-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Anuszka
-
Agatha, ja miałam ten żel zastosowany, tylko że był za darmo. Sama go sobie zażyczyłam, bo widziałam efekt u sąsiadki na patologii ciąży (była tydzień po terminie) - założyli żel, podłączyli ktg, w pół godziny potem były skurcze, poród trwał 40 min. U mnie wtopili, nie zadziałał, ale ja byłam dopiero w pierwszym dniu 39 tygodnia i rozwarcia nie było. Lekarze mówią, że żel na jednych działa od razu, na innych wcale. Mi pomogła oksytocyna. Powodzenia :)
-
Ja już też mam moją córeczkę, po dwóch tygodniach w szpitalu poród wywołano w 39 tyg. - 1 lipca o 22. Dobrusia miała wtedy 2840 i 53 cm. Pozdrawiam i gratuluję wszystkim rozpakowanym Lipcówkom i trzymam kciuki za oczekujące :)
-
kasiawawa napisałaś, że lekarz niezbyt dobrze Cię potraktował a nawet krzyczał? Rozumiem, że uznał, że przesadzasz z jakimiś dolegliwościami? Co za fiuut, za przeproszeniem. Tak się zastanawiam. Teściowie się z nas nabijają z dwóch powodów, że jesteśmy CYBERCHONDRYKAMI, bo wyszukujemy choroby w internecie i że jak nas lekarz nie pogłaszcze i nie przytuli albo przynajmniej dobrego słowa nie powie, to jesteśmy nieszczęśliwi. A oni zdawali się na swojego lekarza, niczym się nie przejmowali i było cacy. Denerwuje mnie to, bo uważam, że spodziewając się dziecka można być trochę bardziej wrażliwym i oczekiwać wyjaśnienia niepokojów, zwłaszcza, że samopoczucie matki ma wpływ na dziecko. A jeśli lekarz tego nie rozumie, to minął się z powołaniem i jest lekarzem złym. Bardzo się mylę?
-
Witajcie :) A młodego groszku nie lubicie? Ja już od trzech dni wsuwam po troszku, bo kg kosztuje w warzywniaczku ok 14 zł. Mniam Wczoraj wkurzyłam się na całego na miasto, w którym mieszkam (za krótko jeszcze, by mówić Moje miasto). Kiedyś byłam w normalnym sklepie z akcesoriami dla dzieci i stwierdziłam, że wanienkę i przewijak można kupić na miejscu i nie przepłacę. Wczoraj chcieliśmy tego dokonać i wyruszyliśmy w miasto, a tam korek na korku, roboty drogowe na najbardziej zapchanych rondach, no masakra. I mąż mówi, że ze 4 litry albo więcej spalimy. Wróciliśmy i załatwiłam sprawę w wiadomym miejscu (kurier 16 zł.). Za niedługo normalne sklepy przestaną dla mnie istnieć a niechęć do dużych miast mi narasta. Może któraś z kochanych Lipcówek się zamieni na domek na wsi? ;) Miłego dnia, idę robić misia na szydełku :)
-
Saradaria, oczywiście :) Doroteks za te majtochy to ponoć w niektórych szpitalach opieprzają i babki uprawiają partyzantkę - czyli zakładają je, ale ściągają przed obchodem. Też mi się wydaje niemożliwe funkcjonowanie bez nich, leżenie czy chodzenie z samym tym podkładem poporodowym, każdy ruch jest tu skrępowany w trosce, żeby nie wyleciał. I widziałam jak w szpitalu dziewczyna szła do toalety z podkładem; kroczkiem Japonki dreptała i miała poplamioną koszulę. No trzeba znaleźć jakiś złoty środek. Ja kupiłam te jednorazowe z flizeliny i te wielo- z siateczki i te drugie wydają się bardziej przewiewne.
-
Dzień dobry :) Widzicie, a ja zaczęłam gromadzenie rzeczy do torby dużo za wcześnie. Kapcie są mi już za małe i muszą mi wystarczyć klapki japonki, a koszula, przez brzuch, zrobiła mi się kusa i średnio się w niej czułam w szpitalu. Będzie najwyżej na po porodzie. Calinka ja też mam to to z tymi nadgarstkami w nocy i mrowienie w palcach. Coraz częściej chodzi mi po głowie eksmisja męża z naszego łóżka (a raczej sofy), bo wydaje mi się, że przez niego gorzej mi się sypia, zwłaszcza jak się przytula, to takie dodatkowe obciążenie. Ale serce mi się kraje na samą myśl, więc chyba zostanie, jak jest. Iwona miałam ze dwa skurcze łydek, to strasznie nieprzyjemne, ale nauczyłam się im zapobiegać, nawet przez sen - ponieważ skurcz łapie mnie podczas wyprostowywania nogi, np. przy przeciąganiu się, natychmiast wykręcam stopę w drugą stronę, znaczy do kolana. Nie zdąży złapać, może też zastosujesz :) Spreparowałam opowiastkę o swoich początkach z mężem. Na Allegro jest chyba jeszcze takie miejsce, gdzie opisuje się swoją historię - no to nasza nadaje się tam jak ulał. Trzy lata temu wystawiałam na aukcję swój prawie już zabytkowy gramofon Daniel, żeby mieć na egzaminy poprawkowe na prawo jazdy. To była moja pierwsza aukcja, więc towarzyszyły jej emocje, chciałam twardo doczekać do końca i zbywałam wszelkie zapytania o wcześniejsze zakończenie. Ktoś jednak napisał, że chciałby zobaczyć gramofon przed zakupem; dzieliło nas tylko 80 km, więc się zgodziłam. No i ten ktoś miał przyjechać ze specjalistą od tego typu sprzętu. Umówiliśmy się i tuż przed ich przyjazdem chciałam doprowadzić gramofon do stanu świetności i usunąć drażniącą mnie plamkę z pokrywy. Moim genialnym pomysłem było użycie ziołowego zmywacza do paznokci, co sprawiło, że szykowała się wg mnie totalna katastrofa i miałam zamiar go oddać za darmo. Przyjechali a ja zdążyłam tylko coś napomknąć o wypadku z klapą i że mogą go sobie zabrać, a przez resztę czasu zajęło mi kontemplowanie każdego kawałka i ruchu "specjalisty". Ostatecznie dali mi jakieś ochłapy, które wzięłam bez zastrzeżeń i w moim odczuciu była to transakcja mojego życia, tylko jeszcze nie wiedziałam dlaczego. Specjalista natomiast uważał, że mnie wyrolowali (gramofon był wiele więcej wart, a uszkodzenie z pokrywy łatwo usunęli pastą polerską) i miał straszne wyrzuty sumienia. Ja zaś po ich wyjściu nie mogłam się doczekać następnego dnia, bo spodziewałam się jakiegoś kroku od specjalisty, coś mi po prostu mówiło, że to początek jakiejś historii. No i na drugi dzień dostałam maila, potem po krótkiej wymianie listów spotkaliśmy się; gdy byłam u niego pokazał mi złom ogórka VW z 70 roku, którego miał zamiar wyremontować; pokazał wiele innych przedmiotów jego pasji (sporo okazało się nam wspólnych) no i zrobił to wszystko, co mógł, by odtąd był moją pierwszą myślą po przebudzeniu i ostatnią przed snem. Potem były różne perypetie (już nie tak gładko, ale emocjonująco a wręcz dramatycznie), które doprowadziły nas pod ołtarz (do ślubu jechaliśmy już wyremontowanym ogórkiem) a w naszym mieszkanku stoi gramofon Daniel, ale inny egzemplarz, bo tamtego kolega nie chciał odsprzedać, bo ma do niego sentyment :I I tak oto sprzedałam się przez Allegro
-
Blumchen no w tym szpitalu powiedzieli mi, żeby z tym ciśnieniem nie przesadzać, że takie zwyżki są normalne, a niepokojące to takie 150/100 (ja miałam 145/95) i dłużej się utrzymujące. Ogólnie to jestem zadowolona z pobytu, bo zrobili mi dużo badań i codziennie słuchałam serducha mojej małej (co 2 godziny doppler!) Co do golenia, to ja też głównie przed wizytami, od dłuższego już czasu mamy z mężem rytuał pod nazwą "golenie kocura", robi to biedak ze strachem, że mu się ręka omsknie, ale z dzieła jestem zawsze zadowolona ;)
-
A ja dołączam do mam, które zaliczyły epizod szpitalny, w piątek na wizycie miałam wysokie ciśnienie + gigantyczne obrzęki i lekarz zesłał mnie do szpitala. Ciśnienie szybko spadło (cóż, pewnie upał mi po prostu nie służy), a obrzęki po dwóch dniach leżenia z nogami wyżej odpuściły i mogłam sobie przez chwilę popatrzeć na swoje normalne stopy. Wypisali mnie oczywiście do domu :) Teraz normalne stópki są znów wspomnieniem, bo ciągle leżeć mi się nie chce. Sama opuchlizna powoduje dyskomfort, ale nie jest dla nas, mnie i małej, niebezpieczna. Gosiu, gratuluję kruszynki i życzę szybkiego powrotu do domu. To był zaszczyt móc być "świadkiem" Twojej walki, zwycięstwa i tej słodkiej nagrody :)
-
Filipko badanie z krwi i z moczu - kreatynina, kwas moczowy i mocznik, nie wiem, czy wszystkie dotyczą nerek, ale na takie mnie skierował, wykluczając zatrucie.
-
Cześć dziewczyny :) Adria, czekałam dziś aż się odezwiesz, widzę, że bardzo się martwisz tymi stopami. Ja mam to samo, nie mam białka w moczu, ciśnienie w normie, praca nerek też sprawdzona - mimo to stopy jak balony od samego rana (numer miałam 36, a teraz w 38 mogę włożyć tylko palce, ratunkiem są sandały na rzepy, zapięte na końcówkach, więc czasem mi się złośliwie odkleją podczas chodzenia :( Większość dnia chodzę po prostu boso. Nie ma żadnej dobrej pozycji, puchną gdy chodzę, gdy leżę, gdy stoję i siedzę; przydałaby się umiejętność lewitowania ;) Więc niektóre z nas muszą to po prostu wytrzymać, widocznie mamy tendencje do obrzęków, zwłaszcza w upały. Trzymaj się, ja z Tobą :)
-
Witajcie, ja też od dzisiaj na zwolnieniu, podjęłam decyzję pod wpływem bólu kręgosłupa, ogromnego brzucha i paru skurczów łydek w nocy. Szczerze mówiąc trochę na siłę, ale przekonałam się w końcu, że nagrody za to, że dłużej pracuję nie dostanę, i tak poszłam dużo później niż to się w "firmie" przyjęło, poza tym przez 5 lat, które pracuję, nigdy jeszcze nie byłam na zwolnieniu. Ja się akurat cieszę, że będę mieć więcej czasu, zaczynam intensywniej tworzyć dziecięcy świat dla mojej Małej (ciągle niestety bezimiennej). Materac kupiłam lateksowy, ja musiałam zamawiać, bo mam niewymiarowe łóżeczko. Opinie o takim są dobre, wykonanie też. Na wózek poluję, głównie na allegro, bo chcę kupić używany; taki wydatek jednorazowy, jak za wózek nowy, mnie przerasta. Chciałabym Jedo Bartatinę na pasach. Pozdrawiam :)
-
Zapomniałam Wam napisać wczoraj i w ogóle, że dziś wybieramy się z mężem do Filharmonii na koncert "Od brzuszka do uszka maluszka", dla kobiet w ciąży i niemowląt. Zapowiada się ciekawie, zdam relację, czy warto chodzić, bo koncerty są cykliczne. Ja idę pierwszy raz, bo moja Mała od niedawna słyszy :)
-
Ja myślę, że po 20 tygodniu (tam gdzie jest długi cykl zajęć), wiem, że niektóre rzeczy można ćwiczyć w trzydziestym którymś, np. parcie. No i trzeba zapytać o zgodę lekarza, czasem nawet potrzebne zaświadczenie (mój mi dał tak na wszelki wypadek). Na stronie Brzdąca nie ma nic o kosztach, telefon byłby najlepszy. Pozdrawiam :)
-
Hej Dziewczynki, Dzięki Sadzo za wsparcie, na pewno się pochwalę, bo już powoli widzę, że będzie czym :) Ja też jeszcze niewiele mam z wyprawki, prawdę mówiąc pierdołami się zajmuję, szukam pomysłów na fajne lale i miśki, makatki sratki, które mogłabym sama zrobić. A mój mąż za to robi inną najważniejszą rzecz na świecie, czyli naprawia nam samochód, nasz ostatni garbaty nabytek, coby mnie do szpitala mógł zawieźć i nas odebrać a potem jeździć na wycieczki... A jak pomyślę ile jest do zrobienia w ogóle... Dziś pierwszy raz słyszałam z brzucha coś, co przypominało głos robocika, nie mam na to żadnego wyrazu dźwiękonaśladowczego, żadne prrr i gul gul nie pasuje, ale było fajne, głośne i trwało z pół godziny :) Przyjemności Wszystkim
-
No to właśnie dlatego ten wywiad, że ja nic nie wiem, znajomi moi bydgoscy czy rodzina nie są w temacie, a w internecie naczytałam się samych negatywów o dwóch największych porodówkach. W pierwszym odruchu chciałam uciekać z powrotem do domu rodzinnego (Piła), bo tam mam jakieś rozeznanie, przyjaciółki ze świeżym doświadczeniem. No ale w końcu znalazłam opinie o Szubinie, a stamtąd trafiłam na Markwarta. Ale widzę, że będę mogła się też dowiadywać od Was, jest jeszcze mnóstwo tematów (gdzie po wózek chociażby). Aha, przypomniało mi się, że zadałam też pytanie, czy praktykuje się umawianie z konkretną położną i odpowiedziano mi, że nie (ale może źle postawiłam pytanie i musiała mi tak odpowiedzieć, że nie mam się obawiać, że trafię na zły (w sensie wredne babska) personel. Także strasznie jestem ciekawa opinii Twojej znajomej, mam np. takie obawy, że oni teraz pracują na opinię i się starają, a w lipcu to już sobie odpuszczą :)
-
Hej, ale ze mnie gapa, to Natali ma ten zbliżony termin. Ja już odwiedziłam dwa miejsca, zaczynając wg siebie od najlepszych - byłam w Szubinie i na Markwarta. W obu miejscach miło nas przyjęli, warunki są zbliżone (tylko Szubin taki bardziej kameralny, a może nawet trochę ciasno tam). Ale pani położna a w Szubinie tak jakby zniechęcała do porodu tam, skoro mamy ten świeży oddział na Markwarta (móiła, ze tam pracują też "ich" dziewczyny). Ja na początku nie brałam go pod uwagę, bo były obawy, że tam jeszcze wszystko w fazie organizacji i np. nie ma kadry. Ale wizyta poprawiła moje nastawienie. Tylko że w tych placówka przyjmują tylko porody fizjologiczne , czyli jak wszystko jest OK. I nie ma na Markwarta szkoły, pytałam. W Szubinie jest, ale to za daleko na regularne wypady. Zanim jednak zdecyduję, odwiedzimy jeszcze Biziela i Dwójkę. Tyle wiem narazie ja :)
-
Witam, ja mieszkam w Bydgoszczy od półtora roku, wciąż jeszcze mało o niej wiem i niezbyt pewnie się tu poruszam. Justa83 , mamy pewnie zbliżony termin (ja mniej więcej 14.07). Wybierasz się może do szkoły rodzenia? Jeśli tak, to do której? Pozdrawiam serdecznie
-
Witajcie Lipcóweczki, przepraszam za zerową aktywność od początku istnienia naszego wątku, postaram się poprawić ;) Zauważyłam, że tendencja się u nas odmienia i ja się do tego przyłożę, ponieważ stworzonko Anio- i Jędrzejopodobne jest DZIEWCZYNKĄ (poproszę o aktualizację listy :). Jestem prze-, prze-, prze-, przeszczęśliwa! Załączyłam plik z ostatniego USG. Chyba jest dosyć duża, bo w 22 tygodniu ważyła 480 g. I może dlatego mój brzucho osiągnął już całkiem imponujące gabaryty. Nie mamy jeszcze imienia i mam z tym duży problem. Otóż moi teściowie, którzy wyrażają swoje zdanie zawsze i wszędzie i w sposób dosyć autorytarny, próbują przeforsować pomysł z ochrzczeniem mojej Małej po mamusi, czyli po mnie (ale Anna to też teściowa oraz moja zmarła babcia, a moja mama ma na drugie - no aż do przesady), z dopiskiem jr. U mnie ten pomysł wywołuje pewien niesmak i go odrzucam, nie umiem tego jednak wytłumaczyć. No i nie mam jeszcze żadnej innej propozycji. A Wy co o tym myślicie? Zabrałam się za projektowanie i gromadzenie materiałów do patchworku na ścianę, tam, gdzie będzie stało łóżeczko ( na początku będziemy wszyscy w jednym pokoju i chcę jakoś wyodrębnić ten kącik). Trzymajcie kciuki za moją wytrwałość :) Goskasos masz jeszcze te spodnie? :) Pozdrawiam wszystkie brzuszki i ich właścicielki!!!
-
Natalio strasznie Ci współczuję, wiem, co przechodziłaś, bo zapalenie pęcherza znam bardzo dobrze i jestem wyczulona na najwcześniejsze sygnały - dlatego mam w domu Furaginum, którym przed ciążą od razu ratowałam się z opresji. Teraz już nie mam tego poczucia bezpieczeństwa, bo nic nie wezmę, póki lekarz nie pozwoli i też się tego boję. Widzę, że najlepsze domowe sposoby już stosujesz, mam nadzieję, że Ci ulżą a lekarz jak najszybciej pomoże. Zdrowiej nam szybko :)
-
Goskasos, no jednak nie pasuje do mojej diagnozy - moje zeszłoroczne choróbsko objawiało się właśnie wysypką, ale stopniowo opanowującą klatkę, brzuch, potem nogi, swędzenie nasilało się wieczorem, zwłaszcza po kąpieli. Nazywało się egzotycznie - łupież różowy Giberta - nie ma na to leku, trwa około 6 tygodni, potem schodzi (razem ze skórą :) i jest się na to odpornym do końca życia. Atakuje jesienią, zimą, w okresie osłabionej odporności. U Ciebie może rzeczywiście to objawy uczulenia. Filipko, dzięki :)
-
Hej :) Dane do listy: Anoushka, pierwsza ciąża, termin porodu wg USG 11 lipca, płeć nieznana Dla spokoju sumienia smaruje brzucho kremem na rozstępy Ziajka (Mustella to kolejny produkt, którego cena podniosła mi poziom adrenaliny w aptece...), ale nie wierzę w rezultaty, bo piszą, że jak ma się skłonności, to blizny będą, a ja niestety mam pamiątkę z okresu dojrzewania. Dziś na tapetę wzięłam sobie temat muzyki dla kobiet w ciąży i szukałam jakichś płyt w internecie, jest tego trochę, głównie muzyka poważna oczywiście. Mój mąż co prawda twierdzi, że ma mnóstwo fajnych płyt, które będzie puszczał maleństwu (tu wymienia jakiś jazzik, Boba Dylana, Keitha Jarretta), ale jemu raczej chodzi o wpływ na gust muzyczny potomka - fana hip-hopu by chyba nie zdzierżył :) Powiedział też niedawno, że on nie będzie dziecka do niczego zmuszał, samo wybierze sobie gitarę, na której będzie grać ;) Goskasos, a kiedy Ci się zaczęła ta wysypka i czy od razu Cię wysypało, czy jakoś etapami? I czy są to kropki, które zlewają się w większe plamki? Objawy, o których piszesz kojarzą mi się z czymś (to nic strasznego) - napisz, czy coś się zgadza :) Pozdrawiam cieplutko
-
Ati ,takich dobrych sosów w sprzedaży detalicznej chyba nie ma, przerabiałam to po powrocie znad morza, gdzie zajadałam się goframi z pysznym sosem czekoladowym. Specjalnie zakupiłam gofrownicę, ale takiego sosu od lata jeszcze nie zdobyłam... Pozdrowienia od zbłąkanej lipcówki ;)
-
Natalio, to zależy, gdzie się mierzy, bo jak masz 37 pod pachą, to raczej ta infekcja. A podwyższona temperatura w pochwie mi np. się utrzymuje, podczas gdy pod pachą mam 36,0 (chyba mnie zmroziło:) Goskasos , dziękuję za skład. Jeszcze nie porównałam dokładnie, ale wygląda korzystniej, niż Feminatalu, jednak ten ma dodatkowe kapsułki z DHA i to jest chyba jego zaleta. Nie ma za to żelaza, wapnia i cynku i czegoś jeszcze... Dla mnie też jeszcze za wcześnie na wózek, za to mam łóżeczko (sprzed 49 roku - po mojej mamie i jej rodzeństwie). Ja mam świra na punkcie staroci, wózek kupiłabym najchętniej w antykach, a wiem, że poobijałabym w tym maleństwu wszystkie kosteczki. Na pewno będę się kierowała doświadczeniem Waszym i innych mamuś.
-
Mamaola, dzięki, dobrze wiedzieć, nie będę się dalej wygłupiać Mamy zatem doświadczenie, że aparatu dopplera nie da się samodzielnie skonstruować w domu :) Ale fajnie, mamy już ruchy, znamy płeć jednego brzdąca - gratulacje dziewczyny!
-
Hej VeAnn, właśnie się odwołałam do doktora Gugla, co na wszystko zna odpowiedź, wpisałam pierwsze ruchy druga ciąża i w wynikach są już odpowiedzi. W 13 tygodniu, rzadko, ale jednak, parę dziewczyn już czuło ruchy maleństw, na jednym z for jest nawet ankieta, gdzie 13 zaznaczył 1% :) A ja mam do Ciebie pytanie, pisałaś u Sierpniówek, że brałaś Feminatal, ale zmieniłaś, dlaczego? Ja to właśnie biorę, powiem szczerze, że dałam się naciągnąć mojej pierwszej lekarce, która na pierwszej wizycie, mimo że spytała mnie czy biorę kwas foliowy a ja potwierdziłam, wcisnęła mi ulotkę Feminatalu i tak niby niezobowiązująco rzuciła "może będzie lepszy?" Zastanawiałam się, czy to był bilet na jej wycieczkę od producenta, czy może rzeczywiście lepszy i w końcu się na to zdecydowałam. A raz, że drogie (od 13 tygodnia ok. 50 zł. za opakowanie na miesiąc), dwa - wydaje mi się, że nie ma w nim wszystkich potrzebnych witamin i minerałów. A co Twój lekarz powiedział na zmianę preparatu? Czy zauważyłyście powrót energii życiowej po I trymestrze? No właśnie, chyba już wszystkie mamy go za sobą, prawda (Hurrra!!!!)??? Ja krócej śpię (ale i tak z łóżka wcześniej nie wyłażę :) i więcej mi się chce, czego przykładem choćby więcej postów na forum :) ; w pracy znów jak mróweczka...