-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Megan
-
Szymonku, rośnij nie tylko duży, ale i wielki duchem!!! Itaaaaaaaaa..... Ale cudownie!!!!
-
Hej I u mnie dzień domowy, za to dzieci były z nianią na spacerze bite 6 godzin. Tylko na chwilę wstapili do niej i przy okazji objedli ją z kanapek Ja za to pucowałam łazienki dziś, ponad 2 godziny... Dawno nie robiłam tego tak na błysk, trzeba było. I tym razem przeklinałam w duchu moją gigantyczna wannę potem zrobiłam po raz pierwszy w zyciu pierogi z mięsem - Piotrek zjadł 7, znaczy... chyba smakowało ;) A potem narobiłam ja dla pułku wojska knedli ze śliwkami z nowego przepisu (ciasto ziemniaczano-twarogowe). I teraz mamy obiady chyba na tydzień Reniu, etat na początek (czyt. po takiej przerwie) to bardzo dużo, ale napewno DR. Ja zaczynałam od mniejszej ilości godzin po macierzyńskim, ale tez mniejsze dzieci miałam w domu, więc inaczej. Ja mam rade w poniedziałek więc upajam sięostatnimi dniami wolności Monika, trzymam kciuki za Gosię!!! Tasik, oby takie nastawienie Pa zostało do końca roku! Ann, zdrówka dla Szymona nieustająco.
-
Hej :) Moi na spacerze z opiekunką a ja nie mogę się zmobilizować do pracy. Ale juz zakasuję rękawy i ruszam do roboty Miłego dnia!
-
Hej Dziękuję za kciuki, pomogły! Na razie wszystko jest na dobrej drodze, ale... proszę, nie puszczajcie jeszcze... Ann, dzielny Szymi, oby antybiotyk szybko pomógł! Ania, oby wyjazd sie udał Reniu i jak dziś dziewczynki w przedszkolu?
-
Monika, gratuluję Syneczka! Oby dwa miesiace w pracy upłynęły szybko i spokojnie!
-
Hej Ania, super fotki! Wyglądałaś ślicznie i Siostra bardzo podobna do Ciebie Reniu, oby popołudniowa rozmowa przyniosła efekt i Marysia poszła jutro do przedszkola chetniej. Dzis po dłuugiej przerwie przyszła nasza "niania". Dzieci powitały ją z radoscia i nie chciały wypuścic do domu Ja troszkeuporzadkowałam rzeczy w domu, ale jeszcze duzo tego a chciałabym skończyc przed rozpoczęciem roku. Wczoraj byłam z Tosia na bilansie - waga 12.300, 85 cm. Zaszczepiłysmy sie tez na meningokoki. Tosia popłakała troche, ale potem się uspokoiła. Za około 2 miesiące szczepimy pneumo, mam nadzieję, że Tosia nie będzie chorowała, bo pani dr dopiero post factum dowiedziała sie ode mnie, ze pneumo nie było (zmieniałyśmy przychodnie a poprzednia lekarka stwierdziła, że lepiej meningo najpierw). Nie była zachwycona, bo stwierdziła, że ona woli najpierw pneumo... Co lekarz to opinia... Oby tylko Tosia za bardzo nie chorowała. Szczepionka na meningo leżała u mnie ponad rok w lodówce, bo Tosia tak chorowała, że nie mogłam jej zaszczepić. A kleszcze zostają nam na przyszły rok, bo też w tym nie dałysmy rady... Dziewczyny, bardzo proszę jeszcze jutro o kciuki jak najmocniejsze jutro koło 18...
-
Hej, u nas tez przemiły weekend, dziś dłuuuugi obiad u znajomych, którzy są rodzicami pieciorga dzieci. Było miło, serdecznie i pysznie Aniu, bardzo sie cieszę, że chrzest, mimo obaw, udany Justyś, a pokażesz kiedys jakieś fotki z zajęć karate? Ann, Renia Ściskam i padam.
-
Witajcie kochane! Ależ się za Wami steskniłam... Wróciliśmy juz ponad tydzień temu z Piwnicznej ale padł mi net w kompie i łączyłam sie z nim tylko prze iPhona. Nie dałam rady pisać. Teraz Ł naprawił i działa :) Wbrew pogodzie zaraz po powrocie porządnie się przeziębiłam i dopiero z tego wychodzę. Sąsiadka jak mnie usłyszała parę dni temu, to spytała wprost "A Ty chora czy przepita?" Nie dam rady nadrobic chyba wszystkiego z półtora miesiąca, wybaczcie, ale teraz postaram sie bywać regularnie, chociaż za tydzień juz szkoła i nie wiem jak z czasem bedzie. A na razie życzę dobrej nocy i padam bo bardzo intensywnym ale przemiłym dniu w nie mniej miły towarzystwie dówch MM i ich Rodzin :)
-
Witajcie! U nasm weekend rodzinny, obfity w spotkania rodzinno-towarzyskie, w sobotę bylisy u wujka Ł, w niedzielę oni u nas i robilismy zaległe urodzinki Tosi. A dzis przedpołudniem moja ciocia, która na kilka dni przyjechała z Włoch. Bardzo było miło, choc intensywnie. Piotrus popołudniu pojechał z Dziadkiem odwieźć ciocię męża cioci na lotnisko, potem na dworzec pkp odwieźć ciocie, która jechała do Krk, potem do fryzjera... Wrazeń mnóstwo A my z Tosia popołudniu padłysmy obie jak muchy i spałyśmy prawie 3 godziny Teraz czekam na Ł, który własnie wraca do domu. Aniu, trzymam kciuki, by było lepiej! Sliffka, dzielny Przemek! Dobrze, że Wojuts nauczył sie schodzić z tapczanu, u mnie Tosia wspina sie na wszystko, na co tylko może, z oczu jej prawie spuścic nie można, dzis wysmarowała sobie cała buzię moim kremem do stóp a chwilę później zabierała się już za wyjadanie kleju w sztyfcie Reniu, dziewczynki zdrowe? Nuchna, hej Co u Was?
-
Witajcie Jesteśmy juz w domku! Wyszliśmy z Piotrusiem dzis rano (około 10.) Piotrek po „ponarkozowej” histerii uspokoił sie i do wieczora juz było ok. Noc przespał spokojnie, bez pobudki mimo tego, ze nie dostał środków przeciwbólowych (tylko te zaraz po operacji). Ja rozłożyłam sobie w końcu karimate i nawet troche w nocy pospałam, więc nie było źle. Rano Piotrek troszkę narzekał na ból w ranie jak próbował kaszleć i siadac, ale potem sie rozkręcił. Teraz w zasadzie nie widać, żeby miał wczoraj zabieg, normalnie chodzi, siada, kuca, mówi, ze nic go nie boli. Do piątku ma mieć opatrunek, potem zdjecie szwów i liczę, ze po mamusi będzie miał te ceche, że zagoi sie na nim „jak na psie” ;) Ogólnie jest w dobrej formie, martwi mnie tylko niski poziom Hgb (10,7 to niski, prawda?) który wyszedł w badaniach krwi. Musze to skonsultowac z lekarką... Ogólnie mam nadzieje, ze szybko zapomnimy o szpitalu. Bardzo, bardzo Wam dziekuję za wsparcie!!! Aniu, kochana, przytulam mocno. Babyblues to norma, popłacz sobie serdecznie, mam nadzieje, ze maż Cie wspiera. A jak z karmieniem? Buziaki!
-
Witajcie kochane! Wpadłam na sekundę do domu i zaraz jadę na nocny dyzur na krzesełku Przede wszystkim bardzo Wam dzieuję za kciuki, zabieg poszedł szybko i gładko, natomiast wybudzanie z narkozy było koszmarem, piotrus już na pooperacyjnej sali popłakiwał, potem przy mnie juz dostał histerii, która trwała chyba dobrze około 30 minut jak nie dłuzej. Płakał, kopał mnie, chciał sobie zrywac opatrunek i wyrywac wenflon, normalnie nie mogłam sobie poradzić. W końcu pielegniarki zabrały go i wywiozły spowrotem na pooperacyjna i po godzinie dopiero mi oddały. Na szczescie w tym czasie sie juz uspokoił i teraz troche marudzi, bo chciałby zejsć z łóżka a nie moze, że go boli etc. No serce mi sie kraje, ale mam nadzieję, że jutro bedzie lepiej... A swój stres to wypłaczę pewnie dopiero jutro jak wrócę do domu. Kochane, całuje i zmykam,pa
-
Aniu, dziekuje Ja tez się przestraszyłam jak mnie wywaliły z tego gbinetu zwłaszcza, że w tym samym szpitalu z Tosią chodziłam wszędzie. Widać co oddział, to obyczaj. Martwiłam się dodatkowo, bo wcześniej obiecałam piotrkowi, ze go bede trzymała na kolanach w czasie pobierania, na szczęscie nie było draki. Byłam pozytywnie zaskoczona. No nic, kochane, uciekam, bo jutro ciezko będzie, napisze do Reni sms-ka co i jak, to Wam przekaze. Jutro zabieg rano, Piotrus jest 2 w kolecje, czyli wezmą go około 9-10. Najgorsze, że nic juz nie może jeśc ani pić, nawet wody, ale może jakos wytrzyma. Buziaki i spokojnej nocy dla wszystkich!
-
Witajcie kochane, za nami dłuuugie 7 godzin w szpitalu, rano badania, podczas których pielęgniarka zamknęła mi przed nosem drzwi do gabinetu zabiegowego mówiąz "A mamusia zostaje na zewnątrz" Na szczęscie zagadywały tam Piotrka i nawet nie pisnął, kiedy pobierały mu krew. To dobrze rokuje na jutro. A potem czekanie, czekanie, czekanie, usiłowałam cały czas Piotrka zajmowac czyms, ale w sali tak ciasno, ze ledwo da sie usiąsć, co oznacza, że jutro spedze noc na krzesle, ale to nie najwazniejsze. W końcu około 15 dostapilisy zaszczytu spotkania z anestezjologiem, podczas którego Piotrek zasnął na siedząco przy stole... Anestezjolog miły, konkretny, szkoda, że to nie on jutro bedzie znieczulał. Troche sie jutra boje ale mniej niz wczoraj, Piotrus jest bardzo dzielny Aniu, ciesze sie, ze wyniki Martynki lepsze Sliffka, super z dentysta. Scidskam Was!
-
Witam wieczorowo Za nami miłe popołudnie. Poniewaz nie miałam czasu ani weny, by Tosieńce sprawic jakis porządny prezent a na dodatek dzis nie świetowalismy, bo bylisy sami (ja+dzieci, Ł doszusował wieczorem), wiec zamiast hucznych obchodów pojechalismy sobie na kulki Dzieci sie wybawiły, tylko Tosia zrobiła przy wyjsciu karczemna awanturę. Mały uparciuszek sie z niej robi i złośnica Jutro na 8 jedziemy do szpitala na badania. Lekarz powiedział, że nie będą robic usg, bo wodniaka tak nie badają. Mam nadzieję, ze wszystko bedzie ok. Popołudniu wracamy do domu a w piątek raniutko na zabieg. Ej, stresa mam... Ann, kochana Sił! Przykro mi strasznie, ze taki ten urlop kompletnie niewypoczynkowy Sliffka, mocno trzymam kciuki za wizytę u dentysty! Tasiku, a u Ciebie za napływ mleczka, pamiętam, ze moje kolezanki czasami walczyły po kilka tygodniu zanim się laktacja rozhuśtała. Będzie ok Reniu,
-
Tasiku, . Jak tam, jak tam?
-
Witajcie! W imieniu Jubilatki dziekuję za zyczenia! Jako dwulatka daje dzis pokaz uporu i przekory w zestawieniu z niespozytą energia. Normalnie Aniu, Kubuś śliczny Trzymam kciuki za wyniki Martynki. Renia, zdjecia piekne, przypomniałam sobie swój pobyt w Paryzu w 97 roku... Ita, serdecznosci dla M już dziś! Ł 21 też 30 kończy Ja też byłam dziś z Piotrusiem na basenie. W Łomiankach promocja wakacyjna i wejscie na 45 minut dla dorosłego z dzieckiem kosztuje 2 zł Ann, Justys, natchnełaś mnie i chyba w przyszłym tygodniu przejdę się po sklepach Proszę, potrzymajcie kciuki jutro i w piątek. Idę z Piotrusiem na zabiego do szpitala. Będą wycinać mu tego wodniaka. Jutro ma mieć badania i popołudniu wrócimy do domu a w piątek zabieg. Wiem, ze to nic groźnego, ale jednak narkoza itd. No i chojrak byłam do dzis, a dzis to mi sie ryczeć chce i boję się
-
Witajcie! Wróciłam z Piwnicznej po tygodniu wakacji, było bardzo, bardzo fajnie, Piotrus i Tosia bawili sie z kuzynami i kolegami ja nagadałam sie z siostrą. Niestety 2 dni przed wyjazdem Tosia się pochorowała, najpierw kaszel, katar i wstrętne ropne zapalenie spojówek, tak, że rano, jak sie budziła, to z płaczem, bo nie mogła oczu otworzyć, w dizeń wyjazdu płacz od rana, nie schodziła mi z rąk a na koniec okropny ropny wyciek z ucha. Prze cały dzień normalnie z tego biednego uszka sie lało. Dostała końską dawke antybiotyku i dziś nie do poznania, na szczście. Brykająca, zadowolona, wycieku ledwie ślad. A ja jestem z siebie dumna, bo wczoraj pokonałam samodzielnie (z dziecmi, rzecz jasna) całkiem gładko trasę od Limanowej do Warszawy, tj jakieś 430 km i to całkiem sprawnie, bo ruch był mały. I juz wiem, że w razie czego jestem samowystarczalna i wszedzie dojadę gdzie bedę chciała nie uzależniona od meża Ściskam Was bardzo mocno, jutro bede nadrabiac buziaki!
-
Tasiku, ale cudny Szymula!!! A Ty kwitniesz mimo bólu brzucha i nawału. Trzymaj sie, ja do dzis mam dreszce jak sobie przypomnę przejścia po porodzie Tosi. Ale DR
-
Reniu, sił i głowa do góry. Pracowałaś bardzo ciezko, zrobiłaś co mogłaś, reszta nie zalezy od Ciebie. Pamietaj o tym. Będzie ok. Trzymam bardzo mocno kciuki.
-
Neta, południe to Krk i PIwniczna. W BB był Ł, ale tylko dzis w nocy. Ita, cmok. Dołączam z kaffką!
-
Witajcie! U nas ciepło i piękne słońce póki co, tylko wieje. Popołudniu może padać. Tosia z nianią na spacerze, ja zabieram sie za domowe porzadki na które nigdy nie miałam czasu w czasie roku szkolnego. Na 12.30 jadę z Tosią na kontrolę do laryngologa, miała zapalenie uszka, ale chyba damy radę wyleczyć bez antybiotyku, tylko kroplami. W ogólnej formie jest dobrej a przed nami czwartkowy wyjazd na południe, więc mam nadzieje, że dojdzie całkiem do siebie. Sekundko, kciuki zacisnięte!!! Ann,
-
Witajcie Aniu, gratulacje!!! Witamy Kubusia!!! Reniu, jak weekendowe zaliczenia? Ann, nadal w pędzie? Ita, powiem Ci, ze jak jestem w miarę wyspana, to uwielbiam takie długie dni. Mam nadzieje, ze Marysia dobrze sie bawiła. Czy ktoś wie co u Tasika? Karola, jak idzie pisanie? Dziubala, super, że zakończenie u Adasia takie piękne. A egzamin zdany za pierwszym razem, fiu, fiu. Gratuluje! Ja dziś byłam na radzie pedagogicznej no i wakacje mogę uznac za rozpoczęte Piotrus od wczoraj u Dziadków, Ł wyjechał i wraca jutro, więc jestem sama z Tosią, która aktualnie śpiewa na całe gardło w łóżku Straszne pustki tu...
-
Ann, udanego wyjazdu!!!
-
Dobranoc!
-
Ania, mocno zaciskam kciuki! Będzie ok! Wydaje mi sie, że macierzyński sięliczy tak, jak piszesz. Nie sa to 140 dni robocze, niestety... Sliffka, robie ciasto niemal identyczne, troszke inne proporcje i nie ubijam białek, tylko całe jajka od razu. Pyszne jest (Renia, to właśnie to z brzoskwiniami, które byłol u Was ) Neta Jeszcze w poniedziałek rada pedagogiczna, która zapowiada sie długo i burzliwie a potem WOLNE!!!