Skocz do zawartości
Forum

Jomira

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Jomira

  1. My mamy w kwiatki :) Hehe... Kilka razy bylam pytana w Polsce czy to dziewczynka czy chlopiec, mimo ze Maja byla ewidentnie ubrana w fiolety z kwiatkami, co mnie niezmiernie dziwilo. A jednak to ja bylam dziwna, bo w koncu fiolet to kolor biskupi :)
  2. My tez akoscielnie :) Mamy posciel kremowa i czarno biala :)
  3. Na czerwona kupke polecam stary dobry tormentiol :) Leczy blyskawicznie. Ja uzywam ze 2 razy i pupka uratowana, pozniej "wykanczam" linomagiem (mascia). A jak sie nic nie dzieje, nie smaruje niczym.
  4. Stokrotko... stara dobra marchwianka :) Gotujesz dlugo marchewke na wodzie, blendujesz i podajesz w formie, ktora lubi maluch - albo bardziej rzadka do picia, albo gesta lyzeczka. Mozesz marchwianke wymieszac tez z ryzem. Polecam tez smecte, na zatrzymanie biegunki. Co do pochodzenia biegunki, to moze byc to reakcja alergiczna.
  5. Dziewczyny, tak zapytam, po co Wy te jezdziki pchacie? Przeciez chodzi o to by dziecie uzywalo do tego wlasnych nog? Niech dziecie kombinuje! Mai zajelo to okolo 3 tygdoni, po troszku, po troszku i wykombinowala :) Nie szaleje jeszcze, i nie jezdzi godzinami, ale potrafi.
  6. Jezeli chodzi o gusta zywieniowe to: Maja tez je juz wszytsko co nieslone/albo malo slone i niesmazone (jak smazone to odkrwamy warstwy styku z patelnia. Uwielbia chleb razowy z serkiem Philadelfia, swieze ogorki, jogurty i serki oraz wszystko co pomidorowe, oprocz pomidorow :) Co do mleka, to wszystko w granicach rozsadku. Mamy wciaz cyca, a oprocz tego dajemy jej mleko 3,2 do picia, ale w sumie wychodzi moze z pol szklanki dziennie. A teraz opowiem Wam, jak wyprawilismy Mai 11-miesiecznice. No wiec.... Okolo godziny 18 Maja zrzucila na ziemie pilota od telwizora, ja wyszlam do kuchni na moze 30-50 sekund. W miedzy czasie Maja doszla do mnie i zaczela bawic sie psimi miskami. Nagle cos zadzwieczalo - to bateria od pilota wypadla Mai z reki. Zabralam jej, i chcialam wlozyc do pilota, ale jednej brakowalo, wiec zostawilam jak jest. Bateria ma okolo 5 cm dlugosci, wiec zupelnie sie tym nie martwilam. Polozylam Maje spac i zapanowala cisza. Wrocil maz z pracy. Chcial wlaczyc telewizor, zauwazyl, ze nie ma baterii...i zaczelo sie... Rok temu zmarlo dziecko w Danii, w wyniku polkniecia baterii. Lekarze nie uwierzyli w to, wiec dziecko nie bylo przeswietlane itp. No wiec maz w ta nute... Ja mu na to, ze bateria ma 5 cm, nie wyobrazam sobie jakby ona mogla ja polknac w ciagu 30 sekund i to bez ryku. Ale maz swoje. Zadzwonil do lekarza dyzurnego i na pogotowie. Ci zalecili przeszukanie domu, a jak nie znajdziemy, to kazali przyjechac. No wiec, przez 2 godziny przeszkulalimy chate centymetr po centymetrze. A o 21 wzielismy z lozka zaspana Maje i pojechalismy na pogotowie.... Oczywiscie lekarka powtierdzila moja teorie, ze polkniecie tej baterii jest mozliwe w teori, lecz w praktyce mniej i wogole, gdyby sie to stalo, to powinna Maja ryczec, bo by ja bolal przelyk itp. Ale oczywiscie zdjecia rentgenowskie zrobiono. No i oczywiscie baterii w srodku nie bylo. Pytanie gdzie jest??? No ale Maja jak na solenizantke przystalo, do lozka trafila po polnocy, takie balety byly!!! Aaa .. no i oczwyiscie mamy dwie "fotki" z imprezy (rentgenowskie :) ) .
  7. Nooo leci. 11-miesieczne urodzinowe zyczenia dla Noemi i Toska.
  8. Zachecona Waszymi zdjeciami, wkleje najnowsze zdjecia Mai: Moje ulubione, autorstwa duzej corki: Ze swiatecznym pozdrowieniem: Przy swiatecznym stole:
  9. Wszystkiego dobrego w Nowym Roku... Juz za niedlugo, nasze maluchy beda swietowac pierwsze urodziny... Alez ten czas leci!
  10. Halo, Halo , pobudka!!! Normalnie az spadlysmy na druga strone. Zapadlyscie w sen zimowy?
  11. Zdorwych, spokojnych i rodzinnych swiat dziewczyny.
  12. A ja pozwole sobie skopiowac swoja wypowiedz sprzed roku: Generalnie (jako matka dwoch psow i dwojga dzieci i trzeciego w drodze) nie polecam psa, kiedy dziecko jest male.Male dziecko potrzebuje uwagi i czasu. Maly pies jeszcze wiecej. Z 5 letniego doswiadczenia na psim forum wiem, ze eksperymenty maly pies+male dziecko konczyly sie w 80% fiaskiem. A spacery wozek + mlody pies byly nie rzadko dramatyczne. Wiem to rowniez z wlasnego doswiadczenia - 19 lat temu popelnilam podobny problem kupilam psa, gdy corka miala kilka miesiecy. Lepiej poczekac az dziecko podrosnie. Wowczas wychowywanie psa, moze byc elementem nauki dziecka odpowiedzialnosci za zywa istote. A przede wszystkim nie bedzie kolejnym obciazeniem w i tak na codzien pelnym zajec dniu.Oczywiscie jezeli ktos psa ma przed narodzinami dziecka i zdazy psa wychowac do tego czasu, to zupelnie inna sytuacja. Moja corka, wowczas w drodze ma juz 10 miesiecy. Jest to naprawde fantastyczne przezycie dla niej, dla nas i dla psow, obcowanie dziecka od urodzenia z psami. Jednak potwierdza sie to co napisalm wczesniej. Nasze psy zostaly zaniedbane. Mamy dom z wielkim ogrodem, ale codziennie chodzilismy z nimi na minimum 40 minutowy spacer. A w soboty i niedziele jechalismy albo na psi wybieg, albo do lasu, albo nad wode. NIestety psy zostaly skazane na ogrod, codziennosc (mam na mysli spacery i wyjazdy na bieganie) stala sie frajda. DOdam, ze jeden z naszych psow ma 6 lat i spacery i bieganie mial dotychczas zawsze, wiec nie chodzi o nasz slomiany zapal czy brak odpowiedzialnosci. Po porstu brakuje na wszystko czasu, zwlaszcza, ze po macierzynskim wrocilam do pracy. Dziewczyny, apeluje. Badzcie dalekowzroczne i nie badzcie egoistkami. Pies to nie zabawka. Naprawde potrzebuje duzo czasu.
  13. heh.... nie chce Cie martwic, ale byc moze "trafil" Ci sie taki egzemplarz, ze zadna butla nie bedzie dobra. U nas sie absoultnie nie udalo, wiec w wieku 4 miesiecy przeszlismy na kubek Doidy. Corka ma 10 miesiecy i do dzis dnia nie zna butli czy smoka, kuba niekapka itd.
  14. solange63Mafinko na kupe nic nie poradze (no moze jedynie weryfikacje tego, co Antonio jada na kolacje), ale na pocieszenie powiem Ci, ze od ponad tygodnia Noemi budzi sie okolo 2.00 w nocy i przyniesiona do nas do lozka zasypia w dwie minuty, a wszelkie proby odlozenia jej do lozeczka koncza sie straszliwym placzem (chociaz wieczorem zasypia u siebie bez wiekszych problemow). mysle, ze to taki "glupi wiek" i trzeba przeczekac. Mamy to samo :) Ale ja nie narzekam, bo mi jej w lozku brakuje :) wiec jest spoko - do 4 rano spi sama w lozku, a od 4 w maminych objeciach.
  15. Bursztynko - numeracja jest tylko orientacyjna, nie nalezy sie jej sztywno trzymac. Moja dostala pierwsze buciki tego typu jak zaczela raczkowac, bo w skarpetkach sie strasznie slizgala (nie mamy dywanow). Od 6 miesiaca do terac (10 miesiecy i tydzien) uzywamy 4 rozmiaru. Pamietaj, ze nawet tak miekkie buciki jak te, musza byc o 5-8 mm wieksze od nozki.
  16. A ja spiesze doniesc, ze nasz naczyniak w recesji. Maja ma 10 miesiecy, naczyniak przesyal rosnac chyba w 7. Od tego czasu blednie. Ma wciaz swoja wielkosci, ale juz nie jest taki chropowaty i czerwony, jest raczej rozowo-fioletowy. Pewnie troche czasu zajmie, az zniknie, ale sie nie powieksza i to najwazniejsze.
  17. Jest. Za klapsa mozna miec dziecko odebrane. Co do wypadkow domowych. Z mezem rozmawialam, ze moje duze dzieci (i jedno i drugie), maja blizny na glowach, po ranach, na ktore trzeba bylo zalozyc kilka szwow. Obywdwa wypadki zdarzyly sie metr ode mnie, ba! nawet na to patrzylam. Duza corka stala przed wejsciem do pokoju i nagle przestala stac, gdy ja podnioslam z czworaka miala piekna okolo 5 cm sznyte przez cale czolo. Przejechala glowa po kancie sciany. DO dzis nie wiem jak to sie stalo, choc stalo sie na moich oczach. Syn natomiast przy stole wigilijnym przechodzil z krzesla na krzeslo (siedzialam obok), i nagle jak na zwolnionym filmie widzielismy jak sie krzeslo przechyla, a Mlody zjezdza glowa po kancie kaloryfera. I znow, nie huknal, nie polecial, tylko splynal!
  18. U nas dzien zaniedban i przemocy w rodzinie :( I kurde i to wszystko ja! Zaniedbanie opiekuncze: Maja stala przy lawie, bylam praktycznie 20 cm od niej. Nagle sie przegiela i trzasnela ustami o stolik. Krew poleciala (no kropelka, ale jednak) - rozciela sobie dziaslo. Przemoc: dalam Maje mezowi na rece i polecialam oproznic skrzynke na listy. Lecialam z nareczem gazet, czym predzej do pokoju. Nagle w cos wdepnelam, a pozniej to kopnelam. Myslalam, ze to Hektorek, ktory z racji wzrostu i tendencji do paletania sie wszedzie, zaliczyl swa porcje dzienna. Ale niesety to byla Maja, ktora juz nie byla na rekach taty w salonie, a na podlodze w kuchni... I to wszytsko, kiedy jest biedaczka chora.... Normalnie reszte dnia chyba przesiedze z dzieckiem na kolanach, bo jak w takim tempie bede dokonywala nowych przestepstw, to nie wiem co sie stanie pod koniec dnia. Bo to narasta. Godzine przed tym jak sie trzasnela o stolik, udalo mi sie w ostatniej chwili ja zlapac, jak leciala z sofy na podloge, oczywiscie na glowe.
  19. Bardzo Pani dziekuje za szybka odpowiedz, jest ona bardzo pomocna. Ja generalnie wszystko wiem, ale w pewnym etapie przychodzi zwatpienie, czy oby na pewno. Pani wypowiedz pomogla mi utwierdzic sie w tym, ze jestem na dobrej drodze i ze oprocz spraw mojej mamy, najwazniejsze powinny byc dla mnie sprawy mojej rodziny. Dodam, ze w chwili obecnej moja 10-miesieczna coreczka choruje na zapalenie pluc. Ja sama mam angine ropna. A moja mama, ktora wie o tym, "wysmarowuje" mi maila (ma w szpitalu dostep do internetu), w ktorym miedzy innymi pisze: "Czy naprawde jestbem taka zla osoba.Sa tutaj osoby z duzo wiekszymi problemami i rodziny im pomagaja sa z nimi." Generalnie jest jej przykro, ze do innych przychodza rodziny, a do niej nie. Bylam raz w ciagu 3 tygodni to fakt, ale szpital lezy 70 km ode mnie i jak napisalam, od tygodnia jestemy z corka chore. COdziennie rozmawiam z mama, pisze, wYmieniam smsy, zalatwiam jej wszystkie sprawy (a jest ich sporo). Mamie jest oczywiscie malo...
  20. Dzien dobry, Pozwole sobie podlaczyc sie pod ten watek, bo nie ma sensu, bym zaczynala nastepny, gdy praktycznie moglabym napisac to samo co napisala Paczanga. Praktycznie od 3 miesiecy, Pani odpowiedzi byly mi bardzo pomocne i utwierdzaly w tym,ze robie slusznie. Tzn. pomagam mamie na ile moge, ale absoultnie nie zgadzam sie na bycie matka dla niej. Roznica w sytuacji jest taka, ze mama jest juz w szpitalu i jest leczona (jako, ze przez 4 lata nie brala nawet tabletek), wiec odwiozlam ja do szpitala praktycznie juz wykonczona (brak snu od miesiecy, spadek na wadze). Mama jest w szpitalu od 3 tygodni i notorycznie domaga sie wyjsca z niego. Ja twierdze, ze jest dorosla i przeciez moze o sobie zdecydowac, ale uwazam, ze jeszcze nie czas. Owszem dzis przespala pierwsza noc bez tabletek, jest silniejsza i normalnie rozmawia, ale jeszcze nie czas. Mame w szpitalu przybija samotnosc, ale przeciez jak z niego wyjdzie tez tak bedzie. Przez ostatni rok porozbijala wszelkie uklady przyjacielskie, unika znajomych, a nawet jest w trakcie rozwodu z mezem (czego bardzo zaluje). Od pewnego czasu czulam "przez skore", ze jej stan jest forma szantazu emocjonalnego na mnie. Od zawsze probowala ukladac sobie zycie tak by na starosc mieszkac ze mna i nie moze zaakceptowac tego, ze dorosli ludzie jezeli tak sie zdarzy w zyciu, po prostu mieszkaja sami. Dzis od rana ta sama rozmowa, jak zwykle zaczelo sie od tego jakie miala ciezkie zycie i ze ja jej nigdy nie rozumialam. Powiedzialam raz jeszcze - "mamo jestem Twoim dzieckiem i nie moja rola jest Ciebie rozumiec, tym bardziej dokonywac Twojej psychoanalizy. Jestes dorosla i zaakceptuj to wreszcie" No i w koncu uslyszalam, ze ona ma juz prawie 70 lat (69) i to jest czas, w ktorym dzieci musza sie rodzicami opiekowac. Ja juz nie mam sily. Nie dosc, ze mam niemowle (ktore wlasnie przechodzi zapalenie pluc i mama o tym wie), mam syna autystyka, z ktorym przetrwanie kazdego dnia, to niezla gimnastyka, plus do tego pelnoetatowa prace i jestem po prostu zmeczona!. Do tego, moja mama w ostanich czasach narobila tyle glupot, ze wciaz mam na karku jakichs ludzi z pretensjami. Jestem praktycznie rowniez wyczerpana fizycznie (od 10 miesiecy nie przespalam calej nocy - niemowle), jak i psychicznie. Kazda rozmowe z mama okupuje wewnetrzna zloscia, ktora doslownie "boli mnie w srodku" i mimo ze to przenosnia to ja doslownie czuje "jak paruje uszami". Z drugiej strony obawiam sie, ze jezeli odetne sie od niej i jej problemu, a ona popelni samobojstwo, to do konca zycia, bede zyla z poczuciem odpowiedzialnosci za to - ze moglam cos zrobic, a nie zrobilam. Jestem bezsilna i naprawde nie wiem co mam zrobic - odciac sie czy grzebac sie w tym wszystkim?
  21. Jak zwykle (siodmy rok) w domu i to najpewniej w saunie :) Moj ukochany pies boi sie petard, wiec w gre nie wchodzi opuszczenie go w ta straszna noc.
  22. A co do przemieszcania to Maja raczkuje i lazi przy meblach. Wymyslila tez nowy sposb uzywania pchaczyka - lazi za nim na kolanach, albo siada i kaze sie siostrze wozic :) Z gadania to mamy duzo sylab i czywiscie mame, nie chce za chiny zrobic tacie radochy by powiedziec tata. Oczywiscie wszystko po polsku, bo dunski FA (tata) lub mua (mama), sa nieosiagalne. Raz sie Mai udalo powiedziec JOKI (tak wolamy na naszego goldasa), ale rownie dobrze mogl to byc przypadek.
  23. Monik, albo bakterie albo alergia (ktora i tak sie przemieni w bakterie). Pamietam, ze mojemu Miskowi o okreslonej porze roku (styczen = olszyna) cieklo strumieniami. Jakby nie ustepowalo, albo by sie nasililo, mysle, ze warto by odwiedzic okuliste, pediatra moze zbyt luzacko podejsc do tematu. Z ciezyszych tematow to my zapalenie pluc mamy (Maja) i angine ropna (ja). Na szczescie moj instynkt medyczny zadzialal jak nalezy, wiec chwycilismy diabelstwo za rogi na samym poczatku, wiec licze, ze sie bydle nie rozkreci. Generalnie juz po pierwszej dawce antybiotku widze poprawie, wiec tfu tfu miejmy nadzieje, ze sie nam uda bez sensacji.
  24. Zakup psa trzeba planowac. Wystarczy, ze przypadnie on na wakacje, albo dluzszy weekend. Ba! Nawet normalny weekend wysatrcy, by osiaganac poziom powiedzmy 3-4 godzin. Solange :) Twoj Rudy i moj Hektorek, mogliby pokazac jak umeblowac mieszkanie :)
  25. a DZIEKUJE! sama nie zauwazylam. Alez ten czas leci!!!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...