa że powinniśmy się dokładać finansowo a mama mama nigdy mi nie wypomniała że nie płacimy rachunków a nawet jeszcze nam pomaga finansowo bo wie jaka jest u nas sytuacja finansowa.Jak chciałam się wprowadzić ponownie do rodziców to musiałam się pytać każdego o zgodę (nawet siostry) a jak ojciec mi wykrzykiwał żebym się wynosiła to już liczyło się tylko jego zdanie.Przecież to jest rodzinny dom i mi to się w głowie nie mieści jak ojciec może wygonić kogoś z rodziny z domu czy też kazać pytać się każdego o zgodę czy może zamieszkać...Paranoja!Mąż?Mąż nie ingeruje w to co się dzieje więc jestem w stanie nawet odejść od niego chociażby dlatego że mój własny ojciec lepiej traktuje mojego męża (pomimo że wie jaki on jest i że już nie raz gadał jaki to on nie jest) niż mnie własną córkę a mój mąż woli mieć dobry stosunek z teściem niż z żoną...Zdaje sobie sprawę że trudno będzie udowodnić psychiczne znęcanie się ale jeśli będę siedziała bezczynnie to obawiam się że w przyszłości będzie jeszcze gorzej...Sytuacja na dziś wygląda tak że nie kontaktuje się z ojcem unikam go i nie zwracam na niego uwagi ale gdy tylko go widzę serce mi wali jak szalone i zaczynam się trząść obawiając że znowu się przyczepi do mnie robiąc awanturę.Nawet mi się śni po nocach że pijany gania mnie po podwórku a wczoraj kiedy rozmawiałam z mamą stał niedaleko mnie i czułam jego wzrok na sobie tak jakby patrzył się "spod byka" a dziś już mi się przyśnił a kiedy mijamy się w drzwiach on przepycha się tak jakby nie dał mi przejść i chciał pokazać że on jest panem i bogiem i każdy powinien mu z drogi schodzić kłaniając się mu.Ja po prostu już się go boję i na sam widok jego serce od razu mi wali jak oszalała i czuję niepokój tak jakbym miała obawy że znowu coś się stanie.Nawet jak wczoraj kiedy rozmawiałam z mamą jak czułam jego wzrok na sobie to już mnie ogarniał strach ręce mi się trzęsły i zaczęłam się jąkać i zapominać kilka wyrazów tak jakby świadomość że się patrzy na mnie paraliżowała mnie i wytrącała z równowagi...Okropnie się czuję przez niego.Aż boję się pomyśleć jak ja znajdę pracę że z moim usposobieniem nie znajdę pracy...Jeśli chodzi o zasiłek rodzinny to niestety ale nie przysługuje nam poza tym jeśli by nam przyznali to tylko 68zł bo nie należymy do rodzinny wielodzietnej...
  3. JSmolarek moja Pati też nieźle przeszła tą ospę ale to pewnie dlatego że była mała i nieświadoma bo pod koniec już zaczynała się drapać... Weź mnie nie strasz...Ja jak na razie miałam jeden antybiotyk na 3dni ale do tej pory biorę inne leki i nadal mnie trzyma.No i też nawróciły mi się problemy z uszami (bolały mnie) które miałam w dzieciństwie i możliwe że to właśnie przez te zatoki.Wybieram się do lekarza (bo antyb dostałam bez wizyty przez moja mamę bo pracuje w ośrodku) bo coś za długo mnie to trzyma.Może znowu mi przepisze jakiś antybiotyk:(No i chyba będę musiała zrezygnować całkowicie z aerobiku bo stwierdziłam że skoro mam problemy z zatokami to niewolno mi się przegrzewać i wychodzić na zimne powietrze bo będzie mi się nawracać:( Zapewne każdy popełnia błędy w młodości których potem żałuje na stare lata chyba tak to już jest...No mam taką nadzieję że w końcu znajdę pracę i nie będę musiała się prosić nikogo o pieniądze (szczególnie męża)... Margeritka też mam tak czasami a dziś dzień zaczął się od płaczu z samego rana ech...Tylko że ja jestem sama i nie mam co liczyć na czyjomś pomoc... Tak was czytam i trochę wam zazdroszczę tej boleści przy rozstawaniu się z dzieckiem bo u mnie to jest tak że jak ja gdzieś wychodzę to moje (jak jest z dziadkami) dziecko nie interesuje się tym co ja robię gdzie jestem i czy w ogóle jestem mam wrażenie że mówi: "a idź sobie w cholere...":) W ogóle przy moich rodzicach nie da się zapanować nad nią a już cokolwiek zrobić...Mogłoby mnie nie być aby tylko była babcia i dziadek...Trochę mnie to dziwi bo zazwyczaj spotykałam się z innymi przypadkami dziecko-dziadki-mama tzn że dziecko "uważało" mamę przy dziadkach a nie tak jak moja Pati że nie da się nawet dotknąć przy innych bo zaraz jest wielka histeria...
  4. JSmolarek moja córcia przeszła ospę jak miała roczek podejrzewam że w ośrodku zdrowia styknęła się z osobą która miała ospę lub w sklepie:)Na szczęście nie umiała się drapać i spokojnie to przeszła.I też się dziwie że nikt z domowników się nie zaraził... No a tak pozatym to mnie trzyma jakieś choróbsko (zatoki) no i nie najlepsze mam samopoczucie:(Wczoraj musiałam zrezygnować z tego powodu z aerobiku no i jutro tez chyba zrezygnuję bo się jeszcze dorobię...No i jeszcze pewnie dziś czeka mnie wyjazd na zakupy tylko czekamy od piątku na wypłatę ech... Ulla aż ci zazdroszczę pracy i tego że masz finanse na realizację planów bo u nas to ciężko z tym.... Nawet nie wiecie jak bardzo chciałabym iść do pracy...:( Jak byłam panną pracowałam miałam całą wypłatę dla siebie przebimbałam to a teraz żałuję tego teraz przydałaby mi się dodatkowa kasa... Jaki człowiek jest głupi jak jest młody...
  5. nikawa dziekuje za miłe słowa.No miejmy nadzieję że uda nam się pozbyć pampersów.A co do nożyczek to nie moja córcia jeszcze nie używa nożyczek jedynie to przyuważyła jak jej obcinam paznokcie to ostatnio złapała nożyczki (moje do skórek) i dotykała nimi do paznokci i krzyczała "mama" ale nawet nie wiedziała jak ich się trzyma prawidłowo...:) Ps:wczoraj moja córcia przyszła do mnie i powiedziała "siusiu" ale jak siedziała na nocniku to co chwile schodziła i jakoś tak nie bardzo paliło jej się do zrobienia tego siku ale może z czasem dojdziemy do pełnego efektu...
  6. nikawa moja córcia w marcu skończy 2latka ale czytałam tu na forum że niektóre mamy swoje dzieci w wieku 18stu i mniej miesięcy nauczyły korzystać z nocnika.Pamiętam jak kiedyś u spotkałam swojego "byłego" z jego rodziną (ma synka miesiąc starszego od mojej córci) u naszej wspólnej znajomej (bodajże mieli już prawie rok czy niedużo po roku jakoś tak) i kiedy zapytałam czy ich synek jeszcze nosi pampersa to się zaczęli śmiać....Też mi się wydaje że w lato łatwiej będzie mi odzwyczaić no ale póki co do lata trochę jeszcze czasu więc będziemy próbować wszystkich sposobów...
  7. Zazdroszczę mamą które mają już to za sobą...:)
  8. U nas dziś moja córcia poszła do łazienki i zaczęła wołać mama przyszłam do niej patrze a ona ściągnęła sobie spodnie więc pytam czy chce zrobić siusiu w nocnik a ona powiedziała że tak więc rozebrałam ją siadła na nocnik posiedziała trochę zeszła zobaczyła że nocnik pusty siadła spowrotem i mówi pepe (torebka) podałam jej torebkę zaczęła się bawić po chwili zeszła z nocnika (oczywiście nocnik był pusty) wzięła urwała kawałek papieru i zaczęła sobie krocze podcierać potem wyżuciła do kosza papier urwała następny kawałek papieru podeszła do mnie odwróciła się pupą i mówi "mama" więc podtarłam jej pupę i koniec było sikania bo zaczęła latać na golasa więc musiałam ją ubrać...I takie to było sikanie...Mamy zamiar kupić deskę klozetową i będę própować ją sadzać na kibelek może odrazu zacznie robić na kibelek bo ostatnio widziałam jak u babci w łazience siedziała na kibelku (ale w ubraniu) i mówiła: "siusiusiu" a potem wstała i podtarła się i spuściła wodę...:) A co do nocników to ja słyszałam że najlepsze są te zwykłe bo te grające to dzieci potem się wycwanią i nie chcą sikać tylko wodę wlewają do nocnika żeby grały...
  9. Macie rację za uśmiech dziecka można zrobić wszystko a jeszcze jak się tuli to całkowicie się zapomina o wszystkim... NATKA08 życie niestety nie jest usłane różami i nie składa się z samych pozytyw są dobre chwile i są złe chwile... KasiaMamusia byłam w podobnej sytuacji kiedy mieszkałam u teściów bo mieszkaliśmy razem w jednorodzinnym domu i gdy teściowa wracała z pracy do domu nigdy nie zajrzała do mnie (zobaczyć czy nie potrzebuję pomocy przy dziecku albo chociaż w odwiedziny) a jak poinformowałam ją że się wyprowadzamy to zaczęła lamentować że wnusia nie będzie już pamiętać babci...najlepiej nie przejmować się takimi słowami i robić swoje żyć swoim życiem....:)
  10. Jak tam w ogóle wam mijają dni ze swoimi pociechami?Nie macie czasem chęci rzucenia tego wszystkiego i odizolowania się od rzeczywistości?
  11. Cieszę się że znalazłam bratnie dusze:)A już myślałam że to ze mną coś jest nie tak że siedzę w domu nie pracując tylko wychowując dziecko....:)
  12. Witam!Dołącze i ja bo siedzę już około 3lat w domu ale mam nadzieję że to się niedługo zmieni...:)Mam prawie dwuletnią córeczkę którą właśnie wychowuję na co dzień...:)
  13. U nas ciężko to idzie choć moja córcia potrafi usiąść na nocnik i zrobić siku bo kupki to jeszcze nie zrobiła w nocnik a od września do przedszkola....:)
  14. Witam! Niedawno uświadomiłam sobie że mój ojciec znęca się psychicznie na demną.Do ostatniej kłótni myślałam że to nie tylko do mojej osoby taki jest ale ostatnio wróciwszy z pracy ni stąd ni z owąd zajrzał do pokoju gdzie siedziałam przed laptopem i powiedział: "zajmniesz się tym dzieckiem(tak jakby moje dziecko było jakieś zaniedbane głodne i brudne podczas gdy mała po prostu jest żywym dzieckiem)...".Chciałam go zignorować (bo po przedostatniej kłótni nie odzywałam się do niego i ignorowałam go ponieważ mi nawyzywał przy mężu a gdy powiedziałam mu że nie życzę sobie żeby się tak odzywał do mnie to stwierdził że nie przypomina sobie żebyśmy przechodzili na "ty" i zaczął mi mówić na "pani") ale podniósł głos na mnie więc mu odp że ja cały czas się zajmuję swoim dzieckiem a on znowu podniósł głos na mnie wrzeszcząc czy ja go słyszę co on mówi do mnie więc mu odp że słyszę i mu odpowiedziałam a on wszedł do pokoju i zaczął walić czymś w ławę.Nie wiem co chciał osiągnąć tym ale powiedziałam: "mądry ty jesteś?" a on coś zaczął wrzeszczeć do mnie (nawet już nie pamiętam co bo serce mi waliło jak oszalałe) więc mu powiedziałam żeby się nie wydzierał na mnie i wyszedł mówiąc: "weź szmatę i zetrzyj podłogę" po czym poszedł do siebie na górę razem z moim dzieckiem.Po pewnym czasie zorientowałam się że mała biega z góry na dół po schodach gdzie powinna być zamknięta bramka i drzwi na schody.Oczywiście specjalnie nie zamknął tej bramki i drzwi po prostu zrobił mi na złość bo mu się sprzeciwiłam.Po tym zdarzeniu stwierdziłam że on skorzystał z okazji że byłam sama w domu żebym nie miała świadków że on się znęca psychicznie nademną.Gdy dochodziło do kłótni gdzie byłam nie tylko ja i ojciec nigdy się nie odważył podnieść na mnie rękę (co się zdarzało) czy też tak jak ostatnio walić czymś w ławę dlatego też stwierdziłam że ewidentnie znęca się psychicznie nade mną.Na dzień dzisiejszy jestem tak przerażona że boję się z nim zostać sam na sam bo nie wiem co może zrobić a już kiedyś gdy podniósł na mnie rękę uciekłam z podbitym okiem do siostry i też zdarzało się nie raz że wyciągał do mnie łapy.Zawsze mnie krytykował poniżał i naśmiewał się przy innych.Gdy byłam mała zawsze wszystko musiało być tak jak on chce i to co on chce a ja nie potrafiłam się sprzeciwić.Na dodatek byłam też gnębiona w latach szkolnych z powodu figury.Gdy zaczęłam się sprzeciwiać właśnie zaczęły się awantury wyzwiska że ja jestem gnida i że nie mam kultury odzywając się w ten sposób do niego.Zawsze traktował nas (mnie moje siostry i mamę) jako podmiot niższy (szczególnie mnie) że jemu wolno wszystko a my to jesteśmy tylko od sprzątania gotowania dogadzania mu i innych gorszych rzeczy a on jest bogiem bo on zarabia pieniądze i jemu należy się szacun.Gdy wyszłam za mąż i przez jakiś czas mieszkałam u męża wszystko było ok natomiast gdy spowrotem zamieszkałam (z mężem i córką) u swoich rodziców zaczęły się kłótnie i wytykanie że powinnam mu (ojcu) być wdzięczna że mnie przyjął do domu że nie płace za rachunki to powinnam robić to co on chce nawet były kłótnie o dziecko bo dyrygował mną jak mam wychowywać dziecko (mimo tego że on nas nie wychował i nie zna się na dzieciach) i za każdym razem krytykował wszystko co robię przy małej a szczególnie jak ją karmiłam. Aktualnie czytam książkę toksyczni rodzice i szczerze powiem gdy czytam tą książkę mam wrażenie jakby ktoś opisał moje życie.Dziś mam 28lat i mój stan psychiczny jest tragiczny.Szybko mnie można wyprowadzić z równowagi i żyję w strachu że w każdej chwili może wejść ojciec i znowu będzie awantura. Czasami jak nie potrafię odpowiedzieć komuś na jakieś pyt to włącza mi się blokada i milczę. Mam zamiar poszukać sobie pracy w przyszłości (bo aktualnie jestem na utrzymaniu męża z czego też były kłótnie wywołane przez ojca bo twierdzi że ja jestem leń i nie pracuje bo nie chce mi się pracować i wole żeby mąż mnie utrzymywał zresztą zawsze jak siedziałam w domu na bezrobociu to były pretensje że siedzę i nic nie robię i przygryzki typu: "lepiej niż tobie to nikomu nie będzie") i aż boję się pomyśleć jak ja znajdę prace z moją psychiką...Co powinnam zrobić w takiej sytuacji?Gdzie szukać pomocy?Czy jeśli chciałabym uciec z domu z dzieckiem to czy mogłabym liczyć na jakąś pomoc? Niestety nie stać nas na wynajęcie czegoś a jeśli w tej sytuacji nic się nie zmieni to obawiam się że albo dojdzie do tragedii albo ja wyląduje w wariatkowie bo nie dam rady już psychicznie...
  15. Witam! Jeśli chodzi o szczegóły podawanych dań to przeważnie na obiad podaję coś gotowanego przez siebie (czasami zupki ze słoiczka) jeśli to jest zupa to z warzyw w zupie jest marchewka która do niedawna moja córka bardzo lubiała (teraz już mniej) natomiast jeśli jest to danie z kartoflami to jakiś kotlet czy pulpety (które bardzo lubi) ale już bez żadnych dodatków ponieważ buraczków gotowanych od początku mi nie chce jeść surówkę ostatnio jej dawałam taką z kapusty marchewki jabłka to też nie chciała no a do niedawna podawałam jej takie danie z ogórkiem korniszonym który też bardzo lubiała jeść (nawet na samo) ale też już jej to minęło.Natomiast jeśli chodzi o owoce to najczęściej je banany i jabłka chociaż zdarzyło się że i pomarańcze jadła ale teraz jak jej się da mandarynkę to się krzywi.Zazwyczaj podaje swojej córci to co my sami jemy no a ja nie byłam nauczona jadania brokuł szpinaku fasolki itp. Tak ma pani racje że córka długo śpi.Co do rozwijania się to chyba nie ma żadnych niepokojących sygnałów ponieważ jest pod kontrolą lekarza i nic lekarz nie zauważył niepokojącego.Przy ostatnim szczepieniu (10 października) ważyła 11.730 a mierzyła 83,5 z tym że do tego czasu miała normalny apetyt a teraz mam wrażenie jakby nie chciała jeść np rano jak się budzi po tych przypuśćmy 12godz to moim zdaniem powinna być głodna a ona zdarza się że mi nawet całej kaszy nie zje (czyli 200ml wody na 6łyżek kaszy).W ogóle jakaś teraz grymaśna się zrobiła co do jedzenia że sama nie wiem co już jej podawać a może to taki wiek?Kaszki daje jej Bobovita na dzień mleczno ryżową natomiast na noc ryżową z tym że nie na mleku modyfikowanym tylko na zwykłym mleku sklepowym 3,2%.Mleko modyfikowane postanowiłam jej odstawić (podaję sporadycznie jak jesteśmy poza domem) ze względu na to że mało jadła "ludzkich" posiłków typu parówki czy też jakieś kanapki.Dodam jeszcze że mała nie chce mi jeść mięsa.Jak była młodsza i jadła miksowane zupki to bez problemu jadła a teraz jak tylko zobaczy w zupie to wypluwa.Kotlety czy też pulpety zje ale takie mięso w kawałkach jak jest w zupie to wypluwa.Rybę smażoną też jej próbowałam dać ale nie chciała tak jak i jajko gotowane na miękko.Jeśli chodzi o napoje to kupuje małej herbatkę w granulkach EKOLAND owoce leśne lub jakiś inny pojedyńczy smak...
  16. Pani Doroto mam jeszcze jeden problem z którym nie potrafię sobie poradzić.Otóż chodzi o moich rodziców a raczej o mojego ojca ponieważ mam wrażenie że on przekabaca moje dziecko przeciwko mnie mimo to że mała ma dopiero 21miesięcy.Czemu tak twierdzę otóż gdy Patrycja jest u dziadków na górze na wszystko jej pozwalali od małego a na dzień dzisiejszy sytuacja wygląda tak że mała jak wpadnie w furie bo czegoś niedostanie to kopie mnie bije szczypie gryzie i wtedy wkracza babcia albo dziadek i dostaje to czego chce żeby tylko nie płakała.I teraz jest tak że ja nie mogę się nią zajmować przy dziadku ani przy babci bo ona zaczyna swoje humory a gdy krzyknę to zaraz zaczyna płakać i sytuacja się powtarza.Ostatnio jak byliśmy u teściów i mała wpadła w furię to podniosłam ją do góry i poczekałam aż się uspokoi a moi rodzice stają na równe nogi jak tylko zaczyna płakać i wkurza mnie to że ojciec przychodzi do nas do pokoju jak tylko mała zapłacze i pyta się co się dzieje....Tak jakbym się znęcała nad dzieckiem.Ja rozumiem że on nie lubi jak dziecko płacze ja też nie lubię ale moje zdanie jest takie że dziecku nie wolno na wszystko pozwalać bo później nauczy się wykorzystywać.Tak też jest teraz z moją córką i dziadkami jak tylko matula jej coś nie pozwoli to mała zaczyna płakać albo krzyczeć i piszczeć i odrazu ma to co chce.Już doszło do tego stopnia że nikt nie może zejść na dół do nas bo jak patrycja kogoś zobaczy (babcie dziadka czy też ciocie) to później jest wielki krzyk i histeria.Jak temu zaradzić?Nie chce żeby mój ojciec przeciwstawiał moje dziecko przeciwko mnie.Nie chce być złą matką...
  17. Witam! Mam 20sto miesięczną córkę i obawiam się że za mało jej podaje posiłków.Otóż Patrycja (tak ma na imię moja córka) ostatnio przestała spać po południu więc jak chodzi spać godz 20-21 tak wstaje o 10 i około 11 rano daje jej kasze na dzień potem o 14-15 zupę lub jakieś danie z kartoflami potem o 17-18 mleko modyfikowane no i potem po kapaniu przed snem daje jej kasze na noc.No i wydaje mi się że za mało tych posiłków tzn może nie o tyle za mało jak nie takie bo przecież dziecko w tym wieku je już kanapki no i wcześniej moje dziecko jadło kanapki ale teraz mam wrażenie że brakuje czasu na dodatkowe posiłki.A może nie powinnam jej już podawać mleka modyfikowanego i zamiast mleka to właśnie kanapki...? Ps: czy pani też ustala dietę dla osób dorosłych?Otóż od dłuższego czasu chodzę na aerobik i chciałabym zastosować jakąś dietę dla szybszego efektu albo jakiś sumplement ćwiczeniowy typu elkarnityna czy coś w tym stylu...Mogłaby pani mi coś doradzić?
  18. Witam! Jak nauczyć skutecznie dziecko załatwiania się na nocnik?Otóż moja córcia ma prawie 21 miesięcy i próbowałam wiele razy ją nauczyć niestety marnie to wychodzi.Czasami bywa że w ogóle nie chce siąść na nocnik a jak widze że robi kupe (zazwyczaj chowa się gdzieś w kącie) i pytam czy robi kope to kiwa głową że nie i ucieka na polecenie chodź na nocnik tez ucieka.O dziwo dziś udało się że zrobiła 3 razy trochę siku w nocnik ale przecież to bez sensu co 5min zdejmować jej gatki i zmuszać do siku bo nie mogę wyczuć kiedy ona robi siku.Kiedy robi kupe to widzę bo się chowa po kątach albo kuca i stęka ale siku nie wiem kiedy robi... Jaki jest najlepszy sposób na nauczenie dziecka robienia w nocnik? Chciałam jeszcze zapytać czy małe dzieci mogą mieć złe sny?Zdarza się że moja córka budzi się w nocy z płaczem albo tak jak dziś przebudziła się i zaczęła postękiwać...Czy możliwe żeby w tym wieku miała koszmary i je tak przeżywała?
  19. Witam! Tak mój mąż jest uzależniony od alkoholu.Co prawda przeszedł leczenie i nie pije wódki ale ponownie wrócił do zwyczaju picia piwa (oczywiście "dzięki" mojemu ojcu) no a piwo to też alkohol którym można się upić i robić coś czego się potem żałuje lub nie pamięta a co gorsza od którego można się uzależnić.Dlatego też mam pewne wątpliwości co do niektórych rzeczy no ale z drugiej str skoro ktoś jest zdolny okłamać raz to czemu nie miałby zrobić tego drugi raz trzeci czwarty itd...?Dlatego skoro się ma zaufanie do kogoś a ten ktoś chociaż raz okłamie drugą osobę to już wszystko się wali całe zaufanie...Najgorsze jest to że są chwile gdy podejrzewam że mój mąż nie jest szczery ze mną w jakiejś sprawie (oczywiście nic mu nie mówiąc) a potem się kochamy to czuje się jak naiwna i głupia że on mnie prawdopodobnie okłamuje robi ze mnie idiotkę a ja się z nim kocham...Może to wyda się dla pani dziwne i niezrozumiałe ale właśnie tak się czuje.Ja też jestem zdania że jaki by nie był facet to nie powinien podnosić rękę na kobietę nawet jak kobieta podniesie na niego rękę to nie powinien oddawać no ale widocznie mój mąż jest innego zdania...Kiedyś nawet usłyszałam od pewnego chłopaka: "chciałyście równouprawnienie to macie równouprawnienie..."No niestety chyba mój mąż tak to odbiera a najgorsze jest to że po każdej kłótni odwraca kota ogonem tak jakby chciał się wymigać od przyznania że to jego wina że to on zaczął kłótnię że to on pierwszy uderzył.Tak też było i tym razem.W końcu doszło do spotkania i rozmowy powiedziałam mu o tych rzeczach o których pisałam pani o teściowej o jego córce itp.No i zobaczymy co dalej będzie.Ja przyjęłam pakt iż mówię że każda kłótnia jest winą obojga stron bo w przeciwnym razie nie doszłoby nigdy do porozumienia bo on się upiera przy swoim (czyli kłamie chcąc zatuszować swoją winę) a ja znowu nienawidzę jak ktoś kłamie i robi ze mnie jelenia i też się upieram przy swoim.Jeden plus jest taki że mąż zgodził się na terapię małżeńską ale zastanawia mnie jedno ponieważ najpierw się zgodził a potem zaczął mi mówić że to będzie nieprzyjemne że będą wyciągane wszystkie brudy (bo on przeszedł już takie coś jak był w szpitalu) tak jakby chciał mnie zrazić do tego...Znalazłam kilka bezpłatnych psychologów którzy prowadzą takie terapie w pobliżu naszego zamieszkania więc miejmy nadzieję że ten plan się uda. Co do separacji to trochę czytałam o tym w necie ale właśnie nie jestem pewna czy ja mogę złożyć wniosek bo za każdy papierek się płaci a ja nie mam żadnych dochodów. Poza tym wyczytałam że jeśli jedna ze stron nie zgadza się na separacje to jest jeszcze droższe i ta osoba co składa wniosek ponosi koszta.No i jeszcze jedna sprawa ponieważ dowiedziałam się (przez przypadek) że mój mąż zrobił zdjęcia ran których doznał w skutek mojego pogryzienia go podczas awantury.Niby pytałam go po co to zrobił i stwierdził że na pamiątkę ale ja oczywiście mu nie wierzę.On zrobił to żeby pokazać to w sądzie jakby miałoby dojść do rozprawy.No i znowu czuje się jak idiotka że on mnie uderzył bez żadnych śladów a ja go pogryzłam w skutek czego doznał ran.Nawet mi to wykrzyczał: "ja cie uderzyłem bez śladu a ty zobacz jak mnie pogryzłaś"...Ok może trochę przesadziłam (ze złości) ale on chyba nie bierze tego pod uwagę dlaczego ja tak postąpiłam że bez powodu tego nie zrobiłam.On chyba myślał że będzie mnie nawalał a ja będę stała i jeszcze mu się nastawiała.No i teraz jak faktycznie dojdzie do rozprawy i trzeba by było udowodnić czyja wina to on ma dowód a ja?A ja nic nie mam żadnych dowodów na to że się zdarza że on podnosi na mnie rękę że się awanturuje.W sumie to już raz była policja u nas (zanim poszedł na leczenie) ale nie mam na to świadków ani dowodów chociaż pewnie policja w swoich dokumentach ma odnotowane że kiedyś byli wezwani. Może powinnam zacząć robić zdjęcia porozrzucanych rzeczy potłuczonych żarówek czy też poniszczonych mebli...?Sama nie wiem.I weź tu człowieku się broń... A tak na marginesie to czytałam że jeśli chciałabym otrzymać alimenty od męża (jeśli to nie z mojej winy byłaby separacja) to musiałabym przedstawić wydatki jakie ponoszę i chciałam zapytać jak można by było to udowodnić zbierać paragony za każdym razem gdy robię zakupy czy też zbierać faktury? Dziękuję za odpowiedź.
  20. Witam! Ma pani rację nie mam "twardych dowodów" na to że mąż mnie okłamuje ale w pewnych kwestiach jestem pewna na 100% że mnie okłamał tylko właśnie potrzebowałabym jakiegoś dowodu żeby mu to udowodnić.Ja nigdy mu nie powiedziałam że mnie okłamuje co do kasy jedynie mu uświadomiłam że mu nie ufam i mam wątpliwości co do niektórych rzeczy ponieważ już nie raz mnie okłamał.Tak jestem rozczarowana małżeństwem przykro mi że mój mąż nie bierze pod uwagę moich potrzeb.Mój mąż dużo obiecuje i nie dotrzymuje słowa dlatego też jestem tym rozczarowana.Jeśli chodzi o pożycie małżeńskie to nie robię tego na złość za karę po prostu nie mam ochoty a mojego męża to dziwi i już ma podejrzenia że go zdradzam.Tak jak kiedyś mi koleżanka powiedziała: "gdyby miał inne zachowanie to byś miała chęć na sex". Może i to prawda.Możliwe że jego zachowanie mnie odrzuca.Na dzień dzisiejszy po ostatniej kłótni kiedy to mój mąż po raz kolejny poniósł na mnie rękę kazałam mu się wyprowadzić.Nie utrzymujemy kontaktu.Mąż rok temu przeszedł leczenie w szpitalu odwykowym bo był uzależniony od alkoholu.No i teraz sytuacja się powtórzyła.Znowu zaczął popijać awanturować się i wyżywać się na nas.Próbowałam z nim rozmawiać ale on mnie nie słucha uważa mnie za niższy poziom i że co ja mogę zrobić...Dlatego też jak ja mam mu zaufać skoro on obiecuje a nie dotrzymuje słowa i na dodatek mówi coś a potem się tego wypiera...Co do dzieci już mu kiedyś mówiłam że może kupiłby coś dla naszego dziecka to tylko się głupio uśmiechnął.A gdy chciałam kiedyś żeby uśpił małą to usłyszałam: "chyba żartujesz"...Dlatego też poczułam że nie chce tego dziecka i stwierdziłam że nie będę mu wpychać dziecka na siłę.Może ma pani rację co do teściowej.Myślę że powinnam spróbować pani rady chociaż wiem że jeśli powiem teściowej: "to moje dziecko i mam prawo wychowywać go według swoich zasad" to zaraz teściowa zacznie swoje morały typu: "tak ale nie można wszystkiego dziecku zabraniać" no i tu już się zdenerwuję i może doprowadzić do kłótni.Kiedyś już taki dialog był.Ja rozumiem że to jest dziecko ale dziecko też powinno znać granice co wolno czego nie wolno a nie tak jak np mój ojciec powiedział że dałby jej wszystko i tak też robi jak tylko płacze żeby przestała płakać z czego ja teraz mam problem z małą...Rozmawiałam już z mężem na temat jego nie stawania w mojej obronie ale on stwierdził że nie będzie się odzywał wtrącał bo może dojść do awantury i użycia pięści no i że nie chce robić sobie wrogów. Tłumaczyłam mu że nie nie tędy droga ale on w ogóle mnie nie słucha...Co do własnego mieszkania oczywiście bardzo byśmy chcieli ale niestety nie stać nas na takie rarytasy...Mąż prawdopodobnie dostał dodatkową pracę ale niestety nie znam szczegółów bo w ostatnim czasie w ogóle nie można było się z nim porozumieć no a teraz nie kontaktujemy się ale może jeśli nadal będziemy ze sobą to może poprawi się nasza sytuacja finansowa no i będziemy mogli pomyśleć coś o własnym kąciku czego bym bardzo chciała... A tak na marginesie chciałabym zapytać jeśli mąż się wyprowadził nie utrzymujemy kontaktu to czy jest możliwość złożenia wniosku np o separację po kilku dniach czy musi upłynąć jakiś dłuższy czas?Czy ta terapia małżeńska odbywa się u psychologa i czy jest płatna?
  21. Witam! Dziękuję za poradę na pewno skorzystam z pani porady ale chciałam jeszcze sprostować kilka rzeczy które pani napisała.Otóż ja nie mam dowodów na to że on mnie okłamuje więc nic mu nie udowodnię dlatego też to są tylko moje podejrzenia a podejrzewam go o to bo już nie raz mnie okłamał co do finansów i też w innych kwestiach.Pozatym on zarzuca mi że ja go zdradzam bo nie chce się z nim kochać więc on tez ma jakieś bezpodstawne podejrzenia.A tak na marginesie to chyba razem z naszym dzieckiem bym niby miała się spotykać z kochankiem. Rozmawiałam już nie raz z mężem na temat jego dochodów i wszystko jest jasne.Co prawda nie przynosi co miesiąc pasków ale alimenty mu odliczają od razu w pracy więc to co przyjdzie na konto jest dla nas z tym że jak już wspomniałam on dorabia dorywczo i z tych dorywczych mam wrażenie że mnie okłamuje i z innych dodatkowych pieniędzy które otrzymuje bez żadnego pokwitowania typu zapomoga wczasy czy też właśnie coroczne rozliczenia.Ma pani racje że nasz budżet jest mały na nasze potrzeby ale ja nic nie mogę zrobić w tej kwestii a mojego męża mam wrażenie że nie obchodzi to czy ja mam na coś kase że liczy się dla niego tylko to na co on potrzebuje kase.Daje mi co miesiąc pieniądze i resztę go nie obchodzi. Czy nie jestem zadowolona ze swojego małżeństwa?Nie do końca jestem zadowolona.Spodziewałam się innego przebiegu ale to może moja wina może za dużo sobie wyobrażałam ale w jednej kwestii jestem pewna że mój mąż nie stosuje się do tego co ustalaliśmy np przed narodzinami dziecka.Tak jak moja matula stwierdziła że on ma tu (u moich rodziców) za dobrze bo nie dość że za nic nie płaci to się po prostu nami wyręcza typu po co ma zostawać ze swoim dzieckiem i zajmować się nim skoro jest babcia jest ciocia itp...Co do mojego pesymistycznego nastroju zawdzięczam to mojemu ojcu.Od dzieciństwa się znęca psychicznie nade mną i nie tylko.Ale to odrębny temat.W każdym bądź razie moje wyobrażenie małżeństwa jest wspieranie się nawzajem w trudnych chwilach niestety tego brakuje u nas...Ja nie jestem zazdrosna o to że mój mąż spędza czas z drugą córką wręcz przeciwnie nawet mu kiedyś proponowałam żeby został na noc u rodziców żeby nie jeździł w te i we wte.Wychodząc za mąż wiedziałam że mój mąż będzie się widywał ze swoją córką i zaakceptowałam to.Chodzi mi o zachowanie i postępowanie mojego męża wobec jednej i drugiej córki.Nie traktuje ich równomiernie.I nie chodzi mi o to że więcej czasu poświęca tamtej córce tylko o to że np jak już wcześniej wspomniałam kupuje tamtej córce prezenty a naszej nie kupuje nic że nie jest stanowczy co do tamtej córki a do naszej córki potrafi krzyknąć żeby poszła spać czego nie powiem o tamtej córce (chyba dziecko 13latnie bardziej rozumie że czas spać niż 19miesięczne dziecko) potrafi dać klapsa że nie potrafi tamtej córce odmówić niczego na wszystko się zgadza nawet jak nie ma kasy to idzie pożyczać bo jego córka chce np na konie jechać a ja całe lato ubiegałam się żeby jechać z małą na basen a on nawet palcem nie kiwnął żeby zorganizować ten wyjazd. Ma pani rację że czasami trzeba schować honor do kieszeni ale ja jestem tak wychowana że ja się nie pcham tam gdzie mnie nie chcą i tym bardziej nie będę wciskała dziecka ojcu skoro on jej nie chce.On w ogóle się nie angażuje w wychowanie dziecka tylko ciągle narzeka że mu coś nie idzie po jego myśli.I on się uważa za ojca?Jak na razie to tylko spłodził to dziecko nic więcej.To wszystko mojego ojca wina bo on go zmienił on mu narzucił swoją teorię małżeńską że zajmowanie się dzieckiem i innych czynności które wykonują kobiety to jest hańba dla facetów.Ale przecież to jest nasze małżeństwo jesteśmy wolnymi ludźmi i mamy prawo na swoje zdanie i sposób życia...Do teściów nie tylko z tego powodu nie jeżdżę ale też dlatego że teściowa mi dyktuje co mam robić ze swoim dzieckiem co mam jej dawać do jedzenia na co mam jej pozwalać a na co nie (w jej kwestii to powinnam na wszystko dziecku pozwalać). Drażni mnie takie postępowanie dlatego też unikam takich sytuacji.Co prawda moi rodzice też się wtrącali i wtrącają (teraz już mniej) ale tylko dlatego już się nie wtrącają bo idę cały czas w zaparte no i też czasem nie obeszło się bez ostrych słów i tłumacząc im że to jest moje dziecko a nie ich.Niestety teściowej nie potrafię tego powiedzieć w żywe oczy bo wiem jaka ona jest i od razu się obrazi tak jak kiedyś mieszkając z nimi (teściami) u nich w domu chciałam żeby teściowa mi odkupiła napój bo wypiła bez mojej wiedzy.Bo u nich jest wspólnota ech...Szkoda że mężów i żon też sobie nie brali bez pytania...Nie mam żadnych problemów z dogadywaniem się z córką mojego męża powiem nawet że mieszkając u teściów gdy przyjeżdżała zwierzała się tylko mi i nawet wolała mnie niż swoją biologiczną matkę i nie robię tego bo nie chcę mieć z nią do czynienia czy też żeby nasza córka nie miała z nią do czynienia ale chodzi mi jedynie o zachowanie męża.Nawet mógłby chociaż stanąć w mojej obronie i powiedzieć np swojej mamie żeby nie wtrącała się w wychowywanie naszej córki czy też stanął w obronie jak mój ojciec coś się pluje do mnie a nie tylko siedzi i się patrzy bo nie chce wrogów sobie robić.Skoro woli mieć lepsze stosunki z rodzicami i teściami niż z żoną to nie dziwie się że jest jak jest...
  22. Witam!Niestety moja córka ma 19ście miesięcy więc nie jestem w stanie podjąć pracy ponieważ nie mam z kim zostawić dziecka.Moja mama (u której mieszkamy) idzie niedługo na emeryturę więc planujemy żeby moje dziecko poszło do przedszkola od 3lat wtedy babcia będzie ją zaprowadzać a ja wtedy dopiero będę mogła podjąć pracę ale do tego czasu niestety jestem uziemiona:(Oczywiście kombinowałam żeby może podjąć jakąś dorywczą pracę ale niestety jak zwykle moi rodzice są na "nie" a bez ich pomocy niestety nie mam co szukać pracy.Jak to mama powiedziała: "siedź na dupie".Ok z jednej str rozumiem ale to nie im brakuje kasy i to nie oni dostają bzika w domu a ja mam wrażenie że mój mąż mnie okłamuje co do pieniędzy no i daje mi część wypłaty i ma resztę w du... czy mi starczy do końca miesiąca czy nie.Pożyczać też jest łatwo ale potem ciężko oddać...Ma pani rację że mój mąż zapewne stwierdził iż on będzie pracował a ja będę wychowywać dziecko i zajmować się domem tylko że mam wrażenie że on właśnie na to liczy że ja będę uzależniona od niego i nigdy nie odejdę od niego mimo tego co by nie zrobił i jakby mnie nie traktował.A ja nie chce żeby on mnie traktował jak idiotkę okłamywał mnie i myślał że jestem naiwna.Nie dość że mój ojciec znęca się psychicznie nade mną to jeszcze i mąż traktuje mnie jak swoją własność.Już nerwowo nie wytrzymuje moja psychika wisi na jednym włosku i jestem tak rozdrażniona że łatwo mnie wyprowadzić z równowagi.A co gorsza czasami nachodzą mnie myśli że najlepiej by było jakby mnie w ogóle nie było na tym świecie.Co do dziecka też mam "ale" ponieważ tylko ja się nią zajmuję mimo tego żę mój mąż jest w domu po godz 17stej.Nie przebiera jej nie spędza z nią czasu nie karmi nawet jak jestem po wizycie u lekarza to nie pyta się jak tam co powiedziała doktor i czy mam kase na leki no po prostu nie interesuje się nią ale jak dziadki (męża rodzice) chcą zobaczyć wnusie to wtedy zauważa że ma dziecko i chce ją zabrać do dziadków ale żebym to ja z nimi jechała i się nią zajmowała.Nawet ostatnio wypomniał mi że ja chodzę na aerobik no dosłownie nie mam chwili wolnej od dziecka tylko tyle co moja mama ją weźnie na górę ale to na jakiś czas no i też nie chce aż tak często mamie podrzucać dziecka.Wspomnę że mój mąż ma córkę 13letnią z poprzedniego małżeństwa którą widuje co 2tydz właśnie u swoich rodziców.Ostatnio będąc u teściów dowiedziałam się że kupił pod choinkę swojej 13letniej córce lampkę o której ja nic nie wiedziałam a naszej córce nic nie kupił.Dlatego też przestałam jeździć i kontaktować się z tą rodziną (bo jego rodzice oczywiście są po jego stronie) ale na samą myśl o tym robi mi się przykro i mam wrażenie że on nie chce naszego wspólnego dziecka.Ale to przecież może wziąść rozwód i poświęcić swoje życie tamtej córce.Tak naprawdę nie rozumiem postępowania mojego męża a każda rozmowa kończy się kłótnią albo wypominaniem albo po prostu niknięciem odpowiedzi tak jak wczoraj wrócił późnym wieczorem do domu a gdy chciałam się dowiedzieć gdzie był nie wiedział co powiedzieć i zaczął się denerwować i grac na moich nerwach.Ja jestem honorowa dlatego też nie mam zamiaru mu wciskać dziecka na przymus.Co do pracy męża to nie zarabia kokosów a na dodatek jego praca odbija się na psychice bo przyjeżdża zdenerwowany do domu i wyżywa się na mnie i na meblach które oczywiście nie są jego...Proponowałam mu zmianę pracy ale on idzie w zaparte tłumacząc się tym że tu jesteśmy ubezpieczeni ech...Dlatego też pracuje dorywczo (czasami) no ale jak już wspomniałam mam podejrzenia że mnie oszukuje co do pieniędzy.Tak samo jak przy rozliczeniu za cały rok wziął dużo mniej niż powinien a gdy powiedziałam żeby złożył korekte to powiedział że nie będzie tam jeździł.No skoro nie chciał wziąść więcej kasy ubiegać się o swoje to coś jest nie tak...Pozatym moja mam jest księgową więc sama stwierdziła że zrobił przekręt...Już sama nie wiem co mam robić czy poczekać jeszcze czy może złożyć wniosek o separację bo nie chcę żeby mój mąż myślał że na wieki jestem uzależniona od niego.A może psycholog?Może pani zna jakiegoś darmowego psychologa?Proszę o pomoc bo sama już nie wiem jak mam sobie poradzić...
  23. Witam! Mam problem ale nie wiem gdzie się zgłosić.Otóż chodzi mi o mojego męża który utrzymuje mnie i naszą córkę ale obawiam się że zaczyna to zaniedbywać.Czy mogę znaleźć gdzieś pomoc i czy skoro zobowiązał się do utrzymywania nas to czy może tak poprostu przestać utrzymywać mimo że jesteśmy małżeństwem?
  24. Witam!Czy ktoś zna jakiegoś prawnika lub osobę doświadczoną która zna się na rozwodach i podpowiedziałaby (nieodpłatnie) jak przez to przejść? Proszę o jak najszybszą odp.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...