
ewelka21
Użytkownik-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez ewelka21
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 10
-
-
I. Droga mamo! -,,Zupełnie oszalałaś na punkcie tego dziecka!Wiem,że noszę w sobie najwspanialszy dar natury,ale Ty chyba czasem już lekko przesadzasz...Spacery, joga,szkoła rodzenia...wszystko byłoby w porządku,gdyby nie te szaleństwa na rowerze!Czy Ty w ten sposób potrafisz się jeszcze odprężać???Już nie jestem przecież taki mały jak kiedyś.Poza tym ciągle się boję,że spadniemy...a co wtedy?Zastanawiałaś się nad tym?Zamiast tego zapisz się lepiej na basen lub jakąś gimnastykę. Sama przecież wiesz,że coraz więcej ośrodków proponuje zajęcia dla przyszłych mam. Myślę,że najlepsza dla Wa będzie joga, która uspokaja umysł i relaksuje ciało.Natomiast zajęcia na basenie świetnie wyciszają . Poza tym w wodzie ciało wydaje się lżejsze, odciążony zostaje kręgosłup, rozluźniają się mięśnie. W wodzie możesz pływać i wykonywać znane Ci z jogi, ćwiczenia oddechowe. Nie wiedziałaś? No to już wiesz:-). No i jeszcze jedna sprawa-stres...Wiem,że przeraża Cię ilość spraw,które trzeba załatwić...Wiem,że martwisz się czy starczy Ci pieniędzy na wszystkie wydatki...To całkiem naturalne,że tak bardzo przejmujesz się Swoją nową rolą...Ale zamiast się denerwować ułóż lepiej dokładny plan na najbliższe miesiące. Ustal w nim kiedy kupicie łóżeczko, wózek, a kiedy zaczniecie remont pokoju w którym przebywać będzie Wasze maleństwo. Potem będziesz mogła już tylko spokojnie skreślać z listy sprawy,które zdążyliście już załatwić. Czy nie uważasz,że widok ,,topniejącej"listy sprawi,że będziesz spokojniejsza? Ach,jeszcze jedno... Torbę do szpitala przygotuj sobie miesiąc przed planowaną datą porodu! To ustrzeże cię przed nerwowym szukaniem dokumentów, kiedy odejdą wody płodowe...Chciałbym Ci jeszcze podziękować...Dziękuję Ci przede wszystkim za regularne spożywanie płatków owsianych, ryb,kaszy, brokułów,pomidorów i jajek.Czy wiedziałaś,że te produkty zawierają witaminy B1, B2, B6 i C, które podnoszą odporność organizmu na stres? B1 jest w tym względzie najważniejszą z witamin.Bywa nawet nazywana witaminą nastroju, gdyż korzystnie wpływa na cały system nerwowy. Gdy jej brakuje, jesteście zmęczeni, drażliwi i...smutni...Skoro jesteśmy już przy diecie pamiętaj,by wypijać codziennie około 2 litrów płynów. Brak wody w organizmie może powodować bóle głowy!A tego byśmy przecież nie chcieli,prawda? Zauważyłem również,że relaksujące kąpiele w gorącej wodzie zastąpiłaś prysznicem.I bardzo słusznie!Gorąca woda może przecież wywołać skurcze albo doprowadzić do krwawienia z dróg rodnych.Za to także niezmiernie Ci dziękuję...Wiesz,co?Ty chyba będziesz wspaniała mama...tylko musisz się we mnie wsłuchać... Twój brzuch". II. Droga Mamo! Ty chyba naprawdę oszlałaś!Wiem,że jestem dla Ciebie najwżniejsza ale czasem już lekko przesadzasz...Spacery, joga, szkoła rodzenia...Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to Twoje nieustanne zmęczenie...Czy Ty naprawdę myślisz,że odrobina lenistwa na kanapie może mi zaszkodzić?Czy nie lepiej po prostu trochę odpocząć?Porozpieszczać samą siebie?Może zamiast denerować się, czy po zajęciach w szkole rodzenia zdążysz na jogę zrób coś dla siebie...Coś o czym zawsze marzyłaś...Coś co jest Twoją pasją...Wybierz się na spacer z psem, zaproś przyjaciółki...Zjedz tabliczkę czekolady, przeczytaj książkę...A propo czytania - nie obwiniaj się za to, że przed moimi narodzinami nie zdążysz przeczytać wszystkich poradników, książek i artykułów na temat porodu i wychowywania dzieci.Uwierz mi, że to naprawdę nie jest możliwe...ani tak naprawdę konieczne.Nie pozwól też, aby zawarte w nich rady rządziły Twoim zyciem.Od dziś wsłuchuj się uważnie tylko w to, co mowi Twoje serce.Ono wie najlepiej czego tak naprawdę Ci potrzeba...Pamiętaj także, że ciąża niesie ze sobą nie tylko euforię, ale i wachania nastroju.Nie wstydź się o tym mówić.Nie tłum w sobie negatywnych emocji.Nikt nie wymaga od Ciebie przecież usmiechnietej przez cały czas buzi...I jeszcze jedno: pamiętaj o tym, że nie możesz się denerwować!Unikaj więc stresowych sytacji.Nie myśl nieustannie o tym, że w każdej chwili mogę zachorować...Ciesz się zyciem!I wiesz co ? Ty naprawdę będziesz wspaniałą matką...Musisz tylko troszeczkę się we mnie wsłuchać... Twoja nienarodzona jeszcze córeczka".
-
Oto praca moich córeczek(2 i 5 lat). Młodsza zbierała kwiaty, a starsza wyklejała skrzydła motylka, którego wcześniej razem narysowałyśmy.
-
Ufff...Wysłane:)Mam nadzieję, że dotrze na czas:)
-
Sposób na łzy Pierwsze otarcia i skaleczenia pojawiły się w naszym życiu, gdy dziewczynki zaczęły stawiać swoje pierwsze kroki…Potem, im więcej było kroków, tym więcej było ran…Teraz, posiniaczone nóżki i zdarte kolana to norma, bez której po prostu nie wyobrażam sobie dzieciństwa. Mimo to dziewczynki nadal nie zawsze rozumieją , że gdy zdarzy się jakiś wypadek to woda utleniona lub lekarstwo mogą im pomóc. Dlatego często zdarza się, że zaczynają protestować i nie chcą poddać się koniecznym zabiegom. Przekonałam się już niejednokrotnie, że najlepiej wówczas odwrócić ich uwagę, np. ciekawą historią lub piosenką niż na siłę forsować swoje zdanie. I najważniejsze - wsparcie. Każda nawet najmniejsza rana to ogromne przeżycie dla dziecka. Rozumię to, dlatego nie szczędzę córkom wówczas czułości(buziaki,przytulanie) i słów wsparcia, mówiąc na końcu:,,-Ale byłaś dzielna!”. Skaleczenia Każde skaleczenie powinno być dokładnie oczyszczone, ponieważ otwarta rana stanowi dla bakterii szerokie wrota do naszego organizmu. Aby zapobiec dostaniu się ich do naszego wnętrza najpierw delikatnie myję ranę wodą z mydłem, starając się jednocześnie wypłukać z niej wszystkie zanieczyszczenia. Potem dezynfekuje wodą utlenioną(dmuchając jednocześnie by ,,nie szczypało”), osuszam i wreszcie na końcu naklejam kolorowy plasterek. Gdy rano mocniej krwawi uciskam delikatnie ranę gazikiem do czasu, aż krwawienie nie ustąpi. Gdy rana jest rozległa lub głęboka konsultuję to z lekarzem. Konsultacja lekarska jest potrzebna także wówczas, gdy w ranie znajdują się ciała obce, których nie możemy usunąć, np. odłamki szkła czy żwir. Otarcia Otarcia to chyba jedne z najczęstszych urazów, jakich doświadczają moje córki. Wbrew pozorom otarcia mogą być bardzo niebezpieczne, szczególnie jeśli SA mocna zabrudzone piaskiem lub ziemią. Dlatego za każdym razem, delikatnie ale dokładnie myję otarte miejsce wodą z mydłem a potem dezynfekuję je za pomocą środka antyseptycznego w sprayu(tego samego, którym dezynfekowałam ranę po odcięciu pępowiny). Jest wygodny w użyciu i co najważniejsze dziewczynki nie boja się, że będzie on powodował szczypanie albo inny dyskomfort. Jeśli otarcie jest nieznaczne nie naklejam plastra(choć dziewczynki i tak zawsze się go domagają). Jeśli jest bardziej rozległe, to albo naklejam tradycyjny, kolorowy plaster albo używam tego w sprayu-jest naprawdę wygodny w użyciu i nie odrywa się. Drzazgi Drzazgi są niestety problemem z którym najtrudniej sobie radzimy. A to wszystko powodu strachu, jaki za każdym razem towarzyszy naszym córkom, gdy próbujemy usunąć z ich ciała, mały, cienki ale niebezpieczny kawałeczek drewna. Drzazgi oprócz tego, że bolą to jeszcze mogą stanowić źródło zakażenia. Zanim więc przystąpimy do ich usunięcia, dokładnie myjemy zranione miejsce wodą z mydłem. Potem, jeżeli drzazga jest widoczna podważamy jej koniec sterylna igłą i z pomocą pęsety wyciągamy. Jeżeli weszła za głęboko, smarujemy skórę maścią ichtiolową i zabezpieczamy opatrunkiem. Po kilku godzinach drzazga powinna podejść pod skórę i wówczas łatwo będzie ja usunąć.
-
Już sama wiadomość o tym,że jestem w ciąży była dla mnie dużym zaskoczeniem...-Gratuluję!Jest pani w ciąży.To prawdopodobnie już 12 tydzień....-słowa mojego ginekologa o mało nie zwaliły mnie z nóg.-To niemożliwe!Przecież się zabezpieczałam,miesiączkowałam normalnie...Jak to się stało...?Co ja teraz zrobię...?-zastanawiałam się po wyjściu z gabinetu.-Mam przecież tyle planów...przeprowadzka,nowa praca,aplikacja...a teraz co?Jak ja wszystko pogodzę...?-myślałam gorączkowo.Sięgnęłam po telefon i zadzwoniłam do Rafała.-Będziesz ojcem...Co my teraz zrobimy...?-powiedziałam.-To wspaniale ogromnie się cieszę...Kocham Was moje maleństwa-radośnie krzyczał do słuchawki... Jego pozytywne emocje błyskawicznie ,,przeszły"na mnie...Z radością obserwowałam powiększający się z dnia na dzień brzuszek...Dziwiłam się,że jedno tak maleńkie jeszcze dzieciątko może dać tyle radości,pozytywnej energii...Zastanawiałam się dlaczego uśmiechem na ustach znoszę poranne mdłości,napady duszności...Dlaczego nie przeszkadzają mi rozstępy,przybywające kilogramy,spuchnięte nogi...Potem dziwiłam się skąd biorę siłę na nocne karmienia,bezustanne noszenie na rękach...Nie sądziłam,że kiedykolwiek będę w stanie kogoś tak bardzo pokochać...Nie wyobrażałam sobie,że jeden mały człowieczek może wywołać tyle zmian w moim życiu...Nie wiedziałam,że dzięki Niemu będę mogła aż tyle się nauczyć...Nie podejrzewałam,że będę mogła komuś tak bardzo podporządkować swoje dotychczasowe życie...Nie przyszło mi nigdy do głowy,że macierzyństwo może być aż takie trudne...Że będzie wymagało tylu wyrzeczeń,poświęceń...Że nauczy mnie cierpliwości,wyrozumiałości...Że pomoże mi znaleźć odpowiedzi na wiele trudnych pytań...Że wypełni całe moje życie...Że da mi tyle samo radości,ile łez i nieprzespanych ze strachu o zdrowie mojej córki nocy...Że już zawsze będę za Kogoś tak bardzo odpowiedzialna...Że da mi Kogoś,kogo kocham bezgranicznie... Bycie mamą to więc dla mnie... …piękna, bezwarunkowa miłość ...Jedną z najpiękniejszych miłości, jakich może doświadczyć człowiek….Więź, jaka rodzi się między mamą a jej dzieckiem jest niezwykła i piękna… Czasem jednak, ta piękna i bezwarunkowa miłość, bywa bardzo trudna… Jest bowiem bardzo często wystawiana na wiele, nierzadko ciężkich, prób... Po głębszym poznaniu, nasze maleństwo okazuje się jednak nie być idealnym niemowlakiem, który zasypia o odpowiedniej porze…Nie przesypia całych nocy, sika do pieluszki do swoich trzecich urodzin, a gdy już podrośnie bardziej liczy się ze zdaniem kolegi z przedszkola niż naszym…Ale mimo to, nadal je kochamy…Bezwarunkowo i bezgranicznie… …radość z wiercącego się w brzuchu maleństwa, duma z pierwszego uśmiechu, słowa, kroku…Szeroki, bezzębny uśmiech, małe rączki zaciskające się wokół szyi, tupot małych nóżek…Wesołe turlanie się po podłodze, słodkie gaworzenie, milion babek z piasku, lepiące się rączki…Niewinna twarzyczka, ogrom energii, nieustający hałas, ślady paluszków na meblach… …nieprzespane noce, bolące piersi, chroniczne zmęczenie, utrata dawnej figury, brak wolnego czasu, setki butelek z mlekiem, uprasowanych kaftaników i brudnych pieluszek, ząbkowanie, kolki, nauka chodzenia i korzystania z nocniczka, bunt dwulatka(potem trzylatka, czterolatka,pięciolatka, itd.) …emocjonalna huśtawka nastrojów …Od prawdziwego zachwytu do gorzkich łez…Od płaczu do śmiechu… Dzieci bowiem to naprawdę bardzo nieprzewidywalne i przemądre istoty które potrafią otworzyć w nas albo nieistniejące wcześniej albo zapomniane przestrzenie… Prześwietlają nas na wylot. I zawsze znajdują nasz słaby punkt, chyba tylko po to by za chwilę ukoić nasze skołatane codziennością serce jednym celnym słowem…A my zawsze będziemy je kochać, nawet jeśli nie będziemy ich lubić…. Naprawdę niebywale przedziwne są te zależności…Jak to jest, że jednego dnia mam ochotę po prostu zacałować swoje córki a drugiego dnia żałuję, że tego nie zrobiłam…?Jak to jest, że jednego dnia oddaję im całą siebie a drugiego mam ochotę włożyć się z paczkę i wysłać na drugi koniec świata…?Naprawdę dziwne są te zależności… …nerwy ze stali, umiejętność wydłużania doby i załatwiania rzeczy niemożliwych do załatwienia, dyspozycyjność 24 godziny na dobę przez 7 dni w tygodniu, konieczność posiadania ponadprzeciętnych zdolności negocjacyjnych i detektywistycznych, posiadanie zdolności przebywania w kilku miejscach jednocześnie (czyli po prostu umiejętność rozdwojenia, roztrojenia albo nawet rozczworzenia się) i teleportacji, 100-procentowa motywacja do działania i gotowość rozwiązywania sytuacji kryzysowych oraz obowiązek edukacji niemalże każdej z dziedzin medycyny… …wymagająca częstych poświęceń praca zespołowa, polegająca na dobrej współpracy z mężem(partnerem), mamą, teściową, placówką medyczną(najlepiej tą czynną 24-godziny na dobę)…Każda mama staje się wówczas,,szefem”, który rozdziela zakres obowiązków na pozostałych członków rodziny. I tak najczęściej kąpiele i spacery przypadają tacie, gotowanie babci a zapewnienie opieki lekarskiej - zaufanej placówce medycznej. Rozdział obowiązków to wbrew pozorom bardzo trudna sprawa. Najpierw trzeba bowiem trafnie rozpoznać i ocenić możliwości otaczających ją osób, a dopiero potem delegować im konkretne zadania...
-
,,Droga córeczko! Wtargnęłaś w moje życie jak gwałtowna, letnia burza...Zachwyciłaś pięknem, niesłychaną siłą i energią...Niczym krople przyjemnego, ciepłego deszczu skropiłaś moje spragnione serce dobrocią i miłością...Twoje pojawienie się na świecie było jak tęcza, która nadaje niebu nieznanych dotąd barw...Jak jasny promień rozświetlający szare, pochmurne niebo...Szare niebo, które dotąd było moim życiem...Twoje narodziny dały mi siłę na walkę...Walkę o swoje własne szczęście...Walkę o szczęście swoich bliskich i zupełnie obcych dla mnie ludzi...To Ty prowadziłaś mnie w zupełnie nieznanym dla mnie labiryncie ludzkich uczuć...To Ty zupełnie jak gwiazda polarna oświetlałaś mi w nim drogę...Nauczyłaś mnie cieszyć się życiem...Z wiatrem we włosach tańczyć na krawędzi życia...Twoja wrodzona dobroć i bezinteresowna życzliwość otworzyła moje serce na świat i zamieszkujących go ludzi...Z zimnej, wyrachowanej kobiety przeistoczyłam się w ciepłą, wrażliwą istotę...Nauczyłaś mnie kochać, okazywać emocje i głośno mówić o swoich uczuciach...Pokazałaś, że można być dobrym dla innych nie oczekując niczego w zamian...Codziennie dawałaś mi prawdziwą lekcje cierpliwości...Przypomniałaś o dawno zapomnianych uczuciach... Wskazałaś same pozytywne aspekty mojego życia...Nauczyłaś mnie od nowa ufać ludziom...Patrząc w Twoje niewinne, radosne oczy wiem że zrobiłaś to zupełnie nieświadomie...Naturalnie...Chyba tylko dzieci mogą być tak rzeczywiste i prawdziwe w swoich gestach, słowach i czynach...Chyba tylko od dzieci możemy nauczyć się prawdziwej, bezinteresownej życzliwości, miłości i otwartości na drugiego człowieka...Chyba tylko dzięki Tobie znowu o tym pamiętam... Dlatego każdego dnia ofiaruję Ci swój najcenniejszy dar...Swoje serce...Nie jestem w stanie dać Ci niczego więcej...Niczego więcej niż swoje serce...Każdego dnia okazuję Ci je we wszystkich swych gestach, słowach i czynach... Każdego dnia oddaję Ci je razem z całą sobą... Każdego dnia zaprzątam Tobą jego całe wnętrze...Każdego dnia Ono bije tylko dla Ciebie...Każdego dnia otaczam nim Twoją duszę i ciało... Każdego dnia pokazuję Ci nim jak bardzo Cię kocham... Twoja mama"
-
I. ,,Och jak ciepło dziś na łące, Słońce jest dziś tak gorące”- Myśląc o tym Maja wstała I do Gucia poleciała. Gucio jeszcze spał pod listkiem, Chrapiąc przy tym oczywiście. ,,-Wstawaj Guciu!Wstawaj!Prędko!, trzeba pomóc dziś zwierzętom, trzeba podlać też rośliny, bo dziś smutne mają miny” -Maja głośno zawołała I po wodę poleciała. Gucio też się wziął do pracy, Wodę niesie z liścia w tacy, Z Mają łąkę podlewają, Bo rośliny sucho mają. Kwiaty ich o wodę proszą, Bo tę suszę dziś źle znoszą. Wody i zwierzęta potrzebują, Bo bez wody źle się czują. Maja z Guciem wodę noszą, ,,-Więcej,więcej”-kwiaty proszą. W końcu gdy rośliny się napiły, Małe pszczółki się zmęczyły. I pod listkiem już zasnęły, Po czym chrapać rozpoczęły… Tak więc ciepłą,letnią porą, Pszczółki miały zajęć sporo... II. Słońce świeci dziś od rana, Maja fruwa roześmiana, Gucio leży sobie w cieniu, -Wstawaj szybko mały leniu”- Woła Maja miłym głosem, Nucąc sobie coś pod nosem. Gucio ruszył jedną nogą, Patrzy w stronę Mai błogo, Tak dziś ciepło i przyjemnie, Że się chyba już nie zdrzemnie. I po chwili Gucio z Mają, Już nad łąką swą fruwają, Moczą nogi w rannej rosie, Źdźbło łaskocze ich po nosie, Z liść na liść sobie skaczą I nektarem się tu raczą, Razem w berka sobie grają, Gwiżdżą, skaczą i śpiewają. Stroje letnie założyli, Które szybko przemoczyli, Teraz mokrzy już fruwają, Lecz wesołe miny mają. Teraz popracować trzeba, Bo dziś wody nie ma z nieba. Maja z Guciem wodę noszą, Bo rośliny o nią proszą. Potem zebrać nektar trzeba, By mieć potem miód do chleba, A po pracy znów zabawa, Bo to latem fajna sprawa!
-
Przed oczami przeleciało mi tysiące obrazów...Widziałam siebie jako małą dziewczynkę wręczającą mamie laurkę, widziałam swoje nowonarodzone córeczki, widziałam ich pierwsze uśmiechy i kroki...To było naprawdę niezwykłe przeżycie...Wzruszona do łez odebrałam z ich malutkich rączek własnoręcznie zrobione laurki...Miłość, wzruszenie i niebywała duma przepełniała mi serce...Przytuliłam je najmocniej jak potrafiłam a potem...wtuliłam się w ramiona mojej mamy...Czułam się zupełnie jak mała dziewczynka... Całe popołudnie upłynęło nam na wspomnieniach i wspólnej zabawie ...Dzięki moim wspaniałym dzieciom, mogłam znowu poczuć się jak dziecko... Był to niewątpliwie najwspanialszy dzień na świecie... Nie wiem dlaczego nie zapisało się część mojej wypowiedzi dlatego skopiowałam ją niżej.
-
,,Z bijącym sercem zerkałam na zegarek...,,-Jeszcze 5 minut...Spokojnie..."-w myślach uspokajałam samą siebie. Spojrzałam w górę. Piękne, błękitne niebo zdobiły białe niczym puch chmury...Gorące, przyjemne promienie słońca muskały moją twarz i powiewające na dalikatnym wietrze włosy...Zamknęłam oczy. Rozkoszowałam się cudownym zapachem świezo skoszonej trawy, przyjemnym promieniami słońca które okalały moją twarz...Z rozmyślań wyrwał mnie głośny dźwięk dzwonka do drzwi. Odruchowo spojrzałam na zegarek. Mama jak zwykle pojawiła się punktualnie. Szybkim krokiem ruszyłam w stronę drzwi. Nie wiem dlaczego, ale czułam się zupełnie inaczej...Wyjątkowo...Z bijącym sercem owtorzyłam drzwi i...rzuciłam się mamie na szyję...Łzy pociekły mi po policzkach...Mama także nie potrafiła ukryć wzruszenia. Tkwiłysmy w tym uścisku jeszcze przez krótką chwilę, by w końcu, zachęcone wesołym nawoływaniem dziewczynek, ruszyć do ogrodu...Nasz nieco już wysłuzony, drewniany stół wyglądał dziś niezwykle szykownie...Blat stołu, przykryty lnianym obrusem, pokrywały naręcza świeżych kwiatów, spośród których przebijała się nasza najlepsza zastawa... Pola i Ida poprosiły nas abyśmy usiadły na specjalnie przygotowanych krzesełkach...Po chwili zaczęło się prawdziwe przedstawienie...Gdy usłyszałam dwa cudowne głosy moich wspaniałych córeczek śpiewających niezwykle wzruszjacą pieśń, serce podeszło mi do gardła...Nie mogłam opanowac wzruszenia...
-
Moja młodsza córka ma 26 miesięcy.Aby umilić jej zasypianie,pozwolić by sen ,,dawał" jej prawdziwą przyjemność oraz możliwość wypoczynku i regeneracji sił... Po pierwsze:Pamiętam o rytuałach-dziecko czuje się bezpiecznie i szybciej zasypia,gdy kąpiel jest codziennie o tej samej godzinie, kolacja ma taki sam przebieg, a usypianiu towarzyszy ta sama kołysanka czy bajeczka. Po drugieokładnie wietrzę pokój-chłodne, świeże powietrze wpływa na lepszy sen nie tylko dzieci,ale i dorosłych.Dlatego codziennie dokładnie wietrzę sypialnię Idy, a w lecie staram się ,by spała przy otwartym oknie. Pamiętam też, aby temperatura w pokoju liczyła 18-20 stopni. Po trzecie:Wyciszam-ciepła kąpiel,delikatny masaż lub czytanie bajek czy nucenie kołysanek spojonym,jednostajnym głosem sprawia,że Ida staje się spokojna;wyciszona.Choć wiem,że głośne,wesołe zabawy sprawiają jej dużą frajdę,to świadomie z nich rezygnuję.Zdaję sobie sprawę,że na pewno nie powinny mieć miejsca tuż przed snem. Po czwarte:Nie denerwuję się-gdy Ida nie chce usnąć,marudzi,a ja czuję,że narasta we mnie zniecierpliwienie,proszę mojego męża,by mnie na chwilę zastąpił.Wiem bowiem,że dzieci wyczuwają emocje. Jeśli dziecko czuje, że jesteśmy zdenerwowani, samo również staje się niespokojny i pobudzony. A to z pewnością nie ułatwi mu zasypiania. Po piąte:wyprałam odpowiedni materac do łóżeczka-Małe dziecko powinno spać na płaskim, w miarę twardym materacyku, bez poduszki pod głową.Dlatego taki właśnie wybraliśmy dla Idy. Po szóste:Odpowiednio ubieram-zakładam Idzie bawełnianą, przewiewną piżamkę. Staram się też jej nie przegrzewać – spocone dziecko z łatwością złapie infekcję. Po siódmeo picia podaję wodę-chociaż Ida skończyła już rok,to nadal budziła się w nocy i domagała karmienia.Kilka razy podałam jej więc zamiast mleka wodę.Po pewnym czasie chyba doszła do wniosku,że nie warto wstawać,skoro i tak nie dostanie,tego co chce. Po ósme:Nie pozwalam na nocne zabawy-gdy Ida miała kilka miesięcy,zdarzało się,że budziła się w środku nocy gotowa na harce.Wówczas,stanowczym głosem mówiłam,że noc jest porą na sen.Czasami tylko śpiewałam jej kołysankę.Pomogło! Po dziewiąte:robię odpowiednią ,,atmosferę-przygaszam światła, zasłaniam okna w pomieszczeniu, w którym sypia Ida.Wiem,że to pomogło jej w odróżnianiu dnia od nocy oraz ułatwiło wyrobienie nawyku samodzielnego usypiania.Pozwalam Idzie zasypiać z ulubioną przytulanką. Jej bliskość ułatwia czasowe "rozstanie się" z atrakcyjną rzeczywistością. Po dziesiąte:poważnie traktuję jej lęki-gdy zauważyłam,ze Ida zaczęła bać się ciemności uchlam drzwi do sypialni i zapalam nocną lampę.Wiem,że dzięki temu nawet po przebudzeniu czuję się bezpiecznie.
-
Dziękuję i gratuluję pozostałym laureatom:) Redakcjo czy możemy zobaczyć gdzieś nagrodzone zdjęcia?
-
I jeszcze jedna postać stworzona przez moją starszą córkę - tym razem George bohater ulubionej bajki pt: ,,Świnka Peppa" mojej młodszej córeczki Idy. Głowa, brzuszek, policzki i nos Georga wykonane zostały z kół, nogi, ręce, buty,oczy i ryjek z prostokąta a usmiech z trójkąta:)
-
Na zdjęciach ulubieni bohaterowie mojej starszej córki Poli z bajki ,,Pszczółka Maja" - Maja i Pani Biedronka, które zostały wykonane z kółek(często złożonych na pół) i prostokątów.
-
Dodam jeszcze, że mimo wszystko miło byłoby poznać wcześniej wyniki konkursu, chociażby z uwagi na to że sam konkurs trwał aż dwa miesiące
-
Tak naprawdę Redakcja ma jeszcze czas na ogłoszenie wyników - w regulaminie jest napisane że rozwiązanie konkursu nastąpi w ciągu dwóch tygodni od zakończenia konkursu(chociaż w momencie rozpoczęcia konkursu była mowa o terminie tygodniowym...). Tak czy inaczej ja także nie znalazłam w regulaminie żadnych kryteriów dotyczących zdjęć. Na początku wątku jest mowa jedynie o tym że można zgłaszać zdjęcie nie większe niż 2 mb i że można również wysłać kolaż...
-
Gratuluję zwycięzcom:) A propo upadków - ja także niedawno zaliczyłam taką przygodę i muszę przyznać, że to nic przyjemnego.Na szczęście skończyło się na stłuczeniu:|)
-
Oj chyba się dziś nie doczekamy:(
-
Ja czekam już jakieś dwa miesiące:)(licząc z czasem przedłużenia konkursu:)
-
Mój głos również trafia do Natki - za wszechobecność, ciekawe wpisy i życzliwość.
-
Redakcjo czy poznamy dziś wyniki konkursu?:)
-
My także z niecirpliwością czekamy na wyniki:) MYślę, że już dziś poznamy zwycięzców:)
-
Gratuluję laureatom:)
-
Gratuluję zwycięzcom :)
-
Dziękuję bardzo za wyróżnienie i gratuluję pozostałym zwycięzcom:) Natka Twoje wierszyki były naprawdę świetne:)
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 10