Hej! Ja informuję, żeby Pani mniej więcej wiedziała o co chodzi. Dominik chodzi do punktu przedszkolnego gdzie nie ma posiłków, więc w sumie nie muszę, ale wolę informować. U nas jakieś dziwne zd\rządzenie i ciąg nieprzyjemnych zdarzeń. Szkoda gadać... W wtorek wybuchł pożar na podwórku przez pozostawiony przez lokatora popiół i zapaliła sie elewacja domu. Spaliło się ocielenie, sterta drewna do palenia w kominku i z dymem poszło okno tarasowe za duże pieniądze (przesuwne). Koszt ponosi nieodpowiedzialny lokator, ale straty psychiczne jakich doznaliiśmy są nie do opisania. I na razie my wyłożyliśmy oszczędności i pieniadze pożyczone, bo On nie miał skąd wziąć 3,5 tys. zł. Budynek nie był jeszcze ubezpieczony, gdyż trwały sprawy jego przekształcenia z gospodarczego na mieszkalny i dopiero we wtorek stały sie prawomocne. Ostatnie to jelitówka krążąca po kolei po wszytskich domownikach. Najpierw moja Mama, póżniej Marta się odwodniła w ciągu kilku godzin i od 1 listopdada byłam z Nią w szpitalu przez 3 dni. W piątek Tata, w niedzielę ja i brat, w pon. mój Maciej. Dominik ma katar, na razie nie wymiotuje i nie ma biegunki, ale nie wiem czy Go ominie, skoro już każdego dopadło.