
ewelka21
Użytkownik-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez ewelka21
- Poprzednia
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- 10
- Dalej
-
Strona 9 z 10
-
Gratuluję szczęśliwym zwycięzcom:)
-
Gdzie jest dziecko – co robić gdy nasze dziecko nie odbiera telefonu?
ewelka21 odpowiedział(a) na Orange Polska temat w Konkursy
Orange PolskaDrodzy Rodzice,To oczywiste – nikt nie lubi się denerwować o swoje dziecko. Najczęściej okazuje się, że obawy te są zupełnie nieuzasadnione, a dziecko całe i zdrowe wraca do domu. W jaki sposób tłumaczycie dziecku, iż bardzo się denerwowaliście i chcielibyście na przyszłość uniknąć powtórki z historii? Jaką metodę stosujecie – spokojna, partnerska rozmowa czy kara? Zapraszamy do dyskusji Wielogodzinne oczekiwanie, miliony nieodebranych połączeń i wysłanych smsów sprawiają, że niezwykle trudno powstrzymać negatywne emocje. Wielu rodziców najchętniej wykrzyczałoby dziecku całą nagromadzoną złość, nałożyło niezliczoną liczbę kar i zamknęło w pokoju aż do odwołania...Ale czy to naprawdę nam w czymś pomoże?Sprawi, że poczujemy się lepiej lub następnym razem będziemy martwić się mniej?Nie sądzę...Dlatego warto usiąść i spokojnie porozmawiać. Powiedzieć o tym, jak bardzo się martwiliście, jak bardzo czuliście się bezsilni, jak bardzo baliście się że mogło stać się coś naprawdę złego...Powiedzcie dziecku nie tylko o waszych emocjach ale także przypomnijcie mu że bardzo je kochacie. Jak bardzo jest dla was ważne. Myślę, że po takich słowach dziecko samo zrozumie swój błąd, przeprosi za swoje zachowanie i przynajmniej postara się więcej nie wystawiać na próbę waszej wytrzymałości. A jeśli nie jest w danym momencie możliwe, bo skołatane nerwy nie pozwalają dojść waszemu rozsądkowi do głosu, przełożyć rozmowę na później, by nie powiedzieć czegoś, czego można później żałować...Krzykiem i awanturą nic nie wskóracie...Zresztą, chyba i tak najważniejsze jest to, że dziecko wróciło do domu całe i zdrowe. -
Chociaż w naszym małym mieszkaniu nie brakuje książek, a wszystkie półki niemalże uginają się od ich nadmiaru to Pola ( 3 lata) nieustannie twierdzi, że mamy ich za mało. Dlatego też przed snem prosi mnie często o opowiedzenie nowej, jeszcze nie znanej jej historii.A że ostatnio fascynują ją pociągi to ułożyłam dla niej, zakończoną morałem, bajkę o tych, ogromnych interesujących maszynach: ,, Karol,Bronek i Kasia już od kilku dni nie mogli doczekac się przybycia nowego kolegi.,,-Ciekawe jaki On jest?"-zastanawiała się Kasia.,,-Spokojnie,już jutro wszystkiego się dowiemy...A teraz lepiej już kładźmy się spać,bo zaśpimy i całe przygotowania pójdą na marne..."-odrzekł rozsądny jak zwykle Bronek .,,-Masz rację Bronek.Dobranoc."-powiedziała Kasia,głośno westchnęła i zamknęła jakże zmęczone już oczy.Po chwili w Torowisku słychać już było ciche pochrapywanie... Nazajutrz, Karol, Bronek i Kasia obudzili się w niezwykle radosnych nastrojach.,,-Dzień dobry ciuchcie!Czy wszystko już gotowe na przybycie nowego kolegi?"-zapytała wesołym głosem Megi.,,-Dzień dobry Megi!Tak,już wszystko przygotowane"-odparł z dumą w głosie Karol.Po chwili cała trójka udała się na peron, na którym miało odbyć się przyjęcie z okazji przybycia nowej lokomotywy.Na miejscu byli już wszyscy mieszkańcy Torowiska:Żaneta,Karolcia,Donek,Stary Piotruś,Michał,a nawet Azor.Pochłonięci rozmową na temat nowego kolegi nawet nie usłyszeli sygnału nadjeżdżającego pociągu...Nagle ich oczom ukazał się niesamowity widok...Piękne,lśniące w słońcu złote wagony...Ogromne pozłacane zegary...Ich nowy kolega przyćmił swym blaskiem nawet nieśmiało wyglądające zza chmur słońce...Wszyscy zamilkli na jego widok...-,,Witajcie.Mam na imię Aleksander i jestem najpiękniejszą i najszybszą ciuchcią, jaką do tej pory udało się Wam spotkać.I zapewniam Was,że piękniejszego i szybszego pociągu już nigdy nie zobaczycie..."-jego duma i pycha były silniejsze niż podmuch pędzącego pociągu.,,-A teraz wybaczcie.Muszę odpocząć..."-rzekł na koniec i odjechał.Wszyscy mieszkańcy Torowiska byli niezwykle rozczarowani.Myśleli bowiem,że ich nowy kolega zamieni z nimi choć parę zdań;będzie chciał ich poznać...To dla niego od wielu tygodni przygotowywali te wszystkie dekoracje na które On i tak nawet nie spojrzał...Było im naprawdę przykro...Bez słowa wrócili do swoich obowiązków. Aleksander mieszkał już w Torowisku ponad tydzień.Mimo to,nadal nie chciał nawiązywać kontaktów z pozostałymi mieszkańcami.Czuł się bowiem od nich dużo lepszy...Pewnego dnia, jak co rano, udał się do Kamieniołomów.Uparł się, że tym razem przewiezie całą partię kamieni. podczas jednego transportu.Nie chciał słuchać rad starszych doświadczonych kolegów.,,-Nikt nie będzie mi mówił co mam robić!"-rzekł gniewnie.,,-Ja sam najlepiej wiem,co jest dla mnie najlepsze!"-dodał i ruszył gwałtownie w kierunku stacji. Karol,Bronek i Kasia, wypełnili już dzisiaj wszystkie swoje obowiązki.,,-Jestem wykończony..."-powiedział Bronek.,,-Ja też,ale na ściganie zawsze znajdę siłę...Wygra ten, kto pierwszy dojedzie do Kamieniołomów..."-odparł Karol przyśpieszając.Bronek i Kasia pognały za Karolem.Nagle ich oczom ukazał się przerażający widok:Aleksander leżał obok torów w całości pokryty kamieniami.,,-Szybko!Musimy mu pomóc!Kasiu zawiadom resztę!A ty Bronek pomóż mi postawić Go na koła"-zawołał z przejęciem w głosie Karol.Z pomocą mieszkańców Torowiska Aleksander bardzo szybko wrócił do zdrowia.Gdy opuszczał warsztat Michała rzekł zawstydzony:,,-Bardzo Wam wszystkim dziękuję...Nie poradziłbym sobie bez Waszej pomocy...Bardzo Was wszystkich przepraszam...Byłem w stosunku do Was taki niesprawiedliwy...".,,-Już dobrze Aleksandrze.Na szczęście wszystko dobrze się skończyło.Ale na przyszłość pamiętaj,że najlepszych przyjaciół poznaje się w biedzie..."-odparł Karol. Od tej pory Aleksander zmienił się nie do poznania.Już nie czuł się od nikogo lepszy.Wiedział bowiem,że otaczają go sami przyjaciele...".
-
Gdzie jest dziecko – co robić gdy nasze dziecko nie odbiera telefonu?
ewelka21 odpowiedział(a) na Orange Polska temat w Konkursy
Cóż....Przyznam szczerze, że mimo najszczerszych chęci nie byłam łatwym dzieckiem...Dość szybko zaczęłam dorastać, czyli po prostu BUNTOWAĆ...Pierwszy raz nie wróciłam po szkole do domu gdy miałam jakieś 12 lat. Ot, po prostu poszliśmy z przyjaciółmi do pobliskiego parku...Rozmawialiśmy, graliśmy w piłkę...Do domu wróciłam późnym wieczorem w świetnym humorze. Ale gdy zobaczyłam blade z przejęcia twarze rodziców uśmiech od razu zniknął z mojej twarzy....Nie zdawałam sobie sprawy z tego, że podczas gdy ja świetnie się bawiłam moi rodzice odchodzili od zmysłów...Obiecałam i sobie i im, że już więcej tego nie zrobię. Ale niestety nie dotrzymałam słowa...Gdy sytuacja zaczęła się powtarzać, zaczęłam namawiać rodziców, aby kupili mi telefon komórkowy. Telefony komórkowe były wówczas mało popularne, a przy tym strasznie drogie. Ale rodzice spełnili moją prośbę. Kupili mi pierwszy telefon komórkowy. Jakże ja wtedy byłam szczęśliwa...Dla moich rodziców telefon nie miał stanowić dla mnie prezentu. Miał być jedynie sposobem na łatwiejszą i sprawniejszą komunikację między nami. Na początku strasznie się z niego cieszyłam. Ale potem stał się prawdziwą zmorą. Rodzice bowiem dzwonili do mnie niemalże bez przerwy. Na początku jednak za każdym razem odbierałam i tłumaczyłam cierpliwie gdzie jestem, z kim i co robią, ale potem zwyczajnie go wyłączałam tłumacząc się później, że rozładowała mi się bateria. Wiem, że nie powinnam tego robić... Gdy rodzice nie mogli skontaktować się bezpośrednio ze mną dzwonili albo do rodziców moich znajomych(gdy przed wyjściem z domu mówiłam do kogo się wybieram) albo do nich samych(potem już większość z nas posiadało telefony komórkowe). Trudniej im było nade mną,,zapanować", gdy opuszczaliśmy mieszkania naszych rodziców i spędzaliśmy czas na świeżym powietrzu lub w klubach. Ale i na to mieli sposoby... Najczęściej chyba prosili mojego młodszego brata o to, by poszedł w konkretne miejsce i sprawdził co robię. Dla niego była to wówczas niezła zabawa...Zdarzało się także, że o pomoc w ustaleniu miejsca mojego pobytu prosili swoich znajomych. I tak na przykład, moi rodzice zawsze wiedzieli gdy spędzałam czas w pewnym osiedlowym klubie. Wiedzieli o której do niego przyszłam, z kim i co robiłam. Nigdy nie wiedziałam skąd mieli te wszystkie informacje. Dopiero gdy byłam już na studiach wyjawili mi , że pracował tam ich serdeczny znajomy...Bywało też, że ,,przypadkiem" spacerowali w miejscach w których mogłam przebywać ja i moi znajomi. Gdy pewnego dnia spotkałam ich w parku, w którym umówiłam się z przyjaciółmi oskarżyłam ich o to, ze mnie szpiegują...Byłam zła, choć wiedziałam ze przyszli do niego tylko dlatego , że nie odbierałam telefonu ...Raz zdarzyło się nawet, że przyjechali do miejscowości oddalonej aż o ponad 100 kilometrów. Musieli upewnić się czy nic mi nie jest bo nie odbierałam od nich telefonu a do moich znajomych nie mogli się dodzwonić. Jest jednak coś czego nigdy nie zrobili. Nigdy na mnie nie krzyczeli. Nawet wówczas gdy przejechać musieli ponad 100 kilometrów. Podziwiam ich za spokój i opanowanie, chociaż doskonale zdaję sobie sprawę że musieli odchodzić od zmysłów. I za to im teraz dziękuję... Słuszność ich postępowania zrozumiałam dopiero wówczas, gdy sama zostałam mamą. I już zapewne niedługo sama zacznę zachowywać się tak jak moi rodzice.Teraz na szczęście, dzięki usłudze ,,gdzie jest dziecko" będę chociaż mogła sie dowiedzieć gdzie są moje córki nawet jak wyłączą telefon...Szkoda , że moi rodzice nie mieli takiej możliwości... -
Droga Mamo,! Wiem, że witaminy są bardzo potrzebne...Że gdyby nie one mój organizm nie mógłby funkcjonować jak należy...Naprawdę...Witaminy mają bowiem mnóstwo zadań. Jedne koordynują pracę układu odpornościowego, inne wpływają na system nerwowy, jeszcze inne dbają o stan skóry i paznokci...A czy wiedziałaś, że najczęściej pełnią te wszystkie ważne zadania równocześnie? Nie...?W takim razie wzbogaciłaś się o jeszcze jedną przydatną informację...Ale powiem Ci coś jeszcze – nasz organizm nie potrafi ich jednak sam wytworzyć. Dlatego też powinny być do niego dostarczone z jedzeniem. Ale zwykła, nawet bogata w warzywa i owoce dieta, nie wystarczy...Niektóre witaminy potrzebują bowiem jeszcze jednego składnika - tłuszczu. W przeciwnym razie organizm ich nie przyswoi...Pewnie zastanawiasz się skąd ja to wszystko wiem...?To proste...Jestem przecież Twoją córką... Pamiętasz jak pierwszy raz podano mi witaminę K? Miało to miejsce jeszcze w szpitalu, dosłownie parę godzin po tym jak przyszłam na świat...Wzruszyłaś się...Dla mnie to także wzruszający moment...Ale przejdźmy z powrotem do witaminy K. Witamina ta ma ogromne znaczenie dla krzepnięcia krwi, zapobiega krwawieniom, wpływa na gojenie się złamań i zdrowie kości. Działa przeciwzapalnie i przeciwbólowo. Do organizmu dostarczana jest głównie z zewnątrz w pożywieniu. Jednak musisz wiedzieć, że jest również syntetyzowana przez florę bakteryjną w przewodzie pokarmowym. Pytasz dlaczego podaje się ją już noworodkom? Ponieważ ich przewód pokarmowy nie ma jeszcze bakterii, które są za to odpowiedzialne. Ale nie tylko dlatego jest ona tak ważna...Jej niedobór może spowodować bowiem zaburzenia krzepnięcia krwi oraz krwawienia z nosa lub jelit. Oj, mamo...Nie wiesz gdzie można ją znaleźć? Na pewno jest w kroplach, które mi podawałaś...A tak na poważnie to znajdziesz ją w zielonych warzywach(szpinaku, kapuście, brokułach), marchwi, pomidorach, żółtkach jaj, jogurtach, a nawet truskawkach. O co pytasz mamo? Czy pamiętam witaminę D? No pewnie! Przecież to druga z witamin, które poznałam jeszcze jako niemowlę. Nic dziwnego, że tak bardzo starałaś się aplikować mi ją codziennie. Wiem bowiem, że witamina D odpowiada za właściwe wchłanianie się oraz odkładanie wapnia i fosforu w kościach. To niezwykle ważne, zwłaszcza dla niemowląt i maluszków takich jak ja. Poza tym, witamina D zapobiega także próchnicy. Oj, wiem, wiem...Nasz organizm potrafi ją wyprodukować samodzielnie pod wpływem słońca. Ale chyba nie sądzisz mamo, że w naszej szerokości geograficznej jest go wystarczająco dużo....Zresztą, sama mi ją przecież podawałaś przez cały pierwszy rok życia. Te kropleki były naprawdę pyszne! Teraz nie muszę już ich przyjmować, ponieważ jem dużo ryb morskich, masła, żółtek jaj i sera(to głównie Twoja zasługa). I już nie muszę martwić się krzywicą, próchnicą czy innymi chorobami zębów. Ale czy wiedziałaś mamo, że niedobór witaminy D może prowadzić także do otyłości brzusznej? Podobno udowodnili to naukowcy z Michigan...A co Ty na to abym teraz opowiedziała Ci o witaminie A? Zgadzasz się? W takim razie słuchaj...Witamina A odpowiada głównie za rozwój organizmu, tworzenie kości, widzenie i produkcję hormonów. Poza tym wpływa także na stan skóry, zwiększa odporność na infekcje, jest niezbędna dla prawidłowego funkcjonowania narządów wewnętrznych. Pytasz co świadczy o jej niedoborze w organizmie? Już mówię...Przede wszystkim kruche paznokcie, łamliwe włosy, sucha skóra, brak apetytu, częste infekcje, złe widzenie, a w gorszych wypadkach kurza ślepota i zanik wydzielania łez. Ale mamo, nie martw się! Obiecuję, że będę jadła dużo ryb, jajek, szpinaku, marchwi, dyni, zielonego groszku i sałaty...I skosztuję nawet koperku! A wiesz przecież jak bardzo go nie lubię...A wiesz jak witamina bierze udział w zapobieganiu uszkodzeniu komórek? Nie? Podpowiadam...Znajdziesz ją w soi, kiełkach zbóż, oleju słonecznikowym, jajkach, kaszy jęczmiennej, zbożach, orzechach, szparagach, grochu...Wiesz już? Jeszcze nie? W takim razie podpowiadam dalej...Jej niedobór objawia się głównie niedokrwistością, rozdrażnieniem, problemami z koncentracją, gorszym gojeniem się ran, a nawet bezpłodnością. I co wiesz już? Brawo! Oczywiście, że chodziło o witaminę E. A czy wiesz dlaczego jest tak ważna dla dzieci? Bo zapobiega uszkodzeniu rogówki u wcześniaków. Dlatego tak dużo znajduje się jej w pokarmie każdej mamy. Tak, w Twoim też! Mamo, pozwól że na koniec opowiem Ci jeszcze o witaminie C....Witamina C bowiem zwiększa odporność, usprawnia pracę układu krwionośnego, ułatwia gojenie się ran, zapobiega powstawaniu siniaków, krwawieniom z dziąseł, poprawia wchłanianie żelaza a także chroni przed miażdżycą. Znaleźć można ją w większości warzyw(papryce, brokułach, kalafiorze, ziemniakach) i owocach(czarnych porzeczkach, truskawkach, cytrusach). Ale myślę, że Ty to wszystko po prostu wiesz...A witamina M? Pamiętasz ją? Zażywałaś ją przez cały pierwszy trymestr ciąży. A ja razem z Tobą...Bo witamina M to popularny kwas foliowy. Nie musze Ci więc chyba mówić, że wpływa on na pracę układu nerwowego, pokarmowego oraz narządów płciowych. Jego niedobór prowadzi do osłabienia lub nawet anemii, a ponadto może spowodować rozszczep kręgosłupa u płodu. To pewnie dlatego zażywałaś go tak regularnie prawda...?Pewnie teraz zastanawiasz się skąd ja to wszystko wiem...?Nie powinnaś...Przecież, będąc w ciąży, przeczytałaś tyle artykułów na ten temat, tyle podręczników, tyle czasopism, opinii na forach internetowych, że zdążyłam się tego nauczyć niemalże na pamięć...I wiesz co mamo? Na koniec chciałabym Ci jeszcze podziękować...Pytasz za co...? Przede wszystkim dziękuję Ci, że zawsze pamiętasz o podaniu mi wskazanych przez naszego pediatrę witamin. Wiem, że to właśnie jego opinia jest dla Ciebie głównym wyznacznikiem przy ich wyborze. Wiem także, że zanim zdecydowałaś się na włączenie ich do mojej diety wcześniej z nim to skonsultowałaś. Bo jak wiadomo przecież i nadmiar witamin może szkodzić...Dziękuję Ci jeszcze za to, że wreszcie wypróbowałaś reklamowane w prasie i telewizji, nowoczesne, wyposażone w niesamowicie precyzyjny, wygodny i bezpieczny dozownik witaminy bez których nie może obejść się żadne dwumiesięczne dziecko. Widziałam, że Tobie także podobała się wygodna i precyzyjna możliwość podania odpowiedniej dawki witamin. Pamiętasz, wcześniej zawsze bałaś się czy była ich odpowiednia ilość...Teraz już tego problemu nie ma...Wiem także, że dużą uwagę przywiązujesz do wygody użycia produktu. I nic w tym dziwnego.Kiedy pod opieką ma się dwójkę małych dzieci liczy się wygoda i sprawność działania. Cieszę się więc, że nie musisz już odmierzać porcji witamin łyżeczką czy strzykawką i zastanawiać się później czy aby na pewno odmierzyłaś taką porcję jaką naprawdę trzeba. Przyznam, że teraz pije mi się je o wiele przyjemniej. Nic nie ścieka mi po brodzie i ubrankach, a na twarzy nie zostaje tłusty osad, który potem trzeba zmywać a wiesz że dzieci nie lubią gdy ktoś,,majstruje" im przy twarzy...Możesz dzięki temu więc mieć pewność, że cała zawartość przygotowanej dla mnie porcji trafi wprost do mojego żołądka...Poza tym bezpośrednia aplikacja witamin wprost do mojej buzi ma jeszcze jedną ważną zaletę - jest po prostu bezpieczniejsza. Pamiętasz jak wcześniej używałaś witamin w kapsułkach? Nie dość, że martwiłaś się czy aby na pewno udało Ci się wycisnąć z nich całą zawartość, to jeszcze panicznie bałaś się, ze przy którejś z aplikacji może ona wpaść do mojej buzi a ja z kolei mogę się nią zadławić...Na koniec jeszcze jedna sprawa...Zauważyłam, że ostatnio zaczęłaś podawać zamiast oddzielnych porcji witaminy K i witaminy D jakby jedną wspólną...I powiem Ci, że całe szczęście że tak się stało...Zdajesz sobie chyba sprawę, że my dzieci tak naprawdę nie lubimy ich przyjmować....Dziękuję Ci jeszcze za to, że za każdym razem gdy podejmiesz decyzję o ich kupnie zastanawiasz się czy aby na pewno wybrałaś najlepsze z możliwych, że szukasz nowatorskich rozwiązań...I wiesz co? Ty naprawdę jesteś wspaniałą matką... Twoja maleńka córeczka
-
,,-Mamo, proszę zadaj mi jakąś zagadkę...Może być o zwierzątkach"-poprosiła mnie dzisiaj rano Pola. ,,-Hmmm...Niech pomyślę..."-zaczęłam się zastanawiać. Szczerze mówiąc, to nie miałam już pomysłów na kolejne zagadki. Odkąd bowiem Pola obejrzała na Mini Mini pierwszy odcinek,,ZOO zgadula" prosi mnie o nie co chwila.Gdy Pola zaczęła się niecierpliwić powiedziałam,,-Polu, mam propozycję. Gdy będziesz w przedszkolu przygotuję dla Ciebie kartkę, na której znajdowac się będzie mnóstwo zagadek.Co Ty na to?"-zapytałam z nadzieją w głosie na to, że sie zgodzi.,,-Hurra!"-krzyknęła w odpowiedzi a ja zabrałam się do pracy. Wówczas nie wiedziałam jeszcze, że moje zagadki mogą przydać się także tutaj...:) I. Bonifacy albo Jess, białe mleczko lubi jeść. Wąsy ma i uszy też, czy już wiesz, kto to jest?II. Na cztery łapy spadam, mleczko chętnie jadam. Na polne myszki poluję, na meble się czasem wdrapuję. Lubię za uchem drapanie, i w słońcu wylegiwanie. Jednak najbardziej na świecie, lubię gdy mnie głaszczecie. III. Jest nim Cliford, Reksio też, pyszne kości lubi jeść. I choć czasem na kogoś zaszczeka, jest najlepszym przyjacielem człowieka. IV. Choć wielkie mam kły, to nie jestem zły. Trąbą wodę piję i w Afryce żyję. V. Szyja moja sięga obłoków, widzę je prawie na każdym kroku. inni mówią że to normalne,bo przecież jestem najwyższym ssakiem na świecie. VI. Królem zwierząt mnie nazywają, mą złotą grzywę wciąż podziwiają. Mieszkam sobie w Afryce, a przy boku mam Lwicę. VII. Po wiejskim podwórku dumnie maszeruje, swe złociste pióra dziobem przeczesuje. Gdy usłyszysz jego pianie, wiedz że pora na śniadanie. VIII. Gdy jestem wesoły to merdam ogonem, na groźnych intruzów szczekam przed twym domem. Uwielbiam spacery, głaskanie za uchem, i kości największym jestem też łasuchem.
-
Dla Poli (3 lata) największą trudnością jest wypowiedzenie słów zawierających literkę ,,r". Mimo wielokrotnych prób, zamiast ,,r" słyszymy często ,,j" , ,,l" a nawet ,,ł". I tak rower staje się ,,jowejem", rękawiczki ,,lękawićkami" a kołdra ,,kołdłą". Niemożność wypowiedzenia kłopotliwej literki, zastąpiła innymi i to akurat jest zrozumiałe, ale dlaczego używa do tego celu aż trzech zupełnie innych liter....?Tego akurat nie pojąć...Na kłopotliwą literkę Pola ma jeszcze jednej sposób - pomijanie. Gdy tylko może wypowiada poszczególne słowa tak, jakby ,,r" w ogóle w nich nie występowało. Najlepszym przykładem będzie tu wyrażenie ,,Dzień dobry", które wypowiadane z ust Poli brzmi,,Dzień doby". Takich jak ten przykładów jest mnóstwo. Ale niemożność wypowiedzenie literki ,,r" to nie jedyna trudność jaka ją spotyka. Dużo trudności sprawia jej także wypowiadanie słów zupełnie nowych, często obcobrzmiących lub po prostu wielosylabowych. Co wtedy robi Pola? Zazwyczaj prosi mnie żebym jeszcze raz je powtórzyła. Robię to powoli dzieląc wyraz na sylaby, a Pola powtarza go po mnie. Najczęściej wystarczająca okazuje się jedna taka próba. A co gdy nadal ma z tym problem? Po prostu tworzy słowo po swojemu. Utworzony przez nią nowy wyraz albo nieco przypomina ten, z którego wypowiedzeniem ma problemy albo brzmi zupełnie inaczej:)najważniejsze jednak, że obie wiemy co oznacza:)
-
Gratuluję zwycięzcom:)
-
I: Biały lub brązowy, żywy lub pluszowy. Miodek chętnie pije, z dziećmi w zgodzie żyje... II: Jest nim Puchatek,jest nim Uszatek, Nie puszcza miodu ze swoich łapek, gdy na dworze śnieżek ćmi, w swojej gawrze słodko śpi... III: Czy brązowy jest czy biały, znawca miodu doskonały. I choć wygląd ma słodki niebywale, to pszczół nie boi się wcale...
-
My także mamy książeczki...Już przeczytałyśmy wszystkie trzy:)
-
Kilkoro przyjaciół ze Stumilowego Lasu gości w serduszku mojej trzyletniej córeczki już od wielu miesięcy. Dlaczego? Przekonajcie się sami... Bajka NR I: Chociaż jestem jeszcze mała i lat niewiele mam, To ze Stumilowego Lasu postaci wiele znam. Najbardziej z nich wszystkich Kubusia polubiłam I chyba się nim nawet szczerze zaprzyjaźniłam. Bardzo lubię również Prosiaczka i Kłapouchego, Bo potrafią rozśmieszyć naprawdę każdego. A Królik i Tygrysek rozbrykany, Do miłej wspólnej zabawy jest zawsze zapraszany. Choć o wszystkich nie wspomniałam, To ich szczerze pokochałam! Bajka NR II: Gdy razem z Polą Puchatka oglądamy, zawsze się wszyscy do łez zaśmiewamy. Bo nie ma nikogo takiego jak Puchatek na świecie, kto mógłby nas tak rozbawić,wiecie? On jest lekarstwem na wszelkie zmartwienia, on nas pocieszy,odgoni cierpienia... Dzięki niemu zawsze dobry humor mamy, i dlatego go bardzo wszyscy kochamy. Jeśli więc zły nastrój Cię dopada, Włącz Puchatka i przed telewizorem zasiadaj! Na zdjęciach Pola z swoimi ulubionymi bohaterami
-
Swoje wrażenia opiszę gdy zakończę kurację:)
-
Jedną z form spędzania wolnego czasu z dziećmi jest zabawa...Dzieci ją uwielbiają! Dlaczego warto spędzać na niej jak najwięcej czasu? Bo zabawa jest nie tylko świetnym sposobem na pokazanie dzieciom otaczającego je świata, ale także na zbudowanie więzi która trwać będzie przez całe nasze życie...Oto nasze propozycje na wartościowe spędzanie wspólnego czasu: Spacer-Na spacer możesz się udać już z kilku tygodniowym maluchem.My na pierwszy spacer zabraliśmy Polę gdy miała 2 tygodnie,mimo tego że na dworze był kilkustopniowy mróz. Podobnie było w przypadku Idy. Niestety z racji tego, że urodziła się w siódmym miesiącu ciąży, nasze wyjście do domu a zarazem pierwszy spacer nieco się opóźniło. Teraz jednak już nadrabiamy zaległości. Jeśli i Wy się na to zdecydujecie to musicie pamiętać o ,,werandowaniu",czyli stopniowym przyzwyczajaniu maleństwa to zmiany temperatury.Spacer nie tylko wzmacnia rodzinne więzi,ale dotlenia cały organizm;pomaga też w kłopotach ze snem; Basen-Wiadomo,że maluchy uwielbiają wodę.Także te paro tygodniowe.My zabraliśmy naszą córkę na basen gdy miała 3 miesiące.Woda nie tylko ją uspokajała,przypominając o życiu w wodach płodowych,ale pomagała jej się także odprężyć i przezwyciężyć ,,starcia" z kolką niemowlęcą.Teraz staramy się zabierać Polę na basen przynajmniej raz na tydzień. To dla niej niesamowita przyjemność.I dla mnie też-dzięki regularnym wizytom na basenie bardzo szybko zrzuciłam kilka zbędnych kilogramów. Ida jeszcze nie była z nami na basenie, ale zabierzemy ją tym tylko gdy skończy 3 miesiące, czyli już za 2 tygodnie:) Taniec-tańczyć można już z niemowlakiem,bo niemowlęta kochają muzykę.My z Polą pląsałyśmy po pokoju w rytm Chopina,gdy miała parę miesięcy. Z Idą wygląda to zupełnie tak samo. Teraz Pola tańczy już w swoim własnym rytmie.Ma nawet swoje ulubione taneczne przeboje.Taniec to radość;wyrażenie emocji..Dajmy to odczuć naszym dzieciom,a przy okazji sami świetnie się przy tym bawmy.. Rysownie-rysować można w zasadzie wszędzie i wszystkim:w domu,na ulicy,na palcu zabaw,kredkami,farbami,rękoma,nogami..Niemowlętom kupuje się specjale farby organiczne,by uwiecznić ślad ich małych rączek i stóp.Dlaczego odmawiać tej przyjemności starszym dzieciom? Zabawa w teatr-wystawcie swoim dzieciom sztukę teatralną za pomocą kolorowych pacynek(jeśli nie macie możecie zrobić je sami,chociażby ze starych kolorowych skarpetek)albo sami się przebierzcie i zaangażujcie do zabawy Wasze dzieci.Na pewno nie będą się nudzić.Pola uwielbia takie teatrzyki.Sama często namawia nas do zorganizowania takich przedstawień. Wycieczki-zabierzcie dzieci na wycieczkę.Na początku możecie pokazać im ciekawe miejsca w Waszej okolicy.Może obudzicie w nich duszę podróżnika?:) Poznawanie przyrody-na początku możecie wykorzystać do tego zwykły spacer.Pokazujcie dziecku zwierzęta,rośliny,nazywajcie je i opowiadajcie o nich.Pobawcie się w szukanie konkretnego kwiatu czy zwierzątka.Potem możecie zabrać malca do lasu,zoo lub ogrodu botanicznego.Te pierwsze lekcje biologii na pewno przydadzą się mu w przyszłości. Plac zabaw-udajcie się razem na plac zabaw,ale tym razem bawcie się razem z dziećmi:huśtajcie się,zjeżdżajcie ze zjeżdżalni,kręćcie się na karuzeli,zbudujcie zamek z piasku..Niech dzieci zobaczą,jakich ,,fajnych" mają rodziców. Ja po takich szaleństwach z Polą czuję się beztroska i radosna jak dziecko. Już nie mogę się doczekać kiedy do naszych szaleństw dołączy się moja młodsza córeczka:) Bawialnia,klub malucha-alternatywa dla palcu zabaw;Zabieramy tam Polę zawsze wtedy,gdy nie jesteśmy w stanie zabrać jej na normalny spacer(np.wtedy,gdy pada deszcz). Dziecko może pobawić się zabawkami,których najczęściej nie ma w domu(ze względu na gabaryty),wykrzyczeć się i wyszaleć do woli.A my?Możemy albo usiąść i w spokoju wypić kawę wiedząc,ze dziecko jest bezpieczne albo szaleć razem z nim.Ja przeważnie wybieram ten drugi wariant. Pasja - wędkowanie, gotowanie,malowanie na płótnie...Może macie jakieś pasje którymi zarazicie swoje dzieci? Ja uwielbiam gotować i zawsze zachęcam Polę, do tego aby mi w tym pomagała. Najważniejsze jest to, że zawsze się przy tym świetnie bawimy:) Wspólne czytanie - czytanie pobudza wyobraźnię, rozwija , pozwala lepiej i łatwiej poznawać otaczając nas świat...Pierwszą książkę kupiliśmy Poli gdy miała zaledwie 2 miesiące.Czytaliśmy ją nawet kilka razy dziennie. Dziś Pola sama bardzo chętnie sięga po książki i uwielbia opowiadać bajkowe przygody swojej młodszej siostrzyczce:) I na koniec jeszcze jedno:pamiętajcie, że i z noworodkiem można ciekawie i wartościowo spędzać wolny czas. Czasami wystarczy trzymanie go w ramionach, czasem zwykłe mówienie lub śpiewanie a czasem zabawa w samolot...Niemowlęta to bowiem wspaniali towarzysze zabaw:) Zdjęcie Nr 1: Zabawa na plaży Zdjęcia Nr 2: Codzienny spacer Zdjęcie Nr 3: Rysowanie na chodniku Zdjęcie Nr 4: Basen
-
Ogromnie dziękuję:)
-
WIELKANOC 2010 Do dziś pamiętam nasze pierwsze wspólne Święta...Biały odświętny obrus, kolorowa zastawa, kolorowe pisanki, wielobarwne mazurki, jasnozielona rzeżucha, cukrowy baranek...Och, ile ja poświęciłam na to wszystko przygotowań...Ubrana w czerwoną sukieneczkę trzymiesięczna wówczas Pola zajmuje honorowe miejsce przy stole...I co z tego, że jej wzrok błądzi zupełnie gdzie indziej...I co z tego, że nie interesuje jej ani baranek ani tak misternie przygotowywane dla niej pisanki...Najważniejsze, że jest z nami... WIELKANOC 2011 Rok później robimy je już razem...Ale ma frajdę! Jej rączki i buzię pokrywa farba...Co ja mówię!Ona jest cała w farbie! Zresztą ja także...Z kuchni, gdzie malowałyśmy jajka, zabawa przenosi się do pokoju...Pola angażuje do niej także i tatę...Po chwili oboje wyglądają jak wielkanocne pisanki...Bardzo szczęśliwe pisanki...Ale to nie koniec niespodzianek...Na zewnątrz czekają na nią bowiem kolejne atrakcje...Wręczam jej mały wiklinowy koszyczek i trzymając się za ręce udajemy się do ogrodu...Ojej!Ile tu kolorowych jajeczek!Pola biega z miejsca na miejsce próbując je wszystkie unieść...Muszę przyznać, że wielkanocny zajączek bardzo się postarał...Czekoladowych jajek jest tyle, że nie mieszczą się w koszyczku...Biegnę więc po następny a Pola szuka pozostałych pisanek razem z babcią...Myślę, że stanie się to naszą co roczną wielkanocną tradycją... WIELKANOC 2012 ...I wcale się nie pomyliłam...Pola wprost nie może doczekać się wielkanocnych poszukiwań...,, - Mamusiu, kiedy będziemy szukać jajeczek..?Gdzie ten zajączek..?Może już przyszedł..?"- jej pytania zdają się nie mieć końca...Wykonywanie pisanek sprawia jednak, że na chwile o nim zapomina. Razem ze mną przypina do styropianowego jajka kolorowe wstążeczki. Po paru minutach podziwiamy naszą pierwszą tegoroczną pisankę...Barwne jajko przywodzi na myśl wspomnienia o naszych pierwszych wspólnych Świętach...Pola była wówczas taka maleńka, że nawet nie zdawała sobie sprawy z tego, co tak naprawdę się dookoła niej dzieje...Ale rok później...Rok później uczestniczyła już we wszystkich przygotowaniach...Myłyśmy okna, trzepałyśmy dywany, pastowałyśmy podłogi, malowałyśmy pisanki, piekłyśmy mazurki, nakrywałyśmy do stołu...,, -Mamo, mamo!Miałyśmy posiać rzeżuchę..." - głos Poli sprowadza mnie na ziemię. Na dźwięk jej słów uśmiecham się czule...Że też Ona zawsze musi o wszystkim tak pamiętać...Po chwili już zabieramy się pracy...A mamy jej jeszcze całkiem sporo...Musimy umyć okna, pościerać kurze, odkurzyć dywany, upiec ciasto...Pola aż rwie się do pracy! Ma dopiero trzy latka a myje okna jak prawdziwa gospodyni! Jutro pozostanie nam tylko przygotowanie Wielkanocnego koszyczka a potem...A potem Pola będzie wreszcie mogła poszukać w ogrodzie prezentów od Wielkanocnego zajączka... Zdjęcia: Nr 1: Efekt malowania pisanek 2011 Nr 2: Szukanie czekoladowych jajeczek 2011 Nr 3: Pomoc w pieczeniu ciast 2011 Nr 4: Ozdoby wielkanocne 2012
-
Gratuluję zwycięzcom:)
-
Wczoraj otrzymałam kurację, dziękuję:)
-
Świat bajek fascynował dzieci od zawsze...Mówiące zwierzątka, tajemnicze wyprawy, ciekawe przygody...Wśród tak wielu z nich, ogromną rolę odgrywają ciągle te, których bohaterami są zwierzęta...Dlaczego? Odpowiedź jest szalenie prosta - dzieci po prostu je kochają! A my dorośli, doskonale zdajemy sobie z tego sprawę i tą wiedzę sprytnie wykorzystujemy... Większość czytanych przez nas bajek pełni głównie dwie zasadnicze role: po pierwsze ma bawić i rozwijać wyobraźnię, a po drugie pokazywać określone wzorce i uczyć...Dzięki bajkom nawet te najmłodsze dzieci mogą poznać magię przyjaźni, zrozumieć na czym polega miłość czy zacząć odróżniać dobro od zła...Bajki pomagają im także lepiej postrzegać otaczający nas świat, poznać rządzące nim prawa i jego główne problemy...Jak bowiem wytłumaczyć małemu dziecku, że postępuje niewłaściwie?Jak pokazać mu, że przyjaźń i umiejętność dzielenia się z innymi to prawdziwa sztuka, którą jednak z łatwością można posiąść?Jak pokazać dziecku największe wady i udowodnić mu to, ze można i trzeba ciągle z nimi walczyć? Bajki szalenie nam to ułatwiają...Szczególnie, gdy ich bohaterami są słodkie, tak kochane przez nasze pociechy zwierzęta...Ich cudowną moc odkryłam po raz pierwszy, gdy za nic w świecie nie mogłam przekonać swojej córki do wieczornego mycia zębów. Postanowiłam więc uciec się do małego podstępu i kupiłam jej kolorową książeczkę o króliczku, który uwielbiał myć ząbki. Jaki był tego efekt? Ano taki, że od tej pory już nie mamy z tym większych problemów. Po edukacyjne książki, których bohaterami się zwierzęta sięgnęłam także gdy pojawiły się problemy z kąpielą czy sprzątaniem porozrzucanych zabawek. Ale książki o zwierzętach stały się popularnie nie tylko dlatego, że pomagają rozwiązywać niektóre problemy, nazwijmy to, wychowawcze. Książeczki, których bohaterami są zwierzątka, po prostu uczą. Pola na przykład dzięki swoim pierwszym książeczkom dowiedziała się jak wygląda krówka czy świnka. Ale nie tylko. Zrozumiała też jak bardzo w życiu człowieka ważni są przyjaciele i rodzina, nauczyła dzielić się z innymi i wie, że zawsze należy być prawdomównym i uczciwym. Podsumowując, mogę śmiało powiedzieć, że bajki których bohaterami są zwierzęta kochają nie tylko dzieci, ale takze ich rodzice. My cenimy ich za wartości edukacyjne i pomoc w rozwiązywaniu problemów wychowawczych a nasze dzieci za to, że po prostu są... Które bajki moja córka lubi najbardziej?Wydaje mi się,że wszystkie.Pola bowiem kocha wszystkie zwierzęta.Zachwyca się bowiem opowiastką o Słoniu Trąbalskim, komedią przy myciu, Małpą w kąpieli czy Kotem w butach...Myślę,że gdyby miała okazję poznać przygody Filipka Jego takze pokochałaby bez wahania...
-
barbiexBajka jest swego rodzaju przypowieścią na temat ludzkich sytuacji, charakterów i postaw. Sytuacje owe, charaktery i postawy prezentowane przez bajkopisarzy ważne są jako uogólnienie ludzkich doświadczeń. Zwierzęta w bajce występują jako ,,maski,, W takiej bajce występujące zwierzęta są określeniami typów, charakterów ludzkich, dlatego też małemu dziecku jest łatwiej zrozumieć nie które sytuacje i oczywiście każde dziecko ma jakieś ulubione zwierzątko . Każdemu zwierzęciu niejako z góry przypisujemy pewne cechy i zachowania (lew ? męstwo lub siła, lis ? chytrość, mrówka ? pracowitość, sowa ? mądrość itd.), dlatego też chętniej z zaciekawieniem dzieci czytają o nich bajki.Szczególna rola bajki polega na tym, że z jednej strony zaspokaja potrzeby poznawcze, umożliwia zrozumienie otaczającego świata, z drugiej zaś wyzwala przyjemne emocje i – co najważniejsze – ma „moc” obniżania lęków. Bajki to najbliższe dziecku utwory, w których świat realny miesza się z fantastycznym i razem tworzą zrozumiałą rzeczywistość. Dziecko zapoznaje się w nich z sytuacjami wzbudzającymi niepokój oraz znajduje cudowne rozwiązanie problemów. W świecie bajek można spotkać przyjaciół, przeżyć wspaniałe przygody, a przede wszystkim pozbyć się lęku. Rozwiązanie trudnych emocjonalnie sytuacji może okazać się – dzięki bajkom – przyjemne, a nawet radosne. Bajki, jak inne utwory dla dzieci, oddziałują na procesy poznawcze, wskazują cele, wartości, sens egzystencji. W warstwie emocjonalnej bajka umożliwia przeżywanie różnych stanów, wyzwala empatię, ale przede wszystkim redukuje lęk. Sytuacje, jakie zdarzają się w czarodziejskim świecie, wzbudzają przyjemne napięcie emocjonalne, „dreszczyk emocji”. Mały czytelnik wie, że bohaterowi nic nie zagraża, że wszystko rozgrywa się w umownym, bajkowym świecie. Gdy bohater odnosi sukces i wszystko dobrze się kończy, pobudzenie jest redukowane, przynosząc czytelnikowi ulgę i zadowolenie. Dzieci nie lubią opowiadań kończących się źle; pozostawia to niepokój, co do losu własnego i innych. Wytłumaczyć to zjawisko możemy w oparciu o mechanizm empatii. Moja córeczka uwielbia przygody KOZIOŁKA MATOŁKA Dziwne przygody Koziołka Matołka - tak brzmi cały tytuł bajki dla dzieci, w której głównym bohaterem jest koziołek noszący imię Matołek. Koziołek Matołek, błąka się po całym świecie, aby dojść do Pacanowa, gdyż ponoć właśnie tam "kują kozy". Wypowiedź mądra i piękna , ale niestety wprost zaczerpnięta ze strony Dzieci uwielbiają bajki
-
Dziwne...Ja nie dostałam jeszcze żadnego maila z wiadomością o wygranej a znajduję się na liście zwycięzców...Mimo to strasznie się cieszę:)
-
Gratuluję wszystkim zwycięzcom:)
-
Pola zaczęła mówić mając zaledwie sześć miesięcy. Teraz mając zaledwie trzy lata zna już znaczenie większości używanych najczęściej słów.Czemu to zawdzięczamy? MÓWIENIU - mówimy, mówimy i mówimy. Nawet do noworodka. Dzięki temu malec poznaje znaczenie pierwszych, w zasadzie najważniejszych słów w życiu, mam tu na myśli wyrazy takie jak mama, tata czy jedzenie. POKAZYWANIU - każdą rzecz czy chociażby wykonywaną przez nas czynność powinniśmy nazywać i dokładnie opisywać. Dzięki temu dziecko nie ma potem problemów z nazwaniem jej w przyszłości. Robiłam tak za każdym razem i bez znaczenia czy było to ubieranie czy karmienie czy też na przykład sprzątanie pokoju. Jeśli zaś czegoś pokazać nie możemy posłużmy się książeczką. To dzięki książeczkom dzieci mogą dowiedzieć się jak wygląda piesek czy świnka. Można także pokazać maluszkowi konkretny przedmiot. OPISYWANIU - niektóre słowa czy czynności wymagają dokładniej charakterystyki i opisu. Nie wystarczy je wskazać na obrazu, aby dziecko zrozumiało co dokładnie oznaczają. Powinniśmy więc starać się opowiedzieć im o nich jak najwięcej używając przy tym jak najprostszych słów. DOŚWIADCZENIU - nic nie działa lepiej na ludzki zmysły niż doświadczenie. Jeśli dziecko pozna pewne słowo za jego pomocą, zapadnie mu ono w pamięci na zawsze. Przez doświadczenie właśnie nauczyliśmy Polę na przykład znaczenia słów suchy i mokry, sypki i stały czy zimny i ciepły. POWTARZANIU - każde słowo lub wyraz może(jeśli nie jest używane)ulec po pewnym czasie zapomnieniu. Często zdarzało się, że Pola po prostu zapominała znaczenia danego słowa. To tak jak my dorośli zapominamy znaczenia danego wyrazu w innym języku. Dlatego też często jej go powtarzaliśmy.I nie denerwowaliśmy się, że za jakiś czas znowu go zapominała. PYTANIOM - Pola zadaje nam każdego dnia niezliczoną ilość pytań.,, - Mamo, co to są rybosomy?Tato, co to jest Wielkanoc?Dlaczego Ida ma takie małe nóżki?..." - to tylko niewielka namiastka tego, co usłyszałam w ciągu jednej godziny dzisiejszego dnia. Mimo, że czasem jestem tym po prostu zmęczona, to za każdym razem cierpliwie odpowiadam na każde z jej pytań. Przecież jako rodzic mam niemalże obowiązek zaspokajania jej nieposkromionej ciekawości. ZABAWIE - książeczki i znajdujące się w nich obrazki stanowią niebywały pożytek dla umysłu dziecka, które zafascynowane tym co na nich widzi, domaga się natychmiast nazwania konkretnych przedmiotów. Dzięki temu rozwija nie tylko zasób swojego słownictwa ale i oswaja z literaturą. Nowych słów uczą także niektóre edukacyjne zabawki, które Pola po prostu uwielbia. Jej edukacyjny piesek nauczył ją na przykład słowa,,witaj", które powtarzała przez pewien czas niemalże do znudzenia.
-
Ad. 1. ,, - Cześć, mam na imię Mikołajek i moim ulubionym powiedzonkiem jest oczywiście : No bo co w końcu, kurczę blade!" Ad.2. ,, - Cześć, mam na imię Pola. W styczniu skończyłam trzy lata. Uwielbiam mówić i jak na swój wiek mam bardzo duży zasób słownictwa(przynajmniej tak twierdzi mama). Gdy jestem szczęśliwa powtarzam w kółko:Jupikijej!Jupikijej!Jupikijej! Gdy jestem zła lub urażona mówię często: Dosyć tego traktowania dziecka! Wyprowadzam się do babci...! Gdy coś zbroję stanowczym tonem oświadczam: Mamo, nie denerwuj się...przecież nic się nie stało...Prawda...? Gdy czegoś potrzebuję : Czy widzieliście dziecko które nie ma...(tu wstawić nazwę konkretnego przedmiotu)? Gdy jestem głodna pytam: Czym może napełnić się mój brzuszek...?Zobacz jaki jest pusty...(wskazując jednocześnie w jego stronę palcem) Gdy się czegoś boję wmawiam sobie: Rachu ciachu,rachu ciachu nie ma duchów ani strachów!(albo biegnę do mamy) Gdy nie chce mi się gdzieś iść lub czegoś zrobić szepcę słodko:Zobacz jakie mam malutkie nóżki/rączki... Gdy ktoś próbuje mnie oszukać krzyczę:Oszukaniec!Oszukaniec!Oszukaniec! Gdy jestem zajęta powiadam:Nie mogę czasu! Gdy chcę żeby ktoś mnie popodrzucał na rękach proszę:Jupi!Jupi!Jupi! Gdy coś mi się nie uda mówię:No to klopsik!
-
Gratuluję zwycięzcom:)
- Poprzednia
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- 10
- Dalej
-
Strona 9 z 10