Skocz do zawartości
Forum

filipka

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez filipka

  1. filipka

    Lipiec 2010

    guga super, że wszystko w porządku - ja mam USG w czwartek. Zawsze lubiłam spać na lewym boku, a teraz jak na złość jest mi nie wygodnie, więc się kręcę z boku na bok i na plecy. Też potrafię miec dziwne sny wtedy gdy śpię na plecach. A my dziś dorobiliśmy się pożądnego materaca - stelarza do łóżka jeszcze nie mamy, ale najważniejszy jest materac. I liczymy na wygodna noc, bo na łóżkui na kótrym spaliśmy kręgosłupy nam wysiadały
  2. filipka

    Lipiec 2010

    goskasos programu nie znam, ale dobrze że olałaś tego lekarza. Wiem, że trudno wytrzymać m-c od wizyty do wizyty ale jaklekarz jest w porządku to dasz radę. annaz z tego co pamiętam, to Ty pisałaś o przodującym łożysku- jeśli coś mylę to proszę wyprowadz mnie z błędu, a jeżeli jest to prawda to możesz jeszcze poczekać nawet 2-3 tyg na ruchy i dziecka - ja w I ciąży ruchy poczułam w 21 tyg, a nie miałam łożyska przodującego ani nie byłam pulchna. Więc tylko cierpliwości - wiem, że trudno wytrzymać i się nie martwić, ale to jest zupełnie normalne
  3. filipka

    Lipiec 2010

    mamaola gratuluję! Spokojnie możesz tyć - zostało 5 m-cy: no może nie 2kg w tydz, ale nawet 2kg na 3-4 tyg będzie OK. Kciukasy zaciśnięte - my też mamy zalecona wstrzemiężliwość. Raz dostaliśmy dyspensę i wtedy dostałam skurcze :( Więc pozostaje mi szklanaka wody zamiast. Aj, zjadłabym lody - mniam
  4. filipka

    Lipiec 2010

    guga link sobie zachowałam. natalia oj ja apetyt to mam i ochotę ale się boję, bo niestety żołądek czuję chwilami, więc dziś jeszcze podjadanie na pół gwizdka. Idę zmierzyć ciśnienie bo jakoś słabo mi sie zrobiło po śniadaniu i posprzataniu kuchni. Miłego dnia
  5. filipka

    Lipiec 2010

    natalia ja w tą feralną sobotę zjadłam coś smacznego - ale szybko tego pożałowałam ;) Myślałam, że mnie takie wirusy nie tykają (tak zwykle było) i się śmiałam, że oni na diecie a ja czekoladę z orzechami i karmelem wcinam. Teraz oni mi grają na nosie, a ja się pocieszam kanapką z chudą szynką - pycha
  6. filipka

    Lipiec 2010

    goska to se kup jej na zapas! ;) Jesteś w 17 tyg ciąży - masz jeszcze kuuupę czasu i się nie nakręcaj!!! A właśnie, zmieniłaś lekarza czy starego utemperowałaś a lepiej go olałaś? Dzięki za wsparcie ale slim_lady wykrakała - tylko napisałam ostatniego posta i mnie wzięło - HORROR - nie uwieżycie ale ja nie wymiotowałam chyba od 20 lat (nawet w 2 ciążach) - potem okropne bóle żołądka i drgawki (chyba miałam temp), ciśnienie mi drastycznie spało, a tentno szalało. Wczoraj ledwo żyłam i kumałam co się dzieje, dziś jest już dobrze. Twarda baba jestem więc sie pozbierałam - fajnie bo mąż ma dziś jeszcze zwolnienie więc trochę czasu spędzimy razem :) Idę coś wreszcie zjeść
  7. filipka

    Lipiec 2010

    skim_lady dzięki - ale ja taka twarda nie jestem. Wyć mi się chciało jak diabli - w nocy płakałam ze zmęczenia. Nie ma szansy odizolowania się, bo najpierw chora była Zosia, a potem mąż - i jednym i drugim ja się zajmowałam. Mam nadzieję, że mnie nie weźmie. Dziś mam zamiar się wyspać - chyba że moja mama będzie alarmować ;)
  8. filipka

    Lipiec 2010

    Witam, ufff - miałam piekielne 1,5 dnia. Pożalę się Wam, ale to za chwilę. annaz spooookojnie :) Doczekasz się - maleństwo ma jeszcze dużo czasu na odczuwalne dla siebie ruchy. U mnie w domu cisza po mega burzy - dosłownie dlatego, że moja mama wzięła Zosię do siebie na noc i zapadła martwa cisza - normalnie dzwoni mi w uszach ;) W przenośni to ustało poteżne tornado które nas wczoraj nawiedziło - trochę Wam przynudzę - chciałam wczoraj ale zabrakło mi sił, a potem dopadł mnie kryzys. Rano (przed 6) obudził mnie hałas - poszłam ochrzanić męża że nas budzi, a on ledow żywy w łazience - okazało się że stracił przytomność i wymiotował. Powtórka o 8, z tym że musiałam go podnosić z ziemi (okazał się tak ciężki że chciałam wołać Zosię na pomoc). Prawdopodobnie złapał wirusa od Zosi i do tego dotruł się nieświeżymi śledziami. Okazało się, że napadało u nas chyba z 30 cm śniegu i nie mogam wyjechać spod domu (droga była odśnieżona, ale podjazd nie) - musiałam ruszyć samochód, aby jechać po leki dla męża i zawieźć Zosię na wyczekany bal przebierańców. Tylko, że machanie łopatą nie zadobrze się u mnie ostatni skończyło - więc na chybił trafił poszłam przez zaspy do sąsiadów (obcych) i poprosiłam o pomoc. Przyszedł facet i mi pomógł :) Nie zdążyłam się wymyć, władowałam Zulę do samochodu i wio do przedszkola - zdążyłam jeszcze poparzyć sobie dłoń (która wygląda jak pomidor). Pod przedszkolem, chyba 20 min szukałam miejsca do zaparkowania (tak zasypana była Gdynia). Po 2h wracałyśmy do domu - ja z kontuzją oka (balon mi strzelił), myślałam że nie dojadę. W domu haos: Zośka i ja głodna, mój mąż z temp 38 pod opieką teścią. Teściowie panikujący, że mam coś robić z P - myślałam, że osiwieję. Generalnie towarzystwo porozkładałam do łóżek przed 21 - ja byłam ledow żywa. Godzinę konsultowałam stan zdrowia z lekarzem, już miałam wzywać karetkę, ale temp spadła, on już nie wymiotował. Na koniec dnia zadzwonił do mnie teść z informacją, że miał wypadek - na szczęście nikomu nic się nie stało. W nocy co 2h wstwałam i mieżyłam mężowi temp - dziś jest lepiej. Dostał kroplówkę z elektrolitów i glukozy i nawet ma apetyt, tylko że ma dietę. Padam na nos - sorki, że przynudzam, ale to był ciężki dzień. Teraz mam za dużo czasu, bo mąż czuje się dobrze a Zosi nie ma :)
  9. filipka

    Lipiec 2010

    Eeeee, to ja się nie przyznaję: zjadłam duuużo pączków (i jeszcze mam chrapkę na jednego) i stos faworków. mamaola, blumchen, natalia, guga dzięki - czas leci natalia przypomina mi się ciąża z Zosią - dokładnie ten sam scenariusz, tylko pietro wyżej, potem jeszcze wychodzili i zostawiali psa. Po pierwsze nie denerwuj się - dzidzia się nie rusza bo jesteś zdenerwowana. Jeżeli zamortyzowałaś updaek, nie krwawisz, nie boli Cię to jest na pewno OK - zawsze możesz podjechać do szpitala jak się martwisz. Ja dla własnego komfortu psychicznego wezwałabym policję - im szybciej się reaguje tym lepsze wyniki to przynosi - uważam, że chamstwo trzeba dusić w zarodku!
  10. filipka

    Lipiec 2010

    kasia dziwna postawa tego lekarza - co to za zachowanie. Wstyd, nie przystoi lekarzowi.
  11. filipka

    Lipiec 2010

    goskasos hmmm, może być to :) Tylko te odgłosy to raczej od kiszek ;) A ja dziś mam połóweczkę
  12. filipka

    Lipiec 2010

    coś mi net siada i wysyła wiadomości 2x
  13. filipka

    Lipiec 2010

    sadza ale rewelacja - mi mały fika wieczorem i nigdy nie widzę czy coś się zmienia wizualnie. natalia ja jestem uziemniona z Zosią w domu, ale moja mama zlitowała się nade mną i ma mi przywieźć pączki Wię musicie się postarać aby mnie przegonić - jak się dosiądę to kilka pójdzie w ruch - do tego faworki - mniaaaam Dziękuję Wam za życzonka dla Zosi - wymioty od wczorajszego ranka się nie powtórzyły ale za to w nocy miała temperaturę a dziś rano bolał ją brzuszek Zobaczymy co będzie dalej - jutro bal przebierańców w przedszkolu i muszę ją postawić na nogi bo ona juz gotowa czeka
  14. filipka

    Lipiec 2010

    annaz życzę zdrówka. Nie zazdroszczę. Wywar z suszonych jagód sobie zrób - pomaga na sprawy żołądkowe. Z ruchami masz jeszcze trochę czasu - spokojnie.
  15. filipka

    Lipiec 2010

    Witam wykończenie, Ja jestem od 4 na nogach - Zosia albo się czymś zatruła albo złapała jakiegoś wirusa - w nocy zaczęła wymiotować (wodą i kwasami ;( ). Teraz juz fika, ale noc była okropna. mamaola to tak jak ja od listopada w domu, a zaczęło się od plamienia - ja na razie nie nażekam na brak zajęć ;) slim_lady gtauluję ruchów :) goskasos to się zgadałyśmy z tym allegro - ja od paru dni szukam ciuchów dla córki - czekam właśnie na przesyłkę sukienki i 2 spódniczek ;) I kilak aukcji mam na podglądzie. Mąż szału dostaje ;)
  16. filipka

    Lipiec 2010

    Witam i witawm nowe mamusie!!! Odpiszę ekspresowo bo lecę obiad robić: sadza dla mnie pomoc męża była i będzie niezbędna, ALE to zależy od sytuacji finansowej! Znam wiele mam które sobie radzą same i jest OK -jest ciężko wiadomo, ale bez pieniędzy też nie za dobrze. Mam koleżanki, które zostawały same od razu po porodzie bo mężowie wypływali, a rodzina z drugiego krańsa Polski - mam jedną która leżała po cesarce i dała radę :) Dla pocieszenia - w okolicach września mój mąż wyjedzie na 1-2 miesiące i na samą myśl o tym robi mi się słabo. Lecę do kuchni
  17. filipka

    Lipiec 2010

    natalia sluszna uwaga co do urlopu za 2011 rok :( Kto ma pewność, że bedzie pracowal do końca roku u danego pracodawcy - ech a juz się tak cieszyłam
  18. filipka

    Lipiec 2010

    My mamy coś takiego + nakładana na spacerówkę gondola: http://www.90n.pl/upload/product-930-l-1.jpg
  19. filipka

    Lipiec 2010

    blumchen fajny ten wózek - firmy Hauck mamy łóżeczko turystyczne, całkiem nieźle się spisywało na wyjazdach. Ale takie wózki to nie dla mnie - fakt lekki, ale nie wyobrażam sobie prowadzenia takiego cuda nawet przy lekkim śniegu (nie mówiąc o takiej zimie jak jest teraz). Już sama ziemia jesienią i wiosną po deszczu stanowiłaby dla mnie problem. Ja nie umiem prowadzić wózka ze skrętnymi kołami
  20. filipka

    Lipiec 2010

    mamaola to świetnie - u mnie jakby cisza ostatnio. Chociaż w środę wieczorem - po wizycie u lekraki (która mnie trochę uspokoiła) było fikanko - aż tak jakbym czuła łaskotki. Nieraz mam też takie stukanie jak u Ciebie. Ogólnie lekarka uspakajala mnie, że przy tej wielkości dziecka to moźna mieć długie przerwy w odczuwaniu ruchów. Co do sprawy mieszkań i domów: mąż mieszkał z rodzicami w połówce domu i straszymi sąsiadami, ja wychowana w kamienicy. Po doświadczeniach w bloku nie mieliśmy wątpliwości, że chcemy dom (szczególnie że mąż miał działkę) - mąż lubi i umie robić wiele rzeczy, więc jest OK. Ja się staram ogarniać to co on i Zosia nabałaganią i przy ograniczonej ilości mebli zachować jakiś ład i skład w naszym codziennym życiu Normalne hałasy w bloku mi nie przeszkaszały, ale całodzienne łupani muzyki i całonocne ujadanie dużego psa mnie dołowały. Np. rok temu wróciliśmy w nocy z nart - mąż wykończony, Zosia spała - włazimy do klatki a tam chaos i impreza u góry - ryczeć nam się chciało bo nie szło zasnąć :(
  21. filipka

    Lipiec 2010

    Hej, a co tu tak cicho? slim_lady współczuję pracy na nogach - ja chyba bym nie dała rady. Trzymaj się dzielnie guga kasia Ci juz odpowiedziała :) Całą klatkę musicie myć? Jak często to wypada? Nie opłaca się wynająć sprzataczkę? karola napisz coś o ślubie :) A babami się nie przejmuj - znieczulica to polska cecha :( natalia oj jak jak Cie niestety rozumiem - na szczęście nasza gehenna się skończyła. Nasi sąsiedzi byli głównym motorem napędowym do budowy domu! Mieszkaliśmy w bloku 4 pietrowym - dwa mieszkania na pietrze i najgorsi, najgłośniejsi sąsiedzi trafili sie nad nami: pływający ojciec (jedyny który umiał wprowadzić pożądek), pewna siebie głośna baba, 3 dzieci: 2 nastolatków i jeden obecnie 6 latek + doberman i kot. Problem polegał na tym, że jak nie puszczali łupanki całymi dniami, to zostawiali psa samego na noc, a on dostawał świra i ujadał. Jak Zosia była mała nie wytrzymałam i poszłam do dzielnicowego - nie maiałam zamiaru rozmawiać z sąsiadką bo jest agresywna i krzyczy. Przyszła do mnie wściekła i chciała zrzucić mnie ze schodów - powstrzymał ją syn. Potem starsze dzieci zaczęły dorastać i zaczęły się imprezy i przesiadywanie z kolegami na klatce i palenie papierosów. Podczas imprez wzywałam policję, bo nie byłam w stanie nie spać np. 4 dni, chodzić do pracy i zajmowac się dzieckiem. Do tego zalewali nas notorycznie. I se ulżyłam ;) Teraz jestem szczęśliwa bo mam CISZĘ i nikt mi nie pali papierosów pod nosem. Kiedyś z mężem zastanawiałam się nad nowym mieszkaniem - ale doszliśmy do wniosku, że sąsiedzi to sąsiedzi i nigdy nie wiesz na kogo trafisz. kasiawawa a ja zapomniałam o urlopie za 2011 - dzięki. Ja mam zaległego chyba 4 czy 5 dni (czekam na info od kadrowego), 26 dni z 2010 i 26 z 2011, + 20 tyg url macierz + 2 dobrowolne - lepiej to wygląda A, wypięłam się.
  22. filipka

    Lipiec 2010

    mamaola hmmm, myślę że to ruchy :) Ciesz się i wyczekuj dalszych. Dzięki za słowa otuchy - mnie czeka walka i sądze że jeszcze nie raz dostanie mi się po głowie.
  23. filipka

    Lipiec 2010

    blumchen tylko, że ja mam problem w drugą stronę - ciagną abym wróciła jak najszybciej a ja nie chcę :( Nie mogę pozwolić sobie na długi urlop wychowawczy bo mamy zbyt duzo zoobowiązań finansowych, ale wykorzystując cały urlop macierzyńki, dod urlop macierz i urlop wypoczynkowy (biezący i zaległy) wychodzi że mogę siedzieć w domu 6,5 m-ca a ja nie wyobrażam sobie zostawić takiego malucha obcej osobie. Zosią zajmowała się teściowa i jej siostra - teściowej sobie nie wyobrażam, bo siadła psychicznie i strasznie będzie się nakręcać, a ciocia chyba będzie zajmować się swoim wnukiem - babka jest rewelacyjna (pomimo że starsza od swojej siostry) i Zosia jest w niej zakochana po uszy. Zostaje mi opiekunka a 7 miesięcznego malucha nie będę w stanie zostawić nieznanej osobie :(
  24. filipka

    Lipiec 2010

    kasiawawa trochę poszperałam w necie i zobacz co znalazłam: Urlop macierzyński - Urlopy - Kodeks pracy - urlop wypoczynkowy, macierzyński, na żądanie, wymiar urlopu - Wieszjak.pl - Wieszjak.pl Jak dla mnie wynika z tego, że przysługują nam 2 tygodnie dodatkowego urlopu macierzyńskiego
  25. filipka

    Lipiec 2010

    kasiawawa ja staram się nie denerwować (chociaż to trudne), szczególnie że oni lubia taką pożywkę - najbardziej to mnie zatkało i zmartwiło. Wogóle nie biorą pod uwagę konsekwencji swojego zachowania - od razu brzuch mi stwardniał i zaczął boleć :( goskasos ja bym chyba zwariowała już przy 2 ;) natalia topodobna sytuacja - moim nawet nie chce kończyć się rozpoczętych studiów (bo nie mają czasu ;) ). Zobaczymy czy będę miała gdzie wracać - firma jest duża, międzynarodowa - nasz, oddział w Polsce nie jest duży, ale branża bardzo związana z sytuacją gospodarki światowej. Wiem, że u szefowej jestem na +, ale niestety są pewne stare układy które trochę komplikują sprawę. Zobaczymy - nie będę się tym martwić teraz, bo zwariuję. Jedno wiem, jezeli oni tak mnie traktują to nie zasługują na moją litość ;) A wahałam się czy nie przyjść im z pomocą i przyuczyć osobę która ma być zatrudniona na zastępstwo na rok.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...